Narzędzia:

Posiedzenie: 77. posiedzenie Senatu RP VIII kadencji, 2 dzień


24 i 25 czerwca 2015 r.
Stenogram z dnia poprzedniego

(Wznowienie posiedzenia o godzinie 9 minut 01)

(Posiedzeniu przewodniczą marszałek Bogdan Borusewicz oraz wicemarszałkowie Jan Wyrowiński i Maria Pańczyk-Pozdziej)

Wznowienie posiedzenia

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Wznawiam posiedzenie.

Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.

Panie i Panowie Senatorowie, informuję, że została dokonana zmiana w terminarzu posiedzeń Senatu. Planowane na dni 8 i 9 lipca, czyli środę i czwartek, kolejne, siedemdziesiąte ósme posiedzenie Senatu zostało wydłużone o dodatkowy dzień, to jest 10 lipca 2015 r., piątek.

Punkt 14. porządku obrad: informacja o działalności Rzecznika Praw Obywatelskich za rok 2014 oraz o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu czternastego porządku obrad: informacja o działalności Rzecznika Praw Obywatelskich za rok 2014 oraz o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela.

Tekst informacji zawarty jest w druku nr 893.

Marszałek Senatu otrzymaną informację skierował do Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Komisja na posiedzeniu w dniu 19 maja 2015 r. zapoznała się z przedstawioną informacją i poinformowała o tym marszałka Senatu.

Pragnę powitać na posiedzeniu Senatu Rzecznika Praw Obywatelskich, panią Irenę Lipowicz.

Proszę panią rzecznik o zabranie głosu i przedstawienie informacji.

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Szanowny Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Złożenie informacji o działalności rzecznika praw obywatelskich stanowi coroczny obowiązek konstytucyjny, ale równocześnie jest okazją do przedstawienia najważniejszych spraw z zakresu praw i obowiązków obywateli, a także ochrony, jaką prawo gwarantuje im w tym zakresie. Sprawozdanie dotyczy roku 2014, w związku z czym niektóre aktualne zagadnienia, o których niewątpliwie będzie mowa w debacie, nie będą w samym sprawozdaniu bezpośrednio ujęte.

Chcę rozpocząć od podziękowań. Jakość współpracy z Senatem w czasie mojej kadencji osiągnęła nowy wymiar. Wielu rzeczników przede mną składało informacje przed Sejmem i Senatem. I prawie wszyscy skarżyli się na to, że w związku z tym odczuwają pewną pustkę, wynikającą z niezrealizowania postulatów rzecznika. W debacie publicznej pojawia się postulat, aby rzecznik miał prawo inicjatywy legislacyjnej. To jest postulat, którego realizacja sprawiłaby, że trudniej byłoby dochodzić spraw przed Trybunałem Konstytucyjnym, ponieważ gdy ktoś bierze udział w procesie legislacyjnym, Trybunał odmawia… czy raczej bierze to pod uwagę, w sensie negatywnym, przy rozpatrywaniu spraw. Ale wnioski o zmianę prawa, a więc ta swoista inicjatywa legislacyjna, która wymaga tylko podjęcia przez posłów lub senatorów, przecież istnieją.

Wysoki Senacie, w 2014 r. było sto dwadzieścia osiem wniosków dotyczących zmiany prawa. I te wnioski nie były lekkomyślne. Ich podstawą były setki lub tysiące skarg obywateli. Nowa jakość współpracy z Senatem, za którą dziękuję panu marszałkowi, wyraziła się w tym, że wreszcie w przypadku tych największych krzywd, najbardziej palących spraw podjęliśmy wspólne działania. Żywym dowodem na skuteczność tej współpracy jest jeden z problemów, jedna z ustaw, o której chcę powiedzieć na wstępie, a która była, i ciągle jeszcze jest, największym wstydem polskiej legislacji ostatnich lat. Myślę o ustawie o kompensacie państwowej. Nie ma osób w trudniejszej sytuacji niż ofiary przestępstw, ofiary takich przestępstw, które się łączyły z napadem, rabunkiem, ciężkim uszkodzeniem ciała. Rzeczpospolita dokonała implementacji dyrektywy i to też troszkę wstyd, że dopiero pod naciskiem regulacji unijnych poprawiliśmy sytuację prawną ofiar przestępstw. Wydawało się, że poprawiliśmy, ponieważ ta ustawa może być wskazywana studentom jako przykład naruszenia zasad przyzwoitej legislacji. Obraża ona ofiary przestępstw, zamiast im pomóc, stawia prokuratora w sytuacji, w której musi przesłuchiwać przede wszystkim ofiarę, na przykład osiemdziesięciosześcioletnią ciężko pobitą kobietę, której w końcu sąd odmawia nawet kilkuset złotych kompensaty, a obciąża ją kosztami sądowymi w wysokości 2,5 tysiąca zł, z powodu tego wstydu zredukowanymi o połowę. Prokuratorzy nie mają szans stosować prawidłowo tej ustawy. Przeciwnie, ta ustawa spowodowała trwałe pokrzywdzenie ofiar, doprowadzając do tego, że prokurator okazywał sprawcy ofiarę, żeby ten lepiej mógł jej się przyjrzeć i, jeżeli wcześniej niedostatecznie mocno ją pobił… I to Senat w tej chwili przyczynia się do odwrócenia tej niesprawiedliwości. Ustawa jest głęboko wadliwa. Nie zasługuje właściwie na żadne poprawianie. Państwa, senacki, projekt jest w tej chwili w Sejmie, ale ma on usterki. Bardzo byśmy chcieli – mamy taki impuls legislacyjny – aby wprowadzono prostą procedurę administracyjną, która byłaby niejako wbudowana w to postępowanie. Ale wreszcie jest zmiana. To moja pierwsza prośba w dniu dzisiejszym do Senatu. To jest też jakby kwestia honoru i doprowadzenia do końca inicjatywy senackiej. Będę bardzo wdzięczna za dopilnowanie, żeby ta ustawa jeszcze przed końcem tej kadencji przynajmniej prowizorycznie poprawiła i zmieniła los ofiar przestępstw. Ale ona równocześnie jest dowodem na to, że można zmienić sytuację obywateli będących ofiarami złego prawa. Tyle tytułem wstępu.

Chcę powiedzieć, że zarówno ta inicjatywa, jak i zajęcie się przez Senat wykonalnością wyroków Trybunału Konstytucyjnego, a także wzięcie na nasz wniosek pod uwagę i pod obrady odpowiedniej komisji sejmowej – tu dziękuję panu przewodniczącemu – również kwestii zwlekania, czasem dziesięcioletniego… To jest wyraz arogancji i pogardy urzędników ministerialnych wobec Sejmu i Senatu, bo skoro przez dziesięć lat ustawa nie jest wykonywana, a parlament na to pozwala, to godzi się na niewłaściwe traktowanie. Godzi się na to wiele rządów, bo najstarsze akty nie zostały wydane przez siedemnaście lat. Senat kładzie temu kres. Okazało się, że zwykłe zaproszenie ministrów z prośbą o złożenie informacji, co się właściwie dzieje z zaległymi aktami wykonawczymi, wystarczyło, aby w cudowny sposób szereg resortów odkryło swoje kompetencje i swoje powołanie. Mam nadzieję, że Senat będzie to kontynuował, bo okazuje się, że już samo stanięcie przed komisją senacką wystarczy, aby pewną dysfunkcję naprawić.

A rzeczą niebezpieczną, również z punktu widzenia lobbingu, który jest taką dziurą w naszym szczelnym systemie prawnym… Nie wierzę bowiem, że w Polsce jest trzydzieści podmiotów lobbingowych, a tylko tyle mniej więcej się zarejestrowało. Od lat zamykamy na to oczy. Ukrytym kanałem lobbingu wtedy, kiedy lobbyści przegrają określoną ustawę w Sejmie i w Senacie, jest właśnie wywarcie nacisku, aby nie wydawać aktów wykonawczych. Wtedy ustawa pozostaje martwa, nie jest realizowana. Tak stało się z rejestrem elektronicznym pacjentów. I właśnie za te dodatkowe obowiązki, które Senat wziął na siebie dobrowolnie, chciałabym z całego serca podziękować.

Jak wyglądał rok 2014 z punktu widzenia rzecznika praw obywatelskich? Które sprawy nam się udały, a które pozostają jeszcze do zrealizowania? Co roku staram się wyróżnić dziesięć kwestii, które są najbardziej palące z punktu widzenia praw człowieka, i pięć, w których osiągnęliśmy postęp. Nie będę ich teraz wszystkich referować, ale powiem o pierwszych miejscach.

Jedno z pierwszych miejsc to zaległa reprywatyzacja. Złudzenie, że zamiast ustawy reprywatyzacyjnej – tak nieszczęśliwie kiedyś zawetowanej przez prezydenta Kwaśniewskiego – można wprowadzić tak zwaną małą reprywatyzację za pośrednictwem orzecznictwa sądowego, okazało się płonne. Wyhodowaliśmy swoisty przemysł reprywatyzacyjny. Głównymi beneficjentami są wielkie kancelarie i wielkie podmioty gospodarcze, które skupują roszczenia. Obawiam się tego, że starsze osoby mające roszczenia do cennych terenów i cennych nieruchomości, na przykład w Warszawie, mogą stać się obiektem presji lub szantażu, ponieważ mieszkając bardzo skromnie, mając bardzo niski dochód, mają w ręku klucz do olbrzymiego majątku. Oddają to często za bezcen. Apeluję do prokuratora generalnego, ale również do parlamentu o wdrożenie procedur kontrolnych i przyjrzenie się temu, w jaki sposób właściwie po tak nieznacznych cenach te roszczenia zostały skupione i przejęte dosłownie przez kilkanaście podmiotów. I o ile osoby indywidualne po dwadzieścia lat czekają na sprawiedliwość, o tyle te wyspecjalizowane kancelarie błyskawicznie odzyskują także przestrzenie publiczne – parki, pałace, szkoły, przedszkola. Równocześnie godzimy się na niesprawiedliwość wobec lokatorów, którzy nie rozumieją, czemu po trzydziestu, czterdziestu latach mają nagle opuścić nieruchomość, a miasto nie ma dla nich odpowiednich lokali. Pokrzywdzeni są więc dawni właściciele, którzy często są też w niebezpieczeństwie, pokrzywdzeni są lokatorzy – przypominam o procederze czyściciela kamienic – poszkodowany jest Skarb Państwa, który zrekompensował Warszawie te ogromne koszty. Ale na przykład nie mogę się doprosić o odpowiednią rekompensatę dla miasta Jastrzębie, które w wyniku orzeczenia sądu administracyjnego musi zwrócić 50 milionów zł z należnego im podatku od wyrobisk.

Wiem, że są obawy o konsekwencje międzynarodowe. Zajęłam się tym w roku ubiegłym, spotkałam się ze specjalnym przedstawicielem prezydenta Stanów Zjednoczonych w sprawie holokaustu i roszczeń żydowskich, rozmawiam z partnerami niemieckimi. To nie są rzeczy nie do rozwiązania. Ale czynimy krzywdę sobie, przede wszystkim w relacjach wewnętrznych. Myślę, że można również znaleźć formę ograniczenia roszczeń, w przypadku ustawy reprywatyzacyjnej to może być 10% lub 20%, i o tym mówię wprost, jeżeli chcemy zaspokoić roszczenia wszystkich. W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, w której jedni dostają ogromny majątek, oczywiście często po latach, a inni odchodzą z niczym albo wciąż jeszcze czekają. I ci ludzie przychodzą ze stertami swoich dokumentów, tak jak na przykład podczas mojego dyżuru w Bydgoszczy. I oni maja rację, prawo jest po ich stronie, i ja się za nimi ujmuję, ale nie jestem w stanie wymusić przyspieszenia działań. Chciałabym prosić Senat, aby może właśnie tutaj, mimo że jest koniec kadencji, pojawiła się refleksja albo może powstała jakaś grupa merytoryczna, która nad tymi sprawami by się pochyliła.

Po złej wiadomości przychodzi dobra: sprawa, o którą walczyłam przez ostatnie pięć lat, wreszcie znajduje swój pomyślny finał – myślę o bezpłatnej pomocy prawnej. Duża część spraw z ponad sześćdziesięciu tysięcy spraw, które trafiają do rzecznika – w tym roku to prawie sześćdziesiąt tysięcy, a w zeszłym roku siedemdziesiąt tysięcy – z powodu ustawy śmieciowej i innych, dotyczy w gruncie rzeczy bezpłatnej pomocy prawnej. Ludzie przychodzą do nas, przychodzą też do pań i panów senatorów. Częścią wadliwego procesu politycznego w Polsce według mnie jest to, że nasze biura poselskie i senatorskie nie mogą pełnić roli edukacji politycznej, bo są zajęte czym innym – są biurami bezpłatnej pomocy prawnej. A jeżeli ktoś z pań i panów senatorów uważa, że tak nie jest i że jego biuro nie pełni funkcji bezpłatnej poradni prawnej, to bardzo proszę, żeby teraz podniósł rękę. Jedna dłoń w górze. Bardzo jestem ciekawa tego patentu, bardzo proszę… Ale proszę popatrzeć, cała reszta to właśnie robi, a to się dzieje ze szkodą dla państwa podstawowych konstytucyjnych funkcji. No ale jak macie odgonić tych zdesperowanych, biednych ludzi, którzy do was przychodzą na dyżur? Jednak fakt, że wasze biura to właśnie robią, jest sprzeczny z samym mandatem posła czy senatora. To może być uboczna działalność, to może być pewien procent – a zwykle to jest 95%. Tak więc fakt, że będzie wreszcie ustawa o bezpłatnej pomocy prawnej… I naszym udziałem, Wysoki Senacie, było wskazanie, że nie wolno wylać dziecka z kąpielą. Przez lata pustki wykształciło się wiele organizacji pozarządowych. Chce przypomnieć, że rzecznik współpracuje stale z ponad pięćdziesięcioma organizacjami pozarządowymi. Wiele organizacji, jak Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, jak Fundacja „Ocalenie”, jak uniwersyteckie kliniki prawa, którym chcę szczególnie podziękować, poświęca się pomocy prawnej. Było więc wielkim niebezpieczeństwem… I tu chcę podziękować nowemu ministrowi sprawiedliwości, panu ministrowi Budce. Wielkie obietnice bowiem czynił mi na przykład minister Gowin, ale żadna z nich nie została zrealizowana, w tym także obietnice wobec praw ofiar przestępstw. I o to mam wielki żal, że te obietnice okazały się puste. Tymczasem minister Budka obiecał, że jeszcze w tej kadencji będę miała ustawę o bezpłatnej pomocy prawnej, i wygląda na to – wczoraj mnie zawiadomiono w Senacie, że prace zostały zakończone – że wreszcie będziemy taką ustawę mieć.

Jeśli chodzi o debatę z Ministerstwem Sprawiedliwości, jestem też zadowolona z tego, że wreszcie udało się wyperswadować koncepcję, która powstała w Ministerstwie Sprawiedliwości przed laty i która blokowała… Można powiedzieć: cóż za nierozumny upór, czemu ciągle nie mieliśmy tego systemu bezpłatnej pomocy prawnej? Albania, Rumunia, Bułgaria już dawno nas wyprzedziły, Ukraina ma lepszy system. Otóż dlatego tak się działo, że w resorcie powstała taka oto idea wielkiego mocarstwa Ministerstwa Sprawiedliwości: nowy system bezpłatnej pomocy prawnej, biura w każdej części kraju podporządkowane bezpośrednio Ministerstwu Sprawiedliwości – koszty to 200 milionów zł. I wizja budowy tej specjalnej administracji przez lata blokowała rozumne rozwiązania, również te z udziałem organizacji pozarządowych, z którymi państwo też przecież współpracujecie. Bardzo wysoko oceniam odstąpienie od tej mrzonki, ale doczekałam się tego naprawdę dopiero teraz, przy najnowszym ministrze sprawiedliwości. A więc mogę powiedzieć, że zawsze była taka triada: reprywatyzacja, bezpłatna pomoc prawna i mediacja. Bezpłatna pomoc prawna spada z tej listy i wreszcie nie będę musiała się wstydzić na forum międzynarodowym w konfrontacji z innymi rzecznikami praw obywatelskich.

Również kolejna luka, w zakresie petycji, dzięki Senatowi zostaje usunięta. Moi współpracownicy tu obecni bardzo pozytywnie ocenili także materiały edukacyjne, które państwo wykładacie, dotyczące prawa do petycji. W tym zakresie otwiera się nowe pole współpracy z rzecznikiem praw obywatelskich i za to z góry dziękuję.

Ciągle jeszcze nie ma przełomu w sprawie mediacji. I tu też jest taka zagadka jak w przypadku tej bezpłatnej pomocy prawnej. I tu także jesteśmy w ogonie Europy. Również w tym zakresie inne kraje, także te, które po nas przystąpiły do Unii Europejskiej, dawno nas wyprzedziły.

Senat jest wyczulony na tradycje historyczne, zwróćmy więc uwagę, że tradycją staropolską było jednanie, czyli właśnie polubowne załatwianie sporów, ów złoty kompromis złotego okresu Rzeczypospolitej, który wręcz znalazł swój wyraz w konsensusie, w jednomyślności, która potem, po latach okazała się naszą zgubą, ale przez ponad sto lat fantastycznie funkcjonowała. Gdy więc wprowadzamy mediację, to nie wprowadzamy czegoś unijnego, czegoś wymyślonego, ale wracamy do korzeni. Trzeba było siłą, pod wpływem doktryny niemieckiej czy francuskiej, wprowadzać w XVIII wieku ten system konfliktowy, system sporów sądowych, bo Polacy skłaniali się ku jednaniu. Ale jak funkcjonowania w tym nowym systemie już się nauczyliśmy, to w tej chwili idzie nam ono świetnie. Wzrost poziomu konfliktów, przeciążenie sądów sprawami drobnymi, wzrastający poziom agresji społecznej – wszystko to jest odczuwalne. Widzi to nawet Zespół Wstępnej Oceny Wniosków, który pozdrawiam, a który bierze na siebie ciężar pierwszego kontaktu z interesantem.

Można zapytać: cóż to za upór? Dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości, dlaczego inne resorty nie wprowadzają mediacji? Może nie wiemy jak? Ale nie, bo mamy świetne podstawy naukowe, wszystko jest opracowane. Mamy też wspaniałych partnerów społecznych, są zaangażowani sędziowie i prokuratorzy, tacy jak pani Lidia Mazowiecka. Są podstawy naukowe, jest pani profesor Bentkowska, którą też tutaj wspominam z szacunkiem. Co więc się dzieje? Odpowiedź jest jedna: naruszamy potężne interesy, potężne interesy korporacyjne. Mediacja oznacza, że te korporacje, które żyją ze sporu i konfliktu, a które nie rozumieją, że rola i posłannictwo adwokata są głębsze… One chyba swój doraźny interes widzą w tym, aby tego systemu mediacji w Polsce nie było. Bo trudno sobie wyobrazić, że jest inaczej. Nie mam dowodów, dlatego mówię tylko o tym, że wielu działaczy mediacyjnych wraża takie przypuszczenie, że jest tu jakiś opór korporacyjny, że jest tu jakiś opór potężnych lobby. Bo żeby przez dwadzieścia pięć lat nie wprowadzić systemu mediacji?

Apeluję do Ministra Finansów, bo to jest ogromne obniżenie kosztów wymiaru sprawiedliwości. Są wyliczenia, które pokazują, że mediacja oznacza 1/3 kosztów. Obniża ona agresję społeczną, trwale rozwiązuje konflikt, ofiary przestępstw przestają się bać. Jest też niezbędna mediacja po wyroku, aby ofiara nie bała się momentu, kiedy sprawca skończy karę pozbawienia wolności. Bezcenna jest mediacja w sprawach nieletnich i młodocianych przestępców. To jest lepsze niż tradycyjne karanie. Czy mogę więc paniom i panom senatorom przynieść lepszą wiadomość? Nie.

Ale w ostatnich latach liczba mediacji spadła, zarówno w sądach, jak i w prokuraturze. Bez rozbicia lobby, które czuwa nad tym, aby mediacja… Proszę popatrzeć: są zwolennicy mediacji wśród sędziów i prokuratorów, życzliwa jest pani pierwsza prezes Sądu Najwyższego, a nie możemy spowodować przełomu.

Wiele się spodziewam po nowym ministrze sprawiedliwości, ale czas jest krótki. Apeluję więc do Senatu, aby czuwać nad wspomnianą kwestią i żeby widzieć, że to jest dla Polski taki sam wstyd jak liczba ofiar w wypadkach drogowych. Będę brać udział chociażby w konferencji, którą planuje ombudsman Albanii, no i będę musiała tam powiedzieć, odnośnie do kwestii mediacji, jakie mamy w tym zakresie opóźnienia względem krajów, które dopiero aspirują do Unii Europejskiej. To są trzy kwestie, które chciałabym, że tak powiem, wyciągnąć przed nawias.

Są też takie kwestie, w odniesieniu do których mogę mówić o poczuciu sukcesu… Może w inny sposób. Dzięki obecnym tu zastępcom i współpracownikom mogliśmy osiągnąć wiele. Jedna ze spraw, które są szczególnie bolesne, to sprawa, w której mamy do czynienia, że tak powiem, z rozjechaniem się postępu technologicznego i obowiązującego prawa. Myślę o bilingach i podsłuchach. Bardzo porządnie opracowana jest kwestia podsłuchów. Kwestia wolności słowa, kwestia wolności od wspomnianego podsłuchiwania i od nieuzasadnionych kontroli rozmów telefonicznych to jest taka, można powiedzieć, źrenica wolności, rdzeń tego, o co również historycznie zasłużeni senatorowie, obecni na tej sali, kiedyś przecież walczyli. Co się teraz stało? Nie mogę nawet winić służb, ponieważ służby robią to, na co pozwala im prawo. To prawo jest złe. Prawo nie wzięło pod uwagę tego, że obecnie nie trzeba wcale podsłuchiwać treści rozmów. Dobre oprogramowanie wystarcza, aby w ciągu piętnastu minut odtworzyć w przypadku każdego z obecnych na tej sali sieć jego kontaktów socjalnych na podstawie częstotliwości połączeń z określonymi osobami i zrobić profilowanie osobowe jego charakteru, przyzwyczajeń, sytuacji rodzinnej czy temperatury uczuć wobec członków rodziny i określić jeszcze wiele innych elementów. Nie trzeba znać treści rozmów.

Jest więc kwestią prawodawcy, aby uwzględnić wspomnianą zmianę, wprowadzić takie normy, które pozwolą na jej uwzględnienie. Jestem wdzięczna Trybunałowi Konstytucyjnemu, że podzielił nasze wątpliwości, ale chciałabym prosić Senat, aby zwrócił uwagę, że było osiemnaście miesięcy na zmianę prawa, a zostało jeszcze pół roku. Co zrobimy, kiedy przepisy utracą moc? Nie jest zamiarem rzecznika, aby pomagać terrorystom czy wspomagać przestępców, poprawiać ich sytuację.

To wszystko, o czym tu mówimy, jest możliwe. To powinno się dziać za zgodą sądu. Potrzeba też organu, być może przy Sejmie, może przy Komisji do Spraw Służb Specjalnych, który będzie kontrolował wspomniane działania. Inne kraje sobie z tym poradziły. Nie ma tu wielkiej filozofii. Potrzeba woli ustawodawcy. Jeżeli wspomnianych sześć miesięcy zostanie zmarnowanych, konsekwencje będą olbrzymie.

Ja już nie mówię o kontekście międzynarodowym. To, że w Stanach Zjednoczonych mamy obecnie wreszcie do czynienia z orzeczeniami, które zabraniają określonych działań wobec własnych obywateli tego kraju, oznacza, że trzeba upomnieć się też o obywateli innych krajów. Ale my mamy takie zaległości w zakresie ustawodawstwa krajowego, że ja nawet nie mam się co odzywać, jeżeli chodzi o kontekst międzynarodowy, bo pierwsza odpowiedź będzie brzmiała: zróbcie porządek u siebie, jeżeli nie szanujecie własnych obywateli, to czegóż się od nas domagacie? Chociaż oczywiście działania wobec takich, że tak powiem, gigantów, jak sprawa ACTA, jak Facebook czy jak nowy traktat, który się szykuje, wymagają wzmożonej uwagi parlamentu.

To, co udało się zrobić we wspomnianym zakresie, jest bardzo ważne, ale chciałabym znowu poddać pod rozwagę Senatu kwestię tego, aby już teraz powstała międzykomisyjna grupa robocza. Nowy parlament nie zdąży. Nie ma żadnych szans, jeżeli państwo nie powołacie ekspertów, którzy już teraz zaczną nad tym wszystkim pracować, to nowy parlament nie ma szans załatwienia omawianej tu sprawy. A konsekwencje prawne, również dla bezpieczeństwa państwa, będą bardzo duże. Można powiedzieć, że zostawicie państwo służby w bardzo niekonstytucyjnej sytuacji, a obywatelom otworzycie drogę do zaskarżania praktycznie każdego rozstrzygnięcia. Równocześnie będzie sytuacja, w której prawa człowieka, wolność słowa, bezpieczeństwo informacyjne człowieka, jego autonomia informacyjna i ochrona danych osobowych mogą zostać trwale naruszone.

Po tym wstępnym przedstawieniu Senatowi największych problemów chciałabym przejść pro domo sua i powiedzieć o tym, jak układała się praca w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.

Chciałabym przede wszystkim podziękować obecnym tu współpracownikom, panu rzecznikowi Stanisławowi Trociukowi, panu rzecznikowi Ryszardowi Czerniawskiemu, którzy wspierali mnie nie tylko w ubiegłym roku, ale przez całą kadencję. To, że mogliśmy złożyć w zeszłym roku dziewiętnaście wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, że mogliśmy przystąpić do wielu skarg, że mogliśmy złożyć bardzo skutecznie ponad sześćdziesiąt kasacji – to są tylko statystyczne strony tej ciężkiej pracy. Ale wyobraźcie sobie państwo tysiące spraw, dziesiątki tysięcy spraw, tych pięćdziesiąt siedem tysięcy ludzi, którzy do nas z nadzieją się zwracają jako do ostatniej deski ratunku. Ponad trzydzieści tysięcy porad udzielonych telefonicznie, dzięki infolinii, obsługiwanej przez prawników, a nie tylko osoby przyjmujące skargi. Każdy z pracowników ma bardzo duże obciążenie psychiczne, bo spotyka się z osobą, która o aparacie państwowym często ma jak najgorsze zdanie, a nas traktuje jako jego część. Bardzo często muszą to więc być psychologowie, osoby, które poradzą sobie z bardzo stresującą sytuacją, muszą też mieć głęboką wiedzę prawniczą.

Urząd rzecznika mógłby przeznaczyć część swojego skromnego budżetu – zważywszy obowiązki i kompetencje – na dużo większą obecność w mediach, na reklamę swojej działalności. Może to był mój błąd, żal nam było każdej złotówki. Ale istotą działalności i mojej, i moich poprzedników, było przede wszystkim to, żeby pomagać ludziom.

Wczoraj mówiłam to w Sejmie i chcę to powtórzyć: o tym, co jest dla nas drogie i cenne, często najlepiej świadczą pieniądze, które na coś przeznaczamy. Jeżeli mamy jakąś ukochaną pasję, to nie szczędzimy na to pieniędzy. Jeżeli naszą największą radością są dzieci czy wnuki, to żaden wydatek dla nich nie wydaje się zbyt duży. Zobaczmy, co jest cenne dla parlamentu, które krzywdy… Polacy zawsze cenili sprawy historyczne, i bardzo dobrze, że się upominamy o ofiary, o nasze historyczne krzywdy i o pamięć. Z przyjemnością wzięłam udział w jubileuszu piętnastolecia Instytutu Pamięci Narodowej. Gdybym zapytała państwa, ile wobec tego nasze społeczeństwo przeznacza pieniędzy na krzywdy przeszłości i na krzywdy obecne… Chociaż te krzywdy, którymi my się zajmujemy, często, jak w przypadku reprywatyzacji czy sytuacji weteranów „Solidarności” albo kombatantów II wojny światowej, też mają korzenie w głębokiej przeszłości. Gdyby możliwa była taka formuła i gdybym zrobiła teraz wśród państwa quiz i zapytała – proszę w myśli na to pytanie odpowiedzieć – jaka może być proporcja budżetów dwóch bardzo zbliżonych organów… Ja co prawda nie mam do dyspozycji stu prokuratorów jak IPN, ale istota naszych misji jest taka sama, bo to jest misja, bym powiedziała, krzywdy przeszłości i krzywdy teraźniejszości. Budżet rzecznika praw obywatelskich to 38 milionów, wydanych przez nas starannie, mieliśmy czteromiesięczną kontrolę NIK i z dumą zawiadamiam Senat, że – co się, jak państwo wiecie, w przypadku NIK wyjątkowo rzadko zdarza, nie mogli nam uwierzyć, dlatego troszkę długo to trwało – nie mieliśmy żadnej uwagi, za co dziękuję pani dyrektor generalnej Marii Muskale i zespołowi pani głównej księgowej Moniki Staniszewskiej, tu obecnej. Czyli nasz budżet to 38 milionów, a IPN – 250 milionów. Ja nie mogę się doprosić o cztery, pięć etatów, tak żeby można było prowadzić kontrole zakładów psychiatrycznych i domów pomocy społecznej. Tam często ludzie są osadzani siłą przez chciwych krewnych, tam czasami dzieją się niedobre rzeczy. Czasami muszę nawet stosować OPCAT, czyli konwencję o zapobieganiu torturom oraz poniżającemu i nieludzkiemu traktowaniu, bo wobec osób bardzo sędziwych takie zachowania tam się zdarzają. Gdyby parlament w swej mądrości przydzielił mi choćby dziesięć osób, żebym mogła to sprawdzić, to wtedy, oprócz wizytacji zakładów karnych, izb wytrzeźwień, posterunków Policji i aresztów śledczych, mogłabym wreszcie rozwinąć skrzydła w tym zakresie. Obecni tu dyrektorzy zespołu z wielkim poświęceniem ciągle podróżują po kraju. Mimo tych braków finansowych zrobiliśmy ponad sto dwadzieścia takich niezapowiedzianych kontroli. I mogę tu powiedzieć z przyjemnością, że Służba Więzienna okazała się bardzo dobrym partnerem. Wysoki Senacie, Służba Więzienna liczy się z naszym zdaniem. Nie tylko nastąpiło usunięcie dyrektorów zakładów karnych tam, gdzie mieliśmy bardzo krytyczne uwagi, ale i… Kiedy ostatnio, ku mojemu zdumieniu, przegrałam w Trybunale Konstytucyjnym sprawę kąpieli więźniów… Miała tu miejsce jawna dyskryminacja mężczyzn – pozdrawiam wszystkich mężczyzn na tej sali – ponieważ częstotliwość kąpieli mężczyzn i kobiet była, według mnie, już w sposób ahistoryczny zróżnicowana. Ktoś, kto przebywa w siedemnastoosobowej celi, a takie cele są na przykład w Wiśniczu… Ci spośród senatorów zasłużonych dla naszej wolności, którzy kiedyś, w okresie zniewolenia, sami to przeżyli, wiedzą dobrze, co oznacza i dla więźniów, i dla strażników, przebywanie w siedemnastoosobowej celi męskiej bez możliwości wychodzenia do pracy i z możliwością kąpieli raz w tygodniu w gorących miesiącach roku. Służba Więzienna, mimo że przegrałam tę sprawę w Trybunale, zawiadomiła mnie, że nasze postulaty zostały wdrożone i sytuacja mężczyzn w tym zakresie poprawia się. Służba Więzienna zrobiła też inną wspaniałą rzecz. Kiedy w związku ze sprawą pułkownika Olkowicza, ale nie tylko w związku z nią, bo już wcześniej wykryliśmy takie sprawy, okazało się, że w polskich więzieniach siedzą osoby, którym trzeba pomagać się ubrać czy uczesać, bo są na poziomie rozwojowym trzy-, pięcioletniego dziecka – nie będę się powtarzać, mówiłam o tym w zeszłym roku – Służba Więzienna zrobiła, powiedziałabym, remanent i sprawdziła, ile jest takich osób. Jest ich dwieście. A urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, których prosiłam o współpracę w sprawie wdrożenia ułaskawień – nie mówię już o tym, że zyskalibyśmy dwieście cennych miejsc – nie zrobili w tej sprawie nic. Podczas mojej ostatniej wizyty w kancelarii prezydenta, co wskazywałam już wcześniej, będę jeszcze raz zabiegać o to, żebyśmy wreszcie tę sytuację zmienili. Myślę, że również komisja senacka mogłaby się upomnieć o tę sprawę.

Czy w obszarze sprawiedliwości, poza tą perspektywą bezpłatnej pomocy prawnej, dzieją się same złe rzeczy? Nie. Mamy również rzeczy, które są bardzo ważne i dobre. Jedna z barier mediacji, a przypomnę, że sędziowie byli karani za mediacje… Jeżeli się zgodzili na mediację, która mogła uratować niejedno małżeństwo, relację niejednych partnerów biznesowych, zażegnać niejeden wielki konflikt lokalny, to byli za to karani w ten sposób, że popadali w przewlekłość orzekania. Na nasz wniosek przynajmniej to zostało usunięte. Co zmieniło się pozytywnie w obszarze sprawiedliwości, w wymiarze kar? Dozór elektroniczny. Dzięki generałowi Nasiłowskiemu widziałam te urządzenia… Nie o wszystkim mogę ze względów klauzulowych mówić, ale chcę powiedzieć, że ta sprawa wymaga poparcia Senatu. Bardzo zachęcam do kontaktu z tą służbą. Po raz pierwszy mamy instrument, dzięki któremu… Zakaz zbliżania się agresywnego napastnika, który swoją żonę jako osoba uzależniona od narkotyków czy alkoholu stale prześladuje… Do tej pory orzekał go sąd, a wykonanie tego to była droga przez mękę. Za każdym razem telefon na policję… Wiadomo, jaka była skuteczność – dzielnicowy przyjeżdżał lub nie. Teraz jest precyzyjny instrument: sąd orzeka dozór elektroniczny, na przykład na dwa lata czy na krótszy okres, jako alternatywę dla kary pozbawienia wolności. Skazany ma obrączkę elektroniczną, a ofiara ma coś w rodzaju telefonu komórkowego, który ją zawiadamia, że sprawca zbliżył się na odległość stu metrów. Widzi to od razu centrala dozoru i zawiadamia policję. Okazało się, że to działa świetnie. Sześciu tysięcy ludzi nie musieliśmy posłać do więzienia, bo mają dozór elektroniczny.

Pan generał mówił o tym, że często były wątpliwości, bo to jest właściwie areszt domowy, cóż to za kara. A kara jest pomyślana mądrze, bo na przykład w obejściu wiejskim można się udać do obory czy pomieszczeń gospodarczych i pracować, bo możliwy jest taki zasięg, patrol ustala obszar, po którym można się poruszać. Zapytano rolnika, który odbywał karę w tym systemie – on odbywał karę, ale pozostawał w swoim gospodarstwie, więc gospodarstwo nie popadło w ruinę, wykonywał swoje obowiązki – czy on to w ogóle odczuwa jako karę, gdy sobie łazi po domu, po podwórku, jest u siebie. Cóż to za kara? A on mówi: nie, oczywiście, rodzina, wolę być tu niż w więzieniu, ale to jest o wiele gorsza kara niż krótki pobyt w więzieniu, tu muszę sobie moje więzienie zbudować sam. Sąsiad za płotem organizuje grilla, ja już tam nie pójdę, z pracy trzeba wrócić albo na terapię, albo do domu.

Również młodocianych nie posyłamy do więzienia i nie używamy czegoś, co jest kompletną iluzją, mianowicie zawieszenia kary, bo zawieszenie kary pozbawienia wolności – co podkreśla pan profesor Zoll, to jest zdanie również pana dyrektora Łukaszuka i naszych współpracowników – przestało spełniać swoją funkcję. Dozór elektroniczny to prawdziwa kara. Zawieszenie kary na przykład dla sprawcy wypadku, w którym człowiek został okaleczony na całe życie, to jest kara, po orzeczeniu której skazany często ze śmiechem wychodził z sali sądowej.

Trzeba szanować Rzeczpospolitą. Przypominam, Wysoki Senacie, że upadek I Rzeczypospolitej symbolicznie historycy oceniają nie tylko przez pryzmat użycia pierwszego liberum veto – poseł Siciński, jak historia nas uczy – ale mówią również o tym, że niejaki pan Łaszcz demonstracyjnie podbił sobie wyrokami sądowymi swój płaszcz, delię. On wtedy ogłosił, że ma za nic wyroki Rzeczypospolitej, dlatego podbije sobie nimi płaszcz i będzie nosił, ale żadnym się nie będzie przejmował. Kiedy się okazało, że nic go za to nie spotkało, było wiadomo, że następuje upadek Rzeczypospolitej.

Jeżeli więc w Polsce publicznie ludzie drwią z wyroków, to jest to bardzo niebezpieczny sygnał ostrzegawczy. To Senat stoi na straży praw Rzeczypospolitej, stoi na straży honoru Rzeczypospolitej i tego, aby wyroki tego kraju były respektowane.

W naszej działalności z tym budżetem, który porównałam do budżetu Instytutu Pamięci Narodowej – przy całym moim szacunku i respekcie dla instytutu – nie poradzilibyśmy sobie sami, nawet gdy mamy ofiarnych pracowników, prawników i osoby, które wspólnie z nami pracują. Potrzebuję przecież ekspertyz, potrzebuję wsparcia społecznego, a nie mogę za to zapłacić, nie było funduszy na jakieś wielkie badania naukowe czy ekspertyzy. Ale dzięki radzie społecznej, którą tu reprezentuje pan mecenas Jacek Taylor, za co chciałabym bardzo podziękować, dzięki trzem komisjom ekspertów, komisjom do spraw osób starszych, do spraw osób niepełnosprawnych i do spraw migrantów – te prace koordynuje obecna tu pani dyrektor Barbara Imiołczyk, bardzo jej dziękuję, też z doświadczeniem parlamentarnym – mieliśmy do dyspozycji, mogę powiedzieć z dumą, najlepszych ekspertów naszego kraju. Okazało się, że nasze raporty dotyczące Alzheimera, sytuacji osób głuchych, sytuacji seniorów, osób starszych czy chorób rzadkich, dysfunkcji w służbie zdrowia, zdrowia psychicznego to są często pierwsze raporty. A nasze debaty różniły się od typowych debat. Można powiedzieć: no cóż, jak rzecznikiem był naukowcem, to sobie robił konferencje naukowe. Nie. Nasze raporty są inne. Bardzo się wystrzegałam, żeby to nie były tylko książki naukowe. Są pisane innym językiem, mają jasne rekomendacje dla parlamentu, dla samorządu terytorialnego i dla rządu. Są pisane razem z partnerami społecznymi. Wczoraj pani Barbara Imiołczyk razem z reprezentantami strony społecznej w nowatorski sposób przedstawiła dwa raporty, alternatywne wobec raportu rządowego, dotyczące osób niepełnosprawnych. To było fascynujące! Nigdy nie działaliśmy bez zainteresowanych osób. Kiedy w ramach debat Nowaka-Jeziorańskiego zrobiliśmy debatę o godności, Wysoki Senacie, to odbyła się ona w obecności osób, które mogły nam powiedzieć, jak się czują, gdy ich godność jest naruszana. A więc była osoba głuchoniewidoma porozumiewająca się z nami za pomocą specjalnego aparatu, mówiąca o tym, jak się czuje wobec organów państwa, byli bezdomni ze schroniska świętego Łazarza, były osoby, których godność była naruszana, a razem z nimi przedstawiciele Wydziału Filozofii i Socjologii UW. Mam nadzieję, że przez te debaty stworzyliśmy pewną nową jakość. Nasze raporty rozchodziły się jak świeże bułeczki. Oczywiście wszystkie są dostępne dla Wysokiego Senatu. I mam nadzieję, że znajdziecie w nich wiele materiałów, również w przyszłości. Są tam jasno pokazane dysfunkcje, są tam jasno pokazane sprawy, które trzeba jeszcze załatwić.

Te trzy komisje ekspertów doprowadziły… Śmiało mogę powiedzieć, że dwie z nich doprowadziły do zmiany sytuacji społecznej w naszym kraju. To uważam za największe wspólne osiągnięcie tej kadencji. Powstała w Sejmie komisja senioralna. Przewodniczący i członkowie tej komisji powiedzieli nam jasno, że gdyby nie nasze działania, ta komisja by nie powstała. Odrodził się departament w odpowiednim ministerstwie. Ministerstwo pracy było tu dobrym partnerem – chcę za to podziękować i pochwalić. Mamy zupełnie nowe zręby polityki wobec osób starszych.

Nasze działania w zakresie praw osób starszych spotkały się z międzynarodowym uznaniem. Najbardziej byłam dumna, kiedy, Wysoki Senacie, najstarszy rzecznik praw obywatelskich w Europie, szwedzka pani ombudsman przybyła do nas z delegacją. Powiedziała, że jesteśmy prekursorami, że nawet oni nie wpadli na pewne problemy dotyczące praw osób starszych i że chcą od nas przejąć tę wiedzę. To była bardzo przyjemna rzecz. Udało nam się także rozszerzyć profil działania Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej – przed naszą interwencją praw osób starszych tam nie było. Również prawa osób niepełnosprawnych… Na nasz wniosek FRA rozszerzyło swoje uprawnienia w tym zakresie. Największą nagrodą było właśnie to, że nasza fantastyczna komisja do spraw osób niepełnosprawnych – wszystkim członkom za tę społeczną pracę dziękuję – przyznała, że dzięki naszym obradom oni nie tylko zdali sobie sprawę z tego, jakie mają postulaty, i wykorzystali narzędzia, jakie ma rzecznik, to jest kasację, skargi, pozwy, pytania prawne, ale i zaczęli ze sobą współpracować, wyszli poza wąskie ramy swoich spraw – bo ktoś był do tej pory tylko od osób niepełnosprawnych określonego rodzaju, na przykład tylko od osób głuchych. Tak się złożyło, że właściwie dopiero pod koniec mojej kadencji wybuchła sprawa migracji. I chcę teraz wysunąć postulat, który przedłożę parlamentowi. Mianowicie, ja bardzo cenię sport i cieszę się, że mamy ministra sportu – chociaż w większości jest to przecież działalność sprywatyzowana – ale mamy ministra sportu, a nie mamy ministra do spraw osób niepełnosprawnych. Moim postulatem jest to, abyśmy… To jest postulat tych środowisk. Jest jeden pełnomocnik w randze wiceministra – wiceminister Duda wiele zdziałał – ale nawet pełnomocnik w kancelarii premiera będzie ciągle pełnomocnikiem. Byłam kiedyś pełnomocnikiem rządu do spraw polsko-niemieckich i wiem, jak trudno jest prowadzić sprawy koordynacyjne, chociaż się da. Minister – nawet w kancelarii premiera czy jako minister stanu – może zrobić bardzo wiele. Będę się zwracała o to, żeby ktoś taki był.

W sprawie migrantów chcę przede wszystkim uspokoić Senat. Pojawiały się pytania czy wątpliwości dotyczące tego, czy Polska może przyjąć chrześcijan z Syrii, czy to aby nie będzie dyskryminacja innych grup. Nie będzie, ponieważ są trzy grupy… Zawsze można pomagać tym, którzy są w bezpośrednim niebezpieczeństwie, którzy są zagrożeni śmiercią, a Państwo Islamskie morduje, dokonuje eksterminacji bez pytania o cokolwiek, przedstawicieli trzech grup, to znaczy jazydów, chrześcijan i osoby homoseksualne. A więc te trzy środowiska możemy przyjmować. Podczas rozmowy ze specjalnym przedstawicielem prezydenta Obamy zwróciłam się też o to, aby było tak samo, jak kiedyś w przypadku ludności żydowskiej – jeżeli widzimy, że ktoś jest poddawany eksterminacji, to nie ma się co chować za wizy, za nie wiadomo jakie uregulowania, tylko trzeba działać. Politykę migracyjną w tym zakresie prowadzi rząd. Ja nie ingeruję w politykę, wolno mi jednak z pobudek etycznych wzywać do stworzenia koalicji na rzecz ofiar wojny. Polska dobrze wie, co to znaczy być ofiarą wojny, ale coś nam serca stwardniały ostatnio. Żeby to do nas kiedyś historycznie, że tak powiem, bumerangiem nie wróciło, żebyśmy sobie nie musieli kiedyś przypomnieć, jak było. Póki możemy pomagać, pomagajmy. Czym innym są kwoty, czy to obowiązkowe, czy nie, w to ja nie ingeruję. Pomaga fantastycznie Caritas, pomaga wiele stowarzyszeń, takich jak Polska Akcja Humanitarna. Wiemy, jak pomagać. I na przykład celowe byłoby teraz pomaganie na Ukrainie, gdzie jest milion dwieście tysięcy tak zwanych wewnętrznych uchodźców, z Donbasu i z innych miejsc. Ukraina jeszcze jest w stanie utrzymać ich u siebie, ale już niedługo tak będzie, bo już nie mają sił, nie mają pieniędzy. Kiedy ruszy lawina, to u nas też zaczną się konflikty, wyjdą uprzedzenia. Pomagajmy, póki czas, przygotujmy się, póki czas.

A więc jednym z ostatnich działań w naszym biurze była właśnie koalicja na rzecz ofiar wojny. Powiecie państwo: ach, cóż tam rzecznik może w tej sprawie zrobić! Ucieszyłam się, kiedy wkrótce później padło oświadczenie episkopatu Polski. Będziemy się spotykać z kościołami. Zamierzam się spotkać z biskupem Zadarką, który się zajmuje tymi kwestiami. Jest to wspólne działanie. Przypominam, że równie ciężkie było działanie w sprawie abolicji dla cudzoziemców. I tu chciałam podziękować prezydentowi Komorowskiemu, że tę abolicję udało się przeprowadzić. I wcale się to nie okazało, jak nam zapowiadano, jakąś katastrofą. Przeszło bezszmerowo; ci, którzy byli objęci abolicją, zostali jakby wchłonięci przez społeczeństwo polskie. Pytanie jest takie… Chodzi o to, że są u nas dwa, trzy tysiące bezpaństwowców. Od lat żyją w Polsce, mają rodziny. Ich dzieci czują się Polakami, już w ogóle zapomniały… I nagle się dowiadują, że na przykład nie mogą pojechać na wycieczkę szkolną, bo są bezpaństwowcami. Nie mają dowodu, nie mają numeru PESEL i dlatego nie mają takiej możliwości. Polska, że tak powiem, uniesie te dwa, trzy tysiące ludzi, którzy od dawna mają u nas pracę i mieszkanie. Mój apel do władz państwa – również do Senatu, żeby mnie poparł – dotyczy uregulowania w końcu sytuacji osób z tak zwanymi paszportami nansenowskimi. Musimy już robić miejsce dla nowych. Ci starzy bezpaństwowcy z lat dziewięćdziesiątych naprawdę są już od dawna zintegrowani. To byłaby wielka rola parlamentu – otworzyć nas na tę grupę osób, na tę populację. I mam nadzieję, że to się nam uda.

Jeżeli państwo pozwolicie, to przejdę teraz do spraw odnoszących się do krzywdy indywidualnej, w których widziałabym konieczność szybkiej interwencji. Nie wszystko się nam udało. Co prawda nie tylko abolicja się udała, bo pod naszym wpływem zmienił się również regulamin w ośrodkach dla cudzoziemców. Nie słyszeliście państwo już długo o jakimś buncie. Odstąpiono wreszcie od reżimu więziennego, matki z dziećmi zostały przeniesione. Po naszych wizytacjach, w czasie których widzieliśmy, że na smutnym spacerniaku, na betonie, stoi jedna huśtawka, a małe dzieci mają godzinę spaceru dziennie… No, życzę szczęścia przy czteroletnim dziecku. Wreszcie odstąpiliśmy od tego. Ale ja się opowiadam za całkowitym odstąpieniem od detencji dzieci. Przetrzymywanie dzieci w zamknięciu, nawet z matkami… Co innego w przypadku osób pozbawionych wolności, gdy dzieci do trzeciego roku życia mogą… Ale w przypadku cudzoziemców, którzy nie popełnili przestępstwa, tylko wykroczenie administracyjne, trzymanie w zamknięciu nie wydaje się celowe.

Skoro mówimy już o matkach z dziećmi, to powiem, że brakuje regulacji prawnych w zakresie przebywania nieletnich matek ze swoimi dziećmi w placówkach resocjalizacyjnych, czyli w MOW, młodzieżowych ośrodkach wychowawczych, czy zakładach poprawczych. Proszę państwa, cóż wyprodukował nasz skomplikowany system prawny? Jak ktoś jest dorosłą przestępczynią i urodzi dziecko, to ma prawo przebywać w zakładzie karnym z tym dzieckiem do trzech lat. Wszystkie prawa człowieka są zagwarantowane, są dostosowane zakłady karne, takie osoby, jak na przykład pani dyrektor Olejnik, wzorowo nad tym czuwają. Ale jak się ma pecha i nie skończyło się osiemnastu lat, to dziecko zostanie odebrane. A przecież właśnie wtedy jest szansa na resocjalizację. Są, proszę państwa, tak rozdzierające sytuacje… W jednym przypadku personel zakładu poprawczego nie wytrzymał, sam się zgłosił na rodzinę zastępczą i przynosi tej matce to dzieciątko na osiem godzin, bo widzi, jak bardzo ona je kocha. Przecież w wielu przypadkach macierzyństwo jest potężnym impulsem do resocjalizacji. Cóż to za aberracja! Potrzeba jednej, punktowej nowelizacji, ponieważ mamy już dobre doświadczenia i sukcesy. Są czasem dobre praktyki. Pracownicy zakładów poprawczych dokonują łamańców, łącznie z adopcją tych dzieci, żeby tylko trzymać je przy ich nieletnich matkach. Senat może załatwić tę kwestię, jeszcze zdąży. Tutaj kwestia prawna jest tak jasna i względy społeczne są tak jaskrawe, że jestem przekonana, iż państwo jesteście w stanie to zrobić. Rzecz jest ponadpartyjna, ponadklubowa, nie widzę tutaj jakiegoś problemu, powodu, żeby była jakaś różnica zdań między lewicą a prawicą albo centrum co do praw tych nieletnich matek. Z mojego punktu widzenia jest to dyskryminacja. Oczywiście ja sobie poradzę, pójdziemy do Trybunału na zasadzie… Są dwie matki, jedna skończyła osiemnaście lat i może być z dzieckiem, druga nie i nie może być z dzieckiem, a są w tej samej sytuacji prawnej. Tak że my sobie poradzimy, tylko to potrwa lata. A państwo możecie to zmienić w trzy tygodnie i odmienicie los konkretnych ludzi, tak jak udało się odmienić los cudzoziemców w ośrodkach strzeżonych.

Kolejną taką punktową nowelizacją dla Senatu… Są takie trzy sprawy, które chcę państwu na sumienie… Ja się chcę ich pozbyć i chcę państwu je przekazać z dużą satysfakcją (wesołość na sali). Chodzi o eksmisje na bruk osób mundurowych, ale nie tylko mundurowych, również eksmisje w wyniku egzekucji administracyjnej. Część spraw dotyczących ochrony lokatorów jest porządnie uregulowana, ale ta dotycząca eksmisji w wyniku egzekucji administracyjnej nie jest. Produkujemy bezdomnych. W przypadku byłych policjantów jest tu olbrzymie poczucie krzywdy. Służymy wszystkimi ekspertyzami prawnymi, nie będzie żadnej pracy dla Biura Legislacyjnego. Wola polityczna, podniesienie ręki… To, że takiej regulacji nie ma, pozwala miastom uciekać od kwestii schronisk dla bezdomnych. Tyle słyszymy o ochronie rodziny, nie widzę, żeby ktoś z senatorów był przeciwny ochronie rodziny. A proszę mi wskazać, ile mamy rodzinnych schronisk dla bezdomnych. Kryzys powstał dopiero wtedy, kiedy Romowie nie dali się rozdzielić. W niektórych miejscach jest już 30% osób bezdomnych z wyższym wykształceniem. Często są to kobiety, bo moje ukochane sądy zamiast orzekać usunięcie sprawcy z mieszkania, popierają ucieczkę kobiety. A to sprawca powinien pójść do schroniska. Potrzeba schronisk rodzinnych, bo… Tylko Romowie nie dali się rozdzielić. Teraz jest tak, że gdy rodzina w wyniku egzekucji administracyjnej jest usuwana z mieszkania, to ona nie ma się gdzie podziać. Są miasta, które świadomie nie budują schronisk dla bezdomnych, ponieważ… W Katowicach nie mogę się doprosić nawet łaźni dla bezdomnych. Pozdrawiam pana prezydenta. Może już trwają prace, to chętnie odwołam… Jak nie ma schroniska, to nie ma problemu, bezdomni będą przyjeżdżali do Warszawy. To jest sprawa, którą naprawdę można załatwić.

Mam jeszcze cztery sprawy dla Senatu, cztery prośby do Senatu, jako rezultat prac w 2014 r., wszystkie interesujące.

Pamiętają państwo konflikty w Jastrzębiu, w Knurowie, na Śląsku. Oczywiście natychmiast wszczęliśmy postępowanie, jeszcze przed wszelkimi wystąpieniami, udałam się na miejsce, rozmawiałam zarówno z przewodniczącym śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, jak i z komendantem wojewódzkim Policji, marszałkiem, wojewodą, również z księdzem arcybiskupem, który był mocno aktywny podczas tego kryzysu i negocjacji w sprawie zamykania kopalń. Wniosek generalny był taki, że pilnie trzeba wznowić dialog społeczny na Śląsku, że prace nad strategią dla Śląska powinny w dużej mierze przebiegać na miejscu, że w wielu sprawach można to porozumienie osiągnąć. Ale jest wniosek szczegółowy, legislacyjny dla Senatu, coś, czego w burzliwym okresie kampanii wyborczej będą potrzebowały wszystkie partie polityczne. Główną dysfunkcją, którą udało mi się zidentyfikować w sprawie rozruchów w Jastrzębiu – chociaż zapewniam, że nie jeżdżę tam od razu w pierwszych dwudziestu czterech godzinach i nie ogłaszam wyroków, zanim się nie zapoznam z opiniami, z aktami, bo to nie jest rola rzecznika, chociaż są zwolennicy właśnie takiej wersji – jest to, że potrzebujemy po prostu możliwości złożenia zażalenia do prokuratury na użycie środków przymusu bezpośredniego, a przynajmniej broni gładkolufowej i armatek wodnych. Przedstawiłam ten wniosek również pani minister spraw wewnętrznych. To jest potrzebne i demonstrantom, i policji, bo potem tygodniami są wzajemne oskarżenia, których ja po kilku tygodniach czy nawet po kilku dniach, nie mając środków procesowych – ja nie mam własnych prokuratorów – nie mogę zweryfikować. Jeżeli będziemy mieli możliwość złożenia zażalenia na użycie środków przymusu bezpośredniego, które znikło z uchwalonej przez parlament ustawy, wszystko zostanie wpuszczone w procedurę. Będziemy mieli świadków, dowody zabezpieczone odpowiednio wcześnie, wystarczy zażalenie. Ten pierwszy gniew związków zawodowych czy demonstrantów będzie rozładowany, bo będzie procedura, będzie coś, co można złożyć…

Ja nie rozumiem, dlaczego parlament usunął to z ustawy. To wymaga niezwłocznego… Przy każdej demonstracji będzie to wracało, a skutki są właśnie takie, że następuje eskalacja sytuacji konfliktowej. Tymczasem przyczyną, w moim przekonaniu, jest niedoróbka ustawowa, oprócz przyczyn społecznych. Inna przyczyna jest taka, że ilość plag i nieszczęść, jakie spadły na Jastrzębie, historyczną kolebkę „Solidarności”, jest naprawdę zbyt duża. To jest nie tylko zamykanie kopalń, to jest dobicie Jastrzębia przez ten pięćdziesięciomilionowy podatek. To nie jest wina rządu, bo to Naczelny Sąd Administracyjny nagle odstąpił od wieloletniej praktyki. Ale żadne miasto tej wielkości nie wytrzyma nagle obciążenia w wysokości 57 milionów. W ten sposób Jastrzębie nie będzie mogło skorzystać z żadnych środków unijnych dla swoich bezrobotnych. To jest po prostu dobicie miasta. I skoro parlament zrekompensował straty reprywatyzacyjne Warszawie, to uważam, że sprawiedliwość społeczna wymaga zrekompensowania tych strat Jastrzębiu. Jastrzębie i Bytom… Inne miasta na Śląsku walczą, próbują sobie radzić, często radzą sobie już bardzo dobrze, zważywszy na stan wyjścia, ale skala tych plag, tego zapadania gruntu o 12 m w kilka miesięcy, ruiny infrastruktury, zrujnowania substancji, jest nieporównywalna. W takim stanie jest też Łódź, ale Łódź ma w tej chwili 4 miliardy na rewitalizację, a te miasta dostały jeszcze 50 milionów kary.

