Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej (nr 183) w dniu 25-09-2018
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej (183.)

w dniu 25 września 2018 r.

Porządek obrad:

1. Informacja ambasadora Republiki Bułgarii podsumowująca prezydencję bułgarską w Radzie Unii Europejskiej.

2. Informacja Ministerstwa Spraw Zagranicznych na temat polskiej polityki europejskiej w okresie prezydencji bułgarskiej w Radzie Unii Europejskiej.

3. Informacja ambasadora Republiki Austrii na temat priorytetów prezydencji austriackiej w Radzie Unii Europejskiej.

4. Informacja Ministerstwa Spraw Zagranicznych na temat polskiej polityki europejskiej w okresie prezydencji austriackiej w Radzie Unii Europejskiej.

(Początek posiedzenia o godzinie 14 minut 00)

(Posiedzeniu przewodniczy przewodniczący Marek Rocki)

Przewodniczący Marek Rocki:

Witam państwa.

Rozpoczynamy sto osiemdziesiąte trzecie posiedzenie senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej.

W porządku dzisiejszego posiedzenia są 4 punkty. Po pierwsze: informacja ambasadora Republiki Bułgarii podsumowująca prezydencję bułgarską w Radzie Unii Europejskiej. Po drugie: informacja Ministerstwa Spraw Zagranicznych na temat polskiej polityki europejskiej w okresie prezydencji bułgarskiej w Radzie Unii Europejskiej. Następnie: informacja ambasadora Republiki Austrii na temat priorytetów prezydencji austriackiej w Radzie Unii Europejskiej. I informacja Ministerstwa Spraw Zagranicznych na temat polskiej polityki europejskiej w okresie prezydencji austriackiej w Radzie Unii Europejskiej.

Witam panów ambasadorów Bułgarii i Austrii. Witam pana ministra Szymańskiego.

Punkt 1. porządku obrad: informacja ambasadora Republiki Bułgarii podsumowująca prezydencję bułgarską w Radzie Unii Europejskiej

I oddaję głos panu ambasadorowi Bułgarii. Bardzo proszę.

Ambasador Republiki Bułgarii Emil Savov Yalnazov:

Dziękuję bardzo.

Za państwa pozwoleniem będę mówić po angielsku.

(Przewodniczący Marek Rocki: Oczywiście, proszę.)

Szanowny Panie Przewodniczący, senatorze Rocki, Szanowny Panie Sekretarzu Stanu, Wybitni Członkowie Komitetu, Wasze Ekscelencje, Panie i Panowie!

To prawdziwa przyjemność wrócić tu po wakacyjnej przerwie. Prezydencja Bułgarii skończyła się 3 miesiące temu, kiedy to przewodnictwo przejęła Austria. Trudno więc mówić o prezydencji Bułgarii po 3 miesiącach. Ale może, z drugiej strony, warto ją podsumować. Właściwie to prezydencja austriacka już w połowie, przygotowuje się już kolejne trio: nasze trio stanowiły Estonia, Bułgaria i Austria, a następne trio to Rumunia, Finlandia i Chorwacja. Jak już powiedziałem, naprawdę trudnym zadaniem jest przedstawienie krótkiego podsumowania tego, co osiągnęliśmy, co zrobiliśmy podczas naszej prezydencji, więc zdecydowałem, że być może najlepiej będzie zaprezentować krótkie, 3-minutowe wideo o osiągnięciach prezydencji Bułgarii. Potem ewentualnie powiem trochę więcej, a następnie zostawię czas na komentarze lub pytania, jeśli takie się pojawią. A więc proszę…

(Prezentacja filmu)

To ostatnie stwierdzenie – „zjednoczeni jesteśmy silni” – było mottem bułgarskiej prezydencji. Priorytetem naszej pracy było oczywiście utrzymanie jedności Unii i oczywiście uczynienie jej silniejszą, lepiej wyposażoną, bardziej dostosowaną do wyzwań, którym wszyscy wspólnie stawiamy czoła.

Mam nadzieję, że film przedstawił dużo informacji, choć trwał tylko 3 minuty, co było znacznym utrudnieniem. Przepraszam, jeśli może zdaniem niektórym może to brzmieć nieco chełpliwie, ale w ten sposób robi się klipy tego typu. Chciałbym jednak podkreślić, że słowo „my”, które było używane w całym filmie, oznacza nie tylko Bułgarię, ale nas wszystkich, łącznie, wszystkich członków Unii Europejskiej.

Uczyniwszy tę uwagę, chciałbym powiedzieć kilka dodatkowych słów na temat bułgarskiej prezydencji i na temat być może jednego z głównych osiągnięć, a mianowicie łączności i europejskiej perspektywie w odniesieniu do regionu Bałkanów Zachodnich, który był dla nas priorytetem zadeklarowanym jeszcze przed prezydencją. Ciężko pracowaliśmy, aby na powrót uczynić ten region centrum uwagi Unii Europejskiej, ponieważ, z jednej strony, są to sąsiadujące z nami regiony, te kraje są naszymi sąsiadami, a po drugie, te kraje – geograficznie i politycznie – należą do Europy, a ich przyszłość jest w Unii Europejskiej. Ale przez jakiś czas, jak wiecie, słowo „rozszerzenie” zostało, można powiedzieć, zapomniane. Nie było ono w modzie. Sądzimy, że udało nam się uczynić perspektywę rozszerzenia, agendę rozszerzenia przedmiotem zainteresowania Unii Europejskiej.

Ważnym wydarzeniem był szczyt UE – Bałkany Zachodnie, który odbył się 16–17 maja. Mieliśmy przyjemność gościć na tym szczycie premiera Morawieckiego. Jeśli się nie mylę, był tam także minister Szymański.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, przepraszam, że nie wspomniałem od razu.

Dało to 2 ważne wyniki polityczne. Jednym z nich jest dokument polityczny, deklaracja sofijska, podpisana po około 15 latach od deklaracji z Salonik, która jest politycznym dokumentem kładącym nacisk na przyszłość krajów Bałkanów Zachodnich w Unii Europejskiej oraz podkreślającym kwestię łączności i perspektywę dla tych krajów, które przystąpią do Unii Europejskiej w przyszłości.

Kolejnym bardzo ważnym dokumentem był sofijski program działań priorytetowych, który zawierał już konkretne kroki i środki wspierające bezpieczeństwo, łączność, współpracę regionalną i połączenia cyfrowe, a także promował konkretne projekty, aby faktycznie zakotwiczyć te kraje w Unii Europejskiej. Chodzi tutaj o kontakt z Unią Europejską, ale także o połączenie w regionie, połączenie krajów między sobą. Tak więc ten program jest cały czas rozwijany i wdrażany. Cieszymy się bardzo, że Austria po przejęciu przewodnictwa wciąż utrzymuje kwestię Bałkanów Zachodnich wysoko na liście priorytetów UE. Jesteśmy również optymistami co do tego, że będzie to kontynuowane, kiedy przewodnictwo przejmie Rumunia, a następnie – Finlandia i Chorwacja. Nawiasem mówiąc, Chorwacja już ogłosiła, że chciałaby zorganizować nowy szczyt w celu przeglądu wdrażania decyzji z Sofii.

Kolejnym osiągnięciem była, jak sądzę, zmiana atmosfery, zmiana, można powiedzieć, klimatu w regionie. Zaczęło się od oczywiście pozytywnej zmiany, od traktatu, który został podpisany między Bułgarią a Republiką Macedonii, byłą Jugosłowiańską Republiką Macedonii. Mam nadzieję, że ta nazwa i ten akronim wkrótce staną się przestarzałe, ale nadal muszę ich używać, ponieważ jest to jak dotąd przyjęta nazwa tego kraju.

Potem oczywiście mieliśmy historyczny przełom między Atenami i Skopje z historyczną umową o uregulowaniu tzw. sporu o nazwę i wszystkich nieporozumień między Grecją a Republiką Macedonii. Tak więc, jak państwo wiedzą, uzgodniono nową nazwę – Republika Północnej Macedonii – ale oczekujemy nadchodzącego referendum w Skopje w sprawie potwierdzenia tej nazwy. Jest to obecnie kluczowy temat dla tego regionu. Co więcej, musiałaby nastąpić zmiana konstytucji kraju, aby potwierdzić tę nową nazwę i rozstrzygnąć spory, nieporozumienia.

Pozytywnym osiągnięciem było również zaproszenie wystosowane – oczywiście warunkowo – przez Radę do Republiki Macedonii i do Albanii, aby rozpocząć negocjacje akcesyjne w czerwcu 2019 r. Oczywiście warunkowo, jest to uwarunkowane osiągnięciem niezbędnych postępów do czerwca 2019 r. w celu uzyskania zaproszenia przedakcesyjnego.

Kolejnym rezultatem było oczywiście zaproszenie, które zostało wystosowane do Republiki Macedonii w celu wstąpienia do NATO – ponownie, warunkowo – podczas szczytu NATO w lipcu.

We wszystkich tych staraniach mieliśmy bardzo silne wsparcie ze strony Polski. Polska jest bardzo aktywnym, powiedziałbym, uczestnikiem, mistrzem polityki rozszerzenia, zawsze popierała rozszerzenie o kraje Bałkanów Zachodnich. Symboliczne jest także to, że kolejny szczyt tzw. procesu berlińskiego odbędzie się tutaj, w Polsce, w 2019 r. Mamy więc nadzieję na aktywną współpracę z Polską w sprawie przygotowań do tego ważnego szczytu w przyszłym roku. Tegoroczny szczyt odbył się w Londynie, a następny odbędzie się w Polsce.

