Narzędzia:

Posiedzenie: 47. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 5 dzień


21, 22, 26, 27 i 28 września 2017 r.
Przemówienia z dnia poprzedniego

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 16. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 16. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Na początek jedna informacja, może stronnicza, ale z mojego punktu widzenia bardzo ważna. Otóż z raportu Ordo Iuris, podsumowującego podział funduszy norweskich przez Fundację Batorego w ostatnich 5 latach, wynika, że przy alokacji środków dla organizacji pozarządowych faworyzowano duże ośrodki miejskie, bardzo tendencyjnie interpretowano pojęcia dyskryminacji i wykluczenia, brakowało poszanowania dla polskiego porządku konstytucyjnego.

Raport dotyczy co prawda dystrybucji środków w ramach tzw. funduszy norweskich, ale przecież podlegają one ocenie tak samo, jak wszystkie inne wydatki z funduszy publicznych, ponieważ stanowią środki uzyskiwane przez Polskę na zasadzie zbliżonej do funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Nie jest to więc charytatywna darowizna przekazywana Polsce przez bogatsze od niej kraje, ale jest to forma ekwiwalentu za konkretne korzyści, jakie uzyskują te państwa dzięki możliwości swobodnego przepływu towarów, usług, osób i kapitału.

Konkretnie Fundacja Batorego w ramach programu pod nazwą „Obywatele dla Demokracji” rozdysponowała w latach 2013–2017 ponad 130 milionów zł. Oprócz tego, że beneficjentem większości środków była Warszawa, która pochłonęła aż 51,6% środków przeznaczonych na program w całej Polsce, to 43% całej puli otrzymały organizacje o liberalnym i lewicowym profilu światopoglądowym, w większości takie grupy, jak członkowie i aktywiści subkultur LGBTQ, kobiety chcące dokonać aborcji, imigranci, feministki. W tym samym czasie organizacje chrześcijańskie uzyskały dofinansowanie w kwocie około 1,5 miliona zł i to na projekty, które nie miały na celu propagowania doktryny religijnej, ale np. na wsparcie idei wolontariatu wśród młodzieży.

Przechodzę do meritum, czyli do ustawy o powołaniu Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Otóż ustawodawca chciałby bardziej sprawiedliwie rozdzielać fundusze w poszczególnych regionach Polski, co pozwoliłoby na wzmocnienie organizacji spoza dużych miast, którym znacznie trudniej uzyskać wsparcie od podmiotów prywatnych, to po pierwsze, a po drugie, powierzyć funkcję operatora, ewentualnie operatorów, programu podmiotom, które znając realne problemy społeczne w regionach, będą w stanie rozdzielać wsparcie w sposób bardziej zrównoważony niż dotychczas, bez ideologicznej stronniczości.

Ile organizacji działa w trzecim sektorze w naszym kraju, trudno powiedzieć, z pewnością jest ich wiele tysięcy, jednak o środki finansowe aplikuje każdego roku do 5 tysięcy organizacji. W konsultacjach na temat niniejszej ustawy wypowiedziały się 854 organizacje. W porównaniu z innymi krajami organizacje pozarządowe w Polsce są jednymi z najsłabszych i relatywnie najmniej licznych w Europie. Odważę się powiedzieć, że odgrywają marginalną rolę w naszym życiu społecznym. Powodem głównym są skąpe środki na działalność: 1/3 organizacji dysponuje budżetem poniżej 10 tysięcy zł, kolejne 40% organizacji ma budżet w granicach 100 tysięcy zł, tylko 5% z nich dysponuje budżetem powyżej 1 miliona.

Nie podważam ani nie zaniżam wartości działań, jakie wykonują te organizacje. Bardzo często wykonują ważne zadania za państwo w dziedzinie edukacji, kultury, dziedzictwa narodowego, pomocy słabszym i niepełnosprawnym. Organizacje te, by otrzymać dofinansowanie, muszą nie tylko przygotować dobre projekty, ale konkurować między sobą, wykazać się kreatywnością, a nawet niskimi kosztami. Tak naprawdę pieniądze dostaje 1/4 tych organizacji, które składają dobre projekty, 3/4 odchodzi z kwitkiem. Ale i tak za niewielkie pieniądze potrafią one zrobić więcej dla lokalnej społeczności niż niejedna instytucja państwowa.

Ponieważ większość tych organizacji ma problemy związane z aplikacją o środki publiczne, nie zawsze też układa się dobrze współpraca z samorządami, należało powołać centralną instytucję, która pomogłaby rozwiązywać problemy trzeciego sektora. Tą instytucją ma być Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Przyjęte w ustawie rozwiązanie dotyczące utworzenia Komitetu do spraw Pożytku Publicznego jako konstytucyjnego organu administracji rządowej, instytucji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, powinno stworzyć nowe możliwości koordynowania prac resortów, opracowywania rządowych programów wspierania społeczeństwa obywatelskiego. Nie ma w tym zagrożenia dla dotychczasowej działalności, która odbywała się w ramach Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, ponieważ fundusz inicjatyw będzie w całości przeniesiony do nowej instytucji.

