Narzędzia:

Posiedzenie: 31. posiedzenie Senatu RP IX kadencji, 4 dzień


28, 29 i 30 listopada oraz 1, 2 i 7 grudnia 2016 r.
Przemówienia z dnia następnego Przemówienia z dnia poprzedniego

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Przemówienie senatora Macieja Łuczaka w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Istotą projektowanych zmian, zawartych w ustawie o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw, jest przede wszystkim umożliwienie pracownikom o długim stażu pracy przejścia na emeryturę przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego.

Aby mogło do tego dojść, należy znowelizować obecnie obowiązujące przepisy – znajdujące się w ustawie z dnia 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw (DzU poz. 637) oraz w uzupełniającej ją ustawie z dnia 23 listopada 2012 r. o zmianie niektórych ustaw w związku z podwyższeniem wieku emerytalnego (DzU poz. 1544) – i dostosować je do obecnie panującej sytuacji.

Zgodnie bowiem z przepisami ubezpieczeni mogą przejść na emeryturę po ukończeniu 67 lat, bowiem ustawa z dnia 11 maja 2012 r. podwyższyła i zrównała wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn.

Przyjęta przez Sejm 16 listopada br. ustawa o zmianie ustawy o emeryturach i rentach Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw ma na celu przywrócenie wieku emerytalnego: 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Ponadto proponowane zmiany mają dotyczyć także zniesienia tzw. emerytury częściowej oraz odejścia od możliwości przechodzenia na emeryturę na zasadach preferencyjnych przez określone ustawowo grupy osób.

Warto dodać, że podnosząc wiek emerytalny, ustawodawca zobowiązał ministra właściwego do spraw pracy do przygotowania rozwiązań dotyczących wspierania i aktywizacji osób powyżej sześćdziesiątego roku życia. Do powstania takiego programu nie doszło, co tak naprawdę spowodowało, że osoby posiadające znaczne środki na koncie emerytalnym nie mają możliwości skorzystania z nich i pozostają w złej sytuacji finansowej.

Warto dodać, że projekt ustawy stanowi inicjatywę prezydenta. Aby unikać negatywnych sytuacji, które już miały miejsce, wydaje się konieczne wprowadzenie zaproponowanych zmian.

Od 2013 r., czyli po wprowadzeniu podwyższonego wieku emerytalnego, dało się zauważyć nasilenie negatywnych skutków, które dotknęły bezpośrednio starszych pracowników. Największy problem polega bowiem na aktywizacji zawodowej osób, które mają jeszcze kilka lat do osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego. Spowodowane jest to wieloma względami, lecz jednym z podstawowych są problemy zdrowotne.

Chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom osób starszych, a także po głębszej analizie sytuacji na rynku pracy osób starszych uważam, że należy dokonać zmian.

Co więcej, zaproponowane zmiany mają pozytywne skutki społeczne. Przede wszystkim mogą mieć wpływ na rynek pracy i zwiększyć ilość sytuacji, w których to pracodawcy będą dokonywać zatrudnienia na umowy o pracę, a tym samym będą opłacać składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne.

Warto zauważyć, że proponowane zmiany nie spowodują zwiększenia wydatków publicznych na emerytury.

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Przemówienie senatora Czesława Ryszki w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Projekt ustawy przywracającej wiek emerytalny obowiązujący przed dniem 1 stycznia 2013 r. został przedstawiony przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudę, ale jest on zbieżny z deklaracją premier Beaty Szydło wyrażoną w exposé. Wracamy więc do sytuacji, w której kobieta znowu będzie mogła przejść na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyzna w wieku 65 lat. Zwolennikom powszechnej równości kobiet i mężczyzn przypomnę, że takie zróżnicowanie wieku w zależności od płci osoby ubezpieczonej Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, a w uzasadnieniu wyroku z dnia 15 lipca 2010 r. wskazał, że w świetle prawa europejskiego i międzynarodowego jest to dopuszczalne.

Jest to rozwiązanie sprawiedliwe z uwagi na fakt, że tzw. średnia trwania życia nie odzwierciedla kondycji zdrowotnej potencjalnych emerytów. To, że Polacy żyją statystycznie dłużej, nie przekłada się na zdrowie obywateli w omawianym przedziale wiekowym. Powinno być tak, aby w ślad za wydłużeniem okresu aktywności zawodowej szły zmiany poprawiające system opieki zdrowotnej, zwłaszcza nad pracownikami powyżej sześćdziesiątego roku życia. Niestety takich zmian w systemie jeszcze się nie doczekaliśmy.

