Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (nr 50) w dniu 04-12-2017
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (50.)

w dniu 4 grudnia 2017 r.

Porządek obrad:

1. Informacja senator Barbary Borys-Damięckiej oraz wiceprezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Ewy Ziółkowskiej na temat przypadającego w 2018 r. jubileuszu 60-lecia Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie.

2. Sprawozdanie senator Barbary Borys-Damięckiej z udziału w Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „VIII Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”.

3. Informacja senator Anny Marii Anders na temat sytuacji i aktualnych problemów Polonii amerykańskiej.

4. Sprawy różne.

(Początek posiedzenia o godzinie 18 minut 05)

(Posiedzeniu przewodniczy zastępca przewodniczącej Artur Warzocha)

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Myślę, że już będziemy pomału zaczynać posiedzenie komisji.

Otwieram posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą.

Witam bardzo serdecznie wszystkich państwa senatorów na czele z panią minister Anną Marią Anders. Witamy również gości, którzy zaszczycili nas swoją obecnością, na czele z panią Ewą Ziółkowską, która jest wiceprezesem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Witamy serdecznie. Witam również przedstawiciela Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, panią Ewą Czerniawską. Pewnie za chwilę dotrze też do nas pan dyrektor Grzegorz Seroczyński z Biura Polonijnego.

Szanowni Państwo, mam dzisiaj przyjemność poprowadzić posiedzenie komisji w zastępstwie za panią przewodniczącą Janinę Sagatowską, która musiała zostać w domu. Miała drobną kolizję drogową, ale…

(Wypowiedzi w tle nagrania)

No właśnie, w tych ekstremalnych warunkach pogodowych, które miały miejsce w ubiegłym tygodniu, doszło do kolizji, ale nic się nie stało. Pozdrawiamy bardzo serdecznie panią senator, panią przewodniczącą, i życzymy jej szybkiego powrotu do pełnej kondycji, bo zdrowie, całe szczęście, nie ucierpiało.

Szanowni Państwo, proponowany porządek obrad dzisiejszego, pięćdziesiątego już, posiedzenia jest następujący. Punkt pierwszy: informacja senator Barbary Borys-Damięckiej oraz wiceprezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Ewy Ziółkowskiej na temat przypadającego w 2018 r. jubileuszu sześćdziesięciolecia Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie. Ponadto w punkcie drugim wysłuchamy sprawozdania senator Barbary Borys-Damięckiej z udziału w Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „VIII Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”. W ramach punktu trzeciego poprosilibyśmy panią minister Annę Marię Anders, aby podzieliła się z nami informacją na temat sytuacji i aktualnych problemów Polonii amerykańskiej, z którą ma stały kontakt, gdyż często odwiedza naszych rodaków mieszkających za oceanem, w Stanach Zjednoczonych, ale nie tylko w Stanach Zjednoczonych, bo do takich spotkań z udziałem pani minister, pani senator, dochodzi również w Polsce. Polonia amerykańska również ją tutaj często odwiedza. I w punkcie czwartym omówimy sprawy różne.

Czy państwo senatorowie przyjmują taki porządek obrad? Czy wnoszą państwo jakieś uwagi? Nie ma uwag.

Punkt 1. porządku obrad: informacja senator Barbary Borys-Damięckiej oraz wiceprezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Ewy Ziółkowskiej na temat przypadającego w 2018 r. jubileuszu 60-lecia Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie

W takim razie przystępujemy do realizacji punktu pierwszego.

Proszę panią senator Barbarę Borys-Damięcką, a w drugiej kolejności panią prezes Ewę Ziółkowską, o przybliżenie tematu przypadającego w 2018 r. jubileuszu sześćdziesięciolecia Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie i podjętej przez panią senator oraz panią prezes i jej fundację inicjatywy.

Bardzo proszę, Pani Senator.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Dziękuję bardzo.

Mam nadzieję, że nie przedłużymy posiedzenia, mimo że we dwie będziemy na ten temat mówiły. Jak się dowiedziałam od pana przewodniczącego, sprawa się troszeczkę komplikuje. Pierwszą naszą intencją było wystąpienie moje i pani prezes do Wysokiej Komisji, a za pośrednictwem komisji do pana marszałka, o przyznanie złotego medalu Gloria Artis dla dyrektora teatru we Lwowie, Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, pana Chrzanowskiego, w związku z jego sześćdziesięcioleciem. To jest nawet ponadsześćdziesięcioletni staż, bo w 2018 r. w zasadzie miną już 63 lata jego pracy artystycznej, twórczej, pracy jako dyrektora itd. Niemniej jednak wydaje mi się, że nawet jeżeli musimy to inną drogą załatwić, to byłoby dobrze, żeby komisja się z tą propozycją zapoznała i ją zaakceptowała i żebyśmy jednak zyskali poparcie pana marszałka przed wystąpieniem do pana ministra Glińskiego, również poprzez fundację.

Może przeczytam wspólnie zredagowany przez nas list zaadresowany do pani przewodniczącej Sagatowskiej, który brzmi następująco: „W porozumieniu z Fundacją «Pomoc Polakom na Wschodzie» zwracam się do Pani Przewodniczącej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą o przyjęcie stanowiska przez Członków Komisji w sprawie wystąpienia do Pana Marszałka Senatu RP o złożenie na ręce Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego propozycji odznaczenia Złotym Medalem Gloria Artis dyrektora Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, z okazji przypadającej 60. rocznicy jego pracy artystycznej jako aktora, reżysera i inscenizatora, reżysera olbrzymiej ilości spektakli w teatrze, któremu dyrektoruje do dnia dzisiejszego. Pozwolę sobie na posiedzeniu Komisji w dniu 4.12.2017 r. przedstawić Wysokiej Komisji Jego sylwetkę i życiorys artystyczny”.

I teraz po prostu, jako że może nie wszyscy państwo się tym interesowali i znają sylwetkę pana Chrzanowskiego, pozwolę sobie przeczytać biogram. Urodził się 4 czerwca 1935 r. we Lwowie. Jego ojciec był pracownikiem sceny Teatru Skarbka. Zbigniew Chrzanowski od urodzenia mieszkał w gmachu tego teatru i, jak mówią, myszkując jako dziecko po jego zakamarkach, połknął bakcyla uroków teatru. Był uczestnikiem kółka dramatycznego w jednej z polskich szkół we Lwowie, założonego przez polonistę Piotra Hausvatera, które w 1958 r. przeistoczyło się w teatr amatorski i zyskało miano Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie. Ukończył slawistykę na Uniwersytecie Lwowskim i wydział reżyserii przy Teatrze im. Wachtangowa w Moskwie. W 1996 r., po śmierci pana prof. Hausvatera, został kierownikiem artystycznym i reżyserem teatru. Tę funkcję pełni do dziś. W 1981 r. teatr został zamknięty przez władze Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej i posądzony o działalność wywrotową. Nie muszę przypominać, co oznacza rok 1981. Zbigniew Chrzanowski został zmuszony do opuszczenia Lwowa. W 1983 r. osiadł w Polsce, najpierw w Wałbrzychu, później we Wrocławiu i Szczecinie, gdzie współpracował z teatrami jako aktor i reżyser. W końcu przeniósł się do Przemyśla, aby być bliżej Lwowa i nie tracić kontaktu ze swoim teatrem. W jego reżyserii w Polskim Teatrze Ludowym we Lwowie powstało wiele wspaniałych, oryginalnych, ciekawie zainscenizowanych przedstawień, takich jak „Śluby Panieńskie”, „Mąż i żona”, „Ciotunia”, „Pierwsza lepsza” Fredry, „Panna Maliczewska”, „Ich czworo” Zapolskiej, „Stara kobieta wysiaduje”, „Kartoteka” Różewicza, „Fantazy”, „Balladyna” Słowackiego, „Wesele” Wyspiańskiego, „Dwaj panowie B”, „Wszystko co najpiękniejsze” Hemara, „Karol”, „Na pełnym morzu” i „Polowanie” Mrożka, a także wieczory poetyckie Norwida, Mickiewicza, Karola Wojtyły, Miłosza, Herberta. Z jego inicjatywy współpracę z teatrem we Lwowie nawiązali wybitni aktorzy i reżyserzy z Polski. Od 1988 r. teatr pod jego kierownictwem gra swoje spektakle w Polsce, w środowiskach polonijnych w Niemczech, Anglii, Szwecji, Austrii, Białorusi, Litwy. Bierze udział w wielu festiwalach, zdobywając nagrody i wyróżnienia. Zbigniew Chrzanowski jest jednym z najbardziej aktywnych artystów i działaczy kultury w środowisku polskim na Ukrainie. Jako ciągle pomysłowy twórca, niezmordowany i niepoddający się upływowi czasu, odgrywa niezwykle istotną rolę w popularyzacji kultury polskiej na Ukrainie. Jest nie tylko kierownikiem artystycznym teatru, ale i naucza i wychowuje młodzież, pomaga w rozwijaniu talentów, inicjuje warsztaty kulturotwórcze. Ukończył 80 lat, ale jego pasja, siła twórcza i doświadczenie życiowe i zawodowe ciągle uskrzydlają Polski Teatr Ludowy we Lwowie. Odznaczony został Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP, a także, w 2008 r., srebrną odznaką Gloria Artis. Z pewnością na sześćdziesięciolecie swojej pracy artystycznej zasługuje więc również na złotą odznakę Gloria Artis.