Utworzenie tego instytutu, wyłączenie go z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, spotkało się w trakcie uchwalania ustawy z ogromną krytyką opozycji. Zarzucono ustawie mnożenie administracyjnego chaosu, rozrost biurokracji, uznaniowe decyzje, marnowanie środków publicznych, a także próbę ideologizacji przy rozdziale środków. Ten ostatni zarzut oparto o zapis w preambule, a także w art. 24 ustawy, że wśród zadań instytutu ma być podtrzymywanie i upowszechnianie kultury zakorzenionej w chrześcijańskim dziedzictwie tradycji narodowej i lokalnej, pielęgnowanie polskości oraz rozwoju świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej.

Budzi zdziwienie, że to, co powinno być chlubnym atutem w działalności tych organizacji, spotkało się z zarzutem, że narzuca się odgórnie idee chrześcijańsko-narodowe, z pominięciem np. problemów nierówności społecznych i dyskryminacji ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, orientację seksualną… Opozycja pytała: „Gdzie projekty wspierające tolerancję, różnorodność, otwartość? Gdzie projekty ekologiczne? Dlaczego nie nawiązujemy do szerokiego kanonu wartości europejskich, skupiając się głównie na tym, co jest lokalne, ludowe i wsobne? Czy naprawdę wzorem obywatela za kadencji Prawa i Sprawiedliwości ma być kółko różańcowe przy okazji śpiewające pieśni patriotyczne?”

Prawdą jest, że rządowy projekt ustawy o Narodowym Instytucie Wolności negatywnie ocenili przedstawiciele niektórych organizacji samorządowych, Rady Działalności Pożytku Publicznego, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka czy np. Związku Miast Polskich. Jednak zważyć należy, że tak z powodu napiętej sytuacji w Europie, związanej z tzw. uchodźcami, pośród zamętu wartości, walki z rodziną i małżeństwem, z państwami narodowymi, należy bardziej odpowiedzialnie myśleć o sprawach narodu, o wspólnotach lokalnych, o solidarności z potrzebującymi. Powołanie Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego pozwoli na nadzór, koordynację i współpracę pomiędzy organami administracji publicznej a podmiotami działającymi w sferze pożytku publicznego.

Powołanie narodowego instytutu to nie tylko kwestia techniczna, dotycząca przeniesienia kompetencji ministra właściwego do spraw zabezpieczenia społecznego do nowo tworzonej instytucji. W moim przekonaniu ten instytut pozwoli zracjonalizować politykę państwa wobec organizacji pozarządowych, doprowadzi do obudzenia większej świadomości społecznej na miarę naszych czasów, w których o przyszłości jeszcze bardziej zadecyduje łączność z tradycją, patriotyzm i poszanowanie dla historii.

Przemówienie senatora Antoniego Szymańskiego w dyskusji nad punktem 16. porządku obrad

Przemówienie senatora Antoniego Szymańskiego w dyskusji nad punktem 16. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Jestem przekonany, że wszyscy zgodzimy się ze stwierdzeniem, iż nie ma autentycznej demokracji bez społeczeństwa chrakteryzującego się aktywnością i zdolnością do samoorganizacji. Aktywność ta wynika ze świadomości obywateli oraz potrzeb wspólnoty narodowej i poczucia odpowiedzialności za dobro wspólne ojczyzny.

Oczywiście od odzyskania wolności w 1989 r. odbudowane zostały zręby polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Mamy zarejestrowanych 86 tysięcy stowarzyszeń i 17 tysięcy fundacji; wielu społeczników jest zaangażowanych w wolontariat. Jednak to, co było sukcesem kilkanaście lat po 1989 r., dzisiaj już trudno uznać za wystarczające. Porównanie z krajami Europy Zachodniej pokazuje, że mniej jest w naszym kraju ludzi zaangażowanych w działalność na rzecz innych, mniej jest zorganizowanych form ich działania – stowarzyszenia, fundacje czy grupy nieformalne. Większość organizacji jest bardzo słabych ekonomicznie, co utrudnia realizację zadań i rozwijanie skrzydeł innowacji społecznych. W wielu obszarach brakuje niezależnych organizacji kontrolujących władze na różnych szczeblach administracji. Mało jest niezależnych mediów prowadzonych przez takie organizacje. Generalnie jest duże uzależnienie działalności społecznej od podmiotów udzielających granty. Jednocześnie dziś już wiemy, iż rozwój nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego wymaga różnorodnego wsparcia takiej działalności przez administrację na każdym szczeblu decyzyjnym, od gminy aż po rząd.