Były trzy porozumienia w Polsce, Wysoki Senacie, które otworzyły drzwi do naszej wolności. To były porozumienia gdańskie, szczecińskie i jastrzębskie. W Gdańsku jest imponujące Europejskie Centrum Solidarności, w Szczecinie jest Muzeum Przełomów… Jeżeli poszukamy w Google, co jest w Jastrzębiu, to zobaczymy, że pierwszą rzeczą do zwiedzenia w okolicy będzie muzeum Auschwitz, w Jastrzębiu nie ma nic. Jest 50 milionów kary, są kopalnie, które upadają. I dziwicie się państwo, że ludzie wychodzą na ulicę? Ponieważ wiem, ilu ludzi „Solidarności”, mimo państwa wysiłków – tu chcę pokłonić się przed Senatem, przynajmniej teraz cokolwiek można tym ludziom dać – żeby ulżyć losowi tych ludzi wolności, ludzi „Solidarności”, którzy sobie nie poradzili, którzy są w trudnej sytuacji, zaproponowałam koncepcję Domów Solidarności. Uważam, że pierwszy Dom Solidarności powinien powstać w Jastrzębiu. To unikalna koncepcja, dla której udało mi się pozyskać poparcie „Solidarności”, związków zawodowych, weteranów „Solidarności”, miasta, podmiotów społecznych, dyrektora Muzeum Śląskiego, pani minister kultury, ministra pracy i zabezpieczenia społecznego. Mamy tę koncepcję już świetnie opracowaną; zespół roboczy liczy trzydzieści osób. To byłby żywy pomnik, miejsce, w którym ludzie w jednej części mieliby mieszkania chronione, a w drugiej części edukacyjno-muzealnej mogliby być aktywni jako świadkowie historii, na przykład jeżeli chcieliby, mogliby spotykać się z młodzieżą. Nie byliby w jakimś tak zwanym biedadomu, tylko byliby traktowani jak szacowni weterani, tak jak to było chociażby w przypadku weteranów powstania styczniowego w okresie międzywojennym. Potrzebujemy na odrestaurowanie pustej szkoły 30 milionów, a nie 300 milionów. Działka jest, miasto chce współpracować, koncepcja jest dopracowana. Biuro architektoniczne przygotowało za darmo fantastyczną koncepcję, z którą chętnie państwa senatorów zapoznam. Potrzebuję tylko tego jakby ostatecznego elementu. Najbliższe posiedzenie w tej sprawie będzie w poniedziałek w Katowicach. Wszystkich senatorów tego regionu serdecznie na to posiedzenie zapraszam. I bardzo bym prosiła – po posiedzeniu czy w przerwie posiedzenia – o zadeklarowanie zainteresowania również senatorów innych regionów. Byłoby to dla mnie bardzo ważne, gdybyście byli przy tym obecni. Takie pytania padają też ze Szczecina, z Nowej Huty, z innych historycznych kolebek „Solidarności”, również z Lubina. Domy Solidarności mają wypracowaną koncepcję, muszą tylko powstać. Ale nie rozumiem, dlaczego Rzeczpospolita uwzięła się na Jastrzębie. Powinniśmy to odwrócić i Senat może w tym bardzo pomóc.

Ostatnia sprawa, którą chcę przedłożyć Senatowi z wielkim zaufaniem i prośbą o pomoc, to system opieki rodzinnej i kwestia wykonywania ostatnich wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Jak państwo wiecie – tu senator Augustyn jest niezwykle aktywny – opieka rodzinna to jest coś, czym Senat się zajmuje. Ale są też wyroki Trybunału, jest kwestia świadczeń… A czas mija. W tej chwili jest problem, jeśli chodzi o wykonanie tych wyroków, i tylko Senat może doprowadzić do poprawy sytuacji w tym zakresie.

Wysoki Senacie, wśród propozycji, o których chcę powiedzieć… Chciałabym powiedzieć o czwartej komisji, która powstała w biurze rzecznika. Jest to komisja zajmująca się sytuacją osób młodych na rynku pracy, która powstała nie w ostatnich tygodniach, ale już chyba prawie rok temu. Dobrze wybraliśmy przewodniczącą, panią profesor Gersdorf, bo, jak się okazało, wkrótce została ona pierwszym prezesem Sądu Najwyższego. Jednym z wniosków prac tej komisji i wnioskiem naszym, urzędu jest rozszerzenie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy, jeśli chodzi o przypadki umów o pracę, które czasami może zbyt pochopnie nazywane są umowami śmieciowymi. Możemy to zrobić, konstytucyjnych przeszkód nie ma. Jeżeli te umowy są ozusowane, to logiczne jest uzupełnienie w tym zakresie w odniesieniu do inspekcji pracy.

Kolejna sprawa to rozszerzenie kompetencji Komisji Nadzoru Finansowego. Ja już o to występowałam, ale cóż, KNF nie jest skłonny do ustąpienia w tej sprawie. Proszę państwa, KNF ma naprawdę stabilną sytuację finansową, dobre podstawy prawne i spokojnie może się zająć parabankami. To był mój główny wniosek po aferze Amber Gold. I to, czy to nastąpi, zależy od woli Senatu i Sejmu. Mamy organ państwowy, który ma kompetencje, ma możliwości i ma pieniądze, tylko musi rozszerzyć swój zakres działań. Te wielkie banki zwykle zachowują się właściwie, więc KNF dużo pracy nie ma. Przepraszam tutaj za pewien sarkazm… Ale ten jakby dziki żywioł parabanków i różnych instytucji oraz placówek, gdzie dochodzi do trwałego pokrzywdzenia ludzi, jest wielki. Mam też żal do prokuratury. Minął rok, a my w sprawie afery Amber Gold dalej nic nie wiemy? Sytuacja, w której prokurator generalny mówi, że musimy przesłuchiwać pięćdziesiąt tysięcy ludzi, czy ile tam było ofiar Amber Gold…

(Senator Andrzej Matusiewicz: Akta wiozą dziś do sądu.)

Słucham?

(Senator Andrzej Matusiewicz: Akta wiozą dziś do sądu.)

Kiedy? Ile czasu minęło? No ale cieszę się, przynajmniej taka dobra wiadomość. Dziękuję, Panie Senatorze. Zdążyli na moje sprawozdanie, specjalnie tak zrobili.

Ale, proszę państwa, w wielu przypadkach napotykam przewlekłość działania prokuratury. I ze smutkiem muszę powiedzieć, że z wyjątkiem kwestii mowy nienawiści… Gdybym miała z perspektywy pięciu lat ocenić współpracę z organami państwa, to powiedziałbym, że… Policja – bardzo duże postępy, świetna sieć pełnomocników do spraw praw człowieka. Zdarzają się straszne rzeczy – my je ścigamy – takie, jak użycie nadmiernej przemocy, przymusu; będę jeszcze mówiła o śmierciach na posterunkach Policji. Jeśli chodzi o Służbę Więzienną, to powiedziałam, jakie są postępy. Trudna jest moja rozmowa z prokuraturą. To na przykład uciekanie w ekspertyzy typu: czy Warszawa była zniszczona w czasie II wojny światowej, żądanie od strony takiego dowodu. No i strona przedstawia zdjęcia lotnicze zrobione przez Wehrmacht. To żądanie dowodów… rozważania naukowe: czego to symbolem może być swastyka? A może to symbol hinduski? I to się dzieje kilkadziesiąt kilometrów od Auschwitz. Jest wiele innych tego typu spraw.

Niestety, są również sprawy tak zwanych polskich obozów koncentracyjnych, czyli tego mylnego i obraźliwego mówienia o tym, że to były polskie obozy. Upominamy się o to za granicą. Ale proszę spojrzeć na polskie wyroki: one są negatywne. Ja muszę się tłumaczyć, dlaczego w Polsce zapadają takie wyroki, w których się mówi, że to nic złego, jak się użyje takiego sformułowania. Po wielkiej batalii, po wielkich naciskach prokurator generalny wreszcie wydał wytyczne dotyczące ścigania przestępstw nienawiści, jak również pochwalania nazizmu, wzywania do stosowania metod hitlerowskich. I okazało się, że można, że w prokuraturach wojewódzkich są pełnomocnicy, a przez lata to nie mogło ruszyć.

Ale jest wiele spraw, co do których mam bardzo krytyczną ocenę, łącznie z ostatnimi. Dopuszczenie przez ujawnienie wszystkich akt – nie jest prawdą, że tego wymaga prawo – do ujawnienia danych funkcjonariuszy, i to funkcjonariuszy służb tajnych, adresów, do ujawnienia nawet kodów DNA, to jest coś niesłychanego. Wcale prawo na to… Prawo pozwala również w sprawach wszczętych przed 8 kwietnia, inaczej niż powiedział pan prokurator generalny, na lepszą ochronę danych ofiar i świadków. Świadkowie w Polsce muszą czuć się bezpieczni. Skutkiem tego oświadczenia pana prokuratora generalnego jest to, że ja mam zapytania, czy można w Polsce bezpiecznie świadczyć, czy można przedstawiać swoje dane.

Ja z goryczą powiem, że nie mogę niestety powiadomić Senatu o treści mojej korespondencji z prokuratorem generalnym dotyczącej pani poseł Barbary Blidy, ponieważ ona cała, z wyjątkiem jednej sprawy, o której powiem, jest objęta klauzulami „tajne” i „ściśle tajne”. A w innych sprawach pan prokurator generalny nie miał takich skrupułów, chociaż też są to sprawy dotyczące posłów czy senatorów, czy osób… Pewna równość w tym zakresie byłaby ważna.

Ta sprawa, która jest jawna i o której mogę powiedzieć – a ma ona wielkie znaczenie dla wolności słowa – sprawa, która jest przedmiotem mojego sporu z prokuratorem generalnym, wiąże się z pismem, w którym zwróciłam uwagę na to, że to filmowanie osób zaraz po aresztowaniu, kiedy być może chodzi o osobę niewinną, i przekazywanie tych filmów do wiadomości publicznej jest sprzeczne z prawem. Poprosiłam o wskazanie podstawy prawnej. Pan prokurator generalny powiedział mi – jest list dostępny państwu – że funkcjonariusze mogą robić to wszystko, co nie jest zakazane. A to nie jest zakazane, bo nie ma ustawy o monitoringu wizyjnym i o ochronie wizerunku. Jak państwo rozumiecie, fundamentalna zasada państwa prawa jest taka, że to obywatel może robić to, co nie jest zakazane, a funkcjonariusz państwa w państwie prawnym robi wyłącznie to, do czego ma podstawę prawną. A do tego filmowania nie ma podstawy prawnej. Są wspaniali prokuratorzy, z którymi świetnie mi się współpracowało. Muszę też powiedzieć, że tam, gdzie zwróciliśmy prokuraturze uwagę, że umorzyła postepowanie pochopnie, nasze życzenia zwykle były brane pod uwagę. Nie mogę jednak całościowo ocenić wspomnianej współpracy pozytywnie.

Wreszcie, na koniec, chcę powiedzieć o działaniach, które dotyczą trzech konwencji. Parlament, że tak się wyrażę, obdarzył nas odpowiedzialnością za trzy konwencje. Pierwsza to konwencja OPCAT. O trudnościach z realizacją konwencji w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania już mówiłam, sukcesy chętnie przedstawię potem, w części pytań. Drugą konwencją jest Konwencja o prawach osób niepełnosprawnych – tłumaczenie tytułu konwencji jest wadliwe, powinno być „osób z niepełnosprawnościami”. Tutaj jest do dyspozycji świeżutki raport z jasnymi rekomendacjami. Właściwie nie otrzymaliśmy jakiejś grupy pracowników, którzy czuwaliby nad tak ważną konwencją, robiliśmy to siłami społecznymi, ale długo się tak nie da, trzeba będzie coś we wspomnianej kwestii zrobić.

Jeżeli chodzi o prawa osób niepełnosprawnych, to tutaj są nie tylko raporty, są także konkretne osiągnięcia, również dotyczące ochrony godności osób niepełnosprawnych. Mam tutaj na myśli chociażby przypadek człowieka sponiewieranego w banku, z którego szydzono, mówiąc, że jeżeli w swoim wieku nie potrafi kontrolować czynności fizjologicznych, to nie powinien chodzić do banku. Był to powstaniec warszawski. I nie chodzi tu tylko o to, do czego doprowadziła urzędniczka – że człowiek, upokorzony, publicznie się zanieczyścił, ponieważ urzędniczka nie dopuściła go do toalety, a kiedy dopuściła, to było już za późno – lecz także o to, że on przegrał sprawę w sądzie i że sąd nie dopatrzył się tam niczego niewłaściwego. Przegraliśmy również w drugiej instancji – wówczas sprawa była już z naszym udziałem. Wygraliśmy w Sądzie Najwyższym. I to orzeczenie Sądu Najwyższego będzie miało wielkie znaczenie na przyszłość. W wielu sprawach dotyczących osób niepełnosprawnych, że tak powiem, stoimy za nimi murem, pomagamy w działaniach.

Gdybym miała powiedzieć, kto w tej chwili w Polsce ma najtrudniej, jaka grupa jest najbardziej, tak się wyrażę, upośledzona, upokorzona społecznie, to powiedziałabym, że są to osoby chore psychicznie. Polska rezygnuje z olbrzymich pieniędzy na deinstytucjonalizację. Nasze szpitale psychiatryczne nie są czymś, co możemy pokazywać wycieczkom. A będę musiała je pokazywać, bo przyjadą wizytacje z innych krajów. Proszę państwa, nie chcielibyście widzieć wspomnianych miejsc. Polska nie ratyfikowała protokołu fakultatywnego. Ubezwłasnowolnienie – kwestia, o której mówię, leży w gestii parlamentu – jest archaiczną instytucją z lat pięćdziesiątych. To trzeba w końcu zmienić, to jest kompletnie niedostosowane… Czy wiecie państwo, że można być leczonym w szpitalu psychiatrycznym przez dwanaście lat, błagać o spotkanie z sędzią i nie być wysłuchanym? Dopiero po dwunastu latach nowy sędzia zainteresował się losem takiego człowieka. Osoba, która zostaje przymusowo umieszczona w szpitalu psychiatrycznym, czasem na skutek spisku rodziny czy kolegów z pracy, nie ma szans na rozmowę z sądem. Cały, że tak powiem, kłąb spraw osób chorych psychicznie i po kryzysach psychicznych – ja już nie mówię o ich sytuacji na rynku pracy – wymaga zmian. Ja chciałabym wspomnianą kwestię przekazać Senatowi jako sprawę następnej kadencji. My dużo robimy w tej sprawie. Uroczyście przekażę Senatowi wszystkie nasze raporty dotyczące chorych psychicznie, w tym raport alzheimerowski. Teraz będziemy zajmować się też kwestią choroby Parkinsona. Chcemy stworzyć pewnego rodzaju koalicję społeczną przeciw depresji, która jest w tej chwili prawdziwą epidemią społeczną, i zapraszam senatorów zainteresowanych wspomnianą kwestią, bo chcę zrobić… Są już chętni z Sejmu, pani wicemarszałek Radziszewska też była zainteresowana. Chcemy stworzyć koalicję społeczną. Chodzi o to, jak zmienić sytuację, jak uniknąć długotrwałej hospitalizacji, jak włączać do społeczności lokalnej. Łamiemy prawo międzynarodowe i konwencje, które podpisaliśmy. Robiliśmy nie tylko debaty i raporty; to nie były tylko indywidualne ingerencje. Wczoraj mówiłam w Sejmie o tym, że po dwóch latach udało się uwolnić kobietę, której koleżanki z pracy postanowiły zagarnąć stanowisko i pomówić ją o chorobę psychiczną. Wykorzystały to, że nie miała rodziny. Gdyby nie nasza wizytacja, pewnie byłaby w tym szpitalu do dziś.

Trzeba też dbać… Zdarzają się rzeczy paradoksalne; to są chichoty historii. Chodzi na przykład o sprawę tak zwanej lex Trynkiewicz, w przypadku której wystąpiliśmy do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli chodzi o ten ośrodek w Gostyninie, to z jednej strony mamy problemy prawne – zajmuje się nimi pani dyrektor Łakoma – związane na przykład z tym, że zapomniano o przepisie dotyczącym nadzorowania odwiedzin u sprawcy, a z drugiej strony… Wyremontowano ten ośrodek bez zarzutu, wygląda luksusowo, co stanowi potworny kontrast z wyglądem reszty tego szpitala. Pacjenci pytają: dlaczego osoba, która popełniła zbrodnię, przebywa w takich warunkach, a my, którzy zbrodni nie popełniliśmy, przebywamy w krańcowo gorszych? Apeluję zatem o kwotę na remont reszty szpitala w Gostyninie, bo to, co jest tam teraz, pokazuje niesamowitą niesprawiedliwość w traktowaniu chorych.

Dzięki pracy rady społecznej, pani dyrektor Imiołczyk oraz obecnych tu dyrektorów udało się przeszkolić grupę osób po kryzysach psychicznych, które są gotowe udawać się do szkół, do uczelni, do zakładów pracy i mówić o swoich przeżyciach po to, żeby zachęcić do korzystania z pomocy psychiatry. Mamy epidemię samobójstw. Nie mamy dowodów na to, że w przypadku dzieci i młodzieży jest to związane z brutalnymi grami, ale… Domagam się, aby system PEGI był obowiązkowy, bo dopuszczamy w tym zakresie do strasznych rzeczy. U nas wolno sprzedać dziecku grę, która… Gdyby taka gra została sprzedana w Wielkiej Brytanii, to sprzedawca poszedłby na sześć lat do więzienia. Wszelkie moje wystąpienia w tej sprawie na razie, można powiedzieć, utonęły w obradach urzędników ministerstwa. Mam nadzieję, że to się skończy pozytywnie, ale proszę Senat o zainteresowanie się tą sprawą. Zapobieganie epidemii samobójstw, zwłaszcza wśród mężczyzn, wymaga konkretnego działania. Byłabym wdzięczna, gdyby ktoś z senatorów spotkał się z tą grupą osób i podziękował im. Kiedy taka osoba po kryzysie psychicznym idzie do szkoły i opowiada o swoich przeżyciach, to potem, jak się okazuje, co najmniej kilka osób melduje się u psychiatry. To były dzieci zagrożone samobójstwem, ale wcześniej nie miały odwagi… Ale kiedy ta dziewczyna powiedziała: nie bój się, nie wstydź i idź do lekarza… To jest zupełnie inna sytuacja. Bardzo bym chciała, żeby może pan marszałek jakimś listem gratulacyjnym … Pójść i opowiedzieć o swoich problemach psychicznych to jest wielka odwaga. To są osoby, które się poświęcają dla społeczeństwa. Bardzo proszę, żeby im szczególnie podziękować.

Na koniec chcę powiedzieć, że każdy z nas… Oczywiście jest jeszcze morze spraw do omówienia, ale wiem, że dzisiejszy harmonogram jest napięty, więc na tej sprawie zakończę. Powiem na koniec o pewnym, powiedziałabym, odblasku międzynarodowym. Troszczymy się o to, jak Polska jest postrzegana w świecie, jak nasze działania są tam postrzegane. To jest nasza troska. I chcę tu powiedzieć, że wielkim komplementem… Tu chcę podziękować panu dyrektorowi Soczewicy obecnemu wśród nas. Ach, zapomniałam powiedzieć, że osoby zainteresowane kwestią Domów Solidarności proszone są o skontaktowanie się z panem dyrektorem Stefańskim. Bardzo proszę o podniesienie ręki, o to, żeby pan Stefański się pokazał… Bardzo proszę. A wracając… Polski model organu rzecznika praw obywatelskich… Oczywiście zawsze są pomysły na zmianę. Byłabym wdzięczna, gdyby mi przedłużono termin kasacji, gdyby mi rozszerzono niektóre uprawnienia, o czym w części drugiej… Model funkcjonowania polskiego rzecznika jest postrzegany jako model o najsilniejszych kompetencjach. W trakcie wizyt rzecznika praw obywatelskich Turcji, Birmy czy Korei Południowej mówi się otwarcie o czerpaniu wzorców z naszej działalności. Przez lata rzecznicy myśleli o tym, żeby kandydować do zarządu organizacji rzeczników europejskich. Ja z przyjemnością zawiadamiam, że na początku mojej kadencji zostałam wybrana do zarządu, a od pół roku jestem przewodniczącą. Zostałam wybrana w głosowaniu internetowym, wolnym, w którym brali udział wszyscy rzecznicy europejscy. Wraz z końcem mojej kadencji co prawda utracimy sekretariat, który przenieśliśmy do Warszawy, ale myślę, że i tak to jest historyczne osiągnięcie. Członkostwo w zarządzie międzynarodowego instytutu rzeczników praw obywatelskich to jest coś, co mogę przynieść w prezencie Wysokiemu Senatowi. I faktem jest, że podpisują z nami porozumienia, mówią o czerpaniu wzorów. Wkrótce będziemy gościli kilkuosobową delegację koreańską, która będzie podróżowała z nami po kraju, razem z nami będzie wchodzić do polskich zakładów karnych. Niczego nie ukrywamy, pokazujemy, na czym polega nasza ciężka, cierpliwa praca. To jest dla mnie najwyższy dowód uznania.

I w tym miejscu chciałabym bardzo podziękować całemu zespołowi współpracy z zagranicą, którego praca często bywała niewidoczna. Mam nadzieję, że wymieniłam wszystkie zespoły w trakcie przemówienia.

Chcę też powiedzieć, że udało się dokonać wdrożenia elektronicznego zarządzania danymi, co, jak wiemy, wiele instytucji państwowych przechodzi ciężko – jak odrę czy koklusz. My też jeszcze nie jesteśmy perfekcyjni, ale udało nam się to zrobić. Nie było żadnych zarzutów NIK, a to jest ewenement.

Chcę także wspomnieć o wysiłku pracowników Zespołu Prawa Pracy i Zabezpieczenia Społecznego.

I może jeszcze wspomnę o jednym problemie, tak zwanej zaginionej dokumentacji. To też jest sprawa, którą musimy szybko uregulować. To kwestia uzgodnienia projektu z Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych. Z powodu absurdalnego systemu certyfikatów wiele prywatnych archiwów, wiele przejętych archiwów zakładowych, które wydają zaświadczenia o zatrudnieniu, nie jest uznawanych. To jest absurd, a państwo macie moc to zmienić. Ludzie nie rozumieją, dlaczego, gdy zgłaszają się z zaświadczeniem o zatrudnieniu do ZUS, to zaświadczenie nie jest uznawane. To dotyczy jedenastu milionów ludzi. Ludzie tracą po dwa, trzy lata, nawet pięć lat zatrudnienia. Te zaświadczenia nie są uznawane tylko dlatego, że jest norma, która nakazuje archiwom zakładowym posiadanie specjalnego certyfikatu. Strona nie jest w stanie zmusić archiwum do tego, żeby ono się postarało o ten kosztowny certyfikat. Ten certyfikat w moim przekonaniu jest w ogóle zbędny, ale jeśli jest inaczej, to trzeba wymyślić jakieś sankcje, żeby archiwa musiały ten certyfikat uzyskać, i wtedy sytuacja osób fizycznych będzie inna. Oczywiście my pomagamy tym osobom uzyskać w sądzie pozytywny wynik. Ale ile osób pójdzie do sądu? Ile osób w ogóle w swojej rozpaczy o tym pomyśli? Ludzie mają pretensje do państwa, oni nie rozróżniają… Szanowni Państwo, to jest często złudzenie, że odróżniają, która partia jest winna. Nie, oni mają pretensje do partii, do państwa, do rządu i do parlamentu. Mamy kontakt z najbiedniejszymi, i to w ich obronie wystąpiłam do Trybunału, żeby kwota wolna od podatku… żeby to była taka sama granica jak wskaźniki ubóstwa określone w innych aktach normatywnych, które stanowią podstawę do uzyskania pomocy społecznej. W ludziach coraz bardziej narasta gniew i żal na skutek takiego właśnie przypadku. I, podkreślam, ci ludzie nie rozróżniają, który klub, która partia jest winna. Oni winią parlament. Ale ja głęboko wierzę właśnie w parlament, w Sejm i Senat, a moją wiarę ugruntowują dobre doświadczenia współpracy nie tylko z ostatniego roku, ale z całej kadencji.

Bardzo dziękuję Prezydium Senatu i osobiście panu marszałkowi, ponieważ zawsze, gdy się zwracałam w ważnych, bolesnych sprawach, w Senacie nigdy nie spotkał mnie zawód. Dlatego kłaniam się przed państwem.

I na koniec powiem jeszcze, że moim zdaniem za mało państwo prezentujecie – tak samo zresztą jak rzecznik – swoją działalność na zewnątrz. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Pani Rzecznik.

Zapytania i odpowiedzi

I teraz pytania. Czy ktoś z państwa senatorów chciałby skierować pytania do pani rzecznik?

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Czy mogłabym usiąść?)

Tak, oczywiście.

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Dziękuję.)

Zaraz podamy krzesło. Tylko pulpit jest za wysoko, ale można go obniżyć. Proszę o pomoc…

(Rozmowy na sali)

Pytania zadadzą: pan senator Matusiewicz, pan senator Wittbrodt, pan senator Pupa, pani senator Sagatowska, pan senator Zientarski, pan senator Ryszka. Na razie tylu senatorów się zgłosiło.

Proszę o zadanie pytań pana senatora Matusiewicza.

Proszę uprzejmie.

Senator Andrzej Matusiewicz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Pani Rzecznik, moje pytanie dotyczy biur terenowych rzecznika praw obywatelskich w Polsce Wschodniej, których nie ma. Takie biura są we Wrocławiu, w Gdańsku, w Katowicach. Pani Rzecznik, ja nie wierzę, że w budżecie liczącym 38 milionów nie można wysupłać rocznie kilkudziesięciu tysięcy czy może więcej – nie wiem dokładnie, ile to kosztuje – żeby takie biuro było na przykład w Rzeszowie, w Lublinie czy w Białymstoku. Jako mieszkaniec Polski Wschodniej mogę czuć się nierówno traktowany przez panią rzecznik dlatego, że nie mam dostępu… Bo przecież wiele osób nawet w tak zwanych sprawach beznadziejnych, które przeszły już przez wszystkie instancje, jeszcze chce się zgłosić do biura rzecznika praw, licząc, że może rzecznik wniesie kasację… Te osoby przynajmniej liczą na to, że będą wysłuchane, bo, jak wiemy, takie osoby często chciałyby chociażby osobiście się spotkać… chciałyby, żeby ich wysłuchać. Wiem, że to jest sprawa związana z budżetem biura rzecznika, ale Polska Wschodnia zasługuje na to, żeby przynajmniej jedno biuro było czy w Rzeszowie, czy w Lublinie. I myślę, że jeszcze w czasie pani kadencji – wprawdzie to już niedługo, bo w lipcu kadencja się skończy – można byłoby tę sprawę jeszcze załatwić dla Polski Wschodniej.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jan Wyrowiński)

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Proszę, pan senator Wittbrodt.

Senator Edmund Wittbrodt:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Ja chciałbym podziękować pani rzecznik za przekazaną informację, a przede wszystkim za argumentację, która jest bardzo przekonywująca.

Ja mam trzy drobniejsze pytania dotyczące następujących spraw. Chodzi o dostęp do służby zdrowia, o to, jak z punktu widzenia rzecznika ta sprawa wygląda; o kwestię sześciolatków i rozpoczynania przez nich edukacji; oraz o takie głośne, w sensie negatywnym, sprawy komorników zajmujących nie to mienie, które trzeba. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Zdzisław Pupa.

Senator Zdzisław Pupa:

Pani minister wspominała dosyć dużo o relacjach z Senatem, o sprawach, które docierają do rzecznika praw obywatelskich. Ostatnio mieliśmy rzeczywiście taki wysyp problemów i spraw w ramach tak zwanej Dudapomocy, gdzie ustawiały się kolejki po pomoc, po wsparcie, po zrozumienie. Czy pani minister nie widzi takiej potrzeby, aby biuro rzecznika było może bardziej rozbudowane w kierunku, o którym mówił pan senator Matusiewicz, żeby te biura były również w terenie, żeby były bardziej dostępne? Czy pani minister nie widzi potrzeby wprowadzenia jakichś zmian legislacyjnych, które pozwoliłyby biuru rzecznika funkcjonować lepiej, sprawniej? Chodzi o to, aby sprawy polegające na udzielaniu pomocy świadczonej osobom pokrzywdzonym, często niemającym gdzie się udać, były właściwie załatwiane.

Drugie pytanie dotyczy komorników. Ostatnio miały miejsce bardzo naganne sytuacje, na przykład ta związana z samochodem strażackim, kiedy to OSP, oddając do mechanika samochód, straciła wóz strażacki potrzebny w ratowaniu mienia i życia ludzi. Jak pani minister się do tego ustosunkowuje? Jakie przepisy prawa nakazują w tak dramatyczny sposób… pozwalają tak zachowywać się komornikom, jednocześnie przy dużej bierności aparatu państwa? Bo ani premier, ani prezydent, ani władze ustawodawcze w żaden sposób nie zareagowały w sposób skuteczny, tak aby kwestia kradzieży – kradzieży, której dokonano jakby pod postacią prawa – została szybko naprawiona, załatwiona, a mienie zwrócone. Dziękuję serdecznie.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pani Rzecznik, bardzo proszę o odpowiedź na ten zestaw pytań.

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Odpowiadając na pytanie pana senatora Matusiewicza, powiem tak. Oczywiście, wczoraj w Sejmie powiedziałam publicznie, że następnym działaniem, najbliższym działaniem, ale w obecnym budżecie, to jest w ciągu tych dwudziestu dni, które zostały mi w tej kadencji… Gdybym miała zostać na następną kadencję, to jest dla mnie jasne, że taką sprawą jest to, że musiałoby być biuro terenowe w województwach wschodnich. Sama mówiłam o tym, że to jest dyskryminacja, iż… Gdyby koszty wynosiły kilkadziesiąt tysięcy, to na pewno byśmy to zrobili. Ja bym prosiła, żeby może pani dyrektor Muskała czy dyrektor Staniszewska przedstawiła panu senatorowi koszty trzech naszych biur.

Ja od pierwszego dnia próbowałam dokonać zmiany, bezkosztowo utworzyć punkty konsultacyjne. Przedstawiłam parlamentowi prośbę o ten ośrodek, o biuro na terenie Polski wschodniej, ale to nie zostało wysłuchane, tak jak prośba o trzeciego zastępcę do spraw wojskowych i funkcjonariuszy, który jest bardzo potrzebny, a którego przewiduje konstytucja i ustawa, którego to jednak państwo nigdy mi nie daliście. Wymyśliliśmy więc taki system bezkosztowy właśnie po to, żeby spotykać się z ludźmi w Lublinie czy Rzeszowie, czy Białymstoku. We wszystkich tych miastach byłam w trakcie kadencji, moi współpracownicy byli stosunkowo niedawno, na przykład pan dyrektor Szmigiero bywa w Rzeszowie regularnie. A więc wymyśliliśmy coś takiego, żeby bezkosztowo utworzyć punkty konsultacyjne w urzędach wojewódzkich, udało się tam przyjmować ludzi raz w miesiącu. Wybrałam miejsca najtrudniejsze, gdzie było duże bezrobocie: Kielce, Wałbrzych, Częstochowę, we współpracy z panem senatorem Rulewskim i na jego wniosek także Bydgoszcz, ale i Lublin, Rzeszów, Białystok. Do Olsztyna dojeżdża biuro z Gdańska. Niestety państwo parlamentarzyści w zeszłym roku w ostatniej chwili, zupełnie nieoczekiwanie bardzo poważnie obcięliście mi budżet. Miałam do wyboru albo zwolnić pracowników, a ja na wolnym rynku drugi raz nie znajdę prawników z takim doświadczeniem, bo jak państwo porównacie, to zobaczycie, że nasze zarobki nie są wysokie, a ja potrzebuję prawników wysokiej klasy, żeby dali radę adwokatom wielkich korporacji… Zarobki naszych pracowników, o tym mówiłam wielokrotnie, są dużo niższe niż zarobki w porównywalnych instytucjach w Polsce. A więc tak: miałam do wyboru albo zwolnić tych ludzi, a przy tych sześćdziesięciu tysiącach skarg i tak zaczynamy mieć zaległości, albo zawiesić działalność punktów. I na rok zawiesiłam tę działalność. Ale wczoraj mówiłam w Sejmie i dzisiaj bardzo o to proszę… Jestem panu wdzięczna za to pytanie… Stąd porównuję te 250 milionów do 38 milionów. Jaka jest bieżąca odpowiedzialność… Koszt utrzymania jednego biura pełnomocnika to 2 miliony złotych. Nie mogłam wziąć tego z bieżącego budżetu, bo musiałabym ograniczać wizytacje zakładów psychiatrycznych i zakładów karnych. Podstawowy koszt biura pełnomocnika… Aby stworzyć biuro pełnomocnika, wystarczy uchwała Sejmu. Ja jestem jak najbardziej za i w pełni się zgadzam… Próbowaliśmy podejmować różne działania, sprofilowane działania. W Rzeszowie współpracuję ze szkołą wyższą, z uniwersytecką poradnią prawa. Inne działania podjęliśmy w Lublinie, do Lublina regularnie jeździli nasi pracownicy. Ale, szczerze mówiąc… Ja się nigdy nie poskarżyłam, jeśli chodzi o skalę międzynarodową… Inni rzecznicy… W raportach międzynarodowych jest wskazywane, że polski rzecznik jest źle traktowany przez parlament, ponieważ nie jest podnoszony jego budżet, a przeciwnie – jest obcinany. Zwykle to się dzieje w krajach, w których rzecznik jest zwalczany. Ja się nie czuję zwalczana, ale budżet mi obcinają. A co do tej nierównowagi terytorialnej, to pan senator ma 100% racji, ale ta sprawa jest w rękach parlamentu.

Pan senator Wittbrodt pytał… Bardzo dziękuję za dodanie kwestii, której wczoraj w Sejmie poświęciłam dużo miejsca i dlatego dzisiaj w Senacie zaczęłam od czegoś innego. Ale rzeczywiście, moim głównym korespondentem, oprócz prokuratora generalnego, był minister zdrowia. Kwestię dostępu do służby zdrowia oceniam krytycznie. Moje pretensje do Ministerstwa Zdrowia często dotyczą kwestii, których nie można skwitować w ten sposób, że po prostu nie ma pieniędzy. Nie ma systemu kontroli jakości, nie ma standardów. Pierwszy system kontroli jakości będzie dotyczył endoprotez. A na przykład w przypadku zaćmy, a taką walkę stoczyliśmy o zabiegi zagraniczne, nie mamy systemu kontroli jakości. Największą dysfunkcją oprócz kwestii dostępu i kolejek – tutaj moje wystąpienia są jasne, znane, mogę przedłożyć panu senatorowi, prosiłabym nawet, żeby od razu, jeśli można, przekazać panu senatorowi ten większy egzemplarz sprawozdania ze służbą zdrowia – jest taka sprawa. O, ma pan już przed sobą. Bardzo dziękuję.

Chcę powiedzieć o jednej sprawie systemowej, która leży w gestii parlamentu. Średnia wieku polskich pielęgniarek to jest czterdzieści dziewięć lat. Najlepsi lekarze nam nie wystarczą. Zauważę, że jest to równocześnie dyskryminacja kobiet, bo to jest sfeminizowany zawód. Może płynnie połączę to ze sprawą komorników, o których powiedział pan senator. W dawnych czasach, kiedy nie było internetu i elektronicznego sądu, praca komornika była nie dość, że stresująca, i tak jest nadal, to była też niezwykle żmudna, bo odnalezienie dłużnika, znalezienie kont, zrobienie tego wszystkiego… To sprawiło, że u progu III Rzeczypospolitej, gdy powiedzieliśmy, że odzyskiwanie należności jest bardzo ważne, uznaliśmy, że trzeba komorników sowicie wynagradzać. To parlament musi poddać refleksji, czy państwo nie przesadziliście. W dzisiejszych czasach, gdy istnieje e-sąd, gdy liczba czynności jest zredukowana, sowicie wynagradzana, słabo kontrolowana populacja, mająca swój samorząd, który mógłby działać silnie dyscyplinarnie… Proszę sprawdzić, przecież to jest w państwa gestii. Czy pan senator może mi powiedzieć, ilu komorników zostało ukaranych dyscyplinarnie, na przykład usunięciem z zawodu, jak to wygląda?

Proszę popatrzeć: i komornicy służą państwu, i pielęgniarki służą państwu. Dlaczego jednych wynagradzamy ponad miarę, a drugich wynagradzamy tak słabo? A konsekwencją są zakażenia szpitalne, śmierć chorych. Żadne systemowe sprawy tu nam nie pomogą. Dodam, że to jest ponadpartyjne, to jest ponadpolityczne, bo złe wynagrodzenia pielęgniarek to jest systemowa sprawa od dziesiątków lat, przyczyniły się do tego wszystkie rządy, a potem były już tylko walki, tu 300 zł, tu 1 tysiąc zł. System jest wadliwy. W tej chwili przepaść między wynagrodzeniem lekarza a pielęgniarki w moim przekonaniu narusza prawa człowieka. W rękach parlamentu jest zmiana całego systemu, całej podstawy.

Oczywiście państwo wiecie, komu zabrać. Zobaczcie, jak wygląda siatka wynagrodzeń, przyjrzyjcie się temu, czy technologia nie zmieniła niektórych zawodów w ten sposób, że nasze wynagrodzenia są nadmierne, a kontrola zbyt mała. Ja równocześnie wiem, że jest wielu wspaniałych komorników i chcę im oddać szacunek, nie mam nic przeciwko tej grupie zawodowej, ale ile razy ktoś pokrzywdzony przez komornika do nas trafi, to ja oczywiście w tym zakresie interweniuję i chętnie przedstawiamy tę sprawę. Zwracam uwagę na to, że jest tu dysfunkcja prawa, Panie Senatorze. Wie pan dobrze, że są regulacje, które sprawiają, że bezkarne działania są możliwe. Spokojnie można zacieśnić regulacje. Bardzo polecam rozmowę z panem rzecznikiem Trociukiem w przerwie w tej sprawie, on wskaże konkretne działania, które Senat mógłby podjąć, a ja z radością dorzucę je do mojej listy.

Jeżeli chodzi o sześciolatki, to jest to tak ciekawy temat, że nawet zaproponowałem pracę magisterską na ten temat, chodziło o sam tryb wprowadzenia tej ustawy. Studentka znalazła prace socjologiczne, artykuły i powiedziała, że to jest klasyczny przykład osłabiania władczości, wzmocnienia klasycznej administracji świadczącej, wzmocnienia zaangażowania obywatelskiego, ale w większości literatury jest diagnoza, że gdyby od razu robić tę reformę bardziej z ludźmi, to tego oporu by nie było. Ja chcę powiedzieć, że to jest dylemat. Wszyscy życzymy dzieciom długiego, szczęśliwego dzieciństwa i ciężary szkolne chcielibyśmy nakładać na nie jak najpóźniej. Równocześnie – proszę mi wybaczyć, ale sprawa jest już rozstrzygnięta, więc powiem – mam takie doświadczenia. Rozmawiam na przykład z angielskim ombudsmanem i pytam: a jak u was? A on mówi: u nas rząd wprowadza obowiązkową naukę programowania komputerowego dla dzieci między trzecim a piątym rokiem życia, bo potem jest już za późno. To jest pewna decyzja cywilizacyjna, czy my chcemy, żeby nasze dzieci w przyszłości myły mieszkania i łazienki tamtych dzieci, czy żeby wytrzymały presję i konkurencję. Tam jest oczywiście system Scratch, ten najprostszy system dla dzieci. Ale czy u nas jest obowiązkowe uczenie programowania w przedszkolach? Brytyjczycy są czasem bezwzględni, ale oni widzą, co nadchodzi. Tak samo bezwzględni wobec swoich dzieci są czasami Chińczycy, ale oni też widzą, co nadchodzi. W wychowaniu azjatyckim mamy o wiele większą presję na dzieci i my nie chcemy doprowadzić do tych skrajności. Ale zamykać oczy na to, co nadchodzi, jeżeli nie chcemy, aby nasze dzieci sprzątały w przyszłości u dzieci innych narodów, tylko równoprawnie wykonywały skomplikowane, twórcze zawody… No, trzeba będzie w pewnym momencie się przełamać. Przecież w tej chwili na świecie mówi się już nie o sześciolatkach, tylko pięciolatki są obejmowane obowiązkiem szkolnym. Ale błędy we wprowadzaniu tej reformy były ewidentne, właśnie w zakresie partnerstwa obywatelskiego, przekonywania społeczeństwa. Ta teza naukowa, którą właśnie wczoraj studentka mi przedstawiła, była taka – i z tym się zgadzają różni autorzy – że gdyby od początku było partnerstwo obywatelskie, od 2007 r., 2009 r., gdyby było przygotowanie społeczeństwa, to reakcja byłaby zupełnie inna.

Pan senator Pupa wrócił do kwestii rozbudowania biur. Chcę jeszcze raz podkreślić, że nic mnie bardziej nie ucieszy. Chcę też wspomnieć pana pełnomocnika Macieja Lisa, który zmarł w trakcie pełnienia funkcji pełnomocnika we Wrocławiu. Był fantastycznym pełnomocnikiem, bardzo oddanym kwestii osób niepełnosprawnych. Chcemy ustanowić nagrodę imienia Macieja Lisa za zasługi na rzecz osób niepełnosprawnych. To był wzór osoby, która współpracuje i podtrzymuje… Gdybym miała takiego pełnomocnika w Rzeszowie, Lublinie czy w Białymstoku, to nasza praca byłaby o wiele lżejsza. Proszę mi tylko dać od razu te 2 miliony zł w następnym budżecie. Już je zaplanujemy – na wniosek Senatu. Bardzo proszę panią dyrektor generalną i główną księgową, aby one już w budżecie się znalazły i żeby tam było napisane, że to jest na wniosek senatora Matusiewicza i senatora Pupy. I niech mi teraz ktoś nie da tych pieniędzy, to będziemy z nim rozmawiali.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Dziękuję bardzo, Pani…)

Jeszcze powiem o komornikach i o rozbudowaniu kompetencji rzecznika, Panie Marszałku.

To jest tak, że oczywiście byłabym wdzięczna za dwie rzeczy. Gdybyście państwo usunęli granicę w postepowaniach cywilnych – wartość przedmiotu sporu 50 tysięcy zł w przypadku kasacji – to mogłabym pomóc o wiele większej liczbie ludzi. Na przykład spółdzielcom, którzy są teraz bardzo zagrożoną grupą, bo ci czyściciele kamienic i zorganizowana przestępczość wyraźnie się przerzucają na czyszczenie spółdzielni. Bardzo proszę, żeby państwo senatorowie szczególną uwagę zwrócili na spółdzielnie na swoim terenie. Następuje przestępcze przejmowanie majątku spółdzielni, a prawo jest wadliwe. Trzeba dokonać szybkiej zmiany, żeby na przykład wpłaty za media, za wodę, za energię od razu lądowały na rachunku, tak żeby wierzyciele spółdzielni nie mogli się na nich zaspokoić. Bo inaczej zaraz będziemy mieli – myślę, że te grupy w Warszawie pracują nad tym – slumsy, bloki, w których ludzie będą bez wody, bez kanalizacji, bez wind i oczywiście będą musieli się wyprowadzić. W ten sposób grupy przestępcze zyskają wartościowe grunty w centrach miast. To jest punktowa nowelizacja, ja o nią prosiłam i ciągle nie mam odpowiedzi.

A co z inicjatywą legislacyjną? Ja składam wnioski legislacyjne, sto dwadzieścia osiem wniosków było w zeszłym roku. Jeszcze raz poproszę o wydrukowanie zestawienia i doręczenie go wszystkim senatorom. Gdybym miała formalną inicjatywę legislacyjną, to byłaby taka kwestia: dobrze, ale który klub, która partia to poprze? I w ten sposób rzecznik wszedłby w politykę. To jest ryzyko. A poza tym wtedy Trybunał będzie mi odrzucał wnioski. Jest jeszcze cztery czy pięć zmian, które chętnie bym widziała, już nie chcę wchodzić w szczegóły, zaraz je przedstawię panu senatorowi. Rzeczywiście ja bym chciała, żeby tak było nie tylko na terenie wschodnim, i żeby państwo zalegalizowali mi punkty konsultacyjne w każdym urzędzie wojewódzkim. Bo to dużo nie kosztuje, to są delegacje moich pracowników – a taki punkt jest bezcenny: w każdym urzędzie wojewódzkim poszukujący konsultacji byłby bezpłatnie przyjmowany raz w miesiącu.

Są oczywiście takie wizje, że rzecznik powinien podróżować po kraju z wizytami gospodarskimi – ale ludzie, proszę państwa, chcą pomocy, potrzebują fachowca, który z nimi usiądzie i rozwikła ich skomplikowaną sytuację prawną, i to nie raz do roku w święto. Może mam uraz jeszcze po czasach Edwarda Gierka, ale jakoś nie cierpię takich wizyt gospodarskich, które są tak uroczyste, człowiek spotyka się z wojewodą, z tym, z tamtym… Ja się z wojewodami spotykam, ale nie robię takiej celebry. Nie należy w ten sposób działać. To jest twarda praca dla konkretnego człowieka. Ludzie chcą, żeby im pomóc, a my jesteśmy do tego stworzeni. Jak będzie lokal i tabliczka – tak jak to zrobiliśmy – że w urzędzie wojewódzkim można być co miesiąc… Wtedy byłoby jedno biuro na wschodzie, ale w każdym urzędzie wojewódzkim byłaby stała… To i tak było poświęcenie kadr z Gdańska, że podróżowały co miesiąc do Olsztyna i w bardzo trudnych warunkach przyjmowały ludzi – a było po kilkadziesiąt osób na każdym dyżurze; podobnie w takim Wałbrzychu. Tak więc myśmy ludzi nie zostawili, ale osiągnęliśmy to najwyższym wysiłkiem. Ale jak nie mam 2 milionów na biuro, to tego nie ma. Czy są jeszcze, Panie Marszałku, dalsze pytania?

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pani senator Janina Sagatowska, bardzo proszę.

Senator Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Pani Rzecznik! Wysoka Izbo!

Przede wszystkim przyłączę się do podziękowań kolegi: bardzo, bardzo dziękuję za ogrom informacji, a także za wskazanie drogi ku podjęciu różnych inicjatyw zmierzających do przybliżenia ludziom sprawiedliwości, do zwiększenia ich poczucia sprawiedliwości.

I właśnie w tym momencie chciałabym poprosić o króciutką refleksję. Powiedziała pani przed sekundą, że ludzie chcą pomocy – i to jest prawda – wcześniej też to pani mówiła. My, parlamentarzyści, bardzo mocno doświadczamy tego w naszych biurach. W krajach postkomunistycznych ludzie potrzebują tej pomocy szczególnie, dlatego że nie było demokracji itd., itd. – nie będę się nad tym rozwodzić – i będzie tak jeszcze długo.

Jakby popatrzeć przez pryzmat pracy w biurach… Chciałabym zapytać o taką sprawę. Otóż najczęściej przychodzą ludzie, przynajmniej do mnie, którzy mają wyrok sądu okręgowego, są po apelacji itd., i wszyscy oni czują, że mają zamkniętą dalszą drogę, bo przecież wiadomo, jak trudno jest o kasację. Pani najbardziej tego doświadcza, dlatego że to do pani spływają prośby, wnioski o złożenie kasacji, bo obywatel sam kasacji wnieść nie może. I tu jest ten problem, że ludzie nic więcej nie mogą, a mają straszne poczucie niesprawiedliwości. Zresztą pani sama podawała przykłady absurdalnych wręcz wyroków, absurdalnego patrzenia sędziów na sprawy itd. – oczywiście z całym szacunkiem dla wielu wspaniałych sędziów. I chciałabym zapytać, czy pani nie ma jakichś wniosków de lege ferenda w tym zakresie, co by zmienić w procedurze. Bo ja uważam, że czegoś brakuje. Mam swoje przemyślenia, ale chciałabym poznać pani spostrzeżenie na ten temat, tak żeby obywatelom powiedzieć, że może umożliwimy im bardziej swobodne dostanie się przed trybunały i sądy najwyższe, że tak to nazwę.

Ja może jeszcze nawiążę do kwestii pielęgniarek. Byłam niedawno, kilka dni temu, w Rzeszowie, gdzie pielęgniarki rozpoczęły akcję „Ostatni dyżur” – zresztą ta akcja jest w całej Polsce. I tak jak pani mówi, są opracowania, są dane, że w 2025 r. nie będzie komu stać przy naszych łóżkach. Taka jest perspektywa. 17 tysięcy pielęgniarek wyjechało na Zachód szukać pracy, tak jak wielu innych obywateli. I musimy to wiedzieć, musimy zdawać sobie z tego sprawę. Dziękuję – to na razie tyle – właśnie za ocenę sytuacji pielęgniarek z ich niskimi zarobkami. Wczoraj słuchałam pani wystąpienia w Sejmie i już tam usłyszałam o kwestii ściany wschodniej. Ja właśnie jestem z Podkarpacia i bardzo będę wdzięczna, będę się cieszyć, jeśli ściana wschodnia… Dane europejskie wskazują, że ściana wschodnia jest w tych niechlubnych rankingach najuboższych regionów. Może przynajmniej w tej dziedzinie sytuacja się polepszy. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Ryszka, a potem pani senator Zając.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Minister, ja również bardzo pani dziękuję za tę niezwykłą, wręcz imponującą, aktywność. Z tego sprawozdania i z pani słów wyłania się jednak, powiedziałbym, nierzadko porażający obraz Polaków, w tym rządzących, posłów i senatorów, którzy w bardzo wielu sprawach, że tak powiem, nie popisują się. Mam pytanie dotyczące rozrastającego się systemu monitorowania obywateli. Mam tu na myśli zwłaszcza monitoring szkół, szpitali. To nierzadko wygląda jak jakaś inwigilacja. Czy ma pani jakieś propozycje – chodzi o jakiś złoty środek – dla ustawodawcy w tym zakresie? Chodzi o to, żeby móc wykorzystać pani doświadczenia w tej sprawie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pani senator Alicja Zając, bardzo proszę.

Senator Alicja Zając:

Dziękuję bardzo.

Ja również chciałabym zwrócić się do pani profesor z podziękowaniem za ten obszerny materiał. To jest chyba najobszerniejszy materiał, jaki nasza Izba otrzymała w ciągu kadencji. Chcę zapytać, czy ten materiał jest przedkładany tylko parlamentowi, czyli Sejmowi i Senatowi, czy również ministrom, których działalności dotyczy wiele z tych spraw. W pierwszych zdaniach powiedziała pani, że wiele ministerstw po przyjęciu ustaw nie wydaje rozporządzeń albo zwleka z ich wydaniem. Zaniepokoiło mnie również to, że, jak pani powiedziała, pewien wpływ na to mają grupy lobbingowe. No, jest to smutny obraz państwa, skoro na jego funkcjonowanie mają wpływ grupy lobbingowe. My na posiedzeniu każdej komisji senackiej zadajemy pytanie, czy w posiedzeniu uczestniczą lobbyści w rozumieniu odpowiedniej ustawy. W większość przypadków nie uzyskujemy odpowiedzi, że na posiedzeniu jest obecny ktoś, kto lobbuje za tą czy inną ustawą.

Jeśli chodzi o zakres spraw, którymi się pani zajmuje, to właściwie nie ma takiej sprawy, której… Zabrakło mi chyba tylko poruszenia kwestii stosunku urzędników do petentów. Może trochę mało było także o oświacie, a tam też są różne problemy: niedofinansowanie, nierówne traktowanie, konkursy na dyrektorów itp. Jest wiele takich spraw, z którymi my się stykamy w naszej pracy, zwłaszcza parlamentarzyści z małych ośrodków.

I jeszcze jedno słowo o naszej pracy. Nie jestem prawnikiem – jestem biologiem. Pracuję w małym okręgu i wiem, że ludzie mają do nas zaufanie, bo po prostu nas znają jako osoby publiczne. Jak my możemy odmówić takim osobom rozmowy? To nie jest porada prawna, bo trudno nie prawnikowi udzielać porady prawnej. Prawda? To jest rozmowa z osobą, która tej rozmowy potrzebuje i ta rozmowa może jej w pewnym zakresie pomóc. To jest – nie wiem, jak to nazwać – pomoc obywatelska, pomoc parlamentarna czy coś w tym rodzaju, ale na pewno nie porada prawna. To jest bardzo potrzebne także nam, bo my się wtedy dowiadujemy o problemach, jakie nurtują naszych współobywateli, a z kolei oni mogą skorzystać z naszego doświadczenia życiowego.

Mam jedną uwagę. Troszkę niesprawiedliwie pani profesor ocenia korporacje. Mam tu na myśli adwokatów i ich udział w mediacjach. Mam z tym środowiskiem na co dzień do czynienia i wiem, że oni często robią to nieformalnie w swoich kancelariach. Może warto byłoby nad tą sprawą jeszcze się pochylić.

Kolejna rzecz: parabanki. Bardzo ważna sprawa, która rujnuje wiele rodzin poprzez nie do końca jasne przepisy i przedstawianie klientom w sposób nie do końca jasny zobowiązań, które oni podejmują, podpisując pewne umowy. Dziękuję, że pani zajęła się tym niezmiernie trudnym tematem, bo przecież różne instytucje finansowe, pożyczkodawcy itd., są w naszych mediach na co dzień, tak że to jest… My podobno lubimy reklamy, tak że… To jest trochę niepokojące.

Bardzo dziękuję i na koniec chcę powiedzieć, że my rokrocznie mówimy o tym, że należałoby zwiększyć budżet na działalność rzecznika. Niestety nie zostaje to wysłuchane. Ale może od jesieni to się zmieni, czego pani profesor i wszystkim Polakom serdecznie życzę. Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Pani Senator.

Bardzo proszę, Pani Rzecznik, o ustosunkowanie się…

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Bardzo dziękuję.

Bardzo jestem wdzięczna, że pan senator Ryszka zadał to pytanie, bo na wszystko nie starczyło mi czasu, a to pozwala mi przypomnieć o innej bardzo ważnej ustawie. Proszę państwa, obecnie można bezkarnie założyć kamerę skierowaną prosto na drzwi sąsiada w bloku i emitować sobie obraz na ekranie swojego telewizora. Dawnej sąsiadki musiały stać gdzieś przy wizjerze i tak podglądały, a dzisiaj to jest żaden problem – instalujemy kamerkę, bo chcemy wiedzieć, kto przychodzi do sąsiada. To może być element nękania. Nie ma w tej sprawie ustawy. My się staramy pomóc ofiarom, ale póki parlament nie uchwali ustawy o monitoringu wizyjnym, której cały czas bardzo mocno się domagam, wskazując na różne potwornie niebezpieczne skutki jej braku… Tu wspierał mnie na posiedzeniu komisji pan senator Rulewski, zgadzamy się w tym zakresie wszyscy. Ale musi być ustawa. Jeżeli parlament ma wątpliwości, chce się zapoznać z naszym punktem widzenia, z naszymi ekspertyzami, to bardzo serdecznie zapraszam… Pan dyrektor Wróblewski czy ktoś ze współpracowników chętnie przybędzie do Senatu na zaproszenie marszałka i przedstawi państwu pełną… Mamy to już bardzo dopracowane, wiemy dokładnie, czego potrzebujemy. Ale póki nie ma ustawy, to ja mam związane ręce. Chciałabym ścigać sprawców, chciałabym pomagać ofiarom, bo to często też jest element stalkingu, ale nie bardzo mam na to szanse.