Nadmieniam, że zgodnie z regulaminem nadawanie krzyży Gloria Artis musi być stopniowane. Trzeba zaczynać od brązowego, potem jest srebrny i dopiero na końcu może być przyznany złoty. I to nie może się odbywać częściej niż co 5 lat. Od 2008 r. upłynęło sporo czasu, a popatrzmy na to, że pomimo jego żywotności lata jednak lecą, zwłaszcza że on się niesamowicie spala w swojej pracy. Doszłyśmy z panią prezes do wniosku, że to jest tak jakby ostatni dzwonek, żeby go uhonorować. Daj Boże, żeby żył jak najdłużej, ale chciałybyśmy, żeby jednak spotkał go ten zaszczyt, zwłaszcza że, o czym będę mówiła później, w tym roku na festiwalu teatrów polskojęzycznych w Wilnie po raz pierwszy marszałek Senatu ufundował nagrodę dla najlepszego spektaklu i tę nagrodę dostał właśnie jego teatr. To jest nagroda dla zespołu, dla całego teatru. To jest tak jakby jego ostatnie dziecko, jego ostatnie osiągnięcie. Mam nadzieję, że pani prezes jeszcze coś do tego doda, tak żeby państwo mogli ten wniosek przyjąć.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Dziękuję bardzo.

Bardzo prosimy panią prezes.

Wiceprezes Zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Ewa Ziółkowska:

Panie Przewodniczący! Państwo Senatorzy!

Chciałabym powiedzieć, że to nie jest ostatnie osiągnięcie pana Zbigniewa Chrzanowskiego, ponieważ we Lwowie…

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Nagroda…)

Nagroda swoją drogą, ale 2 tygodnie temu z okazji święta niepodległości i festiwalu Paderewskiego otrzymał on we Lwowie Statuetkę Paderewskiego.

Chcę tylko powiedzieć króciusieńko, uzupełniając to, co powiedziała pani senator, że to jest naprawdę fenomen w skali światowej. Ten działający od 60 lat polski teatr za granicą nie boi się trudnego repertuaru, znakomicie współpracuje z młodszym pokoleniem, działa i w środowisku polskim, i w środowisku ukraińskim, a także popularyzuje polski język i polską dramaturgię w środowiskach polonijnych w wielu, wielu krajach.

Stąd też fundacja, doceniając tę pracę, tę twórczość, wspiera Polski Teatr Ludowy. Robimy to od wielu lat i chcielibyśmy jakoś szczególnie uhonorować go w związku z sześćdziesięcioleciem przypadającym w przyszłym roku. Planowane są różnego rodzaju działania. Co roku na wiosnę ten teatr organizuje we Lwowie festiwal. Jest to nazywane lwowską wiosną teatralną. W planach jest to, żeby apogeum przyszłorocznego jubileuszu przypadło właśnie podczas tej wiosny teatralnej. Ona się odbędzie w drugiej połowie kwietnia, choć dokładny termin jeszcze nie został ustalony. Przy tym jubileuszu będą współpracowały różnego rodzaju instytucje. Poza naszą fundacją zajmą się tym też Konsulat Generalny RP we Lwowie, Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i inne instytucje. Polski Teatr Ludowy we Lwowie współpracuje ściśle z Teatrem Polskim w Warszawie. Panowie Seweryn i Chrzanowski się przyjaźnią, w związku z tym liczymy też na współpracę Teatru Polskiego. My jako fundacja planujemy wydanie drugiego tomu historii teatru. Dyrektor Instytutu Lwowskiego znajdującego się w Warszawie, pan Janusz Wasylkowski, wczoraj właśnie wrócił ze Lwowa, dokąd pojechał w ufundowaną przez nas delegację po to, żeby zbierać materiały do drugiego już tomu dziejów tej sceny. Ma też być zorganizowana wystawa. Teatr z okazji jubileuszu, ale też przygotowując w ramach swoich repertuarowych planów kolejne spektakle, uczci Rok Herberta ustanowiony przez Sejm RP. Tak że ileś tych jubileuszy będzie się tu zazębiało. Liczymy także na współpracę TVP Polonia i popularyzację tej sceny, która – jeszcze raz powtórzę – jest czymś naprawdę wyjątkowym. Tyle, dziękuję.

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Jeszcze tylko chciałabym jedno zdanie dodać.)

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Proszę bardzo, oczywiście.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Chciałabym jedno zdanie dodać, bo na początku powiedziałam, że wystąpiły pewne problemy natury regulaminowej, a to ministerstwo kultury ustala, jaka jest procedura. Tam nie przewidziano tego, żeby to marszałek Sejmu albo Senatu mógł o to wystąpić. Mnie się wydaje, że jeżeli my to przegłosujemy, pozytywnie zaopiniujemy tę kandydaturę i wystąpimy z tym do pana marszałka Karczewskiego, to on będzie temu przychylny. Wydaje mi się, że jednak jest szansa na wprowadzenie takiej zmiany do regulaminu. Potrzebna jest rozmowa z panem ministrem Glińskim, żeby on uznał wystąpienie marszałka, bo to jest sprawa specyficzna. Dotyczy ona działalności na rzecz państwa polskiego, ale poza granicami kraju. Nie może z tą inicjatywą wystąpić żadna organizacja twórcza w Polsce ani żadna instytucja o charakterze artystycznym działająca w Polsce, bo to jest specyficzna nagroda. I wydaje mi się, że wtedy… No, liczę na to, że pan minister Gliński uzna tę ścieżkę, tę drogę, więc będę po prostu namawiała panią przewodniczącą Sagatowską, żeby ewentualnie dodatkowo odbyła ona rozmowę z panem marszałkiem, tak aby on się zwrócił do pana ministra Glińskiego. Bo jak nie, to wtedy będziemy musieli załatwić to przez fundację, a mnie osobiście bardzo zależy na tym – za chwilę będę mówiła o festiwalu – żeby to Senat Rzeczypospolitej zaistniał w inicjatywach dotyczących nagród. To miało miejsce po raz pierwszy we Lwowie i naprawdę zrobiło się, że tak powiem, wielkie halo, wywarło to wielkie wrażenie, więc tutaj też byłoby to bardzo dobrze odbierane. Dziękuję.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Dziękuję bardzo.

