Narzędzia:

Posiedzenie: 52. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 3 dzień


12, 13, 14 i 15 grudnia 2017 r.
Przemówienia z dnia następnego Przemówienia z dnia poprzedniego

Przemówienie senatora Łukasza Mikołajczyka w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Łukasza Mikołajczyka w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Państwo!

Pracujemy nad ustawą o Sądzie Najwyższym. W 2015 r. Polacy, wybierając biało-czerwoną drużynę obozu Zjednoczonej Prawicy, zobowiązali nas do przeprowadzenia zmiany – dobrej zmiany. Jedną z kluczowych kwestii, którymi należało się zająć, była zapaść szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości. Wyborcy oczekiwali radykalnej zmiany. W lipcu tego roku Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało i uchwaliło ustawy o KRS i SN, które pan prezydent Andrzej Duda zawetował, proponując w ich miejsce własne projekty. Przez ostatnie miesiące trwały konsultacje zmierzające do wypracowania ostatecznej formy proponowanych ustaw, takiej, która pozwoli na przeprowadzenie niezbędnych reform.

Cel ten został osiągnięty. Obecnie procedujemy nad projektami ustaw, które stwarzają możliwość wprowadzenia od dawna oczekiwanych zmian. Jak w każdej sprawie, kiedy w grę wchodzi możliwość zachwiania dotychczasowymi układami, kiedy w grę wchodzi możliwość odebrania niesłusznych przywilejów, pojawia się opór materii. Opór ten przybiera formy destrukcji parlamentarnej w wykonaniu totalnej opozycji, z jaką mieliśmy do czynienia np. podczas prac komisji sejmowych procedujących nad lipcowymi ustawami. Opór ten przybiera również formę realizacji planu: ulica i zagranica. Dla każdego, kto w jakikolwiek sposób zderzył się z machiną wymiaru sprawiedliwości III RP, jest oczywiste, że proponowane zmiany dotyczące Sądu Najwyższego i KRS nie wystarczą. Jest to bardzo ważny, aczkolwiek pierwszy krok na drodze zapewnienia obywatelom sprawiedliwego, uczciwego i rzetelnego sądownictwa.

Niezbędna jest również edukacja prawna, albowiem świadomość prawna wśród tzw. zwykłych obywateli jest znikoma i często wykorzystywana przeciwko nim zarówno przez strony procesowe, jak i instytucje. Raz w miesiącu w moim biurze senatorskim prowadzona jest akcja bezpłatnych porad prawnych. Skala problemów, z jakim borykają się przychodzący na dyżury ludzie, jest porażająca. W wielu przypadkach na gruncie obowiązujących przepisów ludziom ewidentnie poszkodowanym przez wymiar sprawiedliwości lub poszkodowanym w wyniku wykorzystania ich niewiedzy prawnej nie można pomóc. Dlatego tak duże znaczenie ma wprowadzenie skargi nadzwyczajnej. Prawnicy często podnoszą, że jest to zachwianie zasady powagi rzeczy osądzonej. Jednak w tym wypadku, biorąc pod uwagę skalę negatywnych skutków dla obywateli, argument ten ma znaczenie drugorzędne. Jak wytłumaczyć człowiekowi, który w wyniku przestępstwa stracił zdrowie lub majątek, że jego krzywda jest mniej znacząca niż powaga rzeczy osądzonej na korzyść przestępcy lub osoby, która go skrzywdziła? Jak wytłumaczyć obywatelowi, że nie ma potrzeby dyscyplinowania pracy sędziów i dbania o równowagę między poszczególnymi władzami, bo sędziowie sami sobie poradzą, będąc kastą nadzwyczajną?

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani premier Beata Szydło słusznie wskazała, że dla Polski jest to chwila dziejowa. Jest to moim zdaniem też czas próby. To chwila, w której albo doprowadzimy do końca, skutecznie i rzetelnie planowane reformy i przywrócimy godność Polakom stającym przed wymiarem sprawiedliwości, albo pozwolimy na destrukcję tego planu. Już raz w historii Polski dziejowa chwila dekomunizacji planowana przez rząd Jana Olszewskiego została zdruzgotana nocną zmianą czerwcową w 1992 r. Nie pozwólmy, by teraz moment tak ważny dla Polski w zakresie reform wymiaru sprawiedliwości został zdruzgotany przez totalną opozycję.

