Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu (nr 60) w dniu 02-06-2022
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu (60.)

w dniu 2 czerwca 2022 r.

Porządek obrad:

1. Rola mecenatu samorządu terytorialnego w obszarze kultury i ochrony dziedzictwa narodowego na przykładzie Wrocławia i Dolnego Śląska.

(Początek posiedzenia o godzinie 12 minut 04)

(Posiedzeniu przewodniczy przewodnicząca Barbara Zdrojewska)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Szanowni Państwo, otwieram posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu Senatu w ramach obchodów w ramach obchodów setnej rocznicy pierwszego posiedzenia Senatu II Rzeczypospolitej.

Serdecznie witam wszystkich senatorów i gości, którzy uczestniczą w posiedzeniu. Przypominam, że posiedzenie komisji, jak zwykle, jest transmitowane i nagrywane, a później sporządzany jest protokół, który zostaje już na zawsze w archiwach Senatu.

Szanowni Państwo, w porządku obrad mamy jeden punkt: rola mecenatu samorządu terytorialnego w obszarze kultury i ochrony dziedzictwa narodowego na przykładzie Wrocławia i Dolnego Śląska.

Po kilku wystąpieniach, które będziemy mieli zaszczyt państwu zaprezentować, odbędzie się dyskusja. Tak że zachęcamy wszystkich gości do zabrania głosu. Planujemy mniej więcej to posiedzenie na nie dłużej niż 2 godziny, tak że prosimy o zwięzłość wypowiedzi zarówno osoby, które będą występowały, jak i osoby, które będą później zabierały głos w dyskusji. Liczymy na te głosy w dyskusji, dlatego że my przyjechaliśmy nie tylko coś opowiedzieć o Senacie, nie tylko opowiedzieć coś o mecenacie samorządu Wrocławia, porozmawiać z władzami samorządowymi, ale też posłuchać ludzi kultury, aktywistów kultury i tych osób, które na Dolnym Śląsku i we Wrocławiu kulturą się zajmują.

Szanowni Państwo, chciałabym powitać przede wszystkim członków Komisji Kultury i Środków Przekazu: pana senatora Jerzego Fedorowicza… (Oklaski) …i pana senatora Grzegorza Czeleja… (Oklaski) …wiceprzewodniczących komisji kultury. Są z nami również pani senator Alicja Chybicka – witam serdecznie… (Oklaski) …i pan senator Bogdan Zdrojewski. (Oklaski) Nie ma jeszcze z nami, ale są w drodze pan senator Jan Maria Jackowski i pani senator Agnieszka Kołacz-Leszczyńska.

Teraz mam do państwa ogromną prośbę, żebyśmy już nie klaskali po każdym wystąpieniu. Każdy skinie głową, wtedy po prostu szybciej pójdzie. Nie zdążę przywitać wszystkich, ale chciałabym powitać przynajmniej oficjalnych gości. Tak że, Szanowni Państwo, witam. Nie wiem, czy jest pan poseł Krzysztof Mieszkowski.

Witam szczególnie serdecznie pana prezydenta Wrocławia, Jacka Sutryka. Tutaj mogą być brawa. (Oklaski) Witam pana prezydenta Wałbrzycha Romana Szełemeja… (Oklaski) …i pana przewodniczącego Rady Miejskiej Wrocławia, Sergiusza Kmiecika, któremu bardzo dziękujemy za gościnę. (Oklaski)

A teraz proszę już o nieklaskanie, co nie znaczy, że szczególnie gorąco nie witam pani wiceprezydent Wrocławia, Renaty Granowskiej. Witam również pana Krzysztofa Maja – nie wiem, czy już dotarł – z Zarządu Województwa Dolnośląskiego i pana dyrektora Departamentu Spraw Społecznych, Bartłomieja Świerczewskiego, z urzędu miejskiego.

Witam serdecznie panią Urszulę Kozioł, wybitną polską poetkę, pierwszą kobietę w gronie laureatów Civitate Wratislaviensi Donatus. Tu mogą być brawa… (Oklaski) Jesteśmy zaszczyceni, że wzięła pani udział w dzisiejszym spotkaniu.

Witam serdecznie pana prof. Leona Kieresa, sędziego Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku – witam serdecznie, Panie Profesorze. Dotarł do nas pan poseł Michał Jaros – bardzo serdecznie witamy, Panie Pośle.

Witam serdecznie dyrektora Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Adolfa Juzwenkę. Witam dyrektora Muzeum Współczesnego, prezes Dolnośląskiej Zachęty, panią dr Sylwię Świsłocką-Karwot. Witam serdecznie dyrektora Opery Wrocławskiej, panią Halinę Ołdakowską. Witam dyrektora Teatru Polskiego, Jacka Gawrońskiego. Witam zastępcę dyrektora Muzeum Narodowego do spraw administracyjno-gospodarczych, Małgorzatę Mertę-Witecką. Witam dyrektora naczelnego Wrocławskiego Teatru Lalek, pana… O, witamy pana senatora Jackowskiego. Witam pana dyrektora Wrocławskiego Teatru Lalek, Janusza Jasińskiego.

Niezwykle serdecznie witam również przedstawicieli wrocławskich uczelni artystycznych. Witam pana prof. Krystiana Kiełba, pana prof. Piotra Kielana oraz pana prof. Jacka Szewczyka. Pan prof. Krystian Kiełb jest przewodniczącym Konferencji Rektorów Uczelni Artystycznych, przewodniczącym Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola, a także oczywiście rektorem Akademii Muzycznej we Wrocławiu i dzisiaj wystąpi w panelu – serdecznie witam. Witam też pana prof. Jana Harasimowicza, dyrektora Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego. Witam panią dyrektor Dominikę Kawalerowicz z Wrocławskiego Kongresu Kultury oraz panią przewodnicząca Wrocławskiej Rady Kultury, panią Agnieszkę Franków-Żelazny. Witam serdecznie.

Zapewne nie przywitałam wszystkich. Jeszcze raz witam państwa. Witam serdecznie pana prof. Okonia. Bardzo nam jest miło pana gościć.

Witam też media i cieszę się, że państwo tak licznie dzisiaj do nas przybyli.

Punkt 1. porządku obrad: rola mecenatu samorządu terytorialnego w obszarze kultury i ochrony dziedzictwa narodowego na przykładzie Wrocławia i Dolnego Śląska

Szanowni Państwo, dlaczego Wrocław? Dlaczego w ogóle taki temat? I dlaczego spotykamy się tutaj? Dla mnie to jest oczywiste, bo ja przez wiele lat siedziałam tutaj, w tym miejscu, jako przewodnicząca rady miejskiej, tak że jest to dla mnie wyjątkowo wzruszający moment. Ale nie będziemy dzisiaj mówili o moich wzruszeniach związanych też ze spotkaniem państwa tutaj, w tej sali, w tym wyjątkowym dniu. Chciałabym powiedzieć, że spotykamy się w tej sali przede wszystkim dlatego, że tak ważny jest Wrocław w kulturze i tak ważny jest samorząd dla Senatu, czego wyraz dajemy wielokrotnie w tej kadencji i w poprzednich kadencjach. Chciałbym państwu powiedzieć, że to nie jest łatwe połączyć ze sobą Senat i mecenat samorządu w kulturze, ale znaleźliśmy taką formułę. Będzie kilku panelistów, którzy opowiedzą ciekawe historie o samorządzie, ciekawe historie o uczelniach artystycznych, o kulturze wrocławskiej, a później, myślę, że porozmawiamy.

Szanowni Państwo, pandemia, wojna na Ukrainie… Znaleźliśmy się dzisiaj w trudnym momencie, chociaż twarze mamy dosyć uśmiechnięte, bo możemy się spotkać po tylu miesiącach odosobnienia, po tylu miesiącach niewidzenia się, tak że w ogóle samo spotkanie zawsze jest istotne, zawsze jest wartością samą w sobie.

Poza tym spotkaliśmy się dlatego – rozmawialiśmy już o tym wstępnie z panem prezydentem Wrocławia – że w tej chwili wzrasta rola samorządu w kulturze z różnych względów, i tych, o których powiedziałam, ale również z innych względów. Otóż tak naprawdę samorząd odpowiada finansowo – trudno to policzyć – w ok. 70% za kulturę i w 80% za obszar instytucji kultury. Tak to mniej więcej wygląda. Tak że samorząd jest ważny dla kultury jako mecenat i dlatego się tu spotykamy. Jest nawet dużo ważniejszy niż ministerstwo. Dlatego w tych trudnych czasach chcemy porozmawiać o tym, jak swoją sytuację w tej chwili oceniają samorządowcy, bo bilans przecież jest niezwykle pozytywny. Dlatego też będzie trochę historycznie. I o tym powiedzą dzisiaj zaproszeni goście.

Dzisiaj w kulturze szczególnie ważna jest inkluzywność, solidarność, szacunek dla dorobku i otwartość na artystyczną aktywność najmłodszego pokolenia. Na to chciałam też zwrócić uwagę. Jestem wrocławianką zakochaną w swoim mieście, ale chciałabym też powiedzieć o tym, i zwrócić na to państwa uwagę, że teraz jesteśmy tutaj, we Wrocławiu, ale też w całej Polsce, w takim momencie przełomu. Nie wiem, czy to będzie zmiana jakiegoś paradygmatu w kulturze, w samorządzie, ale zwróćmy uwagę, że w tej chwili odchodzą wspaniali, ogromnie zasłużeni twórcy, dyrektorzy instytucji, którzy tworzyli instytucje w roku dziewięćdziesiątym, po roku dziewięćdziesiątym. I dzisiaj ta cała grupa odchodzi już na emeryturę, już przekazuje albo będzie przekazywała pałeczkę młodszemu pokoleniu. Ja myślę, że to jest dobry moment na porozmawianie o kulturze, też o zmianie w kulturze, jaka ona będzie, czy będzie ona taka, tak jak powiedziałam, że doprowadzi do zmiany paradygmatu. Wszyscy powinniśmy o tym myśleć. Dlatego tak ważne jest zarówno okazywanie szacunku – mówię to z punktu widzenia nas, senatorów, Senatu – dla tego pokolenia, które tak wielki wkład wniosło w rozwój kultury, jak i spojrzenie przychylnym wzrokiem na nowe zjawiska w kulturze, które się w tej chwili odbywają, na nowych ludzi. Chodzi o to, żeby przekazać im pałeczkę, oddać im władzę i czekać, żeby zobaczyć, jak to się będzie odbywało. Myślę, że to są bardzo ważne rzeczy, o których zapewne myśli wielu z nas z tego pokolenia, z którego jestem ja i wielu obecnych tutaj osób, które tworzyły ten samorząd w latach dziewięćdziesiątych, ale też wszyscy ci młodzi, którzy dopiero władzę od nas przejmą. Tak że zwracam uwagę na ten aspekt. Wiem i jestem przekonana o tym, że ani świat kultury, ani samorządowcy nie zawiodą, bo znam te oba środowiska znakomicie. Ale nie dlatego nie zawiodą, że je znam to środowisko, tylko dlatego, że po prostu wiem, że potrafią i my to we Wrocławiu szczególnie potrafimy pokazać. Myślę, że dobrze by było też, aby samorządowcy mogli i aby kultura mogła liczyć na taki mecenat państwa, w którym zredukowana będzie polityka, a zwycięży racjonalność i odpowiedzialność. I myślę, że takim pobożnym życzeniem zakończę swoją mowę i oddam głos naszym panelistom.

Jeszcze chciałabym powiedzieć, że są z nami radni. To jest bardzo ważne, radni mają niezwykłe znaczenie. Bardzo serdecznie państwa witam. Radni mogą bardzo wiele i mam nadzieję, że tak jak było, tak jest w tej chwili we Wrocławiu.

Na początku, jeżeli mówimy o radzie miejskiej, chciałam zaprosić i poprosić o powitanie gości przewodniczącego Rady Miejskiej Wrocławia, pana Sergiusza Kmiecika.

Proszę bardzo.

Przewodniczący Rady Miejskiej Wrocławia Sergiusz Kmiecik:

Dziękuję bardzo, Pani Senator.

Właściwie pani senator mnie wyręczyła w powitaniu gości. Niemniej jednak jako gospodarz miejsca pragnę wyrazić radość z tego, że spotykamy się w tym miejscu dla Wrocławia szczególnie ważnym, w miejscu, w którym od 30 lat zapadają najważniejsze decyzje dla naszego miasta, również te decyzje, które dotyczą kultury. Bardzo dziękuję pani przewodniczącej za to, że zorganizowała to spotkanie właśnie we Wrocławiu, za wybór Wrocławia jako miejsca spotkania Komisji Kultury i Środków Przekazu, miasta, które mimo niezwykle trudnej historii wciąż jest intelektualną koegzystencją różnych kultur i prądów umysłowych, wpisuje się w wielowiekową tradycję mecenatu kultury i sztuki, budując tym samym wizerunek miasta nowoczesnego, ale wciąż odwołującego się do swych korzeni.

Wrocław stał się rozpoznawalny w Europie i na świecie jako centrum kulturalne, a zdobycie tytułów Europejskiej Stolicy Kultury, Światowej Stolicy Książki UNESCO w 2016 r. czy honoru do wręczania prestiżowych Europejskich Nagród Filmowych tylko to przypieczętowało. Poza tym fakty mówią za siebie. Przed pandemią organizowaliśmy kilkadziesiąt festiwali, wśród nich możemy wymienić: Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Dialog”, Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty, Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans i Jazz nad Odrą. Ufundowaliśmy najważniejszą nagrodę w dziedzinie prozy dla pisarzy pochodzących z Europy Środkowej, literacką nagrodę „Angelus”. Nasze nakłady na kulturę aktualnie należą do najwyższych w Polsce. Mamy we Wrocławiu tradycję Teatru Laboratorium Grotowskiego. U nas jest rękopis „Pana Tadeusza”. Tu tworzył też Tadeusz Różewicz. Wreszcie tutaj w willi Tymoteusza Karpowicza powołana do życia została fundacja noblistki Olgi Tokarczuk, honorowej obywatelki Wrocławia, a od wczoraj wyróżnionej również tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego.

Pozostaje mi wyrazić nadzieję, że kultura jest najlepszą odpowiedzią na współczesne poszukiwanie swojej tożsamości, buduje empatię, która każe spojrzeć wrażliwie i czule na drugiego człowieka. Doświadczyć tego możemy w obecnej sytuacji, gdy wojna na Ukrainie przynosi niepowetowane straty w kulturze i dziedzictwie narodowym tego kraju, podobne do strat, jakie poniosła nasza kultura w wyniku II wojny światowej. Ochrona dóbr kultury to kolejne wyzwanie, przed którymi stoi współczesny świat. My upatrujemy sukcesu w kolejnym przedsięwzięciu, którym jest rozszerzenie zakresu partycypacji mieszkańców w zakresie kultury. W 2020 r. został zorganizowany Wrocławski Kongres Kultury, po to, aby wsłuchać się w głosy przedstawicieli tego środowiska. W jego trakcie zorganizowano wybory do Wrocławskiej Rady Kultury, która działa przy prezydencie Wrocławia, doradzając, opiniując i zabierając głos w sprawach istotnych. 8 z 15 członków tej rady wskazali właśnie uczestnicy kongresu. Tak więc jesteśmy w nieustannym dialogu ze środowiskiem kultury i mocno wierzę, że nie ma lepszego faktora kształtującego nasze życie niż uczestnictwo w kulturze. Dostęp do niej buduje nasz indywidualny rozwój i wzmacnia relacje społeczne. Potencjał wrocławskiej kultury jest ogromny i może właśnie tak zadziałać, by ludzie słysząc słowo „kultura”, myśleli „Wrocław”.

Jeszcze raz powtórzę, że jesteśmy zaszczyceni wyborem naszego miasta na posiedzenie senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu i bardzo za to pani przewodniczącej dziękuję. (Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Dziękuję bardzo. To my dziękujemy. Podziękowaniom nie było końca. My też dziękujemy za to, że możemy tu gościć.

