Narzędzia:

Posiedzenie: 55. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 1 dzień


31 stycznia 2018 r.

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Celem proponowanych zmian jest istotna potrzeba dbania o przestrzeń i uporządkowania przestrzeni publicznej, ochrony krajobrazu i koordynacji działań związanych z polityką mieszkaniową państwa. W celu wzmocnienia działań Rady Ministrów proponowana jest zmiana ustawy z dnia 4 września 1997 r. o działach administracji rządowej.

Należy doprecyzować kompetencje Rady Ministrów z dziedziny polityki mieszkaniowej, ponieważ ma ona istotny wpływ na rozwój społeczno-gospodarczy. Zastosowanie mechanizmów organizacyjnych, rekomendacje finansowe czy niezbędne zmiany legislacyjne pozwolą na koordynację polityki mieszkaniowej, a tym samym na realizowanie planów rządu. Prezes Rady Ministrów będzie wykonywał te zadania za pomocą narzędzi prawa.

W drodze rozporządzenia prezes Rady Ministrów będzie mógł przenieść planowane dochody i wydatki budżetowe między częściami, działami i rozdziałami budżetu państwa, z zachowaniem przeznaczenia środków publicznych wynikających z ustawy budżetowej. Jest to działanie zgodne z utrwaloną praktyką postępowania w przypadku podobnych zmian ustawowych. Trzeba zwrócić uwagę również na fakt, iż opisane przeniesienia nie wpłyną na wzrost wydatków zaplanowanych w ustawie budżetowej.

W dotychczasowym stanie prawnym estetyka przestrzeni publicznej nie była wymieniona w ustawie o działach administracji rządowej, co powodowało niejasności co do właściwości ministrów w tym obszarze. Niezbędne jest zintensyfikowanie działań mających na celu podniesienie poziomu dbałości o estetykę przestrzeni publicznej w koordynacji z polityką kulturalną państwa. Będzie to stanowić jeden z elementów szerszego celu, jakim jest ochrona krajobrazu.

Reasumując, powiem, że przedstawione argumenty potwierdzają zasadność wprowadzenia zmian w omawianej ustawie.

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 3. porządku obrad

Celem proponowanych zmian jest zapewnienie najemcom prawa do lokalu zamiennego oraz pokrycia kosztów przeprowadzki przez właściwą gminę. Ustawa z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gmin i o zmianie kodeksu cywilnego wyznaczyła datę 31 grudnia 2017 r. jako graniczną dla stosowania wskazanego przepisu. Nowelizacja proponuje zmianę terminu na 31 grudnia 2019 r.

Projekt nie spowoduje skutków finansowych dla budżetu państwa – będzie miał wpływ na budżety jednostek samorządu terytorialnego. Nie ma możliwości oszacowania tego wpływu, ponieważ nie jest znana dokładna liczba i stan techniczny budynków, których właścicielami są osoby fizyczne zasiedlone przed laty w trybie administracyjnym. Na podstawie danych z dotychczasowej realizacji zadania można przyjąć, że koszty nie wpłyną na budżety miast w sposób znaczący. Ponadto wejście w życie projektowanej regulacji nie spowoduje nałożenia nowych zadań na gminy, dlatego przewiduje się, że nie będzie konieczności zwiększenia dochodów gminy lub subwencji zapewnionych w ostatnich latach.

Omawiane rozwiązanie jest konieczne ze względu na lokale zamienne czy koszty przeprowadzki, które mogły zostać poniesione przez właściwą gminę od dnia 1 stycznia 2018 r. Nowelizacja ma na względzie pomoc osobom w złej sytuacji materialnej i życiowej. Dodatkowo proponuje się dodanie zastrzeżenia, że obowiązek na gminie spoczywać będzie jedynie w przypadku, gdy najemca nie posiada tytułu prawnego do innego lokalu.

Reasumując, powiem, że przedstawione argumenty potwierdzają zasadność wprowadzenia zmian w omawianej ustawie.

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 6. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 6. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Nie wiem, czy ktoś spodziewał się tego, że uchwalona w Sejmie 26 stycznia bieżącego roku nowelizacja ustawy o IPN wywoła tak gorącą dyskusję, ba, spowoduje międzynarodowe napięcie. Ustawa przeleżała rok w tzw. zamrażarce, była ponadto znana ambasadzie Izraela. O co więc chodzi? Dżentelmeni mówią, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to idzie o pieniądze. Zanim do nich przejdę, przypomnę, że osią sporu jest art. 55a, a dokładnie zapis, zgodnie z którym ten, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, podlega karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat 3. Taka sama kara grozi za rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni. Od razu dopowiem, że z odpowiedzialności wyłączone są wypowiedzi „w ramach działalności artystycznej lub naukowej”. W tym artykule najważniejsze są słowa, zgodnie z którymi ścigani będą tylko ci, którzy publicznie i wbrew faktom występują przeciw narodowi polskiemu jako całości, przeciw państwu polskiemu, a nie przeciw poszczególnym Polakom.

