Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (nr 52) w dniu 07-03-2023
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (52.)

w dniu 7 marca 2023 r.

Porządek obrad:

1. Informacja przedstawicieli organizacji polskich z Ukrainy na temat sytuacji i potrzeb polskich środowisk funkcjonujących w warunkach wojennych.

(Początek posiedzenia o godzinie 12 minut 02)

(Posiedzeniu przewodniczy przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski)

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Szanowni Państwo, witam serdecznie na posiedzeniu Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą.

Dziś posiedzenie szczególne, z udziałem naszych rodaków mieszkających na Ukrainie, reprezentujących organizacje polskie na Ukrainie.

Ale pozwólcie, że najpierw dopełnię formalności.

Szanowni Państwo, informuję, że posiedzenie komisji jest transmitowane w internecie.

Chciałbym również sprawdzić, czy wszyscy senatorowie, którzy chcieli wziąć udział w posiedzeniu komisji, zostali już włączeni do posiedzenia. Tak?

(Głos z sali: Tak.)

Dziękuję bardzo, jest kworum.

Przypominam ponadto, że do dyspozycji senatorów obradujących zdalnie jest specjalny numer telefonu, pod którym możecie państwo dokonywać zgłoszeń problemów technicznych.

Nasze posiedzenie skoncentrowane będzie na informacji przedstawicieli organizacji polskich z Ukrainy na temat sytuacji i potrzeb polskich środowisk funkcjonujących w warunkach wojennych. Punkt drugi to sprawy różne.

Czy są pytania? Czy są uwagi do porządku obrad? Jeśli nie, to przyjmujemy go, uznajemy za przyjęty.

Chciałbym powitać wszystkich gości. Witam pana dyrektora Jana Badowskiego z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Chyba zdalnie, tak?

(Głos z sali: Na razie go nie ma.)

Na razie nie ma. Witam pana prezesa Dariusza Bonisławskiego ze Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” wraz z panią dyrektor Zenoną Bańkowską. Witam naszych specjalnych gości: panią Lidię Jegorową ze Związku Polaków w Zaporożu „Polonia”, panią Elżbietę Korowiecką, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie, panią Marię Siwko z Domu Polskiego w Kijowie, pana Antoniego Stefanowicza ze Związku Polaków na Ukrainie. Witamy serdecznie prof. Lecha Aleksego Suchomłynowa z Polskiego Kulturalno-Oświatowego Towarzystwa „Odrodzenie” w Berdiańsku. Witamy serdecznie panią Marię Ziembowicz z Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej i Domu Polskiego w Samborze. Pani prezes jest z nami zdalnie.

Punkt 1. porządku obrad: informacja przedstawicieli organizacji polskich z Ukrainy na temat sytuacji i potrzeb polskich środowisk funkcjonujących w warunkach wojennych

Nasze posiedzenie jest owocem specjalnej konferencji, która miała miejsce pod auspicjami Wspólnoty Polskiej dobrych kilka tygodni temu. Podczas tejże konferencji przedstawiciele organizacji polskich funkcjonujących na Ukrainie dzielili się swoimi doświadczeniami dotyczącymi funkcjonowania na Ukrainie w warunkach wojennych, pomocy udzielanej społeczeństwu ukraińskiemu, tego wszystkiego, co sprowadza się do nadzwyczajnych warunków życia w czasie wojny. Wtedy też zostały wypowiedziane pierwsze rekomendacje dotyczące przyszłości i oczekiwania względem władz publicznych w Polsce. Wraz z panem prezesem Dariuszem Bonisławskim pomyśleliśmy, że byłoby nadzwyczaj dobrze, gdyby podobna dyskusja, już bardziej rozwinięta, odbyła się także w gmachu polskiego parlamentu, na forum Senatu.

Ustaliliśmy także, że oddamy najpierw głos państwu, a Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” zostanie poproszone o zbilansowanie tych głosów na końcu. Potem otworzymy dyskusję. Ponieważ mamy 1 godzinę i 45 minut, potrzebna jest dyscyplina czasowa, a zatem prosimy, żeby poszczególne głosy nie przekraczały 10 minut. Wtedy będzie czas na dyskusję i na wymianę poglądów. My już państwu zostawiamy, w jakiej kolejności będziecie zabierać głos.

Bardzo proszę. Proszę bardzo.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Proszę. Proszę się przedstawić na potrzeby stenogramu.

(Senator Janina Sagatowska: Siedząc.)

Siedząc, siedząc.

(Senator Janina Sagatowska: Siedząc, siedząc, tak. Tylko do mikrofonu.)

(Prezes Zarządu Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Elżbieta Korowiecka: Dzień dobry. Elżbieta Korowiecka, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie. Słychać mnie, tak?)

(Głos z sali: Bliżej mikrofonu.)

(Prezes Zarządu Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Elżbieta Korowiecka: Jeszcze za cicho.)

(Głos z sali: Głębszy oddech…)

(Prezes Zarządu Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Elżbieta Korowiecka: Spróbuję.)

Przepraszam, nie powitałem pani dyrektor Małgorzaty Miedwiediewej z Domu Polskiego w Barze.

(Prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Elżbieta Korowiecka: W Barze, tak.)

(Głos z sali: Ale ona zdalnie…)

Zdalnie, tak? Dobrze. I to już wszystkie osoby, które…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Przepraszam panią dyrektor, ale też… Proszę bardzo. Proponuję, żeby najpierw zabrały głos wszystkie osoby, które są tu fizycznie. Potem osoby uczestniczące zdalnie i Wspólnota Polska, tak? Ale to już w takiej kolejności, w jakiej państwo…

Prezes Zarządu Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie Elżbieta Korowiecka:

Szanowni Państwo, wszyscy wiemy, że rosyjska agresja na Ukrainę zmieniła życie całej Ukrainy i nic nie jest już takie, jakie było przedtem. Wszystko należy przedefiniować zgodnie z potrzebami, które dyktuje wojna. To wszystko dotyczy także działalności polskich organizacji, które funkcjonują na Ukrainie, a jest ich dużo. Polacy w Ukrainie tworzą spore i prężnie działające stowarzyszenia, środowiska, towarzystwa. To świadczy o tym, że opłaciła się ta praca, która trwała, która była wykonywana do lutego 2022 r., póki był spokój i nie leciały te rakiety z bombami.

Uważamy, że zadaniem priorytetowym obecnie jest utrzymanie struktur polskich organizacji na terenie Ukrainy zarówno w aspekcie osobowym, jak i lokalowym. Niestety dużo organizacji nie posiada ani własnych lokali, ani lokali wynajmowanych, bo nie mają one czym płacić. Są nawet takie organizacje, którym odebrano lokale, np. w Humaniu i na Zakarpaciu. To trwa od 3 lat. Miasto naprzód udostępniło lokal, a potem powiedziało, że trzeba tam zrobić remont, i tak już zostało. W Humaniu ludzie po prostu nie mają gdzie się zbierać, a w Użhorodzie Towarzystwo Polskie spotyka się w kawiarniach. To jest dla nich ważne, oni tego potrzebują.

Nawet w czasie wojennym nasze organizacje działają, prowadzą działalność statutową. Naprzód działalność statutowa była zawieszona, ale gdzieś po pół roku znowu zaczęły się odbywać lekcje w szkołach sobotnich, np. w Odessie. Ta działalność była ciągle prowadzona, nawet wtedy, kiedy było ciemno i zimno. Lekcje historii, lekcje języka polskiego zawsze tam się odbywają. Prawda, raz jest mniej, raz jest więcej osób, jedni wyjeżdżają, drudzy przyjeżdżają, ale stowarzyszenie funkcjonuje.

Oni prowadzą kuchnię, karmią rannych w szpitalu, a także starają się o karmę dla zwierząt. Tak u nas jest, że jeżeli ktoś czegoś potrzebuje, to się rozglądamy. No, np. karma przyjechała do Odessy z Sokala, bo tam było jej za dużo. Oni dostali ją chyba z Niderlandów czy skądś. Były także pampersy, duże pampersy dla rannych w szpitalach. Sokal podzielił się z Odessą, a oni przekazali je do Chersonia.

Proszę państwa, praktycznie w każdym ośrodku nadal działają szkółki z językiem polskim. Nasze stowarzyszenia chcą pracować, działać. Ci ludzie to robią, dlatego że, jak oni mówią, inaczej to wszystko przestanie być… przestanie mieć miejsce po prostu. Składali wnioski na 2023 r., ale najbardziej potrzebne były środki na utrzymanie struktury i na podręczniki – nawet nie na opłaty, po prostu na podręczniki. Oni potrzebują dużo podręczników „Krok po kroku”, bo do tej pory nie mogą ich dostać.

Potrzeby są różne, w każdym ośrodku inne. No, np. Odessa potrzebowałaby dużych powerbanków – nie tych małych, ale tych dużych, na kółkach. Ja nie wiem, jak one wyglądają, ale poproszono mnie, żeby to zaznaczyć. No i starlinki by się przydały, jeśliby to było możliwe. Takie są ich potrzeby. Mikołajów niestety na razie milczy, dlatego że prezes jeszcze nie wróciła. No, tam jest bardzo trudno.

Co ja wam chcę powiedzieć? Na Wołyniu organizacje działają, nie przestały działać. My staramy się… Nie staramy się, my to wszystko umieszczamy w naszym czasopiśmie „Nasze Drogi”. To jest czasopismo federacyjne. My tu wyświetlamy… Staram się całą naszą działalność wyświetlić. Niestety w 2022 r. nie mieliśmy finansowania na druk. Mam tu parę egzemplarzy do archiwum, tak żeby było co pokazać. A PDF jest do przeglądnięcia na stronie kresy24.pl.

Szanowni Państwo, organizacje najbardziej potrzebują, jak same mówią, pomocy dla osób starszych, jakichś zapomóg dla osób starszych i w miarę możliwości dla dzieci. Ale w każdym mieście jest inna sytuacja. Sumy ciągle potrzebują ciepłych koców. Tam jest tylko 20 osób, ale one potrzebują termosów, ciepłych koców, latarek, środków przeciwbólowych, a także zeszytów do nauki języka polskiego.

I uważamy, że dobrze byłoby w 2023 r. zorganizować jakieś nieduże kolonie dla tych dzieci, nawet nie dlatego, że one są zmęczone. Chodzi o to, żeby znalazły się w środowisku polskim. One uczą się języka polskiego, ale nie łudźmy się, w domu mało kto rozmawia po polsku. Na wschodnich terenach niestety jest tak, jak jest. To byłoby dla nich bardzo dobre. Jak obdzwaniałam prezesów, to każdy właśnie o to prosił, żeby chociaż dwadzieścioro dzieci na lato wyjechało.