Teraz głos zabierze Adam Niemczewski, szef Kancelarii Senatu. Pan minister, jak wszedł do tej sali, powiedział: o, gdybyśmy coś takiego mieli, gdybyśmy mieli taką salę Senatu, to zupełnie inaczej by się obradowało. Ja próbuję troszkę rozluźnić atmosferę, żebyśmy się tutaj czuli jak przyjaciele, żeby też ta atmosfera… Tak że pan minister zachwycony naszą wrocławską salą opowie teraz parę słów o Senacie, bo chcielibyśmy tutaj jednak o Senacie kilka zdań opowiedzieć.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Szef Kancelarii Senatu Adam Niemczewski:

Dziękuję, Pani Przewodnicząca.

Szanowni Państwo! Wysoka Komisjo! Drodzy Goście!

Chciałem państwa przede wszystkim zachęcić do odwiedzenia wystawy, którą postawiliśmy w takim pięknym miejscu, zaraz przy ratuszu. Wystawa jest z okazji 100-lecia pierwszego posiedzenia Senatu, które odbyło się 28 listopada 1922 r., Senatu II Rzeczypospolitej. Ta wystawa co prawda mówi o historii Senatu również I Rzeczypospolitej i Senacie z czasów zaborów, ale również mówi o Senacie II Rzeczypospolitej i Senacie odrodzonym po 1989 r. Okazja 100-lecia pierwszego posiedzenia to była okazja dla zarówno Senatu, jak i Kancelarii Senatu do zachęcenia państwa senatorów do odbywania posiedzeń w różnych miejscach Polski. To posiedzenie odbywa się naprawdę w pięknej sali, tak jak pani przewodnicząca mówiła, zdradziła moją reakcję na tę salę, w porównaniu z salą Senatu, która jest bardzo skromna i powstała w 1990 r. W porównaniu do tej sali, która jest godna i reprezentacyjna, i zapewnia państwu na pewno wspaniałe miejsce do pracy, senatorowie mają trudniejsze warunki do pracy, ale i tak wykonują swoje obowiązki.

Wracając do historii Senatu i Senatu, chciałem państwa zachęcić do obejrzenia tej wystawy, żebyście się z nią zapoznali, a także mówili o tym, że jest druga Izba, że ta druga Izba ma tradycje w polskim parlamentaryzmie. Ta tradycja wywodzi się właśnie z I Rzeczypospolitej, była podtrzymywana w czasach zaborów, również w Księstwie Warszawskim i w Królestwie Polskim. I w II Rzeczypospolitej, po uchwaleniu konstytucji marcowej, w 1922 r. odbyło się właśnie pierwsze posiedzenie. Uznano, że parlament Polski będzie się składał jednak z 2 izb na skutek pewnych… W związku z tym, że cały czas odbywała się dyskusja, czy ma być druga Izba, czy nie, mamy właśnie różne nazwy. I wbrew tradycji polskiej, która mówiła o tym, że mówiliśmy o Sejmie, stanach sejmujących, czyli jako o całości parlamentu, mamy osobno Sejm i Senat. Ta tradycja związana z rozdzieleniem tych nazw wywodzi się z II Rzeczypospolitej. Ale trzeba powiedzieć o tym, że Senat II Rzeczypospolitej był bardzo nowoczesną Izbą, ponieważ dość rzadko się zdarzało, żeby w parlamentach ówczesnej Europy wybierano kobiety, a polska ordynacja wyborcza przewidywała czynne i bierne prawo wyborcze dla kobiet. Były 3 senatorki wybrane na pierwsze posiedzenie, potem w trakcie I kadencji były 4, w tym wśród 111 senatorów I kadencji 23 osoby były z mniejszości narodowych. Zatem Senat był zróżnicowany pod względem pochodzenia, statusu społecznego, udziału kobiet – o czym należy pamiętać, bo w Europie nie było to wówczas powszechne – i pod względem narodowościowym. Do 1935 r. Senat był w pełni demokratyczny. Po 1935 r. nastąpiła zmiana w wyniku konstytucji kwietniowej, mianowicie Senat już w 1/3 był mianowany przez prezydenta, a w 2/3 był wybierany. Ale spośród osób, które… Tylko ok. 100 tysięcy osób miało bierne prawo wyborcze, a jedynie 276 tysięcy osób miało czynne prawo wyborcze. Po 1939 r. Senat się nie zbierał, a w 1946 r. w wyniku sfałszowanego referendum został w ogóle zlikwidowany i usunięty z konstytucji. Odrodzony Senat w 1989 r. tak naprawdę ma dłuższą tradycję niż Senat II RP. I ona się kształtuje na żywo.

Państwo mają dużo informacji o pracach Senatu, szczególnie teraz, w tej kadencji, ponieważ po raz drugi w historii Senatu, tego odrodzonego, zdarza się taka sytuacja, iż większość senacka jest inna niż większość sprawująca władzę rządową, mająca większość w Sejmie. Dzięki temu tak naprawdę zyskuje tzw. demokracja deliberatywna. Są słyszane różne głosy i w różny sposób obywatele mogą odzwierciedlać swoje poglądy i dowiadywać się o pracy parlamentu, na temat kształtowania ustaw.

Należy jeszcze też powiedzieć, jeśli chodzi o historię Senatu, o roli Senatu w odrodzeniu samorządu terytorialnego. Na pierwszym posiedzeniu odrodzonego Senatu w 1989 r. 1 z 3 najważniejszych tematów podjętych przez senatorów I kadencji to było odrodzenie samorządu. Po roku – pierwsze posiedzenie odbyło się chyba w lipcu 1989 r., o ile mnie pamięć nie myli – uchwalono ustawę samorządową. Dzięki temu odbyły się wybory już do wolnego samorządu. Samorząd, zdaniem Senatu, senatorów I kadencji, był uważany za jeden z najważniejszych elementów odrodzenia demokratycznego państwa, co było oczywiście przedmiotem obrad Okrągłego Stołu. Ale były tutaj rozbieżności. To nie było przedmiotem ustaleń pomiędzy władzą komunistyczną a ówczesną opozycją. Odrodzony samorząd. Dzięki Senatowi dość szybko przeprowadzono wybory, samorząd okrzepł, a potem przeprowadzona była wielka reforma. Dzięki temu samorząd został rozbudowany, w czym uczestniczył m.in. obecny tutaj pan senator Leon Kieres, który aktywnie kształtował nowe oblicze samorządu. Rola Senatu jest cały czas bardzo podniosła z tego powodu, że nawet jeżeli poprawki senatorów często w tej kadencji nie są przyjmowane – częściej nie są przyjmowane – to są one właśnie takim głosem, który odzwierciedla odmienne poglądy na różne sprawy i pozwala obywatelom zapoznać się z tymi odmiennymi poglądami i wyrazić inne zdanie na różne tematy. Myślę, że tyle można powiedzieć.

Jeszcze raz zachęcam państwa do odwiedzenia wystawy, która prezentuje się w godnym miejscu. Jak zapewniła mnie pani senator Chybicka, to jest najlepsze miejsce we Wrocławiu, w jakim może być taka wystawa. Dziękuję władzom Wrocławia za zgodę na postawienie tej wystawy. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Dziękuję bardzo, Panie Ministrze. Dziękuję serdecznie.

Prawdziwym, takim najważniejszym gospodarzem miasta jest zawsze prezydent miasta. Bardzo się cieszymy, że pan prezydent Jacek Sutryk zabierze głos i opowie senatorom o tym, jak kultura we Wrocławiu kwitnie i rozwijała się przez lata, ale też z jakimi boryka się problemami. Też państwo ze środowiska kultury usłyszą tutaj, jak prezydent miasta mówi o tym, czym się zajmujecie, a to jest zawsze taka ciekawa konfrontacja.

Serdecznie zapraszam, Panie Prezydencie. Oddaję panu głos.

Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk:

Bardzo dziękuję, Pani Przewodnicząca.

Panie i Panowie Senatorowie! Drodzy Goście!

Cieszę się, że to właśnie we Wrocławiu, w mieście z jednej strony dialogu, w mieście „Solidarności”, w mieście niezwykle nowoczesnym, ale z drugiej strony właśnie akcentującym tradycję i pamiętającym o historii, komisja senacka może się spotkać i porozmawiać o kulturze. Tak to bowiem jest, że to nasze kochane miasto jednym z głównych filarów swojego rozwoju uczyniło właśnie wiele lat temu kulturę. Ja mógłbym tak zarówno o kulturze, jak i o każdym innym wymiarze funkcjonowania tego miasta opowiadać godzinami, będąc przy tym nieobiektywny, z co najmniej dwóch powodów, po pierwsze, z powodu chwilowo sprawowanej funkcji, a po drugie, podobnie jak pani senator, jestem tutaj urodzony i kocham to miasto tak absolutnie, nie pozostając oczywiście bezkrytyczny. Ten krytycyzm jakby ujawnia się w tym, że wiem – ja wiem, ale także państwo siedzący tutaj na tej sali wiedzą – jak jeszcze wiele pracy przed nami, jak wiele rzeczy jest do zrobienia. Ale moim zadaniem jest czasami przypominać o tym, co udało nam się wspólnie – chciałbym to bardzo mocno podkreślić: wspólnie – zrobić. I możemy się dzisiaj cieszyć właśnie z takiego Wrocławia, który liniowo rozwija się od wielu, wielu, wielu lat, pomimo występowania bardzo różnych, takich często silnych zmiennych interweniujących, które zmieniają naszą codzienność albo każą nam zmieniać plany, które tak misternie tworzymy, każą nam zmieniać strategie, które tak misternie wspólnie przygotowujemy.

Niemniej wśród tych kamieni milowych tej właśnie strategii ufundowanej na kulturze z całą pewnością należy wspomnieć poetę, wspominanego zresztą już tutaj dzisiaj przez pana przewodniczącego, Sergiusza Kmiecika. Zdaje się, że jesteśmy w takiej oto sytuacji, że ty mówiłeś, że pani senator wcześniej ciebie wyręczyła, a ty mnie wyręczyłeś także w tej sekwencji wyręczania, opowiadając o tym, co w naszym mieście się dzieje. Ale ten projekt Europejskiej Stolicy Kultury z roku 2016 autorstwa prezydenta Dudkiewicza, silnie wspierany przez ówczesnego ministra kultury i dziedzictwa Bogdana Zdrojewskiego, jest z całą pewnością tym, co sprawiło i sprawia, że Wrocław bardzo silnie w swoim rozwoju akcentuje te kwestie związane z kulturą. Można by do tych wszystkich licznych wydarzeń, które odbywały się w naszym mieście, dołączyć także Światową Stolicę Książki UNESCO czy też Światową Stolicę Sztuk Performatywnych, o której dzisiaj mówimy w kontekście Wrocławia.

Odwołuję się do tych wydarzeń, ponieważ one z całą pewnością bardzo silnie zapisały się w pamięci naszego miasta, w pamięci jego mieszkańców, ale, co ważne, stały się także takim silnym impulsem do zwiększenia udziału mieszkańców miasta w działaniach kulturalnych. Bo my we Wrocławiu na kulturę patrzymy w następujący sposób: poza takim bardzo oczywistym wymiarem twórczym, dla nas ona tutaj, we Wrocławiu, jest też ważnym narzędziem budowania wspólnoty. Szybciej dzięki niej przełamujemy różne międzyludzkie bariery. Ale także jest ona dla nas instrumentem budowania dialogu opartego na dużo głębszych i dużo ważniejszych pozytywnych emocjach. Ten poziom jest dla nas tutaj szalenie ważny we Wrocławiu, w mieście wielokulturowym. Kiedyś złośliwi mówili: no, to żeście sobie taki slogan wymyślili: „Wrocław – miastem spotkań. Wrocław – miastem wielu kultur, wielu religii, wielu odmienności w bardzo różnych wymiarach”. Ale Wrocław po prostu rzeczywiście taki jest, szczególnie dzisiaj, kiedy do Wrocławia przyjechało znowu 80–90 tysięcy Ukraińców uciekających przed wojną. Przed jej wybuchem we Wrocławiu w takim, można powiedzieć, układzie metropolitalnym, aglomeracyjnym mieszkało już 100 tysięcy Ukraińców. Dzisiaj do tej dużej grupy dołączyło kolejnych 80–90 tysięcy. Mówię o tym, ponieważ to jest właśnie ta silna zmienna interweniująca, która każe nam zastanowić się, jak to miasto dalej rozwijać, jak to miasto dalej budować, biorąc pod uwagę ten aspekt. Choć to nie jest jedyna zmienna, która wpływa na nasze funkcjonowanie także w obszarze kultury, bo to jest akurat wspólny mianownik dla wielu polityk miejskich, tzn. to wszystko, co dzieje się dookoła, a na co nie mamy do końca wpływu – o tej sytuacji międzynarodowej już powiedziałem – ale także ta zmieniająca się, o czym mówiłem w gabinecie, kiedy się spotkaliśmy przed rozpoczęciem tej konferencji, sytuacja prawna i sytuacja finansowa polskiego samorządu. I to nie jest kwestia dokonywania jakichś ocen, już na pewno nie ocen politycznych. To jest po prostu sfera faktów, sfera faktów i stojących za tymi faktami liczb. I ja to odczuwam tutaj, my odczuwamy to tutaj, we Wrocławiu, ale także odczuwa to Roman Szełemej w Wałbrzychu. To dotyka zresztą wszystkie samorządy, bez względu na ich wielkość, rozmiar, co najwyżej skala tych rzeczy jest inna. I tu w tym kontekście chciałbym, nawiązując też do tego, o czym mówił pan minister, powiedzieć czy zaznaczyć, że samorząd akurat bardzo silnie czuje obecność Senatu i wiemy, że Senat, jako Izba wyższa, jest tym miejscem, gdzie my możemy być zawsze wysłuchani. Pewnie jest to tak, matematycznie opisując, że wśród senatorów jest wielu wybitnych samorządowców, bo wielu na tej sali się znajduje, a wielu zostało w Senacie z przewodniczącym komisji samorządu terytorialnego i naszym przyjacielem, Zygmuntem Frankiewiczem, byłym prezydentem Gliwic, na czele. I po pierwsze, wiem – myślę, że mogę mówić, Roman, w naszym wspólnym takim samorządowym imieniu, ale także moich koleżanek i kolegów radnych, z którymi o Wrocławiu najwięcej rozmawiamy i wspólnie różne przedsięwzięcia planujemy – że my państwa obecność i pracę na co dzień silnie odczuwamy, a po drugie, wiemy, że możemy być po prostu w Senacie wysłuchani. Za to chciałbym bardzo serdecznie podziękować, ponieważ polski samorząd i jego kondycja jest nam potrzebna do tego, aby móc te wszystkie miejskie polityki, w tym politykę kulturalną, realizować.

Pani senator podawała na początku statystyki, mówiąc o tym, w jak dużym stopniu samorząd terytorialny w Polsce odpowiada za kwestię kultury. Zresztą nie tylko kultury, bo przecież tych zadań własnych samorządu jest bardzo dużo. I dobrze – tu patrzę na pana prof. Kieresa – że to tak zostało kiedyś ustrojowo wymyślone i pomyślane. Ale dzisiaj przed nami kwestia ochronienia tego ustroju, kiedy jednak pewne 2 wizje państwa są dyskutowane: wizja państwa bardziej takiego unitarnego i wizja państwa, do której to wizji my jesteśmy, jako samorządowcy, silnie przywiązani – myślę, że nie tylko my – tzn. wizja państwa jednak takiego zdecentralizowanego, wizja państwa opartego na samorządzie terytorialnym bardzo różnych szczebli. Bo to ten samorząd ma przecież relatywnie dobrze zdiagnozowane potrzeby, potrafi także szybko działać, czego dał wyraz podczas wielu różnych sytuacji, wydarzeń, zjawisk, których byliśmy i jesteśmy świadkami w ciągu ostatnich 2 czy 3 lat. Dlatego, jak ja czy moje koleżanki i koledzy upominamy się o tę stabilność, także w wymiarze finansowym, polskiego samorządu, to nie chodzi o jakiś nasz osobisty, prywatny komfort, tylko chodzi o to, aby móc właśnie pewne rzeczy spokojnie na przyszłość planować, bo tego oczekują dzisiaj od nas mieszkańcy. Może to jest troszeczkę nasza też wina – tu nakładam cudzysłów na to, co mówię – że staramy się tak rozwijać nasze samorządy lokalne, tak rozwijać nasze wspólnoty, aby te wszystkie zjawiska, które wpływają na naszą rzeczywistość, nie były przez mieszkańców silnie… albo nie były przez mieszkańców w ogóle odczuwane. My chcemy być takim kloszem i obejmujemy takim kloszem mieszkańców, starając sobie radzić z różnymi sytuacjami, choć czas jest naprawdę bardzo trudny. Dlatego też chciałbym tutaj prosić, dziękując zarazem za to, co było i co jest udziałem Senatu w tworzeniu tych warunków prawnych i finansowych dla polskiego samorządu, o więcej.

