Narzędzia:

Posiedzenie: 53. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 3 dzień


19, 20 i 21 grudnia 2017 r.
Przemówienia z dnia poprzedniego

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 18. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 18. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

W pierwszych słowach muszę wyraźnie stwierdzić, że proponowane zmiany w kodeksie wyborczym realnie zwiększają wpływ obywateli na samorządy oraz pozwalają na większą kontrolę w procesie wybierania i sprawowania władzy lokalnej. Wszechwładzę lokalnych książąt czy, ostrzej mówiąc, samorządowych kacyków świetnie pokazały prace komisji ds. Amber Gold. To nie przypadek, że w środkach przekazu ktoś nazwał Trójmiasto „małą Sycylią”. Czy podobnie nie jest w Warszawie, co wykazała komisja ds. reprywatyzacji? A przecież to tylko 2 przypadki patologii, których jest wiele.

Czy partia rządząca ma milczeć wobec tych zjawisk? Postulaty zmian zgłaszają ruchy miejskie, organizacje pozarządowe, ruchy kontroli wyborów, a przede wszystkim mieszkańcy polskich miast i gmin. Wszyscy domagają się uczciwości i transparentności wyborów, skutecznej kontroli społecznej.

Dlatego ta ustawa wprowadza liczne zmiany, w tym np. obowiązkowe budżety obywatelskie, tak aby mieszkańcy w bezpośrednim głosowaniu decydowali o części wydatków jednostek samorządów wszystkich szczebli. Decyzje obywateli nie będą blokowane przez urzędników. Obywatelska inicjatywa uchwałodawcza zostanie wprowadzona w samorządach wszystkich szczebli. Obrady rad gmin, miast, powiatów i sejmików wojewódzkich będą nagrywane i transmitowane w internecie. Jeszcze niedawno niektórzy burmistrzowie czy radni sprzeciwiali się możliwości przekazu obrad w internecie. Będzie obowiązek elektronicznej rejestracji głosowań i upubliczniania rejestru głosowań jawnych każdego radnego. Zostanie powołana specjalna komisja skarg, wniosków i petycji. Radni zyskają indywidualne uprawnienia kontrolne wobec spółek samorządowych, urzędu i innych jednostek organizacyjnych, na wzór uprawnień posłów wobec jednostek państwowych. Podobnie też w każdej jednostce samorządu raz do roku odbędzie się debata o jej stanie. Tej funkcji nie spełnia obecnie absolutorium, sprowadzające się do sprawdzenia księgowo-formalnej poprawności realizacji budżetu. Debata będzie obejmować całokształt działań wójta czy burmistrza, czy prezydenta, czy starosty, czy marszałka, wraz z prawem do swobodnej dyskusji radnych oraz z możliwością udziału mieszkańców. Po debacie odbędzie się głosowanie nad wotum zaufania, będącego coroczną oceną pracy władzy wykonawczej w samorządzie. Jednym słowem, wyborcy muszą mieć pełen dostęp do wiedzy, jak głosują i jak wypowiadają się ich przedstawiciele.

Ustawa wprowadza liczne zmiany w kodeksie wyborczym. M.in. organizacja wyborów przechodzi w ręce komisarzy wyborczych. Obecna sytuacja, w której gmina odpowiada za całość procesu wyborczego, jest patologiczna, zwłaszcza w kontekście wyborów samorządowych; zamiast obecnych 51 zostanie powołanych 100 komisarzy, których okręgiem działania będzie okręg w wyborach do Senatu. Będą 2 5-letnie kadencje wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, bez zaliczania już odbytych kadencji, a więc za pierwszą zostanie uznana dopiero najbliższa, czyli w latach 2018–2022. Następuje likwidacja okręgów jednomandatowych w wyborach do rady gminy w gminach powyżej 20 tysięcy mieszkańców. W gminach powyżej 20 tysięcy mieszkańców i miastach na prawach powiatu w okręgach będzie 5–8 mandatów; tak było przed rokiem 2014. Będą 2 komisje wyborcze: pierwsza pracuje do zamknięcia lokali wyborczych, a druga liczy głosy; będzie wspólne liczenie kart przy jednym stole bez możliwości tworzenia podgrup. Będzie następowało także niezwłoczne sporządzenie protokołu przed jego przekazaniem do komisji wyższego stopnia; jego kopia będzie wywieszana w lokalu wyborczym. Mężowie zaufania będą mieli prawo brać udział we wszystkich czynnościach komisji, w tym rejestrowania prac.