Bardzo dziękuję pani senator Zając. Chcę powiedzieć, że sprawozdanie otrzymuje rząd, otrzymują ministrowie. Było pytanie, w jakim zakresie potrzebowałabym rozszerzenia prawnego moich kompetencji. Właśnie w tym. W innych krajach jest tak, że nad informacją rzecznika nie może być głosowania w parlamencie, bo istotą tej instytucji jest to, żeby nie wciągać jej w spory polityczne. Tam rząd odpowiada na to sprawozdanie, poszczególni ministrowie muszą zająć stanowisko wobec każdego fragmentu tego sprawozdania. Ja zwrócę się o to do pani premier, ale teraz to nie jest norma. Gdyby to było w ustawie, to byłoby mi o wiele łatwiej. Ministrowie mają obowiązek odpowiedzieć w ciągu trzydziestu dni. Są ministrowie, na przykład minister Siemoniak czy minister Kosiniak-Kamysz i inni ministrowie, z którymi mam bardzo dobre doświadczenia, a są tacy ministrowie jak minister Arłukowicz, którzy niewłaściwie zachowywali się, jeśli chodzi o punktualność i rzeczowość odpowiedzi. Bardzo by mi ułatwiło sytuację, gdyby…

Jeżeli chodzi o ustawę o lobbingu, to powiem, że mogę się tylko zgodzić z panią senator i powiedzieć, że ta ustawa jest martwa, ona wymaga zmian. Skoro można się nie rejestrować i przybywać przebranym za jakąś organizację pozarządową, a tak naprawdę uprawiać twardy lobbing, to to znaczy, że ustawa jest nieprecyzyjna i my się wydajemy na łup… W Brukseli jest tysiąc siedemset organizacji lobbystycznych, a u nas lobbysta często od razu jest kojarzony z przestępcą. A więc trzeba by odczarować tę funkcję, ale trzeba też tę kwestię precyzyjnie uregulować. Parlament wystawia się na niebezpieczeństwo. Bardzo dobrym środkiem byłaby transmisja w internecie wszystkich posiedzeń komisji i podkomisji – wtedy jawność byłaby dużym lekarstwem na ten problem. Pozwoliłaby ona obywatelom też lepiej zrozumieć prace Sejmu i Senatu, a więc to, że to nie jest tylko siedzenie na sali plenarnej. Taki od dawna jest mój wniosek i przedkładam go panu marszałkowi. Ale ustawa o lobbingu wymaga…

Ja bardzo szanuję adwokatów, mamy z nimi dobre kontakty, ale ja tu mówię tylko o faktach. Bo radcowie prawni odpowiedzieli na moją prośbę i bardzo włączają się w mediacje. A do samorządu adwokackiego zwróciłam się na przykład o to, żeby postawić tamę tym adwokatom, którzy występują o kasację – tym samym budząc nadzieję w kliencie, w zrozpaczonym człowieku – kasują za to pieniądze, choć z góry wiedzą, że ja nie mam szans na wniesienie w danym przypadku kasacji. Błąd zdarzyć się może każdemu, ale gdy dany delikwent zgłasza mi dziesiątą kasację, przy czym brał za to po 5 tysięcy zł od osoby, to… Dlatego zwróciłam się do samorządu, żeby może jakąś czarną listę takich adwokatów… A może warto by było w ogóle pomyśleć o korpusie najlepszych adwokatów dopuszczonych do kasacji. Samorząd radców prawnych podjął ogromne działania w kierunku popularyzacji mediacji, ale samorząd adwokacki, jak do tej pory, nie bardzo. Ja mówię tylko o tym, co widzę, w niczym nie uwłaczam tu honorowi adwokata i wspaniałym adwokatom. Mamy jednak do czynienia z sytuacją, w której nie ma jakichś zdecydowanych akcji w tej mierze, mimo że są pewne akcje pro bono – ja zasiadam przecież w kapitule konkursu „Prawnik Pro Bono”, w ramach którego odznaczamy najlepszych adwokatów udzielających bezpłatnie porad prawnych. Ale ja mówię tu o pewnym trendzie w kontekście całości, o tym, że oczekuję zmian i jakiejś wielkiej akcji na rzecz mediacji. Tymczasem wielu adwokatów postrzega mediacje, w sposób nieuzasadniony, raczej jako zagrożenie niż jako szansę, choć przecież to jest też szansa dla środowiska adwokackiego, bo gdyby funkcjonował zawód mediatora, to zmalałaby presja na aplikacje, wielu młodych prawników wykonywałoby ten zawód i wtedy nie byłoby tak ogromnej presji na zawód adwokata. A więc to jest w interesie adwokatów, tylko jakby rozeznanie tego jeszcze nie nastąpiło.

Kwestia: urzędnicy – petenci. Bardzo intensywnie zajmowaliśmy się tym właśnie z Senatem, kwestią języka przyjaznego obywatelowi. Nasz raport… Wczoraj właśnie po raz pierwszy pokazaliśmy w języku łatwym do zrozumienia nawet przez osoby z niepełnosprawnością umysłową… Przypominam, że to nasza konferencja dotyczyła przyjaznego języka urzędowego i że ja domagam się od lat, by na odwrocie skomplikowanego tekstu… Przykładowo wczoraj widziałam takie coś, bo człowiek głuchy przyniósł mi tekst orzeczenia, które dostał z Urzędu Dzielnicy Wola, dotyczącego odmówienia mu zasiłku pielęgnacyjnego, który ma przyznany od dzieciństwa. Człowiek ten ma siedemdziesiąt pięć lat i nie rozumie, czemu mu zabrano ten zasiłek pielęgnacyjny. A chodzi tam o to, że nastąpił jego zbieg z innym zasiłkiem, który dostaje się od siedemdziesiątego piątego roku życia. Człowiek ten dostał półtorej strony tekstu naszpikowanego orzecznictwem Sądu Najwyższego, z wymienionymi artykułami… Ja byłam w stanie to zrozumieć po bardzo wnikliwej lekturze, ale on po prostu nie miał na to żadnych szans. Jeżeli ktoś nie był prawnikiem, to takiego tekstu nie zrozumie.

Chcę też powiedzieć, że kiedy zrobiliśmy z Senatem – pan dyrektor Ćwik był w to zaangażowany – konferencję na temat języka, według mnie świetną… I to wreszcie odniosło skutek, bo Urząd Służby Cywilnej przejął od nas tę inicjatywę, wdrożył dalsze działania i coś ruszyło z miejsca. Ale potem na posiedzeniu komisji budżetowej skarcono mnie: czemu to rzecznik zajmuje się, razem z Senatem, jakimiś bzdurami, jakąś relacją urząd – petent, przecież to jest w ogóle nieważne i do niczego nie prowadzi. A więc również nasze wspólne działania czasami spotykały się z niezrozumieniem. Dopiero gdy wyjaśniłam, do czego to doprowadziło i jak wysoko ta konferencja została oceniona, to stanowisko komisji budżetowej się zmieniło.

Edukacja. Bardzo intensywnie zajmuję się sprawą likwidacji szkół i chcę powiedzieć, że jest tu kwestia taka, iż prywatyzacja szkół nie ma określonej żadnej finalité, nie ma wskazanego żadnego punktu krańcowego pokazującego, jak daleko chcemy posunąć tę prywatyzację szkół. I to jest podstawowy problem. Ale, Pani Senator, klucz w tej sprawie leży w Sejmie, tym kluczem jest Karta Nauczyciela. Nastąpiło załamanie demograficzne, a nie osiągnięto porozumienia z nauczycielskimi związkami zawodowymi w sprawie zmiany Karty Nauczyciela, więc skutek jest tu straszny – tym skutkiem jest w ogóle likwidacja szkół, bo samorząd, że tak powiem, ugina się pod tym całym ciężarem. Najpierw próbuje, że tak się wyrażę, ograbić dzieci niepełnosprawne i z uzyskanych w taki sposób funduszy często jeszcze się ratuje, a kiedy już nie może, to likwiduje szkołę. To też jest pytanie do nauczycielskich związków zawodowych. One podcinają gałąź, na której siedzą. Dwa tysiące szkół zostało zlikwidowanych, bo samorząd po prostu nie jest w stanie tego wszystkiego unieść.

Ale zdarzają się też takie paradoksy, że dominacja organu wykonawczego doprowadza do tego – wraz z panem rzecznikiem Trociukiem zajmowaliśmy się omawianą właśnie kwestią – że jest wójt, który całe życie dostawał dwóje, i w poczuciu zemsty… On oficjalnie mówi, że nienawidził szkoły, bo dostawał dwóje, i wobec tego z przyjemnością zlikwidował wspomnianą szkołę. On nie kryje motywacji, a ja nie jestem w stanie takiej szkoły obronić. Tak więc w omawianym zakresie też potrzebne są zmiany prawa, bo tak nie powinno być. Taka szkoła potem zostaje sprzedana jakiejś jednostce i przepada pewna infrastruktura dla gminy.

A jeżeli chodzi o to, czy się zajmuję, czy nie zajmuję, to z duma chcę powiedzieć, że przecież przedwczoraj zapadło orzeczenie Trybunału w sprawie nieważności matur, na wniosek maturzystów z Ostrowca Świętokrzyskiego. Tak więc w zakresie szkolnictwa znajdzie pani u nas specjalistów i tych, którzy bronią…

(Senator Alicja Zając: Przepraszam, ja tylko powiedziałam, że zabrakło mi w pani wypowiedzi… Ja wiem, że pani rzecznik się zajmuje wszystkimi takimi sprawami.)

A ja z kolei bardzo dziękuję, bo dzięki pani wypowiedzi ja mogłam teraz swoją wypowiedź rozszerzyć. Wcześniej wspomniana kwestia mi się, że tak powiem, nie zmieściła i rzeczywiście była straszna luka.

(Senator Alicja Zając: Jeżeli pan marszałek pozwoli…)

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Bardzo proszę.

Senator Alicja Zając:

Ja jeszcze na zasadzie wymiany informacji powiem, że kiedyś na Podkarpaciu została zorganizowana konferencja poświęcona właśnie Karcie Nauczyciela, gdzie były środowiska nauczycielskie, związkowe i samorządowe. I samorządowcy byli zdecydowanie za ograniczeniem, a związki i nauczyciele – wiadomo, za utrzymaniem. Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Dziękuję…)

(Senator Janina Sagatowska: Ale jeszcze ja nie uzyskałam odpowiedzi…)

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Tak, tak, ja jeszcze będę odpowiadać, jeszcze nie skończyłam udzielać odpowiedzi pani senator Zając. Było jeszcze pytanie o parabanki. Bardzo dziękuję za poparcie. To są, proszę państwa, niewyobrażalne dramaty. Są takie przypadki, zwłaszcza sprzed momentu wprowadzenia ustawodawstwa antylichwiarskiego, że na przykład człowiek w trudnej sytuacji, z córką chorą na nowotwór, zaciągnął niewielki kredyt, a teraz ma do spłacenia 70 tysięcy zł. A ponieważ to miało miejsce przed ustawami antylichwiarskimi, to wszystko, co ja mogę zrobić, to tylko prosić. Muszę państwu powiedzieć, że przez wszystkie lata mojej działalności publicznej nigdy się dobrowolnie tak nie upokarzałam, jak płaszcząc się przed firmą windykacyjną, o której tu mowa, i błagając – po prostu, bo tylko to mogłam zrobić, jako że nie miałam żadnych instrumentów prawnych – żeby wspomnianemu człowiekowi zredukować zadłużenie. Tak więc rozszerzenie kompetencji KNF i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, twardsze podejście do ochrony konsumenta… Bo UOKiK za dużo… Może nie za dużo, ale chodzi mi o to, że UOKiK bardzo dobrze się zajmuje wielkimi tego świata, jednak są też i konsumenci. I wspomniana kwestia – widzę, że nowy prezes do tego dąży – powinna zostać bardzo wzmocniona.

A teraz przechodzę do… Przepraszam, kartki mi się pomieszały. Proszę przypomnieć… A nie, już mam, już wszystko mam.

(Senator Janina Sagatowska: Większy dostęp do wymiaru sprawiedliwości.)

Tak jest, dostęp do wymiaru sprawiedliwości, kwestia kasacji i procedur. Pani senator ma całkowitą rację co do rozpaczy wspomnianych ludzi i niezrozumienia… To jest nasz główny problem. Bo ludzie nie rozumieją, że ja w przypadku kasacji nie mam uprawnień do tego, żeby skontrolować sam fakt. Jeżeli nie było uczciwego protokołu, to ja potem już nie mogę udowodnić tego, co zrobiono. I bardzo dużo moich spraw upada w tak zwanym przedsądzie. Ja będę bardzo wdzięczna za rozszerzenie moich uprawnień kasacyjnych, jeżeli pani senator może się do tego przyczynić, to my przedstawimy całą listę.

Niemniej jednak jest inna kwestia, która odmieni wspomniane poczucie rozpaczy i niesprawiedliwości. Proszę państwa, mam na myśli nagrywanie rozpraw do celów dowodowych. Bywa, że na rozprawach dzieją się dziwne rzeczy. Ludzie to czują. Często jest to kwestia uprzejmości, poszanowania godności osobistej, zwracania się do stron. Elementy, o których mowa, że tak powiem, w czarodziejski sposób znikają, kiedy rozprawa jest nagrywana. Ministerstwo Sprawiedliwości – urzędnicy, ministrowie może w mniejszym stopniu – stoczyło ze mną długi bój w sprawie tego, że muszą od razu dokonywać transkrypcji i że to jest takie trudne. Ale mi nie chodzi o bezpośrednią transkrypcję każdego nagrania, przekształcanie go w protokół, to jest zupełnie inna sprawa. Mnie chodzi o zrobienie nagrania i zamknięcie go dla celów dowodowych w przyszłości. Gdyby były zarzuty, że na tej rozprawie działy się jakieś straszne rzeczy, to możemy odtworzyć nagranie i sprawdzić, co mówił sędzia. Gdybyście poparli mnie państwo w tym, żeby była taka prosta norma, to od razu mielibyśmy o połowę kasacji mniej, bo można byłoby sprawdzić, jak było. Często strona jest w stresie, czasem jest niesprawiedliwie, ale nie mamy już dowodu tego, bo protokół dyktuje sędzia, a strona czuje się jakby bezbronna czy ma takie poczucie, że nie ma na nic wpływu, że nie ma obiektywizacji protokołu. Dziękuje bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Z wypowiedzi pani rzecznik wynikało, że czasami inicjatywy podejmowane wspólnie, jak ta konferencja, jednak przynoszą efekty, niewielkie, bo niewielkie, ale przynoszą. Chciałbym również panią rzecznik poinformować, że efektem zrealizowania jednego z pani postulatów jest to, że wszystkie posiedzenia komisji senackich są dostępne online, w intrenecie…

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Wystosuję list gratulacyjny.)

…i żadne słowo się nie ukryje, żaden gest się nie ukryje. Myślę, że gdy ktoś przychodzi ze złymi zamiarami, to można będzie również te zamiary odczytać. To chyba w tej kadencji się zaczęło, tak mi się wydaje.

Pan senator Gogacz, a potem pan senator Paszkowski.

Pan senator Gogacz, bardzo proszę.

(Senator Stanisław Gogacz: Może następna osoba zapyta, bo karty nie wziąłem.)

To pan senator Paszkowski, bardzo proszę…

(Senator Bohdan Paszkowski: Też to samo.)

Też?

To w takim układzie senator Gogacz. No, taka sekwencja wydarzeń…

Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Senator Stanisław Gogacz:

Pani Rzecznik, mam pytanie odnoszące się do działu dotyczącego ochrony zdrowia. Chciałbym zapytać, czy państwo prowadzicie ocenę stanu ochrony zdrowia w Polsce, stanu realizacji polityki udzielania świadczeń zdrowotnych niezależnie od interwencji, które otrzymujecie, czy też ta ocena to jest suma interwencji, które otrzymaliście, i w pani sprawozdaniu mamy do czynienia z omówieniem tychże interwencji. Pytam o to również dlatego, że mam w pamięci zachowanie pani poprzednika, który zawsze przygotowywał białą księgę ochrony zdrowia i tam była właśnie suma najróżniejszych działań, które podejmuje rzecznik.

W związku z ochroną zdrowia chciałbym zapytać… Bo w tym dziale związanym z ochroną zdrowia państwo zajmujecie się – to jest litera B – ochroną praw pacjenta. Wiemy, że został powołany urząd Rzecznika Praw Pacjenta. Chciałbym zapytać, jakie są relacje pomiędzy rzecznikiem praw obywatelskich a rzecznikiem praw pacjenta. Czy państwo współpracujecie, czy to jest jakby uzupełnianie działalności?

I jeszcze jedno pytanie, związane z tym, że po tym punkcie, po spotkaniu z panią rzecznik mamy spotkanie na temat polityki polonijnej z ministrem spraw zagranicznych. W pani sprawozdaniu jest informacja o Polakach – ale będących obywatelami polskimi – którzy są za granicą, i o przestrzeganiu ich praw. Chciałbym zapytać, czy kompetencje rzecznika praw obywatelskich są trochę szersze, a mianowicie czy dotyczą również Polaków będących posiadaczami Karty Polaka. Czy w sytuacji, gdy ci posiadacze mają jakieś problemy, pani rzecznik się nimi zajmuje? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Bohdan Paszkowski już może mówić.

Senator Bohdan Paszkowski:

Dziękuję.

Pani Rzecznik, mówiła pani – ja tu siedzę – o tej trudnej sytuacji czy nawet bardzo drastycznej sytuacji osób, które przebywały w szpitalach psychiatrycznych, w oddziałach zamkniętych itd. Ja mam pytanie. Bo zajrzałem do ustawy o ochronie zdrowia psychicznego i zobaczyłem, że w każdym szpitalu jest rzecznik praw pacjenta szpitala psychiatrycznego, który jest pełnomocnikiem rzecznika praw pacjenta. Jest też narodowy program, są różne instytucje. Jak to jest możliwe – bo ja nie mogę tego zrozumieć – że się więzi w szpitalu psychiatrycznym kogoś, co do kogo w zasadzie nie ma, jak się wydaje, przesłanek medycznych, żeby przebywał dziesięć czy piętnaście lat w takim szpitalu? Jak to jest możliwe w naszym demokratycznym kraju w sytuacji, gdy funkcjonują te instytucje, chociażby w tych konkretnych przypadkach? Co się działo z takimi osobami, które sprawowały na przykład funkcję rzecznika w tym konkretnym szpitalu, w którym ktoś został umieszczony na skutek podstępu, jakiegoś złowrogiego działania osób trzecich? Co działo się z tymi osobami, które pełniły takie funkcje?

Pytam, bo to, co pani powiedziała, jest pewną ilustracją tego systemu, który w Polsce funkcjonuje, nie tylko w tych instytucjach, także w wielu innych. To jest przykład bezładu organizacyjnego, w zasadzie znieczulicy społecznej, niekorzystania z przepisów, które obowiązują, ale wymagają być może pewnego zaangażowania i narażenia się komuś, żeby je zastosować. To jest chociażby przykład prokuratury. Pani też krytycznie mówiła – odniosłem takie wrażenie – o prokuraturze, która ma również ogólne zadania z zakresu przestrzegania praworządności w naszym kraju, nie tylko ścigania przestępstw, ale również wchodzenia w pewne sprawy, które funkcjonują w przestrzeni obrony praw pracowniczych, spółdzielczych itd., itd. Ja przyznam, że nie widzę takiego działania tej instytucji, również wielu innych instytucji, które mogłyby rozwiązać problemy, gdyby wykonywały swoje zadania, korzystały z ustawowych kompetencji. Jak to wygląda? Jaka jest pani ocena tych instytucji, które funkcjonują i mają jakieś ustawowe zadania? Pytam, bo gdyby zaczęły one po prostu działać, mogłoby to oszczędzić rzecznikowi wiele pracy.

Drugie moje pytanie jest takie. Teraz jest dość, powiedziałbym, popularny, głośny problem tak zwanych frankowiczów, w ogóle systemu bankowego. Ostatnio chyba na wniosek pani rzecznik był uchylany bankowy tytuł egzekucyjny, będący pewnym reliktem poprzedniego systemu, w którym wszystkie banki były państwowe. W całym systemie bankowym jest ten problem, że banki są instytucjami zaufania publicznego, ale korzystają z uprawnień, których czasem nie posiadają instytucje państwowe. Tu jest jakaś sprzeczność systemowa, jak się wydaje. Czy w tej materii, również w kontekście frankowiczów, widzi pani rzecznik pewien problem i ewentualnie jakieś swoje działania w tym obszarze podejmowała lub chciałaby podejmować? Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze pytania?

(Senator Piotr Zientarski: Ja mam jedno pytanie.)

Pan senator Zientarski.

(Senator Mieczysław Gil: Ale kartki nie ma.)

Aha, dobrze, pan senator Zientarski, już, już.

Bardzo proszę.

(Senator Alicja Zając: Nie masz, Piotrze…)

Niestety. (Wesołość na sali)

Proszę wszystkich, którzy chcą zadać pytania, żeby sprawdzili, czy są w stanie zadać pytania. (Wesołość na sali)

Bardzo proszę.

Senator Piotr Zientarski:

W końcowej fazie pani wystąpienia pani profesor wspominała o wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który nie został wykonany. O jaki wyrok konkretnie pani chodziło? Mnie to interesuje jako szefa Komisji Ustawodawczej.

Przy okazji chciałbym panią poinformować, że jeśli chodzi o wykonanie orzeczenia Trybunału związanego z tak zwanymi billingami, najkrócej rzecz ujmując, to inicjatywa już jest przygotowana, Senat, Komisja Ustawodawcza już podjęła pracę, rozpoczęliśmy, właściwie jutro rozpoczynamy konsultacje. W związku z tym myślę, że w ciągu kilku tygodni ta sprawa wreszcie nabierze tempa i nastąpi jej finał, przynajmniej w Senacie, jeżeli chodzi o przygotowanie inicjatywy.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Bardzo proszę, Pani Rzecznik.

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Dziękuję bardzo.

(Głos z sali: Pani Rzecznik, jeszcze…)

Tak, tak.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Widzę, że biuro funkcjonuje cały czas.)

Tak.

Pan senator Gogacz. Bardzo dziękuję za pytania. Chcę powiedzieć, że bardzo dużą część mojego sprawozdania zajmują kwestie ochrony zdrowia. Większość spraw pochodzi ze skarg, ale są oczywiście i takie, które są podejmowane z urzędu. Właściwie ma pan senator rację i tak jak to zrobiłam w przypadku działań „Rzecznik Praw Obywatelskich na rzecz przedsiębiorców”, postaram się wyodrębnić z moich sprawozdań, jako taką swoistą białą księgę, części dotyczące ochrony zdrowia. Zrobię z tego również publikację, w sposób gospodarczy, jako e-book, czy też przygotujemy to w ramach małej poligrafii, a przynajmniej postaram się, by była to odrębna publikacja. I postaramy się to panu senatorowi przekazać.

To się łączy z pytaniem pana senatora Paszkowskiego i dotyczy mojego podejścia czy też spojrzenia na kwestie praw pacjenta i ochrony zdrowia, organizacji Ministerstwa Zdrowia. Jeżeli państwo senatorowie pozwolą, to ja troszkę te kwestie połączę. Proszę popatrzeć, ja burzyłam się przeciwko wyprowadzeniu departamentu praw pacjenta z Ministerstwa Zdrowia, wskutek czego teraz w procesie decyzyjnym w Ministerstwie Zdrowia, w tym wewnętrznym procesie, nie ma uwzględnionego takiego jakby adwokata pacjentów. A z tego departamentu zrobiono urząd Rzecznika Praw Pacjenta, z tym że to nie jest prawdziwy rzecznik w znaczeniu międzynarodowym, ombudsman, a więc władza niezależna od administracji, tylko jest to właściwie, ujmując rzecz prawidłowo, pełnomocnik rządu do spraw pacjentów. A pani pełnomocnik z kolei skarży się na to, że ma małe uprawnienia. Ja w wielu sprawach zwracam się… a czasami to pani rzecznik praw pacjenta zwraca się do mnie, żebym to ja podjęła jakąś sprawę. My mamy też uprawnienia kontrolne, tak jak to jest wobec całej administracji… Ale powiem szczerze, że w moim przekonaniu nie osiągnięto za pomocą tej instytucji celów, o które tu chodzi. I gdybym ja miała choćby część tych osiemdziesięciu dziewięciu etatów, którymi dysponuje rzecznik praw pacjenta, to mogłabym silniej się tym wszystkim zająć. Mogę sobie wyobrazić sytuację, w której rzecznik praw pacjenta jest zastępcą rzecznika praw obywatelskich i może korzystać z całej jego aparatury – to byłoby tańsze dla budżetu. I chcę podkreślić – a mogę to powiedzieć spokojnie, kończąc kadencję, zwłaszcza że ja tu już nie mówię o sobie – że uważam, iż to byłoby bardziej logiczne rozwiązanie. A jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby przywrócenie departamentu ochrony praw pacjenta. Oczywiście ze względu na wagę ochrony zdrowia i ze względu na osobiste zaangażowanie pani premier jako lekarza ja w pełni rozumiałabym też taką sytuację, gdyby był pełnomocnik do spraw pacjentów czy pełnomocnik ochrony zdrowia w kancelarii premiera w randze ministra, bo to jest też możliwe. Ale to nie jest sprawa, na którą ja mogę wpłynąć jako rzecznik. To państwo, jako parlamentarzyści, muszą to rozstrzygnąć. Na pewno pomysły, żeby ustanowić osobnego, w pełnym sensie rzecznika, takiego, jakim ja jestem, a także żeby niejako rozmnożyć rzeczników, to są pomysły potępiane przez międzynarodowe struktury rzeczników, bo w ten sposób tylko doprowadza się do osłabiania prestiżu rzecznika i jego pozycji prawnej. W niektórych krajach jest po pięciu, sześciu rzeczników i oni niewiele znaczą. No, można niby ustanowić ich dwunastu – bo zawsze ktoś sobie przypomni, że jest jakiś nowy problem… U nas jednak ta jedna instytucja rzecznika ma pewną rangę.

Kwestia Karty Polaka. Sytuacja jest taka, że moją kognicją obejmowani są wyłącznie obywatele polscy, a jeżeli chodzi o Polonię, to ja działam w jej sprawie poprzez rzeczników w danych krajach. Na przykład jest to Peter Tyndall, rzecznik irlandzki – jestem z nim w ścisłym kontakcie, jeżeli chodzi o prawa Polaków w Irlandii…

(Senator Stanisław Gogacz: Obywateli polskich?)

Tak… A nie, już obywateli… Nawet takich osób, które są już obywatelami irlandzkimi, ale są Polonią i w związku z tym mają specyficzne problemy. Wtedy o ich sprawy ubiega się rzecznik irlandzki. A jeżeli ktoś jest obywatelem polskim, to pozostaje w mojej kognicji i może się zwrócić ze skargą do mnie, jak każdy inny obywatel, obojętnie, gdzie mieszka.

Karta Polaka nie oznacza jednak obywatelstwa, a więc w takich przypadkach działam poprzez ombudsmana ukraińskiego – my mamy bardzo dobre, żywe kontakty. Ale jeżeli ktoś zgłosi do mnie konkretną sprawę w tym zakresie, to zajmuję się tym sama albo, jeżeli ta osoba nie jest już obywatelem polskim, poprzez ombudsmana danego kraju. Tak jest w przypadku Norwegii – a tam mamy teraz wielki kłopot – która przecież jest ojczyzną praw człowieka, tak jak Szwecja, tymczasem sprywatyzowanie tam usług opieki zastępczej wobec dzieci odbieranych rodzicom doprowadziło do wielu wątpliwych przypadków. Polski konsul nie jest zawiadamiany o tym, że polskie dziecko zostało odebrane rodzicom, tymczasem to dziecko traci prawo do swojej tożsamości, do religii, jest umieszczane gdzieś tysiąc kilometrów dalej… A podstawy do tego są bardzo wątpliwe, wynikają czasem z różnic kulturowych – na przykład chodzi o to, że dziecko jest w długotrwałym smutku po śmierci babci, a z norweskiego punktu widzenia ten smutek jest zbyt długi, nadmierny, graniczy z depresją i powoduje, że pojawiają się podejrzenia wobec rodziców. W naszej kulturze jest to coś normalnego, związanego ze ścisłymi związkami rodzinnymi z poprzednim pokoleniem. Możecie państwo się zapoznać z moimi wystąpieniami do norweskiego ombudsmana. Jestem też w kontakcie z czeskim rzecznikiem praw obywatelskich. Nie tylko ja mam te pretensje – praktycznie wszystkie słowiańskie kraje mają w tym zakresie pewien konflikt z Norwegią. Tym również się zajmujemy.

Skoro mówimy o Polonii, to chciałabym powiedzieć, że jest osoba, która nas łączy szczególnie: członkiem Rady Społecznej, honorowym, najstarszym, jest pan Władysław Zachariasiewicz. Jest on wielkim przyjacielem naszego urzędu, zasiada też w radzie konsultacyjnej i jest w ścisłych kontaktach z Senatem i z panem marszałkiem Borusewiczem. Chciałabym tylko zasugerować czy podpowiedzieć… Pan Zachariasiewicz jest w tej chwili w szpitalu. My oczywiście wystosujemy list, ale, jak myślę, list Senatu, senatorów byłby dla człowieka w sędziwym wieku, który jest takim pomnikiem II Rzeczypospolitej i który całe życie poświęcił Polsce, wyrażeniem szczególnych pozdrowień czy wdzięczności i byłby istotny.

Pan senator Paszkowski pytał… O rzeczniku praw pacjenta już mówiłam, ale oczywiście służę szczegółowymi danymi. Chętnie je panu przekażę. Narodowy program ochrony zdrowia psychicznego, który mamy, w moim przekonaniu nie jest wykonywany. Mamy rzeczników w szpitalach psychiatrycznych – takich, którzy są dobrzy, ale i takich, którzy nie wykonują właściwie swoich działań, na co wskazują nasze wizytacje w zakładach psychiatrycznych. Ja uważam, że cały ten system wymaga przeglądu i odnowy. Wszystkie szczegółowe rekomendacje, którymi teraz nie mogę Senatu zajmować, są w naszych raportach dotyczących ochrony zdrowia psychicznego: w raporcie na temat sytuacji osób chorych na Alzheimera i innych szczegółowych raportach. Do tego dojdzie jeszcze raport dotyczący chorych na Parkinsona, na depresję i będziemy mieli komplet. Tam są wnioski legislacyjne, które… Nie wiem, czy państwo mają teraz na sali te raporty, ale jeżeli nie, to jutro zostaną panu senatorowi i prezydium Senatu dostarczone. Oczywiście na życzenie przekażemy je wszystkim senatorom. Ta część systemu nam nie wyszła i trzeba ją zmodyfikować. A to jest bardzo kosztowne. Wiem, że w Stanach Zjednoczonych są firmy ubezpieczeniowe, które odmawiają ubezpieczania od chorób psychicznych. Polska się tym zajmuje, lepiej lub gorzej. Mój główny protest, moja główna pretensja do Ministerstwa Zdrowia jest taka: mamy ostatnią szansę na wielkie pieniądze na deinstytucjonalizację, na małe, lokalne środki zdrowia psychicznego takie jak „Słoneczny Dom” w Warszawie, ośrodek w Głogowie i inne, ale możemy tę szansę stracić. Ja w rozpaczy zorganizowałam na ten temat debatę, na którą zaprosiłam również członków Komisji Europejskiej. To byłaby dla nas wielka szansa. Zaproszony wiceminister wykazał, że po prostu kompletnie się nie orientuje w problemach deinstytucjonalizacji. Ja musiałam potem słuchać wyrzutów członków komisji i jeszcze się naraziłam na wstyd… Możemy mieć kilka miliardów złotych, zupełnie ekstra, na ochronę zdrowia psychicznego, ale te wnioski muszą być złożone. Mamy bardzo mało czasu. Gdyby komisja senacka praw człowieka czy zdrowia wezwała odpowiednich ministrów i zapytała, co z deinstytucjonalizacją, stanowiłoby to dla mnie prawdziwą pomoc.

Jeżeli chodzi o działalność prokuratur i w dobrym, i w złym… Prokurator generalny wziął udział w naszej konferencji, w naszym spotkaniu w Auschwitz. Pan dyrektor Soczewica zajmuje się tym programem pamięci. Jest sprawa, której nie zdołałam… Chodzi o zorganizowane wyjazdy szkół do Auschwitz i innych miejsc pamięci zbrodni hitlerowskich i stalinowskich. Tylko Wrocław, który chcę pochwalić i któremu chcę podziękować, podjął tę moją inicjatywę i to zadziałało fantastycznie. W muzeum Auschwitz zrobiliśmy szkolenie dla sędziów i prokuratorów. Prokurator generalny przybył, wziął pod uwagę moje argumenty i zmienił wytyczne. Ale w innych sprawach jest dużo trudniej. Niestety ogólnego bilansu nie mogłabym określić jako pozytywny, ponieważ… M…bilansu określić pozytywnie, ponieważ… Mogą państwo zapoznać się z moimi uwagami krytycznymi przed złożeniem sprawozdania, udostępniłam to też premierowi i prezydentowi. Możecie państwo czerpać… To sprawozdanie jest tak obszerne po to, żebyście państwo mogli z niego czerpać również w swojej pracy. Tam jest wiele spraw, które są rozwojowe, jak to mówi policja, i wymagają podjęcia przez rzecznika.

Co do frankowiczów… To bardzo często są wadliwe umowy. Czasem w sprawach indywidualnych my pomagamy ludziom w ten sposób, że przede wszystkim patrzymy w taką umowę, a tam jest nieraz tyle klauzul niedozwolonych, są tak skandaliczne rzeczy, że czasami udaje się człowieka w ogóle od tej umowy uwolnić.

Przyszedł czas na przywrócenie równowagi. Co do bankowego tytułu egzekucyjnego, to postaram się panu senatorowi i panu senatorowi Michalskiemu przedstawić moją odrębną publikację w tej sprawie, gdzie pokazuję, jak sąd na początku, w roku 1997, potrafił skonstruować… To sądownictwo zrobiło, te tytuły egzekucyjne były skonstruowane jak coś, co się należy państwu, a podmioty prywatne to bezwzględnie wykorzystały. Ostatnio zmieniła się już linia orzecznictwa, ale to wymaga wzmocnienia przez ustawodawcę, bo to są bardzo brutalne działania… Ciągle traktujemy banki z wielkim zaufaniem, jak gdyby one były organami państwowymi. To jest tragedia całego pokolenia. Osoby starsze mają – tu pani senator mówiła o zaufaniu – wielkie zaufanie do banków i traktują je jak powierników, jak najuczciwszego osobistego doradcę. Jakże gorzko się mylą. Wiemy, że w przypadku frankowiczów to była – tak czytamy w mediach, były tam wyznania pracowników – akcja zrobiona z premedytacją, z zimną krwią. Wynajmowano biura, brano elegancko ubranych młodych ludzi, którym płacono grosze i którzy mieli tylko jedno zadanie: wycisnąć ten krem. Parlament może tu przywrócić równowagę, może silniej obciążyć banki skutkami ich zaniechań i działań. Nie będzie to sprzeczne z konstytucją i z prawem europejskim, jeżeli się to mądrze zrobi. I rzecznik praw obywatelskich nie tylko się temu nie przeciwstawi, ale… Pan rzecznik Czerniawski się tym szczególnie zajmuje, bardzo proszę, jeżeli ktoś z państwa senatorów jest tym zainteresowany, można podejść i podjąć takie działania… Mamy pełne obserwacje i mamy opracowane sposoby na to, co można zrobić w tej sprawie. Już po aferze Amber Gold przygotowaliśmy specjalny raport, który udostępniliśmy również rządowi.

Nie wiem, czy to wystarczy…

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Dziękuję…)

Jeszcze było… Przepraszam…

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Chodziło o te…)

…pytanie pana senatora Michalskiego…

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: …Zientarskiego.)

…Zientarskiego.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: O wyrok Trybunału Konstytucyjnego.)

A, tak, już czytam z sygnaturami… Dla pana senatora Zientarskiego. Chodzi o system wsparcia osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. Tu jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego – wcześniej nie podałam numeru – K 38/13, niezgodne z konstytucją jest zróżnicowanie prawa do świadczenia pielęgnacyjnego ze względu na moment powstania niepełnosprawności. I sprawa SK 7/11, niezgodny z konstytucją jest brak prawa do świadczenia pielęgnacyjnego wobec rodzica, który zrezygnował z pracy zarobkowej w związku z koniecznością sprawowania opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, w sytuacji, gdy drugi z rodziców ma ustalone prawo do świadczenia pielęgnacyjnego na inne dziecko w rodzinie. I na to jeszcze się nakłada uchwała powiększonego składu NSA, sygnatura OPS 15/13, dotycząca dodatku na każde dziecko w przypadku korzystania z urlopu wychowawczego w celu sprawowania opieki, tam występowaliśmy w sprawie sprawowania opieki nad więcej niż jednym dzieckiem. To są te najważniejsze sprawy.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Pani Rzecznik.

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Przepraszam pana senatora Zientarskiego, przejęzyczyłam się.)

Teraz pytania zadają panowie senatorowie Gil i Dobkowski oraz pani marszałek Pańczyk-Pozdziej.

Pan senator Gil, bardzo proszę.

Senator Mieczysław Gil:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Rzecznik, ja mam pytanie dotyczące ludzi „Solidarności”. Pani rzecznik wspomniała tu o różnych działaniach. Rozumiem, że dzięki Senatowi i dzięki pani rzecznik wiele spraw poszło do przodu w tym pozytywnym znaczeniu, jednak zapytałbym o to, jakie problemy jeszcze występują. Rozumiem, że duże środowiska… Wymieniona już Nowa Huta jakoś sobie radzi, ale…

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Nie radzi sobie.)

…w wielu miejscowościach, na wielu terenach, ludzie dawnej „Solidarności”, tej pierwszej, często pokrzywdzeni, pozostali sami. I często nadal spotykają się z presją środowiska, co jest dla nich niekorzystne, padają też jakieś uszczypliwe uwagi. Czy w zakresie tych działań są jakieś problemy?

Oczywiście dziękuję za sprawozdanie. Słuchałem go z wielkim zainteresowaniem, nawet kiedy nie byłem przez pewien czas na sali. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Dobkowski, bardzo proszę.

Senator Wiesław Dobkowski:

Dziękuję bardzo.

Pani Profesor, po tym, co pani mówiła i po tym, jakie pytania były zadawane, jestem zaniepokojony tym, że w obecnych czasach ludzie zdrowi psychicznie mogą być praktycznie więzieni w szpitalach psychiatrycznych. Często na przykład tracą stanowiska kierownicze wskutek zmowy podwładnych czy też współpracowników. Jak to się dzieje, że lekarze psychiatrzy do tego dopuszczają? Czy nie potrafią rozpoznać choroby psychicznej, czy brakuje im kwalifikacji? Czy przyczyną nie jest to, że psychiatria jest traktowana po macoszemu i po prostu ludzie zdolni nie kończą tej specjalizacji, idą raczej w innych kierunkach? Również warunki pracy w szpitalu psychiatrycznym są o wiele gorsze niż w innych szpitalach. Jest promyk nadziei w tym, co pani mówiła, że jest możliwość pozyskania środków, ale chyba jest po prostu małe zainteresowanie – nawet władz – tym, żeby akurat w dziedzinie psychiatrii pozyskać te środki. Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pani marszałek Pańczyk-Pozdziej, bardzo proszę.

Senator Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję bardzo.

Pani Profesor, ja słuchałam pani sprawozdania u siebie. Rzeczywiście było bardzo rzetelne, bardzo obszerne – dziękuję za to. Mówiła pani w tym sprawozdaniu, że osobami najbardziej poszkodowanymi w naszej rzeczywistości są osoby chore psychicznie. To jest wszystko prawda, ale ja uważam, że obok nich jest też bardzo wielka grupa osób starych, samotnych, mieszkających na prowincji, które z różnych powodów nie korzystają z internetu, z telefonów komórkowych, z kart płatniczych. I właśnie te karty płatnicze są tutaj kwestią, o której chcę mówić. Ci ludzie nie korzystają z nich z różnych powodów – z tego względu, że bankomat jest odległy albo też po prostu się boją, że sobie nie poradzą. I w związku z tym swoje emerytury i renty otrzymują w sposób tradycyjny, czyli pocztą. Jednak coraz częściej docierają do mnie sygnały, że poczta świadczy te usługi bardzo nierzetelnie, wręcz odmawia przesyłania tą drogą tych, nazwijmy to, czasami nędznych groszy. Uważam, że jest to niezwykle upokarzające, wręcz uwłaczające godności, kiedy stary człowiek czatuje przy drzwiach czy przy oknie na listonosza, który albo przyjdzie, albo nie przyjdzie. Czy nie dałoby się coś z tym zrobić? Czy nie dałoby się w jakiś sposób spowodować, żeby ująć tym ludziom, i tak już steranym życiem i samotnością, troski o ten grosz, który im się po prostu należy jak psu zupa? Przepraszam za to określenie, ale ta sytuacja, kiedy wyczekują na swoje pieniądze, jest niezwykle upokarzająca. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę, Pani Rzecznik.

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Nie wiem, czy pan senator Gil był obecny, kiedy obszernie mówiłam o idei instytucji Domów Solidarności i o pewnych działaniach, w związku z tym…

(Senator Mieczysław Gil: Słyszałem, słyszałem.)

Ja po prostu zapraszam do współpracy, bo dla mnie to idealna forma, przeznaczona właśnie dla tych, którzy nie tylko nie mają środków finansowych, ale często też pogubili się życiowo, nie mają rodzin. W ich przypadku to jeszcze nie jest faza na dom seniora. Tutaj chodzi też o kwestię okazania szacunku przez społeczeństwo. Ja nie wiem, czy Nowa Huta radzi sobie aż tak dobrze, że nie potrzebuje Domu Solidarności. Ja chętnie objęłabym nad wspomnianym działaniem patronat, gdyby zawiązał się choćby komitet organizacyjny. Mam też dziesięć takich trudnych przypadków, chętnie bym je pokazała panu senatorowi, w których nie mogę uzyskać renty specjalnej – bo tym też czasem się zajmujemy. Będę o nią występować i chętnie bym pana, ze względu na pana historyczne zasługi, prosiła o pomoc. No i zapraszam do Katowic w poniedziałek, gdyby zechciał pan znaleźć czas i zobaczyć, jak działa pierwszy zespół, dotyczący Jastrzębia. Można by było od razu stworzyć taki zespół dotyczący Nowej Huty.

Pan senator Dobkowski… Odpowiem już krótko, ale treściwie, a mianowicie: oczywiście, potrzebujemy wzmocnienia kontroli sądowej. Błędy w sztuce się zdarzają, przestępstwa też się zdarzają, zdarza się przecież nawet, że jakiś gang namówi psychiatrę do współpracy. To jest ludzka rzecz, tak jest w każdym państwie. Ale my mamy za słabą kontrolę sądowa i za małe prawa osoby chorej do przedstawienia swoich racji przed sędzią, do gwarancji, że takie przedstawienie nastąpi. Ja już o to występowałam. Wystarczy zrealizować mój postulat de lege ferenda.

Ma pan też rację co do zaniedbania psychiatrii. Jeżeli lekarz ma do wyboru pracować w cudownym, wypieszczonym szpitalu kardiologicznym lub w odrapanym, czasami brudnym – z zewnątrz, bo w środku czysto – szpitalu psychiatrycznym, no to gdzie będzie szedł, jeżeli pomyśli o prestiżu społecznym? W innych krajach zawody, o których tu mowa, należą do najwyżej opłacanych i najbardziej prestiżowych. U nas nie.

Psychoterapia jest niezbędna ofiarom wypadków, ofiarom klęsk żywiołowych, katastrof. Od dawna upominam się o psychoterapię na receptę. Ona w Polsce praktycznie nie przysługuje na receptę, tylko w wyjątkowych przypadkach. To jest zaniedbany, ciemny obszar, który musimy w całości zmienić – od kształcenia psychiatrów, po odpowiedzialność w przypadku błędów w sztuce. Proszę spojrzeć – ja wczoraj mówiłam o tym w Sejmie – na wyniki orzeczeń dyscyplinarnych. Ja z wielkim szacunkiem podchodzę do samorządu lekarskiego, ale jeśli sądzić po liczbie orzeczeń dyscyplinarnych o wykluczeniu z zawodu czy innych, to mamy służbę zdrowia lepszą niż Szwajcaria, Stany Zjednoczone i Niemcy. Ponieważ u nas jest o wiele mniej orzeczeń dyscyplinarnych. To wszystko wymaga zmian. Myślę, że taki właśnie czas zmian nadchodzi, ponieważ jest w omawianym tu zakresie również frustracja społeczna. My możemy przyczynić się do wspomnianych zmian tylko rzetelną współpracą z lekarzami. Zapraszam do wspomnianej już koalicji przeciw depresji, którą stworzyli sami psychiatrzy, w porozumieniu z organizacjami pozarządowymi i społecznymi. Gdyby pan senator objął wspomniane działanie swoim patronatem, wziął w tym działaniu udział, to byłoby fantastycznie. A kontrola sądowa… Wzmocnienie kontroli sądowej jest konieczne.

Pani marszałek Pańczyk powiedziała o wykluczeniu cyfrowym. Zapraszam potem do krótkiej rozmowy z panią dyrektor Imiołczyk, która prowadziła nasze szerokie działania w zakresie zmniejszenia wykluczenia cyfrowego. Powstały na przykład, z naszego skromnego budżetu, liczne poradniki, stworzone po to, żeby chronić starszych ludzi przed krzywdą, Wydrukowany dużymi literami, łatwy do zrozumienia tekst. Jest poradnik dotyczący odwróconej hipoteki, jest poradnik dotyczący usług zdrowotnych czy dyskryminacji osób starszych. Może pan senator otrzymać u nas komplet takich poradników i zobaczyć jak można je wszystkie… Możemy przekazać prawa autorskie i można jeszcze dodrukować w Senacie.

Jeżeli chodzi o wspomniane emerytury, to wystarczy, że… Usługa, o której mowa, to jest usługa powszechna. I wystarczy, żeby państwo, kontraktując z poczta, już przecież sprywatyzowaną, powiedziało: warunkiem, abyście, jako poczta, dostali taki lukratywny, fantastyczny kontrakt – a wiemy, że jest duża konkurencja z prywatnymi podmiotami – jest zagwarantowanie powszechnej usługi dostarczania rent i emerytur osobom wykluczonym cyfrowo. To jest do zrobienia, tylko trzeba nad tym usiąść. Tak że gdyby pani marszałek zechciała się wspomnianej kwestii szczególnie poświęcić, to nasze biuro bardzo chętnie wskaże konkretne działania w tym kierunku.

Senator Jan Wyrowiński:

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Pani Rzecznik.

Ja chciałbym jeszcze powiedzieć kilka słów jak gdyby w nurcie tego, o czym mówił senator Gil i o czym mówiła pani rzecznik, jeśli chodzi o pomoc dla działaczy opozycji antykomunistycznej. Od 31 sierpnia rozszerzy się zakres możliwości tej pomocy. Chciałbym zwrócić uwagę, że w tych najtrudniejszych przypadkach, o których mówiła również pani rzecznik – jest to bodajże dziewięć osób – będzie uruchomiony mechanizm zagwarantowany w art. 10 ust. 7; cytuję: „W szczególnie uzasadnionych przypadkach Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych może przyznać pomoc pieniężną na innych warunkach niż określone w ust. 3–6”. I to właśnie odnosi się do takich sytuacji, takich przypadków. Pojawił się, poza ewentualną rentą specjalną itd., nowy mechanizm, który wychodzi naprzeciw takim oczekiwaniom. To po pierwsze. A po drugie, warto zauważyć, że w każdym województwie pojawią się umocowane ustawowo rady konsultacyjne, które będą tworzyli byli działacze i których jednym z zadań będzie, cytuję: „analiza sytuacji życiowej działaczy opozycji antykomunistycznej i osób represjonowanych z powodów politycznych oraz przedkładanie Szefowi Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych dezyderatów w sprawie podjęcia działań zmierzających do zapewnienia im pomocy i opieki oraz należnego szacunku i pamięci”. To jest potężny mechanizm instytucjonalny…

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: To jest fantastyczne.)

…który oprócz tego, że będzie próbą integracji tego środowiska, które jest niestety podzielone i składa się zarówno z osób samotnych, powiedzmy, takich zapomnianych, jak i…

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Są również w schroniskach dla bezdomnych…)

Tak. I to będzie obowiązek, który będzie ciążył na władzach sejmiku, czyli samorządu terytorialnego. I myślę, że akurat ta inicjatywa – oczywiście przy wielkim podziwie dla konsekwencji działań prowadzonych przez panią rzecznik, jeżeli chodzi o te domy – też jakoś wpisze się w możliwości, które stwarza wspomniana ustawa. Tutaj najtrudniejsze w tej chwili jest to, że, jak pamiętamy, Senat przyjął wniosek, żeby z budżetu zagwarantować 25 milionów na start tej ustawy, i trzeba te pieniądze wydać do końca roku. Ustawa wchodzi w życie od 31 sierpnia, czyli zaledwie cztery miesiące pozostało na to, żeby te pieniądze wydać. Tak więc to od prężności działania i od aktywności tych środowisk, również tych środowisk zorganizowanych, będzie zależało to, czy tymi pierwszymi osobami, które będą mogły uzyskać chociażby tą jednorazową pomoc pieniężną, będą ci najbardziej potrzebujący, to, czy te osoby zostaną odnalezione i czy one jako pierwsze otrzymają pomoc.

Bardzo proszę, Pani Rzecznik.

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Ja chciałabym szczególnie podziękować za radę konsultacyjną, bo ona przywraca podmiotowość, to znaczy chodzi o to, że nie tylko się troszczymy, lecz także współdziałamy. Bardzo dziękuję panu marszałkowi Wyrowińskiemu i całemu Senatowi za tę zmianę. Wreszcie mamy jakieś narzędzie i mam już kandydatów do rady konsultacyjnej.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Paszkowski i pani senator Koc.

Bardzo proszę.

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Ja już myślałam, że to koniec.)

Nie, jeszcze nie koniec. W Senacie nie jest łatwo.

Senator Bohdan Paszkowski:

Ja mam takie pytanie, które w pewnym sensie zabrzmiało na posiedzeniu komisji praw człowieka, ale myślę, że dobrze byłoby, żeby i na posiedzeniu Senatu ono padło. Mianowicie chodzi mi o kwestię dość wstydliwą… Być może w pani obszarze zainteresowania leży również zjawisko tak zwanego handlu ludźmi.

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Jeszcze jak…)

Czy mogłaby pani rzecznik coś na ten temat powiedzieć, o skali tego zjawiska, o zagrożeniu z tym związanym? Czy mogłaby pani się do tego odnieść również w kontekście tego, że obywatele polscy mogą paść ofiarą takiego procederu? Czy pani rzecznik w obszarze wymiany międzynarodowej, jeżeli to ma miejsce na terenie Polski, również interweniuje, współdziała tutaj z innymi organizacjami itd.? Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

I pani senator Koc, bardzo proszę.

Senator Maria Koc:

Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Rzecznik, ja również chciałabym podziękować za wnikliwe, obszerne sprawozdanie. I chciałabym zadać pytanie dotyczące sytuacji mniejszości romskich w Polsce. Wiem, że Romowie borykają się z wieloma problemami, ciągle pozostają na marginesie życia społecznego, co w wielu miejscach w Polsce jest źródłem różnych konfliktów. Jak w pani ocenie wygląda sytuacja Romów w Polsce? Jak ocenia pani różne programy rządowe, które na rzecz Romów były i są realizowane w naszym kraju? Czy one są efektywne? Co właściwie należałoby zrobić, żeby sytuację mniejszości romskiej poprawić i żeby pomóc tej grupie etnicznej w pełnym włączeniu się w życie społeczne?

Jeszcze drugie, krótkie pytanie, dotyczące kart parkingowych dla osób niepełnosprawnych. Zapewne też wiele próśb o interwencje w tej sprawie wpłynęło do pani biura. 1 grudnia 2014 r. wiele osób niepełnosprawnych straciło uprawnienia do posiadania tych kart, zwłaszcza osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności. Czy pani się tym interesowała i interweniowała w tej sprawie? Chociażby do mojego biura senatorskiego zwracają się osoby z prośbą o taką interwencję, chciałabym więc zapytać panią o stanowisko w tej sprawie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze pytania do pani rzecznik?

Być może to było ostatnie pytanie, Pani Rzecznik. Bardzo proszę o odpowiedź.

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz:

Bardzo dziękuję.

Handel ludźmi. Proszę państwa, to jest tak, jak w psychiatrii… Jeden z zaniedbanych tematów. Bardzo bym się cieszyła, gdyby w Senacie albo przynajmniej w senackiej komisji wysłuchano na przykład przedstawicieli fundacji „La Strada”, ponieważ Polska jest traktowana zarówno jako kraj tranzytowy w przypadku handlu ludźmi, jak i źródło dostarczania ludzi, którymi się handluje. Kobiety, młode kobiety i młodzi mężczyźni. Jest to zaniedbane społecznie. Zwracam uwagę, że państwa skandynawskie radzą sobie z tym problemem w sposób radykalny, sięgając po karalność klientów prostytutek. I dopiero karalność klientów prostytutek spowodowała radykalną zmianę w tym obszarze. U nas tej sprawie poświęcają się dwie fundacje, które w moim przekonaniu powinny być o wiele silniej wspierane przez państwo – La Strada i Itaka. Mamy ogromną liczbę zaginionych młodych ludzi. Część z nich popełniła samobójstwo czy po prostu zniknęła gdzieś w Europie. Ale to bardzo często są ofiary handlu ludźmi. I państwo jest jak gdyby ślepe na to, może nie tylko państwo, ale też społeczeństwo… Jolanta Kwaśniewska, która się zaangażowała w tę sprawę, powiedziała, że kiedy w jednej z telewizji komercyjnych miała być audycja na ten temat, to mimo że jej obecność gwarantuje niezłą oglądalność, w ostatniej chwili to odwołano, bo powiedziano, że temat jest zbyt smutny i drastyczny. Nie ma akcji edukacyjnej wśród młodzieży wyjeżdżającej na wakacje, czasami do pozornej pracy, która musi wiedzieć… Ja się tym zajmowałam już jako ambasador w Austrii. Kiedy młoda dziewczyna wyjeżdżała do pracy w pizzerii, matka miała podejrzenia, a więc pojechała razem z nią, żeby się zatrudnić, żeby dziecka pilnować, i obydwie wylądowały w ukrytym przestępczym domu publicznym, gdzie siłą trzymano je aż do ucieczki, półtora roku później, jednej z kobiet. Kary za ten proceder były niezwykle niskie.

Mamy do czynienia z ciemną liczbą. Tym, co można zrobić, są wielkie akcje edukacyjne, bo terenem łowów są wielkie wiejskie dyskoteki, terenem łowów są miejscowości wypoczynkowe, uzdrowiskowe, z których po prostu nagle nie wraca jakaś część młodych ludzi. Rozpacz rodziców, którzy wciąż jeszcze nie są – w przeciwieństwie do rodziców ofiar wypadków drogowych – zorganizowani, przeciąga się na lata, jest wyniszczająca i potworna. Rzadko udaje się odbić czy znaleźć te ofiary handlu ludźmi. Profilaktyka jest tu najważniejsza. Wyczulenie, szkolenia Straży Granicznej… Równocześnie patrzymy obojętnie na te ofiary handlu ludźmi, które mamy w kraju. Przyklejanie etykietki, że to jest prostytucja dobrowolna, jest po prostu śmieszne. W 90% to są ofiary zorganizowanych gangów. Oczywiście działamy w tej sprawie. Na przykład jest bardzo ważna zmiana… Ofiara handlu ludźmi nie zawsze się boi i nie zawsze deklaruje od razu na granicy, jeżeli jest migrantką… Chodzi o to, że można też zrobić to później. Jest dobra współpraca Straży Granicznej i Policji właśnie z fundacją „La Strada”. Mamy ukryte domy pobytu dla tych ofiar, które zeznają przeciwko swoim oprawcom. Czasami jest takie myślenie: jak się tak buntuje, to czemu nie ucieknie? Pamiętajmy, że gangi międzynarodowe grożą wtedy rodzinie pozostawionej w innym kraju oraz że system wielokrotnych gwałtów i bicia jest sprawdzoną metodą doprowadzenia ofiary do takiej apatii, bierności i poczucia beznadziejności, że ona nawet nie jest w stanie uciec. Widzimy te kobiety codziennie na polskich drogach. I państwo polskie, ale również politycy, organizacje społeczne, mogłoby robić o wiele więcej. Taki sam los spotyka polskie dziewczęta i chłopców. Nie ma żadnej akcji w szkołach, nie ma akcji w dyskotekach, nie ma billboardów, które by przed sezonem letnim ostrzegały, co takie osoby może czekać. Nawet jeżeli po kilku latach uda się odzyskać taką ofiarę, to po wielokrotnych gwałtach i ciężkim biciu zwykle wymaga wieloletniego pobytu w zakładzie psychiatrycznym. Ze względu na jakąś głupią wstydliwość ani media, ani organy państwa nie eksponują tej kwestii. Ale bez zrozumienia społecznego, bez akcji społecznych prawo się nie zmieni. To tyle – oczywiście mogę mówić dłużej – na ten temat. Polecam… Nasza współpraca jest ścisła, założycielka La Strady jest laureatką nagrody rzecznika praw obywatelskich za ochronę praw człowieka, jest członkiem Rady Społecznej oraz kapituły nagrody rzecznika praw obywatelskich. Ale moje poczucie bezsilności w tej sprawie… Ja sama przy okazji różnych spotkań z młodzieżą, ze studentami, spotkań w szkołach przypominam, ostrzegam, robię to też w wystąpieniach medialnych. Ale to wszystko mało. A doświadczenia skandynawskie są jednoznaczne: karanie klientów.