Co jeszcze chciałabym powiedzieć? Chciałabym jeszcze powiedzieć, że nie patrząc na tę sytuację, jaka jest, w Chmielnickim przygotowuje się olimpiadę języka polskiego. Nie wiadomo jeszcze, w jakiej to będzie formie, może online. To wszystko działa, to wszystko trwa, ludzie pracują. W tym roku obchodziliśmy sto sześćdziesiątą rocznicę powstania styczniowego. Prawie w każdym stowarzyszeniu na tłusty czwartek były pieczone pączki, a kto nie zjadł pączka, ten usłyszał online opowieści na ten temat, opowieści o tradycjach polskich.

(Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski: …Reprymendę, jak ktoś nie zjadł pączka.)

I tyle. Najważniejszy dla nas w ubiegłym roku był nasz konkurs recytatorski „Kresy”. My o to bardzo dbamy, to jest wszystkim bardzo potrzebne. Naszą dumą było to, że dziewczynka z Ukrainy została laureatką trzeciej nagrody w Białymstoku. Bardzo się z tego cieszyliśmy. Było nam trudno, bo pierwszy raz robiliśmy coś tak dużego online, w wersji online, ale mamy nadzieję, że w 2023 r. to się odbędzie już stacjonarnie. A jak nie, no to trudno. Już mamy wprawę, przeprowadzimy to online.

Może o czymś zapomniałam, sama nie wiem. Aha, proszę państwa, chcemy podziękować i państwu polskiemu, i wam wszystkim za to, co robicie dla Ukrainy, za to, co robicie dla Polaków z Ukrainy, dla tych, co są tu, i dla tych, co są tam, za tę pomoc, za te paczki świąteczne, na które zwłaszcza osoby starsze bardzo czekają. One wiedzą wtedy, że o nich się pamięta. Dziękujemy Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska” za to, że możemy tu być razem z wami.

Ale chcę jeszcze powiedzieć, że niestety sytuacja jest taka, jaka jest. Wczoraj, kiedy już byłam w Warszawie, dostałam telefon z domu, że nasz 37-letni sąsiad zginął w Bachmucie. On nie był Polakiem, ale wojna nie ma narodowości. No, takie jest życie. Chcę powiedzieć, że tym chłopcom na wojnie też potrzebna jest jakaś pomoc, też potrzebne są jakieś kaski, też potrzebne jest jakieś ubranie. I oni o to proszą. Dziękuję za wszystko. Dziękuję.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękujemy bardzo.

I prosimy o kolejne głosy.

Dyrektor Domu Polskiego w Kijowie Maria Siwko:

Maria Siwko, dyrektor Domu Polskiego w Kijowie.

(Głosy z sali: Mikrofon, mikrofon…)

Chciałabym tylko powiedzieć, że tę siedzibę, to biuro Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie, które my w swoim czasie nazwaliśmy Domem Polskim w Kijowie, zawdzięczamy Senatowi Rzeczypospolitej Polskiej. Ta pierwsza pomoc była przekazana na zakup tego Domu Polskiego.

Zawdzięczając tyle tej inwestycji, my bardzo prężnie pracowaliśmy do 24 lutego 2022 r. w naszym Domu Polskim. Nasi nauczyciele prowadzili lekcje języka polskiego dla dzieci, młodzieży i starszych osób, przeprowadzaliśmy konferencje, organizowaliśmy festiwale, poza tym robiliśmy olimpiady z języka polskiego i literatury, olimpiady z historii.

Proszę państwa, tu była współpraca na bardzo wysokim szczeblu. To wszystko zawdzięczamy… Bardzo pomocny był zawsze nasz stały partner. To już 32 lata – bo federacja ma już 32 lata – jak Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” nas wspiera, podpowiada nam, pomaga, jak może. I dlatego my jesteśmy państwu ze Wspólnoty Polskiej bardzo wdzięczni za tę współpracę, za to, że nam tak dobrze się współpracuje.

Chciałabym jeszcze dodać, że nie zważając na to, że toczy się wojna, że Kijów cierpi, nie ma prądu, nie ma światła, w Domu Polskim powołaliśmy grupę charytatywną, która pomaga naszym żołnierzom, przekazuje paczki. My nawet w tym roku, 28 lutego, przekazaliśmy 53 paczki dla wojska ukraińskiego.

Rozmawialiśmy z naszymi organizacjami z kijowskiego okręgu konsularnego. Mam na myśli Browary, Białą Cerkiew, Humań. Proszę państwa, rozmawiałam z naszą prezeską Heleną Nowak. Ta organizacja w Browarach pracuje nadal. Oni prowadzą zajęcia z języka polskiego w szkole sobotniej, mają kółko teatralne, ich wspiera również konsulat Rzeczypospolitej Polskiej w Kijowie. Chciałabym powiedzieć, że konsulat Rzeczypospolitej Polskiej w Kijowie bardzo nas wspierał i wspiera. Jeżeli nasze organizacje potrzebują jakiejś pomocy, dzwonię do pana konsula Jacka Gocłowskiego i on nam w tym pomaga. Rozmawiałam z Humaniem, Humań jest załamany. Prezes mówi: „Mario, u mnie nie ma gdzie… Kościół nam miejsca nie wydzieli, ta organizacja, w której pracowaliśmy, już nas nie dopuszcza”. No, czekamy oczywiście na lepsze czasy. Chcemy, żeby Ukraina zwyciężyła, chcemy znów tak prężnie pracować. No, chyba już będzie inaczej, ale chcemy pracować, chcemy, żeby te tradycje przetrwały, żeby nauczanie języka polskiego się odbywało.

Chciałabym też potwierdzić to, co powiedziała pani prezes. Nasze organizacje bardzo proszą: jeżeli możecie, pomóżcie, żeby chociaż dwadzieścioro dzieci z organizacji mogło pojechać na kolonie i troszkę odpocząć od tej sytuacji, jaka jest teraz na Ukrainie. Z tego, o czym rozmawiamy i rozmawialiśmy… Ludzie proszą o paczki, leki dla starszych osób. No, tego wszystkiego my oczywiście nie możemy im zapewnić. Czekamy na waszą życzliwą pomoc i dziękujemy za to wsparcie, które wyście nam okazali.

Chciałabym z tego miejsca jeszcze raz podziękować Wspólnocie Polskiej. Jakieś 2 tygodnie przed wojną pan prezes wraz z dyrektorem rozmawiali z nami online i obiecali nam, że jeżeli będzie ciężka sytuacja, to oni nas będą wspierali. Oczywiście jeszcze raz chylę czoła przed Wspólnotą Polską, że tak nas wspierają. Dziękujemy.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Bardzo dziękuję.

Następny głos. Bardzo proszę.

Prezes Związku Polaków na Ukrainie Antoni Stefanowicz:

Szanowni Państwo, na pytanie, czy dalsza działalność polskich organizacji w Ukrainie jest możliwa, odpowiem stanowczo: tak. W środowiskach polskich nie wygasła chęć dalszego działania, może w nieco odmienionej formie. Nadal celem jest podtrzymywanie narodowych więzi zarówno ze współobywatelami, jak i z macierzą.

Jaki jest faktyczny stan naszych struktur? Przymusowa, pospieszna migracja zrodziła cały szereg problemów, od organizacyjnych do kadrowych. Kadra kierownicza naszych organizacji w wyniku wojny uległa niestety rozproszeniu i uszczupleniu. Istotnie zmieniły się warunki działania. Kryterium przeprowadzenia jakichkolwiek uroczystości czy okolicznościowych spotkań jest obecnie obowiązkowa bliskość schronu o odpowiedniej wielkości. Aczkolwiek już sama możliwość zebrania się w gronie rodaków jest problematyczna. Częste przerwy w zaopatrzeniu w energię elektryczną i ciepło, awarie internetu, łączności telefonicznej – wszystko to nie sprzyja planowaniu czegokolwiek na dłuższą metę. Przy codziennych ostrzałach i bombardowaniach istotny dla działaczy jest też element psychiczny sprowadzający się do dylematu: udzielać się społecznie czy dbać o bliskich, o własne życie?

Co do Kijowa, to w tych nieprostych warunkach ruch polski nie zastygł. Bieżącą pracę organizacji społecznych i Związku Polaków na Ukrainie koordynuje bezpośrednio w Kijowie kierownik biura ZPU, pan Raczyński, z którym ja codziennie mam kontakt. Planowo ukazuje się najstarsze w Ukrainie pismo „Dziennik Kijowski”. No, w Kijowie jest dużo polskich organizacji, one wszystkie pracują. Nasze biuro działa, płacimy czynsz. Na szczęście władze miejscowe obniżyły nam czynsz w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Trzeba przyznać, że działalność organizacyjna na względnie spokojniejszych obszarach Ukrainy uległa wyciszeniu, choć nie zanikła. Na terenach objętych działaniami wojennymi w miarę możliwości prowadzona jest ona głównie w postaci elektronicznej, w systemie online, przy pomocy internetu. Tereny wschodnie, które były okupowane wcześniej, takie jak Krym, Donieck, Ługańsk, tereny od dawna okupowane przez rosyjskiego agresora, są w najtrudniejszej sytuacji. No, ja nawet, szczerze mówiąc, nie wiem, jak te… Na terenach okupowanych nie mamy z nimi nawet kontaktu. Uchodźcy z terenów wschodniej Ukrainy znaleźli schronienie na nieatakowanych jeszcze masowo obszarach Ukrainy, na zachodzie i w centralnej Ukrainie, bądź też zdecydowali się na wyjazd z Ukrainy. Jak wiemy, w większości wyjechali do Polski.

Niezmiernie ważna jest kontynuacja pracy działaczy, którzy znaleźli się w wyniku emigracji w Polsce. Dobrym przykładem jest Dom Polonii w Pułtusku, gdzie ja teraz znalazłem schronienie. No, mamy tam, można powiedzieć, filię Biura Związku Polaków na Ukrainie. Pracujemy tam, kupiliśmy drukarkę, laptopy, tak że można powiedzieć, że jest to filia.

Polskie centra kulturalno-oświatowe na Ukrainie, dystrybuując dary, przeważnie przywożone z Polski, stały się punktami wsparcia dla wszystkich dotkniętych wojną, bez względu, jak powiedziała pani Maria, na pochodzenie i narodowość.

