Narzędzia:

Posiedzenie: 78. posiedzenie Senatu RP VIII kadencji, 1 dzień


8, 9 i 10 lipca 2015 r.
Przemówienia z dnia następnego

Przemówienie senatora Michała Wojtczaka w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Przemówienie senatora Michała Wojtczaka w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Zapewne zdecydowana większość z nas zasiadających na tej sali jest szczęśliwymi rodzicami, spełnionymi w roli ojca lub matki. Zapewne też wielu z nas, dzięki szczęściu posiadania własnych, rodzonych dzieci, cieszy się dziś radością, jaką dają wnuki. Ja też należę do tych szczęśliwców i nawet twierdzę, że bycie dziadkiem jest dużo fajniejsze od ojcostwa. Jestem pewny, że to nie tylko moja opinia. Patrząc dzisiaj na moją dorosłą córkę, jestem bardzo z niej dumny, ale też trochę dumny z siebie. A kiedy jeszcze mogę obserwować moje dorastające wnuki, mogę sobie z dumą myśleć i o córce, i o wnukach: moja krew! Jestem pewny, że nie tylko ja tak myślę. Mogę tak myśleć, bo wcześniej dane mi było zostać szczęśliwym ojcem. Dałem kiedyś życie i wierzę, że to życie będzie przekazywane dalej, z pokolenia na pokolenie, aż po kres świata… Wiem, że każdy z was, Panie i Panowie Senatorowie, myśli tak samo.

Wierzę w to naturalne przekazywanie życia, ale pewności, że tak będzie, mieć nie mogę. Nikt z was takiej pewności nie może mieć. Ja nie jestem pierwszym dzieckiem moich rodziców, ale pierwszym, które się zdrowo urodziło. Bo im dane było mieć dzieci, ale samych chłopaków. A gdyby jednak tak nie było? No, nie byłoby mnie tu dzisiaj, nie byłoby mojej córki, a tym bardziej tych cudownych wnuków. A gdyby mnie nie był dany dar ojcostwa? Może byłbym tutaj, ale może jako zgorzkniały, niespełniony życiowo starszy pan, który z zazdrością patrzy na dziadków niańczących swoje wnuki. Ciekaw jestem, czy wszyscy na tej sali zadali sobie, chociażby teraz, podczas tej debaty, takie lub podobne pytania. Może tak i może niektórzy odpowiedzieli sobie, że gdyby się tak zdarzyło ich rodzicom albo im samym, to mówi się trudno – takie było zrządzenie losu, wyrok opatrzności czy wola Pana Boga. Szanuję takie odpowiedzi. Dawno temu byłyby one powszechne. Tak samo byłoby w przypadku odpowiedzi na pytanie, co począć, gdy słabnie wzrok albo serce powoli, ale systematycznie staje się niewydolne. Ślepnącemu ktoś bliski mógł podać pomocną dłoń, białą laskę albo psa przewodnika. Umierającemu na serce chyba w niewielkim stopniu można było pomóc… Ale na szczęście zrządzeniem losu, wyrokiem opatrzności albo wolą bożą było to, że człowiek potrafił ratować swój wzrok, a nawet życie. Dając człowiekowi rozum i mówiąc „idźcie i czyńcie sobie ziemię poddaną”, Bóg nie miał chyba na myśli tylko rolników… Nikt dziś nie myśli, że trzeba się pogodzić ze stopniową, bo naturalną w pewnych sytuacjach utratą wzroku. Nikt nie ma wątpliwości, że dla ratowania życia człowieka, w którym gaśnie serce, należy zrobić coś tak „nienaturalnego” jak wszczepienie innego serca, pochodzącego od innego, obcego, anonimowego człowieka. Bo cóż można zrobić ważniejszego i piękniejszego dla człowieka niż uratować mu życie? Nawet jeśli kiedyś wydawało się to niemożliwe albo wbrew naturze? Dzisiaj okazuje się, że można zrobić coś znacznie większego. Można pomóc człowiekowi powołać nowe życie. Życie, które nie jest przecież wypreparowane w pracowni jakiegoś alchemika, ale takie, o którym można powiedzieć: „krew z krwi, kość z kości”… Jak więc można samemu cieszyć się rodzicielstwem i odmawiać innym prawa do tego samego, chociażby do uzyskania tego inną, bardziej skomplikowaną drogą, trochę podobną do transplantacji serca?

Człowiek dostał jednak nie tylko rozum, dzięki któremu potrafi dziś ratować i przedłużać życie, lecz także wolną wolę. Może niepotrzebnie, bo każdy sam musi podejmować decyzje, nawet te najtrudniejsze. Na domiar złego człowiek został też obarczony sumieniem, w którym musi rozstrzygać, co słuszne, a co nie. Nawet najwyższy Senat Rzeczypospolitej nie ma prawa tego sumienia zastępować. Od prawa, a nawet obowiązku kierowania się wolną wolą nikt nie może zwolnić nawet senatora. Pozostaje mi wierzyć, że każdy z nas podejmie decyzję, kierując się tylko i wyłącznie własnym sumieniem.