Pani Senator, Szanowni Państwo, to są problemy techniczne, z którymi sobie na pewno poradzimy. Ważna jest nasza rekomendacja i mam nadzieję, że za chwilę o niej zadecydujemy. Konsultowałem się z panią senator Sagatowską i wiem, że pewne odstępstwa od tych sztywnych reguł miały miejsce już w przeszłości. W związku z tym myślę, że nie powinno być problemu. Przede wszystkim bardzo chciałbym podziękować zarówno pani senator, jak i pani prezes, właśnie za tę wspaniałą rekomendację i za to, że udało się w tych dosłownie kilku zdaniach opowiedzieć o historii człowieka niezwykle zasłużonego dla narodu polskiego, dla budowania polskiej tożsamości, podtrzymywania na wysokim poziomie kultury polskiej poza granicami kraju w ekstremalnie trudnych warunkach, zwłaszcza w czasach komunistycznych, na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego. To jest rzeczywiście wielkie bohaterstwo i jak najbardziej zasługuje taka osoba z całym swoim dorobkiem życiowym i artystycznym na to, żeby ją zauważyć i w sposób godny i właściwy uhonorować.

Teraz otwieram dyskusję.

Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zabrać głos w tej sprawie?

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Przegłosujmy to. Może w formie głosowania się wypowiemy.)

Oczywiście, skoro nie ma…

(Głos z sali: Nad czym będziemy głosować?)

No, nad taką rekomendacją, którą ze strony komisji skierujemy do marszałka Senatu.

W takim razie kto z państwa jest za tym, żeby takiej rekomendacji udzielić? (7)

Jednomyślnie jesteśmy za, tak że nie pytam, kto jest przeciw ani kto się wstrzymał.

Dziękujemy bardzo. Dziękuję raz jeszcze paniom za podjęcie tej inicjatywy.

Punkt 2. porządku obrad: sprawozdanie senator Barbary Borys-Damięckiej z udziału w Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „VIII Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”

I przechodzimy do punktu drugiego.

Tym razem również chciałbym udzielić głosu pani senator Barbarze Borys-Damięckiej i prosić ją o to, żeby złożyła sprawozdanie z udziału w Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym „VIII Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”.

Bardzo proszę, Pani Senator.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Dziękuję.

Postaram się to zrobić bardzo szybko i w sposób skondensowany. Na wstępie tylko powiem, że ten festiwal odbywał się między 19 a 23 października tego roku, oczywiście w Wilnie. Mam wiele fragmentów różnych spektakli, które były tam grane, ale jeszcze krótkie słowo wstępne powiem na początku.

Tegoroczna edycja – a to było już ósme spotkanie – odbywała się prawie wyłącznie w Teatrze na Pohulance. Chcę państwu powiedzieć, że Teatr na Pohulance jest bardzo bliski polskim twórcom i artystom, bo ongiś była to kolebka polskiego teatru. To był teatr Osterwy. Osterwa przygotowywał tam swoich absolwentów, a jego absolwentami, grającymi również w tej siedzibie, byli tacy aktorzy, jak np. Danuta Szaflarska, Hanka Bielicka, Kazimierz Rudzki i wiele innych znamienitych osobistości. Muszę się pochwalić, że m.in. moja teściowa, Irena Górska-Damięcka, również stawiała pierwsze kroki na tej scenie, więc też darzyła ten teatr wielkim sentymentem. No, w tej chwili teatr należy oczywiście do społeczności litewskiej. Mimo że jest podnajmowany teatrowi rosyjskiemu, który w zasadzie ma tam swoją siedzibę, relacje są bardzo dobre i większość spektakli tego festiwalu była grana na tej profesjonalnej, prawdziwej scenie teatralnej o tak dużym znaczeniu dla historii Polski.

Możemy zacząć pokazywać te obrazki. Najpierw może ten. To jest widok teatru z zewnątrz. Jeżeli ktoś nigdy tam nie był i nie widział, to niech zobaczy. Tak wygląda na zewnątrz ten budynek.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, można lekko przygasić. Państwo będą lepiej widzieli.

(Głos z sali: O, tak można.)

Tak. No, dobrze.

To jest wnętrze. Za chwilę zobaczymy wnętrze sali. Tak wygląda cała sala, która utrzymuje ducha teatru, jego klimat i atmosferę. Możemy iść dalej.

To jest pani Liliana Kiejzik. Do tej pory na ogół ja otwierałam ten festiwal. Pani Liliana Kiejzik jest dyrektorem teatru, studia teatralnego, i organizatorem tego festiwalu. Możemy dalej.

To jest zdjęcie z publicznością, z samego początku. Na początku festiwalu zawsze wykonywana jest ballada o festiwalu w Wilnie. Możemy dalej.

Tak wyglądała widownia, która mieści ponad 300 osób, a była wypełniona – i balkon również – do ostatniego miejsca. Proszę dalej.

Tu jest wygłaszane słowo wstępne. Pan marszałek w tym roku wystosował takie przesłanie do organizatorów i publiczności, a ja odczytywałam ten list pana marszałka Karczewskiego. Możemy dalej.

A to jest już samo otwarcie. Trzymam taki wielki, ciężki spiżowy dzwon, którym zawsze otwiera się i zamyka ten festiwal. Obok mnie jest pani ambasador, która dopiero od 3 tygodni była w Wilnie, tak że to było jej pierwsze wystąpienie kulturalne. Tutaj pani Kiejzik wszystkich przedstawia. No i dochodzimy do rozpoczęcia festiwalu. W tym roku brało w nim udział kilka krajów.

To jest zdjęcie ze spektaklu „Emigranci” Sławomira Mrożka, granego przez Polskie Studio Teatralne w Wilnie. Spektakl reżyserował Piotr Cyrwus, aktor Teatru Polskiego w Warszawie, i grał on jedną z głównych ról. No, tam są dwie role, obie równorzędne. W każdym razie zagrano ten spektakl. Możemy dalej. To jest jeszcze jedno zdjęcie z „Emigrantów”. Proszę dalej. To też jest z „Emigrantów”, widok z różnych ustawień. Możemy dalej. To jest zakończenie tego spektaklu, kiedy aktorzy dostali kwiaty. Tam zawsze bardzo hojnie nagradzają artystów kwiatami. Możemy dalej.

To jest zapowiedź następnego spektaklu, zaproszenie na następny dzień i na następny spektakl. Następnego dnia była grana „Kartoteka” Tadeusza Różewicza, wystawiana przez teatr rosyjski, teatr, który przyjechał z Rosji. No, „Kartoteka”, jak wiadomo, wymaga wieloosobowej obsady. Jest to trudny, skomplikowany spektakl. To jest właśnie główny bohater tego spektaklu. Możemy dalej. To też jest zdjęcie z „Kartoteki”. I to też jest zdjęcie z „Kartoteki”. Tu jest zakończenie spektaklu i oczywiście podziękowanie. To był teatr z Tomska. Z bardzo daleka przyjechał on ze swoim spektaklem.

Tutaj już widzimy kolejne przedstawienie, które nazywa się „Przesilenie”, przedstawienie autorstwa pani Elżbiety Lewak. To jest teatr projektów i twórców niezależnych z Polski, który przyjechał się tam zaprezentować. Możemy dalej. Z tego samego spektaklu jest to zdjęcie.

(Głos z sali: Ela Lewak jest wychowanką Chrzanowskiego.)

Tego nie wiedziałam. Ta reżyserka jest wychowanką pana Chrzanowskiego?

To jest jeszcze zdjęcie z tego samego przedstawienia, z „Przesilenia”. Bardzo oryginalny scenariusz oparty był na starej balladzie.