Jaki kształt w obecnej sytuacji powinna przybrać nasza działalność? Jakie są nasze priorytety? Będę wymieniać po kolei: udział w pomocy charytatywnej i socjalnej, wsparcie medyczne, paczki żywnościowe, pobyty rehabilitacyjne i wakacyjne dla działaczy ruchu. To po pierwsze.

Po drugie, wzmacniamy pozycję środowisk polskich, polonijnych w Ukrainie i w tymczasowych krajach zamieszkania. Organizacje prowadzone przez naszych rodaków były i są niezbędne. W przypadku Polaków z Ukrainy wiąże się to m.in. z umożliwieniem uzyskania Karty Polaka, która otwiera drzwi do wszelkich polskich instytucji i rynku pracy, łącznie z załatwianiem zaświadczeń i informowaniem o nabytych tą drogą przywilejach. No, wydajemy zaświadczenia związane z Kartą Polaka, w Pułtusku też.

Po trzecie, edukacja, nauczanie języka polskiego, wsparcie moralne i kształcenie budujące polską tożsamość. Dziś nauczanie języka polskiego jest coraz bardziej atrakcyjne, a często staje się koniecznością. To bardzo ważna sfera działalności polskich organizacji, które poprzez kursy językowe, kursy dotyczące kultury, historii i obyczajów ułatwiają emigracyjny start wszystkim potrzebującym, niezależnie od narodowości. Perspektywiczne kształcenie nauczycieli języka polskiego, historii i kultury, którzy gotowi są wrócić do Ukrainy, pokrzepi kadrę i pozwoli podnieść poziom edukacji.

Po czwarte, promocja polskiego dziedzictwa kulturowego i historycznego w mediach polonijnych i w ramach innej infrastruktury organizacyjnej. Tu dobrym wzorcem działania jest nasze najstarsze w Ukrainie pismo „Dziennik Kijowski”, którego kilka numerów w krytycznym dla Kijowa momencie rosyjskiej inwazji zostało wydanych w Polsce. Dziś nadal jest ono regularnie wydawane, a dzięki ambasadorowi Polski, panu Bartoszowi Cichockiemu, w warunkach wojny uczciło nawet swój jubileusz, swoje trzydziestolecie.

Jakie mamy potrzeby? O tym mówiły już panie z federacji. Na przeszkodzie naszej działalności stoi dotychczasowy sformalizowany system dotacji ze środków budżetu państwa polskiego, zakładający wielomiesięczne oczekiwanie na dotacje – w ubiegłym roku otrzymaliśmy je chyba w lipcu – a także nadmierne sformalizowanie rozliczania wykonanych działań. Dlatego brakuje środków na uiszczenie opłat, pokrycie kosztów przejazdów, czynszów. No, niektórzy na granicy wymagają, żeby płacić za tę pomoc humanitarną. Ja tu konkretnych danych nie podawałem. Zwróciła się do nas pani Anita Staszkiewicz ze Wspólnoty Polskiej i poprosiła, żeby nasze organizacje podały konkretne dane, łączenie z nazwiskami, z tym, czego my potrzebujemy. Do Wspólnoty Polskiej nasze organizacje takie dane wysłały. Chcę podziękować właśnie panu prezesowi i pani dyrektor ze Wspólnoty Polskiej za współpracę z nami. Myślimy, że dalej będziemy współpracować.

Korzystając z obecności pana senatora, pana Stanisława Gogacza… Ja mam podziękowanie dla pana.

(Głos z sali: O!)

To podziękowanie Polaków z Ukrainy dla pana Stanisława Gogacza, senatora Rzeczypospolitej Polskiej. Pragnę w imieniu całej społeczności Polaków zrzeszonych w Związku Polaków na Ukrainie serdecznie podziękować za świąteczne dary przekazane rodakom zamieszkałym w Ukrainie. Dzięki pana wsparciu i osobistemu zaangażowaniu okazaliśmy pomoc osobom szczególnie jej potrzebującym. Przekazując im paczki, daliśmy im wiele radości i wzruszeń. Za wszystko z całego serca dziękujemy.

(Senator Stanisław Gogacz: To ja dziękuję…)

(Wypowiedzi w tle nagrania)

(Oklaski)

(Głos z sali: To już wszystko, Panie Prezesie?)

Tak, tak. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękuję bardzo.

Następny głos. Bardzo proszę.

Prezes Polskiego Kulturalno-Oświatowego Towarzystwa „Odrodzenie” w Berdiańsku Lech Suchomłynow:

Dzień dobry. Dziękuję za zaproszenie.

Ja akurat reprezentuję Polskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Odrodzenie” w Berdiańsku. W tym roku będziemy… No, mam nadzieję, że będziemy obchodzić trzydziestolecie. Specyfika tej organizacji i tego miasta jest taka, że jesteśmy pod okupacją od 27 lutego. Przede wszystkim jako obywatel Ukrainy dziękuję Polsce, Senatowi, wszystkim strukturom państwowym i pozarządowym, które wspierają nas w tej wojnie.

Mając już za sobą rok wojny, mając pewien dystans czasowy, traktuję to jako zderzenie cywilizacji albo zderzenie w ramach jednej, kiedyś wspólnej cywilizacji prawosławnej. Tylko że obecnie Rosja promuje coś innego, idzie w kierunku tzw. ruskiego miru i sama się wycofuje z tej cywilizacji, a Ukraina już w roku 2014 stanowczo opowiedziała się po stronie wartości zachodnich, europejskich. Mówię tak, powołując się na pracę Huntingtona, który właśnie zaliczył Ukrainę do kręgu cywilizacji prawosławnej z centrum w Moskwie. To, co teraz obserwujemy, to raczej rozwód z tą cywilizacją. Ale tak czy inaczej w to są wciągnięte kraje tzw. cywilizacji europejskiej czy zachodniej, w tym Polska. Dlatego nie przestaję powtarzać – być może to są stwierdzenia banalne – że to wciąż jest nasza wojna, wspólna wojna. Jeżeli zwycięży Ukraina, to zwyciężą te wartości uniwersalne, które łączą kraje europejskie i w ogóle kraje, powiedzmy, cywilizowane.

Co do sytuacji w Berdiańsku, to ja sporo słyszę – no, również tutaj słyszałem – o tym, jak działają organizacje na terenie zachodniej Ukrainy, w Kijowie, w centralnej Ukrainie, ale my często zapominamy o tym, że jednak są jeszcze tereny okupowane. O tym nie mówi się nawet w telewizji czy w radiu, no bo tam po prostu nikt nie dociera. Wielkim sukcesem naszej organizacji jest to, że od początku tej wojny dokumentujemy te relacje, które nam zdają Polscy, miejscowi Polacy, dokumentujemy to, co się dzieje właśnie na tych terenach okupowanych.

Dokładnie rok temu wydaliśmy oświadczenie, że towarzystwo „Odrodzenie” nie kolaboruje i nie będzie kolaborować, nie podejmie żadnych działań z okupantami. W pierwszej kolejności zdjęliśmy tablicę z Domu Polskiego, który jest w Berdiańsku, który jest własnością Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Po prostu nie chcieliśmy się narażać. Jak na razie wszystko jest w porządku, jest spokojnie. Nikt nie wszedł do Domu Polskiego, nikt nam go nie odebrał. Ale zupełnie inaczej wygląda sytuacja z kościołem katolickim. Był to jeden z największych kościołów na wschodniej Ukrainie. Od początku okupacji tam stacjonują po prostu żołnierze z bronią. No, ja mówię „żołnierze”, ale na początku tam była gwardia rosyjska, potem były jakieś jednostki wojskowe z Czeczenii, potem z Buriacji. To jest skomplikowane, ale kiedyś to zbadamy. Mam taką nadzieję, właśnie dlatego to dokumentujemy.

Mimo że teren jest okupowany, nasza organizacja nie kolaboruje. Uważam, że nie powinniśmy zapominać o Polakach tam żyjących. Akurat tam okupanci wkroczyli bardzo szybko, mało kto zdążył po prostu wyjechać z Berdiańska. Analizując sytuację, powiem, że w stowarzyszeniu oficjalnie było 350 osób, a wyjechało tylko ze 20 osób. Wszyscy liczyli na to, że Rosjanie albo tam nie dotrą, albo szybko się wycofają, ale akurat Berdiańsk leży na drodze na Krym, pomiędzy Melitopolem, Krymem a Mariupolem, więc ta okupacja trwa ponad rok.

Tak jak wspomniał pan prezes Związku Polaków na Ukrainie, gdyby nie te formalności rozliczeniowe związane z otrzymaniem tych dotacji, byłoby zupełnie inaczej. Powiedzmy, że do czerwca wszystkie banki funkcjonowały i dałoby się kupić wszystko, co było potrzebne na przyszłość. No, przez całą zimę nie było gazu, były problemy z prądem. Niestety jest tak, jak jest.

Ale w tej sytuacji mogę się pochwalić, że będąc tutaj… No, ja jeszcze przed wojną pojechałem do pracy do Turcji, a wróciłem już do Polski, nie do okupowanego Berdiańska. Dzięki współpracy z Federacją Polonijnych Organizacji Medycznych, mazowiecką izbą lekarską i Polskim Zespołem Humanitarnym udało nam się przekazać do Berdiańska środki finansowe. Ogółem, jeśli dobrze policzyłem, udało nam się przekazać do Berdiańska ponad 70 tysięcy zł. Na to konto zostały zakupione agregaty prądotwórcze, są kupowane leki.

I teraz rodzi się pytanie: jeżeli to są tereny Rosji – formalnie są, no bo po referendum, które odbyło się we wrześniu, tak to funkcjonuje – to jak ta pomoc dociera? No, Polacy, szczególnie warszawiacy, wiedzą, jak wygląda życie pod okupacją. W podziemiach powstają szare strefy, da się kupić wszystko. To tylko kwestia tego, czy masz pieniądze, czy nie. Poza tym są tam takie firmy, które są zarejestrowane w Kijowie, w innych dużych miastach. No, funkcjonują ich oddziały czy filie na terenie Berdiańska. Z nimi do dzisiaj da się rozliczać, powiedzmy, kartą bankową czy bezpośrednim przelewem. Ja już nie zadaję pytań, gdzie oni to kupują, w jaki sposób dostarczają żywność czy przede wszystkim leki, ale jakoś to funkcjonuje. Niestety to jest szara strefa, inaczej się nie da. No, nikt nie będzie się rozliczał rublami. Oficjalnie my tego nie uznajemy, państwo polskie też tego nie uznaje.