Jest również mowa w ustawie o reformie Państwowej Komisji Wyborczej, ale te zmiany wejdą w życie po kolejnych wyborach parlamentarnych. Nowy 9-osobowy skład PKW wyłoni dopiero Sejm IX kadencji, najprawdopodobniej w roku 2019.

To prawda, że ustawa o zmianie ordynacji wyborczej rodzi różne znaki zapytania, a nawet liczne zarzuty. Wiele zastrzeżeń wzbudził brak możliwości głosowania korespondencyjnego przez internet, co może pozbawić udziału w wyborach osoby niepełnosprawne czy Polaków przebywających za granicą.

Można by długo mówić o zarzutach opozycji, łącznie z najgorszymi podejrzeniami o próbę sfałszowania wyborów, o manipulacje, zamach stanu itd. Nikt z opozycji politycznej nie uwierzy, że celem zmian było ustabilizowanie sceny politycznej na poziomie lokalnym. A poza tym należy pamiętać, że sama ordynacja nie jest jakimś lekarstwem pozwalającym na rozwiązanie naszych problemów społeczno-politycznych.

Jednym słowem, najważniejsi są ludzie: mądrzy, uczciwi, odpowiedzialni, zapewniający także odpowiednie przedstawicielstwo społeczności lokalnej. Niezależnie od obecnych zmian w ordynacji wyborczej polska ordynacja nie jest upartyjniona, ale zachowuje nadal tzw. otwartą listę wyborczą. My naprawdę wybieramy konkretnych ludzi. Problem tylko w tym, aby ich znaleźć i wybrać.

Dlatego nawet najlepszy kodeks wyborczy nie wystarczy, aby obywateli zachęcić do pójścia na wybory. To obywatele muszą przełamać w sobie niechęć do udziału w sprawach publicznych, do polityki i polityków. A skąd się ta niechęć bierze? To proste: przez lata wmawiano nam, głównie na łamach prasy postkomunistycznej i liberalnej, że do władzy chcą „dorwać się” ci, którzy liczą na łatwe i duże pieniądze. W tym celu wbijano do głowy, zwłaszcza katolikom, że polityka jest czymś niemoralnym, że nikt nie potrafi oprzeć się łapówkom, karierowiczostwu, bezduszności…

Czy nie jest tak, że przed wyborami środki przekazu roją się od zakłamanych tekstów o udziale ludzi władzy w różnych domniemanych aferach finansowych, o złu, które dotyka każdego z nich, jednym słowem, o tym, że ludzie uczciwi powinni stronić od polityki? Tymczasem polityka nie jest sama w sobie jakąś złą dziedziną ludzkiej aktywności, co więcej, władza publiczna dobrze pojęta pozwala na bardzo szlachetne zachowania. To od poszczególnego człowieka zależy, jakim będzie politykiem czy urzędnikiem, komu będzie służył: dobru wspólnemu czy mamonie. Najważniejszy jest ów duch służby, a na drugim miejscu postawiłbym dopiero konieczną kompetencję oraz skuteczność działania.

Po wtóre, trzeba wybieranym ludziom „zajrzeć” do sumień; do kieszeni im już zaglądamy, ponieważ w internecie są ich oświadczenia majątkowe. Od osób publicznych wymagajmy prawidłowo ukształtowanych sumień. Np. prawda sumień osób publicznych nie powinna dla potrzeb wygranych wyborów rozbudzać fałszywych nadziei. Po prostu nie wolno obietnicami oszukiwać tych, którymi przychodzi potem rządzić. Ponadto każda z tych kandydujących osób powinna posiąść ową umiejętność zdecydowanego przezwyciężania takich pokus jak nieuczciwość, kłamstwo, wykorzystywanie dóbr publicznych do wzbogacenia siebie czy grupy osób (partii), używanie niedozwolonych środków do zdobycia pieniędzy lub utrzymania się przy władzy. To są te wyznaczniki sumienia polityków, sumienia polityki jako roztropnej troski o dobro wspólne.