Przemówienie senatora Tadeusza Kopcia w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Przemówienie senatora Tadeusza Kopcia w dyskusji nad punktem 1. porządku obrad

Wysoka Izbo!

Debatujemy dzisiaj nad ustawą przedstawianą przez rząd jako służącą leczeniu niepłodności. Istotnym argumentem za przyjęciem tej ustawy ma być również fakt, iż istniejąca próżnia legislacyjna w zakresie technik wspomaganego rozrodu jest powodem wielu nadużyć, którym stanowczo należy położyć kres.

To niekontrowersyjne i nader istotne cele. Rząd zapewnia nas, że ustawa, nad którą debatujemy, ma być najlepszym środkiem ich realizacji. I w tym punkcie mamy do czynienia z zasadniczym i podstawowym nieporozumieniem, by nie powiedzieć mocniej: z fałszem. Wysoka Izbo, wiele już powiedziano na temat nieterapeutycznego charakteru procedury in vitro. Ona żadnego małżeństwa nie uczyni płodnym. Wciąż zbyt mało mówi się albo w ogóle się nie mówi o tym, że w trakcie procedury in vitro genetyczne czynniki odpowiedzialne za ograniczenie możliwości prokreacyjnych człowieka nie tylko nie znikają, ale utrwalają się i narastają. Procedura przedstawiana jako sposób na walkę z epidemią niepłodności okaże się wkrótce czynnikiem potęgującym ten problem na ogromną skalę. Ustawa daje ewidentną preferencję metodzie pseudoleczenia, jaką jest zapłodnienie pozaustrojowe, i jednocześnie pomija naprotechnologię, która z dużym powodzeniem faktycznie usuwa przyczyny niepłodności.

Wysoka Izbo, również drugi, zasadniczy cel, którego osiągnięciu ma służyć ta ustawa, czyli wprowadzenie ograniczeń dla rozpasania i samowoli panujących w klinikach in vitro, nie może być dzięki tej ustawie skutecznie osiągnięty. Wręcz przeciwnie – ustawa w ogromnej liczbie przypadków legalizuje i instytucjonalizuje funkcjonujące obecnie nadużycia. W ustawie wprowadzane są zakazy i ograniczenia, które niczego skutecznie nie ograniczą. Podam kilka przykładów. Po pierwsze, ograniczenie liczby tworzonych ludzkich zarodków do sześciu nie będzie obowiązywać w przypadku kobiety, która ukończyła trzydziesty piąty rok życia, czyli nie będzie dotyczyć znakomitej większości kobiet decydujących się na in vitro.

Po drugie, wymóg pozwolenia na wywóz zarodków i komórek rozrodczych oraz związane z tym pozwoleniem kryteria stosowane będą jedynie w odniesieniu do krajów, które nie są członkami UE. To oznacza, że ustawa nie wprowadza żadnych ograniczeń ani procedur kontrolnych związanych z wywożeniem i wwożeniem zarodków na obszarze Unii Europejskiej oraz obszarze krajów EFTA.

Po trzecie, wprowadzane w ustawie zasady ochrony zarodka i komórek rozrodczych w świetle art. 1 pkt 1 będą dotyczyć tylko tych komórek rozrodczych i zarodków, które będą używane w związku z leczeniem niepłodności. Jeśli ktoś będzie dokonywał eksperymentów na zarodkach bez związku z leczeniem niepłodności, nie będzie podlegał tym ograniczeniom.

Po czwarte, sama ustawowa definicja komórki rozrodczej dotyczy tylko tych gamet, które są przeznaczone do zastosowania w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji. A zatem przykładowo zakaz komercyjnego obrotu komórkami rozrodczymi dotyczyć będzie jedynie tych, które przeznacza się do zastosowania w metodzie in vitro, i nie dotyczy tych, których będzie się używać w celu prowadzenia eksperymentów medycznych.

Kończąc, pragnę posłużyć się pewną analogią z zakresu tworzonego w ostatnich latach prawa. W okresie tym rząd podejmował wiele działań legislacyjnych mających na celu zwiększenie podatkowych wpływów do budżetu państwa. Jednakże w wyniku przyjmowania tych nowych rozwiązań prawnych, wpływy do budżetu z tytułu podatków maleją w zastraszającym tempie. Z taką samą sytuacją będziemy mieli do czynienia, jeśli ta ustawa wejdzie w życie. Ma ona rzekomo pomóc leczyć niepłodność i ograniczać nadużycia, które mają miejsce w klinikach in vitro. Skutkiem jej wprowadzenia będzie jednak pogłębienie społecznego problemu niepłodności oraz legalizacja nadużyć, które nie będą już się musiały chować w szarej strefie, lecz będzie można ich dokonywać w majestacie prawa.

Panie i Panowie Senatorowie, tylko my możemy powstrzymać to niebezpieczeństwo, akceptując wniosek Komisji Zdrowia o odrzucenie ustawy, do czego wszystkich wzywam. Jednocześnie, na wypadek gdyby Wysoka Izba miałaby odrzucić ten wniosek, zgłaszam pakiet poprawek.