Drugi problem jest bardzo ważnym problemem. Chodzi o osoby starsze, które po prostu nie są w stanie stać w kolejce, żeby sformalizować te wypłaty, które daje Rosja. Ja nawet nie mówię o tym, że jest niechęć do okupantów itd. Po prostu ludzie nie są… Moja matka, która ma 78 lat, nie może stać w kolejce, żeby otrzymywać te wypłaty, dlatego wspieram ją tak, jak potrafię, przelewając pieniądze na kartę ukraińską. To robi, powiedzmy, mafia lokalna. W jakiś sposób dokonuje się przelewu na kartę w Berdiańsku, w banku ukraińskim, a kolega przynosi jej już gotówkę w rublach rosyjskich.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Proszę?

(Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski: Niech to zostanie…)

Dobrze, dobrze.

Powiem tak: pomimo tych wszystkich problemów próbujemy działać. Dziwię się, że nikt z kolegów, koleżanek nie powiedział o problemie Polaków, którzy do dzisiaj są tutaj, na terenie Polski. Znam sporo rodzin przebywających tutaj, w Polsce, ale niektórzy wyjechali już z Polski do Wielkiej Brytanii, Norwegii, Włoch, innych krajów. Mam takie pytanie: czy będą w tym roku zapomogi dla tych potrzebujących, dla obywateli Ukrainy, którzy obecnie znajdują się tutaj? To pierwsza kwestia.

Ale chciałbym też się pochwalić. Jak znalazłem się tutaj, razem z członkami zarządu zorganizowaliśmy, wspólnie z Instytutem Slawistyki Polskiej Akademii Nauk, kursy języka polskiego dla osób chętnych. To wszystko idzie przez Instytut Slawistyki. W ciągu roku mieliśmy 640 słuchaczy. Co bardzo ważne, zorganizowaliśmy też kurs języka ukraińskiego dla wolontariuszy z Polski. W ciągu roku było to 450 osób, a obecnie są prowadzone 3 grupy – 60 osób. Oprócz tego wspólnie ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” udało nam się zorganizować VII Dni Nauki Polskiej w Berdiańsku, oczywiście online. Dla nas bardzo ważny jest fakt, że jednak działamy, jednak istniejemy.

I ostatnia kwestia, o której chciałbym powiedzieć. Do dzisiaj prowadzimy stronę internetową polonia.org.ua. To była pierwsza polonijna strona na terenie Ukrainy. No, liczę, że będzie jakieś dofinansowanie w tym roku, ponieważ musimy informować… Przede wszystkim to łączy Polaków z Berdiańska, ale zamieszczamy tam również wywiady, różne materiały, to wszystko, co notujemy o życiu codziennym pod okupacją.

Jeszcze raz dziękuję za wsparcie Ukrainy. Najważniejsze, żeby Ukraina zwyciężyła. Być może w końcu wrócimy do normalności, chociaż wątpię. Pierwszym ciosem był COVID, teraz jest wojna. Świat się zmienił i niestety musimy dostosować się do nowych realiów. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Bardzo dziękuję.

I rozumiem, że teraz…

(Prezes Związku Polaków w Zaporożu „Polonia” Lidia Jegorowa: Ja?)

Bardzo prosimy.

Prezes Związku Polaków w Zaporożu „Polonia” Lidia Jegorowa:

Dzień dobry. Nazywam się Lidia Jegorowa, jestem prezesem Związku Polaków w Zaporożu „Polonia”.

Ja przepraszam, nie mam bardzo dobrego języka polskiego. Poprosiłam Lecha… Jeżeli coś mi nie pójdzie, on będzie mi pomagał.

Nasze stowarzyszenie będzie mieć w tym roku 25 lat, ja jestem prezesem od 20 lat. Mamy dużo osób na liście stowarzyszenia, w ciągu 20 lat to było do tysiąca ludzi. Ale to tylko na liście, bo tak naprawdę kiedy przed wojną zbieraliśmy się na Nowy Rok, na sylwestra, kiedy przychodziły rodziny, zawsze nastawialiśmy się na 150 osób, które były aktywne.

W stowarzyszeniu mamy polską szkołę. Ona pracuje już 5 lat, w tym roku tak samo. Jest nauczycielka z ORPEG, pani Ewa Płoska. Takoż mam dwoje nauczycieli z Ukrainy, nauczycielkę i nauczyciela. Oni skończyli kiedyś uniwersytet w Warszawie, potem pracowali w Zaporożu. Przed wojną mieliśmy 4 grupy z panią Ewą – A1 i A2. W następnym roku było już B1, a z nauczycielami z Ukrainy tylko A1 i A2. Gdzieś tak 10–12 osób było w grupie, przed wojną 60 osób chodziło do naszej szkoły.

Mamy chór, który nazywa się „Nasz czas”. Oni wyjeżdżają na wszystkie festiwale, konkursy. Mamy też grupę lekarzy, którzy przyjmowali starsze osoby, konsultacje prowadzili, może jakieś leczenie czy coś tam jeszcze.

Ale kiedy rozpoczęła się wojna, zaczęło być bardzo trudno. Dużo ludzi wyjechało do Polski, wyjechało dużo ludzi z naszego chóru, oni wyjechali z dziećmi, z małymi dziećmi. Ale dużo ludzi zostało, bo 80% obwodu zaporoskiego jest pod okupacją – Zaporoże, samo miasto, nie jest. Z naszego stowarzyszenia 5 osób jest teraz na wojnie, ale my naszej pracy…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Nie zatrzymaliśmy się, nie zawiesiliśmy naszej pracy. Ja wyznaczyłam swojego zastępcę w Zaporożu, który jest kierownikiem chóru, tak żeby ta praca nie stała. Przyszli do stowarzyszenia nowi ludzie i chór pracuje. Tak, można ich zaprosić na festiwal, na jakiś konkurs ukraińskiej albo polskiej pieśni. To będzie dla nich bardzo ważne, oni nadal śpiewają. Jest jeszcze kurs języka polskiego z naszym nauczycielem w bibliotece. Przychodzą tam ludzie nie tylko ze stowarzyszenia, przychodzą wszyscy, jest bardzo dużo chętnych. Do tego mamy lokal, który wynajmujemy, ale nie płacimy. Właściciele powiedzieli, że dokąd będzie wojna, nie będziemy płacić. A to prywatny lokal, my byliśmy bardzo zdziwieni. Bardzo dziękujemy za to, że nie biorą od nas pieniędzy. I te wszystkie nasze lekcje, spotkania, święta prowadzi ten mój zastępca Wania, taki Iwan. To on to prowadzi w Zaporożu.

A ja dziękuję Wspólnocie Polskiej. Razem ze swoją matką, która ma 96 lat, mieszkam w Domu Polonii w Ostródzie. Dużo czasu oddaję matce, ale moja praca jako kierownika stowarzyszenia nie jest zawieszona, bo my prowadzimy tutaj wszystkie spotkania. Dziękuję Wspólnocie Polskiej. Chciałabym jeszcze podziękować za to, że otrzymaliśmy pomoc dla naszych ludzi, za paczki z zeszłego roku, paczki dla tych, którzy ich potrzebowali. I ja dzięki ludziom ze swojego stowarzyszenia… Oni mówili tak: „Ile macie? 35 paczek? To nam niepotrzebne, oddajcie tym starszym ludziom”. Mnie było miło na sercu.

A pracuje jeszcze nasz konsulat charkowski, pracuje konsul Piotr Stachańczyk. Serdecznie mu dziękuję, bo nawet na 1 minutę tej pracy nie zostawił. Tutaj, w Warszawie, pracuje referent, my dużo spraw załatwiamy. Przed wojną w Zaporożu zaczęliśmy pracę nad książką o obozie NKWD dla polskich żołnierzy. Przed wojną wypuściliśmy pierwszą część tej książki, a w czasie wojny zrealizowaliśmy już drugą część. No, 17 marca w Instytucie Pamięci Narodowej będziemy robić prezentację. Jeszcze nad tym pracujemy, bo to zależy od tego, czy nasz pan profesor, który kierował tymi pracami w Zaporożu, będzie mógł przyjechać. No, on tam pracuje, ale może by go wypuścili na jakiś krótki czas, na prezentację tej książki. Wszystkich chętnych zapraszamy. Jak już będzie wiadome kiedy, to zaprosimy na prezentację tej książki. Konsulat pracuje i bardzo nam pomaga.

Co my tu jeszcze mamy? No, żebym nie zapomniała, co mam powiedzieć. A czego potrzebują nasi ludzie? Tu, w Polsce, jest taka sytuacja, że w naszym stowarzyszeniu są tacy ludzie, którzy dają sobie radę. Potrzebujemy tylko pomieszczenia. No, ja w piątek spotkałam się z konsulem, byłam tam z naszymi ludźmi ze stowarzyszenia. Powiedziałam, że potrzebujemy pomieszczenia, żeby zaporoska Polonia miała gdzie pracować.

(Prezes Związku Polaków na Ukrainie Antoni Stefanowicz: Nie tylko zaporoska.)

I nie tylko, chodzi o wszystkich, tak. No, ja mówię o sobie, w swoim imieniu.

Mamy tutaj lekarza z naszego stowarzyszenia, który ma już swój gabinet i leczy dzieci z… No, nie wiem, jak to po polsku powiedzieć. Chodzi o dzieci z paraliżem. I mamy jeszcze lekarzy, którzy chcieliby przyjmować ludzi ze stowarzyszenia, ale też Ukraińców, pomagać im bezpłatnie. Do tego dochodzi rehabilitacja, ją też chcielibyśmy prowadzić. I chodzi też o spotkania, na które ludzie ze stowarzyszenia by przyjeżdżali. Przed dniem niepodległości polskiej ja napisałam, że spotykamy się w Warszawie przy pomniku Piłsudskiego, a 24 osoby napisały: „Ale w Warszawie są 3. Przy którym?”. I wszyscy przyjechali na to spotkanie. Potem znowu przyjechali do Warszawy na sylwestra – i z Poznania, i z Krakowa, i z Wrocławia. No, to jest takie stowarzyszenie. Chcielibyśmy mieć tutaj jakieś biuro, żeby się spotykać.