Dobrze jest przypomnieć, że w ratyfikowanej przez Polskę konwencji nr 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy ustalony wiek emerytalny nie może przekraczać 65 lat, a wyższy zależy od zdolności do pracy osób starszych w danym kraju. My dajemy Polakom wybór: kto chce, może przejść na emeryturę, a kto ma siłę, chęci i pracę, może pracować dalej. Innymi słowy, osiągnięcie wieku emerytalnego nie zobowiązuje do przejścia na emeryturę, a jedynie umożliwia taką decyzję. Brakuje zresztą ofert pracy dla osób w wieku przedemerytalnym. Takie osoby są też zwalniane i rośnie ich odsetek wśród bezrobotnych, przez co nie rosną też wpływy do FUS od tej grupy.

Chciałbym przypomnieć, że kiedy w 2012 r. zaczęto realizować plan podwyższenia powszechnego wieku emerytalnego, nie było to poprzedzone właściwą debatą publiczną. Głównym celem wprowadzonej ustawy był bilans ekonomiczny, który tłumaczony był przez rządzących m.in. sytuacją demograficzną Polski. Dziś wiemy, że podniesienie wieku emerytalnego nie poprawiło sytuacji finansów publicznych. Co więcej, decyzja ta spowodowała, że niektórzy Polacy, którzy w poprzednim systemie byliby już na emeryturze, muszą teraz pracować powyżej swoich możliwości zdrowotnych oraz produktywności.

Dlatego Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” w roku 2013 zebrał pod wnioskiem o ogólnokrajowe referendum w sprawie utrzymania dotychczasowych rozwiązań emerytalnych blisko 2,5 miliona podpisów. Koalicja PO-PSL wyrzuciła je do kosza i bez wcześniejszych konsultacji oraz pomimo obywatelskiego sprzeciwu podwyższyła wiek emerytalny do 67 lat.

Jeszcze jedno przypomnienie: 5 maja 2015 r. podpisano umowę programową pomiędzy kandydatem na urząd prezydenta Andrzejem Dudą a Komisją Krajową NSZZ „Solidarność”, w której to umowie wskazano, iż kandydat na prezydenta RP deklaruje, że będzie prowadził politykę zmierzającą do obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawień emerytalnych ze stażem pracy. Złożony przez prezydenta projekt ustawy, nad którym procedujemy, wypełnia w części tę deklarację.

Czy Polacy chcą tej zmiany? Według ostatnich dostępnych danych OECD w 2013 r. przeciętny Polak przepracował 1918 godzin. Oznacza to, że Polacy pracują dłużej niż mieszkańcy wielu innych państw. Amerykanie poświęcają na pracę 130 godzin rocznie mniej niż my – 1788. Nieco ponad 1600 godzin spędzają w biurze lub fabryce Hiszpanie, Szwedzi i Brytyjczycy. Francuzi pracują 1489 godzin, a Niemcy – zaledwie 1388 godzin. Oznacza to, że Polacy pracują rocznie 500 godzin więcej niż Niemcy. W związku z tym, uśredniając, można przyjąć, że w ciągu 40 lat pracy Polacy przepracują tyle co niektórzy mieszkańcy innych państw w ciągu 50 lat.

Ważne jest, że powrót do dawnych uregulowań będzie dotyczył wszystkich emerytów, zarówno ubezpieczonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, jak i opłacających składki w Kasie Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych. Jednak w związku z tym można słyszeć zarzut, że Prawo i Sprawiedliwość podnosi wiek emerytalny rolnikom. Zgodnie ze stanem prawnym sprzed 1 stycznia 2013 r. rolnicy mieli bezterminową możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę po spełnieniu pewnych kryteriów. To posłowie PSL zgodzili się na to, aby z dniem 31 grudnia 2017 r. wygasić to uprawnienie. Skutkuje to tym, że od 1 stycznia 2018 r. rolnicy będą musieliby pracować do sześćdziesiątego siódmego roku życia. To przez polityków PSL, a nie Prawa i Sprawiedliwości, Polska wieś została wykorzystana i pozostawiona samej sobie.