Po trzecie, polityk, osoba na każdym szczeblu władzy powinna kierować się, oprócz troski o dobro wspólne, polską racją stanu. Oznacza to, że bliskie powinny jej być te wartości, którym za cenę krwi i ofiar byli wierni nasi ojcowie i dziadowie. Chodzi o narodową tożsamość, kulturę, poczucie przynależności do określonej ziemi, języka… Właśnie wybory samorządowe pozwalają zachować nadzieję, ze skoro „u góry” nie zawsze pracuje się dla dobra Polski, to lokalne samorządy, dobrze wybrani radni, prezydenci i burmistrzowie miast, wójtowie w gminach, mogą w swoich małych ojczyznach stanąć na straży polskiego interesu narodowego.

Przemówienie senatora Władysława Komarnickiego w dyskusji nad punktem 18. porządku obrad

Przemówienie senatora Władysława Komarnickiego w dyskusji nad punktem 18. porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Drodzy Senatorowie!

Rząd razem z PiS dąży do tego – i to jest głównym zadaniem nowej ustawy, ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych – aby wolnych, demokratycznych wyborów w Polsce po prostu nie było, a w najlepszym razie aby były one sparaliżowane. Czym bowiem są zmiany proponowane przez PiS, ten jeden wielki chaos legislacyjny, morze poprawek? Nikt nie może mieć żadnych wątpliwości, że za przygotowanie tej ustawy wzięli się polityczni amatorzy, ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o procesie legislacyjnym. Ustawa była niespójna, wywracała system wyborczy, groziła paraliżem w przyszłorocznych wyborach, pozbawiała osoby niepełnosprawne i Polaków za granicą możliwości głosowania korespondencyjnego. Oczywiście, co dotyczy prawie każdej ustawy, miała podporządkować Państwową Komisję Wyborczą, Krajowe Biuro Wyborcze partii PiS. Ta ustawa nie nadaje się do procedowania. Z gruntu fałszywy i obłudny tytuł tej ustawy jest symbolem nie tylko intencji, lecz także stylu, w jakim była ona procedowana: w ekspresowym tempie, bez konsultacji ze środowiskiem samorządowym, bez zasięgnięcia opinii konstytucjonalistów.

Tytuł ustawy jest fałszywy i trzeba go zmienić. PiS nie chodzi o zwiększenie kontroli obywateli nad procesem wybierania organów publicznych. Nie chodzi też o danie narzędzi do kontrolowania funkcjonowania władz lokalnych. Wam chodzi tylko o to, aby dokonać skoku na samorządy, tak jak to zrobiliście z mediami publicznymi, Trybunałem Konstytucyjnym i jak to robicie z sądownictwem. Zaproponowane przez was zmiany mają za zadanie tylko i wyłącznie utorować waszej partii drogę do przejęcia władzy w samorządach. Wy nie potraficie wygrać tych wyborów w uczciwy sposób, dlatego majstrujecie przy ordynacji wyborczej.

Jest mi ogromnie przykro – mówię te słowa jako senator RP, a wcześniej wiceprzewodniczący sejmiku województwa lubuskiego, na które to stanowiska byłem wybierany właśnie w demokratycznych wyborach – że mimo apelu tylu środowisk znowu w sposób urągający demokracji procedujemy tak ważną ustawę. Ja wiem, że państwo macie większość i możecie przegłosować wszystko, ale, na Boga, są jakieś granice zdrowego rozsądku. Czy naprawdę nie widzicie konsekwencji swoich czynów?! Senat zwie się Izbą Refleksji i serdecznie apeluję do koleżanek i kolegów z PiS właśnie o refleksję i zdrowy rozsądek.

Przemówienie senatora Roberta Dowhana w dyskusji nad punktem 18. porządku obrad

Przemówienie senatora Roberta Dowhana w dyskusji nad punktem 18. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ustawa o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych jest próbą upartyjnienia wyborów samorządowych. Likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych, manipulacja przy konstruowaniu granic okręgów to eliminacja z życia publicznego tysięcy aktywnych Polaków – Polaków, którzy nie chcą należeć do żadnej partii politycznej, nie chcą należeć do żadnego komitetu politycznego, a chcą po prostu być aktywni i działać na rzecz swoich małych ojczyzn.

Przy ordynacji wyborczej manipuluje się niecały rok przed wyborami. Ustawa pozwoli partii rządzącej na wygranie w tych okręgach, gdzie do tej pory nawet nie były wystawiane listy wyborcze PiS.