Chciałabym jeszcze podziękować wszystkim za to, co robicie dla naszych ludzi, za wsparcie, które dostajemy w Ukrainie i tutaj, w Polsce. O, o jednym zapomniałam. Mówię o Ukrainie. Jakie tam są potrzeby? Kiedy otrzymałam to zaproszenie, napisałam w grupie stowarzyszenia: kto czego potrzebuje? No, nic mi nie przychodziło do głowy, ale przeczytałam i mogę powiedzieć. Co ja tam zobaczyłam? Ci, którzy wyjechali z okupowanych terytoriów i mieszkają na wsi, piszą, że tam teraz nie ma centralnego wodociągu, że oni muszą wodę z ziemi wydobywać i potrzebują… Nie wszystkie słowa znam. Oni potrzebują pomp. No, nawet do głowy mi nie przyszło, że oni mogą potrzebować tych pomp, żeby z ziemi tę wodę wybierać. Jeszcze potrzebują leków, a one są bardzo drogie. Jak ja zobaczyłam, jakie to są leki… Ho, ho, bardzo trudno je zdobyć. Niektórzy – ale mało było takich osób – napisali, że potrzebują paczek żywnościowych.

I co jeszcze oni tam pisali? A, jeszcze kwestia dzieci. Do nas przyjechała rodzina z Zaporoża, przyjechała na 10 dni czy 7 dni… I nawet kiedy pukali do drzwi, to oni tak robili… Oni byli tak przestraszeni, że kiedy ja to zobaczyłam, pomyślałam, że… Popieram tych moich kolegów, którzy mówili, żeby dzieci ze wschodniej Ukrainy przyjechały na odpoczynek, na rehabilitację – nie na 7 dni, ale co najmniej na 14 dni – to trochę kosztuje, żeby tu dojechać – a może i na miesiąc. No, na 14 dni co najmniej, bo tu trudno dojechać. Jeśli chodzi o tę rehabilitację, to ja widzę w tym Domu Polonii, jakie dzieci tam przyjeżdżają. One są przestraszone, ale na trzeci, piąty dzień już lepiej się czują. To byłoby bardzo ważne. Jeżeliby można było to zrobić, to serdecznie bym wszystkim podziękowała. No, jeszcze raz dziękuję wszystkim za wsparcie, dziękuję za wszystko.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękujemy bardzo.

To teraz 2 wystąpienia zdalne, tak? Pani Małgorzata Miedwiediewa z Domu Polskiego w Barze?

(Głos sali: Tak.)

Bardzo prosimy.

(Brak nagrania)

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Nie?

(Głos z sali: Coś z głosem… To może druga pani?)

Tak, pani Maria Ziembowicz z Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej.

Prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej w Samborze Maria Ziembowicz:

Dzień dobry wszystkim.

Ja w ogóle nie miałam zamiaru zabierać głosu, ale skoro już… Chciałabym bardzo serdecznie podziękować za wsparcie ze strony Polski, ze strony Wspólnoty Polskiej, również ze strony Fundacji „Wolność i Demokracja”, podziękować za to, co robiliście w ciągu minionego roku, za paczki, za pomoc, za wsparcie finansowe – nie tylko dla Polaków, ale również dla Ukraińców, dla żołnierzy pochodzenia polskiego i dla żołnierzy Ukraińców. Bardzo serdecznie dziękuję.

Jeżeli chodzi o jakieś potrzeby, to sama nie wiem… Jeżeli będą paczki dla osób starszych, paczki, które zawsze rozdajemy na Wielkanoc czy na Boże Narodzenie, to będą. Jeżeli nie uda się dostać ich z Polski, to będziemy starać się swoimi siłami zrobić te paczki, żeby osoby starsze wspomóc.

Teraz mamy zamiar wrócić już do normalności. W tym tygodniu, w poniedziałek mieliśmy zacząć zajęcia taneczne naszego zespołu „Krakowiaczek”, który działa przy Domu Polskim w Samborze – no, rok przerwy mieliśmy – ale na razie nie możemy, dlatego że nasza duża sala znów jest zapełniona pomocą humanitarną, którą otrzymaliśmy z Anglii, od Polonii z Anglii, ale również z Polski. A więc na razie jeszcze wysyłamy tę pomoc, ale myślę, że będziemy powoli wracać do zajęć tanecznych.

W zeszłym roku udało nam się zrobić Opłatek Maltański, spotkanie opłatkowe dla seniorów, jak również spotkanie opłatkowe dla członków zarządu. Na tym spotkaniu opłatkowym była pani konsul, był mer naszego miasta. Zrobiliśmy akademię z okazji dnia niepodległości polskiej, a tydzień później zrobiliśmy dzień patronów, uczciliśmy patronów Polski w roku 2022. Braliśmy również udział w Narodowym Czytaniu. Z tego powodu, że jesteśmy, powiedzmy, daleko od działań wojennych, bliżej granicy z Polską, mamy większe możliwości, możemy trochę inaczej na to patrzeć, możemy coś robić, wywiązywać się ze swoich zadań statutowych. No, teraz też przygotowujemy się… Jest rok Fredry, a Fredro jest pochowany w Rudkach, więc już planujemy uroczystości z okazji roku Fredry. W czerwcu zorganizujemy je w Rudkach wspólnie z księdzem.

Mamy jeszcze trochę pomocy humanitarnej, którą teraz wysyłamy właśnie do Zaporoża. Wcześniej wysyłaliśmy ją do Charkowa, do Mikołajowa i do obwodu żytomierskiego. Bardzo serdecznie dziękuję za wsparcie w każdej postaci. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękujemy bardzo.

(Brak nagrania)

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

…Czy film?

(Głos z sali: Pani Janino, zacznijmy od filmu.)

(Prezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Bonisławski: Ja myślę, że ten film nie jest wybitny, więc może szkoda państwa czasu…)

Roześlemy link do filmu.

Proszę bardzo.

(Prezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Bonisławski: To jest, myślę, bez znaczenia.)

(Senator Janina Sagatowska: Jak się ukaże, to będziemy oglądać.)

Ważniejszy jest głos pana prezesa.

(Senator Janina Sagatowska: Tak, głos ważniejszy.)

Prezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Dariusz Bonisławski:

No, niestety mam dla państwa złą wiadomość. Na filmie też głównie ja występowałem, więc z deszczu pod rynnę…

(Wesołość na sali)

Ale, mówiąc zupełnie poważnie, film pokazywał te obszary naszej działalności, które są może troszkę mniej znane. Otóż Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” stara się pomagać w tych dużych przedsięwzięciach, czyli przekazując środki pomocowe, przekazując różnego rodzaju wsparcie w postaci zapomóg i zakwaterowania, ale staramy się też przygotowywać takie formy pomocy, o jakie zwracają się do nas nasi partnerzy. Dzisiaj to było omawiane, właśnie temu był poświęcony ten film. Z tej racji, że ta pomoc była finansowana ze środków pochodzących od Polonii, chcieliśmy pokazać tym osobom, na co ich pieniądze są przeznaczane.

Ale przechodzę już do krótkiego omówienia tych form pomocy, która była realizowana.

(Głos z sali: Nie idzie.)

Nie idzie. Jest jakiś kłopot z prezentacją.

(Głos z sali: A, już jest.)

A więc w ramach Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” realizowaliśmy programy, projekty, które były finansowane przez państwo polskie. Z kancelarii premiera otrzymaliśmy dotację, którą przeznaczyliśmy na wsparcie Polaków, funkcjonujących z powodów oczywistych w Polsce. Przydzielaliśmy zapomogi finansowe, finansowaliśmy działalność tych osób na terenie ośrodków, w których zostały one zakwaterowane. Takich ośrodków Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” ma kilka. Główne z nich to Dom Polonii w Pułtusku i Dom Polonii w Ostródzie. Do dzisiaj w obydwu mieszka ok. 130–140 uchodźców z Ukrainy. Finansowaliśmy też kursy i różnego rodzaju pomoc humanitarną, w tym również zapomogi. Z tej pomocy skorzystało ponad 5 tysięcy osób, dokładnie 5 tysięcy 700 osób.

Realizowaliśmy również zadania, które, tak jak powiedziałem, były finansowane przez Polaków mieszkających poza granicami kraju. To było dla nas szalenie ważne, ponieważ pracowaliśmy od wielu lat nad budowaniem pewnej polskiej rodziny, a dzięki temu mogliśmy być pośrednikiem pomiędzy tymi, którzy nie doświadczali negatywnych skutków działań wojennych, a tymi, którzy byli jej ofiarami. W ramach takiej pomocy przekazanej nam przez Kongres Polonii Amerykańskiej udało się przygotować 4 turnusy, w których wzięło udział 88 małych Polaków z Ukrainy. To były turnusy, o które prosili Polacy. Dotyczyły one dzieci, które nie były bezpośrednimi ofiarami działań wojennych. Były to dzieci chore, dzieci autystyczne, dzieci z Aspergerem, dzieci z różnego rodzaju schorzeniami, które były pogłębiane, są pogłębiane w wyniku działań wojennych. I dlatego zorganizowaliśmy takie pobyty, w ramach których te dzieci przechodziły terapię, chodziły na zajęcia prowadzone zarówno przez terapeutów, psychologów, jak i fizjoterapeutów. To były zajęcia obejmujące różnego rodzaju schorzenia. Niestety tylko na tyle wystarczyło środków, tylko na takie pobyty. Ja w pełni rozumiem te wnioski, które padały, że takie pobyty powinny być zdecydowanie dłuższe, ale wyszliśmy z założenia, że trzeba możliwie największą liczbę dzieci objąć taką pomocą. A spłynęło do nas bardzo wiele próśb, bardzo wiele podań od rodziców. W każdym takim turnusie brali udział dziecko i rodzic, z reguły mama dziecka czy dwójki dzieci. To było organizowane na bazie naszego ośrodka, centrum rehabilitacji w Ostródzie.

Turnusy wypoczynkowe. To nasza odpowiedź – dla nas szalenie ważna, bo wynikająca z takiej dyskusji jak ta dzisiejsza – na zapotrzebowanie naszych partnerów, organizacji polskich na Ukrainie, tamtejszych środowisk. Przygotowaliśmy takie, jak to nazwaliśmy, pobyty wytchnieniowe. Te dzieci mogły tam przyjechać, mogły odpocząć i mogły oderwać się od tego koszmaru, jakim jest wyczekiwanie na syreny alarmowe i konieczność ucieczki. Kierowaliśmy zaproszenia głównie poprzez domy Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” działające na Ukrainie, ale nie tylko. Mieliśmy 60 uczestników. Te pobyty były sfinansowane przez Kongres Polonii Kanadyjskiej. Bardzo jesteśmy dumni z tego, że Polacy mieszkający w Kanadzie, zbierając stosunkowo nieduże środki… Chcę tu podkreślić, że skala pomocy ze strony państwa polskiego była ogromna. Pomoc organizacji polonijnych w porównaniu ze skalą środków przekazywanych przez państwo polskie na zakwaterowanie, na zapomogi, zasiłki, jest tak naprawdę mikroskopijna, ale ona pozwala uzupełnić te obszary, na które nie było finansowania, a było zapotrzebowanie. Wydaje nam się, że dobrze udało nam się spożytkować te środki.