Pani Senator Koc, bardzo dziękuję za to pytanie. Nasz raport dostarczymy niezwłocznie. Ja bym rozdzieliła to pytanie na dwa. Bo inna jest sytuacja mniejszości romskiej w Polsce, a inna w Polsce jest sytuacja Romów pochodzących na przykład z Rumunii czy z innych krajów.

Sytuacja mniejszości romskiej, poza województwem podkarpackim, gdzie jest szczególna, gorsza sytuacja pewnej grupy, i poza miejscami, w których zdarzyły się ekscesy ksenofobiczne, jest dobra. Polskim sukcesem są asystenci romscy w edukacji, to jest nasz produkt eksportowy. Chciałabym, żeby tacy asystenci pojawili się także w administracji publicznej; gdyby pani senator mogła to przeprowadzić, to byłabym wdzięczna. Chodzi o to, aby w tych samorządach, na terenie których jest dużo Romów, był taki właśnie asystent, taki pośrednik, pełnomocnik wójta, burmistrza, prezydenta do rozładowywania od razu sytuacji konfliktowej.

Jeśli chodzi zaś o migrantów narodowości romskiej z krajów unijnych, to nie jesteśmy w ogóle przygotowani. Doszło do tego, że to u mnie zrobiliśmy posiedzenie koordynacyjne, na które zaprosiłam przedstawicieli różnych resortów, a nasza delegacja, kiedy doszło do kryzysu we Wrocławiu, odbyła tam podróż. Chcę podziękować pani dyrektor Barbarze Imiołczyk, która stojąc wiele godzin na deszczu, w zimnie, w błocie, nabawiła się ciężkiej choroby, chcę też podziękować pani dyrektor Łakomej, która była tam obecna, oraz innym pracownikom.

Chcę państwu powiedzieć, jak ta nasza interwencja i te prace zostały przyjęte. Z jednej strony mieliśmy bezduszną reakcję administracji, która przede wszystkim wytaczała proces. Były na miejscu fundacje, które próbowały pomóc od strony prawnej, ochoczo, spontanicznie, czasem niewprawnie. Próbowaliśmy w to wszystko włożyć naszą ekspertyzę i nasze rady prawne. Ludzie byli przestraszeni, byli zbuntowani, nie chcieli iść do schroniska dla bezdomnych, przede wszystkim nie chcieli rozdzielenia rodzin. Oni są obywatelami unijnymi, mają prawo tu być. Ponieważ to był okres deszczów, zimna, panie stały wiele godzin w błocie przez kilka dni przed tymi prymitywnymi schronieniami w parku, ubiegając się tam o edukację, o wodę, o toalety. To częściowo miasto dostarczyło, natomiast gorzej było ze zrozumieniem w innych sprawach. I jak usłyszałam następnego dnia, Romowie pościągali ze śmietników stare dywany i umościli coś w rodzaju czerwonego chodnika, czerwonego dywanu dla naszych pracowników, tak żeby panie nie stały w błocie i żeby podziękować za tę pomoc. To pokazuje, jaka jest wrażliwość, jaka jest empatia tych ludzi, którym pomagamy, a którzy doceniają to, co dla nich robimy.

Szczegółowe raporty oczywiście chętnie przedstawię, a gdyby pani senator chciała tymi sprawami szczegółowo się zainteresować, to zapraszam do współpracy.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Dziękuję bardzo…)

Opłaty parkingowe. Jest wystąpienie rzecznika. W szczególności nasze wątpliwości budziło osobiste stawiennictwo osób ciężko doświadczonych. Są krytyczne uwagi dotyczące procedury. Wystąpienie przekażę.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Nie ma więcej pytań.

Dziękuję bardzo, Pani Rzecznik.

(Oklaski)

Informuję, że pani rzecznik Irena Lipowicz zobowiązała się do udzielenia pisemnej odpowiedzi czy przesłania rozszerzonych informacji w związku z pytaniami zadanymi przez pana senatora Bohdana Paszkowskiego i panią senator Marię Koc.

Otwarcie dyskusji

Otwieram dyskusję.

Zapisany jest senator Jan Rulewski…

(Senator Jan Rulewski: Zajęto mi miejsce.)

Pani Rzecznik, otworzyłem już dyskusję.

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Aha.) (Wesołość na sali)

(Senator Jan Rulewski: Ale mogę zabrać głos z miejsca siedzącego…)

(Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz: Nie, nie. Przepraszam, zamyśliłam się.)

Wspólnie. (Wesołość na sali)

Bardzo proszę, pan senator Rulewski.

Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Senator Jan Rulewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji jako właściwa do oceny informacji, przedstawionej na posiedzeniu przez panią rzecznik, po dyskusji dokonała oceny i, podobnie jak w poprzednim roku, jednogłośnie przyjęła tę informację bez zastrzeżeń, podobnie jak Wysoka Izba. Różnica polega na tym, że Wysoka Izba biła brawa, a na posiedzeniu komisji braw się nie bije.

(Senator Mieczysław Gil: Nie wolno bić braw na posiedzeniu komisji?)

A dlaczego? Czym się kierowała komisja? Przede wszystkim sprawdziła informację z 2014 r. oraz prace rzecznika pod kątem zgodności z ustawą i programowymi wystąpieniami rzecznika. I tak, komisja dostrzegła, że prace rzecznika w pełni pokrywały się ze wskazaniami ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich. Między innymi było aż trzysta osiemdziesiąt sześć wystąpień o charakterze generalnym. Występowano do różnych instytucji – do sądów, do ministerstw, w tym szczególnie do Ministerstwa Sprawiedliwości, i do Trybunału Konstytucyjnego. Istotne jest to, że instytucje te zakwalifikowały 31% spraw do dalszego prowadzenia. Pani rzecznik skierowała do Trybunału Konstytucyjnego dwanaście skarg oraz dziewiętnaście wniosków o wydanie orzeczenia, z czego dwa zostały uwzględnione, a dwadzieścia dziewięć jest w toku. Rzeczywiście pani rzecznik zgłosiła do parlamentu sto szesnaście inicjatyw ustawodawczych, przy czym dwie są w trakcie finalizacji – przynajmniej tak mi wiadomo – to jest ustawa o kompensatach i ustawa o przemocy pośredniej. Skierowała, co jest ważne, pięćdziesiąt kasacji do Sądu Najwyższego i pięć do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Skierowała też dwanaście skarg do sądów administracyjnych. Brała udział w posiedzeniach sądów, wspierając, jak rozumiem, wystąpienia osób pokrzywdzonych lub dochodzących sprawiedliwości. Nade wszystko zaś złożyła dwieście wizyt na terenie całego kraju. To oczywiście statystyka. Ponadto pięćdziesiąt tysięcy wniosków wpłynęło do pani rzecznik. Tak więc można podsumować, że w pełni zrealizowała ona zadania zawarte w konstytucji i ustawodawstwie polskim. Stąd też taka ocena. Oczywiście sama statystyka nie oddaje charakteru pracy ani inwencji pani rzecznik i jej biura. Zważywszy na fakt, że w ustawie nie jest wpisana tylko zasada kontroli przestrzegania praw obywatelskich, ale także sprawiedliwości społecznej… To zagadnienie jest niezmiernie trudne do rozstrzygania dla obu Izb parlamentu. I w tym zakresie rzeczywiście były wystąpienia, które wychodziły naprzeciw problemom zmieniającej się rzeczywistości, spowodowanym przez procesy rozwoju demokracji, globalizacji, a nawet implementacji prawa europejskiego. Komisja dziękuje pani rzecznik za bardzo dobrą realizację zobowiązań wynikających z jej praw i obowiązków.

Trzeba też podkreślić, że w tym roku współpraca pani rzecznik z komisją była szczególnie aktywna. Sygnalizowała pani problemy, które parlament powinien podjąć i, jak powiedziałem, kilka z nich zostało podjętych, przedstawionych Wysokiej Izbie, zaakceptowanych przez Wysoką Izbę, a następnie przekazanych do parlamentu. Ja nie będę opowiadał szczegółowo, jakie tematy były podejmowane, część z państwa senatorów o tym wspominała. Były to kwestie dotyczące handlu ludźmi, ochrony niepełnosprawnych, reprywatyzacji; niektóre z nich przewijały się również w petycjach. To tyle, jeśli chodzi o obowiązki sprawozdawczy.

A teraz chciałbym skorzystać z prawa do osobistego wystąpienia. Powiem szczerze, że moja wypowiedź będzie miała charakter seminaryjny i nie oczekuję tutaj żadnych komentarzy – ani pochwał, ani krytyki. Uważam, że demokracja w Polsce się rozwija i poszerza. Zwłaszcza pod rządami Platformy, w ciągu ostatnich ośmiu lat, mieliśmy do czynienia z poszerzeniem i pogłębieniem demokracji, szczególnie w zakresie przekazywania władzy samorządom. Ich ranga, znaczenie, a także środki finansowe i prawne, jakie zostały im przekazane, znacznie wzrosły. Samorząd to już nie jest tylko sposób na decentralizację państwa, na przekazywanie uprawnień, ale tak jak nazwa wskazuje, samorząd się samo-rządzi. To nie jest tylko kwestia wybierania władz, to jest kwestia określania jakości i kierunków rozwoju gminy, powiatu czy województwa. W tym procesie przekazano również część praw obywatelskich do realizacji samorządom. Wspomnę tylko o kilku z nich, zaczynając od tych najważniejszych. To w samorządzie, to w gminach organizuje się referenda, na przykład w sprawie odwołania prezydenta czy rady, to samorząd ma władztwo w zakresie nakładania kar, przecież to prezydent jest przełożonym służb porządkowych i policji municypalnej. A jeśli chodzi o własność, to samorząd ma większy zakres oddziaływania, niż państwo polskie rozumiane jako władze centralne. W takich obszarach, jak zdrowie i życie, podstawowe prawa obywatela, oświata czy bezpieczeństwo, samorząd ma ogromny zakres oddziaływania. I nie chodzi tylko o to, że samorząd ma zagwarantować te podstawowe prawa obywatelom – a przypominam, że Polska podpisała kartę praw podstawowych wraz z traktatem lizbońskim – ale istotna jest jakość tego procesu. Wszak w Mozambiku – przepraszam za to wspomnienie – szkoła funkcjonowała nawet w warunkach wojny domowej, tylko że nikt do niej nie chodził. Nie chcę przez to powiedzieć, że mamy w Polsce podobne zjawiska, ale prawdą jest, że jeśli chodzi o jakość czy też skuteczność leczenia, to wiele jest do zrobienia. Obywatele polscy często są zaskakiwani zamkniętymi drzwiami do placówki publicznej. Poziom oświaty, jej efektywność nadal budzi żywe dyskusje. Z przykrością muszę też powiedzieć, że jak przedwczoraj sprawdziłem, w jednej ze szkół średnich, w liceum – wnosiłem o to, żeby dzieci jednak wykorzystywały dany im czas – na dwudziestu sześciu uczniów tylko siedmiu uczęszczało na zajęcia. I ten stan jest tolerowany. To jest oczywiście strata przede wszystkim czasu młodego człowieka. Chcę przez to powiedzieć, nawet wbrew sobie i wbrew dotychczasowym poglądom, które tu głosiłem, zresztą w zgodzie z panią rzecznik i, jak myślę, przekonałem wielu, że mamy bardzo wiele instytucji ochrony praw obywatela, człowieka, bo oczywiście jest dwoje rzeczników, jest parlament, rząd, są instytucje publiczne skonstruowane na zasadzie przestrzegania praw człowieka, są sądy, jest nawet chyba dwudziestu dwóch rzeczników o charakterze centralnym – a mimo to istnieje niedosyt. Na przykład, i tutaj bez jakichś aluzji, prezydent elekt zapowiadał utworzenie biur interwencyjnych, tak jak to było w czasach „Solidarności”. Z tym że niewiele praw człowieka było przestrzeganych wtedy, kiedy „Solidarność” zakładała biura interwencyjne.

Jest coś na rzeczy, że istnieje deficyt ochrony obywatela, a ja bym powiedział, tak żeby ograniczyć dyskusję, że to deficyt ochrony mieszkańca. Stąd wynika moja propozycja, przecząca dotychczasowym poglądom, żeby jednak rozważyć możliwość powołania rzecznika praw mieszkańców. Wskazałem na fakt, że dziś samorząd dysponuje 40% środków publicznych – dziś samorząd to własność, to porządek, to bezpieczeństwo, to wybory, to pomoc osobom niepełnosprawnym, to biura pośrednictwa pracy. I istnieje potrzeba powołania takiego niezależnego, mobilnego rzecznika praw mieszkańców, który nie tylko by interweniował, ale rzeczywiście, tak jak pani rzecznik mówi, również mediował w sporach między powiatami a gminami czy między powiatami a województwem – to jest normalna rzecz. W Warszawie w 2013 r. na 14 tysięcy spraw… Takimi obrońcami są jeszcze na przykład sądy administracyjne i samorządowe kolegia odwoławcze. Otóż właśnie w Warszawie na 14 tysięcy spraw skierowanych do samorządowego kolegium odwoławczego – notabene rozpatrującego sprawy tylko na podstawie prawa, aż 4 tysiące… Przepraszam, sięgnę do podręcznej „pamięci”. Na 17 tysięcy spraw 4 tysiące dotyczyło sporów kompetencyjnych. Innymi słowy: nie można było wskazać instytucji, która miałaby rozstrzygnąć daną sprawę obywatela.

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Bogdan Borusewicz)

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze, i tutaj muszę panu przerwać.)

Tak?

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Tak.)

Ale z powodu wystąpienia?

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Nie, tylko z powodów formalnych: przekroczył pan już czas.)

Dobrze, Panie Marszałku.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Kropka akurat w dobrym miejscu…)

Rzeczywiście, to nie jest wystąpienie w sprawie ustawy czy czegoś takiego, i może być skrócone, ale jeśli pan Marszałek pozwoli…

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Nie, już nie pozwolę.)

Nie, nie na wystąpienie, Panie Marszałku, ale na rzecz, która jest obyczajem, tak jak obyczajem jest picie wody. Ja pozwolę sobie podziękować w związku z kończącą się kadencją pani rzecznik praw obywatelskich. Chcę tylko podziękować. Jak państwo widzicie, mam w rękach kwiat. Kwiat jest u nas symbolem wdzięczności, podziękowania – ale mnie to nie dotyczy: kwiaciarki zarówno w Bydgoszczy, jak i w Krakowie, jak widzą Rulewskiego, to syczą na jego skąpstwo, bo nie kupuję kwiatów. Ale postanowiłem złamać tę zasadę. A wręczając ten kwiat i dziękując, nie tylko w swoim imieniu, dlatego że to konsultowałem… Pani Rzecznik, pozwoli pani, że wręczając ten kwiat, nazwę panią kwiatem Rzeczypospolitej. I kwiat wręczam nie tylko za teraz, lecz także na jutro, żeby nas pani nie opuszczała, bo będziemy czuć się nieswojo. (Oklaski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze. Dołączamy się do tych życzeń i do tego kwiatu.

Dziękuję bardzo.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Zamknięcie dyskusji

Zamykam dyskusję.

Dziękuję pani rzecznik praw obywatelskich Irenie Lipowicz za przedstawienie informacji. Stwierdzam, że Senat zapoznał się z informacją o działalności rzecznika praw obywatelskich za rok 2014 oraz o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela.

Komunikaty

Poproszę o komunikaty. Za chwilę ogłoszę przerwę.

Senator Sekretarz Przemysław Błaszczyk:

Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie rozpatrzenia ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym, druk senacki nr 950, odbędzie się o godzinie 12.30 w sali nr 217. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuje, ogłaszam przerwę do godziny 13.00. Po przerwie będzie informacja ministra spraw zagranicznych na temat spraw polonijnych.

(Przerwa w obradach od godziny 12 minut 20 do godziny 13 minut 05)

Wznowienie obrad

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Wznawiam obrady.

Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.

(Senator Marek Ziółkowski: Panie Marszałku, zgodnie z regulaminem…)

W jakim trybie, Panie Senatorze?

(Senator Marek Ziółkowski: Wniosek formalny.)

Proszę.

Senator Marek Ziółkowski:

Chciałbym prosić o uzupełnienie porządku obrad o punkt dotyczący rozpatrzenia zmiany ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym.

Na podstawie zlecenia pana marszałka odbyło się posiedzenie komisji. Komisja przegłosowała… Dostarczono sprawozdanie. Wnoszę o uzupełnienie porządku obrad i umieszczenie tej ustawy w dogodnym, wskazanym przez pana marszałka, punkcie obrad. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Czy jest sprzeciw wobec tego wniosku?

Proszę bardzo, pan senator Ryszka.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Uważam, że to jest traktowanie nas jako maszynki do głosowania, tak że zgłaszam sprzeciw. W ogóle się nie zapoznałem z tekstem, w ogóle nie wiem, o czym to jest…

(Senator Stanisław Jurcewicz: To do komisji…)

Przepraszam, ale jest sprzeciw. W związku z tym za chwilę przystąpimy do głosowania. Ogłaszam przerwę. Czy jest kworum?

(Senator Alicja Zając: Jest kworum.)

(Senator Piotr Zientarski: Ale zawsze można sprawdzić.)

Ogłaszam piętnaście minut przerwy. Za piętnaście minut przegłosujemy ten wniosek.

Przerwa do godziny 13.21.

(Przerwa w obradach od godziny 13 minut 06 do godziny 13 minut 22)

Wznowienie obrad

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Wznawiam obrady.

Proszę pobrać karty do głosowania.

Wysoki Senacie, wobec sprzeciwu zgłoszonego przez senatora Ryszkę w sprawie wniosku senatora Ziółkowskiego o wprowadzenie do porządku obrad ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym…

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania.

Kto jest za wnioskiem o wprowadzeniem do porządku obrad ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym? Proszę nacisnąć przycisk „za”.

Kto jest przeciw? Przycisk „przeciw”.

Kto się wstrzymał? Przycisk „wstrzymuję się”.

Proszę o wyniki.

Na 65 obecnych senatorów 46 głosowało za, 18 – przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 2)

Uzupełnienie porządku obrad

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że uzupełniamy porządek obrad o ustawę o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym. Rozpatrzymy ją jako punkt ostatni. Druki senackie nr 950 i 950 A.

Punkt 1. porządku obrad: informacja Ministra Spraw Zagranicznych na temat polityki polonijnej

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu pierwszego porządku obrad: informacja Ministra Spraw Zagranicznych na temat polityki polonijnej.

Pragnę powitać obecnego na posiedzeniu ministra spraw zagranicznych, pana Grzegorza Schetynę.

Proszę pana ministra o zabranie głosu i przedstawienie informacji.

Minister Spraw Zagranicznych Grzegorz Schetyna:

Serdecznie witam, Panie Marszałku.

Panie i Panowie Senatorowie!

Raz w roku jest informacja ministra spraw zagranicznych na temat polityki polonijnej, tak bliskiej nam wszystkim, szczególnie Senatowi Rzeczypospolitej w wymiarze i przedwojennym, i tym po 1989 r. Nie miałem możliwości i zaszczytu prezentowania tej informacji w zeszłym roku, bo wówczas jeszcze nie byłem ministrem, ale dzisiaj mam tę przyjemność i chcę się podzielić informacjami, opisem tego ostatniego czasu. Jestem do dyspozycji razem z moim zastępcą, który zajmuje się polityką polonijną, ministrem Pawlikiem, a także z dyrektorem Junoszą. Jesteśmy gotowi do odpowiedzi. Czas jest ograniczony, przynajmniej mój, tak że będę musiał przeprosić, bo opuszczę państwa przed zakończeniem udzielania odpowiedzi. Jesteśmy na dzisiaj gotowi, jeśli trzeba będzie, to w przypadku wszystkich wątpliwości i wszystkich pytań także pisemne odpowiedzi… Jeszcze raz dziękuję za możliwość przedstawienia tej informacji. Senat Rzeczypospolitej Polskiej to jest najbardziej stosowne forum, żeby rozmawiać o Polonii, o sprawach Polaków w świecie. Ta tradycja, jak powiedziałem, jest kształtowana od międzywojnia, od czasów II Rzeczypospolitej, ale i po 1989 r. bardzo intensywna była…

Dwadzieścia milionów osób, Polaków, osób pochodzenia polskiego mieszka poza granicami kraju, tak szacujemy. Ich dzieje i historie, jak to polskie losy, są bardzo różnorodne i skomplikowane, ich historia jest bogata, bardzo zróżnicowana. W losach naszych emigrantów odbija się historia Polski, ostatnich stuleci. Często jest tak, że potomkowie Polaków z poprzednich stuleci dzisiaj kultywują tradycję, polski język, wiarę chrześcijańską i jest to pewnego rodzaju symbol polskiej obecności na całym świecie. Nikt lepiej niż senatorowie, którzy często odwiedzają… często bywają w świecie i to widzą, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych tego nie wie. Cieszę się, że dwadzieścia pięć lat po 1989 r. udało się uzyskać porozumienie różnych sil politycznych i wszyscy jesteśmy przekonani, że obowiązkiem wolnej Polski jest troska o Polonię i Polaków za granicą. Często różnimy się w szczegółach, różnimy się nastawieniem, ale wydaje mi się, że dzięki współpracy i rozmowie jeszcze bardziej udaje się ten kierunek wspólnie określać i wyznaczać. Od objęcia mojego urzędu, czyli od dziewięciu miesięcy, starałem się nie tylko myśleć w ten sposób, że ta polityka powinna być wspólna, ale także robić wszystko, żeby wspólnie działać w tych kwestiach. Mam nadzieję, że to zostało zauważone i przez wszystkich odebrane pozytywnie. Zależało mi na takiej zgodzie, którą powinniśmy zbudować między parlamentem, rządem, Kancelarią Prezydenta a naszą emigracją.

Obecność na posiedzeniach sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, udział w spotkaniach z senacką Komisją Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą czy udział w inicjatywach takich jak zaproszenie do Polski w dwóch ostatnich kwietniowych dniach bieżącego roku przedstawicieli najważniejszych organizacji polonijnych na Dzień Polonii i Polaków za Granicą miały służyć temu, taka była moja intencja, żeby wypracować lepsze, bardziej skuteczne i dostosowane do dzisiejszych wyzwań mechanizmy tej współpracy. To nigdy nie jest proste, ale uważam, że tylko dzięki wspólnemu podejściu do tych spraw, pokazywaniu tych wspólnych problemów i próbie ich wspólnego rozwiązywania można mówić o wspólnym sukcesie, o takim wspólnotowym podejściu. Ja rozumiem tę tradycyjną rolę Senatu i ją szanuję. Jeszcze raz chciałbym podziękować za to wszystko, co państwo robiliście wcześniej, przez lata, ale w tej kadencji także i co robicie miesiąc po miesiącu, sprawując mandat senatora i wspierając Polonię i Polaków za granicą.

Od czterech lat budżetem wspierającym Polaków, Polonię zarządza Ministerstwo Spraw Zagranicznych. To państwo wiecie lepiej niż ja. To jest sprawa trudna, która w poważny sposób poróżniła… Ta sprawa, szczególnie w tym pierwszym okresie, pokazała taką różnicę i brak dobrego porozumienia. Z perspektywy czasu – wtedy jeszcze byłem w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych – oceniam, że ten pierwszy czas nie był prosty. Nie chcę tłumaczyć tej decyzji, nie ja ją podejmowałem, nie ja o nią wnosiłem, ja ją egzekwuję i robię to w sposób najlepszy z możliwych, przynajmniej staram się to robić i dochowywać wszelkiej staranności, żeby tak było.

(Sygnał telefonu komórkowego)

Polska racja stanu, polska polityka zagraniczna – to musimy robić wspólnie, unikając rywalizacji, wiedząc, że ta nasza aktywność ma służyć środowiskom polonijnym, ma służyć sprawie, ma służyć temu, żeby nasza emigracja czuła ciągle związek z krajem i czuła to, że tu w Polsce o niej myślimy, że angażujemy się i próbujemy rozwiązać jej problemy, spowodować, żeby ten kontakt z krajem był coraz lepszy, taki, jakiego byśmy oczekiwali.

(Rozmowy na sali)

O niezwykle trudnej sytuacji międzynarodowej i wyzwaniach, które z niej wynikają, mówiłem w exposé 23 kwietnia, kiedy…

(Rozmowy na sali)

No to ja poczekam, bo to mi…

23 kwietnia przedstawiałem w Sejmie exposé, informację o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w bieżącym roku, mówiłem o wielu czynnikach, które wpływają na sytuację międzynarodową, na pogorszenie jej klimatu. I to również, zdajemy sobie z tego sprawę, ma wpływ na sytuację naszych rodaków za granicą. Odczuły to dotkliwie osoby, które mieszkają na wschodzie Ukrainy. Dlatego poświęciliśmy tej kwestii, w takim dosyć dramatycznym wymiarze, szczególną uwagę.

Latem 2014 r., czyli jeszcze przed tym wszystkim złym, co zdarzyło się na wschodzie Ukrainy, zorganizowaliśmy pięć turnusów wakacyjnych dla dwustu dwudziestu dzieci z tego regionu. Później, jak państwo pamiętacie, na przełomie roku, przed samymi świętami Bożego Narodzenia, doszło do sytuacji, w której musieliśmy podjąć czy podjęliśmy decyzję o ewakuacji stu siedemdziesięciu ośmiu osób polskiego pochodzenia z regionu Donbasu, ponieważ ich życie było bezpośrednio zagrożone, nastąpiła eskalacja walk w tej części Ukrainy. To była duża operacja, skomplikowana, angażowaliśmy się wtedy nie tylko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, koordynowaliśmy aktywność kilku resortów. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zajmowało się koordynacją działań na terenie naszego kraju, szczególnie sprawami o charakterze adaptacyjnym, Ministerstwo Obrony Narodowej zapewniało transport i wsparcie logistyczne, Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dba – ciągle przecież – o edukację przybyłych dzieci i młodzieży, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zapewnia opiekę społeczną i pomoc w zatrudnieniu, Ministerstwo Zdrowia zapewnia opiekę zdrowotną.

Cennymi partnerami – muszę o tym powiedzieć wprost i szczególnie to podkreślić – były samorządy, władze województwa warmińsko-mazurskiego, i te rządowe, i samorządowe, regionalne, wojewódzkie, ale także samorządy z całego kraju. One były bardzo mocno zaangażowane w proces adaptacyjny, kiedy niezbędne były propozycje mieszkaniowe, ale także możliwość zatrudnienia osób, które wtedy przyjechały. Sprawę koordynowało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Nie byłoby tego dobrze przeprowadzonego procesu, gdybyśmy nie spotkali się z pełnym wsparciem organizacji pozarządowych. To tak jak w soczewce pokazuje, że taka – nie chcę powiedzieć: repatriacja – ewakuacja Polaków w trudnej sytuacji wymaga tego, by wszyscy byli zaangażowani, by te aktywności były skoordynowane, żebyśmy mogli mówić o tym, że to dobrze się kończy, bo to była udana akcja. Opieką ze strony naszego państwa objęliśmy też kilkadziesiąt osób polskiego pochodzenia, które przybyły z Donbasu nie w grudniu i w styczniu, ale wcześniej.

To nie jedyny przykład międzyresortowych działań na rzecz Polonii i Polaków za granicą. Nasze ministerstwo, wspólnie z Ministerstwem Edukacji Narodowej, wynegocjowało w ostatnim roku umowy międzynarodowe, istotne dla rozwoju oświaty polonijnej w Kazachstanie, na Białorusi i na Ukrainie. Razem z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego zabiegamy o zachowanie polskiego dziedzictwa narodowego za granicą, w szczególności bibliotek i archiwów polonijnych. Razem z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dbamy o miejsce pochówku polskich bohaterów, polskich żołnierzy na całym świecie. Także Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji jest partnerem MSZ w ramach polityki polonijnej. To jest resort, który był, jest i będzie gospodarzem plenarnych obrad polsko-niemieckiego okrągłego stołu, ostatnie posiedzenie w ramach którego odbyło się 26 lutego w Warszawie.

Na stronach internetowych naszych placówek na całym świecie promujemy działania Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej na rzecz powrotów do Polski, w tym finansowaną przez resort pracy tak zwaną „Zieloną Linię”. We wszystkich wymienianych przeze mnie działaniach MSZ sprawuje funkcję koordynacyjną, zgodnie z przepisami ustawy o działaniach administracji rządowej.

Rolą MSZ jest również kierowanie pracami Międzyresortowego Zespołu do spraw Polonii i Polaków za Granicą. Kolejne posiedzenie tego gremium odbyło się w miniony poniedziałek, 22 czerwca, i było poświęcone problematyce migracyjnej.

Jeżeli mówimy o skoordynowanych w ramach rządu działaniach na rzecz Polonii i Polaków za granicą, to warto dodać, że wszystkie zaangażowane we wspomniany proces resorty i urzędy centralne przeznaczają na ten cel kwotę blisko 163 milionów zł, z czego na MSZ przypadają 94 miliony zł. To jest spora kwota, którą wspólnie staramy się spożytkować w możliwie najbardziej racjonalny sposób, tak żeby trafiła ona bezpośrednio, do tych, do których jest skierowana, czyli do naszych rodaków za granicą.

Krąg partnerów współpracujących z MSZ przy kształtowaniu polityki polonijnej szeroko wykracza poza instytucje rządowe. Mówiłem o tym już wcześniej. W ramach konkursów dotacyjnych podjęliśmy do tej pory współpracę z ponad stu siedemdziesięcioma organizacjami pozarządowymi, uczelniami wyższymi, samorządami na poziomie gminnym, powiatowym i wojewódzkim, a także kościelnymi osobami prawnymi. Mamy świadomość, że nie wykorzystujemy jeszcze pełnego potencjału współpracy z jednostkami samorządu terytorialnego, ale traktujemy właśnie akcję związaną z ewakuacją Polaków z Donbasu i późniejszym procesem adaptacyjnym… Nie zrobilibyśmy tego wszystkiego w taki sposób, gdyby nie było takiego pełnego responsu, takiej dobrej odpowiedzi ze strony samorządów. Za to, tak jak powiedziałem, dzisiaj dziękujemy. I widzimy, że kierunek, o którym tu mowa, jest w ogóle w procesie adaptacyjnym absolutnie niezbędny. Pełna, skoordynowana akcja rządowo-samorządowa, z akcentem na samorząd i organizacje pozarządowe. Nie ma tutaj lepszego wariantu, lepszej możliwości. We wrześniu chcemy zorganizować konferencję poświęconą możliwościom rozszerzenia właśnie omawianej tu współpracy – MSZ, rząd, ministerstwa plus samorządy, na rzecz Polaków i Polonii za granicą. Chodzi o to, co możemy wspólnie robić i jak możemy jeszcze lepiej koordynować wspomnianą aktywność.

Departament Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą podjął także współpracę z Muzeum Emigracji w Gdyni, które niedawno zostało otwarte, dokładniej – w maju. Przed oficjalnym otwarciem w ramach tegorocznych obchodów dnia Polonii i Polaków za granicą zorganizowaliśmy zaproszonym gościom z całego świata wizytę w muzeum. Liczymy na żywe zainteresowanie naszych rodaków wspomnianą ważną instytucją. Służy ona popularyzowaniu roli i historii polskiego wychodźstwa, oczywiście spełnia też funkcje archiwalne. To jest fragment wielkiej historii. Będziemy wspierać inicjatywę wspomnianego muzeum, będziemy je promować. To wszystko jest oczywiście ważne dla pokoleń emigrantów, ale ważne jest także, żeby w Polsce pokazać, jak kształtowała się historia emigracji, jak bardzo wielki wpływ miała na polską historię i jak bardzo duży wpływ ma ciągle na dzisiejsze czasy.

Pozarządowym partnerem MSZ jest także Telewizja Polska, z którą wspólnie finansujemy kanał telewizyjny dla naszych rodaków za granicą, TVP Polonia, co wywołuje wiele emocji, ale staramy się to robić w przejrzysty, transparentny sposób i cały czas wspólnie pracować, egzekwować jak najwięcej jak najciekawszych programów, które będą interesować naszych rodaków za granicą.

W zeszłym roku trwał spór – ja go zastałem, gdy przyszedłem do ministerstwa – o zawartość programową, merytoryczną tego kanału. Uważaliśmy, że jest ona zbyt skromna i nieaktualna, troszkę archaiczna, że w zbyt małym stopniu uwzględnia nowe programy emitowane na antenie TVP, że powinniśmy budować jednak nowoczesną wizytówkę Polski, bo struktura emigracji bardzo się zmienia, a my musimy w dobry i ciekawy, żywy sposób informować o tym, co dzieje się w Polsce. Takie są wyzwania 2015 r. To nie jest kwestia tylko pokazywania archiwalnych filmów czy przedstawień teatralnych. Najwyższej jakości programy kulturalne, także historyczne, do tego pełna informacja to jest to, co chcielibyśmy – może tak powiem – wyegzekwować od programowego zaangażowania Telewizji Polonia, tak żeby trafiać do emocji naszych rodaków za granicą, żeby oni chcieli ten program oglądać, żeby czuli się dumni z tego, co widzą, z tego opisu narodowej tożsamości.

W ostatnich miesiącach osiągnęliśmy porozumienie programowe z telewizją, powrócił Teatr Telewizji, urozmaicono ofertę dla dzieci, pojawił się również program opisujący politykę zagraniczną „Racja stanu”. Jest jednak wiele do zrobienia, nie mówię, że to jest proces zamknięty, cały czas trzeba na to wpływać, cały czas trzeba egzekwować zmiany, wspólną pracę, wsłuchiwać się w opinie i wyciągać wnioski.

MSZ obecnie współfinansuje tę telewizję w kwocie 11,3 miliona zł rocznie. To jest sporo pieniędzy, dlatego w imieniu ministerstwa egzekwujemy jak najwyższą jakość programu i monitorujemy proces jego poprawy.

Wspólnie podjęliśmy decyzję – też egzekwowaliśmy to od telewizji – o przeprowadzeniu reprezentatywnych badań oglądalności TVP Polonia na świecie. Uważamy, że budowę nowej oferty należy rozpocząć od rozpoznania realnych ilościowych i jakościowych potrzeb widzów polonijnych. Warto poświęcić na to czas i pieniądze, żeby nie szukać po omacku, tylko wiedzieć, jakie są oczekiwania naszych rodaków, jaki program chcą oglądać, czego są ciekawi.

Pracujemy nad obecnością TVP Polonia w sieciach kablowych za granicą, pilnujemy tu zwłaszcza obecności na Wschodzie. To jest kwestia języka, stałej obecności języka polskiego, a to jest zawsze wielka inwestycja, szczególnie gdy chcemy docierać do młodego pokolenia, do dzieci. Porozumienie zawarliśmy 15 czerwca, czyli tak naprawdę bardzo niedawno.

W nowoczesny sposób staramy się popularyzować w kraju i za granicą problematykę polonijną, między innymi za pomocą dostępnego na naszej stronie internetowej „Atlasu polskiej obecności za granicą”, który cieszy się dużym zainteresowaniem. Poza Polską atlas jest najchętniej, najczęściej oglądany w Wielkiej Brytanii, na Ukrainie i w Stanach Zjednoczonych. Zestawienie tych krajów symbolicznie odzwierciedla wspólnotę młodych migrantów, polskich mniejszości narodowych i Polonii.

Dynamika migracji Polaków w ostatnich latach, wzrost kontaktów bezpośrednich z Polską oraz renesans zainteresowania Polską jako krajem pochodzenia wygenerowały istotne zmiany na mapie obecności Polonii i Polaków na świecie, dlatego zasoby atlasu są i będą przez nas aktualizowane. Dążymy do zakupienia oprogramowania geoinformatycznego, dzięki któremu baza danych będzie miała charakter interaktywny, umożliwiający między innymi partycypację Polonii w jej aktualizacji. Wprowadzamy jak najwięcej nowoczesnych metod, żeby intrygować młode pokolenie, żeby czuło ono związek z Polską i potrafiło poszukać, odnaleźć się w tych nowych formach komunikacji i kontaktów.

Dobiegają końca prace – rozmawialiśmy o tym kilkakrotnie na posiedzeniu komisji, mówiliśmy też o tytule tej naszej wspólnej pracy – nad „Rządowym programem współpracy z Polonią i Polakami za granicą na lata 2015–2020”. Tekst tego dokumentu został uzgodniony i przedłożony Radzie Ministrów. Międzyresortowy Zespół do Spraw Polonii i Polaków za Granicą przyjął szczegółowe zadania administracji rządowej w ramach realizacji programów, które obowiązywać będą do końca 2016 r. Zadania zostały wyznaczone w ramach pięciu priorytetów i dziesięciu obszarów zróżnicowanych pod względem panujących tam warunków i potrzeb. Cele strategiczne przedstawiał państwu przed rokiem mój poprzednik. Ja krótko tylko przypomnę, że stawiamy przede wszystkim na naukę języka polskiego oraz popularyzację wiedzy o Polsce, wzmacnianie tożsamości narodowej, ułatwienie dostępu do kultury, wzmocnienie pozycji środowisk polskich w kraju zamieszkania, powroty i osiedlanie się w Polsce, wreszcie na zwiększenie intensywności kontaktów z Polską.

Mówiąc o programie rządowym, chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewne nowe treści. Program oparty jest na partnerstwie z naszymi rodakami – i nie jest to tylko kurtuazyjna formuła, ale faktyczne podejście. Miarą zmiany podejścia jest fakt przeprowadzenia dwumiesięcznych konsultacji społecznych w sprawie tego programu, w ramach których wpłynęło blisko sto opinii i propozycji. Sam dokument ramowy jest krótki, bez urzędniczych zawiłości – z tym że proszę wziąć pod uwagę, że musi on spełniać wymogi dokumentu rządowego. Adresowany jest wprost do partnerów polonijnych i zawiera jasny dla nich przekaz.

Pojawiają się obawy o instrumentalne traktowanie przez rząd rodaków za granicą. Zawsze podkreślam, że Polska uznaje członków społeczności polonijnych za obywateli innych państw – to jest kwestia poczucia lojalności – ale doceniamy rolę, jaką te osoby odgrywają w kształtowaniu przyjaznych stosunków krajów zamieszkania z Polską. Proponujemy, aby współdziałać w oparciu o te zasady przede wszystkim w dziedzinie kształtowania rzetelnego wizerunku Polski za granicą i w dziedzinie rozwijania współpracy lokalnej – na poziomie samorządów, wyższych uczelni, instytucji kulturalnych, podmiotów gospodarczych, a także na poziomie województw czy miast. Na tym szczeblu, uważam, jest dużo do zrobienia. Osiągnięcie tych celów służy w równym stopniu Polsce i Polonii, a także wzmacnia autorytet przedstawicieli Polonii w krajach zamieszkania.

Nowym elementem programu rządowego jest – przy zachowaniu dotychczasowej dobrej współpracy z organizacjami polonijnymi – położenie nacisku na współpracę z młodzieżą, a także środowiskami opiniotwórczymi. Wspomniałem już o współpracy gospodarczej z Polonią. Uważamy, że ma ona duży potencjał, który chcemy aktywizować. W tym celu w tegorocznym konkursie dotacyjnym wydzielony został specjalny obszar finansowy o wartości na razie 1 miliona zł. Sfinansujemy z tych środków sześć projektów umożliwiających, między innymi, szkolenie przedsiębiorców ze Wschodu, staże w polskich firmach oraz działania integrujące polskich i polonijnych studentów w ramach polskich spółek prowadzących działalność na rynkach zagranicznych. Chcemy, żeby ten komponent przedsiębiorczy, gospodarczy, biznesowy był obecny we współpracy z Polonią, chcemy pokazać, że to jest droga… Uważam, że jako państwo polskie powinniśmy właśnie takie projekty wspierać, bo są bardzo przyszłościowe, budują dobre relacje z krajem, a jednocześnie sprzyjają rozwijaniu polskiej przedsiębiorczości na świecie.

Wyrazem proponowanego przez nas partnerstwa było wspomniane już zaproszenie naszych rodaków reprezentujących najważniejsze organizacje i środowiska polonijne z całego świata do Warszawy i Gdyni na cykl spotkań poświęconych współpracy, ale także wspólnym wyzwaniom w zakresie edukacji, promocji i ochrony polskiego dziedzictwa kulturalnego na świecie. Miałem zaszczyt uczestniczyć w tym spotkaniu, był na nim również pan marszałek Borusewicz i wiele innych osób z Senatu. To spotkanie, a także inne spotkania w tym cyklu pokazały ogromne zaangażowanie i pasję środowisk polonijnych z całego świata.

Polityka polonijna to nie tylko ogólna strategia. To także uważne monitorowanie respektowania praw i swobód poszczególnych społeczności polskich za granicą i ich egzekwowanie w ramach stosunków dwustronnych i wielostronnych wszędzie tam, gdzie prawa te są naruszane, a swoboda ograniczana. Regionalny przegląd problemów polonijnych zwykło się zaczynać od wskazania państw, w których w tej dziedzinie istnieją największe zagrożenia. Odejdę na chwilę od tej tradycji i najpierw podziękuję dwóm krajom, gdzie ta współpraca jest modelowa, czyli Republice Łotewskiej i Republice Czeskiej. To dwa kraje, które nie tylko jako nasza bliska zagranica, ale chyba także w ogóle… A więc współpraca z nimi jest modelowa i funkcjonowanie naszej mniejszości, czyli Polaków na Łotwie czy w Czechach, jest modelowe. Polacy na Łotwie, a także w Czechach, znaleźli się pokolenia i wieki temu, a przecież cały czas mogą i potrafią kultywować to, co najważniejsze w tożsamości naszych rodaków. Tak więc dziękujemy. Mamy relację… Dziękujemy za ochronę praw mniejszości, grup narodowych, za to, że spełniane są międzynarodowe standardy. My także, jak państwo dobrze wiecie, respektujemy je w Polsce i takiego samego czy podobnego traktowania polskiej mniejszości oczekujemy od innych krajów. Taka jest formuła, o którą zawsze będziemy się dopominać. Chcielibyśmy – i zawsze o tym mówimy – żeby to obowiązywało we wszystkich krajach, gdzie znajduje się polska mniejszość.

Nie zawsze tak jest. Nie dzieje się tak na Litwie, co mówię z przykrością, bo niestety nie ma przełomu w tej sytuacji; trudno nam mówić o jakichś lepszych informacjach na temat traktowania polskiej mniejszości w tym kraju. Jeśli nie da się rozszerzyć zakresu praw mniejszości narodowych, kanonem przyjętym w krajach demokratycznych jest przynajmniej utrzymywanie istniejącego stanu. Niestety na Litwie – mówię o tym, tak jak powiedziałem, z przykrością – w ostatnim dwudziestoleciu sytuacja się pogorszyła, szczególnie jeśli chodzi o oświatę. Państwo znają ten problem. Szczególnie w ostatnich miesiącach niekorzystne zmiany nabrały złego, intensywnego tempa. Anulowano prawo do umieszczania w miejscach publicznych dwujęzycznych tablic topograficznych na terenie zwartego zamieszkania mniejszości polskiej, czyli na Wileńszczyźnie, są drastyczne opóźnienia w zwrocie ziemi. Szczególnie niepokoi – i to znalazło swój wyraz w działaniach MSZ – trwający proces akredytacji szkół, w związku z czym zagrożony jest dotychczasowy status niektórych polskich placówek. Bardzo intensywnie to monitorujemy, jesteśmy w kontakcie i mamy wiedzę o tych kwestiach, zwłaszcza że są to też placówki, które mają wieloletnią czy wielowiekową, można powiedzieć, tradycję. Mają one także wysokie walory oświatowe. Ta sprawa trwa i zajmuje… Wiemy, z jaką troską powinniśmy się nią zajmować i staramy się to robić. Z kolei na Białorusi nadal nie jest uznawany demokratycznie wybrany zarząd Związku Polaków na Białorusi. Działalność kulturalno-oświatowa tej i innych organizacji polskich postrzegana jest jako zagrożenie dla miejscowych władz. Pora, by kraje te uznały, że mniejszość polska, podobnie jak mniejszość białoruska i litewska w Polsce, to wielki potencjał i jakby pomost do naszej sąsiedzkiej współpracy, a nie zagrożenie. Wiele jest tutaj do zrobienia i do wybudowania. Wiemy, jak wrażliwa jest to kwestia i jak ważne jest tutaj jednoznaczne zachowanie państwa polskiego.

Przed wspomnianymi tu wyzwaniami stawały w ostatnim okresie kolejne polskie rządy; wszystkich nas to dotyczyło. Ochrona praw mniejszości polskich jest obecnie uwzględniana w agendzie rozmów dwustronnych w stopniu nie mniejszym niż dotychczas. Zawsze o tym mówimy, przy każdym spotkaniu, szczególnie na Litwie i na Białorusi, i domagamy się zmiany zachowań tych krajów – krok po kroku. Może lepiej byłoby ciut otworzyć tę sytuację, wysyłać jakieś pozytywne sygnały… Zupełnie niedawno na Białorusi zarejestrowane zostały dwie nowe organizacje kulturalne, wstrzymana została niekorzystna dla polskich szkół reforma oświatowa, udzielono też zgody na odznaczenie kilkunastu przedstawicieli najstarszego pokolenia mniejszości polskiej Krzyżem Zesłańców Sybiru. To są gesty symboliczne, ale, jak sądzimy, mogą pokazać – bardzo bym chciał tego – że udaje nam się stwarzać takie możliwości na Białorusi i poprawiać sytuację Polaków tam mieszkających. To są dobre sygnały, tak je przyjmujemy. Taką wiedzą się z państwem dzielę.

Są także postępy w podejściu do sytuacji mniejszości polskiej na Ukrainie wynikające z różnych kwestii, także z relacji polsko-ukraińskich, mimo trudnych warunków politycznych, które w tym kraju są. Bardzo dobrze funkcjonuje Dom Polski, centrum dialogu europejskiego w Stanisławowie, Iwano-Frankowsku. W najbliższych miesiącach nastąpi otwarcie Domu Polskiego w Barze. Strona ukraińska przekazała nam również działkę. Cały proces rządowy, samorządowy – osobiście się w ten proces angażowałem – trwał wiele lat. Chodzi o działkę pod Dom Polski – Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego we Lwowie. Ta sprawa już jest zamknięta, tak że mamy kompleksową wizję co do tego, jak sprawnie realizować taki projekt. To jest bardzo symboliczne miejsce. Skala tego przedsięwzięcia… Zarezerwowaliśmy na ten cel fundusze – ponad 4 miliony 200 tysięcy zł. Chcemy, żeby to był symbol – symbol naszej obecności, nowych czasów, symbol Polski, nowej Polski czy tych nowych relacji.

Warto podkreślić, że systematycznie i intensywnie poszerza się sieć polskich szkół społecznych na Ukrainie. Następuje pewien renesans języka polskiego, co przyjmujemy jako bardzo optymistyczny sygnał wynikający także z relacji polsko-ukraińskich, które ze względu na tę trudną rzeczywistość są inne – lepsze. Wszyscy jesteśmy tego beneficjentami, angażując się we wsparcie Ukrainy. Te dobre emocje wracają, poprawiają sytuację Polaków tam na Ukrainie. Uważam, że to dobrze.

Odnotowujemy także postępy, jeśli chodzi o sytuację Polonii i Polaków w Niemczech. To nie jest proste – to jest rzecz, która wywołuje wiele emocji i jest tutaj naprawdę wiele do zrobienia. Oczekujemy, że Polonia w Niemczech, Polacy w Niemczech będą mieli prawa równorzędne z prawami mniejszości niemieckiej w Polsce, które są zagwarantowane w traktacie z 1991 r. Podczas ostatnich obrad polsko-niemieckiego okrągłego stołu, które się odbyły 26 lutego w Warszawie, podsumowano osiągnięcia i wskazano działania, które należy pilnie podjąć. Uzyskaliśmy między innymi zapewnienie strony niemieckiej, że sfinansuje ona remont Domu Polskiego w Bochum oraz dofinansuje szkoły społeczne, w których prowadzona jest nauka języka polskiego. Pozostaje więc wyegzekwowanie od właściwych instytucji niemieckich – i cały czas to robimy – realizacji tych zobowiązań.

Nasze zaniepokojenie wzbudziła w ostatnim czasie perspektywa pogorszenia warunków szkolnictwa polskiego w Wielkiej Brytanii po zapowiedziach zniesienia egzaminów z języka polskiego na poziomie maturalnym, tak zwanych egzaminów A-Level. Podjęliśmy jednak działania, aby temu natychmiast zapobiec. W wyniku skoordynowanej akcji ze strony Polskiej Macierzy Szkolnej w Wielkiej Brytanii, naszej ambasady w Londynie oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej reprezentanci dwóch największych partii brytyjskich przed wyborami parlamentarnymi jednoznacznie wypowiadali się na rzecz zachowania matury w języku polskim. I rzeczywiście w ostatnich… Kilka dni temu minister w brytyjskim ministerstwie edukacji, pan Nick Gibb, zapewnił minister Kluzik-Rostkowską, że egzaminy maturalne z języka polskiego będą przeprowadzane bez zmian. To jest decyzja rządu brytyjskiego.

Szczególną uwagę w ramach działań resortu poświęcamy kwestii nowej migracji do państw Unii Europejskiej. Emigranci poakcesyjni stanowią niezwykle ważny dla Polski kapitał ludzki i to niezależnie od tego, czy zdecydują się na powrót do kraju – o co zawsze będziemy zabiegać – czy też zdecydują się pozostać za granicą. Będziemy wspierać wszelkie działania pozwalające na utrzymanie przez młodych ludzi, młodych Polaków, którzy pracują za granicą, i ich dzieci kontaktów z krajem, językiem polskim i polską kulturą. Wspieranie powrotów naszych rodaków do kraju to jest dla nas wielkie wyzwanie. Tworzenie zachęt do osiedlania się w Polsce dla osób polskiego pochodzenia to jest dzisiaj trudne wyzwanie – ze względu na ekonomię, na otwartość granic, na prawo do pracy, wybór miejsca – dlatego chcemy poszukiwać odpowiednich instrumentów będziemy je wspólnie rozwijać. To nie jest proste, ale uważam, że to jest nasze zobowiązanie.

Czwarty rok MSZ organizuje konkurs dotacyjny „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą”. W kolejnych edycjach konkursu doskonalimy jego założenia i regulamin, by lepiej służył on bezpośrednim beneficjentem, czyli naszych rodakom za granicą. Tutaj zawsze były największe emocje. Jak przyszedłem do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to wiedziałem, że sposób przeprowadzenia… Zależało nam na tym, żeby usprawnić tę procedurę, żeby procedura przyznawania pieniędzy na poszczególne projekty, procedura wyboru tych projektów, która zawsze wywołuje duże emocje, była jak najbardziej transparentna, otwarta. I rozmawiałem o tym ze swoimi pracownikami. Wydaje się, że zrobiliśmy… Wsłuchiwaliśmy się w uwagi senatorów, posłów, samej Polonii – senatorów przecież dlatego, że to Senat przez wiele lat zajmował się tą sprawą, ważną rzeczą, która jest jakby wyzwaniem – żeby mieć pewność, że każda złotówka jest dobrze wydana i trafia do tych, którzy najbardziej tych pieniędzy potrzebują, którzy piszą najlepsze projekty. To jest zadanie dla nas wszystkich najważniejsze i wydaje się, że robimy wszystko, żeby mu podołać.

Wnioski parlamentarzystów, naszych rodaków. Już drugi rok z rzędu będą realizowane dwuletnie projekty modułowe, które zapewniają większą stabilność finansowania, to znaczy projekty są rozpisane na dwa lata, a nie tylko na rok, dzięki czemu można zaplanować coś w dłuższej perspektywie, coś bardziej strategicznego. Wsparcie dla mediów, ale także inwestycje infrastrukturalne… Na te dwuletnie programy przeznaczamy w tym roku 21,3 miliona zł. Również w wyniku rekomendacji senatorów utworzony został program regrantingowy dla małych projektów o wartości do 50 tysięcy zł. W tym roku przeznaczyliśmy na ten program kwotę wyższą niż w ubiegłym roku, czyli 800 tysięcy zł, a limit wartości projektu jeszcze obniżyliśmy do 40 tysięcy, żeby było jak najwięcej jak najmniejszych projektów, żeby można było pomóc zrealizować jak największą liczbę tych projektów.

Na nowe programy rocznie przeznaczamy kwotę 31,7 miliona zł. W tegorocznym konkursie, rozstrzygniętym 26 lutego, wpłynęła niespotykana wcześniej liczba – czterysta trzydzieści trzech ofert. Rekordowa jest też kwota, o którą aplikowali nasi partnerzy pozarządowi, wyniosła ona bowiem 137 milionów zł, była więc ponadczterokrotnie wyższa niż dostępne środki. Cieszy nas stały wzrost zainteresowania konkursem, bo dzięki temu rośnie atrakcyjność oferty organizacji pozarządowych wobec Polonii. Równocześnie rośnie też niestety liczba projektów, których nie możemy zakwalifikować z powodu braku środków. Mamy świadomość, że z konieczności zmuszeni byliśmy odrzucić wiele wartościowych inicjatyw. Wszystkim organizacjom pozarządowym, które aplikowały w konkursie, bardzo dziękujemy za to zaangażowanie i zapraszamy do kolejnych edycji. I cały czas będziemy rzeczywiście walczyć, żeby przy trudnym budżecie, bo każdy budżet jest trudny, ta ilość tych pieniędzy się nie zmniejszała, żeby te środki mogły służyć sprawie w jak najszerszym, w najlepszym wymiarze.

Rozszerzyliśmy zakres współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej w ramach środków rezerwy celowej budżetu państwa. Czyli zwiększyliśmy wysokość środków powierzanych resortowi edukacji – z 2 milionów do 9,5 miliona zł, powierzając partnerowi zorganizowanie dodatkowo otwartego konkursu dotacyjnego na organizację edukacyjnych kolonii i obozów w Polsce dla dzieci i młodzieży polonijnej. Wymienione przed chwilą kwoty łącznie wynoszą 62,5 miliona, co oznacza, że utrzymujemy na dotychczasowym poziomie środki przeznaczone na finansowanie programów polonijnych w ramach konkursów dotacyjnych. Nadal największy strumień środków płynie na Wschód, w tym przede wszystkim do mniejszości polskich na Litwie, Białorusi i Ukrainie. W ubiegłym roku przeznaczyliśmy na ten kierunek finansowania 60% środków. Rośnie jednak znaczenie naszych działań wobec krajów obecnej imigracji zarobkowej – tam skierowaliśmy około 22% dostępnych środków. W ramach konkursów dotacyjnych ustabilizowaliśmy w 2014 r. wsparcie dla polskich mediów na Wschodzie, na które przeznaczamy 75% środków w ramach tego obszaru tematycznego.

