Narzędzia:

Posiedzenie: 11. posiedzenie Senatu RP X kadencji, 1 dzień


1, 2 i 3 czerwca 2020 r.
Przemówienia z dnia następnego

Przemówienie senatora Aleksandra Szweda w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Aleksandra Szweda w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Pozwolą państwo, że zanim przejdę do procedowanej przez nas ustawy o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. z możliwością głosowania korespondencyjnego, zacytuję fragment mojej wypowiedzi z wcześniejszej debaty: „Widzimy, że kandydatka Koalicji Obywatelskiej we wszystkich sondażach ma od 2 do 4%. Stąd postulaty przesunięcia wyborów. Gdyby to było 52–54%, dzisiaj machalibyście państwo konstytucją, mówilibyście o konstytucyjnych terminach wyborów i o zapewnieniu ciągłości władzy prezydenckiej. To pokazuje, że traktujecie politykę instrumentalnie, że instrumentalnie traktujecie również naszą konstytucję”. Z perspektywy czasu widać, że się nie pomyliłem. Zmiana kandydata była dla opozycji kluczowa, a żeby ją przeprowadzić, odłożyliście państwo na bok kwestie dotyczące konstytucyjnych terminów przeprowadzenia wyborów i ciągłości władzy prezydenta. Teraz z kolei, ponieważ wybory prezydenckie w dniu 10 maja się nie odbyły, m.in. z powodu przetrzymywania w Senacie ustawy o wyborach korespondencyjnych przez 30 dni, ponownie zdejmujecie państwo z półki naszą konstytucję, której zapisy wcześniej wam przeszkadzały, i mówicie o konstytucyjnych terminach. Cieszę się jednak, że poprawka, którą zgłosiliście, poprawka dotyczącą przeprowadzenia wyborów prezydenckich po 6 sierpnia, została przez was wycofana.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wybory prezydenckie to jedne z najważniejszych wyborów w naszym kraju, ponieważ to właśnie w nich na mocy konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej wybieramy najwyższego przedstawiciela polskich władz, gwaranta ciągłości władzy państwowej, najwyższy organ państwa w zakresie władzy wykonawczej – prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Kadencja obecnego prezydenta, Andrzeja Dudy, kończy się w dniu 6 sierpnia. Według konstytucyjnych zapisów wybory prezydenckie powinny zostać zorganizowane nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed zakończeniem urzędowania głowy państwa, co oznacza, że było to możliwe między 28 kwietnia a 23 maja bieżącego roku. W dniu 5 lutego marszałek Sejmu Elżbieta Witek poinformowała nas, że zarządziła wybory na dzień 10 maja 2020 r. Był to czas, kiedy nie wiedzieliśmy jeszcze o nadchodzącej pandemii koronawirusa. Pierwsze zachorowanie wystąpiło u nas miesiąc później. W związku z tą nadzwyczajną sytuacją rząd rozpoczął poszukiwania jak najbezpieczniejszej formy przeprowadzenia wyborów, które zgodnie z naszą konstytucją odbyć się po prostu muszą. W Tarczy 1 i Tarczy 2 wprowadziliśmy szereg rozwiązań dotyczących wyborów, takich jak umożliwienie głosowania korespondencyjnego dla osób starszych, niepełnosprawnych i przebywających w kwarantannie. Jednak ze względu na postępującą epidemię koronawirusa rząd uznał – wzorem innych krajów europejskich i zgodnie z opinią Światowej Organizacji Zdrowia – że to właśnie powszechne wybory korespondencyjne będą najbezpieczniejszą formą głosowania.