Bardzo bym prosił o kolejny slajd. Pomoc dla uczniów migrujących. Udało nam się uzyskać środki na różnego rodzaju fundusze, w ramach których przygotowywaliśmy do pracy asystentów kulturowych. Oni pomagali Polakom, polskim nauczycielom, radom pedagogicznym w absorbcji, w budowaniu dwukulturowości, w budowaniu zrozumienia dla specyfiki dzieci, które przybywały do nas, nie znając dobrze, a najczęściej w ogóle, języka polskiego, a na dodatek mając pewną traumę, a bardzo często również zespół stresu pourazowego. Takich ośrodków mieliśmy, mamy w Polsce 10.

Bardzo proszę, dalej. Intensywne kursy języka polskiego dla dzieci i młodzieży. To były 5-dniowe kursy połączone z wypoczynkiem. To także nauka innych przedmiotów, kursy branżowe, różnego rodzaju przedsięwzięcia mające na celu wyjść naprzeciw potrzebom tych osób, które są w kłopocie, mają trudności. To bardzo ważny obszar działalności.

Bardzo proszę, dalej. Wydawało nam się, że istotnym obszarem, który powinien podlegać wsparciu… Chodzi o pomoc lekarzom i innym przedstawicielom służb medycznych, którzy przyjeżdżali do Polski. Było w tej grupie sporo Polaków, sporo osób pochodzenia polskiego. One, korzystając z naszej pomocy, uzyskują, szybciej uzyskują pozwolenia na pracę w Polsce. Chodzi o pozwolenia, na mocy których mogą przez 5 lat świadczyć różnego rodzaju działalność medyczną, jak i o zdanie egzaminu umożliwiającego im funkcjonowanie w obszarze służby zdrowia. Staramy się również pomagać tym osobom, które nie chcą przyjeżdżać do Polski i które funkcjonują na Ukrainie w warunkach bojowych. I tutaj wspólnie z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym prowadzimy, delegując tłumaczy specjalistycznych, którzy znają słownictwo medyczne, medyków i ratowników medycznych, również pochodzenia polskiego z Ukrainy, takie szkolenia przygotowujące do ewakuacji medycznej, do udzielania pomocy rannym. Powiem tylko, że ok. 400 lekarzy zginęło, zostało zabitych przez agresora – i to z reguły celowo – w czasie próby ewakuacji rannych. W tej chwili w Polsce trwa przedostatni turnus, ostatni będzie przed świętami Wielkiej Nocy.

Pozwoli pan, Panie Przewodniczący, że zarówno pana, jak i członków komisji, oczywiście naszych przyjaciół, już teraz zaproszę na takie spotkanie wielkanocne z osobami biorącymi udział w ostatnim kursie, z medykami z Ukrainy szkolącymi się w taktyce ewakuacji z pola walki. To będzie spotkanie w Domu Polonii na Krakowskim Przedmieściu przed ich wyjazdem, przed ich powrotem na Ukrainę. Serdecznie zapraszamy. Oczywiście oficjalnie takie zaproszenie wyślemy.

Przygotowujemy też XI Kongres Polonii Medycznej, w którym wezmą udział polscy lekarze z całego świata. Szukamy środków na wsparcie dla tych osób z Ukrainy, ze Wschodu, które będą chciały przyjechać, ale nie będą mogły za ten pobyt zapłacić. Organizatorem są izby lekarskie. My jesteśmy tutaj tylko podmiotem współorganizującym i szukającym pomocy, wsparcia dla tych osób.

Bardzo proszę, dalej. Asystenci kulturowi. Powiedziałem o tym już wcześniej. Myślę, że…

Poprosimy dalej. Działania edukacyjne ośrodka…

(Wypowiedzi w tle nagrania)

(Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski: Zapraszamy, zapraszamy.)

Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na działania edukacyjne ośrodka doskonalenia nauczycieli, który prowadzi działania w 2 kierunkach, tj. współpracuje ze środowiskami polskimi, pomagając im zrozumieć dwukulturowość i ucząc ich języka ukraińskiego, tak żeby dzieci, które przychodzą do polskich szkół, miały zapewnioną dobrą opiekę, a z drugiej strony szkoli nauczycieli, którzy mogą pracować w charakterze asystentów kulturowych. Staramy się w pierwszej kolejności kierować tę pomoc do osób pochodzenia polskiego. Mamy bardzo wielu chętnych, którzy zapisują się na nasze kursy, a potem są delegowani do szkół.

Podręczniki do nauczania języka polskiego. Pani prezes, wydaje mi się, już sygnalizowała ten temat. Na naszej stronie podręcznikipolonijne.pl jest bezpłatny podręcznik specjalnie opracowany dla szkół na Ukrainie – „Język polski bez granic”. To już ponad 100 tysięcy pobrań, bezpłatnych. Takie książki można też oczywiście zakupić. Szukamy środków i jeżeli je znajdziemy, to będziemy takie podręczniki oczywiście bezpłatnie dystrybuować. Na razie jest możliwość pobrania wersji elektronicznej, która jest całkowicie bezpłatna. To są bardzo dobre podręczniki, one powstawały przez kilka lat na wniosek jeszcze pana dyrektora Adama Chłopka i centrum metodycznego. Wspólnie opracowywaliśmy materiał w przypadku każdego poziomu nauczania, a więc to mogą być podręczniki do wszystkich poziomów nauczania. Bardzo proszę z nami się kontaktować w tej sprawie. Będziemy szukali możliwych rozwiązań.

Bardzo proszę, dalej. No, to jest wizualizacja…

Bardzo proszę, dalej. Wsparcie organizacji na Ukrainie – o tym mówili moi przedmówcy. Tu jest lista… Wszyscy wiemy, że zarówno Wspólnota Polska, jak i pozostałe organizacje finansowane przez państwo polskie za pośrednictwem biura pełnomocnika rządu mogą liczyć na takie wsparcie.

Bardzo proszę o kolejny slajd. Inicjatywa „Wielkanocna paczka dla Rodaków na Ukrainie”. To jest, wydaje mi się – zresztą kilkukrotnie to już tu wybrzmiało – oczekiwane, potrzebne. Istotne jest to, żeby te paczki były dobrze, powiedziałbym, zaplanowane, zaprojektowane, bo wtedy najlepszą korzyść przynoszą. Cieszymy się, że o tym rozmawiamy, bo Wielkanoc już za pasem, tak więc kolejna tura tej pomocy tam pojedzie i za pośrednictwem naszych domów w Barze, w Samborze, w Żytomierzu – gdziekolwiek indziej, gdzie nasi partnerzy funkcjonują – będzie przekazywana do środowisk polskich.

Bardzo proszę, dalej. Cały czas trwa akcja „Podaruj znicz na Kresy”, nie zapominamy o tym, choć oczywiście kwestia rewitalizacja cmentarzy, konieczności pamiętania o miejscach pochówku Polaków poległych czy też tych, którzy w danym miejscu mieszkali, zeszła nieco na drugi plan w sensie medialnym. No ale oczywiście trzeba to robić. Patrząc na to, co dzieje się na Białorusi, na sytuację, w jakiej znajdują się nasze miejsca pamięci… Doceniamy to, że można w tej chwili bez żadnych przeszkód na innych terytoriach realizować taką akcję.

Bardzo proszę o kolejny slajd. To mapka poglądowa ilustrująca, gdzie docieramy z pomocą. To jest tak naprawdę całość Ukrainy, tak że te wschodnie tereny, może nawet bardziej niż zachodnie, objęte są pomocą. Docieramy wszędzie tam, gdzie tylko można przekazać pomoc. Dzieci, które przyjeżdżały do Ostródy i które były rehabilitowane, pochodziły zarówno z zachodnich terenów, z okolic Lwowa, Żytomierza, Baru, jak i ze wschodu Ukrainy. Tak więc tym bardziej godne uwagi jest to, o czym tutaj moi przedmówcy mówili. Jest to szalenie ważne, żeby te dzieci były…

(Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski: Morze Czerwone? To aż do Izraela…)

(Wypowiedzi w tle nagrania)

To pani dyrektor przygotowywała…

(Wesołość na sali) (Wypowiedzi w tle nagrania)

Tak czułem, że skandal międzynarodowy, jeśli nie jakiś konflikt, może tutaj wybuchnąć…

(Wesołość na sali) (Wypowiedzi w tle nagrania)

No właśnie, tak.

Bardzo prosimy, dalej. Tu podziękowania… To zawsze jest miłe, buduje naszą siłę.

Bardzo proszę dalej. „Solidarni z Ukrainą” – prowadzimy taki serwis, to znaczy Polonijna Agencja Informacyjna go prowadzi. To jest ważne. Można tam wejść, przeczytać, zobaczyć… Skala ukazujących się tam informacji, wydaje mi się, wskazuje na to, co się dzieje. To pokazuje, jak bardzo te działania są potrzebne. Zachęcamy do odwiedzania tej strony.

Bardzo proszę, dalej. O, już koniec. Dziękujemy za uwagę…

Jeżeli można, Panie Przewodniczący, Szanowni Państwo, to dwa zdania podsumowania. Oczywiście mamy dokładne wyliczenia statystyczne… Skupiając się na tym, co było powiedziane przed moim wystąpieniem, i na tym, co wynika z naszych doświadczeń, należy powiedzieć, że pomoc realizowana dzięki subwencjom, dzięki dotacjom, dzięki konkursom państwa polskiego, instytucji państwa polskiego – jeżeli chodzi o osoby pochodzenia polskiego, to mam na myśli głównie dotacje Biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Polonii i Polaków za Granicą – jest szalenie ważna i potrzebna. My staramy się diagnozować potrzeby. Niezwłocznie po podpisaniu umowy z panem ministrem Janem Dziedziczakiem i jego biurem będziemy wdrażać wszystkie uzgodnione założenia pomocowe. Tej pomocy na pewno nie zabraknie, no ale oczywiste jest, że nie na wszystko pieniądze się znajdą, bo tak to już jest. Chciałbym tutaj bardzo mocno podkreślić udział Polonii, Polaków, którzy bardzo żywiołowo odpowiedzieli na wszelkiego rodzaju potrzeby. Prawdą jest, że Polscy, powiedziałbym, w swojej masie najchętniej przekazują środki do instytucji, które są najbardziej rozpoznawalne na świecie, czyli do Polskiego Czerwonego Krzyża, do Caritas. My się o to nie obrażamy, niemniej jednak staramy się w tych środowiskach pokazywać, że ludzie na Ukrainie potrzebują różnych form pomocy, ale mieszkają tam też Polacy i dobrze jest kierować tę pomoc w sposób szczególny, czyli do mieszkańców Ukrainy pochodzenia polskiego. Chodzi o to, żeby w tej masie osób potrzebujących to braterstwo, ta przynależność do rodziny polskiej była w jakiś sposób nagrodzona.