Przemówienie senatora Roberta Dowhana w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Roberta Dowhana w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Kształt procedowanej ustawy o Sądzie Najwyższym nie gwarantuje nam uczciwości i bezstronności rozstrzygania spraw, z którymi ludzie przychodzą do sądu. Ten projekt nie ma merytorycznego uzasadnienia. Nie ma tam zdania o tym, że skarga nadzwyczajna czy wcześniejsze wysyłanie sędziów w stan spoczynku są uzasadnione. To projekt sprzeczny z konstytucją. Jakie jest więc merytoryczne uzasadnienie tych zmian? Bo przecież nie mogą to być wyłącznie zmiany kadrowe.

Jednocześnie nie mamy informacji, ile dokładnie sędziowskich etatów ma zostać utworzonych, które z wnoszonych poprawek są uzgadniane z prezydentem w tym projekcie. Nie wiemy, co jest w nim aktualne, a co nie. Powstaje chaos legislacyjny, który nie sprzyja temu projektowi. Nie ma informacji, kto będzie kandydował do Sądu Najwyższego. PiS-owskie kadry w spółkach Skarbu Państwa nie sprawdzają się, brakuje im kompetencji – Misiewicze czy pani Sadurska są tego doskonałym przykładem. Ci nowo wybrani ludzie będą wydawać wyroki, a PiS będzie umywał ręce, chociaż powinien mieć świadomość, że odpowiedzialność za zrujnowanie Sądu Najwyższego spadnie na całą partię.

Mówi się wiele o dobrych praktykach stosowanych w innych krajach. Tak często odwołujecie się do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Dlaczego nie chcecie wziąć z nich przykładu dotyczącego wieku sędziów? Dzisiaj tam najstarszy sędzia Sądu Najwyższego, gdzie funkcja jest pełniona dożywotnio, ma 84 lata. Eliminujecie i dyskryminujecie, zresztą nie pierwszy raz, ze względu na wiek. Takie działania są niesprawiedliwe i niedopuszczalne. Nawiązujecie w tych działaniach do dekomunizacji, ale nie macie świadomości, albo nie chcecie jej mieć, że w Polsce Sąd Najwyższy jest najbardziej zdekomunizowanym sądem ze wszystkich.

Proszę wskazać, w jaki sposób ten projekt ustawy sprawi, że sądy będą działały lepiej, sprawniej, że wyroki będą szybciej wydawane. Ten projekt ma na celu tylko i wyłącznie upolitycznienie sądów. Czy jest to działanie zgodne z konstytucją? Projekt jest z nią sprzeczny, łamie zasadę trójpodziału władzy, łamie zasadę niezawisłości sędziowskiej, łamie zasadę demokratycznego państwa prawnego. Postanowienia tej ustawy nie spowodują, że sprawy będą rozpatrywane szybciej.

Partia rządząca powinna dziś odpowiedzieć Polakom na pytanie: czy w Polsce nastaną partyjne sądy? Czy to partia będzie przesądzać o czyjejś winie? Bo to, że na Nowogrodzkiej w siedzibie PiS-u widywani są prokuratorzy, już nikogo nie dziwi. Czy tak samo ma być z sędziami? Wasze propozycje nie usprawniają wymiaru sprawiedliwości, nie skracają czasu trwania procesów, są spowodowane tylko i wyłącznie chęcią wpływania na niezależny wymiar sprawiedliwości.

Kryterium wieku również jest sprzeczne z Konstytucją RP. Art. 32 mówi wyraźnie: „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”. Dlaczego wiek 65 lat ma oznaczać koniec drogi zawodowej sędziego Sądu Najwyższego? No chyba, że prezydent zdecyduje inaczej. Nikt nie powinien decydować o losie obywatela ze względu na jego wiek.

Chciałbym się odnieść również do kwestii ławników. Wątpliwe jest wniesienie dzięki ich obecności jakiejkolwiek wartości dodanej do Sądu Najwyższego, który ustrojowo ma być sądem prawa. Może to jest odwołanie do amerykańskiego systemu sądownictwa? Wybieracie to, co jest wygodne dla was. Kto będzie zasiadał wobec tego w tych ławach? Znów ludzie PiS-u?

Kolejnym niedopuszczalnym działaniem jest ustalanie regulaminu Sądu Najwyższego. Nie ma jasności co do tego, kto będzie go tworzył. Czy to będą politycy, a może bezpośrednio pan prezydent. Znów upolityczniacie niezawisły sąd, który powinien być apartyjny.