Co proponowała wówczas opozycja? Najpierw oczywiście negowali państwo każdą możliwość przeprowadzenia wyborów, zarzucając rządowi złą wolę. Gdy jednak pojawiły się propozycje zmiany terminu poprzez zmianę konstytucji – proponowano np. wydłużenie kadencji obecnej głowy państwa o 2 lata, bez możliwości ubiegania się o reelekcję – nie było na to zgody ze strony opozycji. Z jednej strony bojkotowano wszelkie inicjatywy związane z przeprowadzeniem wyborów, a z drugiej – z ich przesunięciem. Jedyną propozycją opozycji było wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, co wiązałoby się z olbrzymimi problemami handlowymi i przesunięciem wyborów raptem o miesiąc lub 2 miesiące. Ponieważ nie udało się wymusić stanu wyjątkowego, opozycja zaczęła grać na nieprzeprowadzenie wyborów w dniu 10 maja. Głównym orężem było oczywiście przeciąganie prac legislacyjnych w Senacie. Nad ustawą głosowano w dwudziestym dziewiątym dniu prac, a do Sejmu oddano ją w dniu trzydziestym, czyli w ostatnim terminie, w którym Wysoka Izba mogła zająć stanowisko w jej sprawie. Tak więc udało się opozycji doprowadzić do tego, że wybory w dniu 10 maja się nie odbyły. Czy to koniec destrukcji? Oczywiście nie. Pomimo wstępnych ustaleń, żeby przeprowadzić wybory w taki sposób, aby 6 sierpnia Polska miała już prezydenta, ponownie zastosowano obstrukcję w Senacie. Należy ubolewać, że nawet w obliczu pandemii przeciągali państwo procedurę wyborczą aż do dzisiaj – w imię własnych, partykularnych interesów politycznych. Ale można powiedzieć, ze przyzwyczailiśmy się do takiego destrukcyjnego działania, gdyż od 5 lat obserwujemy festiwal populizmu opozycji. Populizm ten przeciwstawiany jest merytorycznemu programowi Prawa i Sprawiedliwości, który zmienił rzeczywistość wszystkich Polaków na lepsze.

Mam nadzieję, że tym razem uda się jednak przeprowadzić wybory prezydenckie, a ciągłość władzy prezydenta zostanie zachowana. Zdecydowanie popieram przedłożoną ustawę.

Przemówienie senatora Janusza Pęcherza w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Janusza Pęcherza w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

O tym, że wybory prezydenckie w dniu 10 maja br. nie odbyły się, wiedzą wszyscy. Nie wszyscy jednak, nawet w tej Izbie, wiedzą, dlaczego tak się stało. Wybory nie mogły się odbyć i to nie z winy Senatu, ale z powodu panującej pandemii i przede wszystkim z winy rządzących.

Przeprowadzenie wyborów 10 maja br. byłoby w pełni niekonstytucyjne, pomijając ich nieprzygotowanie pod względem logistycznym i organizacyjnym. Senat, prowadząc proces legislacyjny z zastosowaniem wszystkich standardów prawidłowego procedowania ustaw, uchronił rząd, ale i państwo polskie przed międzynarodową kompromitacją. Tymczasem rządzący w dalszym ciągu we wszystkich wypowiedziach próbują winę za nieprzeprowadzenie wyborów zrzucić na Senat i samorządowców, zamiast myśleć, jak je przeprowadzić w najbliższym czasie tak, aby wybór prezydenta RP nie był kwestionowany ani w kraju, ani przez społeczność międzynarodową i aby wybrany prezydent miał pełną legitymację do sprawowania najwyższego urzędu w Polsce przez najbliższe 5 lat.

Uczestniczyłem w pracach 3 połączonych komisji, Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, Komisji Ustawodawczej oraz Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji, na 3 kolejnych posiedzeniach z udziałem ekspertów konstytucjonalistów, przedstawicieli Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego, przedstawicieli Poczty Polskiej i samorządu terytorialnego, i mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że prace w komisjach były merytoryczne i miały na celu wypracowanie najlepszych rozwiązań, tak aby ustawa dotycząca wyborów prezydenckich, przegłosowana przez Sejm w tempie typowym dla pendolino, dawała szanse na ich przeprowadzenie w sposób najbardziej konstytucyjny, gwarantujący ich powszechność, równość, bezpośredniość i tajność. Gdyby większość sejmowa dopełniła chociaż w części wymogów prawidłowej legislacji i uwzględniła część zgłoszonych przez większość senacką uwag do ustawy, na podstawie której miały się odbyć wybory 10 maja br., wówczas prace w Senacie mogłyby przebiegać dużo szybciej i sprawniej.

Nie będę odnosił się w swoim wystąpieniu do podniesionych przez senatorów większości senackiej argumentów, z którymi w pełni się utożsamiam. Przegłosowane w połączonych komisjach poprawki w pełni akceptuję i będę za ich wprowadzeniem głosować. Chcę jednak zwrócić uwagę na pewne kwestie, które będą wymagać od rządu zmiany filozofii podejścia do roli i znaczenia samorządu terytorialnego oraz roli PKW i KBW w sprawnym przeprowadzeniu wyborów. Moje 12-letnie doświadczenie na stanowisku prezydenta miasta pozwala mi na stwierdzenie, że bez podmiotowego potraktowania tych instytucji proces wyborczy może być mocno utrudniony. Władze samorządowe, niezależnie od preferencji politycznych, są w pełni odpowiedzialne za realizację zadań wynikających z przepisów prawa. Przy dobrej współpracy samorządu z Krajowym Biurem Wyborczym i przy wsparciu finansowym rządu wybory na prezydenta RP mogą się odbyć z poszanowaniem wszystkich reguł wyborczych i zasad bezpieczeństwa epidemicznego.