Bardzo mocno chcemy też podkreślić rolę i znaczenie turnusów rehabilitacyjnych. Nie dlatego, że ja pochodzę z Ostródy, i nie dlatego, że ten ośrodek rehabilitacyjny tam działający jest bardzo ważny, ale dlatego, że te dzieci ogromnie dużo z takich pobytów rehabilitacyjnych, terapeutycznych, fizjoterapeutycznych wynosiły. Nie ma żadnego innego finansowania dla takich pobytów, więc… Chcę podkreślić, zgadzając się z tym, że możliwie dużo dzieci z Ukrainy powinno przyjechać do Polski, że chorym dzieciom powinno się zapewnić szczególne warunki do tego, żeby z koszmaru wojny, ale też z koszmaru swoich schorzeń – autyzmu, Aspergera, różnych innych ograniczeń –mogły się na chwilę wyrwać i w specjalistycznych placówkach uzyskać pomoc. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękujemy bardzo.

Szanowni Państwo, mamy jeszcze mniej więcej pół godziny. Chcę zapytać pana dyrektora Badowskiego, czy chciałby zabrać głos na tym etapie. Także reprezentanta MSZ, pana dyrektora… Bardzo prosimy o krótkie wypowiedzi. Potem otworzymy dyskusję.

Dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Badowski:

Szanowny Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo!

Bardzo dziękujemy za zaproszenie. I przepraszam, także w imieniu moich kolegów z MSZ… Byliśmy na otwarciu wystawy upamiętniającej osoby polskiego pochodzenia, które zginęły w obronie Ukrainy. To także członkowie czy byli członkowie organizacji polskich, którzy tam działali i którzy za swoją współojczyznę zginęli.

Jeśli chodzi o wsparcie, to tutaj mamy przedstawicieli jednego ze środowisk, jednej z organizacji, która prowadzi projekt pomocowy. To jest tak, że po wybuchu wojny wprowadziliśmy w zasadzie od razu, w porozumieniu z 3 największymi organizacjami, projekt pomocowy dla tych, którzy do Polski przyjechali. Państwo jesteście, powiedziałbym, odbiorcami tego projektu po dziś dzień. To jest ponad 28 milionów zł na to, żeby pomóc tutaj na miejscu. To było dofinansowanie do pobytów, to były specjalne zapomogi, to były środki na naukę języka polskiego, na dokształcenie zawodowe. Bardzo szeroki zakres działań, które, no, skończyły się w zeszłym roku budżetowym. W tej chwili już pracujemy z 3 największymi organizacjami nad tym, żeby te działania kontynuować w tym roku, bo taka potrzeba jest. Akcenty pewnie będą przesunięte na inne obszary, ale… Jesteśmy w stałym kontakcie.

Prowadziliśmy też projekt za pośrednictwem 4 organizacji na terenie Ukrainy, taki projekt typowo pomocowy, charytatywny. Te organizacje to Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”, „Wolność i Demokracja”, Stowarzyszenie „Klasztor Węgrów” i Polski Zespół Humanitarny. Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” chyba takiego programu pomocowego na Ukrainie nie prowadziła. Tutaj było dużo działań na miejscu, w Polsce. Szanowni Państwo, dodając do tego struktury, które wsparliśmy kwotą ponad 5 milionów zł… To było – i tu nie zdradzę żadnej tajemnicy – wydatkowane w trybie szczególnym z rezerwy pana premiera i to było ponad 5 milionów zł na wszystkie organizacje. I zasadniczo co do potrzeb, które były do nas zgłaszane, nie zgłaszaliśmy większych uwag i nie redukowaliśmy tych potrzeb, poza ewidentnymi przypadkami… Przepraszam, ale jeśli organizacja polska w Charkowie albo gdzieś na dalekim wschodzie oczekuje np. ekspresu do kawy za wiele tysięcy złotych, no to nie jest to ten moment. Tego typu sprzęty, które nie były pierwszej potrzeby, po prostu, że tak powiem, okroiliśmy… Ale to i tak było ponad 5 milionów zł. Dodatkowo przed wakacjami ogłosiliśmy nabór na kolonie dla osób z Ukrainy, dla Polaków z Ukrainy. Przeznaczyliśmy na to prawie 1 milion zł i ponad 2 tysiące dzieci w Polsce wypoczywało. Z pełną odpowiedzialnością powiem, że tutaj wszystkie wnioski, które do nas zostały złożone, otrzymały finansowanie. Tak że tutaj nie było takiego przypadku, że jakieś środowisko, jakaś szkoła czy jakaś organizacja, która się do nas zgłosiła, nie dostała tego finansowania.

W sumie, Szanowni Państwo, z rezerwy pana premiera przeznaczyliśmy w zeszłym roku dla Polaków z Ukrainy – i tych, którzy są w Polsce, którzy przyjechali do Polski, i tych, którzy mieszkają tam, działają i walczą – ponad 41 milionów zł poprzez struktury i te pomocowe programy, poza koloniami… To było 5 organizacji, czyli 3 największe takie jak Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, „Pomoc Polakom na Wschodzie” i „Wolność i Demokracja” oraz „Klasztor Węgrów” i Polski Zespół Humanitarny. W przypadku kolonii było to działanie znacznie, znacznie szersze – kilkanaście organizacji opiekowało się przebywającymi w Polsce Polakami z Ukrainy.

Ta pomoc jest i będzie dalej realizowana za pośrednictwem bardzo różnych podmiotów. Szkoda, że, tak jak mówię, nie ma tutaj przedstawicieli wszystkich 3 największych, bo byłoby to dobre uzupełnienie… To jest wspólny projekt, tak że państwo bardzo efektywnie i efektownie współpracują i budują ten program. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękuję bardzo.

Czy pan dyrektor chciałby coś uzupełnić?

Dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Sławomir Kowalski:

Może w istocie w drodze uzupełnienia…

(Głos z sali: Mikrofon proszę włączyć.)

Chciałbym tylko dodać, że my również prowadzimy swoje działania, chociaż mamy ograniczone możliwości, bo w zasadzie w tej chwili funkcjonują 2 konsulaty, czyli Łuck i Lwów, natomiast… No i Kijów oczywiście, chociaż tam obsada jest mała. Aczkolwiek konsul działa i realizuje różne działania wspierające. Przyjęliśmy formułę działania, powiedziałbym, konsulów ambulante, czyli takich krążących, którzy po prostu jeżdżą, pojawiają się i coś dowożą, coś przywożą, odwożą itd. Staramy się realizować te działania. To oczywiście nie są wielkie środki projektowe, to są raczej środki doraźne, ale bardzo mocno stawiamy na realizacje bieżących potrzeb, zakup sprzętu do podtrzymania prądu typu generatory czy UPS itd. Doposażamy też szkoły polskie, doposażaliśmy też w szczególności… Bo schrony są często organizowane ad hoc, tam nie ma wyposażenia, są nieprzygotowane. To może jest taki prozaiczny wątek, ale warto o tym powiedzieć: doposażamy te miejsca w toalety mobilne, tak żeby dzieci w czasie przebywania w schronie mogły skorzystać z tej toalety i nie musiały się, no, męczyć w związku z potrzebami fizjologicznymi. Te pobyty w schronie mogą być długie. Tak że staramy się doposażyć te schrony tak, żeby te pobyty… Oczywiście to nie są rzeczy łatwe. Każdy, kto siedział w schronie, wie, że to jest męczące, długotrwałe i psychicznie wykańczające w przypadku dorosłych, a w przypadku dzieci jest jeszcze trudniej. Tak więc staramy się doposażyć te szkolne schrony w szczególności w książki, w filmy, stworzyć tam możliwości takie, żeby dzieci mogły spędzić ten czas, nie myśląc o… No, staramy się odciągnąć ich myśli od spraw wojennych.

Myślę też, że ta dzisiejsza wystawa jest wyraźnym dowodem tego, że znaczna część naszych zabiegów idzie w kierunku wskazywania decydentom i elitom ukraińskim, że Polacy wspierają państwo ukraińskie, Polacy mieszkający na Ukrainie. I stąd ta wystawa, którą dzisiaj otworzyła pani marszałek Gosiewska wraz z panem ministrem Wawrzykiem, to jest oddanie hołdu tym Polakom, którzy zginęli walcząc w armii ukraińskiej o wolność Ukrainy. Myślę, że niezwykle istotne jest… Na Ukrainie jest świadomość, że Polska pomaga, ale sami państwo możecie odpowiedzieć sobie na pytanie, na ile to jest świadomość tego, że Polacy pomagają. Wiemy – to pewnie już tu padło – że znaczna część organizacji polskich, prezesów i samych struktur, przebywa obecnie na terenie Polski, nie ma ich na terenie Ukrainy. Na Ukrainie ich nie widać, to poprzez działania innych osób, które tam przebywają… Nam bardzo zależy na tym, żeby osoby, które są na Ukrainie, działają, walczą, realizują pomoc, angażują się, były widoczne i dostrzegane i żebyśmy nie byli postrzegani jako jedna z mniejszości, która stanowi problemy. Przeciwnie, chodzi o to, żebyśmy pokazywali wszystkim… Ja myślę, że naszą intencją jest pokazywanie tej wystawy szerzej, nie tylko na Ukrainie, bo to jest dobitny dowód na to, że Polacy zachowując swoją polską tożsamość, a w sytuacji próby są lojalnymi obywatelami państw, w których mieszkają. To wyraźnie pokazuje, że polskość nie stoi w sprzeczności w obowiązkami wobec miejsca, w którym żyjemy – i miłością do tego miejsca – i traktowania go jako swojej ojczyzny. Dowód na to stanowi te kilkanaście plansz – niestety pewnie będzie ich coraz więcej – upamiętniających tych Polaków, którzy oddali najwyższą ofiarę w tej walce, w obronie Ukrainy. Dziękuję serdecznie.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękuję bardzo.

Otwieram dyskusję.

Pani przewodnicząca Sagatowska jako pierwsza. Przyjmuję kolejne zgłoszenia… Pan senator Gogacz.

Proszę bardzo.