Niezależnie od zmian merytorycznych w konkursach nasz resort pracuje nad udoskonalaniem procedur formalnych i kontrolnych, pracuje nad tworzeniem wspólnej platformy programowej organizacji konkursów polonijnych oraz pomocy rozwojowe i promocji Polski. Platforma umożliwi składanie wniosków projektowych w formie elektronicznej. Dodatkową korzyścią z jej powstania będzie wyeliminowanie przypadków składania wniosków niekompletnych, które będzie można w porę poprawić jeszcze w trakcie procesu aplikacji. Dotąd wnioski z błędami formalnymi musiały być odrzucane w dalszej części postępowania konkursowego – i tego chcemy uniknąć w przyszłości.

Istotną rolę we wsparciu naszych rodaków za granicą i finansowaniu współpracy z nimi mają polskie placówki dyplomatyczno-konsularne. Nasi dyplomaci mają wiedzę na temat potrzeb polskich społeczności w świecie, wykorzystujemy tę wiedzę, rozstrzygając konkursy dotacyjne. Placówki jednak przede wszystkim zgłaszają własne projekty z dziedziny kultury, edukacji czy opieki nad miejscami pamięci narodowej. W ubiegłym roku na świecie zrealizowano ponad dwa tysiące trzysta takich projektów. Teraz przewidujemy przeznaczenie blisko 21 milionów zł na działalność polonijną przedstawicielstw dyplomatycznych RP. Należy podkreślić, że konkursy dotacyjne i projekty polonijne placówek tworzą komplementarny i transparentny system. Każdego roku dokonujemy wyboru, które działania skoncentrować w ramach konkursu, które zaś lepiej pozostawić do realizacji ambasadom i konsulatom, biorąc pod uwagę ich możliwości szybszego reagowania na konkretne ujawnione potrzeby środowisk polonijnych. Tutaj musimy osiągać synergię, a po to są konsulaty i ambasady, żeby tym się zajmować i tę działalność realizować, to one muszą być aktywne w stworzeniu wspólnej oferty dla Polaków, dla Polonii za granicą.

Dodatkowym walorem przekazywania środków Polonii i Polakom za granicą za pośrednictwem placówek jest łatwość ich dotarcia do mniejszych skupisk polonijnych czy wręcz dofinansowania projektów osób indywidualnych, wśród których to projektów rodzi się wiele wartościowych inicjatyw kulturalnych i promocyjnych.

Wspomniałem na początku o roli Senatu jako patrona Polonii. Chciałbym jeszcze raz podziękować senatorom, a szczególnie członkom Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą za nieprzerwane zaangażowanie w sprawy naszych rodaków, za wrażliwość na ich problemy, za podejmowanie inicjatyw, a także za doradzanie i uwagi, nawet…

(Senator Czesław Ryszka: Za przekazane pieniądze.)

Za inicjatywy i rady chcę podziękować jeszcze raz.

Chciałbym też podziękować – zawsze to robię – sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą za stały monitoring i zainteresowanie sprawami Polaków. Zresztą to zaangażowanie jest wspólne, bo też razem z Senatem – tak mnie się wydaje – podzielamy i tę troskę, i to zaangażowanie.

4 lutego w pałacyku na ulicy Foksal dyskutowaliśmy z komisją senacką i z prezydium komisji sejmowej możliwość wspólnych działań na rzecz Polonii i Polaków za granicą. Ważną konkluzją, którą wtedy wypracowaliśmy, jest, jak się wydaje, to, by powołać mieszaną grupę roboczą, wywodzącą się z senatorów i MSZ, która rozpocznie prace nad ustawą o finansowaniu wsparcia aktywności naszych rodaków mieszkających poza krajem i współpracy z nimi. Wiele adresowanych do MSZ krytycznych uwag o finansowaniu takich działań bierze się z niedostosowania ogólnych przepisów finansowych do specyficznych potrzeb mniejszości polskich i aktywności Polonii. Tutaj wiele jest do zrobienia w sensie legislacyjnym, a chodzi o to, żebyśmy mogli te procedury ułatwić. I wydaje mi się, że taka współpraca ministerialno-parlamentarna, a może najlepiej ministerialno-senacka, da nam asumpt do tego, żebyśmy wiedzieli, gdzie poprawiać prawo, jak łatwiej przez takie procedury przechodzić – bo często zdarza się tak, że właśnie przez formalne przeszkody nie jesteśmy w stanie przyspieszyć pewnych decyzji – i byśmy mieli pewność, że cała procedura jest tak szybka, jak szybka być może, że jest bardzo intensywna i dobrze ukierunkowana, trafiająca do tych, którzy po prostu takiej pomocy potrzebują. Zapraszam państwa senatorów do wspólnej pracy, do oceny tych sytuacji, do zgłaszania pomysłów, a także do otwartej debaty i zorientowania się, w czym w tych kwestiach możemy sobie pomóc.

To jest ważna sprawa: Polacy za granicą, Polonia za granicą. To jest nasze serce, to jest ważna część Polski, naszej historii, naszej rzeczywistości. Mamy tu szczególne powinności. Zawsze będziemy pamiętać, jakim potencjałem dysponują ci, którzy mieszkają za granicą, jak dobrze służą naszej ojczyźnie, jak wielki wkład pokolenia wcześniejsze, a także te obecne wniosły w cały proces odzyskania suwerenności, budowy nowej Polski po 1989 r. Mówiłem wielokrotnie o tym – nie chcę, żeby to była, i zawsze o to proszę, tylko obietnica – że bez względu na to, co się będzie działo, polityka w stosunku do emigracji zawsze powinna być ponadpartyjna, zawsze powinna być wspólnotowa. Zawsze powinniśmy wiedzieć, że nawet jeżeli ktoś ma inne zdanie, że jeśli nawet na początku nie znajdujemy porozumienia, to wszyscy chcemy dobrze, to znaczy, że ta wola zaangażowania państwa polskiego… Powinniśmy wiedzieć, że im bardziej ten głos będzie donośny, im ta pomoc będzie konkretniejsza, tym większa będzie nasza wspólna satysfakcja. A po to jesteśmy w życiu publicznym, po to tu jesteśmy, żeby czuć taką satysfakcję, że komuś pomagamy i że realizujemy coś bardzo ważnego. Udział w życiu naszego kraju Polaków za granicą, Polonii, emigracji… To zawsze jest powinność wszystkich tych, którzy w tej sali i w sąsiedniej sali, w Sejmie siedzą. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Zapytania i odpowiedzi

Panie Ministrze, będą jeszcze pytania.

(Minister Spraw Zagranicznych Grzegorz Schetyna: Tak, ale to może już…)

Proszę bardzo.

Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zadać pytanie?

(Senator Stanisław Gogacz: Ja bym chciał.)

Zgłosili się na razie panie senator Sagatowska i Zając oraz panowie senatorowie Gogacz, Ryszka, Matusiewicz.

Proszę o zadanie pytań panią senator Sagatowską.

Senator Janina Sagatowska:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Przede wszystkim chciałabym panu podziękować za to, że ani razu nie użył pan słowa „diaspora”, które, czytając dokumenty, niestety ja już nieraz… Tego sformułowania pierwszy raz użył tutaj poprzednik pana, pan minister Sikorski, i powiedział, że odtąd tak będziemy nazywać Polonię i Polaków na świecie. Ja wyraziłam, zresztą przynaglona głosami Polonii, swój sprzeciw. Niestety, w dokumentach – muszę to powiedzieć – programowych i innych notorycznie jest to słowo używane. Myślę, że powinny być używane te, których pan dzisiaj użył, jakby obok dokumentów, bo Polonia i Polacy za granicą to jest pewna wartość na świecie. Pan to tak mocno podkreślał i za to dziękuję.

Chciałabym jeszcze zadać konkretne pytania.

W planie wydatków w części 45 budżetu państwa na lata 2014–2015 środki na kolonie i obozy dla młodzieży polonijnej w kraju w porównaniu ze środkami w latach ubiegłych, w latach 2012–2013, zostały zmniejszone o ponad 83% w roku 2014 i o 67% w 2015 r. Dlaczego tak się dzieje? A przecież – co pan podkreślał – doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że wizyta dzieci, młodzieży w Polsce oznacza naukę, poznawanie kraju itd., najlepszą naukę języka polskiego.

Druga sprawa, sprawa repatriacji. Panie Ministrze, niestety ustawy zmieniające ustawę o repatriacji zalegają nie wiem gdzie w Sejmie, i to zalegają w ogóle długo. Polacy, głównie z Kazachstanu, zresztą nie tylko, ale głównie z Kazachstanu, stale do mnie piszą, dzwonią, że w zasadzie repatriacji nie ma, że jest martwa. Pan zwracał uwagę na współpracę z samorządami itd., ale doskonale wiemy o tym, że samorządy oprócz nakładania na nie zadań potrzebują głębokiego wsparcia finansowego pozwalającego na realizację tych zadań, bo inaczej żadna polityka czy repatriacyjna, czy każda inna… W tym miejscu chcę powiedzieć, że tak jak pan mówi, to nie jest repatriacja, ale sprowadzanie Polaków z Zachodu. Swego czasu pan wiceminister Cisek, jak był na posiedzeniach komisji, jeszcze na tych pierwszych, to mówił, że chciał zarezerwować kwotę 3 milionów zł na to, by sprowadzać tych młodych Polaków, którzy niedawno wyjechali, z Irlandii, z Anglii itd. Chciałabym zapytać: jakie realizacja tego programu daje wyniki? Pan mówił, Panie Ministrze, że pracujecie na tym, ale ja pytam o efekty. Jest Zielona Linia, są różne inne takie sprawy, ale czy są jakiekolwiek efekty tego promowania powrotów i działań na rzecz powrotu Polaków? Bo na razie wydaje się, że wszystko idzie w odwrotnym kierunku, czyli Polacy wciąż wyjeżdżają.

Chciałabym jeszcze nawiązać do tego, że trudno jest Polakom na Litwie, w Niemczech, na Białorusi. To już osiem lat wszyscy ministrowie powtarzają. Ja także pytam… Wiemy, że nie jest łatwo, ale w żadnej dziedzinie nie jest łatwo, ale Polacy, a szczególnie Polacy za granicą, czekają na efekty. Nie mówię tu już o Polakach w Niemczech, którzy czekają na uznanie ich za mniejszość narodową, a nie za grupę etniczną, co od razu zmieniłoby ich status i w ogóle prawa. Na razie dziękuje bardzo.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jan Wyrowiński)

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Szanowni Państwo, proszę starać się kondensować, że tak powiem, myśli i przetwarzać je jak najszybciej w pytanie. Pan minister też ma czas ograniczony. I od tego, na ile będziemy oszczędni w pytaniu, zależy to, ile się od niego dowiemy.

Pani senator Zając, potem pan senator Gogacz.

Senator Alicja Zając:

Bardzo dziękuję, Panie Marszałku. Postaram się zastosować do prośby pana marszałka.

Czy powstały i gdzie powstały polonijne rady konsultacyjne? Czy i gdzie? To jedno pytanie.

Drugie. Chciałabym poznać harmonogram i problematykę prac Międzyresortowego Zespołu do spraw Polonii i Polaków za Granicą…

(Rozmowy na sali)

Czy mogę…?

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Niestety, pan minister musi w tej chwili wyjść, bo są nagłe okoliczności. Ale jest pan minister Pawlik… Tak? Tak. No to zapraszam tutaj, na trybunę, tak że…

Bardzo proszę, Pani Senator.

Senator Alicja Zając:

Bardzo dziękuję.

Może ja powtórzę, Panie Marszałku. Żeby było krótko, zapisałam to sobie na kartce.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Proszę tu stanąć, Panie Ministrze, bo jest tak przyjęte, że minister… No, chyba że są jakieś okoliczności zdrowotne… Pyta pani senator Alicja Zając, tak? Bardzo proszę.)

Tak. Polonijne rady konsultacyjne – czy i gdzie powstały?

Drugie pytanie. Harmonogram i problematyka prac Międzyresortowego Zespołu do spraw Polonii i Polaków za Granicą w roku 2014 i w bieżącym. Jakie są konkretne efekty pracy tego zespołu i ich praktyczne odniesienie do problemów naszych rodaków za granicą?

Następne pytanie. Na czym polega czy może na czym ma polegać wzmacnianie wpływów społeczno-politycznych społeczności polskich i polskiego pochodzenia w strukturach władzy i samorządów krajów zamieszkania? To określenie pochodzi z materiałów, dosłownie to spisałam, tak jest to tam zapisane.

I dwa krótkie pytania budżetowe. Priorytetem, jednym z celów priorytetowych jest nauczanie języka polskiego. To jak to się dzieje, że w porównaniu ze środkami na lata 2012 i 2013 środki na to zostały zmniejszone o 60%? Jaka jest przyczyna redukcji tych kwot, zwłaszcza w sytuacji, kiedy coraz więcej młodych Polaków wyjeżdża za granicę w celach zarobkowych i ma tam dzieci? Oby one nie zapomniały języka polskiego.

I następne pytanie. Od roku 2012 maleją systematycznie – najpierw o 10%, w 2014 r. o 14% i w 2015 o 31% – środki na opiekę i pomoc w rozdziale 85330 w części 45 wydatków MSZ. Jaka jest przyczyna tej obniżki sukcesywnie zwiększającej się z biegiem lat? Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik:

Dziękuje bardzo.

Najpierw może… Panie Marszałku, Panie i Panowie Senatorowie, zacznę od odpowiedzi na pytanie pani senator Sagatowskiej. Jeżeli chodzi o termin „diaspora polska”, to w odniesieniu do programu rządowego, w przypadku którego zakończyliśmy konsultacje międzyresortowe i przekazaliśmy go do Rady Ministrów… W dokumencie, o którym mowa, nie znajduje się wspomniane sformułowanie i nigdy się w nim nie znajdowało, również przed konsultacjami społecznymi. Chciałbym o tym zapewnić, podzielamy bowiem przedstawioną ocenę i zgadzamy się, że takie pojęcie nie powinno funkcjonować w dokumencie rządowym.

Jeżeli chodzi o repatriację, to jest to kwestia leżąca w kompetencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Przygotowywany jest aktualnie – i oczywiście w imieniu MSW możemy się nim podzielić – projekt zwiększenia kwot świadczeń dla repatriantów. To może skutkować zwiększeniem liczby repatriantów w kolejnych latach. Co do kwestii szczegółowych, to oczywiście po konsultacji z odpowiednim resortem możemy jeszcze doprecyzować na piśmie, w trybie pisemnym, szczegóły związane z poruszonym tematem.

Jeżeli chodzi o kwestie dotyczące praw mniejszości polskich na Litwie i Białorusi oraz grupy polskiej w Republice Federalnej Niemiec, o to, kiedy będą rezultaty… O omawianej tu kwestii mówiły poprzednie rządy. Kiedy usłyszymy o znaczącej poprawie sytuacji Polaków w wymienionych krajach? Chciałbym powiedzieć tak: sytuacja grup polskich w tych krajach zależy nie tylko od rządu polskiego, ale przede wszystkim właśnie od krajów zamieszkania grup polskich. Znacząca poprawa jest możliwa tylko w przypadku istotnej zmiany polityki państw, w której mieszkają nasi rodacy. Sporo udało się osiągnąć w kontaktach z Niemcami, między innymi w trakcie obrad tak zwanego okrągłego stołu. Mniej udało się niestety osiągnąć z Litwą i z Białorusią, chociaż też są pewne drobne sukcesy, o których mówił minister Schetyna. Odłożono na przykład o rok prace nad kodeksem oświatowym na Białorusi. Jest też pewien niewielki kompromis w sprawie nazw topograficznych w języku polskim na Litwie. Na Białorusi trwa tłumaczenie podręcznika do biologii i matematyki na język polski przez stronę białoruską. Jest również parafowana oświatowa umowa dwustronna.

Sukcesem wymagającym wielkiego wysiłku służby zagranicznej jest w wielu przypadkach utrzymanie istniejącego stanu rzeczy w warunkach, które nie sprzyjają kultywowaniu polskości. I to też chciałbym jednoznacznie podkreślić: oprócz problemów, które odnotowujemy stale, od lat, pojawiają się również problemy nowe, które na bieżąco staramy się rozwiązywać. Większość z nich udaje nam się jednak rozwiązać.

Problemy Polaków na Litwie są niezałatwione od lat dziewięćdziesiątych. Problemy Polaków na Białorusi to kwestia problematyczna w zasadzie od ponad dekady. Mówię tu o kwestii Związku Polaków na Białorusi, majątku po Związku Polaków na Białorusi. Oczywiście mam tu na myśli tę część, którą my, jako Polska, uznajemy, a której nie uznaje reżim białoruski. Tak więc okres, o którym mowa, wykracza poza okres jednej kadencji, obejmuje on kilka kadencji pracy rządu i innych struktur rządowych oraz pozarządowych. Omawiany tu problem widzimy od dłuższego czasu.

Odniosę się teraz do pytania pani senator Alicji Zając. Tam pojawiło się kilka pytań. Po pierwsze, kwestia harmonogramu i problematyki prac międzyresortowego zespołu Polonii i Polaków za granicą w 2014 r. oraz plan działania wspomnianego gremium w bieżącym roku. Ja niedawno miałem okazję przewodniczyć posiedzeniu Międzyresortowy Zespół do spraw Polonii i Polaków za Granicą, to było bodajże we wtorek… Nie, w poniedziałek. Ostatnie posiedzenie było drugim posiedzeniem w bieżącym roku, dotyczyło generalnie migracji. Migracji zarobkowej, ale także migracji generalnie. W 2014 r. odbyły się trzy posiedzenia. Pierwsze posiedzenie dotyczyło właśnie migracji zarobkowej, w tym działań w obronie praw pracowniczych i socjalnych Polaków pracujących za granicą. Na drugim posiedzeniu był dyskutowany rządowy program współpracy z Polonią i Polakami za granicą na lata 2015–2020, czyli program, o którym już mówiłem, który jest już w Radzie Ministrów. Na posiedzeniu międzyresortowego zespołu skierowano ten dokument do konsultacji społecznych, w tym do konsultacji przez środowiska polonijne. Tak więc to taki wymierny efekt – bo było pytanie o efekty pracy tej platformy współpracy, tego ciała. Na trzecim posiedzeniu omówione zostały warunki do przeprowadzenia ewakuacji osób pochodzenia polskiego z Donbasu, a konkretnie z tej części obwodów donieckiego i ługańskiego, w której było bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia obywateli Ukrainy pochodzenia polskiego. To też konkretny efekt: dyskusja na temat aktualnej sytuacji w Donbasie, następnie, po tej dyskusji i pracy międzyresortowego zespołu – decyzja rządu o ewakuacji. Przypomnę, że minister Schetyna mówił o stu siedemdziesięciu osobach, które wywieźliśmy bezpośrednio z Donbasu. Ja miałem okazję nadzorować tę akcję i powiem, że w sumie ta grupa dzisiaj liczy sto dziewięćdziesiąt trzy osoby, część z nich dotarła do Polski później w ramach tak zwanego procesu łączenia rodzin.

Na pierwszym posiedzeniu w 2015 r. zespół zaakceptował zmiany w rządowym programie, było to przedmiotem dyskusji. To były zmiany dokonane w wyniku konsultacji społecznych. Przyjęto również dokument „Zadania administracji rządowej na lata 2015–2016”, który jest nie tyle integralną częścią, ile jak gdyby załącznikiem do programu rządowego, takim jego uszczegółowieniem, co konkretnie będziemy robić przez dwa lata w ramach pięcioletniego, wieloletniego programu. I też odbyła się nad tym dyskusja, nie była ona łatwa, wszystkie strony musiały się zgodzić… I udało nam się wypracować naprawdę dobry dokument. To, co mówił o tym dzisiaj pan minister Schetyna, było bardzo trafne, bo nie chodzi o to, żeby to był dokument napisany takim bardzo rządowym językiem, tylko przede wszystkim o to, żeby on trafiał do środowisk polonijnych, żeby był zrozumiały dla tychże środowisk, dla mniejszości polskiej za granicą. Staraliśmy się pracować w ten sposób również nad zadaniami, i zadania zostały przyjęte na wspomnianym posiedzeniu. Tak więc to jest taki konkretny efekt: zadania już są przyjęte, a międzyresortowy program trafił do Rady Ministrów.

Na drugim posiedzeniu zespół omówił różnorodne aspekty polityki migracyjnej. To było to posiedzenie, które odbyło się w poniedziałek. Trzecie posiedzenie planujemy na wrzesień i ma ono być poświęcone oświacie polonijnej. Chcemy też zrobić jeszcze jedno, czwarte posiedzenie, ale nie chcieliśmy narzucać jego tematyki, tylko poprosiliśmy resorty o przedstawienie sugestii – są tam również przedstawiciele Senatu – dotyczące tematyki tego posiedzenia. Jesteśmy otwarci na sugestie co do tego, o czym do końca roku moglibyśmy jeszcze porozmawiać w ramach wspomnianego międzyresortowego zespołu.

Były szczegółowe pytania dotyczące budżetu, planu wydatków w części 45 i spadków kwot w 2013 r., 2014 r. i 2015 r. na opiekę i pomoc dla Polonii za granicą w rozdziale 85330, jeśli dobrze pamiętam, tak?

(Głos z sali: Tak.)

Jaka jest przyczyna tej redukcji? Szanowni Państwo, powiem tak: z funduszu „Opieka i pomoc dla Polonii za granicą” była dotąd finansowana między innymi opieka nad miejscami pamięci narodowej, sprawowana przez polskie placówki dyplomatyczno-konsularne. Wydatki na ten cel – i to tłumaczy trzydziestojednoprocentową zmianę – zostały w budżecie na 2015 r. przesunięte do funduszy „Kultura i sztuka”, a pozostała działalność do rozdziału 92195, co wydaje się właściwszym ich zakwalifikowaniem. Tak więc pieniądze nie zostały utracone, tylko w sposób właściwy zakwalifikowane do innego paragrafu.

Pragnę przypomnieć, że środki budżetowe MSZ w 2014 r. zostały ograniczone o ponad 20 milionów zł, czego skutkiem było zmniejszenie kwot w poszczególnych funduszach. Z funduszu „Opieka i pomoc dla Polonii za granicą” ponosimy obecnie koszty między innymi opieki prawnej nad Polakami za granicą, na przykład wydatki na punkty poradnictwa. Realizujemy też kilka projektów związanych z poradnictwem prawnym. Chodzi o Polaków tak zwanych nowych migrantów, migrantów zarobkowych. Poradnictwo prawne będzie dotyczyć tego, jak mają się odnaleźć w nowej rzeczywistości za granicą. Ponadto wsparcie psychologiczne, wsparcie adaptacyjne… Osoby te znajdują się w nowym kraju i nie otrzymują takiego wsparcia na miejscu, od państwa przyjmującego, a nie mają… Chcemy im udzielić tego wsparcia z naszej strony. Realizujemy takie projekty adresowane do tych osób.

Drugie pytanie dotyczyło wydatków w części 45 budżetu państwa w roku 2014 i roku bieżącym…

(Głos z sali: Chodzi o szkolnictwo polskie.)

Tak, rozdział 80135 „Szkolnictwo polskie za granicą”. Pytanie dotyczyło tego, jak ta sytuacja wygląda w odniesieniu do poprzednich dwóch lat i skąd to zmniejszenie o 60%… My mamy pełną świadomość potrzeb w dziedzinie nauczania języka polskiego i nauczania o Polsce wśród Polonii i Polaków za granicą i w żadnym razie nie uszczuplamy środków, które są skierowane na ten cel. Zmniejszenie puli w części 45, która mówi o szkolnictwie polskim za granicą, spowodowane było decyzją o przekierowanie tych środków do konkursu dotacyjnego finansowanego z rezerwy celowej budżetu państwa. Dzięki temu strategiczne zadanie oświatowe dotyczące Wielkiej Brytanii, Irlandii, Litwy, Ukrainy i Białorusi mogą być finansowane w wyższych kwotach i w trybie modułowym, czyli dwuletnim, i będą powierzone do realizacji doświadczonym organizacjom pozarządowym. A zatem zarzut dotyczący zmniejszenia środków w tym przypadku nie jest uprawniony, bo te pieniądze są, a nawet są większe, tylko podzielone, są również w innych obszarach. To jest odpowiedź na pytanie związane z kwestiami budżetowymi.

Było też pytanie o rady konsultacyjne. Ja mam przed sobą spis… Jest trzydzieści rad konsultacyjnych.

(Głos z sali: One już powstały?)

Powstały i jest ich trzydzieści. Może nie będę wymieniał wszystkich państw i powiem tylko, że w niektórych krajach jest po kilka rad konsultacyjnych. I tak przy konsulacie w Kolonii, przy konsulacie w Monachium… W Rosji mamy trzy; w Szwecji – jedną. Na Ukrainie, w Niderlandach, na Łotwie, w Kanadzie, Irlandii, Hiszpanii i Francji mamy po dwie rady konsultacyjne. W Finlandii, Czechach, Brazylii, na Białorusi, w Belgii, Argentynie i USA – cztery. Na Ukrainie kolejne trzy… W Wielkiej Brytanii – dwie; we Włoszech – jedna. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Panie Ministrze.

Teraz pan senator Person, a potem pan senator Gogacz.

Senator Andrzej Person:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, mam trzy pytania. Jedno łatwe i dwa trudne, jeżeli można.

Zacznę od trudnego. Od razu się wytłumaczę, dlaczego nie mogłem wysłuchać – bardzo żałuję, ale sobie je potem przeczytam – całego wystąpienia pana ministra. Miałem spotkanie z grupą inwestorów polskiego pochodzenia z Izraela i z Nowego Jorku, którzy przygotowują konferencję na temat biznesu i gospodarki. Czy pana zdaniem coraz większa liczba osób polskiego pochodzenia – to znaczy najczęściej pochodzenia żydowskiego, ale z korzeniami polskimi – które występują o polskie obywatelstwo w Waszyngtonie, w Nowym Jorku, oznacza, iż relacje między Polską a Polonią, przede wszystkim nowojorską, ale nie tylko, są lepsze? Czy jest jakiś postęp w tym zakresie? Na ten temat mówi się od dawna i dosyć, powiedziałbym, skomplikowanie.

Drugie pytanie. Przypadek pewnie zrządził, że właśnie dzisiaj w Seimasie debatuje się na temat trzech liter. Niewiele, ale zawsze… Jak dobrze pamiętam, chodzi o litery „w”, „q” i „j”, które mają być wprowadzone do dokumentów, używane w zapisie nazwisk Polaków. Czy to jest światełko w tunelu, czy to jest proces wieloletni? Czy pan widzi tu jakiś postęp? Zdaje się, na następnych posiedzeniach mają być wprowadzane następne litery, między innymi „c”, „z”, „ś” i „ć”, co dałoby szansę naszym rodakom mieć prawdziwy, oryginalny zapis nazwiska w paszportach.

I trzecie pytanie, to łatwe. Właściwie będą to gratulacje za to, że wreszcie, po tylu latach…

(Rozmowy na sali)

Mogę?

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Tak, oczywiście.)

Trzecie pytanie dotyczy rady, którą powołało ministerstwo – wreszcie, po tylu latach – zajmującej się promocją Polski poprzez sport. Wreszcie ktoś uznał ten temat za bardzo ważny. Ci wszyscy, którzy interesują się sportem, wiedzą, że jest to jeden z najważniejszych tematów, ale długo był traktowany po macoszemu. Czy możemy liczyć na to, że zwłaszcza w Rio będziemy szerzej obecni poprzez Dom Polski czy miejsce, w którym będą się mogli spotykać sympatycy sportu i nie tylko z całego świata, tak jak to jest od wielu, wielu lat w przypadku Niemiec, Rosji, Stanów i wielu innych państw? My zawsze podchodziliśmy do tego tak średnio, nie zdając sobie sprawy z tego, jak ważna to jest dziedzina. Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Teraz pan senator Stanisław Gogacz. Bardzo proszę.

Senator Stanisław Gogacz:

Panie Ministrze, chciałbym zapytać o Ukrainę w związku z tym, że Ukraina dotknięta jest konfliktem zbrojnym, wojennym. Działania mają miejsce na wschodzie Ukrainy, w Donbasie, Ługańsku, niemniej jednak w sensie ludzkim, społecznym cała Ukraina odczuwa ten konflikt. Ukraina to też Polacy, Polonia, całe obszary zamieszkane przez Polaków. Z mojego rozeznania, ze spotkań z Polakami wynika, że oni proszą czy też oczekują… Byłoby wskazane, ażeby jak najwięcej polskiej młodzieży i dzieci z Ukrainy mogło przynajmniej przez miesiąc czy kilka tygodni pobyć w Polsce, dlatego że tam jest jakaś trauma wojenna w związku z tym, że jest ten konflikt, że wiele osób jest bezpośrednimi uczestnikami tego konfliktu zbrojnego. Przeglądałem ten rządowy program, o którym wspominał pan minister Schetyna… No, być może ten program jest… Tutaj są tylko generalia, być może nie ma takich szczegółów… Nawet w punkcie „Najpoważniejsze wyzwania wyznaczające kierunki polityki wobec polskiej diaspory” – tak to jest sformułowane, ale wiadomo, że tu chodzi o Polaków – to nie jest zaznaczone.

I drugie pytanie odnośnie do Ukrainy. Była mowa o ewakuacji stu siedemdziesięciu osób polskiego pochodzenia z Donbasu i z Ługańska. Panie Ministrze, my wszyscy dobrze pamiętamy, że zanim doszło do tej ewakuacji, to wystąpił problem związany z tym, że Polska nie ma procedur dotyczących takiej oto sytuacji, że jakiś kraj czy część jakiegoś kraju dotknięta jest wojną, a tam mieszkają nie obywatele Polscy, tylko osoby narodowości polskiej, niezależnie od tego, czy posiadają Kartę Polaka, czy nie posiadają Karty Polaka. I moje pytanie związane z tym, że nie było procedur, jest takie: czy ta ewakuacja to było tylko doraźne rozwiązanie, czy też ta sytuacja spowodowała, że zmierza się do przygotowania czy też przygotowano systemowe rozwiązania? Pan minister Schetyna wspomniał o jakiejś konferencji we wrześniu, być może ta konferencja będzie nad tym pracowała. Wydaje się, że państwo polskie powinno mieć procedury na okoliczność tego – oby do takich sytuacji nie dochodziło – co zrobić z Polakami, którzy nie posiadają obywatelstwa polskiego, a są w sytuacji wojennej. Zresztą w przypadku Syrii była podobna sytuacja, ale tam chodziło głównie o obywateli, a tu chodzi o sytuację nieobywateli. Dziękuję bardzo. To tyle na razie.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Ryszka.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Moje pytanie jest skierowane właściwie do ministra Schetyny, ale mam nadzieję, że pan minister również będzie mógł na nie odpowiedzieć.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Bardzo proszę.)

Otóż 23 kwietnia w czasie posiedzenia Sejmu minister Schetyna, odpowiadając na pytania posłów między innymi w kontekście zadośćuczynienia za zagrabiony w 1940 r. majątek Polaków w Niemczech powiedział tak: Niemcy wiedzą, że to jest dla nas problem i że tego nie zostawimy, ale prosiłbym też o dobrą współpracę wszystkich – i dalej – żeby nie zaczynać od projektu, który jest w 100% procentach roszczeniowy, którego założeniem jest, że musimy coś dostać. Czy mam rozumieć, że polski rząd nie będzie wspierał Związku Polaków w Niemczech? Oni się domagają 1 miliarda euro zadośćuczynienia. Czy taka odpowiedź nie sugeruje Niemcom, że my będziemy się temu tylko przyglądać, a nie będziemy tego wspierać?

I drugie pytanie. Pan minister wspomniał, że w lutym odbył się okrągły stół i że coś tam już osiągnięto, jakieś porozumienie. Chciałbym prosić o przybliżenie tego tematu. Co osiągnięto? Jakie porozumienie osiągnął tam polski rząd? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Matusiewicz.

Senator Andrzej Matusiewicz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, mam jedno konkretne pytanie, które od czterech lat przy okazji omawiania tematyki polonijnej zadaję kolejnym przedstawicielom Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Chodzi mianowicie o Dom Polski we Lwowie. Panie Ministrze, w Przemyślu od ponad sześciu lat Ukraińcy mają swój dom narodowy. To miało być na zasadzie ekwiwalentnej. Do tej pory sprawy dotyczące prawa własności, skomplikowane, bo tam obowiązują inne przepisy, nie są załatwione, do tej pory nie udało się tego domu zagospodarować przez organizacje polskie. Kiedy to wreszcie nastąpi? Pan minister Sikorski rok temu mówił, że to jest kwestia paru miesięcy. To naprawdę wstyd, Panie Ministrze, że nasze państwo i służby zagraniczne na czele z ambasadorem, na czele z konsulem Jarosławem Drozdem nie potrafią tych spraw uporządkować. Mówiąc po lwowsku, to jest ali sztemp. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Kutz.

Senator Kazimierz Kutz:

Panie Marszałku! Szanowna Izbo!

Kiedyś, w poprzednich latach również byłem w tym miejscu, byłem wicemarszałkiem, a więc członkiem władz, i pracowałem w komisji opieki nad Polonią przez cztery lata. W związku z tym chciałbym się podzielić paroma uwagami.

Ale na wstępie chcę powiedzieć, że polityka państwa polskiego wobec Polonii była okropna, jest okropna i będzie okropna, dlatego że jest to materia niesłychanie skomplikowana. Polonia jest wszędzie, jest ogromna, nowa, ze swoimi niesamowitymi problemami na Wschodzie, które się komplikują z wielu powodów. Jest emigracja do Niemiec, do niemieckiego obszaru językowego, oczywiście do Stanów, do Ameryki Północnej i do Ameryki Południowej. Ta Polonia żyje zupełnie inaczej, ale ona ma jeden wspólny mianownik, łącznik, którym jest przynależność do parafii. Polskość w trudnych warunkach utrzymywała się i w państwach wschodnich utrzymuje się przy starych strukturach parafialnych, czysto dziewiętnastowiecznych, z wszystkimi konsekwencjami ideologicznymi i politycznymi.

Ja wtedy byłem członkiem Prezydium Senatu. Prezydium – jest tu pani senator, myśmy razem pracowali – spotykało się raz w miesiącu i były stosy podań o pomoc w konkretnych miejscach, w 80% dotyczyło to obszaru za granicą wschodnią. Podstawowy problem był taki, że był to obszar straszliwego zniszczenia architektury polskiej, głównie sakralnej. Kościoły, kaplice były w ruinie. W gruncie rzeczy większość z pieniędzy, które tam szły, przeznaczana była na odbudowanie zabytków kultury polskiej. A jaka była ich transmisja? To była transmisja przez parafie, całe to rozdzielnictwo było prowadzone przez parafie. Ale to było bardzo odpowiedzialne, to było kontrolowane, posłowie jeździli, bo tam oczywiście nie mogło być przecieków itd.

Dominacja tej starej tradycji parafialnej, tak żywej na Wschodzie, spowodowała, że wszyscy Polacy, którzy nie byli członkami polskiej parafii, mieli na przykład inne wyznanie, byli już poza, nie byli objęci opieką z Polski. Do tego byli oni skłóceni, dlatego że drugą cechą charakterystyczną Polonii, co jest również winą współczesnej polityki, jest straszliwe skłócenie historyczne, a jednocześnie, ponieważ to wszystko szło do jednego źródła, jak powiadam, siłą rzeczy przez parafie, czyli przez taki stary polski katolicyzm, chłonny oczywiście na magię słowa „patriotyzm”, na narrację historyczną, było to bardzo upolitycznione. Fakt faktem, że cała Polonia do dzisiaj głosuje na PiS. Dlatego, że nasze problemy były, tak się wyrażę, zarażane Polonią. Chcę powiedzieć, że kiedy byłem w Austrii na kongresie polonijnym – a wtedy rządziła lewica – to szefowi, liderowi polskiej organizacji polonijnej odmówiono samochodu. Przyjeżdża wicemarszałek… Ponieważ on po prostu mówił, że nie będzie pracował z taką Polonią. Z kolei jak ambasador usiłował robić jakieś przyjęcia, to Polonia bojkotowała… Że tak powiem, przechodzenie progu… A oni mieli budynki obok siebie, co było strasznie… Przez furtkę itd…

Byłem na kongresie w Niemczech… Jak państwo wiecie, tradycja i charakter Polonii niemieckiej są bardzo stare, wiążą się głównie z emigracją ze Śląska i Wielkopolski. To jest ta stara, robotnicza część, tam jeszcze istnieje zgoda. I każde pokolenie emigracji żyje oddzielnie, swoim życiem, osobno od innych warstw historycznych Polonii. W związku z tym, że Polaków jest tam bardzo dużo, a najświeższa była emigracja solidarnościowa, to znaleźli się ludzie z takiej szczególnej warstwy, czyli z emigracji roku 1968, Polacy żydowskiego pochodzenia, inteligenci, ludzie wykształceni… Bo Polonia w ogóle, można powiedzieć, nie wytworzyła swoich elit. A jak wytworzyła, to taka elita uciekała. A w niektórych państwach, jak na przykład w Stanach Zjednoczonych… Jak się tam jechało, to mówili: wszystko, tylko nie kontaktuj się z Polonią.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Panie Senatorze, to wszystko bardzo interesujące, tylko prosiłbym na razie o pytanie, dobrze? A potem będzie dyskusja.)

Ale ja, proszę pana, mówię o sprawie, o którą tu chodzi.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Ja rozumiem, tylko prosiłbym zmierzać do pytania.)

Pytanie to każdy może zadać. Ja chcę powiedzieć, jakie to wszystko jest trudne i zabagnione. Otóż wspomniana formacja emigrantów z roku 1968 stwierdziła, że to jest nienormalne. Bo wszystkie rozproszone organizacje, które ze sobą nie współpracowały, żądały, przez analogię do naszych… Wspomniane organizacje żądały od Niemców tego, żeby dostawały jakieś pieniądze. Niemcy mówili: no dobrze, ale my chcemy mieć jeden adres, nie może być tak, że pięć czy dziesięć… Zorganizujcie się. I właśnie ci z roku 1968 postanowili zintegrować Polonię. Włożyli w to mnóstwo pracy, byli prawnikami, mieli kontakty, znali język itd. I ja jechałem na kongres, mający być kongresem historycznym, na którym miało nastąpić powstanie nareszcie wspólnego, jednego związku. No, ale na początku nawet nie można było dostać z ambasady samochodu. I co się okazało? Wszystko było bardzo dobrze, ale pod sam koniec nie wiem która grupa Polonii odkryła nagle, że ci, którzy to wszystko organizują, to są Żydzi. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki cała sprawa się rozprysła.

Wszystkie nasze konflikty między lewicą a prawicą, w zależności od tego, kto rządzi i kto jest na placówkach, są mechanicznie przenoszone w polskie środowiska emigracyjne. I oni są żałosną repliką tego, co się dzieje w kraju. To dowodzi ogromnej bezmyślności z naszej strony.

Proszę pana, ja wiem, że mam zadać pytanie. Wy sobie czasem gadacie parę godzin.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Widać, że pan senator Kutz rzadko pyta.)

Byłem na kongresie w Stanach Zjednoczonych w Edmonton, gdzie było tysiąc ludzi. Wszystko było wspaniale, wspaniale śpiewali hymn Polski, ale jak już doszło do pierwszej półlitrówki, to wszyscy się potwornie skłócili. I było widać, że ci, co są z emigracji przedwojennej, nienawidzą emigracji wojennej, lotników, lotnicy nienawidzą tych, co przyjechali po nich, a oni wszyscy razem nienawidzą „Solidarności”. I nagle cały ten wspaniały zjazd, kongres okazał się żałosną parodią tego, co my tu mamy w Polsce.

Co ja chcę powiedzieć? Mógłbym jeszcze oczywiście opowiadać dalej o tym wszystkim. Nie znaleziono – to jest bardzo trudne – mówi się banalnie: koncepcji, na czym powinna polegać rola państwa, rządu polskiego… a wtedy miał to Senat… żeby stworzyć jedną receptę na to, jak pobudzać wszystkie potrzeby Polonii, ale pilnować, żeby to się nie upolityczniało, żeby było neutralne. Myśmy się długo zastanawiali nad wydawaniem pieniędzy na ten niezwykle trudny obszar za wschodnią granicą i wtedy, pani to może poświadczyć, wymyśliliśmy bardzo wiele rzeczy dobrych, naprawdę.

(Senator Janina Sagatowska: Bardzo dobrych.)

To znaczy, jak docierać do ludzi, żeby zaspokoić ich potrzeby. To było tak: woziliśmy książki i podręczniki do wszystkich placówek, które istniały i w których ich potrzebowali, szły na święta paczki z łachami, z żywnością itd. Był cały system, żeby sprowadzać dzieci na święta, do dzisiaj to istnieje itd. Ale wszystko szło przez parafie, które… Zaczęliśmy budować, to były ogromne inwestycje, domy polskie. Pan tutaj pytał, dlaczego we Lwowie nie… Bo myśmy liczyli, że w tych polskich domach… A to trzeba było wykupić teren, uzyskać u władzy akceptację, zrobić projekt i kontrolować tę inwestycję. Bo naiwnie liczyliśmy na to, że domy kultury będą miejscem, gdzie różne odłamy Polaków, pod względem religijnym itd., będą mogły współgospodarować. Nic z tego nie wyniknęło, a jak się pogorszyły czasy na Wschodzie, to przecież te wybudowane przez nas domy kultury na Litwie – ogromne inwestycje – czy na Białorusi… Białorusini zabrali te domy.

Głupotą było wymyślenie Karty Polaka. Myśmy na siłę, z sentymentalizmu namawiali ich, żeby oni wracali do Polski z Kazachstanu. Jeździli tam posłowie i tych ludzi namawiali. I jak to się kończyło, to nie chcę mówić. Przyjechało parę rodzin, po jakimś czasie oni wracali, ponieważ dostali gdzieś… to musiała być… Nie będę już o tym mówił. Słowem, jest to bardzo trudny problem. Był pomysł, żeby inwestować w stypendia dla młodych Polaków na studia w Polsce, żeby oni potem wracali i po prostu pracowali w swoim państwie, żeby ich nie ruszać… Większość tych ludzi przyjeżdżała, ale oni za Boga nie chcieli wracać, oni byli w Polsce itd., itd. To, czego tutaj wysłuchuję, to są takie urzędnicze sprawozdania. Ja myślę, że nadal nie ma pomysłu z naszej strony… A jeszcze Senatowi zabrali tę…

(Senator Janina Sagatowska: Pieniądze.)

…właściwość i my już w ogóle nie wiemy, co oni dają. Z relacji pana wynika, że na coś dają. A myśmy wtedy już tutaj, ucząc się, kombinowali, że należałoby inwestować gdzieś w rodzący się biznes polski. Bo Polacy, którzy się przyznawali do polskości, byli gorzej traktowani. Chodziło o to, żeby tworzyć miejsca pracy. Myśmy bardzo dużo pracowali, uczyli się, a jak to wygląda teraz – ja nie wiem. Ale my byliśmy naprawdę nakierowani na ludzi, na to, żeby im nie szkodzić. Bo przyznawanie się do polskości mogło być nieszczęściem. Wymyślenie Karty Polaka było fatalne, bo oni natychmiast stali się piątą kolumną. Oczywiście w zależności od tego… I to, co się dzieje na Litwie, jest przykładem, powiem wprost, głupoty polityki wobec Polonii. Nastawiało się ich, że tak powiem, rozdmuchało się w nich taką polską polskość, bez kontekstu litewskiego, i tam się dzieją okropne rzeczy. Nigdy nie było takich złych stosunków, nienawiści do Polaków. I to ma być nasz sukces… Mam w związku z tym pytanie, proszę pana. Nie zauważyłem, czy wasz rząd, bo nie słyszę tego, rzeczywiście w oparciu o te doświadczenia… Myślę, że wy macie nowe doświadczenia, ale nie za bardzo wiecie, jakie były nasze doświadczenia, Senatu, który latami, także przed wojną, się tym zajmował. A więc czy wy znaleźliście, najprościej mówiąc, jakąś koncepcję, jakiś pomysł, a on oczywiście w każdym obszarze musi być inny, żeby troska o polskość i jej wspieranie, jako materia delikatna z natury, była… To jest kwestia abstrakcyjnego myślenia o Polakach, których trzeba wspierać, a nie wolno im szkodzić. A przeważnie ta dziedzina okazywała się tak mało zbadana, żeśmy bardzo często Polonii bardziej szkodzili, niż pomagali. Jednak te pieniądze, które tam szły – wtedy to były 42 miliony zł – to był jednak potężny zastrzyk dla tych ludzi. Dostawali w końcu z Polski czysty pieniądz, nikt po drodze ich nie okradał, to dochodziło do adresatów.

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Panie Senatorze, czas…)

Już kończę.

I w związku z tym pytam, czy rząd ma jakiś pomysł – a jest to sytuacja zmienna – jakie właściwie generalnie ma pomysły, i w jakiej hierarchii, na to, żeby nasza pomoc czy nasz wpływ na Polonię nie były upolitycznione, nie były ureligijnione. Chodzi też o to, żeby ta pomoc trafiała do ośrodków najbardziej płodnych dla miejsc, gdzie Polacy żyją.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze. To było chyba najdłużej zadawane pytanie w tej kadencji, ale oczywiście ważne.

Bardzo proszę, Panie Ministrze. Już sześć osób zdało pytania, tak że…

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie i Panowie Senatorowie!

Pozwolę sobie najpierw odpowiedzieć na pytanie zadane przez panów senatorów Matusiewicza i Gogacza, ze względów tematycznych, bo Ukraina jest chyba najbliższa mojemu sercu. Jako zawodowy dyplomata, który Wschodem zajmuje się od ponad dziesięciu lat, odpowiem w ten sposób. Otóż jeżeli chodzi o Dom Polski we Lwowie, która to kwestia była przedmiotem działań polskiej dyplomacji nie tylko po linii czysto polonijnej, ale również działań polskich dyplomatów po linii dwustronnej, politycznej… No, w naszej ocenie naprawdę udało nam się osiągnąć bardzo wiele. Decyzja o przekazaniu budynku dla Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie zapadła w radzie miasta Lwowa już w 2013 r. W czerwcu 2014 r. komisja planowania przestrzennego miasta Lwowa przyjęła projekt zagospodarowania przestrzennego terenu z przeznaczeniem pod Dom Polski. W kwietniu 2015 r. zarząd miasta Lwowa zatwierdził protokół dotyczący obiektów należących do byłego miasteczka wojskowego. Jak państwo pamiętacie, ta nieruchomość była we władaniu Ministerstwa Obrony Narodowej Ukrainy. Z kolei w maju bieżącego roku rada miasta Lwowa przyjęła uchwałę o wyrażeniu zgody na przygotowanie planu zagospodarowania przestrzennego z przeznaczeniem na Dom Polski – Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego we Lwowie. Budynek i otoczenie przekazano w dzierżawę na czterdzieści dziewięć lat, co jest standardem na Ukrainie. Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, które będzie prowadzić budowę, określiło już projekt architektoniczny. W zasadzie jest doprecyzowany kosztorys tego projektu, chodzi o kwotę około 18,7 miliona zł. MSZ w ramach funduszy polonijnych przyznał Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska” kwotę 4 milionów 200 tysięcy zł na realizację pierwszego etapu prac. W dniu wczorajszym rozmawiałem z panem Longinem Komołowskim, prezesem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, który akurat był we Lwowie i prowadził już pierwsze rozmowy związane z kwestią dotyczącą pozwolenia na budowę, bo bez tego nie będzie mógł być rozpoczęty przetarg na realizację Domu Polskiego we Lwowie. Zatem rzeczywiście przez te dwa lata udało nam się uregulować kwestie prawne, wchodzimy w etap realizacji inwestycji, czyli etap, w którym już posiadamy prawo własności – to znaczy środowiska polskie, Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie posiada prawo własności – i można przystąpić do kolejnej fazy działania, czyli do realizacji inwestycji, a więc uzyskania pozwolenia na budowę, ogłoszenia stosownego przetargu. MSZ zapewniło finansowanie, zatem teraz jest czas na działanie już samego Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, które będzie odpowiadać za realizację budowy Domu Polskiego we Lwowie.

Kwestie związane z Ukrainą, po pierwsze, z ewakuacją, po drugie, z koloniami dla dzieci. Ja mówiłem już dzisiaj o zadaniach dla administracji rządowej na lata 2015–2016, które wynikają z wieloletniego programu. W tych zadaniach, które już przyjęliśmy zgodnie jako cała administracja rządowa, jednym z celów, z zadań w odniesieniu do Ukrainy jest rozwój kontaktów młodzieżowych, sportowych z Polską. I to jest wpisane jako zadanie na najbliższe dwa lata. Z tego zadania zamierzamy się wywiązać między innymi w ramach organizacji kolonii, obozów…

(Senator Stanisław Gogacz: Gdyby nie było wojny, to zadanie też by było?)

Słucham?

(Senator Stanisław Gogacz: Gdyby nie było wojny, to zadanie też by było?)

Tak, pewnie byłoby w nieco mniejszym zakresie, ale podobnym. Myślę jednak, że teraz, gdy mamy do czynienia z konfliktem na Ukrainie, w sposób szczególny bierzemy pod uwagę sytuację osób pochodzenia polskiego na Wschodniej Ukrainie. Robimy to w sposób szczególny, bo przypomnę… To znaczy pytania o to tu nie było, ale bardzo często takie pytanie pojawia się, zarówno w Senacie, jak i w Sejmie, w komisjach, a chodzi o to, jak my pomagamy tym Polakom, którzy znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie strefy ATO albo znajdują się na terytorium kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów. Otóż tam świadczymy osobom pochodzenia polskiego szczególnie wsparcie, rzeczowe i finansowe. O tym wielokrotnie rozmawialiśmy przez ostatnie pół roku, i to nie tylko w kontekście ewakuacji z Donbasu, ale również w kontekście możliwej ewakuacji z innych regionów, w przypadku jakiegoś bardzo negatywnego scenariusza, dalszej ekspansji terytorialnej tej niestabilności, jaka dzisiaj panuje w Donbasie.

Jeżeli chodzi o procedury… Rzeczywiście to było pierwsze ćwiczenie tego typu, z którym mieliśmy do czynienia, a było to w styczniu. Skorzystaliśmy z wszystkich dostępnych procedur, nie zawiodła żadna z nich, byliśmy przygotowani na każdy scenariuszy. Wydaje nam się, że było to dobre ćwiczenie także dla wszystkich podmiotów, instytucji państwowych i pozarządowych, które z nami w tym okresie współpracowały. Na tej podstawie rzeczywiście stworzyliśmy sobie pewien manual, instrukcję działania na wypadek pewnych ewentualnych sytuacji w przyszłości, przy czym chodziło nie tylko o koordynację wszystkich resortów – było ich siedem – ale również o współpracę z organizacjami pozarządowym. Bo przypomnę, że w Polsce w ośrodkach w Rybakach i w Łańsku opieką nad osobami pochodzenia polskiego, które były ewakuowane z Donbasu, zajmuje się Caritas Polska. A więc rzeczywiście na tej podstawie udoskonaliliśmy pewne procedury, wykorzystaliśmy to również do przećwiczenia tego, jak w sposób całościowy planować tego typu ewakuacje, zwłaszcza w kontekście tego, o czym powiedział pan senator, to znaczy osób, które nie są obywatelami polskimi, a są osobami pochodzenia polskiego, czyli nie posiadają obywatelstwa. To znaczy tylko część tych osób dysponuje Kartami Polaka, ale część członków rodzin, które przyjechały z osobami będącymi posiadaczami Karty Polaka, nie ma związku z Polską. No ale przecież rodzin dzielić nie będziemy. Podjęliśmy więc odpowiednie działania i pomogliśmy tę kwestię rozwiązać w ramach obowiązującego prawa, zgodnie z nim. Myślę, że było to też dobre ćwiczenie w kontekście tego, jak organizować kolejne tego typu ewakuacje.

Odnosząc się do pytania pana senatora Ryszki w sprawie dialogu z Niemcami i ustaleń wynikających z rozmów przy okrągłym stole, powiem, że są dwa takie konkretne osiągnięcia okrągłego stołu, który się odbył pod koniec lutego, bodajże 26 lutego. Pierwsza kwestia to sprawa Domu Polskiego w Bochum i sfinansowania jego remontu. Strona niemiecka zobowiązała się do wyremontowania Domu Polskiego w Bochum, a w ostatnim czasie otrzymaliśmy informację, że ta decyzja, to zobowiązanie strony niemieckiej jest już implementowane. Druga kwestia jest związana ze strategią nauczania języka polskiego w Niemczech. My uważaliśmy, że ta strategia nie jest programem kompletnym, ze względu na to, że nie obejmuje szkół społecznych. Strona niemiecka przyjęła to do wiadomości, ale również wyciągnęła z tego wnioski i wyraziła gotowość do dalszego dialogu w tej sprawie. Odbyło się już kilka spotkań roboczych, wspólnie pracujemy nad objęciem tych szkół wsparciem finansowym ze strony niemieckiej. Proszę tylko pamiętać, że kwestia ta nie jest do końca kompetencją centralną. Ona wymaga również decyzji w poszczególnych landach, jeżeli chodzi o finansowanie szkolnictwa. Zatem jest to wspólna praca nie tylko z władzami centralnymi, ale też z władzami poszczególnych landów. My uważamy, że w myśl dwustronnego traktatu strona niemiecka, ponieważ w ramach tego traktatu zobowiązała się do pewnego wsparcia, powinna go realizować również na poziomie poszczególnych landów. Strona niemiecka oczywiście wskazuje na pewną suwerenność działania poszczególnych landów, niemniej jednak pomaga nam w tym dialogu.

Kolejne pytanie…

(Senator Czesław Ryszka: …o odszkodowania, czy będziecie wspierać…)

Słucham?

(Senator Czesław Ryszka: …Za majątek zlikwidowany w czasie wojny, czy będziecie wspierać te roszczenia Związku Polaków w Niemczech?)

Ja za chwilkę odniosę się do tego tematu.

Jeżeli chodzi o dwa pytania dotyczące Stanów Zjednoczonych i Litwy, pytania pana senatora Persona, to powiem tak… Myślę, że zwiększona liczba osób, które ubiegają się o polski paszport, to miara sukcesu Polski, sukcesu gospodarczego i politycznego, rosnącego autorytetu Polski w regionie. Widzieliśmy również, jaka była rola Polski w dyskusji na temat sytuacji na Ukrainie. Myślę, że ta rola była szczególnie widoczna za oceanem.

Promocja przez sport – jak najbardziej tak. W ten program, o którym mówiłem w kontekście kolonii, mocno wpisana jest również, w odniesieniu do wielu państw, kwestia promocji czy współpracy poprzez sport, współpracy polonijnej i z Polakami za granicą. Jest to jeden z pięciu priorytetów – wzmocnienie kontaktów z Polską. Właśnie w ramach tego wzmocnienia kontaktów z Polską przewija się sport. Sport jest ważnym nośnikiem.

Umowa o pisowni nazwisk. Rzeczywiście dyskutowane są różne projekty, były też różne opinie, i komisji języka litewskiego, i komisji parlamentarnej, jedna pozytywna, druga negatywna… Powiem tak: mamy nadzieję, że da to efekt. Niemniej jednak wiele lat temu był wynegocjowany projekt wspólnej umowy w tej sprawie, ale nie było woli strony litewskiej, by go podpisać. Trwają teraz prace nad zmianą wewnętrznego prawa. Mamy nadzieję, że to nie ograniczy się do tych trzech literek, które de facto polskiego alfabetu nie dotyczą. Ale mogę państwa zapewnić, że jest to przedmiotem dialogu nie tylko ministra polonijnego, czyli mnie, ale również minister, która odpowiada za sprawy europejskie i prowadzi bezpośredni dialog ze stroną litewską.

