Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Na poprzednim, piątym posiedzeniu Senatu, zgodnie z decyzją izby wyższej wysłuchaliśmy informacji ministra zdrowia w sprawie sytuacji epidemiologicznej związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.
Zgodnie z najnowszymi statystykami koronawirus zaatakował już prawie 100 tysięcy osób. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do ponad 3 tysięcy. Po tym jak zaatakowane wirusem zostały kraje Europy, mamy już niestety pierwszy przypadek zarażenia w Polsce. Stąd też podejmowana dzisiaj, na nadzwyczajnym posiedzeniu Senatu zgłoszona przez rząd ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.
Zawiera ona niezbędne rozwiązania na wypadek epidemii. W ustawie znalazły się m.in. zapisy dotyczące pracy zdalnej, przypadków zamknięcia żłobków, przedszkoli i szkół, szczególnych zasad bezpieczeństwa dla personelu medycznego i innych pracowników mających do czynienia z osobami zakażonymi. Ustawa reguluje także kwestie zamówień publicznych dotyczących artykułów potrzebnych do przeciwdziałania COVID-19 i świadczeń opieki zdrowotnej. Dokument reguluje kompetencje wojewody, premiera i samorządów oraz wskazuje środki finansowania szczególnych działań, których może wymagać sytuacja epidemii koronawirusa w Polsce.
Jak już nadmieniałem, ustawa zakłada, że pracodawca, by przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się choroby spowodowanej koronawirusem, będzie mógł polecić pracownikowi wykonywanie obowiązków zdalnie, z domu. Wprowadza rozwiązania zapewniające prawo otrzymania dodatkowego zasiłku opiekuńczego dla rodziców zwolnionych z obowiązku wykonywania pracy z powodu konieczności sprawowania opieki nad dzieckiem. Określa także zasady udzielania i finansowania świadczeń opieki zdrowotnej w związku z rozprzestrzenianiem COVID-19.
Zgodnie z ustawą w skrajnym przypadku, gdy stan epidemii i zagrożenia przekroczy możliwość działania administracji rządowej i samorządów, rząd może rozporządzeniem określić zagrożony obszar i wskazać rodzaj strefy, na którym wystąpił stan epidemii lub stan zagrożenia epidemicznego, oraz rodzaj stosowanych na tym terenie rozwiązań.
Działania te świadczą o tym, że rząd Polski traktuje zdrowie naszych obywateli jako priorytet. Miarą skutecznej walki z każdym biologicznym zagrożeniem jest przede wszystkim odpowiedzialne przestrzeganie podstawowych zasad higieny oraz zaleceń specjalistów i odpowiednich służb. Miejmy jednak nadzieję, że koronawirus nie rozprzestrzeni się szerzej w naszym kraju i nie będzie potrzeby stosowania większości zapisów procedowanej dzisiaj ustawy.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.
Projekt ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawiursa COVID-19 jest napisany na kolanie i budzi wiele wątpliwości. Rząd przespał, niestety, prawie 2 miesiące, gdy epidemia rozwijała się w Chinach i Azji. Rozpoczął nerwowe działania, które zaowocowały projektem ustawy, dopiero gdy nowe duże ognisko koronawirusa wykryto w północnych Włoszech, a i to z tygodniowym poślizgiem. Dziesiątki tysięcy Polaków wracających z ferii we Włoszech do kraju w dniach 22–24 lutego nie otrzymały żadnych specjalnych informacji, jak postępować. O tym, że rządzący tygodniami lekceważyli problem, świadczy wiele faktów: zignorowanie przez rząd ostrzeżeń głównego inspektora sanitarnego z 9 stycznia, odłożenie do lamusa projektu ustawy w sprawie przeciwdziałania epidemii złożonego w Sejmie 14 lutego przez klub KO, fakt, że 26 lutego większość senatorów partii rządzącej nie poparła wprowadzenia do porządku obrad poprzedniego posiedzenia Senatu punktu na temat walki z koronawirusem. Kilka dni później nastąpiła całkowita zmiana tej postawy: zwołano specjalne posiedzenie Sejmu i przegłosowano projekt ustawy, niestety, przygotowany niechlujnie, pospiesznie, pełen wad legislacyjnych i merytorycznych.
Główne wątpliwości dotyczą przyznania rządowi nadmiernych uprawnień wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli. Wojewodowie mogą wydawać polecenia samorządom, a prezes Rady Ministrów, na ich wniosek, praktycznie wszystkim podmiotom, bez żadnej kontroli, a nawet uzasadnienia, o czym stanowi art. 11. Na przedsiębiorców, dla których sytuacja pandemii już jest niezwykle trudna, rząd przerzuca znaczącą część kosztów walki z epidemią. Nie ma w ustawie przewidzianych środków pomocowych dla polskich firm, np. współfinansowania pensji czy zwolnień podatkowych w sytuacji zawieszenia działalności firm z powodu kwarantanny. Naturalnie nie wszystkie zapisy tej ustawy są złe. Na poparcie zasługują np. przepisy dotyczące użycia wojska do walki z COVID-19 czy dodatkowy zasiłek opiekuńczy dla rodziców dzieci, które nie mogą uczęszczać do przedszkoli i szkół.
Jednak obaw jest więcej. Władza wykonawcza, korzystając z uzasadnionej obawy obywateli przed epidemią, kumuluje władzę nadproporcjonalnie i w sposób nieuzasadniony, zagrażając prawom i swobodom obywatelskim. Teoretycznie po poprawkach wprowadzonych w Sejmie te nieuzasadnione uprawnienia są w większości ograniczone czasowo, do pół roku. Wiemy jednak, że posiadając większość sejmową, rządzący mogą ten okres przedłużać. Rząd, działający dotąd nieroztropnie i opieszale, bierze teraz na siebie całkowitą odpowiedzialność za walkę z koronawirusem. My, senatorowie, nie tylko będziemy to monitorować i sprawdzać. Deklarujemy, że natychmiast po przegłosowaniu tej nadzwyczajnej ustawy podejmiemy w interesie obywateli inicjatywę ustawodawczą, gwarantującą skuteczne zwalczanie epidemii z poszanowaniem standardów prawnych, swobód obywatelskich i interesów polskich przedsiębiorstw.