To jest zdjęcie ze spektaklu „Tamara L.” autorstwa Kazimierza Brauna. To był teatr z Kanady, Salon Poezji, Muzyki i Teatru z Kanady. Pani Nowotarska, która jest, można powiedzieć, założycielką tego teatru, zadecydowała, że będzie reprezentowała w utworach dramatycznych różne wybitne osobistości, jak np. Marię Skłodowską-Curie – z takim spektaklem też przyjechała – czy Ordonkę. W różnych festiwalach brała już ona udział, ale ma duży sentyment do Wilna. Możemy dalej. To też jest z tego samego spektaklu, z „Tamary L.”, to też i to też. Tamara L. była malarką bardzo ekstrawagancką i to jest historia jej życia przedstawiona w takiej rozmowie z zakonnicą. Tak napisany jest ten scenariusz, wokół tego jest osnuty.

Tutaj jesteśmy na spektaklu pt. „Szewcy” Stanisława Ignacego Witkiewicza. To jest oczywiście Polski Teatr Ludowy we Lwowie. Zresztą od razu powiem, że był to spektakl nagrodzony za najlepiej zainscenizowane przedstawienie. Reżyserem tego spektaklu jest wybitny aktor polski z Wrocławia, Stanisław Melski, który gra główną rolę i który ten spektakl przygotował. To możemy pominąć, bo będzie kilka zdjęć z tego spektaklu. To też jest ten sam spektakl, tak. Chciałabym powiedzieć, że przygotowując kostiumy do tego spektaklu, oni wykorzystali częściowo zbiórkę, jaką zorganizowałam dla teatrów we Lwowie i w Wilnie. To są kostiumy z Teatru Polskiego, z Teatru Narodowego i z Teatru Syrena. Oczywiście były one adaptowane, przystosowywane itd., ale oni to wykorzystali. I to jest jeszcze to samo przedstawienie. To jest chyba końcowe zdjęcie z przedstawienia „Szewców”. Możemy iść dalej. Tak, tak, jeszcze dalej. Mamy bardzo dużo zdjęć, bo spektakl cieszył się tak wielkim powodzeniem i w ogóle wywołał taką euforię publiczności, że fotoreporter, który robił te zdjęcia, bardzo dużo uwagi poświęcił temu zespołowi. To chyba będzie ostatnie. Tak, to już są ukłony. I to jest właśnie pan Chrzanowski z bukietem kwiatów. Kłania się wszystkim jako dyrektor teatru. Grał zresztą epizodyczną rolę w tym spektaklu, tzw. rolę reżyserską.

Tutaj jesteśmy… To już te dwa zdjęcia były. Przepraszam, nie za szybko. To jest teatr z Polski, który zrobił adaptację scenariusza Juliusza Machulskiego do jego filmu „Seksmisja”. I to jest właśnie taki sceniczny punkt widzenia pani Agnieszki Salamon. Ona jest z Polski, a teatr jest z Austrii. To był spektakl zrobiony w Austrii. No, cieszył się on wielkim powodzeniem. Oczywiście wszyscy „Seksmisję” jako film doskonale znali, więc oczekiwali na poczynania głównych bohaterów. To jest jeszcze zdjęcie z tamtego spektaklu. To wszystko jest jeszcze z „Seksmisji”. I to jest cały zespół, który brał w tym udział. A tu są brawa, owacje wszystkich widzów po tym przedstawieniu. Tutaj widzimy oczywiście podziękowania dla zespołu i zapowiedzi następnych przedsięwzięć.

I tutaj jesteśmy już w innej siedzibie, nie na Pohulance. To jest teatr z Trok, teatr litewski, jeden z państwowych teatrów. Wystawiono „Wdowy” Mrożka i ten spektakl był grany po litewsku na scenie jednego z teatrów litewskich. Po raz pierwszy teatr litewskojęzyczny brał udział w tym festiwalu, tak że był to siódmy z kolei teatr z siódmego kraju. Że tak powiem, ich liczba się powiększa. Można dalej, bo to wszystko są zdjęcia z tego samego spektaklu, z „Wdów”. Część aktorów to profesjonaliści, a część to amatorzy, którzy w tym spektaklu grali. Tak, to jest cały czas ten spektakl, tak że możemy przejść dalej. I tu jest końcówka.

Tu się zatrzymajmy na chwilę. Na zamknięcie festiwalu przyjechał zespół z Polski, Teatr Pod Górkę się nazywa, który przedstawił poezję śpiewaną opartą na utworach Wojciecha Młynarskiego. Było trochę mniej znanych utworów i trochę utworów bardzo znanych, wykonywanych na żywo z samym fortepianem. To się odbyło na zamknięcie. Oni oczywiście poza konkursem wystąpili. Możemy dalej. To jest Jerzy Derfel, który bardzo wiele muzyki do tekstów Młynarskiego napisał, i Stanisław Górka, aktor Teatru Współczesnego z Warszawy, który bardzo dużo z Wojtkiem Młynarskim pracował i właściwie był przez Wojtka muzycznie przygotowywany. On w wielu spektaklach muzycznych w Telewizji Polskiej grał. Jak mówiłam, jest to aktor Teatru Współczesnego w Warszawie. Bardzo wzruszający był to koncert, taki przegląd twórczości Młynarskiego, zresztą bardzo dobrze przyjęty.

No i to już jest zakończenie tego festiwalu, a na zakończenie muszę… Możemy iść dalej, bo potem ewentualnie krótko… Przejdźmy już do całkowitego zakończenia, do podziękowań. Tutaj występują też przedstawiciele polskiego konsulatu, którzy dziękują wszystkim. I ten dzwon kończy, zamyka festiwal.

Tu się możemy zatrzymać, bo to jest ciekawy fragment. Dla przyjemności widzów przyjechał zespół ludowy z Szamotuł, niebywale żywiołowy, w przepięknych kostiumach, i po prostu w przerwie, w oczekiwaniu na wyniki, który spektakl zwyciężył, dał fantastyczny koncert, który się też wszystkim bardzo podobał.

I teraz finał. Tutaj chcę do tej innowacji, jaka miała miejsce na tym festiwalu, powrócić. Otóż pan marszałek ufundował nagrodę w wysokości 1 tysiąca euro za najciekawsze, najlepiej zainscenizowane przedstawienie. Przez panią Kiejzik zostało powołane jury konkursowe, w którym to jury była również pani prezes. Z posiedzenia jury został sporządzony protokół. Jury podejmowało decyzję, ale ja nie uczestniczyłam w tych pracach. Żeby nie było podejrzeń, że mogę coś tam sugerować, ograniczyłam się tylko do wręczenia tej nagrody pana marszałka. No i ci państwo jednogłośnie wybrali właśnie spektakl Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, nagrodzili ten spektakl. No, euforia była niesamowita, bo wszyscy strasznie oczekiwali na to, kto i co dostanie. I na tym zakończeniu, po występie tego zespołu, została wręczona nagroda. Nie wiem, czy dalej mamy jeszcze jakieś zdjęcia, czy nie. A to jeszcze zdjęcie z ich występu. O, na zakończenie festiwalu jest odśpiewywana ta sama ballada, która otwierała festiwal, i potem następuje ogłoszenie wyników. Właśnie tutaj pani Kiejzik ogłasza wyniki, a ja, że tak powiem, wręczam tę nagrodę. Możemy zakończyć pokaz tych zdjęć, bo potem występowali laureaci, były podziękowania itd., itd.