Ważne jest to, aby Sejm RP przyjął poprawki przegłosowane w tej Izbie, a rząd rozwiązania ustawowe natychmiast w życie wprowadził. Dziękuję za uwagę.

 

Przemówienie senator Agnieszki Gorgoń-Komor w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senator Agnieszki Gorgoń-Komor w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Panie Marszałku! Szanowni Senatorowie!

„Uczciwe państwo, to, proszę państwa, jest także kwestia uczciwie przeprowadzonych wyborów. I tu nie chodzi o żadne podejrzenia, tu chodzi o to, że od chwili, kiedy powstała nowoczesna demokracja, wybory są przeprowadzane na zasadzie ograniczonego zaufania. Czyli inaczej mówiąc, są kontrolowane. Kontrolowane przez opozycję i przez różne siły społeczne. To jest norma demokratyczna. Bez tego o demokratycznych wyborach po prostu nie można mówić i wobec tego nie można mówić także o uczciwym państwie. Bo wybory są, można powiedzieć, fundamentem uczciwego państwa. Uczciwe wybory są fundamentem uczciwego państwa”.

Szanowni Państwo Senatorowie, zgadzamy się chyba wszyscy z tymi słowami, ale to nie są moje słowa, chociaż oczywiście w 100% się z nimi utożsamiam. To są słowa wypowiedziane w 2011 r. przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego i naprawdę trudno się z nimi nie zgodzić. Uczciwe wybory są fundamentem uczciwego państwa. Dodam: fundamentem uczciwego demokratycznego państwa.

Przywołałam słowa prezesa Kaczyńskiego, ponieważ mam w pamięci jego wystąpienia sprzed lat, gdy w wyniku kolejnych przegranych przez PiS wyborów wciąż słyszeliśmy, że niewykluczone, że wybory zostały sfałszowane lub że dochodziło do takich nieprawidłowości, że o uczciwych wyborach nie można mówić.

Dopiero gdy PiS zaczął wygrywać wybory, to nagle zniknęły wszystkie nieprawidłowości procesu wyborczego. Umilkły słowa o fałszowaniu wyborów. Od czasów, gdy PiS wygrywa wybory, wybory stały się uczciwe. Dobrze to pamiętamy.

Dlatego dzisiaj tak zastanawiający jest fakt, że niezależny organ, jakim jest Państwowa Komisja Wyborcza, stojący na straży uczciwości wyborów w ustawie z dnia 12 maja 2020 r. został ‒ mówię o dużych obszarach kompetencji ‒ odsunięty od przygotowania procesu wyborczego, a miejsce PKW zajmują ministerstwa zarządzane przez polityków rządzącej opcji.

Przecież kodeks wyborczy w rozdziale 2 w art. 157 w §1 jasno i wyraźnie mówi, że „Państwowa Komisja Wyborcza jest najwyższym organem wyborczym właściwym w sprawach przeprowadzania wyborów i referendów”.

Czy tak powinna wyglądać organizacja uczciwych wyborów? Raczej nie!

Należy pamiętać również, że to PiS w trosce o uczciwość wyborów wprowadził do kodeksu wyborczego dodatkowe zmiany, tak aby należycie zabezpieczyć tryb głosowania. Dlatego trudno zrozumieć dzisiejsze tłumaczenie PiS o odsunięciu od procesu wyborczego Państwowej Komisji Wyborczej nawet stanem pandemii.

Szanowni Państwo, jaka jest różnica między kulturą organizacji ministerstwa a PKW? Taka, że ta pierwsza ma charakter polityczny i jest zawsze częścią obozu rządzącego, a druga zawsze musi mieć charakter niezależny od jakiegokolwiek rządu.

To jest właśnie gwarancją uczciwych wyborów! Chyba że osłabienie wpływu PKW na przeprowadzenie wyborów było dokonane z premedytacją, aby ograniczyć uczciwość wyborów. Jeśli przeczytać zapisy projektu ustawy, zaproponowanej przez większość sejmową PiS, to tak to właśnie wygląda.

