Narzędzia:

Posiedzenie: 27. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 3 dzień


5, 6 i 18 października 2016 r.
Przemówienia z dnia poprzedniego

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Prezesie!

Tak się składa, że wczoraj, 17 października, Trybunał Konstytucyjny obchodził w Gdańsku trzydziestą rocznicę powstania. Nie było na tym jubileuszu przedstawicieli najwyższych władz państwowych. Nie z powodu lekceważenia Trybunału Konstytucyjnego, ale z racji lekceważenia przez tenże Trybunał zasad państwa prawa – to nie moje słowa, ale wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Tłumacząc swoją opinię, wicepremier Gowin dodał, że „Trybunał Konstytucyjny powinien stać na straży tych zasad, tymczasem Trybunał dał się wykorzystać do pewnej manipulacji politycznej, która była wymierzona w te zasady”. Od siebie dodam, że od roku tenże Trybunał nie podjął z własnej inicjatywy żadnych działań naprawczych. Przeciwnie – raczej stara się działania naprawcze sabotować.

Tak à propos jubileuszu, hasło obchodów 30-lecia Trybunału Konstytucyjnego zabrzmiało jak naigrywanie się z naszego państwa. Brzmiało ono „Trybunał Konstytucyjny na straży wartości konstytucyjnych”. Tymczasem z obchodów 30-lecia należy wyciągnąć jednoznaczny wniosek, że Trybunał nie odciął się od swoich komunistycznych korzeni. Czyżby w latach osiemdziesiątych minionego wieku chronił wartości konstytucyjnych? Przecież ta instytucja służyła w latach PRL komunistom do legitymizowania ich bezprawnego systemu władzy. Przypomnę, że pierwszym prezesem Trybunału został Alfons Klafkowski, którzy przeszedł do pełnienia tej funkcji wprost ze stanowiska członka Rady Państwa, które piastował od początku stanu wojennego. Jego zastępcą został płk Leonard Łukaszuk, który od czasów stalinowskich aż do 1985 r. był funkcjonariuszem bezpieki. Wśród pierwszych sędziów były osoby zarejestrowane przez SB. Trudno temu się dziwić, skoro to generał Wojciech Jaruzelski jako przewodniczący Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego w styczniu 1982 r. zwrócił się do Sejmu o powołanie Trybunału Konstytucyjnego. Już w marcu tego roku, podczas gdy tysiące Polaków były internowane czy uwięzione, wpisano do konstytucji ustanowienie Trybunału Konstytucyjnego. Potem przez kilka lat pracowano nad szczegółowymi przepisami o działalności Trybunału, oczywiście pod kierunkiem działaczy PZPR. O każdym z tych przepisów decydowało Biuro Polityczne KC PZPR. Po 3 latach Sejm PRL przyjął ustawę o Trybunale Konstytucyjnym jako instytucji – cytuję tu słowa konstytucjonalisty Zdzisława Czeszejko-Sochackiego z publikacji „Trybunał Konstytucyjny PRL” z 1986 r. – „przydatnej w umacnianiu porządku konstytucyjnego socjalistycznego państwa”. Tenże autor pisze dalej, że rola ustrojowa TK miała „umacniać praworządność państwa i prawa socjalistycznego (...) klasowo odmiennego niż państwo burżuazyjne”.

O genezie TK członek Biura Politycznego KC PZPR, Kazimierz Barcikowski, mówił w tym czasie: „Projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym to część składowa procesu przemian relacji między państwem i obywatelem, do czego w gruncie rzeczy sprowadza się istota zainicjowanej przez IX Zjazd PZPR socjalistycznej odnowy”. To wówczas w ustawie zapisano, jako najbardziej pożądaną cechę dla komunistów, ostateczność i nieodwołalność wyroków Trybunału. Innymi słowy, naród może głosować i wybierać władzę, jaką chce, ale o tym, czy ta władza ma prawo wprowadzać dowolne reformy, decydował i chce nadal decydować Trybunał Konstytucyjny jako jedyny fundament, istota i obrońca demokracji, będący ponad parlamentem i ponad konstytucją. Jako żywo odżyły dzisiaj lata PRL-u. Nie będę dalej przypominał korzeni i historii TK. Czy wobec takich faktów Trybunał nie powinien odciąć się od swoich komunistycznych korzeni i obchodzić jubileusze dopiero od roku 1989?