Wszystkim członkom kapituły, która podejmowała decyzje, i mnie jako reprezentantowi Senatu została wręczona taka oto maska, taka bardzo piękna nagroda. Ja ją przywiozłam i poszłam do marszałka, żeby właśnie marszałkowi ją wręczyć. Ponieważ to on ufundował tę nagrodę, na pewno była to forma podziękowania marszałkowi, ale marszałek powiedział, że on ma tyle nagród, że mogę ją sobie zabrać. To ja wymyśliłam, żeby ta nagroda była wręczana, więc niech ta maska stoi u mnie. Tego samego dnia zostawiłam ją u pań z komisji, żeby pokazać, że to jest takie podziękowanie dla komisji. Muszę powiedzieć, że pomysł na ufundowanie nagrody na takim festiwalu bardzo wszystkim przypadł do gustu i wszyscy liczą na to, że na następnym festiwalu… A ten festiwal odbywa się co 2 lata. To jest taki przegląd teatrów i już mamy odzew, że to się rozeszło donośnym echem. Ja już rozmawiałam z marszałkiem o tym, czy nie ufundowałby on w przyszłości drugiej nagrody za najlepszą rolę aktorską, obok nagrody za najlepszy spektakl, dlatego że już spoza granic zgłosiło się do pani Kiejzik kilka teatrów. No, m.in. polski teatr z Australii zgłosił, że chce przyjechać, teatr z Niemiec się zgłosił. Już po tym festiwalu mamy taki duży odzew, tak więc mam nadzieję, że pan marszałek się przychyli do tej propozycji, bo to podnosi rangę festiwalu i w ogóle rangę całego przedsięwzięcia. I to chyba tyle na temat festiwalu. Dziękuję.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Bardzo dziękujemy, Pani Senator.

Miejmy nadzieję, że rzeczywiście inicjatywa ta będzie się rozwijała i że również Senat Rzeczypospolitej Polskiej będzie mógł być coraz bardziej szczodry dla artystów, którzy będą chcieli uczestniczyć w tej wspaniałej imprezie.

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Przepraszam…)

Proszę.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Nie powiedziałam – i to było krzywdzące – że fundacja, którą reprezentuje pani prezes, finansowała całe to przedsięwzięcie z pieniędzy senackich, co jest szalenie ważne. Naprawdę było to zorganizowane z dużą klasą, mieliśmy szansę wszystko przygotować i dzięki temu można było zagrać na Pohulance, bo jednak w grę wchodziło wynajęcie teatru, profesjonalnego sprzętu akustycznego, światła, zaplecza itd. To jest szalenie ważne. Tylko tyle chciałam dodać.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

W takim razie my też bardzo serdecznie dziękujemy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Na ręce pani prezes składamy podziękowania za organizację, za zaangażowanie. To na pewno było wielkie przedsięwzięcie, które wymagało wielkiego nakładu pracy i środków.

Mam jeszcze takie krótkie pytanie do pani senator. Czy byli też na tym festiwalu obecni przedstawiciele władz litewskich? Pojawili się np. przedstawiciele ministerstwa kultury Litwy? Czy przedstawiciele władz litewskich byli na tym festiwalu? Czy pojawił się ktoś od nich, np. na otwarciu albo na zakończeniu?

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Niech się zastanowię…

(Wiceprezes Zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Ewa Ziółkowska: Pani wicemer.)

A tak, tak, słusznie. Poza przedstawicielami konsulatu była pani wicemer. Być może na spektakle przychodzili. Widziałam też pana Mackiewicza, który przychodził na spektakle, więc być może jeszcze wiele innych osób przychodziło, żeby je oglądać, ale z takich oficjeli zapamiętałam właśnie panią wicemer. No, pani reprezentowała fundację. Wiem, że potem, przy wręczaniu tej nagrody, było bardzo dużo przedstawicieli różnych organizacji polonijnych. Prawda? Zdaje się, że poprzednicy pani wicemer, którzy wcześniej pełnili w urzędzie miasta jakieś wyższe funkcje, też byli na spektaklach.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Dziękuję bardzo.

Czy państwo senatorowie mają jakieś pytania jeszcze? Nie. To dziękuję.

Zamykam dyskusję nad tym punktem.

Przy okazji chciałbym też pani senator, która dzisiaj obchodzi imieniny, złożyć najserdeczniejsze życzenia w imieniu własnym, co już czyniłem, ale też całej komisji, dziękując za wszystkie podjęte działania na rzecz Polonii i Polaków mieszkających na Wschodzie. Życzymy przy okazji dużo zdrowia, siły i wytrwałości w pracy parlamentarnej na rzecz Polski i Polonii.

Punkt 3. porządku obrad: informacja senator Anny Marii Anders na temat sytuacji i aktualnych problemów Polonii amerykańskiej

Punkt trzeci to informacja pani senator, minister Anny Marii Anders, na temat sytuacji i aktualnych problemów Polonii amerykańskiej.

Bardzo proszę, Pani Senator, Pani Minister.

Senator Anna Maria Anders:

Panie Przewodniczący! Państwo Senatorowie! Szanowni Państwo!

Nie wiem, czy zacznę, powiedzmy, od problemów, czy zacznę od… Chciałabym opowiedzieć ogólnie, mniej więcej, co się w tym roku działo. Moje wyjazdy do Stanów Zjednoczonych w tym roku były liczne, ale ani jeden nie był z ramienia Senatu, wszystkie były z ramienia kancelarii premiera. Nie mówię, że to źle, ale po prostu się tak złożyło. Ich było bardzo, bardzo dużo.

W Stanach Zjednoczonych jest 12 milionów Polaków. Oni są wszyscy podzieleni. Jak była PRL, to pracowali razem, bo mieli wspólnego wroga. Teraz czują, że jest wolna Polska, tego wroga nie ma i są podzieleni, tak jak my jesteśmy tutaj w kraju podzieleni.

Co nam się udało zrobić w moim biurze? Stworzyć wystawę o armii Andersa, wystawę „Szlak nadziei”, i to się naprawdę okazało takim łącznikiem na całym świecie. Miałam okazję otwierać tę wystawę w Nowym Jorku parę razy, w Buffalo, w New York State, w Kongresie w Washingtonie, w Chicago, w Nevadzie i w różnych mniejszych miejscowościach. Ta wystawa jest multijęzyczna w tym sensie, że w Stanach Zjednoczonych jest po angielsku i po polsku, ale ja otworzyłam tę samą wystawę w Kazachstanie, Uzbekistanie i ostatnio w Iranie, tak że ona jest przetłumaczona również na inne języki. Moim zdaniem to jest wspaniałe, dlatego że naprawdę uczymy świat, co się stało podczas II wojny światowej. Wszyscy mówili o tym, co Niemcy robili w Polsce, a mało się mówiło o deportacjach, mało się mówiło o Rosji, a to także należy do naszej historii.

Polonia w Stanach Zjednoczonych jest fantastyczna, jest naprawdę bardzo, bardzo patriotyczna. Mam często wrażenie, że Polonia się interesuje Polską bardziej, niż Polska się interesuje Polonią. Im naprawdę zależy, żeby współpracować z Polską. Byłam na różnych paradach w tym roku: na paradzie w Chicago, na paradzie w Buffalo, na paradzie w Nowym Jorku. Rzeczywiście były tam tysiące osób. Parada w Nowym Jorku była w tym roku specjalnie udana, dlatego że był jeszcze koncert w Carnegie Hall z José Carrerasem i koncert w Central Park, koncert polsko-amerykański.

Do tego dodam, że współpracujemy jako Polska szczególnie ze stanem Nevada w Stanach Zjednoczonych. W marcu w tym roku byłam w delegacji z Polski do stanu Nevada. Mamy różne umowy podpisane z Nevadą. Gubernator Nevady był w Polsce w październiku, a jeszcze wcześniej, kilka tygodni przedtem, wręczyłam mu nagrodę rządu polskiego Amicus Poloniae, nagrodę za przyjaźń z Polonią i z Polakami, a w tym wypadku można powiedzieć: z Polską. Jedna z tych umów była podpisana z ministrem Gowinem od edukacji. No i się staram dalej. Mam na oku Teksas, mam na oku Ohio, mam na oku New York State.

Problemy Polonii są takie… No, nie wiem, czy można to nazwać problemami. Oni się bardzo, bardzo martwią wizerunkiem Polski na świecie i zawsze jest zadawane takie pytanie: dlaczego tak jest i czy rząd polski nie może jakoś tego poprawić? I zawsze się to tłumaczy tym, że media są raczej lewicowe i atakują rząd. Sami o tym wiemy. Nie muszę tłumaczyć, jakie są powody.