Ale pamiętając słowa Jarosława Kaczyńskiego o uczciwych wyborach, chcę jednak myśleć, że był to błąd pisarski lub nadgorliwość urzędników, którzy nie mają świadomości, że majstrowanie przy kodeksie wyborczym może skończyć się większą katastrofą dla naszego państwa niż pandemia.

Wprowadzanie zmian w obowiązujących zasadach organizacji demokratycznych wyborów, nawet w dobrych intencjach ‒ w co nie wierzę ‒ podyktowanych empatią i troską o obywateli w czasie pandemii, jest niedopuszczalne. Jedynym organem władnym przeprowadzić proces wyborczy jest PKW, a ministerstwa mogą jedynie wspierać PKW w tych działaniach, nigdy odwrotnie!

Jeśli pozwolimy na to, że instytucje powołane do określonych konstytucyjnych działań będą zastępowane przez polityczne organy danej opcji politycznej ‒ bez względu na to, kto rządzi ‒ to za chwilę może się okazać, że nie mamy już uczciwych wyborów, że nie mamy już demokratycznego państwa, a za rogiem czai się autorytaryzm, który zniszczy Polskę społecznie i gospodarczo. Bo każdy autorytaryzm i każdy monopol, czy to polityczny, czy ekonomiczny, zawsze kończy się jednym ‒ katastrofą państwa, biedą, przemocą, zastraszaniem, a w końcu politycznymi morderstwami i fizyczną eliminacją przeciwników politycznych.

Dlatego tak ważne jest, aby istniały pluralistyczne instytucje polityczne, które będą nawzajem się kontrolowały. Dlatego tak ważny jest mechanizm kontroli i równowagi w polityce ‒ checks and balances. I dlatego tak ważne jest przywrócenie należnego miejsca Państwowej Komisji Wyborczej w procesie wyborów na prezydenta!

Dlaczego proponowana przez większość sejmową PiS ustawa z dnia 12 maja 2020 r., określając zasady i tryb organizacji, w wielu miejscach odbiera prawo decyzji i działania Państwowej Komisji Wyborczej? Dlaczego w wielu miejscach ustawa sprowadza Państwową Komisję Wyborczą do poziomu instytucji, do której politycy partii rządzącej, zwracają się tylko po „zasięgnięcie opinii”, którą to opinię, jak wszyscy dobrze wiemy, można brać pod uwagę lub nie? Tak jest np. w art. 6 pkcie 7; w art. 12 pktach 1, 2, 4; w art. 15 pkcie 5; w art. 22. W tych artykułach Państwowa Komisja Wyborcza została sprowadzona do roli pomocniczej, opiniodawczej podczas organizacji wyborów na prezydenta RP i nie jest traktowana jako najważniejszy, niezależny od rządu i partii politycznych organ, który ma przygotować uczciwe wybory. PKW została pozbawiona przez obóz rządzący właściwego miejsca wynikającego z ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. ‒ Kodeks wyborczy.

W związku z powyższym zwracam się do Wysokiej Izby o to, aby przywrócić należyte miejsce w procesie wyborczym Państwowej Komisji Wyborczej ‒ w przeświadczeniu, że tylko PKW może przeprowadzić w pełni uczciwe wybory, o jakich mówił prezes Kaczyński.

Przemówienie senator Joanny Sekuły w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senator Joanny Sekuły w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Szanowne Senatorki! Szanowni Senatorowie!

Senat stał się miejscem, w którym jak w soczewce skupiają się dzisiaj wszystkie mechanizmy demokracji. Ale Senat stał się areną walki pomiędzy demokracja a dyktaturą. I to nie Senat jest w roli agresora. To nie Senat traktuje instrumentalnie przepisy prawa, to nie Senat stał się bezrefleksyjną maszynką do uchwalania ustaw, a w zasadzie bubli prawnych. To dzięki Senatowi obywatele mają jeszcze ochronę, jaką daje w demokracji izba refleksji.

Szanowne Koleżanki i Szanowni Koledzy Członkowie Prawa i Sprawiedliwości, Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Naprawdę takie podstawy trzeba państwu przypominać? Nie urządzacie jakiegoś plebiscytu, nie urządzacie głosowania w spółdzielni albo nie decydujecie o przyznaniu jakiegoś gruntu w NCBR. Parlament to nie jest narzędzie w rękach jednego posła. Obudźcie się! Przecież kiedyś poza mury tego parlamentu będziecie musieli wyjść. Co powiecie obywatelom, jak was ktoś na ulicy zapyta: „Panie Senatorze, co pan zrobił dla mnie przez ten cały czas? Nie dla siebie, Panie Senatorze, ale dla mnie.”?

