Narzędzia:

Posiedzenie: 77. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 1 dzień


25 i 26 kwietnia 2019 r.
Przemówienia z dnia następnego

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Od 8 kwietnia tego roku trwa ogólnopolski strajk nauczycieli zorganizowany przez ZNP i FZZ. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej „Solidarności”.

Zaczęło się od domagania się wzrostu wynagrodzeń o 1000 zł dla każdego pracownika oświaty. Żadne argumenty, że rządu na to nie stać, nie przekonały nauczycieli, a właściwie szefa ZNP. Tłumaczenia, że program podwyżek dla nauczycieli rząd realizuje od 2017 r. były odebrane jak groch o ścianę. To w tym roku rząd odmroził pensje nauczycielskie, które zostały w 2012 r. zamrożone przez ekipę PO – PSL. W porównaniu do grudnia 2017 r. wzrost wynagrodzeń w 2018 r. wyniósł średnio 21 proc.

Z czasem spór o pieniądze jakby wygasł, a najważniejsze stały się egzaminy gimnazjalne, obecnie maturalne. Chodzi o to, aby młodzież mogła 6 maja w spokoju przystąpić do zdawania matur.

Ustawa maturalna – bo tak się ją nazywa – jest procedowana faktycznie bardzo szybko, aby nie doszło do skrzywdzenia tegorocznych maturzystów. A mogło do tego dojść, skoro jedna z nauczycielek w Łodzi zdecydowanie wypowiedziała się w telewizji: strajkuje, nie klasyfikuje. Jej słowa spotkały się z gromkimi brawami innych nauczycieli. Podobnie trudno zrozumieć szykany wobec tych nauczycieli, którzy nie strajkują.

Egzaminy maturalne powinny rozpocząć się 6 maja. Rok szkolny dla uczniów ostatnich klas szkół ponadgimnazjalnych kończy się 26 kwietnia. Tego dnia maturzyści powinni otrzymać świadectwa ukończenia szkoły, bo jej ukończenie jest warunkiem dopuszczenia do egzaminu maturalnego. Zakończenie roku szkolnego powinno zostać poprzedzone wystawieniem przez nauczycieli ocen i zatwierdzeniem ich przez rady pedagogiczne klasyfikacyjne. Jednak nie odbyły się one dotąd w części szkół ze względu na strajk nauczycieli.

Rząd przygotował projekt tzw. ustawy maturalnej, zgodnie z którym w szkołach, w których rady pedagogiczne nie podejmą decyzji o dopuszczeniu uczniów do matury, prawo takie będzie przysługiwać dyrektorowi szkoły, a w szczególnych przypadkach – organowi prowadzącemu, w tym samorządom, które wyznaczą nauczyciela do przeprowadzenia kwalifikacji. Ustawa szczegółowo zajmuje się obowiązkami wykonania tych zadań i kompetencji, jakie będzie miał dyrektor szkoły. Dyrektor będzie mógł upoważnić do realizacji tych zadań i kompetencji nauczyciela. Gdy dyrektor szkoły lub upoważniony przez niego nauczyciel nie wykona wymienionych zadań i kompetencji, wówczas organ prowadzący szkołę wyznaczy w tym celu innego nauczyciela.

Ta ustawa daje pewność każdemu maturzyście, że będzie mógł 6 maja przystąpić do egzaminu dojrzałości.

25 kwietnia strajk wywołany przez ZNP został zawieszony do września. Odetchnęli rodzice, uspokoiła się młodzież. Jednak ten wrześniowy termin kontynuowania strajku zdradza, że nie chodzi o oświatę, ale o politykę. Nauczyciele stali się zakładnikami polityków, a może dokładniej kampanii wyborczej do europarlamentu. Strajk był wykorzystany przez opozycję do uderzenia w rząd. Może nie wszyscy nauczyciele zdawali sobie z tego sprawę. Dowodem na to jest brak rozmów o konkretach dotyczących wzrostu wynagrodzeń, np. za cenę zwiększenia pensum, o tym związkowcy jednak nie chcieli rozmawiać

Zapewne ten pomysł pojawi się podczas dyskusji oświatowego okrągłego stołu. Dobrze, że taki się odbędzie, należy bowiem rozmawiać nie tylko o pieniądzach, ale także o zmianach w systemie oświaty. Uważam, że niezależnie od podwyżek wynagrodzeń, ten strajk był wymierzony w prowadzoną obecnie reformę oświaty. O tym mało się mówi, ale był to atak na przywróconą 8-letnią szkołę podstawową, 4-letnie licea, 5-letnie technika, szkoły branżowe zamiast zawodowych. A przypomnę, że wszystkie te zmiany odbyły się bez zwolnień nauczycieli, bez zamykania małych szkół.