Poza tym nie wszyscy Polacy z Polonii mówią właściwie po polsku. W Chicago raczej tak, ale w miastach takich jak Buffalo czy New York spotkałam chyba cztery osoby, które w ogóle mówiły po polsku. Reszta mówiła po angielsku. Mnie się zdaje, że musimy podchodzić do tego tak, że to, że człowiek nie mówi po polsku, nie znaczy, że nie jest patriotą, a mamy tendencję do takiego przekazu. Oni bardzo by chcieli mieć większy kontakt z Polską i chcieliby, żeby było więcej przekazu w języku angielskim. Jest Telewizja Polonia, którą wszyscy oglądają, ale uważają też, że byłoby dobrze, gdyby można było załatwić, żeby wiadomości z Polski były, powiedzmy, przekazywane częściej, nawet nie tylko w języku angielskim, ale również w języku polskim. Oni czują brak tych wiadomości.

Jeżeli chodzi o naszą komisję i o to, jak wspieramy Polaków za granicą, to jest wrażenie, że większość pieniędzy dla Polaków za granicą idzie na Wschód. No i wiemy, że tak jest. Wschód potrzebuje tego, ale mnie się zdaje, że widoczne jest takie podejście, że wszyscy w Ameryce są bogaci i że oni naszej pomocy nie potrzebują. Tutaj, w Polsce, też jest bardzo dużo bogatych ludzi i ja nie widzę, żeby oni specjalnie komuś pomagali, tak że nie można do tego tak podchodzić. Były prośby o popieranie polskich filmów w Stanach Zjednoczonych, zgłaszał się też jakiś teatr. Zawsze jest jakiś problem. Nie mówię, że to jest problem ze strony naszej komisji, to jest problem ustawowy. Mnie się zdaje, że trzeba się możliwie szybko zastanowić, jak to funkcjonuje, dlatego że np. Instytutowi Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku naprawdę brakuje pieniędzy. No i POSK w Londynie jest w tej samej sytuacji. Jak rozmawiałam o tym z premierem Glińskim, to on powiedział, że zaraz będzie nowa ustawa i że to zostanie załatwione. Jak przekazałam to w Londynie, pani dyrektor tej biblioteki powiedziała, że to niezupełnie tak wygląda, bo pomysł polega na tym, żeby oni więcej budowali…

Czy jest coś śmiesznego? Coś śmiesznego jest w tym, co ja mówię?

(Głosy z sali: Nie, nie.)

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Pani zrobiła zdjęcie i pokazała, że tutaj buzia jest uśmiechnięta.)

Okej.

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Przepraszamy bardzo.)

Tak że to jest poważny temat. My nie możemy się spodziewać tego, że wszystkich przyciągniemy do Polski. Mnie się zdaje, że ta emigracja i ta Polonia jest za granicą tak liczna, że trzeba tych ludzi wspierać. Podczas weekendu rozmawiałam z marszałkiem Seweryńskim i przekazałam mu ten list od pani dyrektor Platt. Chodzi o Bibliotekę POSK i Instytut Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku.

Ja bym mogła bardzo dużo powiedzieć o tej sytuacji, bo Polonia w każdym mieście, w każdym stanie jest inna. Oni bardzo by chcieli mieć swojego reprezentanta w Senacie. Widziałam dzisiaj, jak pan marszałek Karczewski się wypowiadał, że on marzy o tym, żeby był jeden reprezentant Polonii. Myślę, że my tutaj, w naszej komisji, widzimy, że to jest troszeczkę nierealistyczne – chyba że ten senator miałby olbrzymie wsparcie – dlatego że Polonia jest inna w każdym stanie w Stanach Zjednoczonych, jest inna w każdym kraju na świecie, jest zupełnie inna na Wschodzie. No, to nawet nie jest Polonia. Jeden senator na cały świat? Ja tego nie widzę, chyba że rzeczywiście ten senator będzie miał duże możliwości, bardzo duże biuro i duże wsparcie ze strony ludzi, którzy by byli, powiedzmy, odpowiedzialni za różne części świata, różne kraje.

Tak że to już mniej więcej wszystko. Ja jestem bardzo aktywna na Facebooku. Mam stronę senatorską, gdzie jest pełno zdjęć. Pan senator Warzocha o tym wie, bo już się przyjaźnimy. Tak że jeśli ktokolwiek chce się dowiedzieć, jak to wszystko wygląda, to zapraszam. Podsumowując to wszystko, myślę, że powinniśmy się troszeczkę bardziej skoncentrować na Stanach Zjednoczonych. Oni tam naprawdę potrzebują większego wsparcia, a ja bym chciała widzieć więcej współpracy, jeżeli chodzi o edukację. No i uważam, że te podziały, które tam są, można znieść. Zdałam sobie sprawę z tego, że możemy budować jakąś współpracę gospodarczą między Polską a Stanami Zjednoczonymi. To by jednak bardzo pomogło, bo to jest ponad podziałami, to nie jest polityczne.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Dziękuję bardzo, Pani Senator, Pani Minister.

Szanowni Państwo, pozwólcie, że zanim otworzę dyskusję, najpierw odniosę się trochę do tego, co przed chwilą pani minister powiedziała. Nie dotarł jednak na posiedzenie komisji pan dyrektor Seroczyński, a być może on miałby jakieś dane, które by zobrazowały to, w jaki mniej więcej sposób następuje ten podział środków na szeroko pojęty Wschód i Zachód. My oczywiście inaczej patrzymy na sytuację Polaków mieszkających na Wschodzie, bo na pewno ich potrzeby w sposób zdecydowany różnią się od tej Polonii, która mieszka na Zachodzie, w krajach o ustabilizowanej demokracji, gdzie obywatele cieszą się wysokim statusem ekonomicznym i nie cierpią, mówiąc wprost, takiej biedy jak nasi rodacy mieszkający za naszą wschodnią granicą. Staramy się docierać do wszystkich, obejmować swoimi działaniami wszystkie środowiska polonijne rozsiane po całym świecie, niemniej jednak zgadzamy się na pewno z tą diagnozą, którą pani senator postawiła, mówiąc, że Polonia amerykańska jako najliczniejsza wspólnota polonijna… Chociaż słowo „wspólnota” nie do końca obrazuje tę sytuację, ponieważ to też są różne środowiska. Mam tutaj na myśli oczywiście wszystkich Polaków mieszkających na terenie Stanów Zjednoczonych. Jest to Polonia najliczniejsza, bo mówi się o ponad 9 milionach mieszkających w Stanach Zjednoczonych osób, które są Polakami bądź mają polskie korzenie. Mamy z nimi oczywiście stały, ciągły roboczy kontakt, aczkolwiek przyjmujemy do wiadomości również to, że z tamtej strony mogą płynąć pod adresem naszej komisji czy w ogóle Senatu, który sprawuje pieczę i opiekę nad Polonią, różnego rodzaju uwagi.