Przywracając dawny wiek emerytalny, rząd podjął pracę nad oceną wydolności finansowej systemu emerytalnego w długim okresie. Stad z pewnością program „Rodzina 500+” ułatwi rozwiązanie problemów demograficznych w tak poważny sposób wpływających na wydolność finansową systemu emerytalnego. Także zarzut, że w nowej sytuacji emerytura kobiet spadnie o blisko 1/4 nie jest prawdziwy: wiele Polek, które w wieku 67 lat miały otrzymać 1500 zł emerytury, dostatnie zaledwie 1147 zł. Aby zapobiec temu, że emerytura co najmniej 11% pracujących obecnie ludzi, zagrożonych skrajnym ubóstwem, którzy otrzymywali głodowe stawki 3–4 zł za godzinę, byłaby bardzo niska, rząd PiS wprowadził stawkę 13 zł za godzinę i 2000 zł pensji minimalnej. Jak sądzę, to nie koniec zmian. Zdaje mi się, że nikt z krytyków nie bierze pod uwagę dalszych podwyżek płac.

I jeszcze jeden ciekawy sondaż przeprowadzony przez IQS dla „Pulsu Biznesu”. Wynika z niego, że Polacy chcą wcześniejszych emerytur bardziej niż programu „Rodzina 500+”. Na pytanie o to, które z gospodarczych obietnic Prawa i Sprawiedliwości uważają za najważniejsze, aż 31% badanych wskazało obniżenie wieku emerytalnego, 26% wybrało 500 zł na dziecko, 17% – podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 8 tysięcy zł, 11% – obniżkę stawek VAT, a 9% – darmowe leki dla seniorów.

Ważne uzupełnienie: zmiana dotycząca wieku emerytalnego wejdzie w życie dopiero pod koniec przyszłego roku. Tyle czasu potrzebuje ZUS na wprowadzenie potrzebnych zmian w swoim systemie informatycznym. System musi obsłużyć dziesiątki milionów kont pracowników i emerytów. Nie da się tych uzupełnień zrobić w kilka tygodni. Wykonawca musi mieć czas na wprowadzenie nowych danych i algorytmów, a potem musi jeszcze wszystko przetestować, aby ubezpieczyciel otrzymał sprawnie działające narzędzie. Dziękuję.

Przemówienie senatora Andrzeja Kamińskiego w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Przemówienie senatora Andrzeja Kamińskiego w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Chciałbym wyrazić swój akcept dla procedowanej ustawy przewidującej obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i do 65 lat dla mężczyzn, czyli de facto powrót do regulacji w tym zakresie z okresu sprzed arbitralnej nowelizacji z 2012 r.

Podzielam pogląd, zgodnie z którym nie trzeba podnosić wieku emerytalnego, by zatrzymać pracowników dłużej na rynku pracy. Podniesienie wieku emerytalnego było jedynie swoistą próbą maskowania problemów związanych z FUS i wypłatą emerytur, a jednocześnie decyzją, która spowodowała, iż Polacy, którzy w poprzednim systemie prawnym już byli na emeryturze, teraz muszą pracować powyżej poziomu swoich możliwości zdrowotnych oraz produktywności.

Mam nadzieję, iż przyszła sytuacja społeczno-gospodarczo-ekonomiczna naszego kraju pozwoli w określonej perspektywie czasowej na urzeczywistnienie, w mojej ocenie zasadnych, postulatów w zakresie możliwości przechodzenia na emeryturę z uwzględnieniem stażu pracy – 35 lat dla kobiet oraz 40 lat dla mężczyzn.

Przemówienie senatora Jarosława Dudy w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Przemówienie senatora Jarosława Dudy w dyskusji nad punktem 7. porządku obrad

Ekonomiści na świecie podkreślają, że podnoszenie wieku emerytalnego jest zgodne ze wskaźnikami demograficznymi. Nasze społeczeństwo starzeje się. W Niemczech trwa dyskusja nad podniesieniem wieku emerytalnego do 69 i 73 lat. Niemcy wiedzą, że wysyłanie zdolnych do pracy, jednak obecnie młodych ludzi na emerytury to ślepa uliczka. Nie chcą fundować swoim obywatelom byle jakiej jesieni życia. Oczywiście, słyszymy argumenty, że przejście na emeryturę w wieku 60, 65 lat nie będzie obowiązkiem, że nikt nie będzie do takiego działania zmuszał. Ale bądźmy poważni. Prawda jest taka, że pracodawcy będą wypychać seniorów z rynku pracy.

Wiemy, że dzisiaj ok. 16 milionów Polaków pracuje, a ok. 9 milionów pobiera emeryturę i rentę. Obecny system opiera się na solidarności pokoleń. Aktywni obecnie zawodowo Polacy pracują na emerytury dzisiejszych świadczeniobiorców. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że kwota ta – niewystarczająca – musi być co miesiąc uzupełniana z budżetu państwa. W przyszłym roku deficyt w kasie państwa ma sięgnąć 60 miliardów zł. Aż 44 miliardy to skutek dofinansowania z budżetu państwa Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłacane są świadczenia. Bez budżetowej dotacji do FUS już dawno temu ten fundusz stałby się niewypłacalny, bo składki, które są w ZUS, nie są wystarczające.