Nie jestem tutaj, aby prawić morały, ale mamy dzisiaj pochylać się nad kolejną ustawą wyborczą, bo nie potraficie sobie poradzić z epidemią nawet w takim aspekcie jak organizacja wyborów. Zafundowaliście Polakom totalną degrengoladę, a nie demokratyczne wybory wedle zasad państwa prawa.

Pan poseł Czarnek przekonuje wszystkich, że ustawa o szczególnych zasadach organizacji wyborów prezydenckich jest idealnym rozwiązaniem i kompromisem w czasach epidemii. Nie, Panie Pośle, nie jest. Ta ustawa jest przykładem, jak państwo traktujecie demokrację. A jak ją traktujecie? Jak prywatny folwark. Doprowadziliście ją do stanu, w którym naruszona została konstytucja. Przez was. Ta ustawa niczego nie naprawi, bo jedyną drogą jest formalne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. I wy to wiecie. Pan to wie doskonale, bo pomimo akrobacji, jakie pan uprawia, forsując tę ustawę, jest pan prawnikiem. I od pana jako prawnika należy wymagać podwyższonego standardu, jeżeli chodzi o rozumienie mechanizmów demokracji. I to jest też pana odpowiedzialność za delikt konstytucyjny.

Tą ustawą dyskryminujecie państwo obywateli polskich z uwagi na stan epidemii. Ta ustawa ma wam pozwolić na wybiórcze wskazywanie obszarów, na których Polacy będą musieli głosować tylko korespondencyjnie. I te decyzje nie będą związane z merytoryczną oceną sytuacji, ale z waszymi potrzebami politycznymi. Nie będą to decyzje w żaden sposób uzgodnione z PKW czy z przedstawicielami środowiska medycznego i specjalistów wirusologów, tylko będzie to decyzja polityka, pana ministra Szumowskiego, który, jak już wiemy, podejmuje decyzje wyłącznie w interesie swoim, a nie Polaków. I to są decyzje dotyczące korzyści liczonych w setkach milionów złotych. Dyskryminujecie Polaków za granicą, każąc im głosować korespondencyjnie i obciążając ich kosztami tego głosowania, bo za przesłanie listu z kartą wyborczą muszą sami zapłacić.

W dalszym ciągu stwarzacie sobie furtki, aby w tych wyborach doprowadzić do zwycięstwa pana Dudę. Nie dlatego, że ludzie tak wybiorą, ale dlatego, że wy tak chcecie. Bo po co wam ustne zgłaszanie chęci głosowania korespondencyjnego, które nie ma żadnego potwierdzenia na piśmie? Jaką dajecie gwarancję, że te koperty razem z oświadczeniem zawierającym dane osobowe nie pozwolą wam poznać preferencji politycznych obywateli? Bo przecież dzisiaj mówicie, że luzujecie ograniczenia, gdyż panujecie nad epidemią. To co, potem minister zdrowia wprowadzi głosowanie korespondencyjne z uwagi na epidemię?

Mówicie, że to wina opozycji i samorządów, że nie odbyły się wybory 10 maja. Ale jednocześnie w art. 14 ust. 8, 10 i 11 dyskryminujecie finansowo komitety wyborcze, które zgłoszą się do wyborów w nowym terminie. Komitety wyborcze, które utworzono na podstawie postanowienia marszałka Sejmu z dnia 5 lutego 2020 r., mogą zgromadzone środki wykorzystać do ponownej kampanii, a ponadto mogą dodatkowo wykorzystać 50% limitu ustawowego, natomiast nowe komitety wyborcze mogą tylko zbierać środki na kampanię do wysokości 50% limitu ustawowego. Czemu to ma służyć? Aż tak bardzo boicie się przegranej Dudy?

Gwałtem na prawach obywateli jest art. 15, który pozwala pani marszałek Sejmu dowolnie żonglować terminami wyborczymi, i to bez jakiejkolwiek kontroli. Macie zapisy o zasięganiu opinii PKW, ale pan, Panie Czarnek, wie, że opinia jest niewiążąca. Ba, nawet możecie się o nią nie zwracać, bo nie wywołuje to żadnych skutków dla pani marszałek. Dlaczego nie wprowadziliście mechanizmu uzgodnienia zmiany terminów wyborczych z PKW?