Odpowiem jeszcze w kilku słowach na pytanie, na czym ma polegać wzmocnienie społecznych wpływów we współpracy samorządowej – tego dotyczyło wcześniejsze pytanie pani senator Zając. Bardzo zależy nam na wzmocnieniu partycypacji Polonii i Polaków za granicą w kształtowaniu międzynarodowej współpracy samorządowej. Współpraca ta rozwijana jest najczęściej na podstawie porozumień pomiędzy miastami – to tak zwane partnerstwa – czy regionami, czy gminami, czy powiatami, tworząc dogodną platformę zacieśniania przez polskie środowiska więzi i kontaktów z krajem pochodzenia. Osoby polskiego pochodzenia odgrywają nierzadko kluczową rolę we władzach samorządowych, lokalnych w swoich krajach zamieszkania i są naturalnym facylitatorem w nawiązywaniu współpracy partnerskiej. MSZ wspiera ten potencjał między innymi poprzez dofinansowanie szkolenia liderów polonijnych oraz projekty służące wzmacnianiu pozycji Polonii i Polaków w miejscach zamieszkania. Dodam, że we wrześniu będzie konferencja polonijna właśnie związana ze współpracą w wymiarze samorządowym.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej)

Majątek Polaków w Niemczech, do tego problemu wracam. Związek Polaków w Niemczech skierował sprawę do sądu niemieckiego. Nie ingerujemy w orzeczenia obcych sądów, więc do czasu orzeczenia nie zajmujemy, nie chcemy zajmować stanowiska. Problem jest bardzo złożony, ponieważ Związek Polaków w Niemczech już kilkukrotnie otrzymywał różnego rodzaju rekompensaty.

To tyle z mojej strony, Pani Marszałek.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Kolejna seria pytań, które zadają pani senator Sagatowska, pan senator Gil i pan senator Ryszka.

Proszę bardzo, pani senator Sagatowska.

Senator Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Panie Ministrze!

W ostatnim okresie lawinowo rośnie liczba dzieci odbieranych polskim rodzinom, polskim emigrantom w Norwegii. To jest problem głównie w Niemczech, ale o dziwo, również w Norwegii. Według danych MSZ w 2012 r. odnotowano tylko trzy tego typu sprawy, a w ubiegłym roku – aż dwadzieścia siedem. Wiemy, że najczęściej dzieci odbierane są z powodu innych niż polskie standardów, bo u nas, gdy na przykład u sąsiada dziecko płacze, to jest przyjmowane, że po prostu płacze, a tam wskutek skargi sąsiada wkraczają odpowiednie służby rządowe i polskie rodziny pozbawiane są dzieci. Chciałabym zapytać – oczywiście tym zajmują się, ja o tym wiem, i rzecznik praw dziecka, i inne służby – jak sobie z tym radzą służby konsularne, czy te rodziny mają pomoc naszego państwa i czy to zjawisko się zmniejszyło. Jakie są skutki ewentualnych rozmów w tej sprawie z rządem norweskim, a także z niemieckim? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję.

Teraz powinien pytać pan senator Gil, ale go nie ma.

To pan senator Ryszka. Proszę.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Panie Ministrze, mam takie pytanie: ile polskich placówek dyplomatycznych, ambasad i konsulatów zostało zlikwidowanych w ostatnim czasie i w przypadku ilu jeszcze planuje się likwidację albo ograniczenie działalności?

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Jeszcze pani senator Zając.

Senator Alicja Zając:

Bardzo dziękuję.

Przeglądając te materiały, zainteresowałam się tabelą ze strony 165: „Wydatkowanie środków Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą MSZ na placówkach zagranicznych w 2014 r. oraz na działalność telewizyjną”. Tam jest wymienionych wiele krajów, ale są ogromne dysproporcje wydatków. Czy pan mógłby nam przybliżyć, na co idą środki? Na przykład jest pozycja na 1 miliard 440 milionów i są trzy pozycje ponadmilionowe, jest jedna pozycja…

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Milion, nie miliard…)

Są trzy pozycje miliardowe w tej tabeli…

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Nie ma pozycji miliardowych…)

(Senator Janina Sagatowska: Nie ma miliardowych wydatków. To jest niemożliwe.)

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: To jest niemożliwe.)

No zaraz, tu jest tak: jeden, czterysta czterdzieści, zero, zero, jeden; potem przecinek i czterdzieści trzy. No to jest siedem cyfr…

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: To milion.)

Tak, pozycje milionowe, dobrze. Bo tyle tych cyfr i takie malutkie…

Są też takie pozycje: 4 tysiące 300. A na przykład pozycja: Ukraina, Lwów – 1 milion 500 tysięcy, a Sewastopol – 4 tysiące. Ja podaję przykład.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Mówimy o placówkach. Tak?)

Tak, mówimy o placówkach. Skąd takie dysproporcje?

(Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej: Dziękuję bardzo.)

Przepraszam, Pani Marszałek, jeszcze jedno. Senator Ryszka pytał o likwidowane placówki, a ja chcę zapytać o reaktywowane, o te, które zostały zlikwidowane, a teraz będą przywracane.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik:

Dziękuję bardzo.

Jeżeli chodzi o nowe placówki, to niedawno został otwarty konsulat w Chengdu w Chińskiej Republice Ludowej.

A w ostatnim okresie – mogę powiedzieć o ostatnim roku w imieniu ministra Schetyny – nie zamknięto żadnego konsulatu. Mówię o okresie od września 2014 r. Nie przypominam sobie, żebyśmy pracowali aktualnie w kierownictwie MSZ nad planami likwidacji jakiejś placówki do końca bieżącego roku. Mówię o likwidacji, bo inną kwestią jest przeniesienie z miasta do miasta.

Powinienem jeszcze odpowiedzieć na pytanie pana senatora Kutza. Jeżeli chodzi o pytanie pana senatora Kutza dotyczące współpracy i relacji międzyrządowych, parlamentarnych itd., ja powiem w ten sposób. Nasz program jest apolityczny, minister Schetyna apelował o to dzisiaj w wystąpieniu. Silny nacisk kładziemy na współpracę z osobami opiniotwórczymi, bo o tym pan senator wspominał. Kartę Polaka oceniamy bardzo pozytywnie. Dodam tylko, że do dziś wydano ponad sto czterdzieści tysięcy Kart Polaka i ta liczba cały czas rośnie.

Było również pytanie o współpracę z Senatem. Powiem tak: regularnie prezentujemy nasze działania oraz dyskusje na forum senackiej komisji łączności. Pan senator powiedział o tym, że strona rządowa coś realizuje. A czy współpracuje również ze stroną senacką, z Senatem? Czy wykorzystujemy państwa doświadczenie? Dzisiaj minister bardzo długo o tym mówił. Jak najbardziej tak. Konsultujemy projekt regulaminu konkursu w 2015 r. z przedstawicielami Kancelarii Senatu, którzy przez wiele lat uczestniczyli w przyznawaniu środków polonijnych. 4 lutego z inicjatywy ministra Schetyny odbyło się specjalne spotkanie konsultacyjne z członkami Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą oraz prezydium komisji sejmowej na temat konkursu oraz polityki polonijnej. Konsekwencją takiego spotkania były na przykład zmiany w regulaminie konkursu, wprowadzenie tak zwanych projektów regrantingowych, wprowadzenie projektów modułowych zapewniających stabilizację dofinansowania, także zwiększenie funduszy przeznaczonych na wspieranie mediów. Dodam, że dzisiaj na przykład na wniosek Senatu zwiększyliśmy te kwoty: w 2013 r. to były 4 miliony, w 2015 r. – 6 milionów 400 tysięcy, z czego prawie 80% z przeznaczeniem na media na Wschodzie. Ponadto – co chciałbym po raz kolejny powtórzyć nie tylko w imieniu ministra, bo ja też, będąc w Senacie na posiedzeniach komisji, o tym mówiłem – jesteśmy gotowi do współpracy i zapraszamy senatorów do bezpośredniego uczestnictwa w monitoringu projektów. Jesteśmy gotowi wspólnie pracować, monitorować projekty, które będą wdrażane w bieżącym roku.

Nie odpowiedziałem jeszcze na pytanie pana senatora Andrzeja Persona o obecność Polski w Rio de Janeiro podczas olimpiady. W Rio de Janeiro nie ma polskiej placówki, działają tam trzy organizacje i instytucje polonijne. Najstarszą z nich jest Towarzystwo Dobroczynne „Polonia”, mające ponadstudwudziestoletnią tradycję, historię. Ma ono bardzo dobrą bazę lokalową, obejmującą między innymi Dom Młodzieży. W Rio de Janeiro jest także Stowarzyszenie Kombatantów Polskich oraz Kapelania Polska istniejąca od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Liczymy na dobrą współpracę naszej służby zagranicznej z Polonią w Rio de Janeiro w okresie olimpiady. Mamy informację, iż na nasz sejmik olimpijski zorganizowany przez PKOl w Arłamowie pod koniec lipca bieżącego roku udadzą się przedstawiciel stowarzyszenia Polonii z Rio de Janeiro oraz prezes oddziału Braspol w Porto Alegre, pan Sidnei Ordakowski. A zatem będą tam przedstawiciele organizacji polonijnych. Będzie w tym uczestniczył również przedstawiciel MSZ, dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą. Braspol ma być zaangażowany w pomoc przy organizacji wydarzeń dla naszych sportowców. Delegaci z Brazylii wezmą udział w sejmiku w celu skoordynowania przygotowań polskich i polonijnych związanych z polską i polonijną oprawą kulturalną olimpiady oraz wspieraniem polskich olimpijczyków i kibiców olimpijskich w trakcie igrzysk.

Wrócę teraz do pytania pani senator Sagatowskiej dotyczącego problemu odbierania dzieci w Norwegii, tej tendencji negatywnej. My przygotujemy odpowiedź na piśmie, bo u nas w ministerstwie zajmuje się tym przede wszystkim departament konsularny – to są takie działania interwencyjne – a nie polonijny. Przygotujemy odpowiedź pisemną i prześlemy informację na temat naszych działań w odpowiednim trybie. Myślę, że odpowiedź pisemna będzie pełniejsza, pełnowartościowa. Ja tylko dodam, że ja, będąc w Norwegii, ten temat podnosiłem w trakcie rozmów z władzami norweskimi. Mamy świadomość, że trzeba podjąć dodatkowe działania w tym zakresie. Pracujemy teraz nad formułą tego, w jaki sposób to rozwiązać. Dodam, że nie jesteśmy jedynym krajem, które takie problemy w Norwegii odnotowuje. Wynika to z całościowej polityki państwa. To chyba tyle, jeżeli chodzi o te pytania.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Pani senator Sagatowska i pan senator Gogacz.

(Senator Stanisław Gogacz: To będą kolejne pytania.)

Tak, tak.

Proszę bardzo, Pani Senator.

Senator Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo. Mam pytanie związane z programem współpracy. Panie Ministrze, kiedy ministerstwo zamierza ogłosić konkurs „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą” na 2016 r.? Ile czasu przewidujecie państwo dla organizacji polonijnych i polskich poza granicami na składanie projektów? Ile czasu będą miały organizacje pozarządowe krajowe? Kiedy konkurs na rok 2016, czyli przyszły…

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Kiedy zostanie ogłoszony, tak?)

Tak.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Proszę o kolejne pytanie.)

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Proszę bardzo, pan senator Gogacz.

Senator Stanisław Gogacz:

Panie Ministrze, ja chciałbym zapytać o Związek Polaków na Białorusi.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Bardzo proszę.)

Wydaje się, że od jakiegoś czasu jest pewna cisza… O ile wcześniej mieliśmy dużo informacji w mediach, byliśmy wręcz bombardowani informacjami dotyczącymi tego, jaka jest sytuacja Związku Polaków na Białorusi, o tyle teraz jest jakaś cisza, a problem jest jednak bardzo poważny. Jest to ludzki problem, problem praw człowieka, ale i problem, bym powiedział. materialny. To jest szesnaście domów polskich, które finansowało państwo polskie. Proszę mi powiedzieć, czy… Wydawało się, że Polska zechce skorzystać ze wsparcia instytucji Unii Europejskiej, że Unia Europejska wesprze nas w tym, ażeby Polacy mieszkający na Białorusi mogli się organizować, mogli posiadać podmiotowość itd. Wydaje się jednak, że ta karta europejska albo nie zadziałała, albo po prostu nie jest wykorzystywana, bo być może MSZ po nią nie sięga. Proszę o informację, jaka jest sytuacja, jeżeli chodzi o działania zmierzające do legitymizacji działalności ZPB. To jest pierwsze pytanie.

Drugie pytanie dotyczy tego rządowego programu współpracy z polską, jak to się tu nazywa, diasporą. Wiemy, że chodzi oczywiście o Polonię i Polaków. Mamy tutaj taki dział: strategiczne cele. A dalej jest informacja: wspieranie nauczania języka polskiego. Ale mnie tu brakuje, Panie Ministrze, jakiejś symulacji, która by pozwoliła stwierdzić, jak dużo potrzeba w kraju, w którym żyją Polacy, Polonia, tych instytucji nauczania języka polskiego i kultury tak, by móc zaspokoić te potrzeby przynajmniej w przybliżeniu. Pan minister Schetyna wspomniał o tym, że mamy wysyp szkolnictwa społecznego na Ukrainie, ale to jest, można powiedzieć, ogólne stwierdzenie. Czy ten wysyp, czy to zaistnienie nowych szkół społecznych sprawi, że te potrzeby jakby zostaną zaspokojone, a jeżeli nie zostaną, to jakie to są jeszcze potrzeby? Już nie wspomnę o tym, jaki organizacyjnie ma to być charakter szkolnictwa polskiego. Czy powinny powstawać centra polskie na uniwersytetach w ramach struktur akademickich i jeszcze bardziej się rozbudowywać? Czy powinny powstawać szkoły polskie w systemie edukacji ukraińskiej? Bo mamy sześć takich szkół i być może powinny powstawać następne. Czy powinny powstawać szkoły sobotnie, czy też bardziej społeczne? Nie mam takiej symulacji.

I mam jeszcze jedno pytanie. Ale poproszę o odpowiedź na to pytanie, jeżeli pan minister zechce, na piśmie.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Bardzo proszę.)

Miałem okazję ostatnio uczestniczyć w działaniach zmierzających do tego, ażeby grupa polskiej młodzieży z Raduni z Grodzieńszczyzny przybyła do Polski na zaproszenie samorządu Świdnika. Samorząd Świdnika już od wielu lat takie zaproszenia wystosowuje na własny koszt. I z odpowiedzi, którą otrzymałem, wynikać by miało, że to względy kadrowe, względy organizacyjne, to, że w marcu nie zgłosili się rodzice z dziećmi – chodzi o ZPB z Raduni – a później… Być może jest to racja, ale ja bym chciał, żeby pan minister jakby mocą swej władzy zanalizował problem i powiedział, czy są tutaj jakieś obiektywne przeszkody. Dlatego, że ja się w te działania zaangażowałem, a mimo wszystko… Ja nie chcę tu pokazywać, że jestem nie wiadomo kim, ale te odpowiedzi mnie nie zadowalają. Tak że jeżeli mogę, to poproszę o odpowiedź na to trzecie pytanie na piśmie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Jeszcze pan senator Gil.

Senator Mieczysław Gil:

Pani Marszałek, Panie Ministrze, ja oczywiście należę do tych, którzy wysoko oceniają wystąpienie pana ministra Schetyny. Zapoznaliśmy się rzeczywiście z dobrą analizą całokształtu działań i za to należy się podziękowanie. Oczywiście żałuję, że nie ma tutaj pana ministra Schetyny, co nie oznacza, że mój stosunek do pana ministra się zmienia na niekorzyść. Być może nasza obecność nie była na tyle zachęcająca, żeby pan minister pozostał…

(Senator Stanisław Gogacz: Była pełna sala.)

Chcę zadać pytanie. Czy problematyka stypendialna dla Polaków głównie ze Wschodu będzie w jakiś sposób modyfikowana i intensyfikowana? Na ile tutaj te działania są umieszczone w programie rządowym?

I drugie pytanie. Panie Ministrze, ja analizowałem działania między innymi Niemiec wobec swoich rodaków poza granicami kraju. I czy nasze działania na rzecz zachęcania do przyjazdu, powrotu, są jedynymi działaniami w tym zakresie, czy też przewiduje się działania na rzecz pomocy tam działającym, żyjącym Polakom, jeśli chodzi o ich rozwój, w tym także jakąś działalność ekonomiczną? Niemcy to doskonale robią, wspierając swoich obywateli między innymi na terenie Rosji czy dawnego Związku Radzieckiego. I to są te moje pytania. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję.

I jeszcze pan… Aha, to już w następnej serii pytań.

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik:

Dziękuję bardzo.

Szanowna Pani Marszałek! Szanowne Panie i Szanowni Panowie Senatorowie!

Odpowiem najpierw na pytanie pana senatora Gogacza dotyczące Związku Polaków na Białorusi i tego problemu, z którym tam mamy do czynienia. Odniosę się także do kwestii związanych, jak rozumiem, z mieniem, to znaczy z domami polskimi, których jest szesnaście i które zostały przejęte, a w zasadzie znajdują się dzisiaj pod efektywną kontrolą Związku Polaków na Białorusi pod przewodnictwem pana Łysego, czyli Związku Polaków na Białorusi uznawanego przez władze w Mińsku.

Chciałbym podkreślić jedną rzecz, bo myślę, że to jest bardzo ważne. Problemy polskiej mniejszości na Białorusi są regularnie podnoszone w naszych kontaktach dyplomatycznych, i to w zasadzie na wszystkich szczeblach. I to nie jest tylko dialog mniejszościowy prowadzony przez Departament Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą, ale również przez inne departamenty MSZ. Jest to kwestia regularnie przez nas podnoszona. Powiem więcej: żadna propozycja rozwiązania problemów związanych z legalizacją aktualnie nieuznawanego przez władze Związku Polaków na Białorusi nie spotyka się ze zorientowanymi na rozwiązanie tego problemu propozycjami strony białoruskiej. Jakakolwiek dyskusja, a ja od kilku lat zajmuję się tą dyskusją ze stroną białoruską jako wiceminister, a wcześniej również jako dyrektor Departamentu Wschodniego… Nie odczuwam, że jest chęć fundamentalnego rozwiązania tego problemu. To nie oznacza, że pewne symboliczne, małe sprawy nie są rozwiązywane, minister Schetyna powiedział o tym dzisiaj. Jest kwestia kilkudziesięciu polskich odznaczeń osób starszych, które to odznaczenia od kilku lat były blokowane, a chodzi o odznaczenie tych osób Krzyżem Zesłańców Sybiru. Jest kwestia parafowania umowy oświatowej, którą być może wkrótce uda nam się razem z panią wiceminister Eleną Kupczyną podpisać w Warszawie w trakcie konsultacji dwustronnej, a która będzie regulować między innymi sprawę kierowania polskich nauczycieli na Białoruś. Jest też sprawa zarejestrowania chóru polonijnego w Mińsku i kilka innych spraw. Tak że kwestie mniejszego kalibru są obecnie rozwiązywane… Poza tym władze białoruskie odwlekły o rok prace nad kodeksem, który zawierał elementy niekorzystne dla naszej strony. Jednak nie widzimy dzisiaj żadnych przesłanek, nie mamy żadnych sygnałów dotyczących tego, żeby w sposób fundamentalny uregulować sprawę Związku Polaków na Białorusi. Wychodzimy z założenia, że skoro nie ma takiej gotowości strony białoruskiej, to przynajmniej stosujmy tak zwaną filozofię małych kroków i załatwiajmy pozostałe sprawy, które są ważne dla mniejszości polskiej.

Kwestia majątku jest integralną częścią problemu związanego z ZPB i my widzimy ten problem. Powiem więcej. Widzimy problem związany z majątkiem, ponieważ część domów polskich przejętych przez nieuznawane przez nas ZPB… W części tych domów prowadzona jest działalność komercyjna, która się nam nie podoba i przeciwko której protestujemy. Niemniej jednak rozwiązanie tego problemu będzie ściśle powiązane z kwestią majątku, jednego bez drugiego się nie da… Jeśli chodzi o kwestię związaną z tą działalnością komercyjną, to dodam tylko… W ubiegłym roku MSZ przekazało stosowny non-paper w kwestii majątku, tego, co nam się nie podoba, jeżeli chodzi o zarządzanie domami polskimi przejętymi przez nieuznawany przez nas Związek Polaków na Białorusi.

Tak że nie widzimy, żeby Mińsk był gotowy do poważnej rozmowy i kompleksowego uregulowania wspomnianego problemu, dlatego rozwiązujemy przede wszystkim kwestie niższej rangi.

Jeżeli chodzi o incydenty i uszczypliwości wobec ZPB nieuznawanego przez władze, jak też wobec innych organizacji, bo mają miejsce różnego rodzaju incydenty, to powiem, że jest to przedmiotem stałego dialogu na szczeblu wiceministrów, ale też właściwych departamentów. Za każdym razem przekazujemy stosowne noty, protestujemy. Podnosimy tę kwestię również w ramach koordynacji unijnej, a o to pan senator pytał, to znaczy czy ten temat jest przedstawiany na szerszym forum, unijnym. Ja powiem więcej. Nie tylko na forum unijnym, ale i na forum Rady Europy, bo elementem dyskusji w ramach Rady Europy są prawa człowieka, a integralną częścią dyskusji na temat praw człowieka jest kwestia swobody wyznania, jak też kwestie przestrzegania praw mniejszości narodowych. My bardzo jasno mówimy Białorusinom, że wobec mniejszości białoruskiej w Polsce przyjęliśmy bardzo nowoczesną i dobrą strategię rozwoju, która została stworzona, napisana, przygotowana przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Wskazujemy Białorusinom, że takiej strategii i takiej gotowości do pełnowartościowego dialogu, jeśli chodzi o naszą mniejszość na Białorusi, na razie nie widzimy ze strony białoruskiej. Dodam tylko, że ta strategia wobec mniejszości białoruskiej w Polsce była konsultowana z samą mniejszością bardzo szczegółowo w ramach konsultacji społecznych. Dużo czasu poświęciłem tej kwestii. Wiem, że dyskusja w tym zakresie bardzo często nie jest widoczna na zewnątrz, ale chcę państwa zapewnić, że ona jest bardzo intensywnie prowadzona przez MSZ. Ona nie jest medialna, ale chcę, żebyście państwo mieli poczucie, że my nie tracimy tego problemu z horyzontu. W mediach widzimy pewne uszczypliwości wobec Polaków, mniej dostrzegamy tę naszą działalność dyplomatyczną, ale my naprawdę ją prowadzimy.

Teraz pytanie, również pana senatora, dotyczące szkolnictwa na Ukrainie. W ramach projektu modułowego przeznaczamy na to 2,6 miliona. Finansujemy tylko jeden kompleksowy projekt, który realizuje Fundacja „Wolność i Demokracja”. To gwarantuje optymalizację wykorzystania środków. Rzeczywiście widzimy rosnące zapotrzebowanie na nauczanie w języku polskim na Ukrainie i na Białorusi, zwłaszcza w ostatnim roku. To jest lawinowy wzrost. Powiem w ten sposób: musimy rozdzielić dwa zjawiska. Pierwsze to jest to, że oczywiście z roku na rok zwiększa się liczba nauczycieli kierowanych do szkół polskich i do katedr języka polskiego, przede wszystkim do szkół polskich, czyli jest to nauka języka polskiego adresowana do osób pochodzenia polskiego, Drugie zjawisko to sytuacja, w której obywatele Ukrainy, i ci, którzy mają korzenie polskie, i ci, którzy ich nie mają, a w większości ich nie mają, chcą się uczyć polskiego jako języka obcego. Według ostatnich badań najpopularniejszym językiem po języku angielskim zaczyna być język polski, nie niemiecki, nie francuski, tylko polski. Oczywiście przedmiotem szerszej dyskusji, dyskusji już ponad podziałami politycznymi powinno być to, jak chcemy na to ogromne zainteresowanie językiem polskim i polską kulturą odpowiedzieć, bo to wymaga już poważniejszych nie tylko decyzji, ale i środków finansowych.

Jeżeli chodzi o Raduń, Świdnik, to obiecuję, że zajmiemy się sprawą. Będzie się to działo w trybie pisemnym, więc i w trybie pisemnym odpowiemy.

Pani senator Sagatowska pytała o konkurs. Nie mamy jeszcze harmonogramu. To, co mogę powiedzieć jednoznacznie, może nie precyzyjnie co do dni, ale co do miesięcy, to ogłosimy go pewnie w październiku 2015 r., a ogłoszenie jego wyników planujemy w lutym 2016 r. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Proszę bardzo, pan senator Rusiecki, pani senator Zając.

Czy jeszcze ktoś z państwa? Na razie nie.

Proszę bardzo, pan senator Rusiecki.

Senator Jarosław Rusiecki:

Dziękuję bardzo, Pani Marszałek.

Panie Ministrze, ja mam pytanie dotyczące tych skomplikowanych relacji z władzami Białorusi, a odnoszące się do inicjatyw podejmowanych przez Stowarzyszenie „Odra – Niemen”. Pewnie pan minister wie, że Stowarzyszenie „Odra – Niemen” wspiera polskich żołnierzy Armii Krajowej, którzy pozostali po drugiej stronie granicy po 1945 r. Kilkakrotnie przy okazji organizacji pomocy i wsparcia w postaci paczek dla żołnierzy doszło do takich incydentów, że białoruskie władze udaremniły przekazanie tych paczek polskim żołnierzom i – o ile dobrze pamiętam, bo to w mediach przed świętami było relacjonowane – oskarżyły jedną z Polek, która odbierała te dary, o to, że je sobie przywłaszczyła. Czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych interesowało się tym problemem? Czy ta sytuacja znalazła szczęśliwe rozwiązanie tak dla tej kobiety, jak i dla Stowarzyszenia „Odra – Niemen”? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Pani senator Zając.

Senator Alicja Zając:

Dziękuję.

Pan minister nie odpowiedział mi na pytanie dotyczące wydatków.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Zaraz odpowiem.)

Ja prosiłabym o odpowiedź na piśmie, ale chodzi mi tylko o te pięć największych, te milionowe i jeden na ponad 900 tysięcy.

Mam jeszcze jedno pytanie. Czy MSZ będzie wspierało młodzież polonijną, która będzie chciała wziąć udział w Światowych Dniach Młodzieży w Polsce? Dziękuję.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję.

To już chyba wszystkie pytania.

Tak że proszę bardzo, Panie Ministrze.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik:

Dziękuję bardzo.

Szanowna Pani Marszałek! Szanowne Panie i Panowie Senatorowie!

Nie odpowiedziałem na pytanie pana senatora Gila dotyczące polityki stypendialnej. Ona jest elementem konkursów dotacyjnych, ale to także jest w kompetencjach Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Z rozmów z przedstawicielami tego ministerstwa wiem – to wynika też z decyzji, które planujemy podjąć w odniesieniu do kolejnego konkursu i generalnie budżetu polonijnego na 2016 r… Generalnie zamierzamy utrzymać dotychczasowe ramy finansowe i merytoryczne, jeśli chodzi o politykę stypendialną, tak że nie będzie jakichś rewolucyjnych modyfikacji czy zwiększenia budżetu. Ale, tak jak mówiłem wcześniej, staramy się odpowiedzieć na zwiększone zapotrzebowanie na szkolnictwo w języku polskim za granicą – to jest dla nas priorytetowe zadanie. A jeżeli chodzi o politykę stypendialną i naukę na uczelniach wyższych w Polsce, skupimy się na utrzymaniu dotychczasowych ram, na pewno nie ulegną one zmniejszeniu.

Jeżeli chodzi o pytanie pani senator Zając, dotyczące dysproporcji w środkach na działania polonijne placówek zagranicznych, to trzeba powiedzieć, że wynikają one z zapotrzebowań placówek. Placówki każdorazowo same określają wysokość środków potrzebnych do podjęcia konkretnych działań w ramach poszczególnych funduszy dotyczących szkolnictwa czy kultury. I zapotrzebowanie jest wyznaczone na podstawie zgłoszonych i zaakceptowanych projektów polonijnych z dwóch lat, czyli wiadomo mniej więcej, jakie były doświadczenia z poprzednich lat, jakie było zapotrzebowanie i ile wydano. No, zdarzały się sytuacje, że zapotrzebowanie było duże, a w rzeczywistości wykonanie było o wiele mniejsze, dlatego brane są pod uwagę doświadczenia z ostatnich dwóch lat poprzedzających dany rok budżetowy.

Niewielkie środki dla Konsulatu Generalnego w Sewastopolu wynikają z likwidacji placówki na początku 2014 r.

Było też było pytanie o to, jakie placówki zlikwidowaliśmy. Placówkę w Sewastopolu zlikwidowaliśmy, a w Doniecku zawiesiliśmy…

(Senator Czesław Ryszka: Było też pytanie o ministra Sikorskiego…)

Ja się domyśliłem, ale nie chcę się wypowiadać na ten temat. Od września ubiegłego roku – nie…

Została też zlikwidowana placówka w Kabulu, ale z innych względów – z uwagi na wzrastające zagrożenie dla życia personelu placówki.

Środki wydatkowane przez placówki to 21 milionów zł. To są tak zwane małe granty, rozdysponowane na wszystkie placówki, które chcą realizować zadania polonijne w ramach mniejszych projektów, już na miejscu. Uważamy, że placówka lepiej niż my wskaże adresatów…

Senator Alicja Zając:

Czy to znaczy, że ta, która jest bardziej aktywna, składa więcej wniosków o środki, to dostaje więcej? Tak się składa, że ja byłam w naszej ambasadzie w Pekinie, która dostała tylko 8 tysięcy zł. Na utrzymanie tego ogrodu to chyba jest za mało.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: A jakiego ogrodu?)

Przy budynku ambasady w Pekinie jest ogród.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: A, o to chodzi.)

Skąd więc są takie dysproporcje, że mała placówka w małym kraju dostaje milion złotych, a placówka w ogromnym kraju – 8 tysięcy zł. Przecież my jesteśmy zainteresowani Chinami, a placówka dyplomatyczna w Pekinie jest aktywna od wielu lat.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik:

Pani Senator, pełna zgoda, tylko umówmy się, Polonia w Chinach to nie jest ogromna rzesza ludzi, dlatego i kwoty są mniejsze. To nie jest też tak, że… Jest oczywiście pewnie jakaś grupa tak zwanych ekspatów, czyli osób, które pracują w firmach zagranicznych w Chinach i tak dalej, ale, umówmy się, to nie jest duża grupa osób.

Powiem tylko, że w ramach tych 21 milionów zł zrealizowaliśmy dwa tysiące trzysta projektów na rzecz Polonii i Polaków za granicą, właśnie przez placówki. Ale nie jest tak, jak mówi pani senator, to znaczy, że wpływają od środowisk polonijnych jakieś projekty, a następnie one nie są przekazywane do centrali i raportowane. Nie. One podlegają merytorycznej ocenie i tu, i tam. Tak że jest to wspólne ćwiczenie centrali i placówek wobec zapotrzebowania, jakie pojawia się na miejscu w danym kraju.

Było jeszcze pytanie o wsparcie finansowe przyjazdów młodzieży na Światowe Dni Młodzieży…

(Głos z sali: Do Polski.)

Do Polski, tak.

Otóż współpracujemy z episkopatem w wielu dziedzinach, ale dofinansowywania tych przyjazdów na razie nie przewidujemy. Ale współpraca jest, oczywiście mamy jeszcze trochę czasu…

(Głos z sali: Już niewiele.)

Niewiele, tak.

Na razie nie przewidujemy dofinansowywania tych przyjazdów. To tyle z mojej strony. Chyba już… Nie przypominam sobie więcej pytań.

(Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej: Wszyscy państwo, tak?)

(Głos z sali: A jeszcze o Stowarzyszeniu „Odra – Niemen” i o tym incydencie na Białorusi…)

Tak, jasne.

My wiemy o tym incydencie, zajmujemy się nim… Ja proponuję, że szczegóły podamy na piśmie. Dziękuje bardzo.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Ja też dziękuję.

Informuję, że minister spraw zagranicznych Konrad Pawlik zobowiązał się do udzielenia pisemnej odpowiedzi na pytanie zadane przez senatorów Sagatowską, Gogacza i Alicję Zając. Dziękuję bardzo…

(Senator Alicja Zając: Ja bardzo dziękuję, ale pan minister po tych trzech naszych tutaj wymianach zdań wytłumaczył mi, więc…)

Jest pani usatysfakcjonowana?

(Senator Alicja Zając: Co do Ukrainy i Wielkiej Brytanii, to wiadomo, że tam jest najwięcej Polonii, więc są koszty. Tak że ja bardzo dziękuję za te…)

Czyli tylko pani Sagatowska i pan senator Gogacz.

(Senator Jarosław Rusiecki: Pani Marszałek, proszę o włączenie mnie do listy odpowiedzi na piśmie w sprawie incydentu odnoszącego się do Stowarzyszenia „Odra – Niemen”.)

Dobrze, i pan senator Rusiecki.

Dziękuję bardzo.

Otwarcie dyskusji

Otwieram dyskusję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Czesława Ryszkę.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

W przyszłym roku będziemy obchodzić dwudziestopięciolecie podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Ćwierć wieku to wystarczająco długi okres do tego, aby polsko-niemieckie stosunki były nie tylko przyjazne, ale partnerskie. Czy takie są?

Przypomnę, że z okazji dwudziestolecia wspomnianego traktatu cztery lata temu Bundestag przyjął uchwałę, w której po raz pierwszy padły słowa o istnieniu w Niemczech polskiej mniejszości narodowej przed wojną. Wskazano również na konieczność rehabilitacji działaczy tej mniejszości, a także krótko odniesiono się do możliwości przyznania odszkodowań za zabrane majątki, a dokładniej: po raz pierwszy jasno i wyraźnie wskazano w tej uchwale, że także dzisiaj w Niemczech jest Polonia niemiecka, że są Polacy mieszkający w Niemczech. Bo do tej pory tego wyrażenia w ogóle nie było, ono nie występowało. Podkreślono również, że trzeba wesprzeć nauczanie języka polskiego, wspomniano o utworzeniu biura organizacji polskich w Niemczech z siedzibą w Berlinie. Wszystko to znalazło się w tej uchwale podjętej przez Bundestag. Ale za tą uchwałą niestety nie poszły przepisy wykonawcze ani odpowiednie środki finansowe.

Tutaj wrócę trochę do historii i przypomnę, że po wejściu w życie traktatu od razu zdano sobie sprawę z ogromnej dysproporcji, jaka zapanowała. Powiem wprost: do dzisiaj strona polska – a dokładniej: polski rząd – nie zabiega o to, albo zabiega tylko trochę, by Polacy w Niemczech otrzymywali to samo, co przez blisko dwadzieścia pięć lat dostaje mniejszość niemiecka w Polsce. Mam tu na myśli dotacje na oświatę, kulturę i na liczne inne formy rozwoju. A szkoda, ponieważ w samym traktacie te kwestie zostały jasno i wyraźnie sformułowane. Wprawdzie Polacy mieszkający w Niemczech i Polonia niemiecka nie zostali uznani za mniejszość narodową, tylko nazwani polską grupą etniczną, ale ich prawa zostały postawione na równi z prawami niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce, i taki właśnie statut, status mniejszości narodowej, ta mniejszość niemiecka otrzymała. Dodam, że art. 20 i 21 traktatu mówią o jednakowych prawach obu tych grup, niezależnie od tego, jaką semantykę zastosowano w ich nazwaniu. Niestety strona niemiecka, tak jak powiedziałem, nie realizuje traktatu w stosunku do Polonii, Polaków w Niemczech w żadnym prawie wymiarze. Podam konkrety. Mniejszość niemiecka w Polsce dostaje dofinansowanie z państwowego budżetu na nauczanie języka ojczystego, na swoją prasę, ma dostęp do mediów publicznych, poza tym mniejszości niemieckiej w naszym kraju nie obowiązuje konieczność przekroczenia pięcioprocentowego progu wyborczego w wyborach do Sejmu, a niemieckie organizacje otrzymują pomoc na projekty kulturalne itd. Olbrzymia część pieniędzy, które Polska przeznacza na finansowanie mniejszości niemieckiej w Polsce, jest przeznaczana na nauczanie języka niemieckiego jako ojczystego, którego uczy się ponad trzydzieści tysięcy dzieci. Państwo polskie wydaje na ten cel ponad 20 milionów euro. A po drugiej stronie granicy Polacy i polskie organizacje nie otrzymują prawie żadnej pomocy instytucjonalnej, czyli tej potrzebnej do nauczania języka polskiego, do prowadzenia i utrzymania domów i obiektów polonijnych, do prowadzenia własnych mediów itp. Polacy w Niemczech nie mają też dostępu do publicznych środków masowego przekazu i nie mogą wybierać własnych posłów. Tu przypomnę, że liczbę Polaków mieszkających na stałe w Niemczech szacuje się na ponad dwa miliony – to wielokrotnie więcej osób niż mniejszości niemieckiej w Polsce. Ogólnie mniejszość niemiecka w Polsce otrzymuje od naszego rządu wielokrotnie więcej środków finansowych aniżeli polska grupa etniczna – nazywam ją tu tak, jak chcą tego Niemcy w Niemczech. Strona niemiecka przeznacza na polonijne projekty kulturalne około 250 tysięcy euro rocznie, ale o nauczanie języka polskiego jako ojczystego Polacy muszą martwić się sami – jest to prowadzone głównie w stowarzyszeniach polonijnych, przy parafiach, w polskich misjach katolickich.

Wracając jeszcze myślami do historii, chciałbym przypomnieć tutaj pewną niefrasobliwość polskiego rządu, a dokładnie ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego, który podpisując traktat z Hansem-Dietrichem Genscherem, nie ujął w tym traktacie Polaków mieszkających na stałe w Niemczech. Temat ten pojawił się jedynie w liście intencyjnym podpisanym przez obydwu ministrów spraw zagranicznych. W liście tym co prawda wspomniano, że obie strony poczynią starania, by również obywatele polscy mieszkający w Niemczech byli objęci zapisami traktatowymi, ale niestety Niemcy przez wszystkie te lata unikali rozwiązania tego problemu. A polska strona – mówię wprost – do momentu naszego wejścia do Unii Europejskiej w ogóle na ten punkt nie naciskała. Uważaliśmy, że Niemcy to nasz adwokat w naszej drodze do Unii Europejskiej i to pewnie spowodowało, że sprawy Polaków w Niemczech przez wiele lat były odsunięte na dalszy plan.

Pierwsze głosy domagające się uregulowania statusu Polaków w Niemczech pojawiły się dopiero za czasów dwuletnich rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego i minister Anny Fotygi – z wiadomą, trzeba to tak powiedzieć, bo zerową reakcją po stronie niemieckiej. Przez minione lata nasi sąsiedzi zostali przyzwyczajeni, że realizacja traktatu ich nie dotyczy, dlatego wówczas, w latach 2005–2007, zareagowali bardzo alergicznie – oburzyli się faktem, że my po tylu latach milczenia w ogóle czegoś tam jeszcze się domagamy.

Podobnie, przez ponad dwadzieścia lat, nie dyskutowano o kwestii rekompensat i odszkodowań za polski majątek utracony w okresie II wojny światowej w Niemczech. Przypomnę, że w wyniku dekretów Göringa w 1941 r. odebrano Polakom w Niemczech status mniejszości narodowej, dokonano konfiskaty majątku Związku Polaków w Niemczech oraz wszystkich stowarzyszeń i instytucji polskich. Do tego aresztowano ponad dwa tysiące działaczy, a sześciu z nich zamordowano. Dopiero niedawno Związek Polaków w Niemczech spod znaku Rodła wystąpił do sądu o zwrot majątku. Ale to długa i uciążliwa droga, bo państwo niemieckie wykorzystuje różne możliwości i kruczki prawne, aby uniknąć zadośćuczynienia za prześladowania mniejszości polskiej w Niemczech podczas II wojny światowej. Pan minister tutaj wspomniał, że w jakimś tam stopniu te rekompensaty były przyznawane, chociaż ja na ten temat nic nie wiem.

Dziś mamy nadal nieuregulowany status Polaków mieszkających w Niemczech, a konkretnie nie ma zgody na utworzenie polskiej mniejszości narodowej. Co więcej, tego tematu w Niemczech unika się jak ognia, oczywiście w wielką krzywdą dla Polaków. To między innymi z tego powodu niemiecki Jugendamt dyskryminuje polskie dzieci, zabraniając polskim rodzicom… W sytuacji, gdy rodzice są po rozwodzie, a dzieci zostały po stronie niemieckiej, polskiemu rodzicowi zabrania się rozmawiania z dziećmi po polsku. No, jedna z takich spraw w roku 2009 trafiła do Komisji Europejskiej i komisarz do spraw wewnętrznych i sprawiedliwości Viviane Reding stanęła po stronie Jugendamtu, twierdząc, że zakaz mówienia po polsku jest związany z ochroną interesów dzieci.

Generalnie najważniejszym i najpilniejszym problemem do rozwiązania z perspektywy Polaków mieszkających w Niemczech jest problem nauczania języka polskiego, tego, w jaki sposób będzie się odbywała nauka, czy z budżetu Niemiec zostaną wreszcie przeznaczone środki w takiej ilości, w jakiej powinny być przeznaczone. To jest sprawa do załatwienia dla polskiego rządu. Komu jak komu, ale nam najbardziej powinno zależeć na tym, by jak najwięcej dzieci poza granicami kraju uczyło się języka polskiego, by zachowały swoją tożsamość i by w przyszłości były tam ambasadorami polskości. To nam powinno zależeć na integracji mieszkających w Niemczech Polaków, czyli na tym, żeby rozpoznali środowisko kraju nowego osiedlenia, żeby stopniowo wchodzili w jego życie społeczne, gospodarcze i polityczne, ale zachowali swą odrębność narodową i kulturową. Jednak powinniśmy protestować przeciw niemieckiej polityce asymilacji, która zmierza do wchłonięcia nowych przybyszów bez reszty, bez pozostawienia śladu poprzedniej tożsamości narodowej czy kulturowej. Przypomnę, że doskonale rozumieli to działacze emigracyjni w Niemczech przed II wojną światową. Wiedzieli, że aby przetrwać na obczyźnie, potrzebna jest jednocząca, jedna organizacja dachowa, która byłaby w stanie reprezentować mniejszość polską w Niemczech, bronić jej interesów, dbać o język ojczysty i kulturę narodową.

Niestety, mam takie wrażenie, że dzisiaj, tak jak w latach PRL, polski rząd raczej dezintegruje organizacje polonijne w Niemczech, zamiast je wspierać. W rezultacie nie ma jednolitej reprezentacji Polonii w Niemczech na szczeblu centralnym, a działające na przykład trzy centra kultury polskiej, w Berlinie, Düsseldorfie i Lipsku, to stanowczo za mało, aby jednoczyć Polaków oraz umacniać obraz kultury polskiej w Niemczech. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję bardzo.

Zapraszam panią senator Sagatowską.

Senator Janina Sagatowska:

Pani Marszałek! Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Polacy na Wschodzie i Polonia na Zachodzie to wielka wartość naszej ojczyzny. Ojciec Święty Jan Paweł II mówił, że Polska jest wszędzie tam, gdzie biją polskie serca. Jak widzimy, nasza ojczyzna w sferze nie terytorialnej, ale ludzkiej jest bardzo duża. I zgodnie z konstytucją przed państwem polskim, przed rządem, przed wszystkimi organizacjami stoi wiele zadań mających na celu objęcie nas wszystkich, tak jak na to zasługujemy jako rodacy.

W pamiętnym historycznym czerwcu 1989 r., kiedy dołączyliśmy do wolnych narodów, kiedy odrodził się Senat i przejął chlubne tradycje opieki nad Polonią, nikt chyba nie przypuszczał, że mimo upływu lat będzie nas coraz więcej za granicą, że będziemy wyjeżdżać w poszukiwaniu chleba, lepszego, gorszego, ale chleba. I coraz więcej Polaków, naszych rodaków jest poza granicami. A im bardziej się rozszerzamy na cały świat, tym więcej nowych wyzwań. Bo te wyzwania, które stały przed Senatem, przed kolejnymi rządami, aby wypełnić postanowienia konstytucji dotyczące opieki nad Polonią i Polakami… Jest coraz więcej nowych wyzwań. Bo w 1990 r. były problemy, część z nich do dzisiaj jest nierozwiązana, jak zwrot polskiej ziemi Polakom na Litwie, pisownia nazwisk w języku polskim, pomoc w powrocie do ojczyzny, najkrócej mówiąc, Sybirakom. Teraz też tyle problemów niesie ze sobą emigracja. Polacy, którzy są w Irlandii czy na Islandii, gdziekolwiek, wymagają jakby innego spojrzenia na ich problemy, począwszy od kwestii języka, pomocy w odnalezieniu się w nowy miejscu, a także w walce o dzieci – przykład: dzieci odbieranych rodzicom w Norwegii czy Niemczech – bo w tamtych krajach jest inne podejście do spraw rodziny, do dzieci, tam funkcjonują inne standardy niż u nas. I te wszystkie kwestie trzeba ogarniać, rozwiązywać na bieżąco i wpisywać w plan nowe zadania.

Ja mogę powiedzieć, że – już to wyraziłam – bardzo cieszę się z jednego, bardzo chlubnego, mającego dla mnie duże znaczenie… Cieszę się, że minister spraw zagranicznych Schetyna ani razu w swoim wystąpieniu, określając Polonię i Polaków, nie użył słowa „diaspora”. Warto było podnosić ten temat w wystąpieniach od momentu, kiedy pan minister Radosław Sikorski powiedział, że od teraz nazywamy się diaspora, dosłownie tak powiedział. Ja się także cieszę… Słowo to jest używane do tej pory w programach i w dokumentach. Ale rozmawiałam z panem minister – i trzymam go za słowo – i pan minister powiedział tak: Pani Senator, polecam… i słowo to zostanie wykreślone z dokumentów Ministerstwa Spraw Zagranicznych. I myślę i wierzę, że się tak stanie. Wierzę również, że program zaprezentowany na najbliższe lata, że troska o jedność Polaków, o niedzielenie ich na lepszych i gorszych, na mających takie czy inne zasady, że ta troska o dobro ogólnie Polaków i dobrego ich imienia na świecie, a przez to dobrego imienia naszej ojczyzny, będzie się materializować, że nie będzie tylko się odzwierciedlać w postaci zapisanych, Panie Ministrze, dokumentów. Bo wiele lat piszemy piękne programy, jeżeli chodzi o tak ważną dziedzinę troski naszej i całego rządu, wypełnimy taką prawdziwą treścią te dokumenty, więc mam nadzieję, że faktycznie część tych postulatów Polonii będzie zrealizowana w nadchodzących latach. I tego my wszyscy zatroskani o dobre imię Polaków i Polski oczekujemy. I muszę powiedzieć, że tu w Senacie w tej tak ważnej komisji, której przewodniczyłam, to znaczy jestem jej wiceprzewodniczącą, nigdy nie dzieliliśmy się w tym zakresie – i to jest piękne, co zresztą podnosił pan senator Kutz, z którym razem pracowaliśmy w tej komisji – nigdy, w trosce o realizowanie chlubnych zadań Senatu na rzecz Polonii, nie było żadnych podziałów politycznych. Myślę, że zawsze w Senacie, w izbie wyższej będzie właśnie tak, a być może kiedyś środki pieniężne – wyrażam taką nadzieję – a więc narzędzia tak ważne dla realizacji polityki polonijnej także wrócą do Senatu. I takim życzeniem kończę i dziękuję za uwagę. (Oklaski)

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję bardzo.

Pan marszałek Borusewicz, zapraszam.

Senator Bogdan Borusewicz:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Ja dziękuję panu ministrowi spraw zagranicznych za to sprawozdanie. Ono było koncyliacyjne, to znaczy takie, które pokazuje, że to ministerstwo chce współpracować z Senatem. I to dobrze. Bardzo istotne jest to, aby ta współpraca była dobra, sprawna, no bo Senat nominalnie jest opiekunem Polaków za granicą i Polonii. Nominalnie, ponieważ faktycznie tego zasadniczego narzędzia, które umożliwia wsparcie, został pozbawiony i to narzędzie przeszło do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ja uważam, że to była niedobra decyzja, że to była decyzja, która… Tu nie chodzi o to, że obniżała ona status Senatu. Była to decyzja, która utrudniała i utrudnia współpracę Senatu z Polonią i z Polakami za granicą. Ja i senatorowie, ale szczególnie ja, jesteśmy adresatami wielu żalów i interwencji. Ja je oczywiście kieruję do ministerstwa. Ale…

(Senator Czesław Ryszka: Jesienią wrócimy do tego, Panie Marszałku.)

Pani Marszałek, czy mogłaby pani zwrócić uwagę panu senatorowi Ryszce, żeby mi nie pomagał…

(Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej: Mogłabym…)

…ani nie przeszkadzał?

(Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej: …i zwracam uwagę.)

Dobrze.

(Senator Czesław Ryszka: Ja wspieram pana marszałka.)

Panie Senatorze, mnie nie trzeba wspierać. Ja jestem na tyle stabilny, że mówię to, co uważam za stosowne.

I tutaj od razu jedna uwaga. W sprawozdaniu piszecie państwo, że na sprawy polonijne i Polaków za granicą przeznaczyliście 62,5 miliona zł, to jest tyle, ile poprzednio. Otóż poprzednio, czyli wtedy, kiedy te pieniądze przechodziły do państwa z Senatu, było 75 milionów zł.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Konrad Pawlik: Ale to są 94 miliony…)

Ja chciałbym też wiedzieć, jak zostały rozdzielone te pozostałe pieniądze. Dobrze, 90 milionów zł, czyli więcej, czyli jest lepiej. Myślę, że jeszcze będziemy na ten temat dyskutowali po tym, gdy otrzymamy informację o kontroli Najwyższej Izby Kontroli, która to kontrola jest w fazie zakończenia. Wtedy będziemy wiedzieli wszystko dokładnie.

I to jest moja uwaga: nie zgadzałem się z tą decyzją i nie zgadzam się. Uważam, że decyzja o przesunięciu pieniędzy była zła, nie będę uzasadniał dlaczego, uzasadniałem to wielokrotnie. Chodzi także o sposób, tryb itd., itd. Może kiedyś wrócę do tego w jakichś wspomnieniach.

Teraz kwestia sytuacji naszych rodaków. Ja się zajmę Polakami za granicą, bo nowa emigracja to jest coś zupełnie nowego. Ona wymaga nowych narzędzi, nowego podejścia. To są ludzie, którzy wyjeżdżają, przyjeżdżają, 40% zapewne zostanie za granicą. Konieczne są inne narzędzia, inne sposoby, bo inne są potrzeby tej nowej emigracji. Ale chciałbym pokrótce zająć się tymi Polakami za granicą, którzy są za wschodnią granicą, szczególnie tymi za wschodnią granicą.

Ja się cieszę, że sytuacja na Białorusi, mimo że nasza organizacja, ta, którą my uznajemy za demokratyczną, ta, którą wspieramy… Cieszę się, że sytuacja tej organizacji i ludzi z tej organizacji nie ulega pogorszeniu. Wydaje się, że sytuacja, jeśli chodzi o różne decyzje prawne, zarzuty prawne itd., a także o zarzuty co do obkładania karami finansowymi, na szczęście się ustabilizowała. Oczywiście to nie oznacza, że Związek Polaków na Białorusi nie jest infiltrowany, że służby białoruskie nie kontrolują go albo nie usiłują go kontrolować, to jest jasne. Widać w nim też podziały, pewne wewnętrzne konflikty, które według mnie są inspirowane przez wspomniane służby. Niemniej jednak związek ten trwa, funkcjonuje, zaś poziom represji się nie zwiększa. Właśnie usłyszałem od pana ministra Schetyny, że są także takie decyzje, które pozwalają mieć jakąś nadzieję, że sytuacja tam będzie lepsza, choćby w sprawie szkolnictwa i reformy, z której władze białoruskie się wycofały, a które to sprawy po prostu uderzały w polskie szkolnictwo – to jest jasne. Ja na tę kwestię też usiłowałem jakoś tam wpływać przez posła Czykwina, który w sposób półprywatny rozmawiał z partnerami białoruskimi z obecnego ich parlamentu. Wiem, że MSZ także czynił w tej sprawie zabiegi, i to okazało się skuteczne, także ze względu na sytuację polityczną, w której znalazła się Białoruś w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Widać, że jednak nastąpiła jakaś refleksja władz białoruskich w związku z zaistniałą sytuacją. Oczywiście taka koniunktura w każdej chwili może się pogorszyć, dlatego że prezydent Białorusi jest w stanie podjąć decyzję i w lewo, i w prawo, i do przodu, i do tyłu – tak że każdy kierunek jest tutaj możliwy. Ale w tej chwili sytuacja jest lepsza.

Oczywiście bardzo dobrze byłoby – i myślę, że byłoby to niezmiernie ważne także dla naszej mniejszości – jeżeli udałoby się wprowadzić mały ruch graniczny w pasie 30 km. Cała ta procedura u nas jest zakończona, ale po stronie białoruskiej od dwóch czy trzech lat umowa czeka na podpis prezydenta Łukaszenki…

(Głos z sali: Od pięciu lat.)

A, od pięciu lat.

Tak więc ja myślę, że za mało o tym słychać. Bo często mnie pytają Białorusini albo nasi rodacy, co jest z tą umową o małym ruchu granicznym. I widać, że oni nie wiedzą, po czyjej stronie leży teraz decyzja o ostatecznym podpisie. Jeżeli udałoby się to przeprowadzić, to na pewno byłoby to pozytywne i dla stosunków polsko-białoruskich, i dla sytuacji naszych rodaków na Białorusi.

Na Litwie też oczywiście wyraźna jest tendencja kolejnych władz do działań w kierunku asymilacji itd. Tendencja jest, jak mówię, wyraźna, ale też nie jest tak, że jest to tendencja stała. Wydaje mi się, że w tej chwili takie dążenie nieco się zatrzymało, choćby w kwestii napisów w języku polskim, o której słyszałem. Tak że jest w tej chwili tolerancja co do takich napisów, można już je umieszczać na terenie prywatnym – a nie można było tego robić jeszcze przed dwoma laty. I to też trzeba dostrzec. Z Litwą bardzo mozolnie się rozmawia, dyskutuje. Ale trzeba rozmawiać, dyskutować. I trzeba także wiedzieć, że naciski czy deklaracje w rodzaju „ja coś tam zrobię albo czegoś nie zrobię, dopóki wy nie zrobicie tego, o czym my, Polacy, uważamy” itd., nie zawsze są skuteczne, a nieraz są wręcz przeciwskuteczne. Tak więc potrzebny jest dialog, rozmowa, przekonywanie i oczywiście świadomość, że jeżeli chodzi o mniejszości narodowe, postępowanie nie może być równoważne zasadzie „jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”, czyli że jak my tak, to oni też tak, albo że jeżeli oni coś zrobią, to my powinniśmy zrobić podobnie. Zasada jest taka, że nie wolno, nie powinno się pogarszać sytuacji mniejszości. Tak więc to nie jest też tak, że mniejszość litewska w Polsce może być, że tak powiem, zakładnikiem, jeżeli chodzi o tendencje istniejące na Litwie w stosunku do mniejszości polskiej. Ale teraz w stosunku do mniejszości polskiej, a szczególnie tej mniejszości… Przed polityków… Otóż chcę podkreślić i cały czas to mówię, że politykę polską w stosunku do Litwy wypracowuje i realizuje się w Warszawie, a nie w Wilnie czy w jakiejś innej miejscowości podwileńskiej. Dla mnie niezrozumiała jest pewna bezczynność MSZ w sytuacji, kiedy przez szef akcji wyborczej na Litwie, pan Tomaszewski, eurodeputowany, nakłada gieorgijewską lentoczkę i w tym paraduje, i mówi, że Rosjanie mają rację, jeżeli chodzi o Ukrainę. Ja rozumiem, że taktyka wymaga porozumienia, także z mniejszością rosyjską na Litwie, jeżeli chodzi o zbieranie głosów. Ale to, o czym tu mowa, już wykracza poza taktykę. To rzutuje na stosunki polsko-litewskie. Oczywiście, mowa tu o politykach litewskich. Bo Tomaszewski i akcja wyborcza to są politycy litewscy, oni są w Seimasie litewskim, zostali wybrani na Litwie. Tak możemy się tłumaczyć. Niemniej jednak to jest dla nas niedobra i bardzo niezręczna sytuacja. Ja też rozumiem powody… Pamiętam, jak na jednej z olimpiad polonijnych w Toruniu byłem na meczu, gdzie grała drużyna z Litwy, w piłkę nożną. I doznałem pewnego szoku, bo ta polska drużyna rozmawiała tylko po rosyjsku, a kibice kibicowali też tylko po rosyjsku. Ja rozumiem, że taka jest sytuacja. My musimy pamiętać, że część naszych rodaków mówi w domach po polsku, ale część mówi po rosyjsku. I to oczywiście wpływa także na percepcję wspomnianej mniejszości polskiej. Ale ja odczuwam tutaj niedostatek. I mam nadzieję, że podczas spotkań z eurodeputowanym Tomaszewskim Minister Spraw Zagranicznych zwraca uwagę na niestosowność… To znaczy na to, że my inaczej oceniamy sytuację na Ukrainie i to, co Rosja spowodowała na Ukrainie.

