Narzędzia:

Posiedzenie: 10. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 1 dzień


12 lutego 2016 r.

Przemówienie senatora Roberta Mamątowa w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Roberta Mamątowa w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Dzisiejsza debata dotyczy bardzo ważnej ustawy o pomocy państwa w wychowaniu dzieci, nad którą intensywnie pracował rząd Prawa i Sprawiedliwości i na którą czekali obywatele. Wszyscy wiemy, że dla obecnego rządu program „Rodzina 500+” jest sprawą nadrzędną.

Szanowni Państwo! Uważam, że wspieranie rodzin jest potrzebne – i nie ulega to wątpliwości – ponieważ to od rodziny wszystko, co najważniejsze, bierze swój początek. Dziś fundamentalnym tematem jest rodzina, bo to przecież ona daje państwu, gospodarce, całemu społeczeństwu nieoceniony wkład w postaci dostarczania państwu pracowników i podatników. Rodzina realizuje wiele zadań – nie tylko wobec swoich bliskich, ale także na rzecz całego społeczeństwa. Są to bardzo ważne funkcje rodziny, o których się niestety zapomina. To dzięki programowi właśnie zaczęto się otwierać w dyskusji na tematy polityki rodzinnej w Polsce, której do tej pory brakowało. Ten brak wynika z pewnych zaszłości, kiedy rodziną się nie interesowano. Rodzina do tej pory była spychana na dalszych plan jak niewygodny element, którym lepiej było za bardzo się nie interesować, w szczególności ze względu na koszty. Chciałbym zaznaczyć, że rodzina to nie koszt, lecz najlepsza inwestycja, inwestycja w dziecko, a tym samym w przyszłość i sytuację naszego kraju. Funkcjonowanie rodziny nie może być dla państwa obojętne, bo dopóki istnieje rodzina, istnieje państwo. W rodzinie, jak wiemy, najważniejsza jest osoba, w społeczeństwie zaś indywidualny lub zbiorowy sukces.

Czy nie uważacie zatem, Drodzy Senatorowie, że najwyższy czas objąć polskie rodziny parasolem bezpieczeństwa poprzez wprowadzenie programu „Rodzina 500+”? Dla mnie jako zagorzałego obrońcy praw człowieka istotny jest również projekt zmian w ustawie – Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Propozycje przedstawione przez rząd pani premier Beaty Szydło zmierzają w kierunku prowadzenia kompleksowej polityki prorodzinnej. Ubóstwo rodziny nie będzie już uzasadniało umieszczania dziecka w pieczy zastępczej wbrew woli rodziców. To sedno niewielkiej, ale niezmiernie ważnej noweli tegoż kodeksu. Ma on uchronić dzieci przed pochopnym odbieraniem ich biologicznym rodzinom, zwłaszcza z powodu biedy. Zmiany te zapowiedziała też premier Beata Szydło w exposé, wskazując, że właściwsza jest w takich wypadkach pomoc typu 500 zł na dziecko. Osobiście mam bardzo często do czynienia z dramatycznymi sytuacjami odbierania dzieci z powodu biedy. Można sobie wyobrazić, jak potworną traumą jest dla dzieci taka sytuacja. W czasie prac Senatu często kieruję do rządu oświadczenia w tej sprawie. Uważam, iż absurdalnym pomysłem poprzedniego rządu było przeznaczenie rodzinom zastępczym 2 tysięcy zł na jedno dziecko, zamiast przekazania tej formy pomocy własnej rodzinie dziecka. Naturalnym i najbardziej bezpiecznym środowiskiem rozwoju dziecka jest jego własna rodzina.

Oczywistą zatem zaletą programu „Rodzina 500+” jest to, iż priorytetem jest polityka rodzinna i realne wsparcie zwłaszcza rodzin wielodzietnych i ubogich. Ma ono przede wszystkim rekompensować braki oraz wspomagać rodziców w wychowaniu dzieci poprzez przyznanie świadczeń wychowawczych. Wypłacane pieniądze mają posłużyć jako częściowe pokrycie kosztów związanych z zaspokajaniem potrzeb życiowych oraz wychowaniem dziecka. Założeniem programu jest poprawa sytuacji polskich rodzin, a tym samym ma to przyczynić się do zwiększenia dzietności.

Pod względem dzietności nasz kraj z wynikiem 1,3 dziecka na kobietę zajmuje 216. wśród ponad 224 państw świata. Ta rekordowo niska liczba dzieci utrzymuje się od ponad 20 lat. Dla porównania – w 1983 r. ten wskaźnik wynosił 2,42. To naprawdę niepokojące statystyki.