I teraz właśnie świadomy tych 2 lat pandemii, które za nami, ale także świadomy tej sytuacji międzynarodowej… Powiedziałem państwu, że o ponad 80 tysięcy zwiększyła się liczba mieszkańców naszego miasta. I dzisiaj kulturę z całą pewnością traktujemy także jako narzędzie rozwoju społecznego, będąc żywo zainteresowanym, jak powiedziałem, budowaniem po prostu silnej wspólnoty społecznej. I ta kultura nam pomaga te wszystkie kwestie tutaj we Wrocławiu realizować, także biorąc właśnie pod uwagę fakt jego nowych mieszkańców.

O tym, co robią instytucje kultury, można by mówić godzinami. Zresztą podczas ubiegłotygodniowej sesji absolutoryjnej tutaj właśnie z tej mównicy – Agnieszka się śmieje – 3,5 godziny opowiadałem, przedstawiając…

(Przewodnicząca Barbara Zdrojewska: Panie Prezydencie, dzisiaj nie mamy 3,5 godziny.)

Nie chciałem w ogóle państwa straszyć z tego miejsca. Chciałem tylko powiedzieć, że 3,5 godziny rozmawialiśmy o Wrocławiu, przedstawiając raport o stanie miasta. Istotna część tego raportu jest też właśnie poświęcona temu segmentowi, sprawom kultury i tym wyzwaniom, które przed nami. Dlatego nie chcę tego tutaj powtarzać. Myślę zresztą, że – tak patrzę na twarze zaproszonych gości – w części dyskusyjnej będzie okazja, aby posłuchać o tym, co robimy, ale także, a może przede wszystkim porozmawiać po prostu o wyzwaniach, które są przed nami.

Bardzo serdecznie dziękuję. Cieszę się, że państwa komisja spotyka się we Wrocławiu, w którym, jak się można przekonać, wychodząc z tego pięknego ratusza, jest mnóstwo cudzoziemców, mnóstwo nowych mieszkańców. To nas jakoś też tak wzbogaca w tym wymiarze kultury – ja dość dużo czasu poświęciłem temu teraz w tym swoim krótkim wystąpieniu – ale to także oznacza, że przed nami jest konieczność sformatowania pewnych obszarów, pewnych spraw zupełnie inaczej. Ten nowy format powinien uwzględniać właśnie tę sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Bo także wielu ludzi kultury z Ukrainy we Wrocławiu znajdowało dotychczas, ale i teraz znajduje swoje miejsce, swój nowy drugi dom. Chcemy także w tym aspekcie pomóc im przeczekać ten trudny czas wojny. Dziękuję raz jeszcze za zaproszenie i życzę dobrego pobytu we Wrocławiu, dobrego czasu dla kultury, nie tylko wrocławskiej, nie tylko dolnośląskiej, ale także polskiej. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Dziękuję bardzo.

My jesteśmy w ciągłym niedoczasie. Ja teraz bym prosiła pozostałych mówców, żeby troszeczkę już intensywniej… Chcielibyśmy, żeby głos zabrali też goście naszej komisji kultury. I może uda nam się posłuchać… Dzisiaj kilku senatorów się spóźniło. Witam panią senator Agnieszkę Kołacz-Leszczyńską. Dlaczego pan senator Jackowski też przyjechał później? Proszę państwa, myśmy wczoraj późnym wieczorem skończyli obrady Senatu, bardzo ważne. To były nadzwyczajne obrady Senatu. Już się baliśmy, że w ogóle nie dojdzie do tego posiedzenia, ale absolutnie zaparłam się, nie chciałam tego odwoływać i bardzo się cieszę, jestem dumna, że wszyscy szczęśliwie tu jesteśmy.

Teraz głos zabierze prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej.

Wszyscy wiemy, Wałbrzych – Wrocław… Wrocław ma trochę inną historię. Wrocław był już potęgą kulturalną przed latami dziewięćdziesiątymi. Tutaj mówił o tym przewodniczący. Miał swoją historię, miał swoje znakomite lata w kulturze, bo miał tutaj znakomitych twórców jak Grotowski czy Tomaszewski, czy wspaniałych poetów, pisarzy. I my o tym wiemy. Ale Wałbrzych był postrzegany w Polsce przed rokiem dziewięćdziesiątym i w połowie… już nawet na początku tego wieku jako miasto… Kompletnie nie był kojarzony wtedy z Olgą Tokarczuk ani z niczym takim, tylko był po prostu kojarzony z biedą, z biedaszybami, z taką dosyć sporą zapaścią kulturalną, z jakimiś aferami.

Myślę, że dobrze jest posłuchać pana prezydenta Szełemeja, który niewątpliwie odniósł ogromny sukces w Wałbrzychu, i poprosić go, żeby odpowiedział, jak to się stało, że Wałbrzych tak bardzo się zmienił.

Bardzo, proszę, Panie Prezydencie.

Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej:

Pani Przewodnicząca, dziękuję bardzo.

Pani Przewodnicząca! Szanowni Parlamentarzyści! Wszyscy Goście! Wszyscy uczestniczący w tej wyjątkowej dzisiaj komisji kultury!

Po takim wstępie rzeczywiście musiałbym się tutaj całkiem sporo tłumaczyć, jak to nam się udało zrobić. Ale mówiąc syntetycznie i pokrótce, powiem, że to, o czym mówił pan prezydent Wrocławia, pan prezydent Jacek Sutryk, w dużym stopniu ma charakter uniwersalny. Ja w tym dzisiejszym wyjątkowym wydarzeniu czuję się trochę reprezentantem Dolnego Śląska, samorządu dolnośląskiego. Dziękuję za to wyróżnienie.

Rzeczywiście jest tak, że Wrocław jest absolutnie wyjątkowy, nie tylko pod względem kulturalnym, nie tylko pod względem kulturowym, nie tylko pod względem społecznym. Jest też magiczny. I muszę powiedzieć, łatwo mi przychodzi to określenie, bo jestem wałbrzyszaninem i Dolnoślązakiem, że w ogóle cały Dolny Śląsk jest magiczny, jest wyjątkowy. To, że państwo tutaj dzisiaj jesteście, jest tego również w jakimś sensie potwierdzeniem. Dolny Śląsk ma zupełnie niesłychaną historię, szczególnie historię po II wojnie światowej. Podobnie Wałbrzych ma też niezwykłą historię po II wojnie światowej. I myślę, że o ile oczywiste jest, że o kulturze w mieście, o Ossolineum, muzeach, teatrach, wydarzeniach, jazzie, filmie, o tym wszystkim, o czym mówił prezydent, mówi się naturalnie, o tyle Wałbrzych rzeczywiście jest miastem trochę nieoczywistym, trochę wyjątkowym również w sferze kultury. Po II wojnie światowej jednym z takich mitów założycielskich Wałbrzycha był sport i była kultura, ponieważ Wałbrzych powstał praktycznie zupełnie na nowo. Powstał z żywiołów francuskich, belgijskich, bardzo charakterystycznych i specyficznych nie tylko politycznie, społecznie, ale również właśnie kulturowo. Również powstał z żywiołów zachodniej Ukrainy, Drohobycza, Borysławia, Lwowa, z tych, którzy szukali bezpiecznego schronienia praktycznie w niedotkniętym wojną Wałbrzychu, powstańcy warszawscy ocaleli z Holocaustu. I z tej mieszaniny, z tej wielokulturowości, z tej wielowątkowości powstał nieoczywisty kulturowo Wałbrzych. Ale ten nieoczywisty kulturowo Wałbrzych rzeczywiście w latach dziewięćdziesiątych, na końcu lat osiemdziesiątych, na początku XXI w. musiał sprostać wyzwaniom absolutnie wyjątkowym w każdym wymiarze.

Wałbrzych przecież dał polskiej kulturze i ciągle daje zupełnie niesłychane wektory, niesłychane postacie, energię. Bo przecież z Wałbrzycha pochodzi bardzo wielu wspaniałych przedstawicieli scen teatralnych, filmowych, muzycznych. Wałbrzych ma przecież i poczuwa się, myślę, że całkiem zasadnie, do tego, że tam się wszystko zaczęło. Wczorajsza wspaniała uroczystość pani Olgi Tokarczuk po raz kolejny potwierdziła, że pierwsze kroki, pierwsza praca pani Olgi Tokarczuk, noblistki, to jest Wałbrzych, to są lata osiemdziesiąte, lata 1985–1986. Zupełnie prywatna dygresja: w tej samej przychodni pani Olga pracowała jako psycholog, jak ja zaczynałem swoją pracę jako młody lekarz na Piaskowej Górze. Ale przecież z Wałbrzycha jest i ciągle żywe związki ma także noblistka, pani Joanna Bator. W Wałbrzychu przecież mamy wielu kolejnych wspaniałych autorów, literatów. Rzeczywiście jest tak, że przez wiele, wiele lat z Wałbrzycha się raczej wyjeżdżało. I ten, kto, tak jak mówi choćby pan Jacek Bończyk, który też jest z Wałbrzycha… Właściwie każdy, kto chciał coś więcej robić niż pracować w kopalni albo w administracji politycznej, państwowej w Wałbrzychu, szukał swojej drogi gdzieś dalej. Z Wałbrzycha się wyjeżdżało. Ale bardzo wielu z nich – i za to im dzisiaj dziękujemy – do Wałbrzycha wraca, poczuwając się do tych korzeni w jak najlepszym tego słowa znaczeniu.

Dzisiaj kultura to rzeczywiście bardzo ważny element funkcjonowania Wałbrzycha, aglomeracji wałbrzyskiej, również południa Dolnego Śląska, tego wyjątkowo tajemniczego, ciągle nieodkrytego, regionu Dolnego Śląska. Moi poprzednicy, prezydenci Wałbrzycha, którzy mieli jeszcze trudniej niż ja, a mnie wydaje się czasami, że już nie może być trudniej, ochronili – i muszę tu z wielkim szacunkiem o nich się wypowiadać – od 1990 r. czy od 1989 r. wszystkie instytucje kultury Wałbrzycha, nie zlikwidowano ani jednej. Chcę powiedzieć, że w Wałbrzychu mamy instytucje ciągle funkcjonujące i rozwijające się, takie jak: Teatr Lalki i Aktora, Biuro Wystaw Artystycznych, Zespół Pieśni i Tańca nieprzerwanie finansowany przez miasto. Mamy Teatr Dramatyczny, wspaniały Teatr Dramatyczny, który jest instytucją samorządu wojewódzkiego. Mamy Filharmonię Sudecką finansowaną przez samorząd wojewódzki. Mamy Starą Kopalnię, nową instytucję kultury, która przecież dzięki wielkiemu wysiłkowi finansowemu powstała i jest też wielkim wysiłkiem finansowym utrzymywana. Mamy Muzeum Porcelany, jedno z niewielu w Europie, a na tym poziomie kompetencji chyba jest to jedno z dwóch najważniejszych. Mamy Zamek Książ. Mało kto wie, poza, być może, wałbrzyszanami i Dolnoślązakami, że Zamek Książ jest w całości instytucją miejską, którą dzięki kilkusetmilionowej inwestycji moich poprzedników, z moim udziałem, doprowadzono do obecnego pięknego stanu.

Wysiłek, jaki samorząd musi… jaki samorząd chce ponieść na kulturę, jest wysiłkiem – trzeba to sobie jasno powiedzieć – czasami niewspółmiernie dużym do możliwości. Wspomniał o tym pan prezydent Wrocławia. Ja mogę powiedzieć dzisiaj absolutnie w sposób uprawniony w imieniu prezydentów wszystkich miast prezydenckich Dolnego Śląska – Jeleniej Góry, Świdnicy, Bolesławca, Legnicy – ale również w imieniu burmistrzów, wójtów, mniejszych gmin, miast, miasteczek, że samorząd obecnie ma ogromne trudności z kondycją finansową. W wypowiedzi Jacka to zabrzmiało, że samorząd ma się źle albo jego kondycja nie jest być może stabilna. Ona nie jest stabilna finansowo. Musimy to sobie jasno powiedzieć. Mieszkańcy czy to prezydenta Jeleniej Góry, czy Wałbrzycha, czy Wrocławia bardzo często rozliczają, ile pieców zlikwidowano, ile toalet w budynkach, w których nie było toalet, zostało zbudowanych. W mniejszym stopniu – i myślę, że jesteśmy tu po to, żeby powiedzieć o tym całkowicie otwarcie – bardzo często ich interesuje nowa premiera w teatrze czy też nowy koncert np. z udziałem również tak licznych w innych miastach Dolnego Śląska nowych mieszkańców z Ukrainy i nie tylko z Ukrainy.

Chcę przez to powiedzieć, że bardzo często jest duża pokusa, aby oszczędności albo niezbędne czasami do normalnego funkcjonowania miasta cięcia budżetowe w tej trudnej finansowej sytuacji samorządu dotykały kultury. My się z tym jako samorządowcy nie chcemy godzić i nie godzimy się z tym, ale wszystko ma też swoje granice. Dlatego świetnie, że komisja kultury i w ogóle Senat zajął się tym. Jako przedstawiciel w Zarządzie Związku Miast Polskich o tym bardzo często mówimy. Mówimy w każdym możliwym miejscu i w każdych możliwych okolicznościach, że nie da się pogodzić aspiracji tej małej polskiej wspólnoty, tej małej ojczyzny, z systematycznym zmniejszaniem finansowych możliwości. A tak wynika po prostu ze zmian choćby w zakresie podatku PIT czy z innych, generalnie mówiąc, zmian podatkowych.

Dlatego korzystając z tej okazji, mogę potwierdzić, że cały Dolny Śląsk jest kulturowo trudny w ogóle do porównania z jakimkolwiek innym regionem Polski. Myślę, że można tu powiedzieć, bo nie wszyscy o tym koniecznie muszą pamiętać, że jeśli chodzi o kulturę, dziedzictwo materialne, mamy takie same zasoby jak wszystkie inne regiony w Polsce razem wzięte. To też jest wysiłek. To jest wspaniałe dziedzictwo, ale to też jest wyzwanie. Dzisiaj obiekt poklasztorny czy nie wszystkie wielkie pałace znalazły jeszcze swoich nowych mecenasów. W Wałbrzychu przecież Stara Kopalnia, która kosztowała nas – pan minister Zdrojewski wielce nas w tym wspierał – ponad 160 milionów zł, obejmuje tylko 60% tego, co jest zabytkiem na skalę absolutnie unikalną w Europie. Jeśli nie będzie dedykowane temu jakieś specjalne źródło finansowania, to będzie z tym trudno. Dlatego cały Dolny Śląsk jest wyjątkowy, jest magiczny. Jak my często mówimy w Wałbrzychu, jest to pewnego rodzaju slogan, ale też, myślę, że przemyślane hasło: Wałbrzych jest do odkrycia. Myślę, że Dolny Śląsk ciągle jest do odkrycia, mimo że przyciąga. Myślę, że mogę tu powiedzieć w imieniu prezydenta Jeleniej Góry i burmistrza Karpacza, że Karpacz przyciągał weekendowo tyle samo przyjezdnych, turystów, odwiedzających co Zakopane. To oznacza, że jesteśmy ciągle na tej wznoszącej krzywej. A kultura dolnośląska, wałbrzyska, jeleniogórska, świdnicka, kłodzka, w ogóle dolnośląska, jest naszym absolutnym skarbem. Ale to wymaga troski, która nie może być tylko troską ludzi kultury. Musi być to troska samorządu, państwa, ponieważ ma znaczenie zupełnie wykraczające poza tylko Dolny Śląsk i też lokalne społeczności.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za możliwość zabrania głosu w imieniu samorządu pozawrocławskiego. Bardzo dziękuję za przyjazd do Wrocławia i oczywiście życzę udanego pobytu wszystkim senatorom spoza Dolnego Śląska w tym magicznym miejscu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Przewodniczący Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękuję. Dziękuję, Panie Prezydencie.