Dlaczego ta naturalna i zrozumiała obrona wizerunku Polski, ze wszech miar potrzebna i ważna dla Polski i Polaków, wywołała krytykę rządu Izraela, w tym samego premiera Benjamina Netanjahu? To zapewne z jego polecenia podczas obchodów siedemdziesiątej trzeciej rocznicy wyzwolenia Auschwitz ambasador Izraela Anna Azari domagała się zmiany zapisów ustawy. Co prawda przyznała, że ,,wszyscy wiedzą, iż tego nie zrobili Polacy”, ale nie wymieniła, kto to zrobił. Kontekst jej wypowiedzi można sobie dopowiedzieć: Polacy są współodpowiedzialni za zagładę Żydów. Była to bardzo niebezpieczna, może niezamierzona, insynuacja obciążająca Polskę współodpowiedzialnością za Holocaust. A przecież, jak trafnie wyraził się premier Mateusz Morawiecki, „Auschwitz-Birkenau” to nie jest polska nazwa, a „Arbeit macht frei” to nie jest polskie zdanie.

Ta ustawa ma zakończyć świadome szkalowanie Polski. Zastrzeżenie jest takie, że nie dotyczy badań naukowych, dyskusji historycznych ani działalności artystycznej. Czyli nikt nie będzie zakazywał pisania artykułów i książek o tragedii narodu żydowskiego podczas II wojny światowej, natomiast ścigani będą fałszerze polskiej historii obarczający naród polski winą za współudział w Holocauście. Nie będzie wolno w związku z faktem, że obozy koncentracyjne były w Polsce, obarczać Polaków współwiną za tragedię ludobójstwa, zapominając o tym, że Polska była jedynym krajem okupowanym przez Niemców, w którym za pomoc Żydom groziła kara śmierci. To nie przypadek, że wśród około 20 tysięcy Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, uhonorowanych drzewkami w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie, jest blisko 7 tysięcy Polaków.

Wielu pyta, dlaczego zagranica ingeruje w wewnętrzne sprawy Polski, i to wcale nie przy okazji tej ustawy, ale już od lat, pisząc za nas historię. Przypomnę, że od wielu lat Niemcy prowadzą politykę wybielania swojej historii, a dokładniej mówiąc, zrzucania odpowiedzialności za Holocaust m.in. na polski antysemityzm. Przykładem tego jest film „Nasze matki, nasi ojcowie”. Skandaliczne nazywanie niemieckich obozów polskimi, używanie takich wyrażeń jak „polskie obozy śmierci” czy „polskie SS”, od lat wpisuje się w tę fałszywą historyczną narrację.

Pytanie: czy Polska ma ustąpić przed moralnym i politycznym szantażem? Bo niczym innym jak właśnie szantażem należy nazwać ingerencję władz Izraela w nowelizację polskiej ustawy. Jak mamy bronić dobrego imienia Polski, skoro wszystkie dotychczasowe formy reagowania na informacje dotyczące „polskich obozów” okazały się w dużej mierze nieskuteczne?

Wracam do kwestii pieniędzy. Utrzymanie narracji o współwinie Polski za Holocaust jest na rękę żydowskim organizacjom w Ameryce, które chcą wymusić na Polsce wypłatę wielomiliardowych odszkodowań za pożydowskie mienie w naszym kraju. Przypomnę, że amerykański Senat uchwalił ustawę, która zawiera zapis o prowadzeniu przez Departament Stanu monitoringu krajów, które nie uporały się z restytucją pożydowskiego mienia. Owa restytucja w przypadku braku spadkobierców miałaby dotyczyć organizacji roszczących pretensje do tego mienia. Taka ustawa leży na biurku prezydenta Trumpa, a wiadome organizacje zapewne mają olbrzymie możliwości nacisku na polityków, aby taką ustawę – dodam, że sprzeczną z polskim prawem – uchwalono.

Przechodząc do wniosków, muszę powiedzieć, że niestety polskie państwo do tej pory pozwalało na szkalowanie Polaków – drukowano w Polsce kłamliwe książki Grossa, organizowano z nim spotkania autorskie – dlatego sankcja karna za szkalowanie Polski, wzorowana na ustawodawstwie izraelskim, w którym zakazuje się negacji Holocaustu, jest najlepszym rozwiązaniem.