Dlaczego nie skierujecie tych miliardów złotych, które będziemy płacić młodym emerytom, na programy zdrowotne, profilaktyczne dla ludzi w tym wieku, żeby żyli dłużej w dobrym zdrowiu i żeby w dodatku mogli pracować, bo praca jest wartością, praca tworzy bogactwo narodu? Może warto zaproponować tym ludziom urlopy zdrowotne, sanatoria, to wszystko, co miało być efektem przeglądów systemu emerytalnego wprowadzonych przez rząd Platformy Obywatelskiej.

Przemówienie senatora Władysława Komarnickiego w dyskusji nad punktem 23. porządku obrad

Przemówienie senatora Władysława Komarnickiego w dyskusji nad punktem 23. porządku obrad

Szanowny Panie Marszałku! Drodzy Senatorowie!

Od ponad roku obserwujemy, jak partia rządząca krok po kroku niszczy jedną z najważniejszych instytucji demokratycznych – Trybunał Konstytucyjny. Aby wyeliminować TK w tej kadencji parlamentu stworzyliście już państwo 7 ustaw, a raczej bubli prawnych, które przez ekspertów i opinię publiczną zostały ocenione jednoznacznie negatywnie. Zarówno sędziowie TK, jak i przedstawiciele Komisji Weneckiej i Komisji Europejskiej wskazali na niekonstytucyjność zapisów waszych projektów.

Po co to wszystko? Po co ta komedia, ten słaby serial z nowymi ustawami? Czy takie procedowanie przystoi posłom i senatorom wybranym w wyborach przez społeczeństwo? Czy ludzie po to nas wybrali, abyśmy po nocach uchwalili buble prawne? Skąd ten atak na demokratyczne instytucje? Czy TK aż tak przeszkadza PiS-owi w tzw. dobrej zmianie? Czego się boicie?

Dążycie do tego – i to jest głównym zadaniem nowej ustawy o TK – aby parlament z waszą większością mógł uchwalić każdą ustawę, także jawnie sprzeczną z ustawą ustaw, czyli konstytucją. Argumentujecie, że parlament jest głosem suwerena. Tak nie jest! Parlament jest głosem przedstawicieli suwerena. Sewerynem Rzeczypospolitej Polskiej jest naród polski, a nie posłowie i senatorowie! Suwerenem nie są również konstytucyjni ministrowie, sędziowie czy nawet sędziowie TK. Tak jak już powiedziałem, suwerenem jest cały naród, a nie jego część, która zagłosowała na daną partię polityczną.

Za pomocą nowych przepisów o Trybunale chcecie zlikwidować Biuro TK i stworzyć w jego miejsce nową strukturę wewnętrzną. Restrukturyzacja wewnętrzna TK wpłynie bardzo poważnie na życie ludzi tam pracujących – będą mieli rok na podjęcie decyzji, czy chcą dalej pracować. Przez ten rok zostaną poddani ocenie pełnomocnika ds. likwidacji biura. Jednym słowem: wprowadzicie cenzora, który będzie pozbywał się osób niezależnych.

Ta nowa ustawa to niestety nic innego jak kaganiec zakładany sędziom: będziecie posłuszni – będziecie pracować; będziecie niezależni – będą problemy. Jak wytłumaczyć fakt, że wprowadza się nowe kary dla sędziów? Kto te kary będzie wymierzał? Wiadomo.

Jest mi ogromnie przykro, że mimo apelu tylu środowisk w sposób urągający demokracji, tak haniebnie znowu próbuje się zniszczyć TK. Ja wiem, że macie państwo większość i możecie przegłosować wszystko, ale – na Boga! – są jakieś granice zdrowego rozsądku.

Dlatego musimy zadać sobie dzisiaj fundamentalne pytanie: czy Polska ma być państwem demokratycznym z niezawisłą władzą sądowniczą, czy raczej państwem, które jest sterowane ręcznie przez partię rządzącą? Albo jedno, albo drugie.

Proszę Was, Drodzy Senatorowie PiS, abyście nie głosowali nad tą quasi-ustawą, która w całkowity sposób uzależnia TK od władzy, a tym samym znosi jego rolę jako strażnika konstytucji. Strach pomyśleć, co będzie dalej i kto będzie decydował o konstytucyjności zapisów. I wreszcie: czy po uchwaleniu tej ustawy konstytucja będzie jeszcze potrzebna?