Dyskusja na temat przedstawicielstwa Polonii w Senacie toczy się już od jakiegoś czasu i rzeczywiście różne pomysły są podawane do wiadomości publicznej. Od tych kilkunastu miesięcy, odkąd pani senator Anna Maria Anders zasiada w Senacie, zwyczajowo przyjęło się jej właśnie przypisywać reprezentowanie szeroko pojętej Polonii – może bardziej tej Polonii zachodniej – jak i Polaków mieszkających na Wschodzie. To właśnie pani senator jest tym reprezentantem Polonii. I wiemy też, że bardzo często te środowiska docierają do pani wprost i na pani ręce bezpośrednio składają różnego rodzaju prośby, uwagi. To oczywiście wynika z różnych przyczyn historycznych, rodzinnych kontekstów pani senator, pani minister, jak również ze sprawowanej funkcji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, funkcji sekretarza stanu. Szanowni Państwo, słyszałem również o takich pomysłach, żeby w Senacie zasiadało np. 10 przedstawicieli Polonii. No, sami państwo przyznają, że ta liczba już na samym początku robi szokujące wrażenie. Nie dyskutuję z tym, broń Boże, absolutnie, ale na wszystkich tych, którzy znają realia pracy w Senacie Rzeczypospolitej Polskiej, robi ona wrażenie. To jest bardzo trudny problem, wymagający nawet rozstrzygnięć konstytucyjnych. Rozwiązanie jest pewnie dosyć odległe, bo ta dyskusja nie skończy się w tej kadencji parlamentu w Polsce. Wymaga to na pewno bardzo dogłębnej dyskusji i analizy tego, jak taką reprezentację powinno się w polskim Senacie stworzyć.

A teraz, tak jak powiedziałem, otwieram dyskusję.

(Senator Anna Maria Anders: Może ja.)

Bardzo proszę.

Senator Anna Maria Anders:

Chciałabym dodać parę słów.

(Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha: Mikrofon.)

Myślę, że jeżeli chodzi o Stany Zjednoczone – i ja nie jestem sama w tym myśleniu – to trzeba zachęcać Polaków, tzn. Amerykanów polskiego pochodzenia, żeby bardziej włączyli się w politykę amerykańską, bo ostatnią osobą, która odgrywała tam jakąkolwiek rolę, był właściwie Zbigniew Brzeziński. To jest taka potęga, taki potencjał, a jakby oni się w to włączyli, byłaby większa łączność między Stanami a Polską. W Anglii, tzn. w Wielkiej Brytanii, mam znajomego, który już prowadzi kampanię i namawia ludzi, Polonię tamtejszą, żeby się w ogóle włączyli w politykę. To pomaga, bo jak ktoś gdzieś zasiada, jest, powiedzmy, kongresmenem, senatorem czy jakimś reprezentantem, to jednak ma donośniejszy głos, może zabiegać o interesy Polski. Tak że to jest taka myśl, którą też można wziąć pod uwagę.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Dziękuję bardzo.

My właśnie też, kontaktując się z przedstawicielami naszej Polonii – no, tej zachodniej, powiedzmy – zawsze do tego zachęcamy, bo nam też bardzo zależy na tym, żeby w życie polityczne i społeczne angażowali się nasi rodacy mieszkający poza granicami. Różne odpowiedzi – trzeba od razu uczciwie o tym powiedzieć – padają z tamtej strony. Niektórzy mówią, że tak trzeba, jak najbardziej, choć są obiektywne problemy, ale też spotkałem się z takimi wypowiedziami, że raczej należy skupiać się na życiu społecznym, kulturalnym, naukowym i aktywności na innych płaszczyznach, a na polityce – niekoniecznie. Ale takie głosy są w zdecydowanej mniejszości.

Otwieram dyskusję.

Bardzo proszę. Czy macie państwo jakieś pytania?

Bardzo proszę, Pani Senator.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Mnie się wydaje, że problem, o którym pani mówi, jest o tyle trudny do rozwiązania, że… Oczywiście mówię tutaj zwłaszcza o przedstawicielu Polonii amerykańskiej w parlamencie polskim i o takim dodatkowym przedstawicielu, czyli o stworzeniu polonijnego okręgu wyborczego. Myślę, że Nagrodę Nobla dostanie ten, kto będzie w stanie utworzyć reprezentację Polonii z całego świata, tak żeby ona reprezentowała tę Polonię w polskim parlamencie, bo jak wiemy, poglądy i powody przebywania Polaków za granicą, w różnych częściach świata, są tak różne…

(Senator Anna Maria Anders: To jest właśnie to, co ja powiedziałam.)

…że nie da się znaleźć złotego środka. Poza tym wiem, że głośnym echem – nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i w Europie Zachodniej – rozeszła się informacja, że jest taki projekt, taka propozycja, żeby stworzyć dodatkowy okręg wyborczy do Senatu, okręg polonijny. No, jak będzie dodatkowy okręg, jeśli ta ordynacja wyborcza będzie obowiązywała, to jeden przedstawiciel Polonii będzie mógł wejść do Senatu. Startować może wielu, ale wejść może jeden, tak jak z każdego innego okręgu. Więc mówię jeszcze raz: Nagroda Nobla dla tego, kto potrafi wyłonić taką reprezentację. To po pierwsze.

Po drugie, znam punkt widzenia Polaków z Niemiec, Holandii i Belgii, którzy mówią tak: a dlaczego mamy być w polskim parlamencie, uczestniczyć w wyborach? Przecież my wyjechaliśmy albo za pracą, albo z pobudek rodzinnych. Sami wybraliśmy taki kraj zamieszkania i musimy się odnaleźć w społeczności tego kraju, w którym zamieszkaliśmy. Chcemy wspierać polskość, wspierać język polski, pielęgnować nasze pochodzenie itd., ale nas obowiązują już inne prawa, prawa danego kraju, i my nie możemy tych praw przekładać na Polskę czy postulować wprowadzenia w polskim parlamencie pewnych przepisów prawnych obowiązujących w krajach naszego zamieszkania.

Tak więc ja myślę, że to jest chyba raczej taki chwyt propagandowy. Ktoś musiał to wymyślić, żeby zaszczepić w Polakach zamieszkujących za granicą, zwłaszcza w Stanach, taki pomysł stworzenia ich reprezentacji, a to jest w zasadzie nierealne, zwłaszcza że jeszcze musi się polskie społeczeństwo wypowiedzieć, czy chce mieć takiego przedstawiciela. Po to mamy w Senacie Komisję Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą, po to mamy środki finansowe z budżetu państwa, z pieniędzy podatników, żeby różne przedsięwzięcia i tych Polaków wspierać. Uważam, że abstrahując od tego, który to już rok działania komisji spraw emigracji… Ja, co prawda, trzecią kadencję w niej jestem, ale są tacy, którzy dłużej tu zasiadają. Komisja emigracji zawsze bardzo dobrze wywiązywała się z tych obowiązków wobec Polonii, również poprzez te fundacje pozarządowe, które naprawdę bardzo wiele robią i wiele tych senackich pieniędzy przekazują. Poza tym trzeba moim zdaniem brać pod uwagę jeszcze to, że wszystko zależy od ludzi. No, są ludzie, którzy chcieliby dostawać pieniądze, czy im się one należą, czy nie, albo uważają, że im się więcej należy. Mnie się wydaje, że nasi rozsądni rodacy mieszkający na świecie, w Ameryce Północnej, w Kanadzie, Stanach itd., doskonale rozumieją, dlaczego większe potrzeby są na wschodzie Europy i dlaczego więcej powinniśmy myśleć o Polakach na Wschodzie niż o Polakach na Zachodzie. Przede wszystkim to są ludzie, których przymuszono do mieszkania tam, gdzie oni w tej chwili są. Oni nie emigrowali. To tylko wydarzenia polityczne po II wojnie światowej i podział Europy spowodowały, że oni się znaleźli poza ojczyzną, wbrew własnej woli. To jest zupełnie inny powód niż tzw. wyjazdy za chlebem czy za pracą, co też jest motywacją istotną, ważną.