Myślę, że mogę się tutaj zatrzymać, będzie to okazja do komentarzy i pytań. Oczywiście, istnieje wiele innych tematów lub może osiągnięć i wyników, które w tej chwili pomijam, ale to było, jak sądzę, najważniejsze, co tak naprawdę chciałem dziś, w zwięzłej formie, powiedzieć. Dziękuję.

Przewodniczący Marek Rocki:

Dziękuję bardzo, Panie Ambasadorze.

Czy ktoś z państwa senatorów ma pytania do pana ambasadora? Nie.

Punkt 2. porządku obrad: informacja Ministerstwa Spraw Zagranicznych na temat polskiej polityki europejskiej w okresie prezydencji bułgarskiej w Radzie Unii Europejskiej

Wobec tego możemy przejść do informacji pana ministra.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Szymański:

Dziękuję bardzo.

Panie Przewodniczący! Panowie Ambasadorowie! Panie i Panowie Senatorzy!

Każdy kraj na pewno patrzy na takich 6 miesięcy wyjętych z procesów decyzyjnych Unii Europejskiej trochę inaczej. Wspomniana została tutaj dość niesamowita w sumie liczba, 1 tysiąc 900 spotkań w trakcie 6 miesięcy. Nie wiem, czy nie powinniśmy pomyśleć o reformie systemu decyzyjnego w Unii… (wesołość na sali) …bo to naprawdę dużo spotkań. Ale to pokazuje dość dobrze, że w Unii cały czas, w ciągu każdych 6 miesięcy toczą się dosłownie setki procesów decyzyjnych, w różnych sprawach, które mają różną wagę dla poszczególnych państw. Ale oczywiście są też takie procesy, które są obiektywnie kluczowe, najważniejsze. Ja chciałbym zwrócić państwa uwagę na te, które są kluczowe z polskiego punktu widzenia. Myślę, że wiele z nich ma też charakter strategiczny dla całej Unii. A szczegółowa informacja dotycząca każdego z tych setek procesów decyzyjnych znajduje się oczywiście w dokumencie, który przedstawiliśmy Sejmowi i Senatowi zgodnie z wymaganiami ustawy kooperacyjnej.

Wśród priorytetów prezydencji bułgarskiej bardzo ważną rolę odgrywały wzrost gospodarczy i spójność społeczna. Tutaj odnotowaliśmy starania, by kontynuować trudny proces reformy unii gospodarczo-walutowej, w szczególności jeżeli chodzi o wzmocnienie europejskiego mechanizmu stabilizacyjnego i dokończenie unii bankowej. To jest problem, który będzie z nami przypuszczalnie przez dłuższy czas. Niemniej jednak z polskiego punktu widzenia – i, jak myślę, również z punktu widzenia Bułgarii – niezwykle ważne jest, aby ten proces przebiegał w sposób otwarty oraz aby nie stwarzał jakichkolwiek ryzyk dla integralności wspólnego rynku. Ponieważ, tak czy inaczej, unia gospodarczo-walutowa jeszcze przez jakiś czas, być może nawet długi czas, nie będzie pokrywała się w 100% ze wspólnym rynkiem. A to oznacza, że mamy tutaj do czynienia z pewnego typu ryzykiem – nie oceniłbym go jako wysokie, ale jednak powiedziałbym, że ono istnieje – że reforma unii gospodarczo-walutowej będzie prowadziła do podziałów na wspólnym rynku. To byłoby ze szkodą dla całego wspólnego rynku, dla wszystkich jego uczestników. Polska bardzo mocno zwraca na to uwagę. I myślę, że te prace, które były podejmowane w trakcie prezydencji bułgarskiej, zdecydowanie wychodziły naprzeciw polskim oczekiwaniom we wspomnianej sprawie. Z całą pewnością Polska nie chce stwarzać żadnych przeszkód, jeżeli chodzi o konieczne reformy strefy euro. Bo mimo atmosfery pokryzysowej, postkryzysowej w strefie euro z całą pewnością strefa euro dzisiaj nie jest przygotowana na potencjalne nowe kryzysy. W związku z tym nie traci na ważności postulat przeprowadzenia reform unii gospodarczo-walutowej.

Niemniej jednak w tym pakiecie zagadnień związanych ze wzrostem z całą pewnością najważniejszym procesem, rozpoczętym zaledwie pod koniec prezydencji bułgarskiej, było przedstawienie przez Komisję Europejską pierwszych pakietów projektów dotyczących wieloletnich ram finansowych. To jest proces, który zawsze jest niezwykle kontrowersyjny, zawsze stwarza olbrzymie napięcia wewnętrzne. Wieloletni budżet Unii Europejskiej jest bowiem tak naprawdę testem pokazującym, co z licznych deklaracji składanych przez przedstawicieli Unii, także państw członkowskich, jest naprawdę ważne. To jest potwierdzone w pieniądzach. To jest, jak myślę, zawsze ten sam rodzaj testu, który obserwujemy też w parametrach narodowych, gdzie tak naprawdę budżet pokazuje, co jest ważne z punktu widzenia państwa. W tym wypadku: co jest ważne z punktu widzenia Unii.

Polski stosunek do projektów – za które nie ponosi oczywiście odpowiedzialności prezydencja bułgarska, za te projekty pełną odpowiedzialność ponosi Komisja Europejska – był wielokrotnie przedmiotem dyskusji. My cały czas zachowujemy konstruktywny, pozytywny stosunek do tego, by myśleć nawet o ambitnej reformie wieloletnich ram finansowych, aby myśleć nawet o ambitnych planach, jeśli chodzi o wzmocnienie roli Unii Europejskiej w zakresie bezpieczeństwa czy też polityki migracyjnej. Nie widzimy jednak możliwości, aby zgodzić się na to, by te ambitne plany były realizowane kosztem polityk traktatowych. One nieprzypadkowo mają oparcie traktatowe. Mam tu na myśli wspólną politykę rolną i politykę spójności. One nieprzypadkowo są umieszczone wprost w traktacie. Mają one po prostu systemowe, ustrojowe znaczenie dla Unii, są podstawowym instrumentem wzmacniania społecznej i gospodarczej konwergencji, która jest naczelnym celem Unii. Unia istnieje po to, żeby przyspieszać i ułatwiać konwergencję. I oczywiście dostrzegamy fakt, że ostatnie lata to jest sukces tego procesu. Następuje konwergencja, następuje zbliżenie wielu wskaźników społecznych i ekonomicznych, w szczególności między Europą Środkową a resztą Unii. I to jest proces, który jest obopólnie korzystny. Ale z całą pewnością ten proces nie jest zamknięty, nie jest skończony. Cały czas, wciąż wiele wskaźników, łącznie z najbardziej zagregowanymi wskaźnikami, czyli porównaniem PKB per capita… Cały czas ten wskaźniki są znacząco różne, cały czas one nie osiągnęły tego pożądanego poziomu. I dlatego nie możemy zgodzić się na to, aby nowe cele były finansowane kosztem polityki spójności i kosztem polityki rolnej.

Ten argument, który słyszymy w dyskusji, że konwergencja przecież nastąpiła – słyszymy go w wielu stolicach – to jest poniekąd argument na rzecz tezy, że polityka rolna, a w szczególności polityka spójności zdały egzamin. Ponieważ faktycznie, wbrew niektórym populistycznym opiniom – przy czym w tym wypadku można mówić o populizmie europejskim, a nie tym ulubionym, antyeuropejskim – polityka spójności pokazała, że to jest dobra inwestycja publiczna. Bo faktycznie ona odegrała swoją rolę. Nie jedyną rolę, bo konwergencja nie następuje tylko z uwagi na politykę strukturalną. Ale to są dobrze wydane pieniądze, dobrze zainwestowane pieniądze, które wracają do wszystkich, do całego wspólnego rynku, ponieważ nasz przyspieszony wzrost gospodarczy pozwala na to – i to widać wyraźnie w bilansach handlowych, w szczególności z państwami Północy, które są bardziej zintegrowane gospodarczo z Europą Środkową – żeby kupować więcej dóbr i więcej usług na wspólnym rynku. Tak więc beneficjenci są nie tylko tu. Często nam się sugeruje, że jedynymi beneficjentami są państwa Europy Środkowej. Tymczasem beneficjenci są wszędzie, te pieniądze są widoczne w PKB każdego państwa członkowskiego, a w szczególności państw Północy. I to jest rzecz z punktu widzenia makroekonomicznego czy z punktu widzenia polityki handlowej całkowicie oczywista, wręcz można by powiedzieć: banalna. Jest to jednak wypierane przez znaczną część klasy politycznej. I to kształtuje, kreuje bardzo poważne napięcie negocjacyjne. Napięcie, które w moim przekonaniu jest największe jak do tej pory. Nie było trudniejszych negocjacji budżetowych w historii Unii Europejskiej niż te, przed którymi stoimy, które rozpoczęły się w czasie prezydencji bułgarskiej.