Wspomniał pan o zabytkach Dolnego Śląska. I bardzo dobrze. My te kwestie poruszamy. My na posiedzeniach komisji kultury, przynajmniej raz na rok… rozmawiamy o zabytkach najczęściej. Muszę powiedzieć, że zawsze się upominam o Dolny Śląsk, dlatego że jest traktowany po macoszemu. Bo to jest tak, że najpierw trzeba ratować to, co jest – takie jest przekonanie – polskie, natomiast to, co jest tutaj, nie jest polskie, jest poniemieckie. I tak się dzieje z Gdańskiem, tak się dzieje ze Szczecinem, tak się dzieje z Wrocławiem, że nie zawsze myśli się o tym, że jesteśmy w Unii Europejskiej i jesteśmy zobowiązani do dbania o to dziedzictwo.

Ministerstwo kultury było zaproszone na dzisiejsze spotkanie z ministrem Sellinem, który jest konserwatorem zabytków i odpowiada też za rozdział środków. Rozmawiamy o tym, rozmawialiśmy o tym wielokrotnie. Ale żałuję, że dzisiaj nikt z ministerstwa nie przyjechał, bo byłoby to dobre miejsce, by usłyszano od samorządowców i od ludzi kultury z Wrocławia pewnego rodzaju zwrócenie uwagi na to, że mamy tutaj najwięcej zabytków, co prawda dużo już zostało zrobione, ale jeszcze bardzo wiele jest do zrobienia, i takie miejsca jak Lubiąż czy inne cały czas czekają na gospodarza i na duże pieniądze od państwa, bo samorządy nie są w stanie zająć się tego typu obiektami.

Przepraszam, że robię tu tę dygresję, ale skłonił mnie do tego pan prezydent Szełemej, ciekawie opowiadając o Dolnym Śląsku.

Zapraszam w tej chwili – prosząc oczywiście… Bo u nas jest tak, że jak ktoś ma 7 minut, to te 7 minut zwykle przechodzi w 15… Ale naprawdę proszę, aby czas wystąpienia to było bliżej 7 minut.

Jest mi ogromnie miło zaprosić pana prof. Leona Kieresa, wybitnego samorządowca. Być może innym znany jest on jako sędzia – w tej chwili już w stanie spoczynku – Trybunału Konstytucyjnego czy jako były szef IPN, ale dla mnie pan prof. Leon Kieres jest przede wszystkim samorządowcem. Jest jednym z ojców samorządu, których jest w Polsce niewielu – bo niewielu jest takich, którzy mogliby się tak nazwać. Ale kimś takim jest właśnie pan prof. Leon Kieres, a ponieważ znam od go od lat, to wiem też, jak bardzo bliska mu była zawsze była kultura, polityka historyczna i rozważania na tego typu tematy.

Jestem bardzo ciekawa, co powie nam dzisiaj pan profesor. Zapraszam serdecznie.

Prof. dr hab. Leon Kieres:

Bardzo dziękuję.

Z pewnym wzruszeniem, jako były radny Rady Miejskiej Wrocławia i przewodniczący sejmiku województwa wrocławskiego, a później dolnośląskiego, i przewodniczący komisji kultury w sejmiku dolnośląskim, chciałbym w kilku słowach zwrócić się do państwa, przywołując moje doświadczenia. Te doświadczenia mają wymiar nie tylko publiczny, ale także prywatny, bo nieskromnie powiem, że ukończyłem szkołę muzyczną i grałem na skrzypcach – choć już z tego instrumentu nie korzystam, by nie ranić uszu mojej rodziny. Ale w szkole muzycznej nauczyłem się jednego: umiem słuchać muzyki, rozumiem, co kompozytor miał na myśli i co chciał nam przekazać.

Pamiętam rok 1990, kiedy w Senacie, a później w Sejmie trwał proces legislacyjny nad ustawą o samorządzie terytorialnym – dzisiaj zatytułowaną: o samorządzie gminnym – a także dyskusję na temat miejsca kultury w zadaniach gmin. Po sporze na temat katalogu zadań gmin kultura się tam ostała, ale był problem co do tego, w jakim zakresie gminy powinny być odpowiedzialne za tę sferę aktywności i czy należy zaliczyć te zadania to tzw. zadań własnych, czy może zleconych, a jeśli powinny to być zadania własne, to czy powinny być obowiązkowe. To nie jest tylko żonglerka terminami. Proszę sobie przypomnieć – zwracam się do tych, którzy pamiętają tamte czasy – że przedstawiciele instytucji artystycznych nie byli zwolennikami, a przynajmniej nie byli entuzjastami tej idei i później, w 1998 r., o czym krótko tu jeszcze wspomnę, przejmowania przez gminy tego rodzaju zadań. Istniała wówczas obawa, że kultura może nie tyle nie ostanie się w aktywności publicznej wspólnot samorządowych, ile nie będzie traktowana z należytym szacunkiem. Wówczas także właśnie tu, we Wrocławiu i w województwie wrocławskim, dochodziło do dyskusji o tym, które instytucje artystyczne powinien prowadzić samorząd miasta, a które wojewoda jako przedstawiciel administracji rządowej. Z jednej strony chodziło o Teatr Współczesny, z drugiej strony o Teatr Polski, chodziło też o muzea, operę i operetkę, dzisiaj Teatr Muzyczny „Capitol”. W tych dyskusjach leżała nam na uwadze troska o to, o czym dzisiaj mówi konstytucja w 2 artykułach – a o tym nie zawsze się pamięta – tj. w art. 6 i w art. 73. Z jednej strony w art. 6 jest mowa o obowiązku państwa dotyczącym zapewnienia każdemu równego dostępu do kultury, do doświadczeń i przeżyć z tym związanych, bo uczestnictwo w niej powinno towarzyszyć nam, osobie ludzkiej, jak mówi art. 30 konstytucji, i mieści się w ramach ochrony godności ludzkiej. Na państwie, jak mówi art. 6 konstytucji, ciąży również obowiązek upowszechniania kultury. A z drugiej strony w rozdziale konstytucji mówiącym o prawach i wolnościach osoby ludzkiej, które wypełniają treścią to, co ustrojodawca nazwał godnością osoby ludzkiej, przyrodzonej każdemu z nas i niezbywalnej… Otóż z drugiej strony nasz ustrojodawca postanowił, że istnieje jedno prawo podmiotowe związane z tym, co nazywamy kulturą czy działalnością kulturalną, mianowicie prawo podmiotowe do wolności artystycznej. Otóż to mówi konstytucja z 1997 r., ale już wówczas, w 1990 r., nasz ustawodawca, a w gruncie rzeczy ci, którzy uważali, że nie samym chlebem człowiek żyje, starali się podejmować pewne wyzwania związane z jednej strony z obecnością mecenatu państwa, ale z drugiej strony z obecnością zainteresowania wspólnot lokalnych, ono zaś ma charakter zmienny, o czym mówił pan prezydent Szełemej – bo z kultury może nie da się utrzymać, ale bez kultury nie można żyć. Dlatego też wreszcie po tych dyskusjach w 1990 r. ustalono, że kultura będzie zadaniem własne gmin.

Podobnie postanowił ustawodawca w 1998 r., kiedy tworzono powiaty i województwa samorządowe, tylko w odróżnieniu od dyskusji z roku 1990 ten spór dotyczył podziału zadań w zakresie prowadzenia instytucji artystycznych, wykonywania innego rodzaju obowiązków związanych z życiem twórcy, ochroną twórcy, przeżyciami uczestników życia kulturalnego. Otóż wówczas przedmiotem sporu były relacje między 3 jednostkami samorządu terytorialnego: gminą, która miała już wówczas 8-letnie doświadczenie, oraz powiatami i województwami samorządowymi.

Pan prezydent Szełemej, a wcześniej pan prezydent Sutryk wspominali o instytucjach artystycznych. Pamiętam rok 1998, kiedy to na podstawie tzw. ustawy w sprawie wprowadzania reform samorządowych z tego roku we Wrocławiu i w województwie dolnośląskim, tworzonym wówczas obok 15 innych województw samorządowych, powstał problem, kto ma prowadzić Teatr Dramatyczny im. Szaniawskiego w Wałbrzychu, Filharmonię Sudecką w Wałbrzychu, filharmonię jeleniogórską, teatr dramatyczny w Jeleniej Górze, teatr dramatyczny w Legnicy, co z klasztorem pocysterskim w Lubiążu, jakie będą losy Ossolineum, które borykało się wówczas z olbrzymimi kłopotami finansowymi. Otóż jeśli mówimy o roli ustawodawcy i o tym, jak wygląda praktyka publiczna, gdy idzie o opiekę, mecenat, to przypominam sobie tutaj nasze wspólne działania, które niekiedy wybiegały nawet poza Dolny Śląsk. Bo rola ustawodawcy to jedno, a praktyka to drugie. I kiedy dyrektor Ossolineum przyszedł do mnie, prosząc o pomoc w ratowaniu tej instytucji, 40 gmin ówczesnego województwa wrocławskiego podjęło uchwały, których podejmować nie miało obowiązku, mianowicie mówiące o dotowaniu, przekazaniu jednorazowo dotacji na podtrzymanie finansów tej instytucji. Byłem też swego czasu przewodniczącym Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej dysponującej olbrzymimi pieniędzmi, i kiedy powstał problem ratowania klasztoru w Lubiążu, zwróciłem się do partnerów z Niemiec, współzarządzających tą fundacją, o pieniądze na przynajmniej zabezpieczenie tego klasztoru. Pamiętam też do dzisiaj – łatwo to zapamiętać – gminę Hanna w województwie lubelskim i to, gdy wójt tej gminy zwrócił się do fundacji z prośbą o dotację na remont dachu. No, szkoła, do tego położona w województwie lubelskim… Jaki jest tutaj interes polsko-niemiecki? – zapytali mnie wtedy Niemcy. Odpowiedziałem wówczas spontanicznie i może zbyt bezrefleksyjnie: „Ano tam też jest interes polsko-niemiecki. Bo czy chcecie, żeby ludzie pamiętali Niemców tak jak moja matka, która ma tylko wspomnienia o wejściu Wehrmachtu do jej wsi i o gwałtach tam czynionych? Czy chcecie takiej pamięci osób takich jak ona o narodzie niemieckim, o państwie niemieckim, żeby tylko to było nadal w ich wspomnieniach? Otóż właśnie okażmy m.in. to, że interesem polsko-niemieckim jest remont dachu w szkole w gminie Hanna”. Podobna sytuacja była z tężniami w Ciechocinku – tam też chodziło przecież o ratowanie pomnika kultury architektonicznej w tym mieście.

Podobnie było z tymi instytucjami na Dolnym Śląsku, które wymieniałem. Trzeba było wówczas odpowiedzieć sobie na pytanie, czy województwo dolnośląskie stać na utrzymywanie 3 filharmonii, bo wtedy dochodziło też dzisiejsze Narodowe Forum Muzyki – Filharmonia Wrocławska, i czy w Wałbrzychu i w Jeleniej Górze potrzebne są teatry dramatyczne. Może należałoby, tak jak w Grudziądzu, prowadzić teatr na zasadzie impresaryjnej, przez sprowadzanie wybitnych dzieł sztuki do tego teatru? Odpowiedzieliśmy sobie wówczas na to pytanie pozytywnie: trzeba robić wszystko, żeby utrzymać te instytucje, nie rezygnować z pokładów ludzkiej nadziei i tych oczekiwań, które mieszkańcy byłych 3 województw dolnośląskich – jeleniogórskiego, wałbrzyskiego, legnickiego – i oczywiście miasta Wrocław zgłaszali do nas, reprezentantów tej ziemi.

Kończąc to moje krótkie wystąpienie – choć oczywiście chciałbym szerzej opowiadać o wszystkich problemach związanych z finansowaniem, przekazywaniem zadań, współpracą, niekonwencjonalnymi formami współdziałania nas wszystkich – chcę powiedzieć: tak, ważne jest to, co ustawodawca racjonalnie myślący postanowił zapisać w treści regulacji prawnych, ważne są finanse, ale nie można pomijać czy odchodzić od tego, co nazywamy polem inicjatyw własnych. Może właśnie w kulturze jest to szczególnie ważne. Są takie sytuacje, kiedy potrącona dzięki niej struna, jedna z najważniejszych strun duszy ludzkiej, wydaje dźwięk szlachetny, piękny, pożyteczny, a do tego zapadający w serca i umysły tych, których reprezentujemy, na których rzecz działamy lub z którymi chcemy się podzielić naszymi talentami. To zawsze przyświecało mi w moim życiu publicznym. (Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękujemy, Panie Profesorze, Panie Senatorze, nasz wspaniały Kolego. Bardzo dziękujemy z te słowa.

Mamy w dyskusji jeszcze 2 ostanie wypowiedzi, ale później jeszcze będziemy sobie rozmawiali.

Zapraszam pana prof. Krystiana Kiełba, który jest przewodniczącym Konferencji Rektorów Uczelni Artystycznych oraz przewodniczącym Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola. Chciałabym powiedzieć, że pan rektor jest osobą, która ma chyba największe doświadczenie, dlatego pełni tak wspaniałe funkcje, ma największe doświadczenie i umiejętności. A zaprosiłam pana rektora nie tylko ze względu na jego osobiste talenty, ale też ze względu na wagę uczelni artystycznych we Wrocławiu. Bez tych 3 wspaniałych uczelni, które mamy, Wrocław nie byłby z całą pewnością kompletny. Nie mielibyśmy też kadr i do zarządzania kulturą i do tego, żeby… i też czy przede wszystkim artystów, twórców, z których jesteśmy bardzo dumni. Gdy chodzi o Akademię Muzyczną, to trzeba powiedzieć o Aleksandrze Kurzak – tak przyszła mi w tej chwili do głowy, ponieważ były dyskusje po artykule w „Gazecie Wyborczej”… Ale mamy tu też wielu innych wspaniałych twórców, którzy mogą rozwijać swoje talenty dzięki uczelniom artystycznym Wrocławia.

Bardzo proszę.

Przewodniczący Konferencji Rektorów Uczelni Artystycznych Krystian Kiełb:

Szanowna Pani Przewodnicząca! Szanowne Panie i Panowie Senatorowie!

Jest to dla mnie wielki zaszczyt, wielki honor, ale też ogromna radość, że mogę wszystkim państwu pokłonić się dzisiaj, de facto w tej podwójnej roli, rzeczywiście w roli przewodniczącego Konferencji Rektorów Uczelni Artystycznych oraz przewodniczącego Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola.

Proszę państwa, zastanawiając się, co te 2 konferencje łączy, pomyślałem – i to chyba jest oczywista konstatacja, zwłaszcza na posiedzeniu komisji kultury – że jest to właśnie kultura. Bo przecież w szerokim rozumieniu kultura to nie jest tylko działalność artystyczna związana z kreacją dzieł artystycznych, ale to całokształt dorobku materialnego i niematerialnego człowieka, a w takim rozumieniu nauka jest także kulturą. Bo w takim rozumieniu to pojęcie kultury stawiamy w pewnej opozycji do pojęcia natury – prawda? A więc w tym szerokim rozumieniu tak naprawdę to wszystko, czym człowiek się zajmuje, jest naszą kulturą.