I na koniec powiem, że cieszę się, bo miałem duże obawy, że zaostrzenie stosunków między Polską a Rosją wpłynie na stosunek do organizacji polskiej w Rosji. Mówię, że się cieszę, bo na razie nie miałem sygnałów odnośnie do wspomnianego zjawiska. To jest dobry sygnał, to znak, że pewnej granicy się nie przekracza. W sytuacji, kiedy był wniosek o wpisanie jednej czy dwóch organizacji na listę agentów zagranicznych, wspomniane organizacje nie zostały wpisane. Bo niestety byłaby to taka sytuacja, w której nasze organizacje, to znaczy organizacje mniejszości polskiej w Rosji, które oczywiście działają na podstawie prawa rosyjskiego i w których są obywatele rosyjscy… Ich prawa mogłyby być ograniczane albo doprowadzono by do ich likwidacji. W sytuacji złych stosunków polsko-rosyjskich, złych nie z naszej winy… Na szczęście na tę dziedzinę te stosunki międzypaństwowe nie wpłynęły. I na tym chcę zakończyć. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Zamknięcie dyskusji

Zamykam dyskusję.

Czy pan minister Konrad Pawlik chciałby jeszcze zabrać głos i ustosunkować się do wystąpień senatorów w dyskusji? Dziękuję.

Dziękuję panu ministrowi za przedstawienie Senatowi informacji i wyczerpujące odpowiedzi na pytania. Dziękuję bardzo.

Punkt 7. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu siódmego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach.

Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 921, a sprawozdania komisji – w drukach nr 921 A i 921 B.

Sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu

Proszę sprawozdawcę Komisji Kultury i Środków Przekazu, senatora Aleksandra Świeykowskiego, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Aleksander Świeykowski:

Pani Marszałek! Panie Ministrze! Wysoka Izbo!

Komisja Kultury i Środków Przekazu na swoim posiedzeniu w dniu 10 czerwca omawiała przyjętą przez Sejm ustawę o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach. Sejm przesłaną do Senatu ustawę przyjął na posiedzeniu w dniu 27 maja bieżącego roku. W tamtej Izbie za ustawą opowiedziało się dwustu siedemdziesięciu posłów, a stu czterdziestu wstrzymało się od głosu.

Podczas toczącej się na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu dyskusji na temat wprowadzanych nową ustawą zapisów dotyczących w szczególności nowej formy ochrony, a mianowicie Listy Skarbów Dziedzictwa i zasad jej tworzenia przez ministra, pojawiły się pewne wątpliwości. Wątpliwości te sprowadzały się do kwestii bardzo subiektywnej oceny tego, jakie obiekty mają być na tę listę skarbów dziedzictwa przez ministra wpisywane.

Ustawa ma na celu wprowadzenie norm ułatwiających kontrolę państwa i zapewniających środki państwowe na te obiekty, które na tej liście się znajdą. Wedle ministerstwa idzie o listę bardzo krótką – będzie ona dotyczyła kilkunastu, do dwudziestu obiektów. Chodzi tutaj o skarby ruchome, a nie o nieruchomości typu zamki i pałace. To minister będzie decydował o tym, jakie obiekty na tej liście się znajdą – ocena tego będzie miała zapewne podłoże subiektywne. Lista ta nie będzie zamknięta po wsze czasy – w miarę czasu i potrzeb będzie można ją uzupełniać. Ustawa gwarantuje właścicielowi czy gospodarzowi takich obiektów nawet do 100% dotacji na ekspertyzy oceniające stan obiektu, na jego konserwację czy renowację.

W trakcie posiedzenia komisji zostały zgłoszone poprawki, które zostały przyjęte, podobnie jak cała ustawa wraz ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek. Wnoszę zatem o przyjęcie przez Wysoką Izbę tej ustawy wraz z wprowadzonymi poprawkami.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję bardzo.

Minuta przerwy.

(Głos z sali: Minuta przerwy?)

Zaraz, zaraz, moment, bo jest jeszcze jedno sprawozdanie.

Sprawozdanie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej

Proszę sprawozdawcę Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, senatora Janusza Sepioła, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Janusz Sepioł:

Pani Marszałek! Wysoka Izbo!

Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej poparła ustawę o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach, czyli ideę stworzenia spisu czy rejestru skarbów kultury. Przy czym komisja zgłosiła pięć poprawek. One zawierają się w tym zbiorze poprawek, które przyjęła Komisja Kultury i Środków Przekazu, jakkolwiek ten nasz zbiór jest węższy, to znaczy zawiera o dwie poprawki mniej. Te poprawki, które zgłosiliśmy, są identyczne z poprawkami Komisji Kultury i Środków Przekazu. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Maria Pańczyk-Pozdziej:

Dziękuję.

Zapytania i odpowiedzi

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do senatorów sprawozdawców.

Jest pierwszy chętny – senator Ryszka. Kto jeszcze?

Bardzo proszę. Do kogo kieruje pan pytanie?

(Senator Czesław Ryszka: Do senatora Świeykowskiego.)

Bardzo proszę, Panie Senatorze. Pytanie zadaje pan senator Ryszka.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Pani Marszałek.

Pan senator powiedział przed chwilą, że na tej liście będzie kilkanaście obiektów. W sumie mamy dwieście czterdzieści tysięcy zabytków ruchomych, z czego, jak rozumiem, zostanie wybranych kilkanaście najcenniejszych. Czyżby to oznaczało, że kilkanaście najcenniejszych zabytków w Polsce wymaga jakiejś szczególnej ochrony? Przecież one się znajdują na pewno w najlepiej strzeżonych muzeach, w idealnych warunkach, także pod względem konserwacji itp., itd. Po co dla nich tworzyć jakąś listę dziedzictwa? Gdyby jeszcze chodziło o większą liczbę takich obiektów, które wymagają troski… Ale tworzenie takiej listy tylko dla kilkunastu? No to jest chyba jakiś piarowski zabieg ze strony ministra kultury.

Senator Aleksander Świeykowski:

Ja tak zrozumiałem to, co wyjaśniał pan minister podczas posiedzenia komisji. Ma to być lista bieżąca, na której będzie piętnaście czy dwadzieścia obiektów, którymi w danym okresie będzie można się zająć. Ale to nie znaczy, że ta lista będzie się ograniczała tylko do piętnastu czy dwudziestu obiektów wybranych na jakiś dłuższy czas. Mnie się wydaje, że to dotyczy tego, że w danym okresie będzie można tymi piętnastoma, dwudziestoma obiektami się zająć, a w momencie, kiedy te obiekty będą zabezpieczone, kiedy zostaną już wykonane te najważniejsze prace, to wówczas można będzie do tej listy dopisywać kolejne obiekty, a te, które już będą zabezpieczone, będą chyba z tej listy usuwane. Tak zrozumiałem, że jednorazowo tych obiektów będzie do dwudziestu. To nie znaczy, że mamy takich obiektów tylko dwadzieścia. Tak jak pan powiedział, jest ich dużo więcej, ale wszystkiego naraz nie da się zrobić.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jan Wyrowiński)

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Sepioł chciałby się jeszcze wypowiedzieć w tej sprawie jako sprawozdawca.

Senator Janusz Sepioł:

Ja chciałbym uzupełnić tę odpowiedź. Oczywiście trudno jest ustalić, jaka grupa zabytków ruchomych ma najwyższą wartość. Te obiekty znajdują się w różnych rękach. Mieliśmy po prostu niedobre doświadczenia z jednym obiektem, który jest własnością prywatną. Dysponent tego obiektu wielokrotnie chciał go wywozić za granicę, nie dopuszczał do przeprowadzania badań, miał obiekcje co do prowadzenia ocen konserwatorskich. I przede wszystkim chodzi o to, żeby obiekty najcenniejsze znajdowały się na trwałe na terenie kraju. Jeżeli jakiś obiekt decyduje w ogóle o wartości całej kolekcji muzeum, to nie powinno być tak, że on jest w katalogu tego muzeum, ale w rzeczywistości ciągle jest gdzieś za granicą. Chodzi także o to, żeby można było postawić wymagania co do warunków przechowywania takich obiektów i przeprowadzania prac konserwatorskich, oględzin po powrotach z wyjazdów itd. Tak że zmiana ustawy w zasadzie jest spowodowana jednym przypadkiem, natomiast u nas jest kilka takich obiektów, które nie powinny opuszczać Polski. Oczywiście można sobie wyobrazić, że na, powiedzmy, sześćsetlecie czy siedemsetlecie bitwy pod Grunwaldem obiekt pojedzie do Wilna, ale wystarczy, jeśli pojedzie raz na sto lat, a nie częściej. A więc w naszym kraju jest parę takich obiektów. I zwłaszcza jeśli one nie są bezpośrednio własnością muzeów narodowych czy bibliotek narodowych… Warto sobie taki dodatkowy instrument stworzyć, skoro z jednym obiektem mieliśmy i mamy do tej pory…

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Chodziło o…)

Chodzi o „Damę z łasiczką”. Jest wystawiana tymczasowo w innym muzeum, a nie w tym, w którym powinna być wystawiana itd.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Nie ma więcej pytań.

Dziękuję, Panie Senatorze.

Projekt tej ustawy został wniesiony przez posłów.

Wystąpienie przedstawiciela rządu

Czy pan minister Piotr Żuchowski, sekretarz stanu chciałby zabrać głos?

Bardzo proszę, widzę jeszcze…

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Żuchowski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Zabiorę głos w dwóch sprawach. Przede wszystkim przekazuję bardzo szczere i głębokie podziękowania dla Izby Wyższej, dla Senatu, a także dla legislatorów, którzy w sposób doskonały wychwycili w trakcie prac pewne rzeczy, które dla dobra stanowienia prawa były niezwykle, absolutnie istotne w przedłożonej nowelizacji. To kolejne potwierdzenie niezbędności tej Izby dla dobra stanowionego prawa, potrzeby istnienia tejże Izby.

Teraz kilka słów odnośnie do pytania senatora Ryszki. To pytanie pewnie zadają sobie wszyscy, którzy spotykają się z tym przedłożeniem. Szanowny Panie Senatorze, to przedłożenie jest jak najdalej od piaru, od działań piarowskich. Ja bym mógł, jako generalny konserwator zabytków, który pełni tę funkcję już ponad pięć lat, przytoczyć z tej mównicy kilkanaście przykładów ukazujących w praktyce, co oznaczał brak tego typu zapisów, jakie pojawiają się w przedłożonej nowelizacji. I te kilkanaście przykładów nie dotyczyło tylko arcydzieła Leonarda da Vinci „Dama z gronostajem”, ale też innych dzieł, które znajdują się w Polsce. Mówiąc wprost, jeżeli nie ma jasnych, precyzyjnych zapisów prawnych, które powodują taką sytuację… W przypadku arcydzieł potrzebne i niezbędne są szczególne środki, jeśli chodzi o przemieszczanie, prace konserwatorskie i przechowywanie, a poza tym, mówiąc wprost, jeżeli takich zapisów nie ma, to nikt takich standardów nie wymaga i nie są one zastosowane. Ja mogę podać tylko jeden bardzo konkretny przykład. Dotarły do mnie absolutnie przypadkowo… Ja bym nawet nigdy nie pomyślał, że tak może być. W czasie podróży „Damy z gronostajem” na trzy wystawy, do Londynu, do National Gallery, do Berlina i do Madrytu, w pewnym momencie trafiły do mnie przypadkowo, kiedy poprosiłem o uszczegółowienie tego, jak ona będzie podróżowała, maile, zwykłe, normalne maile, które pracownik Muzeum Narodowego w Krakowie wysyłał do pracownika National Gallery i do Madrytu. Mnie się zjeżyły włosy, gdy to zobaczyłem…

(Senator Czesław Ryszka: Do Londynu, National Gallery jest w Londynie, nie w Madrycie…)

Nie, ja mówiłem, że były wysłane do Londynu…

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: I do Madrytu, Panie Senatorze.)

…i na wystawę w Madrycie. „I do Madrytu” powiedziałem. No, to było niejako namacalne potwierdzenie tego, że po prostu nikt nie wymaga jakiejś normy. Dla mnie te sprawy powinny być przede wszystkim tajne w przypadku takiego arcydzieła, które ma też ogromną wartość materialną, co trzeba podkreślić. W końcu mówimy rzeczywiście o arcydziele, na które, w sensie zakupu, nie stać pewnie dzisiaj żadnej galerii świata. A więc mówię o czymś takim, a tymczasem z wielką dezynwolturą to podróżuje. Podobne sytuacje pojawiały się w przypadku prac konserwatorskich. Zresztą trzy, cztery miesiące temu podobna sytuacja była w przypadku Sądu Ostatecznego Memlinga, które to dzieło jest dzisiaj przechowywane w Muzeum Narodowym w Gdańsku.

To nie jest tak, że to jest działania piarowskie. Nazwaliśmy to Listą Skarbów Dziedzictwa, ponieważ dziwnie było nazwać to na przykład rejestrem D. Dzisiaj jest rejestr A, który dotyczy wszystkich nieruchomości, jest rejestr B, który dotyczy ruchomości, i jest rejestr C, który dotyczy stanowisk archeologicznych. No i można było ustanowić rejestr D. Pewnie trudno byłoby się komunikować, nie wykorzystalibyśmy tej wyjątkowej szansy, żeby określić to po prostu nazwą „Lista Skarbów Dziedzictwa” czy inną nazwą – no, ta nazwa jest umowna – która by oddawała to, że grupuje się kilkanaście najważniejszych dzieł. Ja uważam, że wśród tych kilkunastu najważniejszych dzieł powinna być też „Czarna Madonna” z Jasnej Góry. Paulini są tego w pełni świadomi. Oni akurat – a jeżeli obejrzymy obraz Madonny nie od przodu, tak jak go się ogląda najczęściej, ale od tyłu, to zobaczymy, w jakim wyśmienitym sejfie jest przechowywany na co dzień – robią to, co się odnosi do obiektów z Listy Skarbów Dziedzictwa. Ale nie wszędzie to się dzieje. Tam są też bardzo systematyczne badania, bo jak wiemy, jest to obraz malowany na desce, a tego typu obiekty najczęściej mogą podlegać wielu procesom, które muszą być monitorowane konserwatorsko.

Mówiąc wprost, to jest bardzo pragmatyczne przedłożenie, bardzo praktyczne przedłożenie. I ci, którzy fachowo zajmują się tym obszarem, pytają: dlaczego tak późno? To nie jest przedłożenie, które… Bo jak rozumiem, niektórzy podejmowali dyskusję, że to przedłożenie zmienia systemowo polską doktrynę w obszarze ochrony zabytków. Nie, to jest kontynuacja tego, czego budowę rozpoczęliśmy w 1927 r. I w tym obszarze niczego nowego nie wprowadzamy. Robimy jedno – i to chcę podkreślić – po prostu podnosimy standardy w obszarze przechowywania, przemieszczania, eksponowania, konserwowania, całej pielęgnacji tych obiektów, które są absolutnie wyjątkowe.

Ja rozmawiałem z profesorem Purchlą, czyli wieloletnim już, od wielu kadencji, przewodniczącym ustawowego ciała, jakim jest Rada Ochrony Zabytków, na temat tego, że jeszcze do sierpnia wskażemy kilkanaście najważniejszych obiektów, które powinny znaleźć się na liście. Jeżeli ktoś, minister taki czy inny, podejmie próbę zwiększania liczby obiektów umieszczonych na liście, to musi być świadomy jednego: to naprawdę będzie kosztowało. Mówiąc wprost, te najwyższe standardy mogą dotyczyć tylko tych obiektów, które mają najwyższą klasę artystyczną i które dla naszego dziedzictwa narodowego, również dziedzictwa światowego są po prostu kluczowe. Gdy ktoś spokojnie wczyta się w tę ustawę i nie będzie wyszukiwał… wtedy znajdzie w niej to, co z niej bezpośrednio wynika. Ja nie widzę możliwości, żeby to była lista na przykład stu iluś obiektów. Nikt temu nie podoła. Ale dla tych kluczowych obiektów, dla tych obiektów, które tak naprawdę powinny być przewożone specjalnym transportem itd., bo to są obiekty o takiej wartości… Już nie chcę mówić o tym, że często to się wiąże z pewnymi wątpliwościami prawnymi co do tych obiektów itd., nie chcę w ten obszar wchodzić, ale tu jest też taki związek. To jest kompletnie inny obszar, o którym moglibyśmy bardzo, bardzo dużo mówić.

Konkludując, powiem, że Lista Skarbów Dziedzictwa to rozwiązanie ze wszech miar praktyczne, służące docelowo tym obiektom, ich bezpieczeństwu i realizacji naszego obowiązku zachowania tych obiektów dla potomnych. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Zapytania i odpowiedzi

Nie ma pytań do pana ministra…

A nie, przepraszam, jest pytanie.

Pan senator Lasecki.

Senator Jarosław Lasecki:

Panie Ministrze, mam jedno pytanie. Właściwie do zadania tego pytania namówili mnie koledzy senatorowie, z którymi dyskutowałem w kuluarach na temat tej ustawy. Mamy pewną wątpliwość, być może humorystyczną wątpliwość, ale korzystając z tego, że pan minister może na to pytanie odpowiedzieć, chciałbym jednak je zadać. Otóż na tę Listę Skarbów Dziedzictwa będą wpisywane zabytki, które są zabytkami ruchomymi, i to również wtedy, kiedy wpis, o którym tu mowa, spotka się z jednoznacznym sprzeciwem właściciela. I czytając listę przedmiotów czy też kolekcji, które mogą być na wspomnianą listę wpisane, natrafiliśmy na sformułowanie: przedmioty anatomiczne, których wartość jest wyższa niż 50 tysięcy euro. Dokładnie zapis brzmiał „kolekcje i przedmioty z kolekcji zoologicznych, botanicznych, mineralnych lub anatomicznych”…

(Głos z sali: Serce Szopena.)

No właśnie, serce Szopena to chyba taka najbardziej, powiedziałbym, delikatna forma. Ale jeżeli na przykład miałbym, Panie Ministrze, wiekową żonę, z którą chciałbym wyjechać za granicę, czy to mogłoby się spotkać z protestem? Czy w takich przypadkach mogę protestować, jeżeli chodzi o ruchome zabytki, czy nie? Czy nie ma żadnych szans, aby ruchomy zabytek został wpisany na Listę Skarbów Dziedzictwa?

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Czy są jeszcze pytania?

Pan senator Ryszka, bardzo proszę.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, mam takie pytanie bardzo konkretne. Czy mógłby pan wskazać przykład jednego zabytku mającego znaleźć się na Liście Skarbów Dziedzictwa, który jest w rękach prywatnych, ale nie w rękach Kościoła katolickiego? Chciałbym wiedzieć, czy ma pan we wspomnianym zakresie jakiś konkretny przykład. Chodzi o zabytek, któremu należy się właśnie taka ochrona, o jakiej tu mówimy, a który jest w rękach prywatnych.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Czy są jeszcze pytania do pana ministra? Nie.

Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Żuchowski:

Na pierwsze pytanie nie mogę w pełni odpowiedzieć, bo nie znam żony pana senatora, a arcydzieła, które znajdą się na liście, raczej znam. Nie wiem, skąd się wzięła przytoczona kwota, bo w żadnym kontekście ustanawiania listy się ona nie pojawia i nie wiem… To jest jakaś interpretacja. Nawet nie wpadłem na pomysł, że taka może się pojawić.

W wypowiedzi pana senatora pojawiła się jedna sprawa niezwykle istotna, a mianowicie że wspomniany wpis będzie dokonany – przepraszam, może być dokonany – wbrew woli właściciela. To jest istota funkcjonowania ochrony zabytków jako takiej. Od dziesięcioleci tak właśnie ona funkcjonuje. Powiem wprost: w pewnych przypadkach skuteczne chronienie zabytku jest możliwe tylko i wyłącznie wtedy, kiedy dokonuje się tak zwanego wpisu z urzędu bądź, w przypadku ruchomości, rozszerza się działanie o inną procedurę, która powoduje, że dla bezpieczeństwa danego zabytku dokonuje się wspomnianego wpisu.

Ale ja odpowiem w następujący sposób: wszystkie obiekty, wspomnianych kilkanaście obiektów, które ewentualnie trafią na Listę Skarbów Dziedzictwa, dzisiaj jest już w rejestrze zabytków, w adekwatnym inwentarzu odpowiedniego muzeum. Bo to jest to samo co rejestr zabytków, w sensie ochrony, i narzuca te same elementy. Tam się nic nowego nie pojawi, wspomniane obiekty już dzisiaj są… I odnośnie do… Zapewne są dwa obiekty, o jakich mowa, których właścicielem nie jest Kościół katolicki, a które są dzisiaj własnością prywatną, mówiąc dokładniej – własnością Fundacji Książąt Czartoryskich. Chodzi o wymienianą już „Damę z gronostajem” Leonarda da Vinci i „Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta van Rijna.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Nie ma więcej…

A, jeszcze jest pan senator Lasecki dalej drąży temat.

Senator Jarosław Lasecki:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Ja posługuję się oficjalnym dokumentem Biura Legislacyjnego i stąd wspomnianych 50 tysięcy euro.

Chciałbym zapytać pana ministra… Dziękuję za udzielone wyjaśnienie, bo to była istota mojego pytania: czy będzie można protestować, czy nie będzie można protestować. Rozumiem, że nie będzie można protestować. I chciałbym zapytać, czy pan minister może powiedzieć, jak to jest regulowane w innych krajach. Czy na przykład w Niemczech, w Anglii czy też we Francji – bo kwestia, o której mówię, budzi duże kontrowersje – właściciel może sprzeciwić się temu, aby zabytek ruchomy został wpisany na taką listę? Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Proszę bardzo.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Żuchowski:

Wedle mojej wiedzy to są bardzo paralelne, porównywalne systemy ochrony zabytków. Zresztą my jako kraj nie byliśmy pierwszymi, którzy, z wiadomych względów, tworzyli takie prawa. We Francji… Nie pamiętam, jak ta lista się nazywa, ale tam funkcjonuje coś bardzo podobnego do Listy Skarbów Dziedzictwa, chociaż ona jest dużo bardziej prestiżowa, bo pojawiła się już w pierwszej połowie XIX wieku. Na początku ona była bardzo ekskluzywna, potem była rozszerzana. Tam jest to, co my też wprowadzamy. Mówiąc wprost, taką listę tworzy się też dlatego, że… Skoro narzuca się szczególne normy, to państwo w każdym obszarze działania daje stu procentowe finansowanie. I tam jest pełna zgoda co do tego. To nie działa tak jak w Polsce, tam wszyscy chcieliby się znaleźć na tej liście, bo przywileje funkcjonowania w tego typu rejestrze są takie…

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuje bardzo.

Nie ma więcej pytań.

Dziękuję, Panie Ministrze.

Otwarcie dyskusji

Otwieram dyskusję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Czesława Ryszkę.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Przyznam się, że mam już trochę jasności, jeśli chodzi o tę listę, ale chciałbym wyrazić pewne wątpliwości. Projektowana ustawa stanowi nowelizację ustawy z 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz innej ustawy, o muzeach, które to ustawy właściwie obejmują ochroną najważniejsze zabytki i wiele nowego nie dodają. Celem tej listy… Jest to bardzo sprytna idea, aby ustanowić jakieś takie dodatkowe, specjalne instrumenty ochrony najcenniejszych dóbr kultury, które znajdują się w zbiorach publicznych czy poza nimi, no i nazwać ją właśnie Listą Skarbów Dziedzictwa, a przy okazji zmienić pewne przepisy regulujące kwestię ich ochrony, konserwacji, a zwłaszcza, jak pan minister mówił, wywozu zagranicę. Tak że jeszcze raz potwierdzę, że samo wprowadzenie Listy Skarbów Dziedzictwa jest bardzo ciekawą inicjatywą, chyba poselską… Tak?

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Tak.)

…Popartą przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ale tak jak w przypadku wszystkich takich nowości problemy tkwią w szczegółach, a te właśnie budzą wiele moich wątpliwości, o których chciałbym tutaj powiedzieć.

Pierwsza sprawa to liczba zabytków ruchomych. Szacuje się, że w Polsce jest sześćdziesiąt tysięcy zabytków nieruchomych i około dwieście czterdzieści tysięcy zabytków ruchomych. W przypadku zabytków nieruchomych są stosowne, specjalne kategorie wartościujące, jest na przykład lista światowego dziedzictwa UNESCO, są Pomniki Historii ustanawiane przez prezydenta Rzeczypospolitej. W przypadku zabytków ruchomych jest tylko rejestr, nie ma żadnych kategorii wartościujących. Oczywiście konserwatorzy, muzealnicy głowią się na tym, w jaki sposób z tych dwustu czterdziestu tysięcy ważnych zabytków ruchomych wyłonić te wyjątkowe, najważniejsze. Z ustawy dowiadujemy się, że to będzie kwestia decyzji ministra kultury i dziedzictwa narodowego. No, przypuszczam, że pan minister sam nie dokona wyłonienia tych obiektów, tylko będzie powołana do tego jakaś specjalna komisja, specjalna rada. Jak pamiętam – przypomnę to – był raz minister kultury z partii koalicyjnej, który z kulturą nie miał prawie nic wspólnego. Z szacunku nie będę wymieniał jego nazwiska. Może się czepiam, ale w tej ustawie nie ma przepisu, który by dokładnie określał kryteria wpisu na listę. W art. 14 ust. 2 nowelizowanej ustawy znajduje się tylko jedno wyszczególnienie, które mówi, jakie obiekty zaliczane będą do skarbów dziedzictwa, i jest to stwierdzenie następujące: na Listę Skarbów Dziedzictwa wpisuje się zabytek ruchomy o szczególnej wartości. Koniec tego opisu. Rozumiem, że trudno o jakąś konkretną definicję tego, co jest skarbem narodowym. Dlatego rozumiem, że minister wpisze na Listę Skarbów Dziedzictwa na przykład ołtarz Wita Stwosza z Bazyliki Mariackiej – tak jak tu powiedziano – „Sąd Ostateczny” Memlinga w Gdańsku czy „Bitwę pod Grunwaldem” Jana Matejki. Ale czy „Poczet królów i książąt polskich” Jana Matejki czy jego inne bardzo wybitne obrazy nie powinny się również znaleźć na tej liście? A jeśli się znajdą, to zaraz nasuną się kolejne wybitne nazwiska wielkich malarzy, artystów itd. Tak myślę, ileż może pojawić się pomysłów poszerzenia tej listy, a przy okazji otrzymania środków z budżetu państwa, ponieważ w grę wchodzi dotacja celowa na pokrycie kosztów na przykład przystosowania pomieszczenia do przechowywania zabytku wpisanego na listę, jego konserwacji, zabezpieczenia itd.

Dlatego zastanawiam się, czy nie należało wyliczyć tych kilkunastu zabytków, aby rozwiać wątpliwości i zakończyć spory wokół tej listy. Na pierwszy rzut oczywiście, bo na przykład po roku można by dokonać zmian. Załóżmy, że w ustawie można byłoby wpisać, że rada przy ministrze spotyka się raz do roku i wpisuje na listę albo skreśla z tej listy obiekt, który jest znakomicie chroniony, chociaż skreślenie pozwoliłoby na wywiezienie zabytku, także wątpię w to, żeby te obiekty były wykreślane. To, że obiekt jest doskonale chroniony czy zakonserwowany, chyba nie wypełnia tej intencji wpisania go na listę dziedzictwa.

Minister powiedział, że tych zabytków jest kilkanaście, i właśnie tego dotyczy moja uwaga. Gdyby to miało być tylko kilkanaście zabytków, obiektów, to czy warto dla tak niewielkiej liczby obiektów tworzyć specjalną ustawę. Jak sądzę, tych zabytków powinno być co najmniej kilkaset, ale wtedy pojawiłby się problem finansowy. Ustawodawca, określając budżet ministra na ten cel, wpisał tam bodajże tylko 1 milion zł w skali roku. To jest jakieś nieporozumienie, bo sama konserwacja któregoś z tych obiektów jest droższa, na przykład konserwacja ołtarza Wita Stwosza kosztuje podobno 22 miliony zł. Stąd rozumiem, że minister przejmie ten koszt na siebie, jeżeli ołtarz Wita Stwosza zostanie wpisany na Listę Skarbów Dziedzictwa, ale równocześnie wyczerpie wszelkie, powiedzmy, możliwości budżetowe na lata dla innych obiektów. Ja dzielę się z państwem pewnymi wątpliwościami.

Kolejna wątpliwość. Obecny minister kultury, wpisując zabytek na listę, zobowiązuje się do zapewnienia środków na realizowanie zadań poprzez udzielenie dotacji celowej. Ale czy kolejny minister nie powie, że nie ma środków na wykonanie określonych prac, dlatego musi podjąć decyzję na przykład o usunięciu tego obiektu z listy? I tak może być, jak to mówią, w koło Macieju.

Inne pytanie, a raczej wątpliwość, którą tu już podnosił senator Lasecki, dotyczy kwestii własności prywatnej. Ja rozumiem, że w przypadku zagrożenia dla zabytku ruchomego wpisanego na listę, a znajdującego się w ręku prywatnym, państwo powinno przejąć nad nim opiekę. Ale jak to się dokona? W jaki sposób odbędzie się to przejęcie zabytku na własność? Jak ten zakup będzie wyglądał? Bo przecież nie można naruszyć własności prywatnej w taki sposób, żeby posłać tam prokuratora i policję. Prawda?

Dalej. Wątpliwości dotyczą także zapisu o możliwości nawet czasowego zajęcia zabytku, czyli nakazania w drodze administracyjnej przeprowadzenia prac konserwatorskich przy zabytku czy też nałożenia na właściciela zabytku obowiązku przechowywania go w specjalnych warunkach. Jeśli okaże się, że dotacja, którą przeznaczył minister, jest niewystarczająca na wykonanie prac, bo w trakcie ich wykonywania okazało się, że kosztują one o wiele więcej, to kto będzie decydował o zwiększeniu dotacji, o uzupełnianiu dotacji. Pytam o to dlatego, że w ustawie nie ma o tym mowy, a takie problemy mogą się pojawić.

Wrócę teraz do początkowej myśli. Pomysł stworzenia Listy Skarbów Dziedzictwa jest, jak uważam, bardzo dobry. Prawo i Sprawiedliwość popiera omawianą tu ustawę. Niemniej jednak powiedziałbym, że wspomniane zapisy jako żywo przypominają niesławny pakiet onkologiczny. Minister zdrowia miał bardzo dobre chęci, kiedy chciał zapewnić wszystkich chorych na raka, że będą leczeni w pierwszej kolejności. Ale okazało się, że nie przekazał na to żadnych dodatkowych pieniędzy, a te, które pojawiły się na walkę z rakiem, zabrał z innych procedur medycznych. I mam wrażenie, że także w ustawie o Liście Skarbów Dziedzictwa chodzi trochę o taki zabieg PR, o wykazanie się, jak to mówiono w PRL, czujną troską partyjną o kulturę. A poza możliwością wywozu zabytku za granicę, czuwaniem nad tym, żeby nie został on wywieziony albo żeby szybko wrócił, to niewiele się zmieni. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze. Czas minął.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Dla porządku informuję, że pan senator Zbigniew Meres złożył swoje przemówienie w dyskusji do protokołu.

Zamknięcie dyskusji

Zamykam dyskusję.

W dyskusji senatorowie nie zgłosili wniosków o charakterze legislacyjnym, ale komisje przedstawiły odmienne wnioski. Proszę zatem Komisję Kultury i Środków Przekazu oraz Komisję Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej o ustosunkowanie się do przedstawionych wniosków i przygotowanie wspólnego sprawozdania.

Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Punkt 16. porządku obrad: Sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2014 roku wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2014 roku

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu szesnastego porządku obrad: Sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2014 roku wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2014 roku.

Tekst sprawozdania zawarty jest w druku nr 869, a sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu – w druku nr 869 A.

Pragnę powitać przybyłych na posiedzenie Senatu przedstawicieli Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. I proszę pana przewodniczącego… Pana Przewodniczącego Grabosia, tak? Pan przewodniczący Graboś będzie mówił? Czy jest pan przewodniczący Dworak?

Aha, wobec tego witam pana przewodniczącego i zapraszam na trybunę.

Bardzo proszę, Panie Przewodniczący.

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Wypełniając obowiązek ustawowy, w imieniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przekazaliśmy marszałkom Sejmu i Senatu oraz prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej kolejne, jeśli liczyć od powstania Krajowej Rady, to dwudzieste pierwsze sprawozdanie z działalności wraz z opracowaniem zawierającym informacje o podstawowych problemach radiofonii i telewizji. Wspomniane dokumenty, zgodnie z ustawą, otrzymała także pani premier.

Sprawozdanie za 2014 r. zostało przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji przyjęte jednogłośnie w drodze uchwały.

Jak co roku, przedstawiamy we wspomnianym dokumencie informację o sposobie wykonania wszystkich ustawowych zadań. W 2014 r. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyjęła pięćset dwadzieścia siedem uchwał, przede wszystkim w związku z prowadzonymi postępowaniami koncesyjnymi. Przewodniczący Krajowej Rady wydał czterysta sześćdziesiąt osiem decyzji administracyjnych. Do budżetu państwa odprowadzone zostały dochody w wysokości blisko 28 milionów zł, czyli o prawie 49% więcej niż zakładano w ustawie budżetowej, z czego z tytułu opłat koncesyjnych, czyli z koncesji radiowych, telewizyjnych i innych – ponad 27 milionów zł. Wydatki Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji były zdecydowanie niższe. Wynosiły 21 milionów 300 tysięcy zł. Nadawcom publicznym Krajowa Rada przekazała na realizację zadań uzgodnionych w planach programowo-finansowych 750 milionów zł wpływów abonamentowych. Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że to były największe kwoty od 2008 r. Telewizja Polska otrzymała 444 miliony zł, Polskie Radio – 164 miliony zł, a rozgłośnie regionalne Polskiego Radia – 142 miliony zł. To były kwoty w stosunku do tych, które były poprzednio, naprawdę dość wysokie. One nie są wystarczające, ale o tym za chwilę. Chcę powiedzieć, że były wysokie.

Podstawowe kierunki działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w roku ubiegłym dadzą się ująć poprzez omówienie istotnych czterech regulacji prawnych, nad którymi w ubiegłym roku toczyła się praca; ta praca będzie trwać również w roku obecnym. Są to regulacje, których wejście w życie przyniesie istotną zmianę w funkcjonowaniu całego polskiego rynku mediów audiowizualnych. Chciałbym je króciusieńko omówić.

Po pierwsze, jest to ustawa deregulacyjna i modernizująca obecnie obowiązujące prawo medialne. Obecnie obowiązujący system prawa medialnego został ukształtowany przed dwudziestoma trzema laty, prawie przed ćwierć wiekiem. Proponowane obecnie zmiany dotyczą deregulacji przepisów, uwzględnienia postępu technicznego w sposobie przekazywania treści audiowizualnych oraz stworzenia lepszych warunków rozwoju dla sektora mediów lokalnych i obywatelskich. Krajowa Rada stała się inicjatorką tych zmian, wpisując podstawowe ich kierunki do swojej „Strategii regulacyjnej na lata 2011–2013”. Postulaty Krajowej Rady zostały przyjęte przez ministra kultury, który posiadając kompetencje do przygotowania projektów ustaw w zakresie prawa mediów, powołał wspólny zespół, którego prace doprowadziły do powstania projektu. Projekt ten był przedmiotem prac rządu. Myślę, że niestety, ze względu na krótki czas, jaki pozostał do końca trwającej obecnie kadencji parlamentarnej, nie ma już zbyt dużych szans na uchwalenie tego projektu. Ale on jest w pełni opracowany i myślę, że będzie musiał odbywać drogę legislacyjną na początku przyszłej kadencji. To są ważne zmiany. I chciałbym wymienić tylko kilka najważniejszych.

Tak więc następuje stworzenie warunków do działania mediów obywatelskich i lokalnych, tak zwanych mediów trzeciego sektora, poprzez wprowadzenie systemu ulg dla tych mediów. W tych zmianach ustawowych chodzi również o ustalenie zasad nadawania ważnych wydarzeń z gwarancją odbioru transmisji w programach niekodowanych. Chodzi też o uproszczenie trybu uzyskiwania koncesji. Chodzi również o zwiększenie poziomu udogodnień dla osób niepełnosprawnych w programach telewizyjnych aż do 50% audycji. Wymienię jeszcze poprawę systemu ochrony małoletnich przed skutkami reklamy tak zwanej niezdrowej żywności.

Ustawa deregulacyjna zawiera również propozycje poprawiające sposób funkcjonowania mediów publicznych. Do tej grupy rozwiązań należą między innymi te regulacje, które mają na celu usprawnienie przebiegu wyboru uzupełniającego skład rad nadzorczych, wyeliminowanie łączenia stanowisk w różnych gremiach działających w strukturze różnych spółek mediów publicznych, aktywizację rad programowych, które muszą stać się ciałem obecnym w codziennej działalności mediów. Projekt wprowadza zasadę, że uchwały rad programowych w ważnych sprawach muszą być przedmiotem obrad i postanowień rad nadzorczych, a także zarządów.

Drugim aktem prawnym, nad którym prace są zaawansowane, jest projekt zawierający pełne wdrożenie zasad pomocy publicznej oraz określenie zadań publicznej radiofonii i telewizji zgodnie z komunikatem Komisji Europejskiej w sprawie finansowania mediów publicznych. Prace te zostały zainicjowane przez ministra kultury w listopadzie 2011 r. po otrzymaniu uwag Komisji Europejskiej w związku ze skargą TVN dotyczącą nadmiernego korzystania z pomocy publicznej przez Telewizję Polską. Nad projektem zmian pracował zespół powołany w ministerstwie kultury z udziałem przedstawicieli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, nadawców publicznych oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Obecnie projekt tych zmian jest konsultowany w Dyrekcji Generalnej do spraw Konkurencji Komisji Europejskiej.

W projekcie przedstawionym Komisji Europejskiej przewiduje się między innymi wprowadzenie tak zwanej karty powinności, czyli ramowego porozumienia nadawców publicznych i Krajowej Rady na okres pięciu lat określającego warunki działalności nadawców i sposób rozliczania nadwyżki. Jeśli powstanie nadwyżka – szczerze mówiąc, na razie nam to nie grozi, ale być może w przyszłości będzie to zapis bardzo przydatny – to przepisy rozstrzygną, co z tą nadwyżką nadawcy muszą zrobić. Projekt przewiduje ponadto ocenę wykonania misji przez poszczególne media publiczne – tej oceny będzie dokonywała Krajowa Rada jako organ nadzorujący. Krajowa Rada będzie przeprowadzała te kontrole i podawała ich wyniki do publicznej wiadomości. To jest bardzo ważny mechanizm, który, jak mam nadzieję, spowoduje w przyszłości podniesienie jakości poziomu programu mediów publicznych, odkomercjalizowanie tego programu i nasycenie go treściami wartościowymi społecznie i kulturalnie. Projekt ten przewiduje też uproszczenie procedur, w tym kwestii zbędnych sprawozdań kwartalnych mediów publicznych. Krajowa Rada uważa to za zbędną biurokrację. Chciałbym na koniec podkreślić, że to jest projekt, który jest w Komisji Europejskiej, prace są bardzo zaawansowane. On, bym powiedział, sformatuje sposób wykonywania zadań publicznych przez media publiczne – przez Polskie Radio i przez Telewizję Polską.

Trzecim aktem prawnym niezbędnym dla właściwego funkcjonowania systemu mediów w Polsce… Chodzi o nowy sposób finansowania mediów publicznych oraz wprowadzenie powszechnie obowiązującej składki audiowizualnej. Tu wracam do kwestii, którą zarysowałem na początku. Krajowa Rada bardzo krytycznie ocenia obecnie obowiązujący system finansowania mediów publicznych – jest on nieprzewidywalny, niestabilny i nie gwarantuje mediom publicznym właściwego wykonywania ich zadań, co w szczególności dotyczy telewizji. Jest to też system niesprawiedliwy, którego funkcjonowanie narusza konstytucyjne zasady powszechności, równości i sprawiedliwości. Krajowa Rada wielokrotnie zwracała uwagę na konieczność modernizacji tego systemu w sposób, który zapewni powszechność tego zobowiązania, a jego wysokość nie będzie stanowiła istotnego obciążenia dla gospodarstw domowych, zaś media publiczne będą miały zapewnione wystarczające finansowanie ze środków publicznych, co umożliwi im rzeczywiste realizowanie misji publicznej.

Chciałbym podkreślić, że w 2010 r., w momencie rozpoczynania kadencji obecnej rady, udział środków abonamentowych w strukturze finansowania Telewizji Polskiej wynosił jedynie 13%. Dzisiaj udział ten w przypadku telewizji wynosi około 32%. Dla porównania w Polskim Radiu to jest 72% budżetu, w rozgłośniach regionalnych Polskiego Radia – 76%. Nadal to są dane mówiące o tym, że za małe jest finansowanie ze źródeł publicznych, w tym przypadku z abonamentu, w stosunku do potrzeb uzasadnionych społecznym zakresem zadań publicznych mediów. Z tych względów Krajowa Rada, nie posiadając prawa inicjatywy ustawodawczej, aktywnie na poziomie eksperckim włączyła się w przygotowanie rozwiązań ekonomicznych, społecznych i prawnych, których celem jest wprowadzenie powszechnej składki audiowizualnej. Krajowa Rada, mając tego świadomość, w lutym 2014 r. zaangażowała się w prace zespołu roboczego do spraw przygotowania projektu ustawy o opłacie abonamentowej, który został powołany przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego. W niedługim czasie pod kierunkiem Krajowej Rady zostały przygotowane specjalistyczne problemowe analizy, w szczególności zasady kalkulowania opłaty audiowizualnej, zestawienie modeli poboru składki audiowizualnej zarówno probabilistycznie w Polsce, jak i tych, które obowiązują w innych krajach Europy, oraz koncepcja kryteriów ustanowienia oraz kalkulacji optymalnego poziomu finansowania mediów publicznych w Polsce. Ta ostatnia analiza właśnie została zakończona. Wnioski wynikające z tych analiz pozwalają na sporządzenie dojrzałych założeń nowego prawa regulującego sposób finansowania mediów publicznych. Mogę zapewnić Wysoką Izbę w imieniu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, że od strony analitycznej problematyka nowej opłaty audiowizualnej nigdy dotychczas w Polsce nie była tak dogłębnie i tak kompleksowo przygotowana.

Warto też podkreślić, iż zmiana sposobu finansowania mediów publicznych to kwestia, która dotyczy całego sektora telewizyjnego. Wszyscy nadawcy w Polsce podkreślają, że uregulowanie dostępu do wpływów reklamowych przez media publiczne rzutuje wprost na możliwości rozwoju całego rynku audiowizualnego.

Króciusieńko przedstawię podstawowe założenia nowego systemu. Po pierwsze, wykorzystanie najbardziej wiarygodnego źródła danych w istniejących już zasobach referencyjnych państwa w postaci baz, między innymi PESEL, PIT i KRUS. Najbardziej skuteczną i ekonomicznie uzasadnioną metodą poboru składki będzie wykorzystanie służb ministra finansów do prowadzenia i obsługi rejestru. Po drugie, indywidualny charakter składki. Stosowane w dotychczasowym niewydolnym systemie pojęcie gospodarstwa domowego jest bardzo trudne prawnie do zdefiniowania. Najlepszym i najtańszym systemem jest określenie płatnika jako osoby, która uzyskuje dochód podlegający opodatkowaniu. Po trzecie, nadzór regulatora. Niezależnie od roli aparatu wykonawczego ministra finansów środki ze składki audiowizualnej byłyby przekazywane bezpośrednio na konto Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, tak aby zachować pełną niezależność finansowania mediów publicznych, to znaczy niezależność od budżetu, którym dysponuje minister finansów, rząd. Po czwarte – i na tym zakończę krótki opis najważniejszych cech tego nowego systemu – fundusz jakości, czyli chodzi o promowanie wartości przedsięwzięć realizowanych także przez podmioty inne niż media publiczne. Ale byłoby to możliwe tylko w sytuacji, gdyby w danym okresie wszystkie potrzeby mediów publicznych zostały zaspokojone.

Niezależnie od przygotowywania założeń ustawy mającej na celu zmianę całego systemu finansowania mediów publicznych obecnie toczą się prace legislacyjne zainicjowane przez Senat RP, Wysoką Izbę, mające na celu uproszczenie nabywania zwolnień od obowiązku wnoszenia opłat abonamentowych przez osoby, które ukończyły siedemdziesiąt pięć lat. Trzeba mieć świadomość, że kwestia ta, jakkolwiek ważna i pilna – a w jej opracowywaniu również Krajowa Rada miała swój udział – jest tylko doraźnym sposobem na usunięcie jedynie części najbardziej dokuczliwych społecznie wad systemu abonamentowego, a istotna zmiana w funkcjonowaniu tego systemu nastąpi dopiero w ramach nowego systemu opłaty audiowizualnej, o czym mówiłem przed chwilą.

Kolejnym fundamentalnym zadaniem dotyczącym polskich mediów jest przegląd dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych, tak zwany ReFit – program sprawności i wydajności regulacyjnej dla europejskiej dyrektywy audiowizualnej. Prace związane z nowelizacją dyrektywy audiowizualnej w roku ubiegłym posuwały się w Komisji Europejskiej w bardzo powolnym rytmie, dopiero po wyborach do europarlamentu w 2014 r., zgodnie z harmonogramem przedstawionym przez nowego komisarza do spraw gospodarki cyfrowej Günthera Oettingera, nabrały one tempa. Przegląd ReFit ma być opracowany do końca roku 2015, a następnie w pierwszej połowie 2016 r. Komisja Europejska zaprezentuje propozycje legislacyjne dotyczące zmiany tej dyrektywy. Komisja Europejska dokona analizy skutków wdrożenia dyrektywy w czterech głównych obszarach, a są to: ochrona małoletnich w mediach linearnych i nielinearnych; ograniczenia w nadawaniu przekazów handlowych; warunki rozpowszechniania programów skierowanych do odbiorców w więcej niż jednym z państw członkowskich; promocja produkcji europejskich. W ramach prac tego przeglądu ReFit Komisja przesłała do organów regulacyjnych, w tym do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, projekty kwestionariuszy zawierające pytania dotyczące bezpośrednich i pośrednich kosztów ponoszonych przez konsumentów, widzów, przedsiębiorców oraz administrację państwową. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji aktywnie uczestniczyła i nadal będzie uczestniczyć w tych pracach, których efektem mogą być bardzo istotne zmiany w europejskim prawie audiowizualnym.

A oto w skrócie inne najważniejsze sprawy związane z pracą Krajowej Rady w ubiegłym roku. Należą do nich działania mające na celu stabilizację kadrową oraz profesjonalizację pracy organów zarządczych mediów publicznych. W 2014 r., wraz z odbyciem walnych zgromadzeń akcjonariuszy, upłynęły trzyletnie kadencje rad nadzorczych. Krajowa Rada po raz drugi przeprowadziła otwarte konkursy i dokonała wyboru nowych składów rad nadzorczych spośród kandydatów zgłoszonych przez uczelnie akademickie. Obecnie rady nadzorcze przeprowadzają postępowania konkursowe dotyczące powoływania zarządów mediów publicznych. Krajowa Rada rekomendowała radom nadzorczym powoływanie zarządów jednoosobowych na nową kadencję. Uznaliśmy, że jest to mechanizm, który ma wpłynąć na rzecz silniejszego uwzględnienia merytorycznych kompetencji kandydatów. Rekomendacja ta – miło to powiedzieć – została wdrożona przez wszystkie regionalne rozgłośnie Polskiego Radia, ale nie zyskała aprobaty we władzach największych spółek Polskiego Radia i Telewizji Polskiej.

Innym procesem, który nadzorowała i w którym brała aktywny udział Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na podstawie upoważnień ustawowych, było dokończenie procesu cyfryzacji telewizji i prowadzenie cyfryzacji radiofonii. Jeśli chodzi o cyfryzację telewizji, to w 2014 r. ten proces został zakończony poprzez dołączenie na ostatniego muksa szeregu nowych programów, takich jak: Telewizja Trwam, TVP ABC, Focus TV, Stopklatka TV. W tej chwili Krajowa Rada zajmuje się przygotowaniem konkursu do ostatniego wolnego multipleksu, oczywiście ostatniego wolnego w tej chwili, bo w przyszłości technologiczne dalej zmiany będą się dokonywały. W tej chwili przygotowujemy konkurs na rozstrzygnięcia dotyczące programów umieszczonych ewentualnie na tak zwanym multipleksem ósmym. W zakresie cyfryzacji radiofonii prace Krajowej Rady zmierzają do przygotowania kompleksowego opracowania tak zwanej zielonej księgi, zawierającej rekomendacje do rządowej strategii cyfryzacji radia dla całego polskiego rynku.

Liderem cyfrowej emisji programów pozostaje radiofonia publiczna, widząc w tym procesie możliwość rozwoju. Nadawcy komercyjni odnoszą się do tych zmian z rezerwą, podkreślając ryzyko tego procesu i koszty z nim związane. W naszym przekonaniu, w przekonaniu Krajowej Rady – tak, jak to miało miejsce w przypadku telewizji naziemnej – konieczna jest specjalna ustawa cyfryzacyjna dla radiofonii. Szerokie omówienie tych kwestii znajdzie się w przygotowywanej zielonej księdze, której publikacje przewidujemy w pierwszej połowie 2016 r.

Krajowa Rada od początku 2013 r. posiada uprawnienia w zakresie regulowania i badania tak zwanego VoD, czyli segmentu audiowizualnych usług medialnych na żądanie. W ubiegłym roku po raz pierwszy przeprowadziliśmy analizy programowe oferty VoD i zajęliśmy się między innymi trudnym problemem zabezpieczeń dzieci i młodzieży przed dostępem do treści niepożądanych, w tym pornograficznych w ofercie VoD. Współpracujemy w tym zakresie ze specjalistycznymi wydziałami Policji. Krajowa Rada brała aktywny udział w przygotowaniu kodeksu dobrych praktyk określającego szczegółowe zasady ochrony małoletnich w zakresie VoD. To zresztą nie jedyny akt samoregulacji inicjowany przez Krajową Radę, bo od 2013 r. ustawa o radiofonii i telewizji upoważnia Krajową Radę do inicjowania tworzenia aktów samoregulacyjnych i tworzenia aktów współregulacji. Na tej podstawie ustawowej Krajowa Rada przygotowała porozumienie również ustalające zasady samoregulacji dotyczącej reklamy żywności skierowanej do dzieci w wieku poniżej lat dwunastu. Nadawcy zobowiązali się, że od 1 stycznia 2015 r. audycjom kierowanym do dzieci w wieku do lat dwunastu nie będą towarzyszyły reklamy artykułów spożywczych i napojów, które nie spełniają norm określonych w kryteriach żywieniowych – te z nadmiarem cukru, produktów wytwarzanych z cukru, napojów gazowanych oraz chipsów ziemniaczanych. W myśl porozumienia nadawcy zobowiązali się wymagać od reklamodawców złożenia oświadczenia o zgodności treści reklamy z tymi kryteriami żywnościowymi. Wiemy, jak duży mamy problem z narastającym zjawiskiem otyłości u dzieci i młodzieży. Te regulacje mam nadzieję, że przynajmniej po części pomogą w walce z tym dokuczliwym zjawiskiem.

Rok 2014 był rokiem dwóch kampanii wyborczych – wiosną do Parlamentu Europejskiego i jesienią do władz samorządowych wszystkich szczebli. Krajowa Rada objęła monitoringiem telewizyjne audycje publicystyczne i informacyjne. W części ilościowej badaliśmy parametry audycji zarówno publicystycznych, jak i informacyjnych, a audycje publicystyczne były również analizowane pod względem jakościowym, to jest pod kątem spełnienia postulatów misyjności opisanych w art. 21 ustawy, w tym postulatów pluralizmu, wyważenia i bezstronności. Oba przeprowadzone monitoringi ujawniły szereg słabości debaty publicznej w mediach. Do najpoważniejszych tych słabości należy zaliczyć zbyt częste sięganie przez dziennikarzy do tematów błahych, o znikomym wpływie na podnoszenie wiedzy społeczeństwa o roli i zadaniach instytucji, których wybory dotyczyły, powierzchowny sposób prowadzenia dyskusji, co w dużym stopniu wynika z braku merytorycznego przygotowania dziennikarzy. Wyniki monitoringu były prezentowane publicznie podczas kilku dyskusji z udziałem naukowców, dziennikarzy, nadawców i polityków. Motywem przewodnim dyskusji była ocena jakości debaty publicznej w okresie wyborów w mediach. Bardzo szczegółowe wyniki analiz przedstawiamy w naszym drukowanym sprawozdaniu oraz na naszej stronie internetowej.

Chciałbym jeszcze poruszyć sprawę, wydawałoby się, jednostkową, ale niesłychanie ważną, mianowicie chodzi o zjawisko, które można umownie nazwać: Radio Hobby. Otóż rosyjskie Radio Sputnik zawarło umowę z polskim koncesjonariuszem i na tej podstawie korzysta z anteny legionowskiego Radia Hobby. Zasięg techniczny Radia Hobby obejmuje kilkanaście gmin na północnych obrzeżach Warszawy, średnia liczba słuchaczy to około siedmiu tysięcy; podaję te dane na podstawie badania Radio Track wykonywanego przez Millward Brown. Radio Hobby jest jedynym podmiotem podlegającym jurysdykcji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który wykorzystuje swoją koncesję do udostępniania odbiorcom oferty programowej Radia Sputnik. Ma to miejsce codziennie między godziną 21.00 a 22.00.

W styczniu bieżącego roku przeprowadziliśmy jeden z kilku kolejnych monitoringów, w którym poddaliśmy badaniu łącznie dziesięć bloków programowych Radia Sputnik, obejmujących dziewięćdziesiąt dwie audycje, na które złożyło się piętnaście różnych tytułów. Kolejny monitoring został wykonany już w marcu tego roku. Z analiz rozpowszechnianych treści wyłania się dualistyczny obraz świata zakładający istnienie dwóch ścierających się sił – atakującego Zachodu, rozumianego jako Stany Zjednoczone, Unia Europejska i NATO, oraz broniącej się Rosji – dla których podstawową osią konfliktu jest Ukraina i walki we wschodniej części tego kraju. Konflikt na Ukrainie i Ukraina były w monitorowanym czasie tematem przewodnim prezentowanych wiadomości, komentarzy, opinii oraz ocen, obejmując 30% tematów w programach informacyjnych.

Wyniki monitoringów Radia Hobby Krajowa Rada rozpatrzyła w kontekście przepisów dotyczących wolności słowa i swobody wypowiedzi. Skłaniamy się ku stanowisku, że Polska jak wiele innych krajów, które są dumne z posiadania szerokiego spektrum swobód obywatelskich, musi posiadać siłę i umiejętności pozwalające na radzenie sobie z takimi przekazami medialnymi, które budzą sprzeciw i niepokój ze względu na ich potencjalny negatywny wpływ na społeczeństwo. Wielokrotnie podkreślałem, że najlepszą odpowiedzią na tego typu działania jest wysoka jakość polskiej debaty publicznej, szczególnie w mediach publicznych, która zapewni obywatelom argumenty przeciwdziałające uproszczonej, jednostronnej i propagandowej wizji świata rozgłośni rosyjskiej. Tego typu debata na wysokim poziomie publicystycznym powinna toczyć się, jak powiedziałem, w silnych, również finansowo, i niezależnych mediach publicznych.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, dostrzegając wzmożoną aktywność medialną Federacji Rosyjskiej w Europie i w Polsce, zdecydowała się także na kontynuowanie monitoringu. Warto w tym miejscu odnotować, że pozycja Polski w światowym indeksie wolności prasy to jest osiemnaste miejsce i że obecnie weszliśmy do dwudziestki najbardziej wolnych politycznie systemów medialnych. Powiem tylko dla porównania, że w 2006 r. pozycja Polski w tym rankingu to było pięćdziesiąte ósme miejsce.