Poza tym mnie się wydaje… Tak z moich obserwacji wynika, bo ja też w Stanach bywałam bardzo często. Z moich obserwacji w środowiskach polonijnych wynika coś takiego, że Polacy, którzy wybrali sobie kraje w Europie i wykonują zawody wyuczone w Polsce, którzy mają za sobą edukację i nie muszą się na nią wykosztowywać, którzy uczą tam swoje dzieci, starają się dostosować do kraju, który wybrali. Tak jak pani mówiła, Polonia amerykańska musi się bardziej włączyć w życie kraju zamieszkania. Te osoby nie mogą cały czas czuć się osobną grupą etniczną, chcieć się oderwać itd. Wie pani, mnie np. zawsze oburzało to, że prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej jest pan Spula, który ani jednego słowa po polsku nigdy nie powiedział i porozumiewał się…

(Wypowiedzi w tle nagrania)

No nie, przepraszam, ale ja osobiście wielokrotnie w tych spotkaniach uczestniczyłam i słyszałam, że on nie zna języka. Niech on się najpierw polskiego dobrze nauczy, po polsku mówić niech zacznie, a potem niech się wypowiada w sprawach kultury. To taka zaczepka z mojej strony, ale to jest właśnie to, o czym mówiłam. Z żadnym Polakiem z Europy Wschodniej czy Zachodniej takich problemów nie mamy, bo jednak oni starają się, żeby ich dzieci uczyły się polskiego, chodziły do polskich szkół, czy to tych ambasadzkich, czy społecznych. Wiem, że my nie możemy o Polonii amerykańskiej zapominać. To jest dla mnie jasne i zrozumiałe, ale…

Senator Anna Maria Anders:

Pani mówi, że na Wschodzie są ci, którzy trafili tam przeciwko swojej woli. Emigranci, którzy wylądowali w Londynie czy w innych krajach, też nie mieli wyboru. Oni też byli deportowani. Stworzyli biblioteki, kluby itd., a ja uważam, że szkoda, że my tego nie możemy podtrzymywać. O to chodzi. Chodzi mi specjalnie o Wielką Brytanię. Teraz, jak ludzie mają nostalgię do Polski, to wsiadają w samolot i wracają, a w owych czasach, jak była PRL, nie mogli tego zrobić. Uważam, że to jest do zrobienia. Mnie się zdaje, że to jest prawnie wykonalne, bo większość…

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Nie chodzi o powroty. My nie chcemy nikogo namawiać. Uważam, że nie możemy nikogo zmuszać do powrotu do Polski ani sugerować, że tylko wtedy można się czuć obywatelem. Mnie się wydaje, że to bardzo dobrze, że mamy Polaków wszędzie na świecie, Polaków z poczuciem swojej polskości, tożsamości, korzeni itd. Tu nie chodzi o namawianie do powrotów. Nie, absolutnie.

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Jeżeli państwo pozwolą, to ja się trochę wtrącę do dyskusji, bo wywołany został przez panią minister temat finansowania polskich instytucji kultury za granicą, które zostały stworzone dzięki wielkiemu wysiłkowi emigrantów, Polaków, i były potem, w trudnych okresach, podtrzymywane przy życiu przez Polonię, która się w danym kraju zakorzeniła. Otóż właśnie jutro… I tu przy okazji pozwolę sobie na takie krótkie ogłoszenie, przypomnienie: jutro będzie pięćdziesiąte pierwsze posiedzenie naszej komisji, tylko że to będzie posiedzenie połączonych komisji. Wspólnie z Komisją Ustawodawczą oraz Komisją Kultury i Środków Przekazu spotkamy się o godzinie 8.30 w sali nr 176. Tutaj nastąpiła zmiana. Jutro o 8.30 będzie pierwsze czytanie – to jest senacki projekt – ustawy o zmianie ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Materiały macie państwo w swoich skrzynkach. Właśnie jutro będziemy wprowadzali zmiany. Oczywiście odbędziemy też debatę na temat ewentualnych zmian w tej ustawie, które wprowadzamy po to, aby zdjąć ciężar finansowania tego wszystkiego w całości ze składek, ze środków polonijnych, a tak było to finansowane – i jest jeszcze – do tej pory. Chcemy się w to jako państwo polskie zaangażować, również finansowo, materialnie, bo to są bardzo cenne instytucje, posiadające swoją długoletnią historię, podtrzymujące polskość, pielęgnujące różnego rodzaju archiwalia, artefakty, zabytki, które się tam znajdują. Nie chcemy tego stamtąd zabierać i przenosić do Polski, bo byłoby to po prostu nieporozumienie. Jesteśmy jako państwo wrażliwi na te sprawy. Przedstawicielem wnioskodawców będzie pan senator, wicemarszałek Michał Seweryński. Jutro debata odbędzie się o godzinie 8.30. Zachęcamy również do śledzenia nas online wszystkich tych, którzy nas w tej chwili oglądają.

Bardzo proszę. Czy są jeszcze jakieś inne głosy, jakieś pytania do pani senator, pani minister?

Jeżeli nie ma, to ja chciałbym przede wszystkim bardzo serdecznie za to sprawozdanie pani minister podziękować. Chciałbym podziękować również za ten trud, który pani minister jako przedstawiciel rządu, państwa polskiego, no i też jako senator mimo wszystko, pomimo że, tak jak tutaj zostało…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Byliśmy tam razem.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Aha, dziękujemy. To na pewno jest też wielki wysiłek, również fizyczny, bo pani minister bardzo często wyjeżdża i zawsze spotyka się z przedstawicielami Polonii, z przedstawicielami środowisk Polaków mieszkających na Wschodzie. Cieszymy się z tego, że pani minister nas tam tak godnie i wspaniale reprezentuje. Na pewno spotkania z panią są dla wielu tych środowisk polonijnych, dla Polaków mieszkających na Wschodzie, potomków zesłańców syberyjskich i osób deportowanych, wielkim przeżyciem. Pani minister też takie świadectwa tam na miejscu otrzymuje. Zresztą częściowo sam byłem świadkiem wielu z nich. Dziękuję bardzo jeszcze raz.

Punkt 4. porządku obrad: sprawy różne

Szanowni Państwo, ten punkt w takim razie zamykamy i przechodzimy do punktu czwartego: sprawy różne.

(Głos z sali: Nie ma.)

Nie mamy żadnych spraw różnych. To dziękuję…

(Senator Anna Maria Anders: Ja mam pytanie.)

Bardzo proszę.

Senator Anna Maria Anders:

Kiedy będzie przegląd tych różnych wniosków?

Zastępca Przewodniczącej Artur Warzocha:

Pani minister pyta o to, kiedy będziemy… Chodzi o podział środków na rok przyszły. Tak?

(Głosy z sali: Tak, tak.)

Nabór ofert zakończył się z dniem 30 listopada, czyli jest już czwarty dzień po tym terminie.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, jest oczywiście taka informacja. W tej chwili już oferty nie wpływają. Być może jest jeszcze czas na to, żeby… Bo tam były pewne przesunięcia terminów. Jest czas również na to, żeby ewentualne poprawki i korekty wnosić, ale to już się dzieje na wniosek Biura Polonijnego. W tej chwili Biuro Polonijne przystępuje do pracy nad tym materiałem.

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Muszą to obrobić.)

Muszą to obrobić.

Oczywiście warunkiem tego, żebyśmy mogli te środki podzielić, jest również przyjęcie ustawy budżetowej na rok przyszły. W projekcie znalazło się 100 milionów zł dla Senatu na realizację zadania polegającego na opiece nad Polonią i Polakami za granicą. Mam nadzieję, że w lutym… No, jestem optymistą. W lutym, najpóźniej na początku marca, będziemy…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Pani senator, pani przewodnicząca Sztark, mówi o problemach technicznych. One zostały pokonane przez Biuro Polonijne i wszystkie wnioski przeszły przez generator wniosków, który jest nowym narzędziem, już przetestowanym, sprawdzonym i podobno bardzo pomocnym, tak jak mówił dyrektor Seroczyński.

Szanowni Państwo, to wszystko. Dziękuję za uwagę, za udział.

Zamykam posiedzenie komisji.

Do zobaczenia jutro o 8.30.

(Głos z sali: W sali numer…)

Sala nr 176.

(Koniec posiedzenia o godzinie 19 minut 18)