Chcemy, aby Polki rodziły w Polsce tak chętnie, jak rodzą gdzie indziej. W naszym kraju pary są coraz bardziej powściągliwe, jeśli chodzi o posiadanie potomstwa. Coraz częściej słyszymy, że w dzisiejszych czasach dziecko to luksus. Wiele rodzin, tych, które dziś ledwie wiążą koniec z końcem, nie ma z czego się utrzymywać i rzadziej decyduje się na kolejne dziecko. Konsekwencje występują w postaci drastycznego spadku dzietności, a w efekcie kryzysu ekonomicznego, który nieustannie eskaluje. Dlatego też, aby zwiększyć wzrost dzietności, rząd Prawa i Sprawiedliwości wychodzi naprzeciw tym problemom i potrzebom, uwzględniając poprawę funkcjonowania rodziny. Program ma też szansę zatrzymać emigrację, poprawić sytuację demograficzną, stojącą na skraju przepaści. Należy zdać sobie sprawę, że Polska starzeje się w ogromnym tempie. Liczba ludności zmniejsza się z dwóch przyczyn: małej liczby urodzeń i stałej emigracji. Emigracja dodatkowo zaostrza skutki trendów demograficznych. W ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci wielu Polaków opuściło nasz kraj, wrócił jedynie niewielki ich odsetek. Emigranci to najczęściej młodzi ludzie, więc dzieci będą mieć za granicą. Koniecznością stało się więc, by znaleźć sposób na zatrzymanie tych ludzi w Polsce oraz na spowolnienie procesu starzenia się społeczeństwa i ustabilizowanie liczby ludności. Wiem, że nie będzie to miało natychmiastowego przełożenia, z pewnością będzie to długotrwały proces, ale wierzę głęboko w to, że ustawa ta stanie się kamieniem milowym w polityce Prawa i Sprawiedliwości.

Szanowni Państwo, wciąż nie milkną dyskusje na temat programu „Rodzina 500+”, który, że tak się wyrażę, wzdłuż i wszerz został wykpiony prze opozycję i potraktowany prześmiewczo przez resztę jego przeciwników. Próbowano podważyć założenia tego programu, twierdzono, że nie będzie na niego pieniędzy lub że spadnie zatrudnienie itd. Okazuje się, że pieniądze są i będą, a program jest jednak w trakcie realizacji. Jednym zdaniem: „można wszystko, a przynajmniej wiele, trzeba tylko chcieć”. Co do tematu spadku zatrudnienia, to program ma przecież pomagać rodzicom, a nie ich dezaktywizować na rynku pracy. Uważam, że Polacy, wbrew opiniom, to pracowity naród. Polska zajęła 5. miejsce w rankingu OECD pod względem średniego czasu pracy (1893 godz.); Polacy wyprzedzają tutaj Amerykanów i Holendrów. Mówi się nawet: „pracowity jak Polak”. Mimo że Polska ma najwyższe bezrobocie wśród krajów Unii Europejskiej, to jednak Polacy aktywni zawodowo pracują w ciągu tygodnia najdłużej w całej Unii. Nawet kiedy praca nie przekłada się na wymierne korzyści finansowe, potrafimy pracować, co dla ludzi w innych krajach byłoby nie do przyjęcia. Co chcę przez to powiedzieć? To mianowicie, że Polacy pracy się nie boją, nie stronią od niej i nic nie będzie w stanie ich od niej odwieść. Osobiście uważam, że realizacja tej ustawy to podkreślenie wartości rodziny oraz hierarchii, jaką zajmuje ona w społeczeństwie, a jednocześnie znakomity sposób na zatrzymanie zapaści demograficznej oraz zapobieżenie wielu tragediom polskich rodzin. I ja tę ustawę w pełni popieram.

Myślę również, że bez podjęcia tych ważnych działań będziemy mieli do czynienia ze spotęgowanym spadkiem urodzeń, a na to nie możemy już dłużej sobie pozwolić. Dziękuję.

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Celem proponowanej ustawy jest przede wszystkim pomoc rodzinom wychowującym dzieci, a także zapobieżenie spadkowi demograficznemu poprzez przyznanie nowego świadczenia wychowawczego w wysokości 500 zł na dziecko.