Pozwólcie państwo, że nim odniosę się do wypowiedzi pani senator i do tej prośby o refleksję na temat uczelni artystycznych, powiem jeszcze kilka słów. A ponieważ jesteśmy we Wrocławiu, to chciałbym powiedzieć o środowisku akademickim Wrocławia, które jest bardzo prężnym środowiskiem, ważnym środowiskiem. Myślę, że to wrocławskie środowisko zasługuje na to, aby na posiedzeniu komisji kultury kilka słów mu poświęcić.

Otóż, proszę państwa, specyficzna tożsamość tego środowiska wywodzi się z wielu czynników. Żeby ją zrozumieć, cofnijmy się, proszę, o 77 lat i 1 miesiąc, czyli do maja 1945 r. Otóż, jak państwo zapewne pamiętają, w pierwszych dniach maja kapituluje Festung Breslau, kilka dni później przybywa do Wrocławia z Krakowa grupa naukowców, którą później nazwano grupą naukowo-kulturalną, a przewodzi jej prof. Stanisław Kulczyński, ostatni rektor polskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. I z jego inicjatywy powstaje we Wrocławiu pierwsza uczelnia pod nazwą: Uniwersytet i Politechnika Wrocławska. I w taki oto sposób rozpoczynają się dzieje wrocławskiego powojennego środowiska akademickiego. Pierwszy wykład, proszę państwa, prof. Idaszewskiego odbył się 15 listopada 1945 r. To był pierwszy akademicki wykład, choć tak naprawdę pierwszy wykład w powojennym Wrocławiu, jeszcze przed inauguracją tego pierwszego roku akademickiego, wygłosił pan prof. Ludwik Hirszfeld, wielka postać światowej nauki, przez wiele lat związany też z dzisiejszym Uniwersytetem Medycznym – wcześniej z Wydziałem Medycznym Uniwersytetu i Politechniki, później Akademią Medyczną, bo takie dzieje przechodził dzisiejszy Uniwersytet Medyczny. Proszę państwa, należy pamiętać o tych właśnie lwowskich korzeniach wrocławskiego środowiska akademickiego. To jest szalenie istotne. Czyli od samego początku we Wrocławiu zaczęła się kształtować różnorodność tego środowiska, bo tu właśnie był taki bardzo dobry grunt do wytworzenia pewnej nowej jakości, z racji tego, że przybyli tu nowi ludzie, z różnych części kraju, choć oczywiście większość ze Lwowa, z Krakowa, ze wschodu. Bardzo szybko środowisko wrocławskie stało się środowiskiem bardzo różnorodnym – i to widzimy do dzisiaj. Pod względem różnorodności możemy się mierzyć właściwie jedynie z Warszawą, ponieważ mamy te wszystkie odcienie akademickości w odrębnych bytach, czyli w odrębnych uczelniach. Może ja je wymienię. We Wrocławiu działa w tej chwili 11 uczelni publicznych, tzn. te największe, czyli prześwietny Uniwersytet Wrocławski, prześwietna Politechnika Wrocławska; mamy też 3 uniwersytety przymiotnikowe, nasze wspaniałe uniwersytety, tj. Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Ekonomiczny i Uniwersytet Przyrodniczy; mamy też uczelnie artystyczne, 2 autonomiczne, tzn. starszą o rok od Akademii Muzycznej Akademię Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta oraz właśnie Akademię Muzyczną im. Karola Lipińskiego, i mamy filię Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie; mamy Akademię Wychowania Fizycznego; i mamy 2 uczelnie, które właśnie powodują, że to nasze środowisko jest tak bardzo różnorodne, tzn. uczelnię teologiczną – Papieski Wydział Teologiczny – i Akademię Wojsk Lądowych. I tu mamy pewną przewagę, bo np. Kraków nie ma uczelni wojskowej, Poznań także nie ma uczelni wojskowej, a Wrocław ma Akademię Wojsk Lądowych im. gen. Tadeusza Kościuszki. A zatem we Wrocławiu kształcimy i prowadzimy badania tak naprawdę we wszystkich dziedzinach i dyscyplinach, według aktualnego katalogu – bo, jak państwo wiedzą, nauka i sztuka są podzielone, w tej chwili w przepisach prawa nauka jest podzielona na 6 obszarów, dziedzin, dyscyplin… no, mniejsza o to, bo to się zmieniło po roku 2018. W każdym razie my kształcimy i prowadzimy badania w tych wielu obszarach. W szczytowym momencie, przed kilkunastu laty, kiedy kształciliśmy młodzież z tzw. wyżu demograficznego, we Wrocławiu studiowało ponad 150 tysięcy studentów, aktualnie studiuje około 100 tysięcy studentów.

Proszę państwa, we Wrocławiu staramy się, tak jak powiedziałem, od samego początku dobrze ze sobą współpracować, i to widać w wielu realizowanych tu, we Wrocławiu, projektach. Chcę też bardzo silnie zwrócić uwagę na to, że o ile współpraca w ramach środowiska akademickiego, naukowego jest czymś naturalnym i oczywistym – współczesne uczelnie nie istnieją właściwie bez współpracy, bez działania w różnego rodzaju sieciach międzynarodowych – o tyle nie zawsze jest czymś oczywistym współpraca uczelni z samorządem lokalnym. Prawda? To wynika choćby z tego, że uczelnie mają jako organy prowadzące ministerstwa, w związku z tym ta współpraca w różnych ośrodkach wygląda różnię. Mogę z całym autorytetem środowiska akademickiego powiedzieć, że Wrocław mógłby być pokazywany jako modelowy przykład znakomitej, harmonijnej współpracy środowiska akademickiego z samorządem.

Proszę państwa, korzystając z tej okazji, że jest z nami pan Bogdan Zdrojewski, senator, ale też wieloletni prezydent Wrocławia, chcę w tym momencie w imieniu naszego środowiska serdecznie panu podziękować za te lata prezydentury, kiedy pan rozpoczynał taką właśnie bardzo systemowo zaplanowaną współpracę z samorządem – bo wtedy to się zaczęło. Ona w kolejnych latach była kontynuowana, rozwijana. W tej chwili dzięki panu prezydentowi Jackowi Sutrykowi, który jest bardzo otwarty i także wprowadza wiele nowych inicjatyw – dziękuję za to, Panie Prezydencie – mamy we Wrocławiu rzeczywiście modelowy system współpracy. On obejmuje bardzo wiele elementów, od komórki instytucjonalnej, która działa, proszę państwa w Departamencie Prezydenta – to nie jest gdzieś tam, daleko, w departamencie, którego prezydent nie widzi albo widzi go rzadziej, ale jest to komórka w Departamencie Prezydenta, to jest Biuro Współpracy z Uczelniami Wyższymi, które jest gospodarzem wielu programów… Jest tu z nami także przewodniczący Rady Miejskiej, więc także panu chcę podziękować, Panie Przewodniczący, bo wiele tych programów, które są adresowane do środowiska akademickiego, to są programy, które uchwala właśnie Rada Miejska. To ma dla nas bardzo duże znaczenie, bo czujemy, że samorząd jest dla nas bardzo ważnym, instytucjonalnym partnerem.

Proszę państwa, na ręce pani senator z kolei Barbary Zdrojewskiej chcę złożyć podziękowania dla komisji senackiej za poparcie, jakie środowisko akademickie zyskuje w państwa działaniach. Myślę, że te słowa mogę wypowiedzieć w imieniu całego naszego środowiska akademickiego, bo wielokrotnie w minionych latach nasze środowisko zwracało się z różnymi problemami, zawsze znajdując u państwa zrozumienie, były też podejmowane przez państwa próby wspierania tych inicjatyw. Bardzo serdecznie za to dziękuję.

Proszę państwa, jeszcze kilka słów o uczelniach artystycznych i już powoli będę kończył, bo wiem, że czas mamy ograniczony, zwłaszcza że jest tu jeszcze tak wielu zacnych gości reprezentujących wspaniałe wrocławskie i dolnośląskie instytucje kultury, którym chcielibyśmy oddać głos.

Proszę państwa, aktualnie w Polsce działa 19 uczelni artystycznych, to jest 8 uczelni muzycznych, 7 plastycznych, 2 teatralne, 1 filmowa, telewizyjna i teatralna – to słynna łódzka filmówka – i 1 uczelnia interdyscyplinarna, to jest najmłodsza uczelnia artystyczna, Akademia Sztuki w Szczecinie. Łącznie kształcimy w systemie uczelni artystycznych ok. 15 tysięcy studentek i studentów. Jest to cała paleta kierunków studiów artystycznych aktualnie afiliowanych w tej chwili w 3 dyscyplinach – kiedyś tych dyscyplin mieliśmy więcej, ale po ograniczeniach, które wynikały z wprowadzenia pewnej nowej filozofii myślenia o podziale dziedzin i dyscyplin nauki i sztuki, aktualnie mamy 3 dyscypliny, są to właśnie sztuki plastyczne i konserwacja dzieł sztuki ujęte razem, sztuki muzyczne, sztuki teatralne i filmowe.

Proszę państwa, jest tak, że działalność instytucji artystycznych, działalność szkolnictwa artystycznego stanowi de facto zespól naczyń połączonych – nie ma, nie byłoby instytucji artystycznych bez uczelni artystycznych, a z drugiej strony nie byłoby uczelni artystycznych bez instytucji artystycznych. Tak więc tu, we Wrocławiu, staramy się proszę państwa, bardzo silnie wdrażać naszych studentów, tworząc możliwości pracy, współpracy w różnego rodzaju projektach orgaznizowanych przez instytucje kultury. Widzę tu panią Halinę Ołdakowską, dyrektor Opery Wrocławskiej, której też bardzo dziękuję za wspaniałe programy stworzone dla nas, tj. dla studentów Akademii Muzycznej. Myślę, że to, co wspólnie robimy w uczelniach artystycznych i co pokazujemy jako wytwory tej naszej pracy, najpiękniej widać w realizacjach teatru, bo tam spotykamy się wszyscy – spotykamy się jako muzycy, jako plastycy, jako aktorzy, przedstawiciele właśnie dziedziny sztuk teatralnych i filmowych. Od wielu, wielu lat jest realizowany z pomocą samorządu Wrocławia program współpracy uczelni artystycznych i w ramach tego programu powstają wspaniałe spektakle z muzyką naszych studentów, ze scenografią studentów Akademii Sztuk Pięknych. Tego rodzaju przykładów współpracy jest bardzo, bardzo wiele.

Kończąc, powiem państwu, że w październiku będziemy obchodzić mały jubileusz, dwudziestą piątą wspólną inaugurację roku akademickiego uczelni artystycznych. To jest pewien symbol, ale nie znam drugiego ośrodka akademickiego w Polsce, w którym uczelnie artystyczne inaugurują wspólnie rok akademicki. Takie inicjatyw się pojawiały, ale zwykle były jednorazowe, u nas zaś ta tradycja jest czymś naturalnym, normalnym. I myślę, że ona jest zewnętrznym przejawem tej właśnie dobrej współpracy uczelni, ale też dobrej współpracy uczelni z samorządem.

Bardzo dziękuję. Wszystkim państwu życzę miłego pobytu we Wrocławiu. Dla nas jako wrocławian jest to wielki zaszczyt, że dzisiaj państwa obrady odbywają się właśnie we Wrocławiu. Dziękuję pięknie, kłaniam się. (Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Dziękuję bardzo, Panie Rektorze.

My, większość senatorów, jesteśmy tu przez tylko jeden dzień. Udamy się tylko na uniwersytet, obejrzymy świeżo odnowioną Aulę Leopoldyńską, a później będziemy gośćmi pana dyrektora Adolfa Juzwenki w Ossolineum. Niestety, tylko tyle uda nam się obejrzeć. Ale wszyscy senatorowie zapowiadają, że będą przyjeżdżać do Wrocławia częściej, powiedzmy też sobie, że niektórzy już tu byli i wiele we Wrocławiu widzieli.

Chciałabym jeszcze przypomnieć panu rektorowi Kiełbowi, że gościmy tutaj też panią Franków-Żelazny – nie tylko panią dyrektor Ołdakowską, ale też z rady kultury – a więc osobę związaną i z Akademią Muzyczną, i z wieloma wspaniałymi inicjatywami we Wrocławiu. Bardzo się cieszę, że możemy panią gościć.

Szanowni Państwo, dziękując… Przepraszam, że to towarzystwo występujące było na razie tylko męskie, ale na koniec głos zabierze pani Dominika Kawalerowicz, dyrektor Wrocławskiego Instytutu Kultury. Powiem szczerze, że nie znałam wcześniej pani Dominiki, ale słyszałam o instytucji, słyszałam też o pani bardzo dobre słowa od pana prezydenta i od różnych osób zajmujących się kulturą.

Muszę powiedzieć, że to, o czym powiedziałam na początku, że następuje zmiana pokoleń… Ważne jest to, co będzie w przyszłości, to, żebyśmy otworzyli się na to, i w mieście Wrocław, który jest na to otwarte, i wszędzie. Z jednej strony trzeba się pogodzić z tym, że pewne pokolenie odchodzi, a z drugiej strony trzeba znaleźć fantastycznych następców, którzy będą nieśli dalej tę kulturę we Wrocławiu i będą wprowadzali ją na wyżyny, ale też, mam nadzieję, na inne tory – bo przecież to nie jest tak, że historycznie wszystko było super. Mieliśmy dzisiaj wspaniałe wystąpienia, ale teraz proszę powiedzieć, Pani Dyrektor, co dalej, proszę powiedzieć, co pani o tym sądzi, i może troszeczkę inaczej nas zaaktywizować do dyskusji. Bardzo proszę.

Dyrektor Wrocławskiego Instytutu Kultury Dominika Kawalerowicz:

Bardzo dziękuję.

Chciałabym jeszcze tylko powiedzieć krótko, że wywołana tu pani dyrektor Agnieszka Franków-Żelazny od dzisiaj czy też od 1 września będzie dyrektorką nowej filharmonii… to znaczy istniejącej filharmonii w Wałbrzychu, ale będzie nową dyrektorką tej filharmonii. Gratulacje!

Ja będę mówić naprawdę 7 minut… (Oklaski) Będę mówić 7 minut, pan przewodniczący Dominik Kłosowski może mnie sprawdzić. Będziesz liczył czas? Ja będę się trzymała czasu. Spróbuję też odnieść się, tak jak pani senator prosiła, do wypowiedzi moich poprzedników, mężczyzn.

Bardzo dużą wagę ma tutaj, jak widzę, afiliacja, że tak powiem, wrocławska. Ja jestem wrocławianką, ale nie z urodzenia – przeprowadziłam się do Wrocławia, zaczynając studia na wrocławskim kulturoznawstwie i rzeczywiście związałam swoją karierę z tutejszą kulturą. Ten Wrocław, który ja znam, zawsze konsekwentnie stawiał na kulturę, tak naprawdę jeszcze przed decyzją o starcie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury tutaj, we Wrocławiu, odbywało się najwięcej festiwali kulturalnych – dość wspomnieć „Dialog”, najlepszy festiwal teatralny w kraju, czy Nowe Horyzonty. Pani Urszula Kozioł szturchała mnie z boku, upominając się też o „Odrę”, bo mieliśmy i mamy mnóstwo ważnych i opiniotwórczych czasopism kulturalnych. Miasto też konsekwentnie wprowadzało, jako pierwsze w Polsce, model rzeczywistego zakorzeniania tu sprawnych i progresywnych organizacji pozarządowych. Mam tutaj na myśli Centrum Sztuki WRO – wy dostaliście lokal i tak naprawdę stabilne finansowanie – później był Roman Gutek ze stowarzyszeniem „Nowe Horyzonty”. Rzeczywiście tutaj jest chyba najwięcej w kraju instytucji kultury i tutaj najwięcej spośród wszystkich miast, poza Warszawą oczywiście, konsekwentnie wydaje się na kulturę, co też warto wspomnieć.