Od początku transformacji ustrojowej trwała dyskusja wśród obywateli aktywnie działających na rzecz dobra wspólnego na temat tego, czy organizacjom pozarządowym potrzebna jest jednostka rządowa wspomagająca ich rozwój. Wiele doświadczeń pokazywało, iż brak takiej agendy w strukturach administracji rządowej powoduje określone problemy tego środowiska. Dlatego idea stworzenia Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego zapisana została w programie Prawa i Sprawiedliwości jeszcze przed wyborami. Ustawa o Narodowym Instytucie Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego jest realizacją kolejnego punktu tego programu i być może dlatego budzi tyle kontrowersji w środowiskach nastawionych opozycyjnie do działań rządu. Trudno bowiem dopatrzyć się w ustawie realnych zagrożeń dla organizacji pozarządowych. Projekt ustawy zawiera wiele rozwiązań, które od dawna były oczekiwane przez znaczącą część sektora pozarządowego. Wzmacnia rolę tego sektora w formalnej strukturze administracji centralnej. Postulaty podniesienia roli i znaczenia aktywności obywatelskiej, szczególnie w strukturach organizacji pozarządowych, przewijały się również w wielu debatach podczas ostatniego Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych.

Narodowy Instytut Wolności jako agencja wykonawcza ma wdrażać politykę państwa w zakresie rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, opartą na zasadach otwartości, konkurencyjności i przejrzystości. Jako wyspecjalizowana agencja rządowa przejmuje odpowiedzialność za większość działań związanych z rozwojem społeczeństwa obywatelskiego oraz zadania, za które do tej pory odpowiedzialny był Departament Pożytku Publicznego w Ministerstwie Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. Następuje zatem pozytywne przesunięcie tych działań w kierunku centrum zarządzenia – będzie nadzór prezesa Rady Ministrów oraz obsługa ze strony kancelarii premiera Rady Ministrów. Takie ulokowanie zadań związanych z budowaniem wspólnot lokalnych i społeczeństwa obywatelskiego podnosi ich rangę i znaczenie we współczesnej rzeczywistości. Daje też szansę na stworzenie warunków do lepszej współpracy pomiędzy rozmaitymi ministerstwami, które często nie stosują we współpracy jednorodnych rozwiązań. Omawiany projekt stawia sobie zatem za cel stworzenie instytucji, której zadaniem miałoby być koordynowanie polityki różnych organów administracji publicznej w zakresie wspierania rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Jest to zaledwie przyczynek do stworzenia horyzontalnej polityki wobec organizacji pozarządowych i innych instytucji społeczeństwa obywatelskiego.

Ustawa przewiduje przesunięcie do Narodowego Instytutu Wolności większości spraw dotyczących pożytku publicznego i wolontariatu, będących dotychczas w kompetencji Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, oraz nadanie mu funkcji instytucji odpowiedzialnej za dystrybucję środków w tym zakresie. To bardzo ważne, bowiem sprawy dotyczące rozwoju społeczeństwa obywatelskiego przeniesione zostają z poziomu departamentu jednego z ministerstw na szczebel odrębnej instytucji rządowej. Co więcej, zostaje ona wyposażona w konkretne środki na realizację zadań dotyczących rozwoju działalności pożytku publicznego i wolontariatu.

Warto w tym miejscu wyliczyć efekty utworzenia samodzielnej instytucji odpowiedzialnej za rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Przyczyni się to do: horyzontalnej koordynacji programów wspierania rozwoju trzeciego sektora i instytucji społeczeństwa obywatelskiego przez państwo; poprawy komunikacji poszczególnych środowisk aktywnych na polu rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, takich jak ministerstwa, samorządy, organizacje pozarządowe; stworzenia międzyresortowej pamięci instytucjonalnej kumulującej doświadczenia i dane znajdujące się obecnie w rozproszeniu i wyłącznie w zasobach poszczególnych ministerstw; uzyskania zasobów materialnych i eksperckich umożliwiających utworzenie nowych instrumentów wsparcia, czyli Funduszu Grantów Instytucjonalnych i Funduszu Inicjatyw Edukacyjnych oraz racjonalniejszego wykorzystania Funduszu Inicjatyw Obywatelskich.