Polska z sukcesem odtworzyła grupę przyjaciół polityki spójności. Udało nam się również przedstawić na bardzo wczesnym etapie, z dużym wyprzedzeniem – prace nad tym trwały od 2 lat – stanowiska popierane przez duże grupy państw, różnego typu koalicje państw we wszystkich istotnych obszarach, w zakresie ogólnej struktury WRF, polityki spójności, polityki rolnej, które są w centrum uwagi naszego stanowiska negocjacyjnego.

Drugą sprawą, która była bardzo dobrze widoczna w prezentacji pana ambasadora, była kwestia przyszłości relacji, obecności Europy w regionie Bałkanów Zachodnich. To jest oczywiście niezwykle istotny, kluczowy, strategiczny element z punktu widzenia Sofii, z oczywistych powodów, niemniej jednak jest to ważne również z punktu widzenia Warszawy, która jest oddalona od tego regionu, ale która dostrzega znaczenie strategiczne stabilności i pokoju na Bałkanach Zachodnich. To jest powód, dla którego nie tylko staraliśmy się o dużo bardziej ambitny język konkluzji rozszerzeniowych, które były przyjęte w czerwcu przez Radę do Spraw Ogólnych. To jest powód, dla którego z entuzjazmem zareagowaliśmy na plany prezydencji bułgarskiej, by doprowadzić po 15 latach – to pokazuję skalę problemu – do pierwszego szczytu na najwyższym szczeblu między Unią Europejską a Bałkanami Zachodnimi. To jest również powód, dla którego zaangażowaliśmy się w Proces Berliński, którego prezydencję, można umownie powiedzieć, przejęliśmy po Wielkiej Brytanii, co oznacza, że kolejny szczyt w ramach Procesu Berlińskiego w tym formacie odbędzie się niebawem, w roku 2019, w Polsce. To jest również powód zwiększonej aktywności bilateralnej Polski we wspomnianym regionie, mam tu na myśli także liczne wizyty ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza w Skopje, w Belgradzie, w Tiranie, zaktywizowanie Akademii Rozszerzeniowej, która służy dzieleniu się naszym doświadczeniem rozszerzeniowym z krajami tego regionu. Tutaj występowała bardzo wyraźna, bardzo jednoznaczna synergia polityczna między Warszawą a Sofią i z całą pewnością wśród takich wyraźnych sukcesów prezydencji należy wskazać szczyt Unia Europejska – Bałkany Zachodnie.

Kolejna sprawa to bezpieczeństwo i stabilność. Tak to zostało nazwane wśród priorytetów prezydencji bułgarskiej. Tutaj z całą pewnością najważniejszym elementem jest przyszłość polityki azylowej i migracyjnej. Pierwotne założenia Rady Europejskiej, dużo wcześniejsze, były takie, że to prezydencja bułgarska ma doprowadzić do finalnego rozstrzygnięcia, do finalnego ukształtowania kompromisu w zakresie polityki migracyjnej i azylowej. Tak się nie stało. Ale za prezydencji bułgarskiej udało się przyjąć coś być może ważniejszego. Udało się przyjąć konkluzje, czerwcowe konkluzje Rady Europejskiej, które wyznaczyły drogę, bardzo jasną drogę do osiągnięcia pełnego konsensusu między wszystkimi państwami członkowskimi Unii Europejskiej w obu tych sprawach. Ta droga opiera się przede wszystkim na założeniu, że Unia musi stworzyć mechanizmy regulacyjne, instytucjonalne do pierwotnego rozróżniania między migrantami ekonomicznymi a uchodźcami, musi skoncentrować się na powstrzymaniu presji migracyjnej, w szczególności niekontrolowanej presji migracyjnej, która wytwarza całkowicie nieprzewidywalne konsekwencje polityczne, w szczególności w tych państwach, które są narażone bezpośrednio na tę presję. Tu zarysowano ambitny plan powołania tzw. platform zejścia na ląd, które mogą być powołane tylko i wyłącznie we współpracy z krajami trzecimi – ten proces już się rozpoczął, państwo na pewno zauważyli, że istnieje pewna próba ukształtowania współpracy w tej sprawie między Unią Europejską a Egiptem – a także ukształtowania centrów kontroli już w samej Unii. To jest oferta w szczególności do tych państw, które już mają bardzo poważny problem z niekontrolowaną migracją. To jest rozsądny kierunek. Dla Polski niezwykle ważne było to, że udało się w końcu potwierdzić dobrowolność jakichkolwiek działań państw członkowskich w zakresie przyjmowania uchodźców. Ta sprawa miała olbrzymi potencjał polityczny, była niezwykle wybuchowa i tak naprawdę blokowała przez prawie 2 lata możliwość zawarcia kompromisu w sprawie, która faktycznie wymaga europejskiej odpowiedzi. Nigdy nie negowaliśmy tego, że Unia Europejska powinna robić więcej w zakresie kontroli migracji. Przy czym podważaliśmy sens niektórych elementów, które próbowano narzucić państwom członkowskim, które nie były gotowe do tego typu współpracy.

Ostatni element to jest oczywiście dalej utrzymujący się nacisk na to, by Unia Europejska robiła więcej w zakresie ochrony granic. Będę o tym mówił więcej przy okazji omawiania prezydencji austriackiej, ponieważ tutaj mamy bardzo dobrą kontynuację tych działań, bardzo dobre, sprawne podjęcie na szczycie w Salzburgu implementacji, bardzo konkretnej implementacji tych postanowień. Liczymy na to, że faktycznie tym razem uda się wytyczyć drogę do ostatecznego porozumienia w tej sprawie.

Wśród zagadnień związanych bezpośrednio z bezpieczeństwem zwróciłbym uwagę też na europejski program rozwoju przemysłu obronnego. To było widoczne w tej prezentacji. Polska zabiegała przede wszystkim o to, by pieniądze, których być może będzie więcej w tym programie, w tej części polityki Unii, były w równym stopniu dostępne dla wszystkich graczy, jeśli chodzi o przemysł obronny. Polska jest krajem, który chce zachować zdolności produkcyjne w obszarze przemysłu obronnego. Niemniej jednak nasz potencjał i kształtowanie rynku w tym sektorze wymagały wprowadzenia po prostu pewnych gwarancji dostępności tych pieniędzy, dostępności tego wsparcia. Wydaje się, że zostało to ukształtowane na dobrym poziomie.

Druga sprawa, polityczna, na którą zwracaliśmy uwagę, to konieczność utrzymania spójności zobowiązań związanych z tym programem i już podjętych zobowiązań państw członkowskich w zakresie NATO. Znakomita większość państw członkowskich, w szczególności tych aktywnych w obszarze polityki obronnej Unii Europejskiej, jest członkami NATO. Członkostwo w NATO generuje określone zobowiązania w zakresie kreowania polityki, także w obszarze przemysłowym, w obszarze wydatków. Chcieliśmy zapewnić to, że europejskie plany wzmocnienia – być może sensownego, być może pożądanego – wymiaru obronnego nie będą kolizyjne z zobowiązaniami wobec NATO.

Polska w trakcie tych 6 miesięcy wzmocniła swoją obecność w ustrukturyzowanej współpracy zwanej PESCO, początkowo jako kraj założycielski tej współpracy, jeden z wielu. Byliśmy obecni w 2 programach, aktualnie jesteśmy obecni w 6 programach, w szczególności jeżeli chodzi o wsparcie logistyczne, morskie, bezzałogowe systemy przeciwminowe, ochronę wód portowych i przybrzeżnych, zagrożenia cybernetyczne i projekty w zakresie artylerii europejskiej.

Ostatni temat, priorytet prezydencji, tak jak to sformułowała Sofia, to gospodarka cyfrowa i umiejętności przyszłości. Z tym że przy tej okazji chciałbym powiedzieć również o szerszym aspekcie, nie tylko cyfrowym, po prostu wspólnego rynku, który z polskiego punktu widzenia zachowuje kluczową wagę w Unii. To dotyczy oczywiście również oczekiwań wobec prezydencji austriackiej. Dostrzegamy wysiłek i pewien postęp, chociaż on jest niewystarczający. Tzn. mamy tutaj istotne opóźnienie, jeżeli chodzi o budowanie właściwego otoczenia regulacyjnego dla dostępu do danych nieosobowych. Dane nieosobowe są, można powiedzieć, krwiobiegiem gospodarki cyfrowej. Brak uregulowania tej sprawy, brak pełnego dostępu dla wszystkich graczy tego rynku do dużych, wytwarzanych w Europie zasobów danych nieosobowych to bardzo istotne utrudnienie w kształtowaniu przyszłości konkurencyjności rynku cyfrowego w Europie, która, jak wiadomo, jest pod olbrzymią presją zewnętrzną. To nie Europa jest liderem kształtowania tego rynku. I to ma określone konsekwencje dla naszych interesów gospodarczych. Podobnie jest z rozwojem sieci 5G. Tutaj też potrzebne są nie tylko pieniądze, ale i otoczenie regulacyjne, przewidywalność inwestycyjna. Mogłoby się wydarzyć więcej. Znowu: to nie jest jakakolwiek odpowiedzialność prezydencji bułgarskiej. Mamy po prostu wewnętrzne problemy wewnątrz Rady Unii Europejskiej, które nie pozwalają po prostu na tak ambitny progres, jakiego byśmy chcieli.