Karane będzie też zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów i ukraińskich formacji kolaborujących z III Rzeszą. Dlatego słusznie do listy zakazanych totalitarnych ideologii, obok nazizmu i komunizmu, dodano także banderyzm. Ale i tu od razu nieprawdziwe zarzuty wobec ustawy zgłosił Kijów. W oświadczeniu ukraińskiego MSZ czytamy: „przykro nam, że ukraińska tematyka po raz kolejny jest wykorzystywana w polityce wewnętrznej Polski, a tragiczne stronice wspólnej historii są nadal upolityczniane” itd. Ukraina i jej władze w ogóle nie chcą pamiętać o 130 tysiącach Polaków zamordowanych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Oprawcy z UPA są przez część Ukraińców uważani za bohaterów. Wiemy, że władze Ukrainy wprowadziły ostatnio zakaz polskich ekshumacji, zakazują także upamiętnienia Polaków pomordowanych w tym kraju. To nasz wspólny bolesny problem. Państwo polskie nie powinno poddać się presji ze strony innego państwa. Jesteśmy suwerennym państwem i mamy prawo do stanowienia rozwiązań legislacyjnych, które leżą głęboko w polskim interesie narodowym. Dziękuję za uwagę.

Przemówienie senatora Łukasza Mikołajczyka w dyskusji nad punktem 6. porządku obrad

Przemówienie senatora Łukasza Mikołajczyka w dyskusji nad punktem 6. porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Nie ulega żadnej wątpliwości, że ochrona dobrego imienia narodu polskiego jest nie tylko naszym prawem, ale dziejowym obowiązkiem. Lata zaniedbań w polityce historycznej oraz wypaczenia czasów PRL doprowadziły do sytuacji, w której Polska, będąca ofiarą dwóch totalitaryzmów: niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu, musi tłumaczyć na arenie międzynarodowej, że w tych zbrodniach (również przeciwko samej sobie) nie brała udziału, a jednostki, które zachowały się niegodnie, były piętnowane i karane przez Polskie Państwo Podziemne w czasie II wojny światowej. Polska nigdy jako naród i nigdy jako suwerenne państwo nie podjęła współpracy z Niemcami lub Sowietami w czasie II wojny światowej. Obywatele Polscy ratowali pod groźbą kary śmierci swoich żydowskich braci. Dziś musimy nawet tłumaczyć, że obozy śmierci, które Niemcy zbudowali na terenach zagrabionych II Rzeczypospolitej, nie były polskie.

W świetle powyższego wydaje się oczywiste, że pustka po utracie mocy art. 132a kodeksu karnego musi zostać uzupełniona, tak jak było to w zamiarze od samego początku, przepisem ustawy o IPN. Normowanie spraw historycznych przepisami karnymi jest koniecznością. Polska musi mieć w rękach skuteczne narzędzie do walki o swoje dobre imię oraz umożliwić tę walkę obywatelom, również zrzeszonym w organizacjach.

Nowelizacja ustawy obejmuje oczywiście szereg innych zagadnień, jednak najwięcej kontrowersji budzi art. 55a. W pkcie 1 tego artykułu jest zapis: „Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz. U. z 1947 r. poz. 367), lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok jest podawany do publicznej wiadomości”.

Artykuł ten, wbrew opinii niektórych środowisk jasno precyzuje okoliczności, w których może dojść do naruszenia prawa, a tym samym determinuje konieczności ścigania przestępstwa. Przepis ten jak każdy inny na gruncie prawa karnego ustalenie ewentualnej winy sprawcy i wymierzenie kary pozostawia prokuraturze i sądom. Ustawa nie wyklucza możliwości prowadzenia prac naukowych zmierzających do wyjaśnienia lub pogłębienia wiedzy na temat zdarzeń dotyczących historii Polski, w tym trudnych dla Polaków. W żadnym stopniu omawiane przepisy nie blokują możliwości mówienia o faktach mających miejsce w przeszłości z udziałem Polaków. Mam na myśli jednostkowe zdarzenia pojedynczych osób lub grup, w wyniku których ucierpiała ludność żydowska lub przedstawiciele innych narodów. Ustawa nie neguje prawdy historycznej, ale broni dobrego imienia narodu polskiego, który w sposób zorganizowany, systemowy czy instytucjonalny nie brał udziału w niemieckich lub sowieckich zbrodniach, nie kolaborował, ale jako całość padł ofiarą twórców zbrodniczych totalitaryzmów. Ustawa w pkcie 3 art. 55a mówi, że: „Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w ust. 1 i 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej lub naukowej”. Bez wątpienia prowadzenie badań naukowych, dyskusji i innych prac zmierzających do pogłębienia wiedzy historycznej musi cieszyć się swobodą, a nawet wsparciem i ochroną ze strony państwa. Również w jakimś zakresie swoboda ta musi dotyczyć cytatu, w tym w formie artystycznej. Mam nadzieję, że działalność artystyczna, która jest pojęciem dość szerokim, nie pozostawi pola do działania organizacjom lub osobom, które hasła godzące w prawdę historyczną i dobre imię Polski (przedstawił je podczas dzisiejszych prac połączonych komisji pan minister Jan Dziedziczak, w tym najbardziej znane „polskie obozy śmierci”) będą chciały przemycić pod pozorem formy artystycznej. Przypomina mi się przykład pewnej pani, która chciała ogrodzić pewien teren. Nie uzyskała zgody na zbudowanie ogrodzenia. Zamówiła więc rzeźbę składającą się z pionowych elementów wbitych jeden obok drugiego wzdłuż posesji i powiedziała, że ona nie graniczy terenu, a jedynie w ramach galerii prezentuje dzieło artystyczne. Ufam więc, że w tym zakresie będziemy jako państwo czujni i wykluczymy możliwość wykorzystywania tego zapisu do celów sprzecznych z założeniem ustawy.