Odniosę się jeszcze do kwestii, która dla mnie, jako członka Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej, jest szczególnie ważna. Ustawa wyklucza osoby, które posiadają obywatelstwo nie tylko polskie, z możliwości pełnienia funkcji sędziów, z bycia sędzią Sądu Najwyższego, jak również pełnienia funkcji sędziów sądów niższego szczebla. W Polsce mamy więcej niż dziewięć mniejszości, ich przedstawiciele reprezentują nasz kraj, pracują na rzecz naszego kraju i mają podwójne obywatelstwo. To dyskryminacja mniejszości narodowych i osób, które posiadają podwójne obywatelstwo.

PiS doprowadził sądownictwo do prawdziwej zapaści – 3 miliony zaległych spraw zostało z 2016 r., na 2018 r. zostanie ok. 4 milionów nierozpatrzonych spraw. O tym nie mówi się opinii publicznej.

Karol Juliusz Weber napisał kiedyś, że „człowiek mądry broni swej słuszności spokojnie i bez gniewu. Gdy głupiec ma słuszność, broni jej wrzaskiem”. Dziś krzyczycie z ław sejmowych i senackich, ale przyjdzie taki czas, że historia was rozliczy. Będziecie patrzeć w lustro ze świadomością, że zabraliście wolność Polakom.

Przemówienie senatora Roberta Mamątowa w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Przemówienie senatora Roberta Mamątowa w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zmiany bardzo często są dobre. Jednak mimo wszystko zmian sią obawiamy, zarówno jeśli chodzi o zmiany ogólnospołeczne, jak i prywatne czy osobiste. Oczywiste jest to, że kiedy nowa partia dochodzi do władzy, wprowadza ona założenia swojego programu wyborczego i inne pomysły do realizacji, a wtedy bardzo dużo zmian czeka każdego z nas, bezpośrednio i pośrednio.

Jedną z proponowanych zmian jest obywatelski projekt ustawy, z którym wystąpił Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Projekt ten zakłada ograniczenie handlu w niedziele i mam nadzieję, że niebawem doczeka się on finalizacji. Jest to temat, na który można dyskutować w zasadzie w nieskończoność. Jak we wszystkich tematach, tak i w temacie ograniczenia handlu w niedziele zdania są podzielone. Przede wszystkim nie podlega dyskusji fakt, że każdy ma prawo do wolnego weekendu. Pytanie tylko, czy do każdego weekendu. Jednak nie można sprowadzać spraw do absurdu i oczekiwać, że nagle całe państwo stanie w miejscu: żadnej komunikacji, żadnej elektryczności, wody w kranie, bo w elektrowniach i wodociągach też byłoby wolne od pracy. Dni wolne są fikcją, bo mnóstwo ludzi pracuje w soboty i niedziele, ważne jest tylko to, aby zawsze otrzymywali oni w zamian inny dzień wolny w tygodniu i aby nie pracowali we wszystkie weekendy w miesiącu.

Jeśli chodzi o sklepy, to chciałbym przypomnieć, że za zakazem handlu w niedziele stoją poważniejsze przyczyny: tu chodzi o stopniową normalizację rynku pracy, o to, aby ograniczyć pracę w weekendy do niezbędnego minimum. W tym kontekście projekt ograniczenia handlu ma sens, supermarkety czynne w niedzielę nie są absolutnie niezbędne. Kompromisowa wersja zakazująca handlu w co drugą niedzielę miesiąca jest dobrym pomysłem, ma też na celu przyzwyczaić obywateli do nowej sytuacji i w dalszej perspektywie – mam nadzieję – do zakazu handlu w każdą niedzielę i stopniowego objęcia zakazem pracy innych zawodów.

Wysoka Izbo! Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ta ustawa budzi wątpliwości. W krajach Unii Europejskiej, i nie tylko, jakoś nikomu nie przychodzi do głowy kontestować taki stan, ludzie tam mieszkający nie odczuwają potrzeby robienia zakupów w niedziele. Każdy tak organizuje sobie czas, że niedziela nie jest mu potrzebna na zrobienie zakupów. Czyż Polacy to odmieńcy, kosmici na tej Ziemi? Zupełnie nie rozumiem bicia piany wokół tego tematu.