Jeśli chodzi o resztę wspólnego rynku, to Polska zdecydowanie popierała działania, postępy, prace nad kompromisem w sprawie pakietu usługowego, stosunkowo skromnej inicjatywy Komisji, która zmierza do jednak właściwego dalszego rozwijania rynku usług, będącego najmniej rozwiniętym aspektem rynku wspólnotowego. Popieraliśmy również działania nad pakietem towarowym, którego celem jest ograniczenie barier w przepływie towarów. Podobnie jak w przypadku delegowania pracowników, gdzie mamy cząstkowe ustalenia, które nie są zadowalające, w tych 2 poprzednich sprawach mamy wyraźnie do czynienia z nieustępującą presją protekcjonistyczną na poziomie Unii Europejskiej, mamy wyraźną tendencję do ograniczania wspólnego rynku przez wystarczająco dużą grupę państw, by mówić o impasie, jeżeli chodzi o wszystkie te 3 sprawy. Brakującym elementem kompromisu w zakresie delegowania pracowników są rozwiązania dla transportu, które w ramach trudnego kompromisu przekazaliśmy do rady do spraw transportu. Z oczywistych powodów transport powinien mieć inne reguły gry, jeśli chodzi o delegowanie pracowników, ponieważ jest to usługa świadczona z natury rzeczy transgranicznie, nie ma transportu międzynarodowego, który nie byłby transgraniczny, tak więc tutaj potrzebujemy z całą pewnością innych rozwiązań niż w przypadku innych zawodów, które korzystają z tej formy zatrudnienia. Tutaj również mamy impas. I wspólnym mianownikiem wszystkich tych impasów jest jedno: wyraźna nieufność wobec rynku wspólnotowego u pewnej grupy państw, co powoduje zahamowanie procesu decyzyjnego.

Istotnym wymiarem rynku wspólnotowego, aczkolwiek odnoszącym się do dużo bardziej strategicznej dziedziny, są losy tzw. dyrektywy gazowej, czyli dyrektywy, która miałaby uspójnić reżim prawny dla infrastruktury gazowej. Ma to związek ze wspólnym rynkiem. W tej sprawie Polska wraz ze swoją szeroką koalicją państw doprowadziła do ukształtowania kompromisu, który wychodzi naprzeciw uzasadnionym, w naszym przekonaniu, oczekiwaniom państw południowych, jeżeli chodzi o reżim regulacyjny dla już istniejących gazociągów na Morzu Śródziemnym. Z oczywistych powodów dyrektywa ta, jeżeli miałaby wprowadzić jakąkolwiek zmianę w obszarze regulacyjnym, będzie oddziaływała przede wszystkim na nowe inwestycje w zakresie infrastruktury gazowej. Inne względy, już nie kwestia po prostu protekcjonizmu, tylko inne względy, pewne zahamowanie, zawahanie pewnej grupy państw członkowskich Unii Europejskiej w zakresie egzekwowania europejskich reguł gry wobec inwestorów zewnętrznych, oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem Nord Stream II, powodują, że prace nad tą dyrektywą, która jest gotowa do przyjęcia, która powinna być przyjęta już dawno, zostały zahamowane.

To są wszystkie najważniejsze z polskiego punktu widzenia elementy, jeśli chodzi o prace prowadzone w ramach prezydencji bułgarskiej. Polska odnotowuje dużą satysfakcję ze sposobu funkcjonowania, ze sposobu prowadzenia prac unijnych w tamtym czasie. Niemniej jednak oprócz spraw, które zostały zamknięte, które były istotnym osiągnięciem, wskazałem również uwagę na sprawy, które zostaną odziedziczone przez naszych austriackich przyjaciół i które z całą pewnością będą miały dalszy ciąg, a które są faktycznie kluczowe z polskiego punktu widzenia.

Przewodniczący Marek Rocki:

Dziękuję bardzo panu ministrowi.

Czy ktoś z państwa senatorów ma pytania? Nie.

Wobec tego poproszę pana ambasadora Almhofera o…

(Ambasador Republiki Bułgarii Emil Savov Yalnazov: Czy mógłbym jeszcze tylko krótko zabrać głos?)

Tak, oczywiście.

Ambasador Republiki Bułgarii Emil Savov Yalnazov:

Chciałbym bardzo podziękować i docenić to, co powiedział minister Szymański o przebiegu prezydencji bułgarskiej. Oczywiście udało mu się zrobić to w sposób bardziej elokwentny i kompetentny niż mnie. Wszystkie kwestie, które być może umyślnie pominąłem… Pan minister oczywiście nie przegapił okazji, by zagłębić się w szczegóły, co było, jak sądzę, bardzo przydatne dla komisji.

Chciałbym tylko potwierdzić, jeśli chodzi o różne wymienione tematy, np. unię gospodarczą i walutową, politykę spójności i wspólną politykę rolną… Oczywiście ambicje prezydencji były znacznie większe niż osiągnięte przez nas wyniki. W rzeczywistości właśnie nakreśliliśmy wieloletnie ramy finansowe, więc dyskusje i negocjacje dopiero się rozpoczynają. Naszą rolą było przede wszystkim stworzenie warunków sprzyjających rozpoczęciu negocjacji i zapewnienie wystarczającej liczby miejsc, takich jak na przykład 2 konferencje w Bułgarii czy wydarzenia parlamentarne, aby przedyskutować propozycje komisji.

W pełni popieram stanowisko ministra Szymańskiego i Polski w sprawie polityki spójności, w sprawie roli polityki spójności. Jako jedni z przyjaciół polityki spójności uważamy, że musi to być jeden z głównych filarów ram finansowych. Nie możemy również nie podkreślić kontynuacji wspólnej polityki rolnej, ponieważ dla naszych rolników jest to kluczowy instrument.

I oczywiście zgadzam się z wnioskiem, że konwergencja jest daleka od zakończenia. Konwergencja pozostaje dla naszych krajów – dla Europy Środkowej i Wschodniej – głównym celem, głównym celem w zakresie nadrobienia zaległości, dogonienia krajów rozwiniętych Unii Europejskiej.

Tak więc ponownie dziękuję za wypełnienie pustych miejsc, które zostawiłem, skupiwszy się na jednym głównym priorytecie.

Ponownie, aby wspomnieć o jednolitym rynku cyfrowym: tak, rzeczywiście, prace będą kontynuowane, obecnie pod przewodnictwem Austrii, ale wykonano już wiele pracy, ponieważ odziedziczyliśmy po prezydencji Estonii 13 niedokończonych przepisów prawnych, które, jak wiemy, były bardzo ambitne w kwestii cyfrowej. I udało nam się zamknąć lub przynajmniej osiągnąć wspólne podejście do negocjacji odnośnie do 9 z nich. Myślę więc, że udało nam się uzyskać postęp.

Jeśli chodzi o duży temat, duży problem migracji i azylu… Ponownie, nasze ambicje były znacznie wyższe niż osiągnięty wynik. Ale znowu, jak pan wie, prezydencja może iść tylko tak daleko, jak pozwalają na to państwa członkowskie i wszystkie czynniki związane z negocjacjami. Tak więc bardzo mocno naciskaliśmy na kompromis, ponieważ do końca czerwca oczekiwano, że większość problemów zostanie rozwiązana, ale był to pakiet 7 różnych aktów prawnych, które musiały zostać stworzone lub połączone. Przekazujemy je Austrii. Jak rozumiem, ma ona nowe sposoby podejścia do tego tematu i że postępy są w toku. Mam więc nadzieję, że będzie rozwiązanie kompromisowe, zwłaszcza w sprawie rozporządzenia dublińskiego. Mam na myśli to, co trzeba zreformować, aby przygotować Unię na przyszłe wyzwania, przyszłe kryzysy i uniknąć sytuacji, w której Unia nie byłaby przygotowana, nie byłaby gotowa, a co gorsza – byłaby podzielona. Chciałbym tym samym również zakończyć moje uwagi. Dziękuję państwu za uwagę. Przepraszam, że znowu zabieram głos, ale chciałem zareagować ex promptu na to, co powiedział pan minister. Dziękuję.

Przewodniczący Marek Rocki:

Dziękuję bardzo panu ambasadorowi za komentarz i uzupełnienia.

Punkt 3. porządku obrad: informacja ambasadora Republiki Austrii na temat priorytetów prezydencji austriackiej w Radzie Unii Europejskiej

I oddaję głos panu ambasadorowi Almhoferowi.

Ambasador Republiki Austrii Werner Almhofer:

Panie Przewodniczący, Panie Ministrze, Drodzy Członkowie Komisji, Drodzy Koledzy, Drogi Emilu!