Podsumowując, warto przypomnieć, że Polska i Izrael w 2016 r. wydały wspólne oświadczenie, w którym sprzeciwiają się wszelkim próbom wypaczania historii narodów polskiego i żydowskiego przez stosowanie błędnych terminów takich jak „polskie obozy śmierci”. Bardzo dziękuję.

Przemówienie senatora Antoniego Szymańskiego w dyskusji nad punktem 6. porządku obrad

Przemówienie senatora Antoniego Szymańskiego w dyskusji nad punktem 6. porządku obrad

Wśród tysięcy medali i tytułów przyznanych za ratowanie Żydów podczas II wojny światowej ponad 1/4 stała się udziałem Polaków. Byliśmy krajem, w którym za taki czyn groziła kara śmierci. Czy Polska zasłużyła na swoje drzewo w Yad Vashem?

Doroczne obchody wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz stanowią okazję do odnowienia pamięci o bestialsko mordowanych ofiarach oraz okazania szacunku dla bohaterstwa tych, którzy je ratowali. W takim duchu przemawiał 27 stycznia 2018 r. w byłym Auschwitz II Birkenau premier Mateusz Morawiecki. Z jego ust padły słowa, z których powinien być dumny każdy Polak. Odnosząc się do docenienia osób pomagających Żydom podczas wojny, zauważył ponadindywidualny wymiar ich poświęcenia: „w Yad Vashem brakuje jednego drzewa, jednego najważniejszego drzewa – drzewa dla Polski, drzewa Polski” – powiedział premier. Zdecydowanie popieram i utożsamiam się z wypowiedzią szefa Rady Ministrów. Prawdą jest, że czyny poszczególnych osób budują skojarzenia, dobre lub złe, ze społecznościami, do których te osoby należą. Na podstawie działań poszczególnych osób mówimy o dobrym imieniu rodzin, rodów, uczelni, szkół, firm czy instytucji. Podobnie możemy mówić o dobrym imieniu kraju, na które pracują jego obywatele.

Nie wolno nikomu zapominać, że to właśnie Polacy byli wyjątkowo dużą grupą, pomagającą ocaleć Żydom podczas II wojny światowej. To Polacy jako pierwsi przemycili na Zachód informacje o tym, co dzieje się w Auschwitz – Jan Karski i Witold Pilecki. Polska jako pierwsza w Europie stawiła zbrojny opór Niemcom i nie podjęła kolaboracji z okupantem, jak to uczyniło wiele krajów europejskich. Zapłaciła za to krwawą cenę milionów ofiar. Jedyna instytucja w Europie, której zadaniem była pomoc Żydom, powstała właśnie w Polsce – była to powołana przez państwo podziemne Rada Pomocy Żydom ,,Żegota". To polskie podziemie karało śmiercią wydawanie Żydów Niemcom. Dzisiaj nie idealizujemy i nie twierdzimy, że w koszmarze wojny wszyscy Polacy zachowywali się bohatersko. Wielu naszych rodaków pozostało zastraszonymi i biernymi. Zdarzali się też szmalcownicy, którzy wydawali Żydów niemieckim okupantom.

Powołując się na te i wiele innych faktów, porównując postawę naszych rodaków z tym, co prezentowały inne narody, bez cienia wątpliwości możemy potwierdzić, że Polsce należy się szczególny szacunek i tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. O dobre imię Polski w kontekście prawdy historycznej mamy prawo i obowiązek walczyć. Naszym głównym przeciwnikiem jest obecne w różnych środowiskach dążenie do manipulowania przeszłością w celu uzyskania doraźnych korzyści materialnych, politycznych czy propagandowych.

Budowaniu negatywnych skojarzeń z Polską poprzez wypaczanie faktów i zabiegi semantyczne, np. „polskie obozy zagłady”, należy się zdecydowany sprzeciw, który w żaden sposób nie ogranicza prawa do wyświetlania prawdy historycznej. Historia nie może stać się narzędziem zabiegania o partykularne interesy. Pamięć o ofiarach i bohaterach jest święta.