Ale też ostatnie, powiedzmy, 13 czy 14 lat, licząc od kongresu kultury w 2008 r., to był niezły poligon doświadczalny dla całego środowiska kulturalnego, bo powstawały i regionalne, i ogólnopolskie sieci współpracy kulturalnej, w tym jedna generowana z Wrocławia – powstała po ESK Koalicja Miast dla kultury. Odbywały się też, jak pani senator wspominała, kongresy kultury, niektóre takie, które były świętem w polskich metropoliach kultury, ale były też takie, które odbywały się w trybie interwencyjnym, jako pewne alarmy kulturalne – z tym też mieliśmy do czynienia. My we Wrocławiu mieliśmy też wyjątkowe wydarzenie na tym polu, i to w roku pandemicznym – Wrocławski Kongres Kultury, który wybrał Wrocławską Radę Kultury. Myślę, że to był ważny kamień milowy dla naszego miasta. I w końcu odbył się w Polsce konkurs o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury… Może już nie będę mówić o samym ESK, przy którym pracowałam, choć to było na pewno ważne wydarzenie dla Wrocławia, ale sam konkurs był ważny też dla Polski, co zauważyła na pewno Komisja Europejska, która monitorowała Wrocław i nasze późniejsze poczynania, przed rokiem 2016.

Pewnie nie muszę państwu mówić – choć ja to bardzo silnie czuję – że na kulturę ma też wpływ oczywiście polaryzacja polityczna i światopoglądowa w Polsce. I tutaj kłania się rola samorządu, bo myślę, że ona jest ważniejsza niż kiedykolwiek. Pani senator absolutnie podkreśliła – i tu warto to powiedzieć – że samorządy polskie wydają na kulturę więcej niż cały polski rząd, tak że ten mecenat rzeczywiście jest warty podkreślenia. Uważam, że samorządy powinny stać na straży wolności tworzenia kulturalnego aktywizmu, powinny tworzyć przyjazną atmosferę dla kulturalnego aktywizmu, powinny wspierać samoorganizację w kulturze – w tej kwestii pewnie dużo możemy się też nauczyć od naszych nowych mieszkańców, Ukraińców, czyli tego, jak się dobrze samoorganizować, żeby skutecznie działać. Myślę, że oczywiście jest tu też rola Senatu, żeby przeciwdziałać naciskom i wpływom polityki na kulturę.

To doświadczenie środowiskowe, o którym mówiłam, ale też doświadczenia globalne, bo i pandemiczne, i te związane z wojną w Ukrainie, i świadomość katastrofy klimatycznej, a także związane z tym zmieniające się formy uczestnictwa – my, organizatorzy życia kulturalnego, bardzo dobrze to czujemy, że ludzie chcą inaczej być w kulturze czy po prostu inaczej ją konsumować – idą w parze z pewnym nowym zjawiskiem, które jest ważne dla dyrektorów i dyrektorek instytucji kultury. Ja mam dopiero 35 lat, ale już zatrudniam ludzi, którzy są młodsi ode mnie i mogę powiedzieć, że my tę zmianę pokoleniową bardzo czujemy. Staramy się tych młodych, nowych ludzi, którzy przychodzą do sektora kultury do pracy, dobrze zrozumieć. To są na pewno ludzie, którzy w kodzie DNA mają już takie równościowe podejście do pracy, chcą myśleć o pracy w niehierarchicznych instytucjach kultury i takich, które są zarządzane równościowo i sprawiedliwie. Mamy więc na pewno dużą rolę do odegrania w kontekście tego, że sektor kultury po prostu chce się profesjonalizować, chce być postrzegany jako jedna z gałęzi, które się rozwijają, a nie tylko jako umilający nam życie czy tworzący warunki do pracy dla artystów i artystek. Na pewno po tym przełomowym momencie, kiedy do Polski płynęły duże środki inwestycyjne na kulturę – dzięki którym we Wrocławiu mamy Narodowe Forum Muzyki czy odrestaurowany Teatr Muzyczny „Capitol” – musimy intensywnie myśleć o nowej roli instytucji kultury, o tym, jaką one powinny teraz spełniać funkcję w tym zmieniającym się społeczeństwie. Ja mam przyjemność być dyrektorką najmłodszej instytucji kultury we Wrocławiu, która ma niejako w swoim kodzie DNA pewne założenie laboratoryjne, żeby testować jakieś takie nowe formy tworzenia i współpracy, więc bardzo mi zależy na tym, żeby instytucje kultury nie działały w odosobnieniu i tylko dla siebie czy dla swoich odbiorców, ale też by otwierały się na środowisko, które je otacza. Oczywiście Wrocławski Instytut Kultury będzie podążał swoją własną ścieżką, ale i z totalnym szacunkiem dla dorobku kulturalnego miasta czy w ogóle innych instytucji kultury – bo są takie, które są jasno zdefiniowane artystycznie czy po prostu programowo… I tu bynajmniej nie chodzi o to, żeby robić coś w kontrze, tylko o to, by działać razem. W ogóle idea sieciowania, bycia blisko nie tylko w sektorze kultury, ale też z innymi gałęziami gospodarki, to jest coś, co jest dla mnie superważne. No i też ważne pewnie jest to, żeby być łącznikiem pomiędzy środowiskiem a naszym organizatorem, czyli gminą Wrocław, bo dialog społeczny jest coraz trudniejszy. Pewnie media społecznościowe też dołożyły tu swoją rolę… Ale rzeczywiście aktywiści i twórcy mają soje wyobrażenie tego, jak kultura we Wrocławiu – i pewnie w innych miastach – powinna być tworzona i trzeba im stworzyć przyjazną przestrzeń do tego, żeby dialog na te tematy był konstruktywny i merytoryczny.

Uważam, że poważnie trzeba przemyśleć też postrzeganie kultury w roli kształtowania miast. Pewnie już nie powinniśmy się widzieć jako taka osobna wyspa – choć oczywiście bardzo ważna, tworząca wartości sztukę – bo myślę, że artyści i artystki są w stanie dać też dużo po prostu w ramach myślenia prorozwojowego. Zapraszajmy ich do różnych skomplikowanych projektów, po prostu do myślenia o mieście, bo pewnie są oni w stanie oddać jakąś swoją wrażliwość, a ona jest ważna w tym, jak dzisiaj funkcjonuje nasze otoczenie. Proponuję, żebyśmy zaufali artystom i artystkom, zaufali w to, że oni potrafią też dużo dać od siebie, nie tylko wspaniałe, ważne dzieła sztuki.

Kultura może też odegrać, moim zdaniem, rolę w wyzwaniach globalnych, bo mamy w sobie odpowiednią wrażliwość, ale też pewnie powinniśmy się zastanowić, jak walczyć z pewną nadprodukcją w kulturze. Ja mam wrażenie, że już było dobrze – ja zresztą robiłam jeden z najbardziej zasobnych projektów kulturalnych w powojennej historii Polski, robiło się go superkomfortowo – ale myślę, że teraz na taki komfort już nawet ze względów etycznych pewnie nie możemy sobie pozwolić. Tak po prostu trzeba się zastanowić, na co wydaje się środki. Pewnie państwo wiecie – o, przekroczyłam czas – że ceny papieru wzrosły o 60%. To nie znaczy, że powinniśmy dokładać pieniądze do rynku wydawniczego, tylko powinniśmy zastanowić się, jak ludzie mogliby korzystać z tego rynku po prostu w inny sposób, tak żeby nie ścinać drzew, ale też rzeczywiście bezsensownie nie dokładać wciąż pieniędzy do sektora kultury.

Na pewno sektor kultury przechodzi w tej chwili przeobrażenia. My we Wrocławiu mamy tę przyjemność, że możemy się odwoływać do czułości, której nauczyła nas nasza noblistka Olga Tokarczuk – dzisiaj ma ona swoje największe w Polsce spotkanie autorskie – ale do tej czułości ja bardzo namawiam wszystkich, dlatego że kultura włączająca jest, co do zasady, antydyskryminacyjna, równościowa i demokratyczna. I proszę, żebyście państwo, Panie i Panowie Senatorowie, nas w tym wspierali.

Dużo przekroczyłam czas?

(Głos z sali: Niedużo.)

Dziękuję bardzo.(Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękuję.

Chyba z przyjemnością się tego słuchało, nie dlatego, że poprzednie wypowiedzi były… One były po prostu inne, wynikające z doświadczenia. Ale myślę, że to było też takie optymistyczne zakończenie, znak, że nie mamy się czym martwić, bo kultura będzie się miała dobrze, będąc w takich młodych rękach. Dobrze, żebyśmy pamiętali o tym, bo padło tutaj kilka takich delikatnych słów, np. „hierarchiczność instytucji” czy tego typu spostrzeżenia… Ale to po prostu jest tak, że wchodzi to młode pokolenie. I ja mam nadzieję, że nastąpi nie tylko, tak jak mówiłam, zmiana pokolenia, ale też zmiana pewnego paradygmatu w historii, pewnego paradygmatu w kulturze we Wrocławiu, ponieważ to moje pokolenie – czy też to pokolenie, które dzisiaj dominuje, także tutaj, na tej sali, ale przecież na szczęście nie tylko – nie myślało za bardzo o ekologii i o podobnych sprawach. Nie mówię, że w ogóle się o tym nie myślało, ale dzisiaj to już naprawdę bardzo się zmieniło i jest w tym stosowany też trochę inny język. Dla mnie jest to bardzo dobre spotkanie i to aż prosi się o to, żeby więcej takich międzypokoleniowych spotkań organizować, żebyśmy słuchali się nawzajem. Ale i senatorowie z prawa i z lewa kiwają głowami, czyli podobało się. A więc dobrze by było, żeby Senat może trochę odmłodniał i troszkę młodych osób do niego weszło.

Szanowni Państwo, dotarliśmy do końca części oficjalnej, ale bardzo chcielibyśmy…

Rozpoczynam w tej chwili dyskusję. Bardzo poprosimy o zabieranie głosu i o uwagi.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

O, bardzo się cieszę. Nawet chciałam wywołać pana posła Krzysztofa Mieszkowskiego do zabrania głosu. Cieszę się, że jest on tu z nami, bo łączy on w sobie 2 rzadko spotykane funkcje – które łączy też mój kolega Jerzy Fedorowicz – to znaczy jest człowiekiem teatru, ma za sobą doświadczenia człowieka teatru, ale jest też politykiem, parlamentarzystą.

Bardzo proszę, Krzysiu.

Ale teraz już, Szanowni Państwo, zabieramy głos tak po minutce, żeby… Tak, można z miejsca, tak.

Aha, tylko jeszcze tak uwaga: proszę wyłączać – tam na dole jest taki przycisk, po prawej stronie – mikrofon, gdy skończymy mówić. Włącza się zielonym przyciskiem, a po skończeniu wypowiedzi wyłącza się czerwonym, tak jest. Dziękuję.

Poseł Krzysztof Mieszkowski:

Przepraszam bardzo… Już jestem słyszalny, tak?

(Przewodnicząca Barbara Zdrojewska: Tak, ja cię słyszę bardzo dobrze.)

Dzień dobry państwu.

Szanowny Panie Prezydencie! Wysoka Komisjo Kultury Senacka!

Bardzo się cieszę, że możemy we Wrocławiu rozmawiać o kulturze. Wrocław jest szczególnym miejscem i chcę to bardzo wyraźnie podkreślić. Wtedy, kiedy prezydentem był Bogdan Zdrojewski, wypracował on taką formułę czy pewien paradygmat rozwoju Wrocławia poprzez kulturę. To się stało, to było naprawdę w jakimś sensie spektakularne działanie, bardzo oryginalne w Polsce po roku 1990, kiedy budowaliśmy ten czasami barbarzyński kapitalizm, w którym wykluczenie nie było czymś ekscentrycznym – niestety, stało się ono często normą. Rafał Dudkiewicz kontynuował tę filozofię Bogdana Zdrojewskiego – to też jest niezwykle istotne – i do pewnego stopnia kontynuuje to pan prezydent Jacek Sutryk, zwłaszcza w tych trudnych czasach popandemicznych, w czasie wojennym, ale przede wszystkim w czasie rządów autorytarnych. Bo państwo PiS, które łamie konstytucję, wielokrotnie przekracza też te kryteria, które są zapisane w art. 73, w art. 30 czy w art. 6 konstytucji, o którym wspominał pan profesor Kieres.

Chcę powiedzieć jednoznacznie, że to gospodarka jest częścią kultury, a nie odwrotnie. My mamy taki protekcjonalny stosunek wobec kultury, a ja chcę państwu powiedzieć, że gdybyśmy mieli zdecydowaną politykę kulturalną państwa, to wówczas nie martwiłbym się o demokrację w Polsce, nie martwiłbym się o czytelnictwo w Polsce, nie Martwiłbym się o uczestnictwo w kulturze w Polsce, o ludzi, którzy raz na 7 lat chodzą do teatru, do opery, do filharmonii czy do galerii artystycznej.

Bardzo mnie tutaj jakoś… nie chcę powiedzieć, że dotknęło mnie to, ale chciałbym zwrócić uwagę, że nie ma takiej kategorii jak nadprodukcja w kulturze. Prof. Pietraszko, twórca kulturoznawstwa wrocławskiego – o którym tutaj warto pamiętać i trzeba go przypomnieć – mówił, że kultura to jest system aksjosemiotyczny, który wypracowuje pewne formuły, pewne rzeczywistości, ale przede wszystkim jest elementem i przestrzenią sensu. I dzisiaj warto o tym pamiętać, bo dla władzy, która kulturę traktuje instrumentalnie – kultura stała się dla niej narzędziem politycznym… Mamy do czynienia z czymś bardzo niebezpiecznym w rzeczywistości społecznej, w jakiej się dzisiaj poruszamy, ale jest to również bardzo poważne zagrożenie dla autonomii twórców. Koalicja Obywatelska, którą tutaj reprezentuję – ale przecież jestem także ciągle aktywnym człowiekiem kultury… My złożyliśmy projekt przepisów dotyczący statusu artysty, ale okazuje się, że ten projekt jest… Zresztą nad podobnym projektem pracował minister Gliński, szeroko go reklamował, ale schował go oczywiście do szuflady, bez powodów politycznych, i nie będzie go dzisiaj używał – czyli nie będzie to instrument wzmacniający władzę Prawa i Sprawiedliwości – wiedząc o tym, że artyści ze swoją wewnętrzna wolnością są w jakimś sensie zagrożeniem dla tej formacji politycznej.

Kiedy patrzę na pana senatora Jackowskiego, to przypominam sobie naszą pierwszą rozmowę – to było wtedy, kiedy zostałem parlamentarzystą. Pierwsza debata, jaką odbyłem w parlamencie Rzeczypospolitej, a potem już w mediach z panem Jackowskim, to była debata na temat spektaklu „Śmierć i dziewczyna”. Tak sobie myślę dzisiaj, że pan dzisiaj stał się senatorem niezależnym – bardzo gratuluję tej decyzji – ale wówczas pan mocno bronił tej cenzorskiej konfiguracji, którą zaproponował premier Gliński. A więc dzisiaj musimy mieć świadomość tego, że jeżeli nie będziemy bronić wolności twórców, jeżeli nie będziemy dbać o ich status materialny, jeżeli okaże się, że nie jest możliwe wprowadzenie spójnego sytemu finansowania kultury… Bo dzisiaj jest czas na taki system – tu kieruję się wzorami Niemiec czy Francji… Tak jak kultura jest finansowana tam, tak powinno być również w Polsce. My jesteśmy przecież krajem stojącym kulturą. Każda instytucja kultury powinna być, moim zdaniem, finansowana z państwa, regionu i miasta. Taki trójpodział finasowania spowodowałby, że wiele poważnych instytucji kultury byłoby wolnych od problemów finansowych.