Myślę, że to dość interesująca debata, ponieważ widać w niej ważne elementy prawdziwej pracy w UE i podczas kolejnych prezydencji. Austria obecnie przewodzi Radzie po raz trzeci. Pierwszy raz przewodziła jej w 1998 r., zaledwie 3 lata po naszym przystąpieniu do UE w 1995 r., a po raz drugi – w 2006 r. I w tym okresie 23 lat, podczas trzykrotnego sprawowania prezydencji, zdobyliśmy pewne doświadczenie. Niemniej jednak ta ostatnia prezydencja bardzo różni się od pozostałych z racji nowej roli rotacyjnej prezydencji, istnienia funkcji stałego przewodniczącego Rady i de facto wybranego – wybranego przez ludzi, co de facto nie jest całkowicie zgodne z traktatami europejskimi – przewodniczącego Komisji Europejskiej. Bez wątpienia bardziej znacząca jest też rola Parlamentu Europejskiego. Jest także – i tu być może wracamy do debaty na temat wkładu, prowadzonej przez moich dwóch przedmówców – ta koncepcja grupowej prezydencji, tria prezydencji, która jest silniejsza niż w poprzednich rozwiązaniach i w której nie chodzi o próby wymyślania na nowo koła czy pokazywania drobnych fragmentów swojej polityki wewnętrznej innym państwom członkowskim Unii Europejskiej, ale raczej o skupienie się na czymś takim jak ciągłość. I jeśli można wskazać jeden naprawdę przekonujący element Unii Europejskiej… Możemy krytykować Unię Europejską z jakichkolwiek powodów, za to, za co chcemy ją krytykować, ale w porównaniu z innymi ramami współpracy, z innymi koncepcjami wielostronnej współpracy, przynajmniej tymi, które znamy na co dzień, a szczególnie w naszych izbach parlamentarnych – tak jak w Austrii, która nie jest członkiem NATO, więc może tylko coś sugerować Organizacji Narodów Zjednoczonych czy specjalnym agencjom Organizacji Narodów Zjednoczonych – zdecydowanie ciągłość jest tym, co koniec końców jako Unia wprowadzamy. Tworzymy coś na wysoce biurokratycznych zasadach, których państwo, jako posłowie, jako przedstawiciele, jako prawodawcy, jako wybrani przedstawiciele może z trudem rozumiecie – zresztą bardzo często my, jako profesjonaliści, ledwo rozumiemy to, co robimy lub co robią nasi koledzy, nasi odpowiednicy w innych formacjach – ale możemy pokazać, że Unia Europejska to właśnie zapewnia.

Pamiętam wcześniejsze cudowne działania bułgarskiej prezydencji. Pokazywaliście przy wielu okazjach, jak np. kwestia cyfryzacji przekłada się na… co to oznacza nie tylko dla nas, jako użytkowników – może z tańszymi sprzętami elektronicznymi – lecz także dla umożliwienia nam bezpiecznego dostępu do międzynarodowych zakupów i zakupów internetowych. Pokazywaliście, czym jest bezpieczeństwo danych, co oznacza to, że – jak właśnie wspomniał pan minister – dostęp do niektórych danych mają tylko niektóre międzynarodowe konglomeraty, którym żaden z naszych rządów krajowych nie byłby w stanie się przeciwstawić. Tak więc jeśli są takie firmy jak Apple lub Facebook i wszystkie te nowe konglomeraty, mały kraj, taki jak Austria z około 8 milionami mieszkańców… Bułgaria jest nieco większa, a Polska jest zdecydowanie większa. Ale niezależnie od trudności należy spróbować narzucić, powiedzmy, zasady. Uważamy, że z politycznego punktu widzenia dla międzynarodowych podmiotów, takich jak te firmy, niezbędne jest… I być może jest to kolejna duża zaleta Unii Europejskiej, która pomimo naszego niezwykle ograniczonego udziału w światowej populacji, poniżej 10%, i globalnego udziału w PKB na poziomie około 25% nadal jest w stanie przynajmniej przyczynić się do tworzenia przepisów. I tym właśnie powinna się zajmować polityka. Tak więc w tym kontekście pomyśleliśmy, że mamy trudne środowisko i… Pozwolę sobie po prostu omówić niektóre z tych pomysłów. Mam nadzieję, że powróci wiele tematów, o których już wspominaliśmy.

Na wspomniane trudne środowisko składają się 3 kwestie. Już wcześniej wspominaliśmy o elemencie wieloletnich ram. Jest to coś, co mogło nieco zagubić się w debatach. Obecnie niestety jest to kwestia wciąż nierozwiązana. Idea teoretycznie szybkiego finalizowania negocjacji w sprawie brexitu… Oczywiście jest to zadanie prezydencji i należy wysłuchać poprzednich, że tak powiem, interwencji. Jest to de facto ostatnia prezydencja przed końcem tego procesu legislacyjnego Komisji, tak więc przed nami dużo pracy. Właśnie wczoraj miała miejsce wizyta ministra sprawiedliwości… I było to niesamowite, również dla mnie, dowiedzieć się, że Komisja ma takie opóźnienie, wciąż jeszcze ustanawia wiele aktów prawnych dotyczących np. prawa cywilnego. I właśnie podczas prezydencji bułgarskiej… Zastanawiacie się, dlaczego robili to w ciągu pierwszych 6 lub 7 semestrów i dlaczego to było tak pilne, że właśnie taka liczba dokumentów, a nie mniej i nie więcej, czy wcześniejsza prezydencja… Chce się to jakoś stworzyć. Jak państwo wiecie, wybory parlamentarne są w maju 2019 r., tak więc oczekuje się dalszego rozwoju spraw.

Tytuł, który wybieramy na obecną prezydencję, to „Europa, która chroni”. Byliśmy krytykowani politycznie, także wewnętrznie, Może to wyglądać tak, że jesteśmy zbyt konserwatywni. Słyszymy: więc gdzie jest energia? Kiedy pójdziemy dalej? Ale na tym tle… Jeśli spojrzymy na doświadczenia z ostatnich kilku lat, to zobaczymy, że ten jeden temat poruszany był już wielokrotnie. Jest to więc coś, czego prawdopodobnie oczekuje wielu europejskich wyborców. Wielu obywateli oczekuje od was, jako prawodawców, od politycznych i dyplomatycznych służb, by, że tak powiem, jakoś sobie z tym poradzić. Jest to więc coś, co prawdopodobnie odnosi się do wskazanej tu kwestii bezpieczeństwa i walki z migracją. I rzeczywiście, szczególnie interesującym rezultatem czerwcowego posiedzenia Rady Europejskiej było ostatecznie stworzenie dokumentu. Jest wiele… Ochrona itd. Ale przynajmniej znaleźliśmy wspólny mianownik, coś, co należy kontynuować. I tak właśnie robi austriacka prezydencja. Zdecydowanie także przyszłe prezydencje, w szczególności rumuńska, będą starały się to kontynuować. Oznacza to oczywiście zdecydowanie silniejszą obronę naszych granic, to znaczy wiele instrumentów, które działałyby w tym celu. Mam tu na myśli nie tylko narodowe, lecz także unijne instrumenty, jak agencja Frontex zlokalizowana tu, w Warszawie. I zwiększanie tego, być może również inne podejście do tych sił, do wypełniania…

Druga sprawa – którą już teraz w jakiś sposób się zajmujemy – to pomysł na to, jak wprowadzić dobrobyt, a następnie postęp gospodarczy dla naszych ludzi. W tym kontekście istnieje wiele różnych przepisów – była już o tym mowa – aby zapewnić konkurencyjność, także w obszarach gospodarczych, a zwłaszcza w zakresie cyfryzacji i podobnych kwestii.

O trzecim temacie, trzeciej kwestii kilka razy wspomnieli już dwaj moi przedmówcy, więc jest mi łatwo go kontynuować. Jest to idea stabilności w naszym sąsiedztwie, w szczególności kontynuacja wspaniałych inicjatyw rozpoczętych wcześniej, ale szczególnie idących do przodu podczas prezydencji bułgarskiej. Mam tu na myśli m.in. pomysł, aby 15 lat po Salonikach w 2003 r. ponownie zorganizować szczyt na poziomie europejskim.

Jak zatem te kwestie bezpieczeństwa i walki z migracją przełożyłyby się na nieco bardziej konkretny język? Jest kilka pomysłów, które naszym zdaniem powinny zostać zbadane: poprawa ochrony, o której wspomniałem, w tym wzmocnienie Fronteksu, kontrola przepływów migracyjnych, reforma wspólnego europejskiego systemu azylowego, w tym rozporządzenie dublińskie, ze wszystkimi trudnościami, oraz zwiększenie odporności systemu azylowego i migracyjnego.

Premier podjął współpracę z państwami trzecimi. Odwiedził on również Egipt, z myślą, że Egipt przynajmniej z większym powodzeniem usiłował kontrolować, czy też w pewnym stopniu kontrolować liczbę osób, które wsiadają na statki i próbują dotrzeć na europejski ląd. Jest pomysł na wspólne spotkanie z krajami afrykańskimi – byłby to niezwykły szczyt – 18 grudnia. Tydzień ONZ rozpoczyna się właśnie w tym czasie. Austriaccy przedstawiciele polityczni są bardzo chętni do dalszego pozyskiwania poparcia wśród partnerów międzynarodowych po stronie afrykańskiej.

Oczywiście kwestia bezpieczeństwa i walki z migracją obejmowałaby również elementy związane z terroryzmem i radykalizacją. Staramy się wspierać skuteczną współpracę i wymianę informacji w tym zakresie między organami bezpieczeństwa. Rzeczywiście, był to temat rozmów kontynuowanych od poprzednich spotkań, w tym nieformalnego europejskiego szczytu szefów państw i rządów, który odbył się w zeszłym tygodniu. Nie jesteśmy pewni, czy kiedykolwiek nastąpi koniec takich debat, ale my zdecydowanie będziemy je kontynuować.