Zakaz handlu nie będzie obowiązywać na stacjach benzynowych i dworcach kolejowych. Jedna z poprawek wyłącza też z zakazu sklepy internetowe. To sprawi, że zakazu handlu nie trzeba będzie notyfikować Komisji Europejskiej. Kolejna poprawka poszerzyła katalog podmiotów wyłączonych z zakazu handlu. Na liście są dodatkowo piekarnie, cukiernie i lodziarnie. Zakaz nie będzie także obowiązywać na terenie rolno-spożywczych rynków hurtowych. Na liście podmiotów, w przypadku których będzie możliwy handel w niedziele, znajdują sią także: apteki, kwiaciarnie, sklepy z pamiątkami i dewocjonaliami, kioski, stoiska przy cmentarzach. Sklepy będą działać w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca. Przepisy dotyczące zakazu handlu w 13 dni świątecznych nadal będą obowiązywać. W związku z tym faktem będzie mogło dochodzić do kumulacji dni wolnych od handlu. Będą jednak wyjątki od uchwalonych zasad. W dwie niedziele przed świętami Bożego Narodzenia i jedną niedzielę przed Wielkanocą handel będzie mógł się odbywać bez przeszkód.

Proponowana ustawa ma szansę być dużym impulsem pomocowym dla drobnych polskich przedsiębiorców i oby z niej skorzystali, bo powszechnie wiadomo, że małe sklepiki ledwo dyszą. Tylko dzięki temu, że mogą pracować w święta, dotychczas nie zbankrutowały. Zamknięte w niedzielę markety poprawią ich kondycję finansową, a dodatkowo sklepikarze spędzą wreszcie święta z rodzinami.

Osobiście jestem zdania, że praca w godzinach nocnych oraz w weekendy powinna być rzadkością i występować tylko wtedy, kiedy jest niezbędnie konieczna. I nie powinno mieć znaczenia to, czy sprawa dotyczy handlu, gastronomii, produkcji, czy też usług. Należałoby dążyć do tego, aby pracowały jedynie te branże, które muszą pracować. Będę za każdym rozwiązaniem, które daje pracownikom wolną niedzielę. Ucieszy mnie fakt wejścia w życie tej ustawy, bo również jako katolik popieram zakaz handlu w niedzielę.

Praca jest prawem człowieka, a nie obowiązkiem, i organizację tego prawa zapewnia państwo, a nie wolny rynek. Dotyczy to również wysokości emerytur czy czasu przejścia na emeryturę. Ci, którzy robią wielkie larum, nie walczą o swobody wyborów, tylko o interesy marketów, które w niedzielę czerpią zyski z zakupów ludzi wałęsających się po sklepach i myślących, że skoro już tam są, to coś sobie kupią.

W krajach Unii Europejskiej, gdzie niedziela jest czasem, można powiedzieć, domowym, jakoś nikt specjalnie nie protestuje, że ogranicza mu się wolność wyboru. Uważam, że nikomu do niczego handel w niedzielę nie jest potrzebny, a właściwie powinien zamierać w sobotę od 16.00. Jestem przekonany o potrzebie prawnego ograniczenia handlu, nawet we wszystkie niedziele. Nie możemy być pokoleniem niewolników uzależnionych od zakupów przez 7 dni w tygodniu. Wspomnę, iż jednym z postulatów w roku 1980 były wolne soboty, ludzie przelewali za to krew. A obecnie jest wielkie oburzenie w związku z co drugą niedzielą wolną od pracy w handlu.

Wolne niedziele również dla handlowców w żaden sposób nie mogą wpłynąć na dochody. Ludzie wydadzą tyle pieniędzy, ile mają wydać, choćby mieli na to tylko jeden dzień w tygodniu. Nie tłumaczmy się więc gospodarką i spadkiem obrotów, nie straszmy pracowników zwolnieniami, bo mamy erę pracownika a nie pracodawcy. Głosy na temat zwolnień z powodu wolnych niedziel nie są prawdziwe – istnieje ogromny deficyt pracowników w handlu.

Obecnie w marketach brakuje pracowników i nie zanosi się na poprawę. To m.in. z powodu pracy w niedziele ludzie odchodzą z handlu. Te głosy oburzenia, że nikt nie może zabronić robienia zakupów w niedzielę… A dlaczego nikt się nie oburza w związku z tym, że ci pracujący od poniedziałku do piątku aby załatwić sprawę urzędową, muszą wziąć wolny dzień w pracy, bo urzędy nie pracują w weekendy?