My w Polsce przeżyliśmy w ostatnich latach wiele kompromitujących momentów – by nie powiedzieć: radykalnie pogrążających naszą demokratyczną Rzeczpospolitą – zaczynając od tych „stref wolnych od LGBT”. A te strefy w jakimś sensie zapowiedziała – to trzeba powiedzieć, trzeba to przypomnieć, trzeba to jednoznacznie wyakcentować – była przewodnicząca sejmowej komisji kultury Elżbieta Kruk w 2018 r., kiedy w kampanii wyborczej do Europarlamentu wyrażała nadzieje, że Polska będzie wolna od LGTB. Ale chcę też państwu przypomnieć, że ci wszyscy, którzy modlą się w Kaplicy Sykstyńskiej, modlą się pod dziełem homoseksualnego artysty Michała Anioła. Warto też pamiętać, że polska i w ogóle europejska kultura chrześcijańska w dużym stopniu ufundowana jest na wartościach artystów, którzy mieli lub mają wrażliwość homoseksualną. O tym warto pamiętać. I my od tej chrześcijańskości i homoseksualności w kulturze europejskiej nie odejdziemy. Musimy mieć świadomość tego, że oznacza to nasze prawo, jak również nasz obowiązek, by bronić mniejszości, które dzisiaj w Polsce są marginalizowane.

Ponieważ dzisiejsza ważna uroczystość powinna nas skłaniać do jakiejś głębszej refleksji nad miejscem kultury w Polsce, to ja namawiam państwa, a także panie radne, panów radnych: może warto by było zweryfikować to hasło „Być narodowi użytecznym”, które wisi tam, nad prezydium. No, Stanisław Staszic pisał też dramatyczne książki wykluczające społeczność żydowską… Ta nasza kultura, tak różnorodna, tak skonfliktowana wewnętrznie, często wykluczająca siebie nawzajem, jest też, mimo wszystko, niezwykle istotnym elementem rozwojowym. Namawiam państwa do wielokulturowości, pluralizmu i otwartości. Dziękuję bardzo.

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękuję…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Musisz wyłączyć chyba… Tak. Słychać mnie teraz?

Bardzo dziękuję, Panie Pośle, za tę wypowiedź, ale była zdecydowanie poza tematem, przynajmniej ta druga część.

Tak że następnych mówców proszę o trzymanie się jednak tematu.

Zabawnie się zrobiło, kiedy nawiązałeś do słów pani Dominiki, pani dyrektor, bo jesteście oboje kulturoznawcami – tutaj zresztą jest więcej kulturoznawców… Ale ja wiem, że jeśli gdzieś spotka się 2 czy 3 kulturoznawców, to zaraz się pokłócą. To jest chyba taka zasada i to się często zdarza. Ja jednak proponuję, żebyśmy może nie ciągnęli tego wątku – no, bardzo ważnego wątku, o którym powiedział Krzysztof… To znaczy to, co jest ważne w kulturze, czyli… Ale pani Dominika też o tym mówiła, o inkluzyjności, że musimy mówić o tolerancji itd. Wszyscy to wiemy i zapewniam, że jest to też ważny temat posiedzeń komisji, także senackiej komisji kultury. Przede wszystkim chodzi o to wszystko, co się odnosi do wolności, wolności mediów, bo my się też mediami zajmujemy. I to jest taka rzecz, o którą musimy walczyć.

Proszę pana senatora Jackowskiego, żeby może niekoniecznie wdawał się w polemikę z panem posłem Mieszkowskim, ale oddaję mu teraz głos, bo zgłosił się do wypowiedzi. Bardzo proszę, Panie Senatorze.

(Senator Jan Maria Jackowski: Pani Przewodnicząca, jeżeli pani pozwoli… Przede mną zgłosił się chyba jeszcze pan przewodniczący Tytus Czartoryski, który reprezentuje sejmik dolnośląski, jest przewodniczącym komisji kultury. Może ja bym po nim…)

Nie, pan senator pierwszy się zgłosił, więc może…

(Senator Jan Maria Jackowski: Aha. Bo chciałem… No dobrze, skoro pani przewodnicząca mnie zobowiązuje, to… Mam zabrać głos w tej chwili?)

Tak, tak, proszę.

Senator Jan Maria Jackowski:

Dziękuję bardzo.

Szanowni Państwo! Pani Przewodnicząca! Wysoka Komisjo! Szanowni Przedstawiciele Samorządu, Świata Kultury, Nauki! Aktywiści Społeczni!

Szanowni Państwo, dla mnie to wielki zaszczyt, że możemy dzisiaj obradować w tej historycznej sali.

Na wstępie chciałbym się odwołać do wypowiedzi pana prof. Leona Kieresa, którego doskonale pamiętam z czasów AWS, kiedy była wprowadzana reforma samorządowa, i chciałbym potwierdzić to, co powiedział pan profesor. Otóż wtedy było dzielone to, kto będzie organem prowadzącym dane instytucje kultury. Następowały zmiany, w związku z tym były potężne obawy środowisk ludzi kultury, animatorów kultury, dyrektorów rożnych instytucji… Pamiętam rozmowy z panem prof. Juzwenką, bo była kwestia Ossolineum i innych wybitnych polskich instytucji kultury, a ja byłem w tamtym okresie szefem sejmowej komisji kultury. I były wtedy potężne obawy środowisk i ludzi kultury o to, że usamorządowienie wielu instytucji, ten podział określający, które instytucje będą podlegać pod sejmiki, które pod powiaty, które pod gminy… Wielu instytucjom po prostu bardzo zależało na tym, żeby trafić pod Ministerstwo – wtedy taka była nazwa – Kultury i Sztuki, być na garnuszku centralnym i być instytucją, nazwijmy to, państwową; chociaż samorząd też jest oczywiście częścią państwa. Były to takie niemal przysłowiowe dyskusje o tym, czy dla radnych różnych szczebli ważniejsze będą krawężniki, drogi, szpitale, inne takie rzeczy – ja to oczywiście upraszczam, trywializuję, ale to była istota sporu – czy właśnie sztuka, i to sztuka wysoka, teatry, instytucje muzealne, galerie, różne inne instytucje kultury. A dziś, z perspektywy ponad czy prawie 25 lat po tej reformie, możemy powiedzieć na przykładzie Dolnego Śląska, że harmonijna współpraca między samorządem a instytucjami kultury przynosi takie wspaniałe owoce, o których tutaj słyszymy. I chciałbym państwu na Dolnym Śląsku, także samorządowcom różnych szczebli, z tego miejsca jako parlamentarzysta bardzo pogratulować właśnie tej umiejętności i tej dbałości, takiego otwarcia na sprawy kultury.

Chciałbym na koniec mojego krótkiego wystąpienia powiedzieć, że jestem wzruszony tym, że mogę zobaczyć panią redaktor Urszulę Kozioł, której teksty czytałem w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w „Odrze” – to był miesięcznik, powiedziałbym, kultowy, czytany przez studentów Uniwersytetu Warszawskiego, którzy byli zainteresowani kulturą i sztuką. I chcę złożyć na pani ręce wyrazy uznania dla dorobku całego zespołu redakcyjnego tego pisma, bo odegrało ono szczególną rolę w schyłkowym okresie PRL jako otwarte forum debaty publicznej, gdzie mimo cenzury można było wiele rzeczy napisać i gdzie toczyła się autentyczna debata u zarania przemian po 1989 r.

Jako osoba rodzinnie związana też z Wrocławiem – to znaczy mam tutaj rodzinę – doskonale pamiętam, że zawsze mówiono o potędze opozycji demokratycznej na Dolnym Śląsku. Chciałbym więc w tym miejscu wyrazić uznanie wszystkim tym, którzy byli w tamtym okresie w to zaangażowani. Widzę tutaj, na sali, pana prof. Kieresa, pana dra Adolfa Juzwenkę, Tytusa Czartoryskiego i wielu innych działaczy, którzy w tamtym trudnym momencie pokazywali, że Wrocław jest miastem wolności, miastem dialogu, miastem spotkań różnych kultur. Dziękuję. (Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Dziękujemy za to nowe spojrzenie ze strony pana senatora na Wrocław.

Zgłaszał się pan Tytus Czartoryski, radny sejmiku, tak że oddaję mu głos. Później znowu głos zabierze senator. I tak… Mam nadzieję, będzie jeszcze parę głosów.

Bardzo proszę. Ale proszę już o zwięzłość.

Przewodniczący Komisji Kultury, Nauki i Edukacji w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Tytus Czartoryski:

Dziękuję bardzo, Pani Przewodnicząca.

To jest naprawdę duża satysfakcja, a jednocześnie radość, że możemy dzisiaj spotykać się tutaj. Dla nas, czyli tych ludzi, którym, jak to było wspomniane, było dane to szczęście, że mają to w życiorysie i mogli uczestniczyć we wspaniałym ruchu serc i sumień, jakim była „Solidarność”, jest radością to, że doprowadziliśmy do tego czy dożyliśmy tej chwili, kiedy w takim gronie możemy spokojnie rozmawiać o polskiej kulturze, w atmosferze wzajemnego zaufania, szacunku i zrozumienia.

Wydaje mi się, że wiele rzeczy jednak jest jeszcze przed nami i jest nadal do zrobienia, bo kultura wymaga oczywiście stałego wysiłku. To nie jest coś, co jest dane raz na zawsze – to jest coś, co trzeba podtrzymywać, prowadzić i pielęgnować. Słyszałem tutaj bardzo ważne, cenne słowa o „Solidarności” i o Wrocławiu, który był bastionem „Solidarności”. Rzeczywiście to powinno w nas żyć, bo „Solidarność”, która wtedy działała, była nasycona pewnymi konkretnymi wartościami. I my, mając dług wobec tych wspaniałych ludzi – robotników, pracowników uczelni wyższych, którzy byli bardzo aktywni w tym ruchu „Solidarności”… – ale też przez wdzięczność i przez poczucie spłacenia długu wobec nich za ich udział, za ich wkład w odnowę naszej ojczyzny, powinniśmy starać się pamiętać o tych wartościach, które nimi kierowały, o tych wartościach, które były motywacją i motorem napędowym tego wspaniałego zjawiska w skali światowej, jakim była „Solidarność”. I o tym powinniśmy pamiętać, że Wrocław był bastionem tejże „Solidarności”. I właściwie w duchu „Solidarności”, tej pierwszej, wielkiej „Solidarności”, powinniśmy tworzyć również nasze życie polityczne. Dlatego że powinniśmy pamiętać, że różnica zadań wcale nie powinna prowadzić do niechęci, nigdzie, w żadnym ciele ustawodawczym. My staramy się to realizować u nas, w sejmiku dolnośląskim i bardzo dobrze nam się to udaje, pomimo tego że w wielu rzeczach się fundamentalnie nie zgadzamy. Ale to nigdy nie budzi niechęci, a powiem nawet: czasami budzi wdzięczność, bo przez wysłuchanie odmiennego zdania człowiek się bogaci i być może poznaje rzeczy, do których sam by nie doszedł. I właściwie może by było warto tę zdolność do rozumienia, do szacunku dla zdania odrębnego wprowadzić jako kanon obowiązujący w polskiej polityce. Różnimy się, ale dlaczego mamy z tego powodu się nie lubić? Możemy być sobie nawzajem wdzięczni, bo rozszerzamy swoja perspektywę.

Jeżeli chodzi o…

(Przewodniczący Barbara Zdrojewska: Bardzo przepraszam, ale już proszę o konkludowanie, bo powoli zbliżamy się do końca…)

Przepraszam bardzo.

(Przewodniczący Barbara Zdrojewska: Ale proszę dokończyć.)

Tak. Ja tylko chciałbym powiedzieć, że też wydaje mi się, że w sferze kultury, w której Wrocław jest tak ważny w skali kraju, być może warto byłoby popracować nad odpowiedzią na proste pytanie: co to jest kultura? Bo to nam by bardzo pomagało tworzyć taką kulturę, która by była wprowadzaniem dobra, która by służyła rozwojowi dobra międzyludzkiego. Dziękuję uprzejmie.

Przewodniczący Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękuję za ten głos.

Pan Tytus Czartoryski, przypominam, jest przewodniczącym komisji kultury w sejmiku dolnośląskim. Też byłam kiedyś przewodniczącą komisji kultury w sejmiku dolnośląskim.

Oddaję glos – teraz będziemy tak na zamianę z państwem… – naszemu wspaniałemu senatorowi i człowiekowi kultury z Karkowa.

Bardzo proszę.

Senator Jerzy Fedorowicz:

Dziękuję bardzo.

Do przeszłości odnoszę się tak, jak jest w słowach Norwida: „Przeszłość jest to dziś, tylko cokolwiek dalej”, mimo że jestem odchodzącym pokoleniem.

Witam bardzo serdecznie panią Dominikę Kawalerowicz, dyrektor instytutu kultury. Jestem przejęty pani wystąpieniem, jestem przejęty jako były dyrektor Wydziału Kultury, sprzed 30 lat.

Proszę państwa, tematem naszego posiedzenia komisji jest jednak ważna sprawa: „Rola mecenatu samorządu terytorialnego w obszarze kultury i dziedzictwa narodowego na przykładzie Wrocławia”… A wnioski z tego spotkania musimy wyciągnąć i przekazywać dalej.

Ja szybko podzielę się tym, co dzieje się w naszym mieście, które zresztą na stałe współpracuje z Wrocławiem, jeszcze od czasów pana prezydenta Bogdana Zdrojewskiego.

Tak więc nie padło tutaj słowo – a może ja niedosłyszałem – „mecenat”, w sensie nagrody. My w Krakowie mamy nagrodę mecenasa kultury. I prawdopodobnie taka jest we Wrocławiu, ale tego nie wiem na pewno. W każdym razie my honorujemy ludzi, którzy wspierają kulturę ze swoich budżetów. I oczywiście to jest duża uroczystość w mieście.

To, co uzyskaliśmy w wyniku wspólnych działań, w dodatku jeszcze z ministrem Zdrojewskim w Sejmie, to to, że mamy ten park kulturowy w Krakowie, że porozumieliśmy się z właścicielami firm, hoteli itd. co do reklam, żeby one zniknęły – niektóre reklamy, a w centrum miasta właściwie wszystkie – żeby nie było reklam poprzecznych, żeby nie niszczyć zabytkowej przestrzeni naszego miasta. To zresztą na wzór waszego Ostrowa, gdzie w ogóle takich reklam nie ma. W Krakowie to się też zdarza, np. na ulicy Kanoniczej, która jest ulicą kościelną i nie ma tam żadnych sklepów. Dochodzi też do sytuacji, o której dzisiaj rozmawialiśmy z panem prezydentem Wrocławia i z panem przewodniczącym rady, że przyszłość miasta, zielona przyszłość… Czyli że niedługo w miastach będą samochody elektryczne itd.

Oczywiście padły tutaj dobre słowa pod adresem Senatu i naszej komisji. Muszę powiedzieć, że jak my dodatkowo wspieramy kulturę – bo przez ręce naszej szefowej przechodzą wszystkie uchwały okolicznościowe dotyczące wybitnych twórców, które nieraz nie spotykają się z takim odzewem, jak by się mogło wydawać – to oczywiście tworzymy pewien spór.

Teraz powiem tak: jeżeli idzie o miasto Kraków, to w sprawach kultury i dyrektorów urzędów sytuacja jest czysta i jasna, nie ma problemu. Stanowisko przewodniczącego czterokrotnie było w rękach mojej rodziny. Bo potem w rękach mojego syna – on też jest w sejmiku. To są ludzie kultury. Syn jest dyrektorem teatru. Pilnujemy, nie mamy problemu, po prostu pouczamy urzędników i radnych, jak się należy zachować w ramach kultury wysokiej. To jest bardzo ważne.

Wyszedłem na chwilę, bo dzwoniono z Capelli Cracoviensis. Mamy pewien problem i ja do tego problemu podchodzę bardzo łagodnie i na zasadzie kompromisu. Otóż mamy problem z województwem, bo nagle się okazuje, że część ludzi się różni – zresztą o tym mówił pan przewodniczący – jeżeli chodzi o postrzeganie kultury. Kraków i my, ludzie kultury, chcemy kierować umysły ludzi i ich wrażliwość w kierunku kultury wysokiej, nie odbierając tej szansy, którą daje im disco polo czy jakieś jarmarki itd. I to jest najważniejsza część naszego zadania, zadania uczelni, zadania ludzi, którzy są urzędnikami, a przede wszystkim radnych. W Krakowie to się dosyć sprawdza.