To ponownie ten drugi element, na tle wciąż największego jednolitego rynku i wiodącego partnera handlowego na świecie. Jak możemy to kontynuować? Sądzimy, że byłby to główny, by tak rzec, temat: ramy regulacyjne na jednolitym rynku cyfrowym. Zdecydowanie to także jest temat, w zakresie którego praca nie zostanie łatwo zakończona. Kwestia słynnej koncepcji level playing field w zakresie opodatkowania i kwestia szkodliwych praktyk związanych z długami, w tym kwestia opodatkowania w gospodarce cyfrowej…

Chętnie też, jak sądzę, patrzyliśmy w przód w kwestiach związanych z modernizacją administracji i próbami wskazania na konieczność zmiany polityki przemysłowej w różnych okolicznościach. Zostało to przetłumaczone jako „polityka przemysłowa w epoce cyfrowej”.

I jeszcze tylko kilka słów na temat tych kwestii, które często się powtarzają. Postaram się to szybko omówić. Przede wszystkim europejska perspektywa dotycząca Bałkanów Zachodnich. Od wielu lat jesteśmy nieugięci w podkreślaniu, że pomimo wszystkich trudności istnieje potrzeba zbliżenia krajów Bałkanów Zachodnich, zbliżenia ich do Unii i próby przyspieszenia tych procesów. Nasz drogi bułgarski przyjaciel wspomniał o niezwykłych sukcesach dwustronnych. Wspomniał także o obszarze, w którym należy mówić o sukcesach może wciąż z niewielkim znakiem zapytania. Prowadzimy kilka debat wewnętrznych, referendum w Skopje odbędzie się w najbliższą niedzielę, w tym miesiącu. Kontynuowana jest polityka ostrych publicznych słów między politycznymi przedstawicielami Kosowa i Serbii. Poczyniliśmy jednak pewne postępy, jeżeli chodzi o wysiłki na rzecz demokratyzacji i transformacji w Skopje. Również w Albanii, jak myślę, zdecydowanie osiągnięto całkiem spory postęp, który ostatecznie pozwolił, również podczas prezydencji bułgarskiej, na dawanie być może jaśniejszej perspektywy umożliwiającej zrobienie czegoś, dopóki nie pojawią się nowe formuły polityczne w 2019 r. Próbowaliśmy w tych regionach rozszerzyć to na… Próbowaliśmy włączyć to do programu nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych pod koniec sierpnia w Austrii. Chodzi mi tutaj o debaty, które nie są, by tak powiedzieć, górnymi warstwami polityki. Polityka bezpieczeństwa w regionie… Ale raczej staraliśmy się włączyć wspomniane tematy do większych dyskusji politycznych, w tym dotyczących kwestii digitalizacji itd. na Bałkanach.

Wymienialiście państwo wiele elementów, które wiążą się z naszą, że tak powiem, polityką łączącą. I to jest właśnie ta idea łączności, która jest w tle, jedna z podstawowych zasad tzw. procesu berlińskiego. I jestem pewien, że polska prezydencja również zostanie poinformowana podczas konferencji w Poznaniu w 2019 r., co Komisja, przedstawiciele i zwolennicy procesu berlińskiego próbują robić od 2014 r.

Być może jedna z kwestii, o których wcześniej nie wspomniano, to coś, co prowadzi do tego, jak, że tak się wyrażę, sprzedać te zasady. Chodzi mi o coś, co jest w tak wielu niedzielnych przemówieniach polityków, co częściowo jest uregulowane przez traktaty i bez wątpienia trudne do wdrożenia. Mam na myśli kwestię tego, czy jest coś, co można zrobić, aby uczynić UE bliższą obywatelom na co dzień. Znane jest pojęcie zasady pomocniczości i każdy, kto mieszka w kraju związkowym, może być bardziej zaznajomiony z takimi tradycjami, nawet jeśli kraje związkowe są regularnie krytykowane jako zbyt nieefektywne, zbyt drogie itd. My w Austrii toczymy teraz debatę na szczeblu federalnym, czy naprawdę mamy właściwe odpowiedzi. Ale to było trochę takie myślenie: czy nie ma innych elementów, czy nie ma innych poziomów niż tylko Bruksela, gdzie można znaleźć odpowiedzi? Czy może jest to kwestia europejska i takie tematy ostatecznie powinny być lub mogą być rozpatrywane na szczeblu Brukseli, a inne raczej w domu? Jest to trochę austriacka odpowiedź, jeśli pozwolicie, na słynną Białą księgę w sprawie przyszłości Europy, którą Komisja przedstawiła półtora roku temu, wiosną 2017 r. Pamiętacie może ten scenariusz: co powinna zrobić UE w przyszłości? Po prostu jakoś kontynuować. Albo powinien być wyłącznie jednolity rynek. To wszystko są, by tak rzec, próby zadania sobie przez Unię pytania, co zrobić po referendum w sprawie brexitu. Kontynuacja, nic poza jednolitym rynkiem. Lub: ci, którzy chcą robić więcej, powinni iść naprzód, coś, co przypuszczalnie… Lub – bardzo optymistyczna opcja – robienie o wiele więcej razem. Ale jak? Przy pomocy jakich środków? Itd. I wszystko, czego nie udało nam się… Struktury polityczne, elity, różne formacje rządowe już od ostatniego półtora roku też tak myślały: czy może istnieć wartościowe – albo bardziej wartościowe – podejście? Tak więc może powinno być mniej, ale skuteczniej. A to są, mam nadzieję, znaczące tematy na poziomie europejskim. Migracja i inne kwestie ponownie pojawiające się na różnych poziomach…

Wiceprzewodniczący Komisji Timmermans przewodniczy grupie zadaniowej, która przedłożyła w lipcu raport – i jest pomysł, aby napisać jego kontynuację na następnej konferencji wysokiego szczebla w listopadzie – na temat tego, w jaki sposób te różne poziomy władzy powinny sprawnie lub rozsądniej reagować, nie po prostu mówić, że wszystko należy załatwić np. na poziomie Brukseli. Oczywiście z perspektywy Parlamentu Europejskiego może być dobrze widzieć to tak: okej, reprezentujemy europejski demos, więc proszę, musimy się zajmować każdym tematem. Zakładam, że będzie to część debaty, która nie zakończy się po 21 grudnia, po zakończeniu naszej prezydencji, ale zdecydowanie będzie kontynuowana.

Tak więc, w kilku słowach… Mieliśmy do tej pory oczywiście nie tylko letnią przerwę, lecz także…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak więc teraz to są inne liczby, tak. Ale pozwólcie mi dodać, że latem próbowaliśmy oczywiście także podczas różnych nieformalnych spotkań posunąć do przodu debaty, np., jak powiedziałem, w sprawie podatku cyfrowego. Ministerstwo finansów na początku września poczyniło, w ich rozumieniu, pewne postępy. Toczy się intensywna dyskusja w grupie roboczej na temat wieloletnich ram finansowych. Padły odpowiedzi na pytania dotyczące azylu i migracji i wielokrotnie wskazywano, że w związku z tym tematem nie tylko toczy się debata, lecz także realizowane są pewne inicjatywy. Wspomniano o Bałkanach Zachodnich. Kilka spraw, które miałem… Myślę, że minister Szymański może mnie poprawić, ale, jak rozumiem, we wtorek w zeszłym tygodniu odbyła się debata na ten temat w Radzie do Spraw Ogólnych, miała tam miejsce także prezentacja przedstawiciela Austrii. Wciąż przed nami są jednak pakiet dotyczący jednolitego rynku cyfrowego, unia energetyczna, pakiety mobilności, zagadnienia takie jak plastikowe wyroby jednorazowego użytku, teraz nagle zupełnie nowa kwestia, gdzie widać gotowość niektórych poziomów politycznych do szybkiego reagowania na coś, co jest uważane za ekspresję demos Unii Europejskiej… Tak więc tyle, jeśli chodzi o okres letni. Inni mogą krytykować, pytać, czy to teraz rzeczywiście był temat numer jeden, ale sprawy się rozwijają.

Można wspomnieć o jeszcze jednym temacie. Pozwolę sobie wskazać na fakt, że odbyła się także prezentacja na temat stanu praworządności w Polsce, w ramach debaty w związku z art. 7. Przewodniczący Komisji we wtorek w zeszłym tygodniu powiedział, że zastanawiamy się nad dalszymi działaniami w tym zakresie. Ale, jak myślę, nadal mamy przed sobą posiedzenia Rady do Spraw Ogólnych, które są już dość obciążone w związku przygotowaniem odpowiednich posiedzeń Rady Europejskiej, a ponadto wciąż oczekuje na rozwiązanie kwestia dodatkowego formatu spotkania w związku z brexitem. I skoro spotkanie w Salzburgu nie przyniosło, czy raczej, aby być dokładnym, nie przyniesie tego, na co wszyscy mieliśmy nadzieję, pewnego rodzaju przyspieszenia polityki, która ostatecznie może doprowadzić do wynegocjowania porozumienia w interesie obu stron między Wielką Brytanią a 27 państwami członkowskimi…

Widzieliście państwo liczby. 2 tysiące… Czy może, jeśli minister Szymański, ma rację, 1 tysiąc 800… Czy ponad 2 tysiące… Znowu, to pokazuje… To już jest desperacja, zobaczcie państwo, jakie są trudności, żeby przynajmniej, że tak powiem, uzyskać jakiś obraz tego, co Unia robi na co dzień. Ale to także pokazuje, ile pracy trzeba wykonać w takiej współpracy. A może także możemy być samokrytyczni: czy naprawdę zawsze wiemy – nawet państwo, jako prawodawcy – co jest przedmiotem spotkań innych komitetów itd., co jest regulowane i rozpatrywane w kraju, aż do najgłębszych i najbardziej szczegółowych niuansów włącznie? To po prostu ogromna różnorodność tematów, z którymi trzeba się uporać. I być może dlatego lubimy rotacyjne prezydencje. Co oznacza także, że prędzej czy później będziemy słuchać mojego rumuńskiego kolegi. Dziękuję bardzo, Panie Przewodniczący.