W ostatnich latach doszło w naszym kraju do znacznego spadku demograficznego. Jest to spowodowane wieloma czynnikami, ale przeważającym czynnikiem jest aspekt ekonomiczny. Omawiana ustawa ma na celu pomoc w pokryciu części uzasadnionych wydatków na wychowanie potomstwa, a co za tym idzie, ma wpłynąć na wzrost demograficzny. Rodziny otrzymujące proponowane świadczenie w wysokości 500 zł będą mogły przeznaczyć je na zapewnienie lepszego wykształcenia i tym samym zmniejszenie uciążliwości ekonomicznych wynikających z posiadania i wychowywania dziecka/dzieci. Otrzymywane świadczenie będzie wypłacane do osiemnastego roku życia, czyli pomoże w pokryciu najpotrzebniejszych wydatków na utrzymanie dziecka/dzieci. Ponadto brak zastosowania kryterium dochodowego przy drugim i kolejnych dzieciach ma zapobiec istniejącemu od wielu lat spadkowi demograficznemu oraz powiększaniu się liczby osób żyjących w ubóstwie ekonomicznym.

Warto podkreślić, że projektowane świadczenie jest nowym świadczeniem, kierowanym do szerokiego spektrum podmiotów. W związku z tym będzie mogło z niego skorzystać wiele rodzin, ale także m.in. samotne matki, ojcowie czy nawet opiekunowie prawni i faktyczni dzieci. Oczywiście ustawa skierowana jest przede wszystkim do rodzin wieloosobowych. Przeważnie to one borykają się z problemami ekonomicznymi dotyczącymi zapewnienia odpowiedniego wykształcenia i przygotowania swoich dzieci do życia. Proponowana ustawa ma wykluczyć te ograniczenia i wspomóc młodych ludzi w wychowywaniu potomstwa.

Nie wyklucza to jednak wspierania rodzin posiadających jedno dziecko. Kryterium dochodowe w wysokości 800 zł, a w przypadku dzieci niepełnosprawnych 1200 zł i tak spowoduje, że znaczna liczba rodzin z jednym dzieckiem skorzysta z proponowanego świadczenia. Łatwość realizacji świadczenia, pomoc urzędów ma usprawnić otrzymanie przez daną rodzinę pomocy ekonomicznej. Wystarczy, że jedno z rodziców złoży odpowiedni wniosek. Jeśli nawet przy pierwszym dziecku rodzina nie spełni kryterium dochodowego, przy drugim i kolejnym nie będzie musiała składać żadnego dokumentu potwierdzającego dochód na osobę.

Reasumując, stwierdzam, że przedstawione argumenty potwierdzają zasadność wprowadzenia proponowanej ustawy.

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoka Izbo!

Przy okazji uchwalania ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci chciałbym zwrócić uwagę na różny sposób traktowania rodzin przez rządzących. W wielu państwach podejmuje się próby podporządkowania sobie rodziny, uzależnienia jej, wpływania na jej kształt i znaczenie. Bardzo często przeciw mocnej rodzinie są parlamenty uchwalające antyrodzinne ustawy, liczni naukowcy prowadzący nieetyczne eksperymenty i głoszący utopijne teorie, że świat mógłby się dzisiaj obejść bez rodzin, a nawet bez matek. Przeciw rodzinie jest dzisiaj ogromny przemysł erotyczny zarabiający krocie na ludzkich słabościach.

Garść historii. Przypomnę, że w okresie panowania marksizmu i leninizmu w Polsce rodzina została podporządkowana aparatowi partyjnemu. Najlepszym tego przykładem było podejście do kwestii pracy, której próbowano nadać charakter wartości niemalże religijnej, a jednocześnie praca ta była źródłem szantażu – o czyimś awansie decydowało najczęściej widzimisię sekretarza komórki partyjnej. Praca była też źródłem wyzysku, ponieważ płaca pozwalała jedynie na marną wegetację, co z kolei powodowało oczekiwanie na uzależniające gratyfikacje w postaci dofinansowania wczasów, darmowych biletów, obiadów, dopłat do mieszkania, energii elektrycznej itp.

Fałszywie rozumiana emancypacja kobiet była bardzo groźnym owocem tego podporządkowania rodziny państwu. Przez lata nagłaśniano i gloryfikowano awans społeczny kobiety i matki dzięki możliwości wykonywania przez nią pracy zawodowej. Głosząc, słuszną zresztą, równą godność i odpowiedzialność mężczyzny i kobiety, prowadzono intensywną akcję na rzecz równego udziału kobiet w pracy zawodowej, a także ich zaangażowania w życie polityczne i społeczne. Godność ludzka wymaga, aby uznano pełną wartość kobiety we wszystkich działaniach publicznych i wszystkich zawodach. Czymś innym jest jednak uznanie pełnych praw, a czymś innym jest nakłanianie, a właściwie zmuszanie kobiety do pracy wyniszczającej zdrowie i siły, nie pozwalającej na spełnienie w macierzyństwie, dezorganizującej życie rodziny i domu.