Ta ustawa to też bubel prawny, choćby ze względu na art. 3 ust. 7. Mówicie, że zgłoszenie zamiaru głosowania korespondencyjnego dotyczy również ponownego głosowania. Ale chodzi wam o głosowanie w nowym terminie czy ponowne głosowanie w drugiej turze? Tam jest cała masa takich niedociągnięć legislacyjnych. A pan jako prawnik powinien wiedzieć, z czym to się wiąże. Niedoskonałe prawo jest narzędziem w rękach tyranów i nie ma nic wspólnego z demokracją. Chciałabym wierzyć, że ta słabość przepisów jest wynikiem słabości pana merytoryki. Bo nie chce mi się wierzyć, że ta słabość prawa to właśnie celowe działanie pod dyktando nowogrodzkiej dyktatury.

I na koniec… Szanowne Koleżanki i Koledzy z Prawa i Sprawiedliwości, nie bądźcie hipokrytami. Mówicie, że Senat opóźnia wybory w Polsce. To zwracam wam uwagę, że na publikację uchwały PKW potrzebowaliście 22 dni, choć prawo mówi o tym, że trzeba zrobić to niezwłocznie. Jeśli dla was niezwłocznie to 22 dni, to wybaczcie, ale prace Senatu w ciągu 30 dni zgodnie z ustawą tym bardziej można nazwać niezwłocznymi.

Przemówienie senatora Beniamina Godyli w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Przemówienie senatora Beniamina Godyli w dyskusji nad punktem 2. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Pomimo że ustawa z dnia 12 maja 2020 r. o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. z możliwością głosowania korespondencyjnego odchodzi od niektórych rozwiązań, które były przewidziane w ustawie z dnia 6 kwietnia 2020 r., nadal nie jest ona akceptowalna pod względem legislacyjnej zgodności z konstytucją. Niemniej jednak nikt z nas nie ma wątpliwości, że uregulowanie obecnego stanu prawnego jest konieczne. Wybory powinny zatem odbyć się w takim terminie, aby do dnia 6 sierpnia 2020 r. zaprzysiężono nowego prezydenta w ostatnim dniu urzędowania obecnego prezydenta. Dlatego też ustawodawca powinien zareagować na sytuację, która miała miejsce w związku z wyborami zarządzonymi na 10 maja 2020 r.

Jedną z największych słabości ustawy jest utrzymanie zapisu dotyczącego dostarczania pakietów wyborczych do skrzynek pocztowych jako list zwykły, a nie polecony. Podobnie rozstrzygnięto kwestię dotyczącą zwrotu pakietu wyborczego za pośrednictwem Poczty Polskiej – wyborca wysyła pakiet jako list nierejestrowany. Przesyłka wyborcza jest zatem dostarczana do skrzynki bez potwierdzenia jej otrzymania przez wyborcę, co godzi w czynne prawo wyborcze. Wyborca nie zostanie poproszony, tak jak w lokalu wyborczym, o pisemne potwierdzenie otrzymania karty wyborczej czy pakietu wyborczego, a w razie sporu z pocztą dowodem wrzucenia przesyłki do skrzynki będą tylko słowa pracowników poczty.

Wprowadzone ustawą głosowanie hybrydowe nasuwa wiele wątpliwości, m.in. dotyczących dowolności wyznaczania upływu terminu czynności wyborczych przez marszałek Sejmu. Zgodnie z art. 15 ust. 1 marszałek Sejmu uprawniona jest, po zasięgnięciu opinii PKW, do samodzielnego ustanawiania dni, w których upływają terminy wykonania czynności wyborczych, a na podstawie ust. 4 ma prawo do ich zmiany już po ich ustaleniu i ogłoszeniu. Ustawa nie określa również czasowego limitu wprowadzenia zmian, co daje marszałkowi Sejmu prawo do zmian kalendarza wyborczego nawet na kilka dni przed dniem głosowania. Konsekwencje tych zmian odniosą się do wszystkich podmiotów wyborczych – wyborców, kandydatów, organów wyborczych oraz pozostałych instytucji odpowiedzialnych za organizację procesu wyborczego.

Na koniec chciałbym również podkreślić fakt, że przedmiot regulacji dotyczy de facto zmiany kodeksu wyborczego, a więc powinien być procedowany w trybie szczególnym, dotyczącym zmian w kodeksie, tj. z zachowaniem terminów poprzedzających jego pierwsze czytanie w Sejmie oraz skierowania do odpowiednich komisji po pierwszym czytaniu.