Przewodniczący Marek Rocki:

Dziękuję bardzo, Panie Ambasadorze.

Czy są pytania ze strony państwa senatorów? Nie.

Punkt 4. porządku obrad: informacja Ministerstwa Spraw Zagranicznych na temat polskiej polityki europejskiej w okresie prezydencji austriackiej w Radzie Unii Europejskiej

Wobec tego ponownie oddaję głos panu ministrowi.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Szymański:

Dziękuję bardzo.

Polska ma oczywiście olbrzymie oczekiwania wobec prezydencji austriackiej, zwłaszcza dlatego, że dziś pojawiła się zupełnie realistyczna perspektywa wygaszenia niektórych bardzo długo trwających napięć, wiążących się ze sporymi kosztami politycznymi. Mam tu na myśli przede wszystkim kwestię migracji, gdzie implementacja, bardzo detaliczna, szczegółowa implementacja postanowień Rady Europejskiej z czerwca, które miały charakter absolutnie przełomowy… Polska jest na pewno jednym z głównych autorów tych zapisów, tak więc tym bardziej jesteśmy przywiązani do tego, żeby je poważnie traktować. Implementacja tych postanowień może nie tylko przynieść obniżenie poziomu sporu politycznego w Unii, co pewnie byłoby cenne z każdego punktu widzenia, lecz także wytyczyć drogę do efektywnej europejskiej polityki w zakresie migracji i azylu, a tego potrzebują dzisiaj… Przede wszystkim potrzebują tego kraje Południa, ale, jak myślę, w generalnym bilansie wszyscy potrzebujemy tego, aby Unia wykazywała się efektywnością, żeby tam, gdzie coś obiecuje, naprawdę była w stanie to zrobić, co, jak wiemy, nie jest regułą. Zdecydowanie podzielamy wizję, przekonanie kanclerza Kurza o tym, że do kwestii migracji należy podchodzić w sposób holistyczny, całościowy, uwzględniać wszystkie elementy, dużo szersze elementy, które towarzyszą temu problemowi. Dlatego będziemy popierali działania symultaniczne, wspólne, podejmowane w tym samym czasie w zakresie ochrony granic, wymiany informacji, wzmocnienia współpracy policyjnej i sądowej, a także oczywiście współpracy z krajami trzecimi, gdzie nie mamy pełnego wpływu, ponieważ do tego potrzebujemy woli państw trzecich. Ale musimy dobrać racjonalne argumenty, racjonalne instrumenty, by do współpracy z krajami trzecimi doprowadzić. Świat tak naprawdę nie zna udanej polityki migracyjnej, kontroli migracji, która nie byłaby oparta na efektywnej współpracy z krajami pochodzenia i krajami tranzytu. Sami sobie z tym nie poradzimy. Tak więc bez względu na to, jakie trudności nas czekają w tym względzie chociażby w Afryce Północnej, musimy do tego wszystkiego podejść jak najbardziej poważnie. W przypadku najwęziej rozumianego problemu ponadnarodowego zarządzania ruchem azylowym w Unii Europejskiej… Oczywiście wprowadzenie zasady dobrowolności, wprowadzenie mechanizmów ekwiwalentności różnych form okazywania solidarności, do której okazywania Polska jest gotowa, jest absolutnym przełomem, który faktycznie warunkuje dopięcie całego tego szerokiego pakietu działań na poziomie unijnym.

Tutaj oczywiście dotykamy kwestii, która za sprawą Komisji Europejskiej stała się w Salzburgu jedną z kluczowych, czyli założeń wzmocnienia mandatu, a co za tym idzie, podjęcia decyzji o daleko idących skutkach finansowych w stosunku do agencji Frontex, naszego biura azylowego, unijnego biura azylowego oraz w zakresie polityki powrotowej. Myślę, że polityka powrotowa to jest najmniej kontrowersyjny aspekt, chociaż on też generuje dość poważne, wieloletnie zobowiązania finansowe. A jeżeli chodzi o wzmocnienie mandatu instytucji unijnych, to myślę, że – Polska na pewno będzie tego oczekiwała – należy przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, czego potrzebujemy. W szczególności czego potrzebują państwa, które dziś są bezpośrednio odpowiedzialne za zarządzanie granicą zewnętrzną. Najtrudniejszy, można powiedzieć, aspekt tej granicy to południe, ale Polska jest odpowiedzialna za drugą co do długości lądową granicę zewnętrzną Unii Europejskiej, która również wcale nie jest łatwą granicą do zarządzania. To również jest poniekąd wyraz naszej solidarności. Tzn. my od początku naszego członkostwa kontrybuujemy do europejskiego bezpieczeństwa poprzez to, że granica zewnętrzna na Bugu zasadniczo jest zarządzana w sposób profesjonalny, efektywny, generując też określone konsekwencje finansowe. Jesteśmy otwarci na tę rozmowę, chcemy jednak zwrócić uwagę na to, żeby jasno odpowiedzieć sobie na pytanie, co tak naprawdę jest nam potrzebne, oprócz tego, co już mamy. Aby nie obiecywać i nie czynić planów, które będą stawiały wzmocnienie instytucji centralnych Unii Europejskiej jako wartość samą w sobie. To jest poniekąd też głos w ostatniej poruszonej przez ambasadora sprawie, czyli w sprawie zasady subsydiarności, która ma silny związek z kwestią suwerenności.

Drugim ważnym aspektem tego problemu jest oczywiście budżet. Polska jest oczywiście gotowa do tego, żeby zaakceptować budżet, który zakładałby bardzo istotne przepływy finansowe w obszarze bezpieczeństwa, w szczególności jeżeli chodzi o granicę zewnętrzną i szeroko pojętą politykę migracyjną, jednak tego typu decyzje muszą być umieszczone w kontekście całości wieloletnich ram finansowych. Czyli nie sposób dzisiaj, w sytuacji, kiedy jesteśmy bardzo daleko od uzgodnienia wieloletnich ram finansowych, podjąć decyzji, która by predefiniowała bardzo duże przepływy finansowe, bez względu na wynik tych negocjacji. To musi być umieszczone w kontekście całości negocjacji. Ja nie mówię, że to jest niemożliwe, to jest pewnie możliwe, żeby zgodnie z założeniami Komisji kumulatywnie przenieść czy alokować ponad 20 miliardów euro w tej szeroko pojętej tematyce, ale to musi się zgadzać również w innych obszarach tego budżetu. Cały budżet musi być akceptowalny. Wtedy łatwiej będzie mówić o tego typu ambitnych planach, przynajmniej ambitnych komunikacyjnie. Oczywiście bardzo łatwo w komunikacie prasowym umieścić tak okrągłą liczbę jak 10 tysięcy, w tym przypadku 10 tysięcy strażników granicznych. Ale trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę 10 tysięcy potrzebujemy, czy być może to powinna być jakaś inna, mniej okrągła, aczkolwiek bardziej związana z sytuacją faktyczną liczba.

Kolejna sprawa to proces polityczny. My oczywiście zrobimy wszystko, żeby ambitne plany doprowadzenia do szczytu z Ligą Państw Arabskich i z państwami afrykańskimi, które dzisiaj są bezpośrednio odpowiedzialne za to, co dzieje się w obszarze migracji… Chcemy, żeby to doszło do skutku, ponieważ bez politycznego dialogu z tymi państwami, cokolwiek o nich sądzimy i jakkolwiek trudni są to partnerzy… Taki dialog to jest właściwa droga do okiełznania niekontrolowanej migracji w kierunku europejskim.

Jeśli chodzi o kwestie cyfrowe, to tutaj już bardzo wiele powiedziano. Najbardziej palącymi zagadnieniami będą zapewne dokończenie prac nad dyrektywą o ponownym wykorzystaniu informacji sektora publicznego – to jest, ze względu na przepływ danych, niezwykle ustrojowa kwestia w tej dziedzinie – i rozporządzenie o e-prywatności. Polska będzie nalegała na to – i widzę, że to było uzgodnione tutaj, to jest dobry prognostyk – aby równolegle w stosunku do negocjacji OECD prowadzić prace nad opodatkowaniem tego sektora gospodarki. Mamy tutaj do czynienia z rażącymi niesprawiedliwościami. Zysk w większości przedsiębiorstw gospodarki cyfrowej, także w Europie, jest tworzony w olbrzymim stopniu. Jest to bardzo bogaty rynek, 500 milionów użytkowników tego sektora. Jednocześnie wpływy podatkowe są rażąco, rażąco małe. I to jest sprawa, która powinna być uregulowana, skutecznie uregulowana na poziomie unijnym, ponieważ aktualne status quo jest po prostu niesprawiedliwe.