Dzisiaj zbieramy owoce wieloletniej propagandy na rzecz zatrudnienia kobiet. W potocznej opinii obniżyła się wartość zajęć domowych – przy dzieciach i w kuchni. Stało się tak również dlatego, że ani szkoła, ani Kościół nie wychowują do podjęcia ról domowo-wychowawczych. Na pytanie, czy to możliwe, by matka nadal była opiekunką ogniska domowego, a ojciec głową rodziny, wielu uśmiecha się i puka w czoło, mówiąc: inne czasy dzisiaj. Rzeczywiście, inne czasy, ale czy ktoś wychowuje dziewczęta i chłopców tak, by mogli być rodzicami w tych innych czasach?

Praca kobiet przyczyniła się do powstania wielu innych problemów, m.in. laicyzacji rodziny, a co za tym idzie głębokiego zaburzenia w hierarchii wartości młodego pokolenia. W życie wkradł się egoizm, karierowiczostwo, chęć dorobienia się za wszelką cenę, bez poczuwania się do jakichkolwiek obowiązków i odpowiedzialności. Obniżył się także poziom religijności i duchowości życia rodzinnego, o które dbała przede wszystkim matka. Jednakże najgroźniejszym owocem tej fałszywie rozumianej emancypacji kobiet jest niż demograficzny we wszystkich krajach dawnego bloku sowieckiego. Oczywiście przyczyn kryzysu demograficznego jest znacznie więcej. Na Zachodzie jest to głównie owoc antyrodzinnych działań różnej maści liberałów i laicyzatorów, owoc długoletniej kampanii antykoncepcyjnej, wprowadzenia w szkołach edukacji seksualnej itp. Przypomnę, że przez całe lata konstruowano mrożące krew w żyłach statystyki mające potwierdzić czarne, lecz fałszywe proroctwa, że wkrótce świat rozpadnie się z powodu przeludnienia, że miliardy ludzi umrą z głodu. Ukazywano przerażające obrazy afrykańskich dzieci umierających z głodu, ale nie po to, aby przyjść im z pomocą, zmusić do zastanowienia nad egoizmem sytego Zachodu, ale po to, by propagować antykoncepcyjne orędzie.

Do czego doprowadziło to w Polsce? Pamiętajmy, mając na uwadze spadek liczby ludności, że każdego roku w Polsce przybywa około 170 tysięcy emerytów, a w 2030 r. będzie ich ponad 9 milionów (o 3,5 miliona więcej niż obecnie). Za tymi liczbami kryją się dziesiątki problemów społecznych, ekonomicznych i politycznych, których doświadczamy już teraz. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że już obecnie została zachwiana przyszłość naszego narodu. Jeśli ten proces nie zostanie zatrzymany, grozi nam szybkie starzenie się społeczeństwa, a w konsekwencji wzrost konfliktów i niezadowolenia społecznego. Przyniesie to zapewne – jak to już jest w Holandii, Belgii czy Szwajcarii – legalizację eutanazji motywowanej różnymi czynnikami pseudohumanitarnymi, a w przyszłości głównie czynnikiem ekonomicznym. Po prostu pracująca mniejszość nie będzie w stanie utrzymać niepracującej większości. Ten problem dotyczy każdego kraju w Europie, a ponieważ eutanazja zdobywa sobie prawo bytu, czeka nas wkrótce eksterminacja ludzi chorych, niepełnosprawnych, będących ciężarem dla społeczeństwa.

Smutna konstatacja: w naszym kraju prawie w ogóle w poważny sposób nie mówi się o prawach demografii, o biologicznej kondycji narodu. Skupiamy się jedynie na problemach gospodarczych, a w temacie rodziny – wyłącznie na bezrobociu, eksmisjach, ubóstwie, pomocy społecznej i najróżniejszego rodzaju pomocowych drobiazgach jak żłobki, przedszkola, dodatki do obiadów w szkołach itp. Zapamiętajmy sobie, że rodzina z dziećmi jest najważniejszą wartością w każdym państwie. I takiej rodzinie ma służyć nasza ustawa. Dajmy naszej ustawie możliwość sprawdzenia się. Dajmy rodzinom wsparcie na dzieci. Zainwestujmy w przyszłość.