Jestem pewien, że na tę chwilę ograniczenie handlu w co drugą niedzielę to jest dobry kompromis. A na tę ustawą czeka cały polski handel. Jest ona niezbędna. W związku z tym jestem za ustawą ograniczenia handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni. Dziękuję.

Przemówienie senatora Jarosława Dudy w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Przemówienie senatora Jarosława Dudy w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Cały projekt ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta to, niestety, bubel legislacyjny. Nie rozróżnia galerii i sklepów w nich działających. Wyłączenie zakazu handlu na dworcach nie dotyczy sytuacji, kiedy sam dworzec mieści się w definicji placówki handlowej. Regulacje te naruszają też przepisy europejskie. Sklepy z ogólnym zakazem to około 10% wszystkich sklepów, natomiast 90% sklepów będzie wyłączonych. Skorzystają ze źle sformułowanych, źle zdefiniowanych, niespójnych, nieostrych definicji wyłączeń.

Platforma Obywatelska złożyła wniosek o odrzucenie ustawy, której projekt dawno przestał być projektem obywatelskim, a jednocześnie złożyła projekt zmian do ustawy – Kodeks pracy. To właściwa droga – „nie” dla zakazu handlu w niedzielę, „tak” dla zmian w kodeksie pracy.

Posłowie PiS mówią o tym, że pora dać niedzielę rodzinom, żeby spędzały wtedy czas ze sobą. Jednak zapominacie powiedzieć, że większość pracowników handlu dalej nie będzie miała wolnego w niedzielę. Zapominacie powiedzieć, że 70% pracowników galerii handlowych to tak naprawdę osoby nieposiadające rodzin.

To jest ustawa antypolska i ustawa antygospodarcza. Gotujecie problemy małym i średnim polskim przedsiębiorcom, bo to oni na zakazie handlu w niedziele stracą najwięcej. I to im najtrudniej będzie odpracować to, co stracą, nie handlując w siódmy dzień tygodnia.

Proponujemy, żeby nazwać rzecz po imieniu. Proponujemy, aby ta ustawa przyjęła najbardziej właściwy dla siebie tytuł – ustawa o ograniczeniu wzrostu gospodarczego. Dlaczego? Jeżeli dziś wzrost produktu krajowego brutto napędzany jest przede wszystkim konsumpcją, a my wycinamy z tej konsumpcji jeden z 7 dni, to trzeba nazwać rzecz po imieniu – rząd podcina gałąź, na której siedzi. Niedziela to dzień, kiedy nie tylko Polacy robią zakupy. Ze względu na korzystniejsze ceny przyjeżdżają do nas Białorusini, Litwini, Niemcy, Rosjanie, a także Ukraińcy. Z różnych względów właśnie niedziela jest dniem, w którym mogą oni kupić wszystkie niezbędne produkty, ponieważ w inne dni pracują i po prostu nie mogą przyjechać do Polski.

Autorzy ustawy, wymieniając powody uchwalenia tejże ustawy i jej cele, zapomnieli wspomnieć o ważnej grupie, o studentach, którzy stanowią istotną część osób pracujących w niedziele, ale nie są objęci statystykami związkowymi. Często też pracują na umowę-zlecenie, łącząc pracę weekendową z nauką w tygodniu roboczym. Takie podejście pozwala wielu młodym Polakom usamodzielnić się, a także ulżyć domowemu budżetowi, nadszarpniętemu wzrostem cen zafundowanym przez PiS. Jaką propozycję ma więc rząd dla tysięcy młodych Polaków, którzy stracą możliwość uzyskania dochodu w niedzielę, a którzy chcą pracować w niedzielę, chcą mieć swoje oszczędności, a nie całe życie być na garnuszku rodziców?