Ponieważ w tym jubileuszu wziął udział m.in. przewodniczący Komisji Weneckiej Gianni Buquicchio, który publicznie krytykuje polski rząd, należałoby mu przypomnieć, że będąc Włochem z pochodzenia powinien pamiętać, że w tym państwie kryzys konstytucyjny trwał 1,5 roku i tym Komisja Wenecka się nie zajęła. Przewodniczący Gianni Buquicchio stara się również nie pamiętać, że Komisja Wenecka jest organem doradczym – przedstawia opinie, które nie mają wiążącego charakteru. Co więcej, nie zawsze te opinie są dobre jakościowo. Przykładem jest tu ostatnia ustawa o Trybunale, która nie znalazła łaski w Komisji Weneckiej. Parlament zaproponował kompromisową ustawę, która została przyjęta – to na jej podstawie rząd opublikował 21 wyroków. Za mało. Brakowało tego najważniejszego wyroku, z 9 marca 2015 r., dotyczącego zatwierdzenia 3 sędziów wybranych na zapas, a więc niezgodnie z ustawą. Jeśli chodzi o inne zapisy, to przypomnę, że zrezygnowaliśmy z tego, aby w wyjątkowych sytuacjach orzeczenia TK mogły być podjęte większością 2/3 głosów. Nie będzie tzw. kolejkowania itd. Ale Komisja Wenecka skrytykowała nawet założenia nowego projektu dotyczącego statusu sędziów TK, czyli ograniczenie możliwości dodatkowego zarobkowania przez sędziów TK. Nadal jednak będą mogli pracować jako wykładowcy naukowo-dydaktyczni, ale tylko na jednym etacie. Boli ją jawność oświadczeń majątkowych, choć taki obowiązek dotyczy nie tylko parlamentarzystów, ale nawet radnych w kilkutysięcznych gminach. Nie godzi się na zmiany dotyczące sędziów w stanie spoczynku – chodzi o zakaz członkostwa w partiach politycznych, związkach zawodowych, zakaz prowadzenia działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezawisłości sądów i niezależności sędziów. A przecież sędziowie w stanie spoczynku są ciągle sędziami. Posiadają oni ogromne korzyści z powodu tego statusu i powinny wiązać się z tym pewne obowiązki.

Generalnie Komisja Wenecka twierdzi, że nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym nie spełnia podstawowych standardów – równowagi władzy, niezależności sądownictwa oraz „pozycji Trybunału jako definitywnego arbitra w kwestiach konstytucyjnych” – i że utrudnia TK normalne funkcjonowanie i orzekanie. Sporo tych zastrzeżeń, ale na szczęście nie wiążą one naszego państwa.

Na zakończenie krótka refleksja. Wiemy, że austriacki Trybunał Konstytucyjny nie zaakceptował nieprawidłowości przy liczeniu głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich w tym kraju i zdecydował o ich powtórzeniu. W uzasadnieniu przewodniczący austriackiego Trybunału Gerhart Holzinger stwierdził, że wybory są samą kwintesencją demokracji i wszelkie wątpliwości muszą być rozwiane. Kiedy w Polsce po ostatnich wyborach samorządowych okazało się, że ileś milionów głosów było nieważne, Państwowa Komisja Wyborcza, prezesi Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego stwierdzili, że ci, którzy podważają wynik wyborów samorządowych w Polsce, „popadli w odmęty szaleństwa”. Nie zająknął się w tej sprawie ani Trybunał Konstytucyjny w Warszawie, ani Komisja Wenecka. Jeśli zaś chodzi o samo świętowanie 30-lecia Trybunału Konstytucyjnego w mateczniku PO, w Gdańsku, przypomina mi to czasy generała Jaruzelskiego, kiedy demokracja była polityczną sędziokracją.