Na zakończenie chcę powiedzieć, że jest problem, który my roztrząsamy i z którym staramy się walczyć, a zwłaszcza – moja szefowa, bo to jest kobieta bardzo energiczna. Chodzi o to, że pieniądze centralne na kulturę, niestety, są dzielone w taki sposób, po uważaniu, w kierunku innego rodzaju przedstawień. Ja oczywiście zawsze protestuję przeciwko temu. Chodzi o to, żeby na te wszystkie rocznicowe czy innego rodzaju demonstracje nie dawać. To jest problem polityczny – może dzisiaj o nim nie rozmawiamy – ale jest on niezwykle istotny. I też chcę obiecać panu rektorowi Kiełbowi, że zawiadomię moich rektorów. Powiem im, że jest taki pański pomysł. I to będzie jeszcze jedna z rzeczy, które wynoszę z waszego pięknego miasta. A powołując się na słowa Jackowskiego: ja się urodziłem w Polanicy Zdroju, a Zdrojewski – w Kłodzku. I pierwsze miasto, które widziałem jako chłopak, to był Wrocław w 1952 r. A pana prof. Kieresa, mojego młodszego kolegę, serdecznie pozdrawiam. (Oklaski)

Przewodniczący Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękuję.

Tam się zgłaszał pan…

Bardzo proszę. Proszę się przedstawić.

(Dyrektor Programowy Teatru Układ Formalny Przemysław Furdak: Tak, tak.)

I proszę zabrać głos.

Dyrektor Programowy Teatru Układ Formalny Przemysław Furdak:

Nie wiem, czy mnie słychać.

Dzień dobry.

Ja reprezentuję to środowisko, o którym tutaj jeszcze chyba nie było mowy czy była mowa raz, które właśnie bardzo dobrze wie, że z kultury nie da się utrzymać, ale bez niej nie da się też żyć, ponieważ sam jestem twórcą, jak również reprezentuję fundację, czyli organizację pozarządową. Nazywam się Przemek Furdak i reprezentuję Fundację „Teatr Układ Formalny”.

Bardzo się cieszę, że jestem tutaj obecny, chociaż widzę, że chyba w nielicznym gronie jesteśmy tutaj zaproszeni, jeżeli chodzi o NGO.

I bardzo chciałbym podziękować Dominice za to, że była chyba jedyną osobą, która wcześniej powiedziała o tym, że organizacje pozarządowe są i są bardzo ważne w kulturze. Bo to my jesteśmy tymi ludźmi, którzy stają twarzą w twarz z bezpośrednimi odbiorcami. Mówiąc „twarzą w twarz”, mam na myśli, to, że my jeździmy do ośrodków wychowawczych, tam gdzie teatr nie sięga, my spotykamy się z więźniami, pracujemy w tych miejscach, my tworzymy też tożsamość lokalną, dzielnicową, miejską, jesteśmy praktykami. I jest nas bardzo dużo tak naprawdę, tych NGO, nie tylko we Wrocławiu, ale też na całym Dolnym Śląsku. I też cały trzeci sektor, czyli ten podmiot organizacji pozarządowych, czyli ten potencjał obywatelski tak naprawdę… Bo ja jestem też absolwentem szkoły teatralnej tutaj, we Wrocławiu. Czyli przeszedłem tę drogę, że tak powiem, do bycia mieszkańcem Wrocławia. Bo przyjechałem tutaj na studia na PWST i zostałem tutaj. Razem z moimi przyjaciółmi tworzymy organizację pozarządową, ponieważ zdecydowaliśmy się na to, że chcemy tworzyć kulturę z potrzeby. I jednocześnie wykorzystujemy te narzędzia, które są nam dane, jako ludzie, którzy zauważyli, że jest coś takiego jak NGO, fundacja. I możemy z tego korzystać. Tak naprawdę sami też szukamy tych możliwości.

A więc chciałbym wzmocnić ten głos przedstawicieli kultury, którzy są praktykami, w sprawie spotkania o mecenacie. Bardzo chętnie. Cieszymy się i chętnie będziemy współpracować. Bo też ja nigdy nie wychodziłem z założenia, że nam się należy. My jesteśmy po to, żeby dawać radę tam, gdzie nie daje rady samorząd, gdzie nie daje rady państwo. Taka jest rola trzeciego sektora. Zawsze staramy się dawać to, co możemy dać – naszą wiedzę, doświadczenie, praktykę – i w jakiś sposób też podwajać te talenty, czyli, mówiąc wprost, dotacje, które są nam przyznawane na różne działalności, w ten sposób, że zawsze gdzieś one się później zwracają.

Też ważna rzecz, o której nie było dzisiaj mówione to to, że kultura jest tak naprawdę ważnym działem gospodarki. Bo tutaj pan poseł mówił, że kultura jest częścią, to znaczy, gospodarka jest częścią… No zostało to wspomniane. A mnie chodzi po prostu o taki aspekt, że my rzeczywiście naszą działalnością przynosimy przychód, przynosimy pieniądze do danych miejsc, przynosimy ruch, ale jesteśmy też bardzo potrzebni w kontekście odpowiedzi na te wyzwania, o których mówił np. pan prezydent w odpowiedzi na analizowanie tożsamości. Ale również bardzo proszę o to, żeby dać nam to, o czym wspominał pan Kieres, czyli pole inicjatyw własnych w kulturze i prawo podmiotowe do wolności artystycznej. Ponieważ my jako twórcy – mówię bardzo szeroko, absolutnie nie chciałbym dawać sobie prawa do wypowiedzi jako całe środowisko twórców, ale jestem praktykiem – czujemy i naprawdę mamy tę wrażliwość, o której mówiła Dominika, i wiemy, jak odpowiadać albo jak próbować. Wiemy też o tym, że musimy popełniać błędy, żeby następnym razem odpowiedzieć na coś, co jest istotniejsze. Mówię bardzo ogólnikowo, ale po prostu chciałem tutaj zabrać głos w imieniu organizacji pozarządowych i twórców, bo to jest coś, co stanowi bardzo silne skrzydło i bardzo liczne skrzydło tworzące kulturę i tożsamość nie tylko na Dolnym Śląsku, ale, myślę, w całej Polsce i szerzej.

Tak więc dziękuję bardzo za możliwość wypowiedzenia się. Dziękuję również za zaproszenie i pozdrawiam. Mam nadzieję, że wszyscy państwo będą się cieszyć tym pięknym miastem, którym ja również się cieszę. (Oklaski)

Przewodniczący Barbara Zdrojewska:

Bardzo dziękuję za ten głos.

Ja tylko chciałabym powiedzieć, że myśmy zaprosili aktywistów kultury i że troszkę więcej osób było zaproszonych, ale, niestety, nie wszyscy skorzystali z zaproszenia. Jednak proszę mi wierzyć, że, jak tu wszyscy siedzimy – a ja znam prawie wszystkich, może mniej te młodsze osoby – mieliśmy już we Wrocławiu, ja pamiętam, no nie tysiące, ale na pewno setki takich dyskusji o kulturze. Zmieniały się pokolenia… Te, które ja pamiętam. A jak ktoś jest starszy, to pamięta jeszcze starsze dyskusje. Proszę mi wierzyć, że zmienia się język, czasami zmienia się podejście, ale problemy mniej więcej są takie same od lat. I jak ja patrzę na pana, młodego czy na panią dyrektor instytutu kultury, to przed oczami mam też kilka osób, jak były młode i wojujące, i walczące. Tak że proszę na nas również tak patrzeć od czasu do czasu i pamiętać o tym, że zwłaszcza my, pokolenie, które gdzieś tam wyrosło, nie wiem, z Pomarańczowej Alternatywy np., też ma pewne pojęcie.

Ale słucham tego z ogromnym zainteresowaniem i żałuję, że nie przyszło trochę więcej takich nowych osób. Bo ja patrzyłam po twarzach. Państwo nie widzą twarzy, a ja je bardzo dobrze widzę. Widzę, że to pokolenie, które nie to, że już powoli odchodzi fizycznie, ale będzie może mniej aktywne na polach dyrektorskich… No, muszę powiedzieć, że słuchali państwo z zainteresowaniem – widziałam to po twarzach. I bardzo się z tego cieszę. Również radni itd.

Dziękuję za ten głos, naprawdę bardzo ważny. Dziękuję.

Pani Urszula Kozioł chciałaby coś powiedzieć.

Bardzo proszę.

Poetka Urszula Kozioł:

Najpierw myślałam…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Chcecie mnie spłoszyć zupełnie, Państwo, prawda?

Ja miałabym taką prośbę, żeby może właśnie o kulturze mówić z przejęciem, z werwą, z pretensją, żeby robić to, co Franciszek nazwał rabanem, ponieważ to jest ta przestrzeń słowa tak niesłychanie istotna.

Ale ponieważ jest mało czasu, chcę przypomnieć sobie i państwu taką sytuację. Kiedy pierwszy raz znalazłam się w Turcji, znalazłam się w Troi i to była przestrzeń pusta, gdzieniegdzie stał jakiś kamień, coś pod nogami, jakaś skorupa się pojawiła. I co by było, gdyby słowo nie ocaliło istnienia Troi? Zostałby tylko milczący kamień i przestrzeń bezsłowna. To, co zrobił Homer czy nie Homer, ktokolwiek… Ale siła słowa jest niezwykła. Ona odtwarza, stwarza, porusza naszą wyobraźnię i wprowadza nas na ten wyższy stopień, do przestrzeni duchowej.

Inne doświadczenie – moje też, które mną wstrząsnęło w latach pięćdziesiątych – kiedy w radiu ktoś zaczął czytać „Antygonę” Sofoklesa. I nagle zniknęła cała ta przestrzeń czasu od Sofoklesa, od „Antygony”. I dopadło mnie to w momencie, kiedy nie można było mówić o Katyniu, kiedy nie można było mówić o powstaniu warszawskim. Nagle ta „Antygona” dzisiejsza – najbardziej współczesna w tych latach pięćdziesiątych nie tylko w Polsce, jak się okazuje – dzisiejszego czasu, dzisiejszej doby nie może pochować brata. Nie dlatego że jej zabrania Kreon, tylko dlatego że ten brat już się zamienił w dym krematoryjnych pieców, że stał się plamą na murze w Hiroszimie, że właśnie został wykreślony z obiegu, stłamszony, zdławiony bez słowa. I ta „Antygona” dzisiejsza ciągle, niestety, jeszcze trwa, bo też tych topielców, którzy próbują uciec, zbiec spod buta jakiegoś tyrana, ocalić się na jakiejś wyspie i nagle toną, a też nie mają głosu…

A więc jednocześnie trzeba pamiętać, że np. wiersz jest jakąś taką bezpośrednią rozmową z kimś, kto znalazł ten wiersz tak, jakby była znaleziona butelka puszczona na wodę. Jest rozmową tylko między mną i między tym kimś, kto tę butelkę z wierszem wyłowił.

Kochani, to jest świat, świat słowa, niesłychanie ważny. On przybliża nam tę strefę duchową, która też nas ocala w grozie dzisiejszego świata, w tym, w co nas wtrącił – nie mam słowa, żeby go nazwać – najbardziej podły z podłych człowiek, że przeżywamy razem z naszymi sąsiadami tę grozę i tę wielkość, dzielność naszych sąsiednich braci z Ukrainy. (Oklaski)

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Szanowni Państwo, dobiega końca posiedzenie komisji.

Po tym, co powiedziała pani Urszula Kozioł, myślę, nie ma potrzeby czegoś dodawać. Mam nadzieję, że każdy z państwa coś wyniesienie nowego z tego posiedzenia komisji. A te słowa na pewno zostaną nam w pamięci – te słowa, które padają w takim momencie, bo spotkaliśmy się tu w jakimś momencie bardzo szczególnym, tak jak mówiłam na początku, po pandemii, w obliczu wojny na Ukrainie, w okresie takiej sytuacji politycznej i takiego konfliktu w Polsce, jaki mamy. I myślę, że to skłania nas do przemyśleń, ale też powinno nas wszystkich skłonić do otwarcia się na zmianę, tak bym powiedziała, na coś nowego. I mam nadzieję, że tutaj te różne zdania, które padły, też nas myślami powiodą w tym kierunku, w myślenie o czymś nowym.

Dziękuję, pani Urszuli Kozioł za właściwie podsumowanie tego dzisiejszego spotkania. Dziękuję państwu za uwagę. Dziękuję naszemu gospodarzowi, panu przewodniczącemu rady miejskiej za to, że nas gościł wraz z przybyłymi radnymi. Patrzę na Agnieszkę Rybczak, która siedzi dokładnie na tym miejscu, gdzie ja siedziałam jako radna. Tutaj też siadywałam, ale tam zdobywałam pierwsze szlify.

Szanowni Państwo, czeka nas w tym miesiącu jeszcze ważne wydarzenie –będzie święto Wrocławia i honorowym obywatelem zostanie pani prof. Alicja Chybicka, którą dzisiaj tutaj gościmy. Będą wspaniałe uroczystości. Serdecznie zapraszam.

Ale teraz już musimy kończyć, bo mamy kolejne punkty programu, o których państwu mówiłam. Tak że…

(Senator Alicja Chybicka: …Senacką.)

Alicjo, chciałaś coś powiedzieć? 2 słowa, tak?

Proszę.

Senator Alicja Chybicka:

Tak, chciałabym powiedzieć coś, co dotyczy kultury – nie mojego tytułu ani nie mnie. I choć trudno jest mówić po takiej fantastycznej osobie jak Urszula Kozioł, to ja chciałam powiedzieć coś podobnego. Otóż chciałabym powiedzieć, że bez kultury nie da się żyć, że kultura jest potrzebna, żeby uczyć, bawić, ale także leczyć. Nie uwierzycie państwo, jak działa kultura na dzieci, które walczą o swoje życie w „Przylądku Nadziei”, jak pomaga w leczeniu. Samo leczenie nie wystarcza. I przez ten okres, kiedy miałam zaszczyt kierować „Przylądkiem Nadziei” – przez 21 lat – bardzo wiele osób ze świata kultury pomogło wyleczyć dzieci z choroby nowotworowej. Każda dziedzina, nie tylko słowo, ale muzyka, także plastyka, to wszystko pomaga tym dzieciom uratować życie. I ja naprawdę uważam, że nie da się bez kultury żyć.

A na koniec – i dlatego tak bardzo chciałam zabrać głos – chciałabym powiedzieć o koncercie, który będzie na rzecz dzieci z Ukrainy. A jego tytuł jest „Wrocławianie dzieciom Ukrainy”. Chciałabym wszystkich państwa zaprosić. Będzie to 14 czerwca o godzinie 19.00 koło Hali Stulecia w centrum kongresowym. Będą śpiewać i występować osoby nieprofesjonalne. Maciej Sygit, przedsiębiorca jest muzycznym szefem tego przedsięwzięcia.

(Przewodnicząca Barbara Zdrojewska: Ale przepraszam…)

I będzie śpiewał…

(Przewodnicząca Barbara Zdrojewska: Zachęcamy. Są na Facebooku i na mieście informacje.)

A chciałam właśnie powiedzieć, że mecenat ma miasto i że w tym koncercie wystąpi nasz aktualny prezydent Jacek Sutryk – za co bardzo mu dziękuję. Wystąpię też ja i wystąpi jeszcze wiele innych osób.

Bardzo dziękuję i przepraszam.

Przewodnicząca Barbara Zdrojewska:

Jeżeli to jest koncert i pani senator tam też wystąpi – a widziałam kiedyś, jak pani senator występowała – to wszyscy państwo musicie to zobaczyć. Zachęcam.

Szanowni Państwo, zamykam posiedzenie komisji kultury.

(Koniec posiedzenia o godzinie 14 minut 31)