Jeśli chodzi o sąsiedztwo… Ja już mówiłem o Bałkanach Zachodnich. Polska ma bardzo proaktywny stosunek, w szczególności w ostatnich latach, do Bałkanów Zachodnich. Oczekiwaliśmy dużo bardziej ambitnych zapisów, konkluzji rozszerzeniowych na przedostatnim posiedzeniu Rady do Spraw Ogólnych. W szczególności ten moment politycznej szansy, stworzony za sprawą uzgodnień między Macedonią a Grecja w zakresie nazwy, kwestii, która była symboliczna, ale tym bardziej trudna, bo kwestie symboliczne są, jak sądzę, najtrudniejsze w tego typu warunkach… Chodzi mi o to, żeby ten moment wykorzystać i wysłać wyraźny sygnał, że Europa dostrzega i rozumie zmianę polityczną, dynamikę polityczną w tym regionie. W innym wypadku kto inny będzie beneficjentem zmian politycznych, kto inny będzie porządkował sytuację bezpieczeństwa, gospodarczą, polityczną w tym regionie, w oczywisty sposób kosztem interesów gospodarczych i interesów bezpieczeństwa Europy. Dlatego będziemy zdecydowanie wspierali te działania, które są nakierowane na Bałkany Zachodnie, także w zakresie procesu berlińskiego, który jest procesem osobnym, ale ściśle powiązanym z procesem unijnym. Niemniej jednak będziemy zwracali uwagę na to, że oprócz Bałkanów Zachodnich w naszym sąsiedztwie mamy Partnerstwo Wschodnie, mamy wschodnie sąsiedztwo Unii Europejskiej. Myślę, że Wiedeń rozumie to lepiej niż wiele innych stolic. Chcielibyśmy, żeby był zachowany balans geograficzny zaangażowań. Mieliśmy postanowienia szczytu Partnerstwa Wschodniego, stosunkowo niedawno podjęte. Powinniśmy zająć się ich implementacją. Unia Europejska powinna odgrywać zdecydowanie poważniejszą rolę, bardziej aktywną rolę w całym swoim sąsiedztwie. Wszędzie trochę inną, bo nasze sąsiedztwo południowe, w Afryce Północnej, jest inne, Partnerstwo Wschodnie jest inne, Bałkany są inne. Ale wszędzie tam Unia powinna odgrywać aktywną rolę.

Polska oczywiście od zawsze, jak myślę, wspierała wszelkie działania instytucjonalne związane z poprawą jakości regulacji. Naszym wkładem w tę sprawę jest nie tylko postulat obniżenia liczby spotkań roboczych, lecz także postulat obniżenia liczby regulacji. To jest temat, który żyje w Unii od bardzo długiego czasu. W tej sprawie zdecydowanie popieramy – co, jak wiemy, nie jest regułą – działania komisarza Timmermansa w zakresie poprawy jakości regulacji i w zakresie lepszego, bardziej konkretnego wdrożenia, wprowadzenia w życie zasady pomocniczości. Unia tego z całą pewnością potrzebuje, nie tylko ze względu na jakość regulacji, lecz także ze względu na poczucie, że tak powiem, współwłasności tego procesu, współposiadania przez państwa i przez narody, przez ludzi. Dzisiaj to jest bardzo wątpliwe. Niektóre zmiany polityczne w Unii Europejskiej są, jak myślę, bardzo niepokojące z punktu widzenia procesu integracyjnego. Tak więc być może to byłaby przynajmniej cząstkowa odpowiedź.

Wśród spraw różnych, które nie są naturalnie objęte programem prezydencji, a które się toczą, w tych 6 miesiącach będzie wyjątkowo dużo spraw o olbrzymim znaczeniu politycznym. Pierwsza sprawa to WRF, o tym już mówiliśmy. Polska z całą pewnością nie będzie czyniła przeszkód w tym, by dokonywać założonego, przynajmniej przez Komisję Europejską, postępu w negocjacjach. Te założenia Komisji Europejskiej są niezwykle ambitne. Komisja Europejska straciła okazję, żeby temu pomóc, zgłaszając projekt, który jest nieakceptowany z naszego punktu widzenia. Niemniej jednak jeżeli państwa członkowskie ze swoją polityczną mądrością będą skłonne zająć się tym tematem bardziej energicznie, Polska będzie konstruktywnym partnerem tego procesu. Nie powinno być jednak złudzeń co do tego, że tempo tego procesu będzie wyznaczone przez jakość kompromisu. Tutaj nie ma wątpliwości, myślę, że Warszawa nie jest sama w takim podejściu. Tempo nie jest kryterium naczelnym. Naczelnym kryterium oceny jest jakość porozumienia, jakość kompromisu, wyważenie interesów rozwojowych wszystkich części Europy, z czym dzisiaj niestety nie mamy do czynienia.

Jedną ze spraw, które też toczą się poza programem, ale mają kolosalne znaczenie, będzie oczywiście moment wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Ten moment nastąpi na pewno niebawem. Ale żeby on nastąpił w sposób przewidywalny i możliwie mało szkodliwy dla interesów nie tylko brytyjskich, ale przede wszystkim naszych, europejskich, w tych ostatnich miesiącach będzie potrzebna wyjątkowo uważna polityka, a także wyjątkowo uważna komunikacja. Myślę, że ostatnie tygodnie pokazały bardzo jasno – chociaż uważny obserwator powinien być tego świadomy wcześniej, z wyprzedzeniem – że każde słowo ma znaczenie. Każde słowo wypowiedziane publicznie w sprawie brexitu może przynieść przybliżenie perspektywy porozumienia albo to porozumienie po prostu podważyć, podważyć prawie 1,5 roku ciężkich negocjacji. Nasze oczekiwanie wobec tego procesu jest jednoznaczne: musimy w negocjacjach obronić nasze interesy i konkurencyjność polskiej, europejskiej gospodarki. Publicznie zaś musimy zrobić wszystko, aby to porozumienie można było ratyfikować, nie tylko w Brukseli, w Parlamencie Europejskim, lecz także w parlamencie brytyjskim. Nierozważność deklaracji w tej sprawie, czasami błędne postrzeganie własnych wąskich, krótkoterminowych interesów może kosztować nas wszystkich utratę międzynarodowych gwarancji dla praw obywateli, również utratę gwarancji dla naszych oczekiwań finansowych w zakresie rozliczenia finalnego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. To jest niezwykle ważna sprawa, wchodzimy w moment absolutnie krytyczny, niezwykle delikatny i wymaga to naprawdę politycznego słuchu, politycznego wyczucia. Bo w innym wypadku, bez względu na to, jak bardzo nasz mandat… i bez względu na to, jak dobrze jest przygotowana nasza umowa – bo ona jest dobrze przygotowana, jeszcze nie jest skończona, ale jest najlepszej jakości… Polityka jest w stanie ten cały dokument wyrzucić do kosza przez jeden nierozważny krok. I to jest dziś z polskiego punktu widzenia sprawa absolutnie kluczowa.

Z kwestii drobniejszych, aczkolwiek niezwykle ważnych – mówiłem o tym już przy okazji referowania polskiej polityki w czasie prezydencji bułgarskiej – oczekujemy przyspieszenia prac, jeśli chodzi o dyrektywę gazową. Ona jest przygotowana do tego, żeby można było ją przyjąć jako kompromis i dać pewność obrotu w tym specyficznym obszarze rynku gazowego w Unii Europejskiej, na wspólnym rynku.

Druga sprawa to mobilność. Oczekujemy racjonalnego kompromisu w tej sprawie, tak aby regulacje unijne nie zabijały branży transportowej w krajach, które geograficznie są peryferyjne względem całości wspólnego rynku, z geograficznych powodów. Byłoby czymś zaskakującym, gdyby po 25 latach budowy wspólnego rynku Unia Europejska podejmowała działania, które by tak naprawdę wytyczały drogę w kierunku dekompozycji wspólnego rynku. Ja zdaję sobie sprawę z proporcji, wspólny rynek to znacznie szersze zjawisko. Ale byłby to bardzo niedobry sygnał w tej sprawie. Z tego powodu oczekujemy, że nie tylko listopadowy komunikat Komisji Europejskiej w zakresie strategii i wspólnego rynku, na który będziemy chcieli wpłynąć w dość pokaźnej grupie państw, ale i grudniowe uzgodnienia Rady Europejskiej, która będzie koncentrowała się m.in. właśnie na kwestii wspólnego rynku, wytyczą jasną, ambitną przyszłość dla tego wspólnego rynku. Ponieważ to jest szczególnie kluczowy wymiar integracji europejskiej, często niezwykle niesprawiedliwie lekceważony przez wielu polityków europejskich. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Marek Rocki:

Dziękuję bardzo, Panie Ministrze.

Czy ktoś z państwa senatorów ma pytania? Nie.

Wobec tego podziękuję panom ambasadorom za przedstawienie podsumowania prezydencji bułgarskiej oraz już zaawansowanej realizacji priorytetów austriackich i panu ministrowi za przedstawienie polskiej polityki w tym okresie. Dziękuję państwu bardzo.

Kończę to posiedzenie i przypominam, że za 8 minut mamy kolejne posiedzenie w tej sali. Dziękuję bardzo.

(Koniec posiedzenia o godzinie 15 minut 20)