Niestety nikt nie liczy się z merytorycznymi opiniami w tej sprawie. Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej w jednym z wywiadów wyraźnie stwierdził, że należy pamiętać o tym, że to Państwowa Komisja Wyborcza sprawdza sprawozdania finansowe partii. Osoby, które będą dominowały w składzie komisji, będą zatem sędziami we własnej sprawie. Należy się zastanowić, czy faktycznie może dojść do takiej sytuacji. Przykładowo: eliminowanie jednomandatowych okręgów wyborczych w miejscowościach do 20 tysięcy mieszkańców z jednoczesnym zmniejszeniem liczby mandatów w okręgach wyborczych po to, aby poprzez zmianę przepisów wpływać na przebieg wyborów, krytykują wszelkie możliwe instytucje.

Przyznanie większych kompetencji przewodniczącemu komisji wyborczej, który będzie przeliczał głosy, nie należy do zalet, a jest wadą, która tylko i wyłącznie wydłuży czas ich przeliczania. Może się to wiązać z możliwością korzystania z pomieszczeń, w których mieszczą się lokale wyborcze, np. szkół.

Naczelną ideą samorządności jest bycie blisko ludzi. W każdym okręgu występują liderzy polityczni. Wobec tego zawarty w ustawie zapis, aby z biernego prawa wyborczego do organów stanowiących w jednostkach samorządu można było korzystać na terenie całego województwa, przyczyni się do „przerzucania” kandydatów z miasta czy gminy do innej lokalizacji.

Kolejną kwestią są koszty wprowadzenia ustawy. Czy rząd jest ich świadom? Czy przekalkulował, ile wyniesie wprowadzenie projektu? Widzimy bardzo wyraźny wzrost kosztów związany chociażby z tym, że będziemy mieli wojewódzkich i powiatowych komisarzy wyborczych, że będziemy mieli podwójne komisje, bo będzie komisja do przeprowadzenia wyborów i do liczenia głosów. Czy znamy te koszty? Czy rząd zaplanował je w projekcie budżetu?

Niewątpliwie jest to ważny projekt. Szkoda, że tak znacząca ustawa jest procedowana w ekspresowym tempie. Zapomnieliście państwo o najważniejszym ogniwie tejże ustawy – o samorządach. Jak można regulować ordynacje wyborcze do samorządów, w ogóle tego z nimi nie konsultując i zapominając o ekspertach? Przygotowujecie ustawę dotyczącą ordynacji wyborczej i nie dyskutujecie o tym z Państwową Komisją Wyborczą, która wskazała całą masę błędów, najczęściej technicznych, które mogą wprost uniemożliwić przeprowadzenie tych wyborów.

Okręgi wyborcze mają być wyznaczane przez partyjnych komisarzy. W czym taki polityczny komisarz będzie lepszy od doświadczonego sędziego? Jednocześnie wątpliwe są kryteria wyznaczania okręgów wyborczych, na tę chwilę w zasadzie w żaden sposób niewyklarowane. Może warto byłoby upublicznić te procedury?

Niestety należy jasno stwierdzić, że partia rządząca manipuluje przy ordynacji wyborczej tak, aby wygrać przyszłe wybory. Nie będą one wolne, będą uregulowane. Wygodne dla jednej partii. Ustawa jest ustawą antyobywatelską i upartyjniającą samorząd. Takiej rzeczywistości nie ma w żadnym normalnym kraju. Jest ona antyobywatelska, bo likwidujecie jednomandatowe okręgi wyborcze, które wprowadziła w gminach Platforma Obywatelska i które umożliwiały start niezależnym samodzielnym kandydatom. Tak nieobywatelskie rozwiązania mogą zaproponować tylko ci, którzy nie rozumieją słowa „samorządność”, którzy nie rozumieją, że mieszkańcy w małych gminach chcą samodzielnie kierować swoją działalnością, wybierając swoich przedstawicieli w jednomandatowych okręgach wyborczych.

Ustawa wymaga dłuższego procedowania. W wielu miejscach wprowadza antyobywatelskie zapisy. Zawiera liczne błędy, o czym świadczą licznie wnoszone poprawki. Jakość stanowionego prawa nie może być obniżana ze względu na pośpiech w chęci sprawowania władzy.