Macie, Koleżanki i Koledzy z PiS, okropny talent do tworzenia ustaw, na których wszyscy tylko tracą. Tak też dokładnie jest w przypadku tej ustawy. Stracą przez nią mali i średni przedsiębiorcy, których zakaz handlu dotknie najbardziej, a którzy nie zdołają odpracować utraconego zysku z jednego dnia w tygodniu. Stracą młodzi ludzie, którzy najczęściej są pracownikami przychodzącymi do pracy niedzielę. Zamiast więc przywrócić matki rodzinom, w istocie zubożycie studentów, odbierzecie młodym ludziom szansę na usamodzielnienie się, ograniczycie ich życiowe aspiracje. Stracą na tym Polacy, za których chcecie decydować, co mają robić w niedzielę, dokąd pójść, jak spędzać swój wolny czas. Jestem przekonany, że za organizowanie im życia wyborcy wystawią wam rachunek. Straci na tym gospodarka, napędzana dziś konsumpcją. Wycinacie jeden z 7 dni, kiedy gospodarka może się rozwijać. To jest działanie przeciwko budżetowi państwa i zamożności Polaków. Traci też na tym wiarygodność i atrakcyjność Polski. Niedziela to dzień, kiedy nie tylko Polacy robią zakupy, ale też ze względu na korzystniejsze ceny przyjeżdżają do nas Białorusini, Litwini, Niemcy, Rosjanie, a także Ukraińcy. Przez was pojadą do innych swoich sąsiadów. Stracicie też na tym wy, Koleżanki i Koledzy z PiS, bowiem wasza ustawa kompletnie nie zrealizuje waszych celów. Sklepy, które będą objęte ogólnym zakazem, to około 10% wszystkich sklepów, natomiast 90% będzie wyłączonych, skorzysta ze źle sformułowanych, źle zdefiniowanych, niespójnych, nieostrych definicji wyłączeń. Szczególnie będzie to dotyczyć galerii handlowych i sklepów sieciowych. Co ciekawe, pokazujecie, że słabo się uczycie. Przecież wasi mistrzowie z Węgier testowali podobne rozwiązanie i z niego zrezygnowali. Zakaz handlu w niedzielę na Węgrzech trwał dokładnie rok, od wiosny 2015 do wiosny 2016.

Ta ustawa jest szkodliwa w każdym wymiarze. Szkodzi Polsce i Polakom, narusza przepisy europejskie.

Platforma Obywatelska złożyła wniosek o odrzucenie projektu, który dawno przestał być projektem obywatelskim. Jednocześnie proponujemy zmiany do ustawy – kodeks pracy. To właściwa droga – „nie” dla zakazu handlu w niedzielę, „tak” dla zmian w kodeksie pracy.

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Uchwalamy bardzo ważną ustawę dla Polaków, dla rodziny i dla państwa – ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni. Wielu politykom wydaje się, że tylko ograniczamy handel w niedziele. Moim zdaniem, i nie tylko moim, chodzi o coś znacznie poważniejszego: chodzi o ludzką wolność, moją i twoją, o tę wolność, którą zabierają ludziom pracoholizm, pogoń za pieniędzmi, za komercją i konsumpcją.

Tak dla przypomnienia: idea wolnej od pracy niedzieli ma wielowiekową tradycję, związaną z kulturą rzymską i chrześcijańską, co znalazło swoje odzwierciedlenie w kulturze prawnej Europy. Już od IV wieku naszej ery wolna niedziela stała się formą zapewnienia równowagi między życiem zawodowym i rodzinnym. Nie wolno również pominąć najważniejszego faktu w naszej kulturze europejskiej – a dokładniej mówiąc: chrześcijańskiej – że niedziela jest dniem szczególnym, dniem świętym, pierwszym dniem tygodnia, obchodzonym na pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa, co znalazło odbicie nie tylko w prawie kościelnym, lecz także w świeckim Kodeksie pracy, najważniejszym dokumencie regulującym zasady współżycia między pracodawcą a pracownikiem. Dlatego też świętowanie niedzieli jest jednym z zasadniczych praw rodziny i praw pracowniczych. Najkrócej mówiąc, przez całe wieki niedziela była dniem wzmacniania rodzinnych więzi poprzez wspólne spędzanie czasu wolnego. Żaden inny dzień w tygodniu tego nie zapewniał ani też nie zapewni.

Co więc się stało, że świętowanie niedzieli tak podupadło? Moim i nie tylko moim zdaniem od czasów oświecenia, a dokładniej mówiąc, od ery przemysłowej, od prądów socjalistycznych i komunistycznych, toczy się w Europie walka z wartościami chrześcijańskimi. Ten prąd, przejawiający się w różnych dziedzinach, który wdarł się niemal wszędzie, papież Benedykt XVI nazwał „dyktaturą relatywizmu”. W konsekwencji, aby zatrzeć święty charakter niedzieli, samo świętowanie wypełnia się zawodami sportowymi, koncertami, najróżniejszego rodzaju rozrywkami. Nie pomniejszam bynajmniej znaczenia rozrywki, ale na takim tle toczy się dzisiaj walka o niedzielę i jej świąteczny, rodzinny, religijny charakter

Dlatego ów atak na niedzielę to nie tylko „odciąganie” wierzących od „obowiązku” uczestniczenia we Mszy św. To zaplanowany na chłodno program dechrystianizacji ludzkiego sumienia i serca poprzez zapełnienie człowieka pseudowartościami i pozorami: zakupami, rozrywka, hałasem, w którym nie ma czasu na Boga, na drugiego człowieka. Dlatego broniąc wolnej niedzieli, musimy mieć świadomość, czego bronimy oraz co wybieramy w zamian.