Ważnym argumentem za wprowadzeniem planowanych rozwiązań są wzorce z innych krajów Unii Europejskiej. W Wielkiej Brytanii istnieje stanowisko ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego. W sprawozdaniu obowiązków pomaga mu Biuro do spraw Społeczeństwa Obywatelskiego. W Niemczech pod nadzorem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych działa Federalna Agencja do spraw Edukacji Obywatelskiej, do której zadań należy wsparcie dla przedsięwzięć osób prywatnych, organizacji pozarządowych i fundacji działających w obszarze edukacji obywatelskiej i politycznej. W Szwecji pod egidą Ministerstwa Edukacji funkcjonuje Agencja do spraw Młodzieży i Społeczeństwa Obywatelskiego, do której zadań należy realizacja polityki rządu w zakresie polityki młodzieżowej i trzeciego sektora, w tym wolontariatu i poprawy warunków działania organizacji społecznych.

Narodowy Instytut Wolności będzie działał zgodnie z jasno określonym w statucie tej instytucji zakresem zadań i trybem pracy. Procedowana ustawa określa również precyzyjne zakres odpowiedzialności i nadzoru nad tą jednostką administracji. Organami instytutu będą dyrektor i Rada Narodowego Instytutu. Wątpliwości opozycji budzi dobór składu rady. Jednak dzięki uwagom wyrażonym przez uczestników konsultacji wprowadzono stosowne zmiany w tym względzie na etapie prac legislacyjnych w Sejmie RP. Obecnie rada składa się z 11 członków, z których tylko 3 powoływanych jest przez przewodniczącego komitetu, a jeden przez ministra właściwego do spraw finansów publicznych. Z kolei organizacje pozarządowe mogą zgłosić do niniejszej rady 5 członków. Pozostałe 2 osoby reprezentują w radzie prezydenta RP i jednostki samorządu terytorialnego. Trudno więc mówić o braku pluralizmu w tym organie nadzoru Narodowego Instytutu.

Ciekawym i ważnym z punktu widzenia spójności systemu współpracy jednostek samorządu terytorialnego z organizacjami jest możliwość powoływania pełnomocnika wojewody do spraw współpracy z organizacjami. Pełnomocnik wojewody posiadający kompetencje kontrolne może monitorować np. roczny program współpracy, poczynania władz lokalnych w zakresie opracowywania i stosowania rozwiązań służących rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego i szerokiego zaangażowania mieszkańców.

Jedno jest pewne: silne państwo to nie tylko sprawne instytucje państwowe, dojrzałe samorządy, ale i silne społeczeństwo obywatelskie, silne swoim zorganizowaniem i zaradnością. W interesie społeczeństwa i państwa jest wzmocnienie sektora obywatelskiego poprzez ustawę umożliwiającą powstanie Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Przemówienie senatora Władysława Komarnickiego w dyskusji nad punktem 16. porządku obrad

Przemówienie senatora Władysława Komarnickiego w dyskusji nad punktem 16. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Dzisiaj, debatując nad ustawą o powołaniu Narodowego Instytutu Wolności, musimy sobie zadać fundamentalne pytanie. Czy ustrój demokratyczny może funkcjonować bez niezależnych organizacji pozarządowych? Bo czym jest właśnie omawiany projekt? Niestety, to nic innego jak nałożenie nadzoru rządowego na organizacje pozarządowe. To jest po prostu próba ich likwidacji. Zacznę od tego, że cała ustawa jest pełna sprzeczności. Trudno jest dopatrzyć się w niej jakiegokolwiek nawiązywania do diagnozy i uzasadnienia zawartych w jej opisie. W uzasadnieniu ustawy możemy przeczytać, że powołuje się nową instytucję z dodatkowymi 60 etatami, której utrzymanie będzie kosztować ok. 30 milionów zł rocznie, aby wzmocnić małe organizacje pozarządowe w ich rozwoju. Otóż chcę jasno podkreślić, że społeczeństwo obywatelskiej jest budowane w Polsce od 30 lat i najważniejszym elementem tej budowy jest zaangażowanie samych organizacji właśnie w ten proces. Jak sama nazwa wskazuje, budowanie odbywa się poza rządem, opiera się ono na aktywności obywatelskiej. Rząd ma tworzyć warunki i nie przeszkadzać, a same organizacje wskazują, w jaki sposób, czego oczekują: zlecania zadań, uczestniczenia w procesie decydowania, upraszczania procedur, jawności, równości, przejrzystości w działaniu państwa wobec tego sektora. Niestety, ta ustawa nie spełnia żadnego z tych oczekiwań.

Szanowni Państwo, znakomita większość organizacji pozarządowych, które brały udział w naprędce przygotowywanych konsultacjach społecznych, uznała stworzenie tego instytutu za zbędne, a kierowanie rozwojem społeczeństwa obywatelskiego za jakiś totalny absurd. Powstały druzgocące opinie Rady Działalności Pożytku Publicznego, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka czy np. Związku Miast Polskich. Myślę, że to doskonałe podsumowanie próby wprowadzenia w życie tej nieszczęsnej ustawy.

Dlatego zwracam się do senatorów z prośbą o odrzucenie ustawy.