Senator Janina Sagatowska:

Ja krótko, Panie Przewodniczący.

Wysoka Komisjo! Panowie Dyrektorzy! Drodzy Rodacy!

Chciałabym przede wszystkim… Mówimy tu o pomocy humanitarnej i wszelkiej innej. Ja jestem pełna podziwu i chciałabym podziękować, wpisując się w ostatnie słowa pana dyrektora, za to, że nie opuściliście rąk i że mimo wojny, mimo takich warunków, w których można się załamać – to są dzieci z traumami, to są osoby starsze itd. – trwa praca, praca nad polskością, nad językiem polskim, nad naszą kulturą. Jesteście tam i świadczycie o tym, ale nawet stąd działacie w taki czy w inny sposób… Panów dyrektorów nie było z nami od początku, ale w zasadzie jakby byli, w tym kierunku szły ich wypowiedzi. Ja chciałabym się skupić na tym, że państwo polskie… Senat wspierał głównie naukę języka polskiego, rozwój oświaty, bo to stanowi o naszej tożsamości, o naszych duszach, o naszej kulturze itd. I wy teraz dalej to robicie. Dziękując za to, chciałabym was zachęcić do tego, żebyście trwali, pracowali nad tym i nie poddawali się. To wszystko doda wam jeszcze większych sił i odwagi w działaniu, w świadczeniu o tym, co to znaczy Polak. Polak – to brzmi dumnie. Tak jak pan dyrektor powiedział, my potrafimy wszędzie tam, gdzie jesteśmy, na całym świecie… Tak jak Franciszek Salezy mówił, umiejcie zakwitnąć jak kwiat tam, gdzie was postawią. I właśnie tak kwitniecie. Za to chciałabym podziękować.

Nie chcę zabierać więcej czasu, bo inni też chcą się wypowiedzieć, a czas goni. Chcę tylko powiedzieć, Panie Dyrektorze, że z tych wypowiedzi, które tutaj padały, wynika, że jest zapotrzebowanie na kolonie. Pan powiedział, że to będzie kontynuowane… Tak że macie tutaj, Drogie Panie, pan prezes także, odpowiedź: to będzie. My tutaj w Polsce zdajemy sobie sprawę, że dzieci muszą na jakiś czas oderwać się od tej rzeczywistości, od tych bomb, tego huku, tych schronów. To jest… Ja nie muszę, bo… My to oglądamy w telewizji, a wy tam jesteście albo byliście i wiecie, co to wszystko znaczy. Dzieci będą u nas przyjmowane, państwo polskie na pewno ich nie zostawi. My cały czas mówimy o tym, że Polska będzie pomagać tak długo, jak długo trzeba będzie. Nie mówię już o naszych rodakach, którzy dają tam tak piękne świadectwo polskości…

A pani z Zaporoża chciałabym przekazać, a jesteście tam tak daleko… Pozdrowienia dla bpa Jana Sobiły, który robi tak wiele, żeby duch w was nie ustał. Tak że przekazujemy gorące pozdrowienia dla bpa Jana Sobiły.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Gogacz. Bardzo proszę.

Senator Stanisław Gogacz:

Dziękuję bardzo, Panie Przewodniczący.

Chciałbym podziękować i wyrazić ogromną radość, że jesteście państwo tu razem z nami, uczestniczycie w posiedzeniu komisji emigracji i spraw Polaków za granicą. Cieszę się bardzo z obecności przedstawicieli rządu i wszystkich osób, które uczestniczą w tym dzisiejszym spotkaniu.

Spotkanie jest szczególne, dlatego że spotykamy się w sytuacji trwającej wojny, agresji Rosji na Ukrainę. Ogromne, wielkie podziękowanie dla państwa za to, że pomimo tego, że Ukraina jest dotknięta agresją, państwo prowadzicie tam swoją działalność statutową. Mówiąc „państwo”, mam na myśli Federację Organizacji Polskich na Ukrainie – wszyscy cały czas wspominamy poprzednią panią prezes, śp. panią Emilię Chmielową; oczywiście witamy nową panią prezes – no i oczywiście Związek Polaków na Ukrainie oraz inne, mniejsze organizacje, które działają i poprzez statutową działalność realizują cele tak bliskie nam Polakom, czyli promują kulturę polską, język polski, wspierają integrowanie się środowisk, pomaganie sobie nawzajem itd. Mówiąc o tych największych organizacjach, mam na uwadze przede wszystkim to, że państwo stanowicie ogromny kapitał, kapitał, który w sytuacji, kiedy trwa konflikt, kiedy te rutynowe, zwyczajne działania są zawieszane na jakiś czas, no bo trwa wojna… W tym momencie bardzo ważne jest to, czy społeczeństwo jest zorganizowane, czy Polacy mieszkający na Ukrainie są zorganizowani. A państwo jesteście zorganizowani. Ja, jeżdżąc po Ukrainie i spotykając się z Polakami, zauważyłem, że wszędzie tam jest to zorganizowane – to jest albo jakaś federacja, albo i federacja, i związek Polaków, oczywiście nie kłócące się ze sobą, tylko współpracujące, albo mniejsze struktury, takie jak np. Mozaika Berdyczowska. Nie wiem, czy jeszcze jest taka organizacja, to była i gazeta, i organizacja. Są też organizacje Polaków we Lwowie itd. To, że takie organizacje istnieją, to jest ogromny kapitał – kapitał ludzki, kapitał społeczny. Dzięki temu wszystko jest łatwiej zrobić – łatwiej jest rozprowadzić pomoc, łatwiej jest zorientować się, komu i co jest potrzebne. To jest taka sieć, która sprawia, że wiemy o swoich potrzebach.

Chciałbym bardzo podziękować panu prezesowi Związku Polaków na Ukrainie za ten dyplom, który otrzymałem, za to podziękowanie. I chciałbym powiedzieć tak. To jest wkład osób, które już od 23 lat działają w ramach akcji „Polacy – Rodakom”. Oczywiście w obecnej sytuacji, kiedy trwa agresja na całą Ukrainę, te akcenty, jeżeli chodzi o naszych rodaków, są rozszerzone. Oczywiście my robimy akcję dla Polaków za granicą, ale ze świadomością, że Polacy mieszkający tam – mówimy o Ukrainie – dzielą się pomocą, którą my im dajemy, z innymi. Hasło tej edycji akcji brzmi „Polacy – Ukrainie”.

Nasza spontaniczność, tu w kraju, po tym, jak wybuchła wojna, była ogromna. To było wielkie polskie serce… Ja od 23 lat patronuję akcji „Polacy – Rodakom” i mam orientację w tym, jak wyglądają zbiórki, jeżeli chodzi o Polaków za granicą. I nigdy nie widziałem tak wielkiej fali spontaniczności, jaka miała miejsce po 24 lutego ub.r. Proszę państwa, wszyscy organizowali zbiórki: szkoły, instytucje, grupy osób prywatnych itd. Po prostu wszyscy organizowali pomoc. I ta pomoc nadal jest organizowana, choć troszeczkę w mniejszym zakresie. No, są większe oczekiwania, jeżeli chodzi o państwo polskie, bo nie wszystko można w ramach zbiórek spontanicznych zrealizować. Państwo polskie jest tu oczywiście bardzo ważne. Dziękując panu prezesowi za ten dyplom, chciałbym powiedzieć, że ten dyplom dla mnie to jest podziękowanie dla wszystkich tych, którzy się włączyli w akcję „Polacy – Rodakom”, którzy te paczki przygotowywali itd. Tak jak ważne jest to, że istnieje sieć organizacji polskich na Ukrainie, która cały czas działa… Łatwiej jest poprowadzić zbiórkę, jeżeli się ją cyklicznie organizowało przez ileś lat, bo wszystko jest niejako z góry zaprogramowane.

Sugestie, które państwo nam przedstawiliście, dotyczące tego, co jest państwu potrzebne, co jest potrzebne Polakom… Mówiliśmy o tym, że kolonii dla dzieci może powinno być więcej niż do tej pory, że tych różnych darów, generatorów prądu itd., a jeżeli chodzi o paczki, to oczywiście głównie paczki spożywcze… Ale, tak jak państwo mówiliście, potrzeba w zasadzie wszystkiego, wszystko jest potrzebne. Dlatego państwo polskie, pomoc międzynarodowa… No i oczywiście ta spontaniczna pomoc też jest bardzo ważna. Tak że trzymamy kciuki i jesteśmy oczywiście do państwa dyspozycji. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Kazimierz Michał Ujazdowski:

Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?

Ja też chcę bardzo serdecznie podziękować – i za państwa obecność, i za to, czego dokonaliście, i za całe to doświadczenie polskiego społeczeństwa na Ukrainie. To jest także doświadczenie solidarności z Ukrainą, która ma wymiar dramatyczny. Myślę tu o ofiarach wojennych, obywatelach Ukrainy narodowości polskiej.

Chcielibyśmy prosić Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” o to, żeby – może przed wakacjami – udzieliło nam na piśmie takiej informacji aktualizującej to, co się dzieje. Chcę też wyrazić życzenie tego, żeby wojna skończyła się, że tak powiem, zgodnie ze sprawiedliwością i kwestią bezpieczeństwa naszej części Europy definitywnym zwycięstwem i rozciągnięciem gwarancji bezpieczeństwa Zachodu na Ukrainę, co też umożliwi powrót wszystkim na terytorium Ukrainy. Pan dyrektor reprezentujący Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwrócił uwagę na to, że duża część działaczy polskich organizacji mieszka na terenie kraju. Traktujemy to jako sytuację wyjątkową. Po nastaniu pokoju… Wszystko przemawia za tym, że będziecie mogli wrócić, wszyscy będą mogli wrócić na Ukrainę i prowadzić swobodnie działalność na rzecz polskości. Tego życzymy.

Jeśli nie ma żadnych dodatkowych pytań, to na tym byśmy skończyli. Raz jeszcze prosimy…

(Senator Halina Bieda: Ja mam wniosek, powiedziałabym, pokomisyjny. Jak widzę, wszyscy robią zdjęcia. A może zrobimy wspólne zdjęcie?)

Zrobimy wspólne zdjęcie, tak.

(Senator Halina Bieda: Jeśli państwo by się zgodzili, nam by było bardzo miło…)

Tak. Mamy jeszcze czas na to, żeby zrobić wspólne zdjęcie na korytarzu, w holu.

Jeszcze tylko pytanie, czy w sprawach różnych są zgłoszenia. Nie.

To zamykam posiedzenie.

I zapraszam do wspólnego zdjęcia.

(Koniec posiedzenia o godzinie 13 minut 40)