Ideą reformy było to, aby szkoła zaczęła odpowiadać za ucznia, za jego wyksztalcenie, wychowanie i rozwój. Ideą było i jest to, aby szkoła była nowoczesna, z szerokopasmowym internetem i aktywnymi tablicami. Niestety, gimnazja nie wyrównały szans edukacyjnych i nie podniosły jakości nauczania.

Inicjatywą dla tej reformy były m.in. alarmujące wyniki badań poziomu czytelnictwa w Polsce. Nie ma prostej odpowiedzi wyjaśniającej przyczynę tego stanu rzeczy, nie wszystko zależy od szkoły, ale kanon literatury ojczystej przestał być podstawą systemu wychowania. Szkoła powinna uczyć kultu swoich wielkich pisarzy, których twórczość umacniała wspólnotę narodową w trudnych czasach. Wykształcenie literackie i posiadanie domowej biblioteki było dawniej znakiem statusu społecznego, a elementarna wiedza o polskich poetach i pisarzach (o Mickiewiczu, Sienkiewiczu i innych) stała się w XX w. nieodłączną częścią świadomości narodowej ogółu. Język polski był najważniejszy wśród szkolnych przedmiotów. Dlaczego nie jest tak nadal?

To nie moje słowa, że marginalizacja historii literatury dała w efekcie ignorancję historyczną i literacką; maturalne testy – umysłową urawniłowkę; metody audiowizualne – nobilitację wpatrywania się w ekran kosztem ćwiczeń w komponowaniu wypowiedzi własnych, ustnych i pisemnych. Skoro szkoła przestała wpajać uczniom nawyk lektury, to młode pokolenie przestało czytać książki i prasę. Skoro język polski zamieniono w kurs rozwiązywania maturalnych testów, to wniosek, że po zaliczeniu tych testów kultura literacka nie jest do niczego potrzebna absolwentom, którym szkoła nie wpoiła nawyków czytelniczych, zaczął narzucać się automatycznie.

To jedna z przyczyn podjętej reformy edukacji. Mamy wielu wspaniałych nauczycieli, ale od pewnego czasu jakby przestali realizować swoje ideały. Myślę tu stale o szkolnej humanistyce, o uczeniu historii literatury na pierwszym planie, o praktycznym ćwiczeniu trudniejszych form wypowiedzi, takich jak rozprawka i esej. Wygnanie historii literatury ze szkół ogłoszone 20 lat temu zakończyło się spektakularną klęską.

Mamy dziś do czynienia z pokoleniem wychowanym bez klasycznego kanonu lektur, z pokoleniem, które zadowala się tym, co „atrakcyjne”, ale potem zawsze przychodzi zobojętnienie i umysłowy letarg objawiający się kryzysem czytelnictwa.

To, co wynieśliśmy ze szkoły, będzie nam towarzyszyło przez całe życie. W starszych klasach musi powrócić tzw. prasówka, czyli obowiązek samodzielnego zapoznawania się przez uczniów z prasą kulturalną. A ponieważ obecnie zanikły tygodniki literackie, prasówka powinna obejmować miesięczniki i kwartalniki, do których życie literackie i umysłowe obecnie się przeniosło. Znaczna część polonistyki jest od czasów PRL rozsadnikiem wszelkich form lewicowej ideologii, od komunizmu po gender. Ale pozostali poloniści, którzy nie ulegli indoktrynacji, a zwłaszcza nauczyciele i nauczycielki języka polskiego, rozrzuceni po Polsce i po świecie, są dziś dla swoich wychowanków, tak jak kiedyś byli dla nich ich poprzednicy i mistrzowie, najlepszymi nauczycielami patriotyzmu, kultury i praktycznego stosowania w życiu wysokich wartości etycznych.

Ten strajk wszystkich nauczycieli niejako wrzucił – przepraszam za określenie – do jednego worka. Większość nauczycieli, jak mniemam, to wspaniali wychowawcy, mistrzowie, jednak ten strajk przyniósł wielką szkodę całemu środowisku. Należy wyciągnąć z tego strajku jeden ważny wniosek: nauczyciele nie mogą być przedłużeniem walki politycznej. Polska szkoła musi być patriotyczna, musi przekazywać wiedzę oraz wartości moralne.