Przede wszystkim pomyślmy o niedzieli jako dniu rodziny: wolna niedziela ma zbliżać wszystkich, którzy tworzą rodzinę i w niej żyją. Bez naszej obecności w życiu najbliższych, bez czasu dla nich, bez rozmowy, tracimy szansę na budowanie więzi i miłości rodzinnej. Powiedzmy zatem wyraźnie: walcząc o wolną niedzielę, walczymy o człowieka, o najbardziej naturalną więź mężczyzny i kobiety, matki, ojca i dzieci. Tylko taka częsta obecność gwarantuje szczęśliwe dzisiaj i dobrą przyszłość.

Jeszcze raz powtórzę: trzeba mieć świadomość, czego bronimy, co chcemy osiągnąć, wprowadzając ograniczenie handlu w niedzielę. Stawką jest umocnienie zarówno więzi człowieka z Bogiem, jak i budowanie szczęśliwej wspólnoty – rodziców między sobą oraz rodziców z ich dziećmi. Ktoś powiedział, że wolne niedziele są szalupą ratunkową dla małżeństw i rodzin trapionych kryzysem. Przeciwnikom ograniczenia handlu w niedzielę dedykuję wypowiedź młodej matki pracującej w galerii handlowej. Mówi ona: „Miałam tylko jedną niedzielę w miesiącu wolną. Każda taka niedziela była jak święto. Jeden dzień w miesiącu, który mogłam zaplanować, aby być z mężem i malutkim synkiem od rana do wieczora”.

Rozumiem, że dla nas, konsumentów, dokonywanie zakupów o każdej porze dnia i nocy jest bardzo wygodne, daje poczucie wolności. Nie można jednak zapominać, że komuś innemu tę wolność zabieramy. Na zarzut, że i tak wielu pracowników musi pracować w niedzielę, odpowiedź brzmi: czy wobec tego, że nie możemy pomóc wszystkim, powinniśmy nie pomagać nikomu?

Całe lata aspirowaliśmy jako państwo, aby być w Unii Europejskiej. Dzisiaj tym rozwiązaniem dostosowujemy polskie prawo do unijnego. Skoro Niemcy, Francuzi, Hiszpanie, Austriacy, także inni obywatele Unii Europejskiej, stosują ograniczenia handlu w niedzielę, to i my wprowadźmy to rozwiązanie, szanując wolność swoją oraz innych. Dlaczego u nas miałoby być inaczej?

Przypomnę, że podobną dyskusję już przerabialiśmy w 2007 r., kiedy wprowadzaliśmy 12 wolnych od handlu świąt i niedziel w roku. Straszono, że wszystko się zawali, że grożą masowe zwolnienia. Okazało się, że zatrudnienie wzrosło o 7%, także polskiej gospodarce nic złego się nie stało.

Nie lubię powoływać się na sondaże, ale faktem jest, że 61% Polaków popiera projekt obywatelski dotyczący ograniczenia handlu w niedzielę – tak wynika z badania CBOS. Najczęściej zakaz popierają kobiety (65%), a wśród grup zawodowych – pracownicy usług (81%). Jak wskazuje CBOS, część badanych obawia się niekorzystnych gospodarczych skutków ewentualnego zakazu handlu, jednak większość nie spodziewa się spadku obrotów i sądzi, że zgodnie z założeniami ustawy ludzie będą więcej kupować w pozostałe dni tygodnia.

Podobnie też nie przełoży się to na zwolnienia pracowników w sektorze handlu – wręcz przeciwnie, w branży handlowej brakuje ok. 100 tysięcy pracowników. A ponadto sami handlowcy wskazują, że największe obroty uzyskują w piątki i w soboty.

Pieniądze to nie wszystko. Już kiedyś górnikom dawano 300%, wynagrodzenia za pracę w niedzielę i do czego to nas doprowadziło? Taki system pracy często wywołuje spory i dramaty w rodzinach, jest jedną z przyczyn rozwodów, rozpadu rodzin. Powinniśmy dążyć do zmniejszania liczby godzin pracy, bo Polacy już dzisiaj pracują za dużo.

W obywatelskim projekcie ustawy była mowa o wprowadzeniu zakazu handlu w każdą niedzielę miesiąca. Nie udało się tego osiągnąć, ale mamy w ustawie zapisany kalendarz dochodzenia do wszystkich wolnych niedziel. Ustawa zakłada, że od 1 marca 2018 r. będą 2 niedziele handlowe w miesiącu – pierwsza i ostatnia – w 2019 r. handlowa będzie ostatnia niedziela każdego miesiąca, a od 2020 r. ma obowiązywać zakaz handlu w każdą niedzielę. Zaczynamy więc wprowadzać wolne niedziele etapowo, aby nikogo nie szokować. Na początek 2 niedziele wolne od handlu poprawią znacząco sytuację pracowników zatrudnionych zwłaszcza w marketach, sklepach wielkopowierzchniowych. Od czegoś trzeba zacząć. Rozłożone w czasie dojście do wszystkich niedziel wolnych od pracy w handlu z pewnością należy ocenić jako sukces.

Osoby pracujące w niedzielę potrzebują dnia świątecznego i nie uznają oddanego wolnego dnia w innym dniu tygodnia ani dodatkowego wynagrodzenia za wystarczającą rekompensatę jego utraty. Mam nadzieje, że zostanie przywrócona dawno już odrzucona tradycja niedzieli jako czasu spędzanego w gronie najbliższych. Przyczyni się to do wzmocnienia relacji wewnątrz polskich rodzin, a na tym wszystkim nam powinno zależeć. Wszyscy jesteśmy świadomi, że wypoczęty pracownik to efektywniejszy pracownik.

Wracając do początkowej myśli o wolności, powiem, że ustawa ma na celu zniesienie niewolnictwa, bo takie niewolnictwo przyniosły nam korporacje międzynarodowe, które narzuciły warunki pracy w każdą niedzielę. Oby wolne niedziele znów stały się gwarantem emocjonalnego wyciszenia, a także budowania wspólnoty religijnej i narodowej.

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 5. porządku obrad

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 5. porządku obrad

Omawiana ustawa wprowadza nowelizację dwóch ustaw, tj. ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz. U. z 2016 r. poz. 2134, z późn. zm.) oraz ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. z 2014 r. poz. 1446, z późn. zm.).

Nowelizacja, o której mowa, ma doprowadzić do ujednolicenia, a tym samym uporządkowania ustawodawstwa w zakresie dotyczącym usuwania drzew i krzewów z nieruchomości, które zostały wpisane do rejestru zabytków. Projektodawca zaproponował połączenie przepisów obu ustaw, które regulują omawianą materię, w tym stopniu, iż usuwanie drzew i krzewów ma podlegać przepisom ustawy o ochronie przyrody. Doprowadzić ma to do zaprzestania występowania chaosu informacyjnego w tym zakresie.

Co więcej, projektodawca trafnie zauważył, iż ustawa o ochronie przyrody zawiera postanowienia dotyczące opłat i kar administracyjnych za wycinkę, dokonywania nasadzeń zastępczych oraz określa przypadki, w których nie jest potrzebna zgoda organu administracji publicznej do usunięcia drzewa bądź krzewu. Tym samym jej przepisy kompleksowo regulują omawianą kwestię.

Dzięki znowelizowaniu omawianych przepisów wojewódzki konserwator zabytków będzie mógł wydawać zezwolenia na podstawie przepisów ustawy o ochronie przyrody w zakresie dotyczącym usunięcia drzewa lub krzewu.

Projektodawca przewidział również wyjątek, kiedy to konserwator zabytków nie będzie musiał wydawać dodatkowego pozwolenia na podstawie przepisów ustawy o ochronie zabytków, dotyczących usunięcia drzewa lub krzewu z nieruchomości lub jej części, jeśli nieruchomość będzie wpisana do rejestru jako park, ogród lub inna forma zaprojektowanej zieleni.

Ponadto przedstawione rozwiązania podyktowane są tym, iż próba nowelizacji omawianych przepisów, która miała miejsce na przestrzeni ostatnich miesięcy, nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, a wypracowane rozwiązania w omawianej opinii do ustawy wydają się najbardziej adekwatne.

W związku z powyższym jestem za wprowadzeniem omawianych zmian.