Chciałbym też poinformować, że Krajowa Rada uczestniczyła jako współorganizator w monitoringu, który został wykonany na Ukrainie na zlecenie Forum Społeczeństwa Obywatelskiego Partnerstwa Wschodniego pod kątem aktywności programowej dostępnych tam rosyjskich telewizji, takich jak Channel One Russia, TV Sojuz… Nie będę wymieniał tych wszystkich nazw, one są dostępne w moim sprawozdaniu. Chciałbym również powiedzieć, że niezależnie od tego, iż te programy, które analizowaliśmy, szczególnie w Radiu Hobby – tu wracam do sprawy Radia Hobby – zostały jednoznacznie określone jako takie, które prezentują rosyjską rację stanu, to my przeanalizowaliśmy również inny aspekt, aspekt formalny funkcjonowania tych audycji na antenie Radia Hobby. Przeanalizowaliśmy też formalnoprawny aspekt współpracy Radia Hobby z Radiem Sputnik. Analiza ta wykazała istotne naruszenie przepisów ustawy o radiofonii i telewizji. Krajowa Rada zdecydowała więc o wszczęciu postępowania o cofnięcie koncesji. Formalnie takie wnioski są przygotowane na jedno z najbliższych posiedzeń Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dodam tu, że generalnie chodzi o niedozwoloną przez prawo i stanowiącą jaskrawe naruszenie tego prawa sprzedaż czasu antenowego, a więc jakby o sprzedaż cząstki koncesji. Mówię o tym w sposób kolokwialny, ale sprawa jest bardzo ważna, precedensowa, a postępowanie w tej sprawie będzie się toczyło.

Na koniec chciałbym powiedzieć, że działalność Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji we wszystkich aspektach to tak naprawdę działania czynione na szerokim tle prac prowadzonych na forach różnych międzynarodowych gremiów. Jest tak również z tą ostatnią kwestią, którą omawiałem, z kwestią obecności rosyjskich programów propagandowych w Europie. My również bierzemy w tym udział, jak powiedziałem przed chwilą. To dotyczy całej wspólnoty europejskiej, w szczególności oczywiście wschodniej części naszego kontynentu.

Od 4 marca ubiegłego roku mam zaszczyt reprezentować Krajową Radę w pracach Europejskiej Grupy Regulatorów, w grupie, której nazwa w skrócie brzmi ERGA. Jest to grupa wysokiego szczebla działająca w ramach struktur Komisji Europejskiej, skupiająca wszystkich przewodniczących regulatorów rynku audiowizualnego w Unii Europejskiej. Główny cel ERGA to doradztwo na rzecz Komisji Europejskiej. Ta nowo utworzona grupa organów regulacyjnych będzie współistnieć z innymi strukturami, których celem jest współpraca międzynarodowa. My i tam jesteśmy aktywni. Aktywność Krajowej Rady jest też zauważalna na forum Europejskiej Platformy Organów Regulacyjnych – EPRA. Bierzemy udział, aktywnie uczestnicząc, również w wymianie doświadczeń na forum tej organizacji skupiającej mniej więcej pięćdziesięciu regulatorów nie tylko z Europy, ale również z najbliższego europejskiego sąsiedztwa – z krajów, które aspirują do tego, żeby realizować europejskie wartości kulturalne.

Chciałbym jeszcze bardzo krótko odnieść się do jakości pracy Krajowej Rady i tu chciałbym podać tylko dwa fakty. Pierwszy – tu chodzi o sprawdzanie legalności i poprawności uchwał i decyzji Krajowej Rady przez sady. Przez pięć lat obecnej kadencji Krajowej Rady na dwieście osiemdziesiąt jeden wyroków dotyczących różnych decyzji Krajowej Rady tylko w trzech przypadkach zapadły prawomocne wyroki uchylające… No, raczej w dwóch sprawach, bo jedna sprawa jeszcze się toczy. I na koniec… Tu nie będę już mówił o innych sprawach, z których możemy być dumni w naszej codziennej pracy, powiem tylko na koniec – formalnie, ale też nie do końca formalnie – że ważną pozytywna oceną naszej pracy jest ostatni wynik kontroli NIK dotyczący badania wykonania budżetu właśnie za rok 2014. Otóż już po raz kolejny Najwyższa Izba Kontroli nie sformułowała pod adresem Krajowej Rady żadnych wniosków pokontrolnych, gdyż nie znalazła żadnych podstaw do zalecenia zmian. Gospodarka finansowa Krajowej Rady prowadzona była w tym okresie na wysokim, profesjonalnym poziomie, całkowicie zgodnie z obowiązującym prawem i wysokimi standardami obowiązującymi w finansach publicznych.

Wysoka Izbo, przygotowując tegoroczną dokumentację sprawozdawczą, staraliśmy się kompleksowo scharakteryzować ubiegły rok w działalności polskich mediów audiowizualnych i pokazać, jakie zjawiska wystąpiły na rynku, w jaki sposób rozwiązywaliśmy różne problemy, a także jakie bariery hamowały realizację zamierzeń Krajowej Rady. Dziękuję bardzo za uwagę.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Bardzo dziękuję, Panie Przewodniczący, za przedstawione sprawozdanie.

Zapytania i odpowiedzi

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do pana przewodniczącego związane z omawianym punktem porządku obrad.

Pan senator Górecki, bardzo proszę. Minuta.

(Senator Ryszard Górecki: Panie Marszałku, Panie Przewodniczący…)

Proszę.

(Głos z sali: Karty nie ma.)

Karty nie ma.

Senator Ryszard Górecki:

U sąsiada jest karta.

Panie Marszałku!

Panie Przewodniczący, odbieram pana wystąpienie jako bardzo merytoryczne, bardzo konkretne. Muszę powiedzieć, że generalnie brakuje takich wystąpień, jakie pan dzisiaj przedstawił. Ale chciałbym zapytać o dwie sprawy i proszę o krótką odpowiedź.

Pierwsza sprawa. W nawiązaniu do tych informacji początkowych chcę zapytać, czy system opłaty audiowizualnej, oczywiście ten nowy, przewiduje ograniczenie wpływów finansowych TVP z reklam. Jeśli tak, to o ile? Ja raczej negatywnie odbieram zbyt dużą ilość reklam, bo to trochę męczy.

I drugie pytanie. Jaka będzie przyszłość rozwoju mediów publicznych, jeśli nie będzie nowego systemu wpłat?

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Kazimierz Kutz, bardzo proszę.

Senator Kazimierz Kutz:

Brawo za wigor, Panie Przewodniczący!

I pytam: jakie są przyczyny tego, że dochody mieliście większe, niż zakładaliście, że będą? Dlaczego? Co to się dzieje…

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Dziękuję bardzo…)

…że w ramach dochodów wpływa więcej pieniędzy w stosunku do waszych przewidywań?

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze pytania do pana przewodniczącego?

Pani senator Koc, bardzo proszę.

Senator Maria Koc:

Ja mam takie pytanie do pana przewodniczącego. We wstępie do sprawozdania zawarli państwo informację dotyczącą wysokiej pozycji Polski w światowym indeksie wolności prasy. Obecnie Polska zajmuje w tym rankingu osiemnaste miejsce, a jeszcze w 2006 r. zajmowała miejsce pięćdziesiąte ósme. To jest duży awans. Chciałabym zapytać, co takiego się wydarzyło w ciągu tych ośmiu lat, czemu zawdzięczamy ten awans i czy znane są państwu kryteria, według których dokonywano oceny wolności prasy w poszczególnych krajach.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Pani Senator.

Na razie nie ma więcej pytań.

Bardzo proszę, Panie Przewodniczący.

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak:

Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.

Chciałbym odpowiedzieć na pytania po prostu po kolei.

Pytanie pana senatora Góreckiego dotyczyło tego, czy przewidujemy zejście z rynku reklamy mediów publicznych, jeśli będą zapewnione właściwe publiczne źródła finansowania. Tak, to jest jedno z założeń tego systemu, że telewizja publiczna ma być mniej zależna od wpływów komercyjnych. To jest taka, powiedziałbym, dosyć podstawowa, ale bardzo ważna analiza innych mediów publicznych w Europie. Tam, gdzie źródła publiczne finansują około i powyżej 85% potrzeb tych mediów, tam te media pracują właściwie. Mam tutaj na myśli Wielką Brytanię, Francję… Tam jest mniej więcej taki procent. Nie tylko tam, bo niektóre mniejsze kraje, bardzo ceniące sobie poziom debaty publicznej, jak kraje skandynawskie, też taki poziom finansowania przewidują. I wtedy rzeczywiście byłoby konieczne zejście z rynku reklamy, który niepotrzebnie komercjalizuje media publiczne.

Jeśli chodzi o to, co będzie w przypadku, gdy tej opłaty audiowizualnej nie będzie… To jest bardzo celne pytanie i chciałbym za nie bardzo podziękować, bo my rzeczywiście mówimy o tej nowej opłacie audiowizualnej już od co najmniej kilkunastu lat, no, może nie kilkunastu, ale około dziesięciu na pewno, i właściwie trudno przejść do czynów. My w Krajowej Radzie mamy takie głębokie przekonanie, oparte na analizach, że te zwyżki, które w ciągu ostatnich lat były wynikiem naszej intensywnej pracy, ale także pracy innych organów, między innymi poczty, urzędów skarbowych, te rezerwy się kończą i właściwie już na rok 2016 przewidujemy mniejsze wpływy dla mediów publicznych, i to wpływy właśnie z tych nieszczęsnych kar. Nie ma innego źródła, z którego można by czerpać. To już będzie taki nieuchronny spadek finansowania. W naszym przekonaniu, jeśli w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat nie powstanie nowy system, to media publiczne czekają wielkie kłopoty. Niemcy, Anglicy, którzy też dostrzegli tę zmianę technologiczną i odeszli od obciążania gospodarstw domowych za posiadanie odbiornika, bo wiadomo, że odbiorników jest w tej chwili bardzo dużo, przeszli na system powszechnej opłaty, takiej, jaka jest projektowana u nas, na poziomie ubytków sięgających kilku, najwyżej kilkunastu procent. U nas ten poziom zbierania opłat to jest poziom osiemdziesięcioprocentowy, więc w ciągu kilku lat czekają nas wielkie kłopoty, jeśli ten nowy system nie zostanie wprowadzony.

Pan senator Kutz zapytał, dlaczego dostaliśmy więcej pieniędzy. To jest kwestia tego, że nie wszystko można przewidzieć. Olbrzymia większość tych wpływów pochodzi z opłat koncesyjnych, a opłaty koncesyjne nie zawsze są obliczalne, bowiem nadawcy mogą albo płacić jednorazowo, albo płacić na raty. I w tym wypadku okazało się, że te wpływy wynikają właśnie z tego, że tych wpłat było więcej. Nie wszystko można precyzyjnie wyliczyć. Nas to cieszy, chociaż oczywiście jest tutaj pewien… Można zarzucić nam, że brakuje nam możliwości precyzyjnego przewidywania wysokości tych wpływów, ale na szczęście w tym przypadku to nie jest jakby groźne, bo ta sytuacja przyniosła dodatkowe przychody. Ale przyjmuję tę uwagę.

Pani senator Koc spytała o osiemnaste miejsce, powiedziała, że to jest duży postęp w ciągu ostatnich ośmiu lat. Jest to rzeczywiście duży postęp. Skąd pochodzi ten ranking? To jest ranking, który jest powszechnie znany, od wielu lat jest przygotowywany przez organizację „Reporterzy bez Granic”. Jakie są zasady tworzenia tego rankingu? On jest tworzony na podstawie odpowiedzi respondentów. Nie znamy dokładnie tych zasad, w naszym sprawozdaniu podajemy adres bibliograficzny. Szczerze mówiąc, nas to nie martwi, że zajęliśmy osiemnaste miejsce, zresztą sama pani senator powiedziała, że to jest dobre miejsce. Chwalmy się tym, co w nas jest dobre, oby tak dalej, obyśmy utrzymali to osiemnaste miejsce, pracujmy na to wszyscy; na pewno Krajowa Rada będzie starała się nadal na to pracować. Jeszcze króciuteńko powiem, jakie są przyczyny… skąd ten wynik. Na pewno nie jest to tylko wynik pracy Krajowej Rady, proszę tego tak nie rozumieć. My sobie nie przypisujemy wszystkich zasług. To jest wynik pracy, jak myślę, wielu organów państwowych, funkcjonowania polskich mediów, również ekonomicznych warunków polskich mediów. Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję.

Pan senator Rusiecki, bardzo proszę.

Senator Jarosław Rusiecki:

Panie Marszałku! Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo!

Ja mam pytanie dotyczące procesu konkursowego na szefów rozgłośni regionalnych, a konkretnie mam tutaj na myśli ostatni konkurs na prezesa Polskiego Radia Kielce. Chciałbym, żeby pan przewodniczący skomentował taką sytuację. Wiadomą rzeczą było – bo ta sprawa w mediach świętokrzyskich była szeroko komentowana – że pan prezes został skazany w pierwszej instancji za przestępstwo skarbowe, w drugiej instancji proces się nie odbył dlatego, że adwokat prezesa Radia Kielce nie mógł uczestniczyć w rozprawie, i rozprawa została przełożona na wrzesień tego roku. W międzyczasie odbywała się procedura konkursowa, rada nadzorcza rekomendowała Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji prezesa wygrywającego ten konkurs i państwo w ostatnich dniach jednogłośnie podjęliście taką decyzję. Ja bym prosił, żeby pan przewodniczący skomentował tę sytuację.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze pytania do pana przewodniczącego?

Jeszcze pan senator Górecki. Bardzo proszę.

Senator Ryszard Górecki:

Przepraszam, mam jeszcze krótkie pytanie. Wczoraj byłem na posiedzeniu sejmowej Podkomisji stałej do spraw nauki i szkolnictwa wyższego, na którym apelowano, aby zapytać przewodniczącego Krajowej Rady, czy jest konkretny program odnośnie do promocji nauki w mediach publicznych. Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze pytania do pana przewodniczącego? Nie ma… Jeszcze pani senator Koc, bardzo proszę.

Senator Maria Koc:

Mam jeszcze pytanie. Pan przewodniczący mówił w swoim wystąpieniu o tym, że analizowaliście państwo programy publicystyczne i informacyjne, programy, które były emitowane w trakcie kampanii wyborczych w ubiegłym roku – i kampanii do Parlamentu Europejskiego, i kampanii samorządowej. W państwa opinii te programy były różnej jakości, niekoniecznie dobrej jakości. Zresztą tutaj też doczytałam i państwo piszecie, że było w nich więcej opinii, poglądów, odczuć, a mało informacji. To wszystko świadczy o tym, że nie spełniały one dobrze swojej funkcji wobec telewidzów i wobec słuchaczy. Skoro taka jest państwa ocena… A doczytałam, że państwo uważacie, że zabrakło w telewizji publicznej, czy w ogóle w mediach publicznych, programów edukacyjnych poświęconych chociażby temu, jak głosować i jak wygląda proces wyborczy; tylko Telewizja Trwam zamieszczała u siebie tego rodzaju programy. Tak więc skoro taką państwo dajecie ocenę – a wiemy, że taka edukacja wyborcza jest potrzebna, widzimy, jak wiele głosów jest oddawanych po prostu w taki sposób… Ludzie nie wiedzą, jak zagłosować…

(Wicemarszałek Jan Wyrowiński: Jak wiele jest głosów nieważnych.)

Nieważnych, tak.

W związku z tym, skoro macie państwo taką wiedzę, to co z tą wiedzą zrobicie? Czy będziecie państwo rozmawiać z telewizją publiczną, żeby więcej było tego typu programów i żeby programy informacyjne i publicystyczne w czasie kampanii były na dużo lepszym poziomie? Bo przecież za chwilę będą kolejne wybory. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze pytania do pana przewodniczącego? Na razie nie ma.

Panie Przewodniczący, bardzo proszę.

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak:

Panie Marszałku, co do pytania pana senatora Rusieckiego o konkurs w Kielcach, to tak, my rozpatrywaliśmy oczywiście tę sprawę dotyczącą procesu, który toczy się przeciwko prezesowi o naruszenie ustawy karnoskarbowej i doszliśmy do następującego wniosku… Ta sprawa tak naprawdę pochodzi sprzed wielu lat, chodzi o niezłożenie sprawozdania, czyli zaniedbanie obowiązku złożenia sprawozdania finansowego spółki, którą ten człowiek wtedy kierował. Brzmi to bardzo groźnie… Nie jest to jakieś przestępstwo wielkiej wagi, choć oczywiście, i to jest moja opinia, naruszenie tej ustawy powoduje, że on nie będzie mógł być prezesem, to jest jasne, niezależnie od tego, czy to naruszenie jest poważne, czy nie. Doszliśmy do wniosku… Zostawiam już na boku te rozważania, czy to naruszenie jest poważne, czy nie – wydaje się, że raczej małej wagi. Ale że ten proces się nie zakończył, podjęliśmy ryzyko i założyliśmy, że zakończy on się korzystnie dla obecnego prezesa. Jeśli nie, jeśli sąd podejmie inną decyzję, to bez wątpienia Krajowa Rada podejmie stosowne kroki w tej sprawie. Proszę być spokojnym, na pewno mamy tę sprawę na uwadze i na pewno jej nie zaniedbamy. Po prostu wyszliśmy z założenia, że osoba nieskazana prawomocnym wyrokiem nie może być przez nas przed wyrokiem sądu skazywana na ograniczenie jej praw do pełnienia danej funkcji. No nie mogliśmy podjąć takiej decyzji.

Jeśli chodzi o pytanie senatora Góreckiego – bardzo ciekawe, dziękuję za nie – o promocję nauki w mediach publicznych, to chciałbym powiedzieć, że my na dwa sposoby cenimy współpracę z wyższymi uczelniami. Pierwszy to jest właśnie promocja nauki wśród tak zwanych gatunków preferowanych w porozumieniach finansowo-programowych, które powodują, że gdy przydzielamy określoną pulę pieniędzy każdemu z tych mediów, z dziewiętnastu spółek, tak zwane gatunki preferowane otrzymują większą ilość środków niż inne. I wśród tych gatunków preferowanych jest właśnie popularyzacja, upowszechnienie nauki. To jest pierwszy sposób promocji nauki: motywowanie przy pomocy pieniędzy. Drugi tak naprawdę dotyczy naszej żywej współpracy z uczelniami wyższymi. W tej chwili jesteśmy w przededniu podpisania trzyletniego porozumienia z trzema najważniejszymi wydziałami dziennikarstwa i nauk społecznych – najważniejszymi, choć oczywiście nie jedynymi w Polsce. Mam na myśli Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu. To będzie projekt badawczy dotyczący mediów, my jako regulator będziemy dzielili się naszymi doświadczeniami praktycznymi, a przedstawiciele nauki z tych trzech wyższych uczelni będą nam służyli swoją wiedzą teoretyczną. Myślę, że przyczyni się to do poprawy jakości pracy biura Krajowej Rady, jak również stworzy cenne pole badawcze dla naukowców z trzech wspomnianych uczelni.

Pani senator Koc pytała również o programy edukacyjne, ale tym razem skierowane na upowszechnienie wiedzy o mechanizmach demokratycznych, a w szczególności wiedzy o procesie wyborczym. Co my robimy z tymi wnioskami? Ja może zbyt skrótowo powiedziałem to w tym moim wystąpieniu… Pani spytała wprost, czy rozmawiamy z Telewizją Polską w sprawie tego, żeby podnosiła swój poziom. Tak. Ja powiedziałem, i chętnie króciutko to rozwinę, że te badania dotyczące jakości programów robimy nie tylko dla siebie, nie tylko publikujemy je potem w internecie, ale one nam służyły i w przyszłości będą służyły, bo w związku z każdymi wyborami sporządzamy podobne analizy, także do rozmów z nadawcami. To są spotkania, w których biorą udział właściwie wszyscy zaproszeni przez nas nadawcy. To jest rozmowa, która nie jest rozmową szczególnie nagłaśnianą, zależy nam na swobodnej wymianie opinii, na tym, żeby nadawcy nie czuli się jak na cenzurowanym. Ta rozmowa tak naprawdę dotyczy profesjonalnej strony wykonywania tego zawodu. Jestem przekonany, że takie rozmowy z nadawcami, w czasie których my pokazujemy nieuszminkowane wyniki tych badań, czasami pozytywne, ale głównie krytyczne, przyczynią się do podnoszenia jakości pracy, choć tak naprawdę to nie jest wystarczające. Jak dobrze wiemy, jest wiele przyczyn, dla których wszystkie media, niestety również publiczne, tabloidyzują się, spłycają, zwracają w kierunku rozrywki. Ale robimy, co możemy, chociażby dyskutujemy z nimi i to są naprawdę dobre, poważne, profesjonalne rozmowy.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Jeszcze pan senator Ryszka, tak?

(Senator Czesław Ryszka: Tak, tak.)

Bardzo proszę.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Mam bardzo krótkie pytanie do pana przewodniczącego. W jaki sposób, za pomocą jakich środków, ludzi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji kontroluje treści zawarte w internecie? Czy to jest w ogóle możliwe? Dziękuję.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Czy są jeszcze pytania do pana przewodniczącego? Na razie nie ma.

Bardzo proszę.

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak:

Panie Przewodniczący! Panie Senatorze!

Krajowa Rada ma upoważnienie do badania tylko części internetu, to jest bardzo wyraźnie określone. Są właściwie dwa rodzaje… Po pierwsze, chodzi o programy telewizyjne. Tutaj jest kwestia definicji, tego, co to jest program telewizyjny, ale to nieważne. Chodzi o programy telewizyjne w internecie. Możemy je badać i badamy je tak samo jak wszystkie inne programy telewizyjne. One nie mają zbyt dużego zasięgu, ale ten zasięg na pewno będzie się zwiększał. Po drugie, jest tak zwane VoD, czyli programy ściągane na żądanie. No, to jest ta główna usługa medialna, jeśli chodzi o internet, to są filmy fabularne, dokumentalne, rozrywkowe. To możemy badać i to badamy. Tak jak krótko wspomniałem, podjęliśmy badania – one dotyczyły kilku tysięcy stron – związane z obecnością stron pornograficznych i zabezpieczeniami tych stron przed osobami małoletnimi. Nie mamy ambicji zbawiania całego świata, ale mamy ambicję ochrony małoletnich przed treściami, które są dla nich nieodpowiednie. Prace są w toku. Zresztą niedawno na terenie parlamentu odbyła się specjalna sesja poświęcona ochronie dzieci i młodzieży, to było kilka dni temu, 22 czerwca, szeroko wykładaliśmy tam to, co zrobiliśmy. A zrobiliśmy naprawdę szeroki, dogłębny przegląd. Tutaj chapeau bas dla naszego Departamentu Monitoringu, którego pani dyrektor jest zresztą na sali. No niestety, wyniki tych badań nie były dobre. Tam nie było żadnych zabezpieczeń technicznych. My oczekujemy, że te zabezpieczenia techniczne się pojawią i one będą rzeczywiste, a nie tylko polegające na tym, że na stronie internetowej jest napisane „jak masz osiemnaście lat, to możesz wejść, a jak nie masz osiemnastu lat, to opuść tę stronę”, bo to jest iluzoryczne i tak naprawdę jest to kupowanie sobie czystego sumienia za dwa grosze. Chodzi o rzeczywiste zabezpieczenia, które są stosowane w innych krajach europejskich, na przykład takie, że, jeśli są to płatne strony, za pierwszym razem można na taką stronę wejść wtedy, kiedy człowiek zapłaci za pomocą karty kredytowej, która jest dostępna dla osób zarabiających. Albo jeśli są inne sposoby weryfikacji tego, dana osoba jest dorosła… Osoby dorosłe – powtórzę tę główną i zasadniczą myśl – niech sobie robią, co chcą, chyba że robią rzeczy, których zabrania im prawo, jednak dzieci chcemy chronić i będziemy chronili.

Jeszcze jedno. W całym szeregu wypadków wystąpiliśmy do prokuratury, po monitach nadawców, a właściwie producentów czy agregatorów treści, z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i niestety prokuratura na razie umorzyła wszystkie te sprawy, hurtem. Odwołaliśmy się do sądu, zobaczymy, jaki będzie dalszy ich przebieg. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Wygląda na to, że chyba nie ma już więcej pytań.

Panie Przewodniczący, bardzo dziękuję.

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak: Dziękuję bardzo.)

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu

Teraz proszę sprawozdawcę Komisji Kultury i Środków Przekazu, panią senator Barbarę Borys-Damięcką, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Barbara Borys-Damięcka:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Przewodniczący! Państwo z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji!

Jako że pan przewodniczący był uprzejmy złożyć naprawdę bardzo obszerne sprawozdanie z działalności Krajowej Rady, to ja nie chciałabym powtarzać. Członkowie Komisji Kultury i Środków Przekazu mieli okazję 17 czerwca 2015 r. wysłuchać na swoim posiedzeniu wspomnianego sprawozdania, w którym zawarto wszystkie informacje o sposobie wykonania ustawowych zadań Krajowej Rady, o postępowaniach koncesyjnych, kontroli nadawców, ich działalności, podziale opłat abonamentowych i współpracy międzynarodowej, jak i wydawaniu rozporządzeń, tak więc ja postaram się ograniczyć do przedstawienia w kilku punktach, w formie ekspresowej tego, co jest najważniejsze i co wynikało ze wspomnianego sprawozdania – nie tylko tego złożonego przez pana przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, lecz także bogatego i dobrze przygotowanego sprawozdania, którego wydanie papierowe ma ponad dwieście stron, gdzie są również tabele przeglądowe, poruszające wiele spraw i uzmysławiające szeroki zakres działania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Tak więc w skrócie, odnośnie do sprawozdania z 2014 r… Przedstawię najważniejsze kwestie, które zwróciły uwagę komisji.

Przede wszystkim zakończono procedurę konkursową uzupełnienia oferty programowej multipleksu pierwszego. Do programów ATM Rozrywka, TTV, Eska TV i Polo TV dołączyły cztery nowe: TV Trwam, TVP ABC, Fokus TV i Stopklatka.

Sukcesywnie rozbudowywano również telewizyjne muksy lokalne, co jest szalenie istotne i ważne. Wraz z UKE rozpoczęto proces tworzenia multipleksu ósmego. Kontynuacja zagospodarowania wspomnianego kompleksu będzie miała miejsce w 2015 r., będzie to ciąg dalszy.

Nastąpiło wzbogacenie telewizyjnej oferty programowej dostępnej satelitarnie, mam tu mianowicie na myśli kanały sportowe, takie jak Liga +, Sport 2, Sport 3 i TVP Sport, Polsat News w jakości HD, a także program informacyjny TVN Biznes i Świat.

Jeżeli chodzi o kontynuację prac w zakresie cyfryzacji branży radiowej, której liderem jest oczywiście radiofonia publiczna… Nadawcy komercyjni, co wynika z omawianego raportu, odnoszą się do wspomnianych zmian z pewną rezerwą, i czekają na rozstrzygnięcie sprawy przez Unię Europejską.

Jeśli chodzi o znaczący udział w tworzeniu rynku usług na żądanie, to pan przewodniczący dosyć obszernie na ten temat mówił. Dalej: w ramach inicjowania i wspierania samoregulacji udział w przygotowaniu i podpisaniu kodeksu dobrych praktyk. Następnie: szczególna ochrona małoletnich. To są podstawowe sprawy wynikające ze stworzenia tego rynku i to jest warte podkreślenia. Chodzi o zasady i zakres działalności i oddziaływania, zwłaszcza jeśli chodzi o małoletnich.

W 2014 r. Krajowa Rada przyjęła, jak wynika z raportu, pięćset dwadzieścia siedem uchwał; dotyczyły one głównie postępowań koncesyjnych, ale było też wiele innych uchwał. To jest duży wzrost w stosunku do tego, co miało miejsce rok wcześniej.

Do budżetu państwa – tu warto przypomnieć te liczby, mimo że pan przewodniczący o nich mówił – z tytułu działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji… Przekazała ona 750 milionów zł wpływów abonamentowych; tutaj była częściowa odpowiedź na pytanie pana senatora Kutza, skąd ten wzrost.

Jeżeli chodzi o wpływy z abonamentu do Telewizji Polskiej, to Telewizja Polska w 2014 r. otrzymała 444 miliony zł na swoją działalność, Polskie Radio – 164 miliony zł, radiowe rozgłośnie regionalne – 142 miliony zł. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji umorzyła zaległości abonamentowe na ponad 30 milionów zł. I ta działalność Krajowej Rady dotycząca kar i osób, które skończyły siedemdziesiąty piąty rok życia i mają pewne zaległości w płatnościach, jest bardzo ważna. Przypominam, że nasze Komisja Kultury i Środków Przekazu oraz Komisja Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą współpracowały z Krajową Radą, wspomagając ją w znalezieniu środków i sposobów wyjścia z tej patowej sytuacji.

Nadawcy publiczni na realizację misji otrzymali z abonamentu w 2014 r. o 100 milionów zł więcej, niż przewidywała prognoza. Jak wskazuje raport, jest to efekt działania Poczty Polskiej, która zwiększyła ściągalność, oraz urzędów skarbowych, które wraz z Pocztą Polską skuteczniej egzekwują zaległe opłaty.

Trzeba też zwrócić uwagę na wiele zagadnień wynikających z monitorowania, jakie prowadziła Krajowa Rada w 2014 r. Nowością jest to – pan przewodniczący o tym mówił, ja to tylko jeszcze zaznaczę – że monitorowane są strony internetowe. Analizowano strony dziewiętnastu spółek mediów publicznych. Łącznie analizowano pięćdziesiąt osiem stron WWW, oceniano jakość używanego języka i poziom edytorski publikacji, które na tych stronach się znalazły.

Dosyć dużo miejsca poświęca się w tym raporcie monitorowaniu Telewizji Polonia, która jest przeznaczona dla Polaków zamieszkałych lub czasowo przebywających za granicą. Oceniano sposób realizacji zadań wobec Polonii i Polaków poza granicami kraju takich, jak: upowszechnianie wiedzy o języku polskim, o polskiej kulturze, historii i współczesności, informowanie o bieżących wydarzeniach w kraju, przekazywanie informacji napływających od Polaków i organizacji polonijnych. Trzeba też powiedzieć, że raport wskazuje, co jest szalenie ważne, iż Telewizja Polonia wykorzystywała i wykorzystuje w 70% audycje z innych anten telewizji publicznej, takich jak Program I, Program II, TVP Kultura. Audycje własne to 11,5%, czyli to jest na poziomie 2013 r., tutaj nie ma żadnego zwiększenia. To, co postuluje Krajowa Rada, to oczywiście zmiana proporcji tych audycji tak, żeby była przewaga audycji własnych. To się zbiega z dzisiejszym wystąpieniem pana ministra spraw zagranicznych, który, omawiając działania Telewizji Polonia dla Polaków, poruszył dokładnie te same aspekty – powiedział, że należy zwiększyć liczbę audycji własnych robionych z przeznaczeniem dla Polaków przebywających za granicą. Wszyscy państwo wiedzą, że to ma ogromny wpływ na sposób finansowania. Trzeba powiedzieć, że Telewizja Polonia jest finansowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w wysokości 11 milionów 319 tysięcy zł. Niecały miesiąc temu zostało podpisane porozumienie o tym finansowaniu dotyczące roku 2015.

Ja mam osobistą pretensję i żal do Krajowej Rady, że w 2014 r. z nadwyżek finansowych, jakie udało się Krajowej Radzie uzyskać, przeznaczyła ona 90 milionów zł na wspomożenie telewizji publicznej i niestety nie wymusiła na zarządzie telewizji publicznej tego, ażeby jakieś pieniądze z tej sumy przeznaczono na podwyższenie finansowania Telewizji Polonia. Zarząd Telewizji Polskiej tego nie uczynił. Uważam, że to jest bardzo krzywdzące dla tej anteny. Jak mówię, jest to moja osobista pretensja i osobisty żal; tego nie ma w raporcie.

Pan prezes mówił o jawnych i otwartych konkursach na członków rady nadzorczej mediów publicznych organizowanych w związku z tym, że upłynęła trzyletnia kadencja, a więc ja nie będę tego obszernie omawiać. Powiem tylko, że rady te rozpoczęły swoją działalność w połowie 2014 r.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji reagowała na różnego rodzaju naruszenia swobody wypowiedzi w granicach przyznanych jej kompetencji, wspierała pluralizm mediów, również poprzez politykę koncesyjną – kładła duży nacisk na różnorodność sposobów kształcenia widzów itp. Monitorowała również zdarzenia gospodarcze, kampanie wyborcze. Pan przewodniczący już mówił o tych kampaniach, więc ja to ominę. Nie będę szerzej tego omawiać, bo to już zostało szeroko omówione.

Jeśli chodzi o ten raport w formie papierowej, do którego mieli dostęp członkowie komisji, to należy zaznaczyć, że raport ten mówi także o dbałości o nowe technologie i o rozwoju naziemnej telewizji cyfrowej, co jest szalenie ważne. Te aspekty są tu podkreślane. Cyfryzacja cały czas jest wdrażana. Tym problemem zajmuje się specjalnie powołany zespół pod kierownictwem pana przewodniczącego Witolda Grabosia. Docelowo dąży się do tego, aby dostępnych było dziesięć programów ogólnopolskich oraz po dwa programy regionalne w obszarze działania każdej ze spółek państwowych. Ustalenie ostatecznej decyzji, jeśli chodzi o operatora na multipleksie ósmym… Zapomniałam to dodać, omawiając ten ósmy multipleks, który wymaga zagospodarowania. Przepraszam, że teraz robię taki wtręt.

Pan przewodniczący w swoim sprawozdaniu poinformował i podkreślał, że w Unii Europejskiej trwają prace nad dyrektywą audiowizualną, która w 2016 r. powinna być przedstawiona. Krajowa Rada w pracach tych uczestniczy i nadal będzie uczestniczyć. Myślę, że w sprawozdaniu za 2015 r. ten problem będzie szerzej omówiony i będziemy znali więcej szczegółów, na czym te prace polegają i do jakich wniosków Unia Europejska w tej materii doszła.

Chcę zaznaczyć, że w dokumentach, które uzyskaliśmy, była informacja o digitalizacji archiwów. To jest szalenie ważna, istotna sprawa. Wiodącym organem zajmującym się digitalizacją archiwów publicznych, a szczególnie programów artystycznych, był instytut audiowizualny przy ministerstwie kultury, ale myślę, że poszerzenie zakresu i archiwizacja zarówno ważnych dokumentów, jak i istotnych rzeczy utrwalonych, które budują historię Telewizji Polskiej, telewizji publicznej, jest szalenie ważne. Nie mówię już o tym, że daje to możliwość wykorzystywania tego jako materiału dydaktycznego dla studentów dziennikarstwa, politologów czy ludzi zajmujących się wieloma zagadnieniami. Tak że wielkie brawa za podjęcie tego tematu i kontynuowanie go.

Była już mowa o tym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma uprawnienia do badania usług audiowizualnych, i o tym, że brała udział w przygotowaniu kodeksu dobrych praktyk w trosce o małoletnich. Mam tutaj na myśli problemy żywienia i informacji w tej sprawie, problemy prezentowania i przedstawiania kwestii, które nie powinny dotyczyć małoletnich, ale również tak ważne zagadnienie jak pornografia.

O monitorowaniu kampanii wyborczych i ocenie jakości nadawanych audycji publicystycznych była mowa. Mnie z tego raportu tylko cieszy to – to znaczy nie tylko to, ale głównie – że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podkreślała i ujawniała pewne ułomności tego typu programów, jak powierzchowny sposób prowadzenia dyskusji czy na przykład bardzo niski, bo wynoszący tylko 14%, poziom udziału kobiet w debatach, mimo że wiele kobiet prowadziło te audycje w różnych stacjach telewizyjnych, ale sam poziom udziału kobiet w debatach był jednak dosyć niski.

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na to, o czym pan przewodniczący nie wspominał, ale jest to zawarte w raporcie: że jednak ciągle tradycyjny telewizor jest najpopularniejszym urządzeniem do oglądania programu. Kilka danych: na przykład informacje na żywo ogląda w telewizorze 81%, na laptopie – 13%, a w komputerze stacjonarnym – 4%. Jeżeli chodzi o film pełnometrażowy: telewizor – 66%, laptop – 22%, komputer – 4%. Seriale: telewizor – 62%, laptop – 26%, komputer – 9%. Różnego rodzaju transmisje lub skróty wydarzeń sportowych: telewizor – 67%, laptop – 20%, komputer – 10%, a programy rozrywkowe: telewizor – 78%, laptop – 13%, komputer – 7%. Zresztą w tym sprawozdaniu jest wiele takich bardzo interesujących tabel, o różnych wynikach badań, dla osób, które chciałyby prześledzić nie tylko programy w telewizji publicznej, ale również słuchalność, sposób i warunki, w jakich odbierane są audycje radiowe czy internetowe, to są bardzo bogate tabele. Nie chcę zajmować państwa czasu, ale polecam prześledzenie tego raportu, dlatego że te tabele są bardzo klarownie przedstawione i omówione.

Jeśli chodzi o inne ciekawostki wynikające z tego raportu, to chciałabym jeszcze powiedzieć o danych o dostępie do internetu w gospodarstwach domowych, bo to jest szalenie ważne. W 2014 r. ta dostępność ogółem wynosiła 74,8%, a w przypadku internetu szerokopasmowego – 71,1%. To jest w stosunku do roku 2013 – bo sprawdzałam w raporcie za 2013 r. – bardzo duży skok.

Ten raport obejmuje wiele dziedzin, za które odpowiada i którymi się zajmuje Krajowa Rada. Chciałabym jeszcze parę słów poświęcić kinematografii, którą Krajowa Rada również się zajmowała. W 2014 r. pokazano trzysta czterdzieści jeden premier, w tym trzydzieści dziewięć produkcji polskich. Frekwencja w kinach wyniosła 40,4 miliona widzów. Polskie filmy obejrzało jedenaście milionów osób, co daje 27% udziału w rynku kinowym. Takie filmy jak „Bogowie”, „Miasto 44”, „Jack Strong”, „Pod mocnym aniołem” czy „Kamienie na szaniec” były filmami, które cieszyły się największym powodzeniem u polskich widzów.

Chciałabym jeszcze poruszyć kwestię, którą zakończył swoje wystąpienie pan przewodniczący, bo, jak myślę, jest ona ważna. Chciałabym powiedzieć, że Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie nie sformułowała żadnych wniosków negatywnych i podkreśliła dobrą realizację ustawy o finansach publicznych. To tyle w takim telegraficznym skrócie, jeśli chodzi o rzeczy, które w tym raporcie są.

Na zakończenie chcę powiedzieć, że Komisja Kultury i Środków Przekazu… Muszę dodać, że w trakcie posiedzenia komisji zadawano wiele pytań, na które pan przewodniczący odpowiedział. Niektóre z nich dzisiaj się powtórzyły. W kontekście tego wszystkiego chciałabym powiedzieć, że komisja kultury wnosi o przyjęcie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w roku 2014. Dziękuję.

(Przewodnictwo obrad obejmuje marszałek Bogdan Borusewicz)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Pani Senator, za bardzo dokładne, obszerne sprawozdanie, z którego na pewno są zadowoleni wszyscy senatorowie.

Zapytania i odpowiedzi

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do pani senator sprawozdawcy.

Pan senator Ryszka, proszę uprzejmie.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Senator, ja w swoim pytaniu ograniczę się do tego, co działo się na posiedzeniu komisji, a nie do treści raportu. Na posiedzeniu komisji dużo mówiliśmy o abonamencie. Przyznam, że co roku mówimy o tym samym. Od dziesięciu lat czytam sprawozdania roczne Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i widzę, że są w nich te same żale i utyskiwania, a zarazem obietnice: komisja już pracuje nad ustawą, jeszcze tylko miesiąc i minister razem z członkami Krajowej Rady ustalą, czy abonament będzie ściągany razem ze środkami za energię, czy przez urzędy skarbowe itp. Czy pani senator nie odnosi wrażenia, że Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest wygodnie tak, jak jest, że wcale nie pracuje nad jakimś nowym rozwiązaniem w sprawie ściągania abonamentu, że to jest tylko takie bicie piany? Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę bardzo, Pani Senator.

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Nie mogę mówić o tym, co mi się wydaje i co mi się nie wydaje, bo to byłoby… Wydaje mi się, że… (wesołość na sali) …nie jestem w stanie odpowiedzieć panu jednoznacznie na to pytanie. Problem ustawy abonamentowej rzeczywiście od dłuższego czasu absorbuje wiele środowisk, przede wszystkim środowisko twórców, które swego czasu przygotowało wiele propozycji w tym zakresie. Nie doszło do porozumienia. To bardzo długo trwało, bo były różne koncepcje i różne punkty widzenia. Potem zajmowało się tym Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ja nie wiem, gdzie… na jakim etapie jeden z projektów utknął albo jakie projekty utknęły. Jedyna rzecz, którą mogę stwierdzić, jest taka, że taka ustawa na pewno jest nam potrzebna i byłoby dobrze, żeby ona jak najszybciej była… Tak mogę panu odpowiedzieć na to pytanie.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Dziękuję, Pani Senator Sprawozdawco.

Otwarcie dyskusji

Otwieram dyskusję.

Informuję, że nikt z państwa senatorów nie zapisał się do głosu.

Dla porządku informuję, że pan senator Ryszka złożył swoje przemówienie w dyskusji do protokołu, a wniosek o charakterze legislacyjnym na piśmie złożył pan senator Skurkiewicz.

Zamknięcie dyskusji

Zamykam dyskusję.

Czy przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pragnie jeszcze zabrać głos?

(Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak: Bardzo dziękuję, Panie Marszałku.)

Dziękuję. Dziękuję także panu.

Ponieważ zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym, proszę Komisję Kultury i Środków Przekazu o ustosunkowanie się do przedstawionych wniosków i przygotowanie sprawozdania.

Proponuję, aby Senat wyznaczył komisji termin przedstawienia dodatkowego sprawozdania tak, aby możliwe było przystąpienie do trzeciego czytania projektu uchwały jeszcze na tym samym posiedzeniu. Jeżeli nie usłyszę głosu sprzeciwu, uznam, że Senat przyjął przedstawiony wniosek.

Wobec braku głosów sprzeciwu stwierdzam, że Senat przedstawioną propozycję przyjął.

Punkt 17. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu siedemnastego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym.

Tekst ustawy zawarty jest w druku nr 950, a sprawozdanie komisji – w druku nr 950 A.

Sprawozdanie Komisji Gospodarki Narodowej

Proszę sprawozdawcę Komisji Gospodarki Narodowej, pana senatora Andrzeja Owczarka, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Andrzej Owczarek:

Panie Marszałku! Panie Ministrze! Wysoka Izbo!

W dniu dzisiejszym Komisja Gospodarki Narodowej zajmowała się ustawą o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym, która została również dzisiaj uchwalona prze Sejm. Tak że tempo pracy nad ustawą jest błyskawiczne. Ze względu na to, że materiały nie zostały dostarczone dzień wcześniej, komisja w pierwszej kolejności zajęła się tym, czy w ogóle powinna zająć się dzisiaj tą ustawą. Członkowie komisji przegłosowali, że ze względu na wagę spraw tak powinno być.

Ustawa zawiera dwa nowe punkty. Pierwszy mówi o tym, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jest zobowiązana podejmować działania zapewniające bezpieczeństwo ruchu drogowego, szczególnie w przypadku zwiększenia natężenia ruchu drogowego. W przypadku zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego generalna dyrekcja może odstąpić od poboru opłat za przejazd autostradą lub jej odcinkiem. Podkreślam, że ustawa dotyczy tylko i wyłącznie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, nie dotyczy koncesjonariuszy. Oprócz tego w pkcie 4b jest mowa o tym, że minister właściwy do spraw transportu określi, w drodze rozporządzenia, sposób ustalania wystąpienia zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub wystąpienia zdarzenia zmniejszającego stopień tego bezpieczeństwa, biorąc pod uwagę porę roku, porę dnia, płynność ruchu i inne powody, dla których to bezpieczeństwo jest zagrożone.

Komisja większością głosów przyjęła ustawę bez poprawek i prosi Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze!

Zapytania i odpowiedzi

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do senatora sprawozdawcy.

Czy ktoś z państwa senatorów pragnie zadać takie pytania?

Pan senator Ryszka się zgłasza.

Proszę bardzo.

Senator Czesław Ryszka:

Ja mam pytanie o koszty wprowadzenia tego rozwiązania. Czy to nic nie będzie kosztowało, Panie Senatorze? Bo chodzi o to, że w zeszłym roku, kiedy otwarto autostradę do Gdańska, Skarb Państwa musiał zapłacić 17 milionów zł, a teraz te same bramki będą otwarte…

Senator Andrzej Owczarek:

Nie te same, Panie Senatorze. Podkreślałem, że dotyczy to tylko generalnej dyrekcji, nie dotyczy to koncesjonariuszy prywatnych, a w tym przypadku sprawa autostrady do Gdańska dotyczyła konsorcjum GTC, które tą ustawą nie jest objęte. Dotyczy tylko generalnej dyrekcji, czyli odcinków A4, odcinków A2, tam gdzie nadzoruje to generalny dyrektor. Oczywiście będą koszty, z tym że tam nie ma aż takiego natężenia ruchu. Chodzi głównie o takie sytuacje, jakie miały miejsce w przypadku karambolu na A4, gdzie oprócz tego, że doszło do karambolu, dodatkowo bramki spowodowały zakłócenie płynności ruchu. Chodzi o takie przypadki. Oczywiście będą jakieś koszty, ale w tej chwili trudno określić, jakie one będą. Ocenia się, że nie będą one duże, bo to nie będzie tak, jak w przypadku autostrady nad morze, nie będzie to dotyczyło na przykład całego okresu wakacyjnego, tylko sporadycznych wypadków.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Proszę bardzo, pan senator Ryszka.

Senator Czesław Ryszka:

Panie Senatorze, proszę mi powiedzieć, kto zapłacił te 17 milionów i komu.

Senator Andrzej Owczarek:

Jest tu pan minister, więc… A kto mógł zapłacić? Zostało to zapłacone zapewne z Krajowego Funduszu Drogowego. Tak sądzę, aczkolwiek nie jestem pewien. Zapłacił za to Skarb Państwa. Kto może zapłacić za taką decyzję?

(Senator Czesław Ryszka: Myślę, że premier powinien zapłacić.)

A ja myślę, że nie. Mamy różne poglądy w tej sprawie. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Więcej chętnych do zadania pytań nie widzę.

Dziękuję bardzo. Dziękuję państwu.

Projekt tej ustawy został wniesiony przez rząd. Do prezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister infrastruktury i rozwoju.

Czy pan minister Olszewski pragnie zabrać głos w sprawie rozpatrywanej ustawy?

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Może dwa zdania w celu uzupełnienia.)

Proszę uprzejmie.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Mam podejść?)

Tak, poprosiłbym tutaj.

Wystąpienie przedstawiciela rządu

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski:

Szanowny Panie Marszałku! Szanowni Państwo! Panie Senatorze!

Pan senator dopytywał o źródła finansowania i skutki finansowe przedłożonej ustawy. Jeśli chodzi o tę ustawę, samo jej uchwalenie nie rodzi żadnych skutków finansowych. Została ona przygotowana z myślą o sytuacjach nadzwyczajnych celem zapewnienia właściwego funkcjonowania autostrad, szczególnie w celu ochrony życia, zdrowia i zapewnienia komfortu podróżnych, kiedy dochodzi do nadzwyczajnych sytuacji i życie czy zdrowie jest zagrożone.

W dotychczasowym stanie prawnym niestety minister, władza publiczna nie miała żadnego narzędzia ani instrumentu do tego, aby móc, że tak powiem, podnosić bramki, bo rezultatem jest podnoszenie bramek, i nie pobierać opłat. My wprowadzamy ten mechanizm. On będzie służył przede wszystkim zapewnieniu bezpieczeństwa wszystkich, którzy korzystają z tych dróg. Tak jak powiedział pan senator sprawozdawca, to rozwiązanie dotyczy publicznych autostrad, że tak je określę, czyli tych zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.

Jeśli chodzi o zeszłoroczne rozwiązanie, czyli bramki na autostradzie A1 i koncesjonariusza GTC, zostało to sfinansowane akurat nie tak, jak pan senator powiedział, bowiem była to również sytuacja nadzwyczajna, wynikająca z zagrożenia bezpieczeństwa, i było to finansowane z rezerwy ogólnej. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Jeszcze moment, Panie Ministrze, bo będą pytania.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Tak, tak. Ja jestem przyzwyczajony do sejmowej procedury, która jest troszkę odmienna.)

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać z miejsca trwające nie dłużej niż minutę zapytania do przedstawiciela rządu związane omawianym punktem porządku obrad.

Zapytania i odpowiedzi

Pan senator Matusiewicz, pan senator Wojciechowski i pan senator Ryszka.

Panie Ministrze, dam panu jakąś kartkę.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Myślę, że spamiętam.)

Proszę bardzo. Może być trudno, bo niektórzy zadają bardzo długie i skomplikowane pytania.

Proszę uprzejmie, pan senator Matusiewicz.

Senator Andrzej Matusiewicz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Marszałku, ja postaram się wykazać umiejętnością zadania konkretnego pytania. (Wesołość na sali)

Panie Ministrze, czy ten projekt ustawy był opiniowany przez Departament Prawny Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju? Czy był opiniowany przez Rządowe Centrum Legislacji? Czy był omawiany przez Komitet Stały Rady Ministrów? Proszę odpowiedzieć na te pytania.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Panie…)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Moment, Panie Ministrze, jeszcze pan senator Wojciechowski będzie zadawał pytania, a potem pan senator Ryszka.

Pan senator Wojciechowski, proszę.

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku, Wysoka Izbo, Panie Ministrze, kto będzie decydował o sytuacjach nadzwyczajnych, o tym, że już mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną albo jeszcze nie mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną?

I drugie pytanie. Czy powstanie korka na autostradzie będzie traktowane jako zagrożenie bezpieczeństwa? I w jakich sytuacjach tak będzie? Bo przykładowo jak będzie upał, będzie gorąco, to przebywanie w samochodzie może spowodować zagrożenie. A w jakich sytuacjach tak nie będzie? Czy będą w tym zakresie… Chodzi mi o odniesienie się do tamtej sytuacji sprzed roku. Myślę, że pan minister wie, o co chodzi. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Pan senator Ryszka, proszę bardzo.

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, mam pytanie dotyczące zeszłorocznych pieniędzy z Unii Europejskiej. Jaka była podstawa prawna wydatkowania tych pieniędzy z Unii Europejskiej, skoro dopiero dzisiaj uchwalamy ustawę, która służy związanemu z nimi celowi?

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Panie Ministrze, oddaję panu głos. Proszę o komentarz.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski:

Prawdę mówiąc – zaczynam tu od ostatniego pytania – nie bardzo rozumiem to pytanie w kontekście ustawy, którą omawiamy.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Panie Senatorze, może pan powtórzyć pytanie?)

(Senator Czesław Ryszka: Ja?)

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Tak, tak, jeśli można…)

(Senator Czesław Ryszka: Te miliony, które pochodziły z Unii Europejskiej…)

To było z rezerwy ogólnej, z rezerwy ogólnej budżetu państwa. Nie z Unii Europejskiej.

(Senator Czesław Ryszka: A jaka była podstawa… Aha, rozumiem. To się przesłyszałem. Ale jaka była podstawa prawna wydatkowania tych pieniędzy?)

No, podstawa prawna…

(Senator Czesław Ryszka: Na czym premier się oparł?)

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Dziękuję bardzo. Panie Ministrze, proszę.)

Podstawą prawną był tu cały proces legislacyjny uchwały Rady Ministrów, która wskazywała źródło finansowania tych roszczeń powstałych w związku z otwarciem bramek. To dość proste: prawem jest tu uchwała Rady Ministrów – to było źródło tego działania.

Kolejne pytania… Tak? Mogę?

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Tak, tak, proszę bardzo, po kolei.)

Odpowiadam na pytanie pana senatora… Cały proces legislacyjny odbył się w zgodzie z prawem. Jest to rządowy projekt ustawy, Rada Ministrów go zaakceptowała, skierowała do Sejmu zgodnie z procedurą, co zostało również potwierdzone tym, że został on wprowadzony do porządku obrad Sejmu, przegłosowany przez Sejm, wprowadzony pod obrady Wysokiego Senatu, pozytywnie zaopiniowany przez komisję. To jest przeprowadzane zgodnie z prawem, choć szybko, to prawda – ale sytuacja jest nadzwyczajna, więc proszę o zrozumienie.

Prawda jest też taka, że nie chodzi tu o nas, jak tu siedzimy, bez względu na różnice polityczne, które mogą między nami istnieć. Tu chodzi o to, że aby dać władzy publicznej narzędzia i instrumenty do tego, by chronić życie i zdrowie ludzkie. To jest nadrzędny cel tej nowelizacji i wprowadzenia tych nowych elementów, których dotychczas brakowało. A one będą służy przez lata.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Jeszcze senator Wojciechowski zadawał pytania.)

A tak. Kto będzie decydował o sytuacjach nadzwyczajnych? W projekcie ustawy jest delegacja, by minister właściwy do spraw transportu wydał rozporządzenie określające takie właśnie sytuacje i warunki brzegowe, krytyczne, które będą decydowały… dawały możliwość niepobierania opłat.

Zadał pan również pytanie, czy powstanie korka będzie jakby przesłanką wystarczającą do tego, aby nie pobierać opłat. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że są sytuacje, kiedy korek będzie przesłanką do tego, aby otworzyć bramki i nie pobierać opłat. Ale też są sytuacje, kiedy nie będzie takiej podstawy, bo nie będzie bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia. Jeśli korek będzie spowodowany jakimiś nagłymi kataklizmami, to oczywiście będzie to podstawa do otworzenia bramek, jeśli zaś powodem korka będzie zator drogowy niewynikający z wypadku et cetera, również warunki atmosferyczne nie będą niekorzystne i nie będzie bezpośredniego powiązania z bezpieczeństwem, to nie będzie takiej konieczności. A szczegóły i zakres tej normy znajdą się w rozporządzeniu.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Czy są jeszcze jakieś pytania?

Pan senator Wojciechowski… A nie, przepraszam, Panie Senatorze.

Pan senator Iwan, a potem pan Wojciechowski.

Senator Stanisław Iwan:

Dziękuję bardzo.

Panie Ministrze, dzisiaj dowiedziałem się z internetu, że w Sejmie jest procedowana ustawa, która umożliwi podnoszenie bramek na autostradzie A1. I tu się znowu powtarzają… Ja mówię o tym, bo chciałbym prosić pana ministra, żeby pan krótko wytłumaczył, jakie są zasady podnoszenia bramek na autostradach prywatnych, a jakie na… Bo wiemy, jak to wygląda w przypadku autostrad publicznych, bo teraz właśnie tym się zajmujemy. Takie jest moje pytanie.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Jeszcze chwilka, Panie Ministrze.

Pan senator Wojciechowski.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Aha.)

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Ja chciałbym dopytać pana ministra o procedurę podejmowania decyzji. Czy to będzie umocowanie dla jednej osoby? Jak rozumiem, powinien być już projekt tego rozporządzenia, skoro ustawa jest procedowana. No więc chciałbym się dowiedzieć, jak to będzie wyglądać, czy te szczegóły są na tyle precyzyjnie określone w rozporządzeniu, że to będzie jasne po odczytaniu rozporządzenia, czy też ktoś będzie musiał w jakimś zakresie podejmować decyzje? Jeżeli tak, to kto? I kto będzie interpretował to rozporządzenie? Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski:

Odpowiadając na pytanie pana senatora Iwana, muszę powiedzieć, ze w gruncie rzeczy do opinii publicznej dotarła taka nie do końca precyzyjna informacja na temat tego, co wprowadzamy. Otóż wczoraj na posiedzeniu Rady Ministrów rząd podjął uchwałę dającą ministrowi właściwemu do spraw transportu prawo do podejmowania decyzji o podnoszeniu bramek na autostradzie A1 w wyznaczonych dniach i godzinach. Koszty zostaną pokryte, podobnie jak w zeszłym roku, z rezerwy ogólnej budżetu, bowiem jest to odcinek koncesyjny, czyli, jak to się kolokwialnie mówi, komercyjny. Jest to możliwe, umowa koncesyjna przewiduje bowiem tego typu rozwiązania. Oczywiście to nie jest stałe zobowiązanie dla ministra do tego, żeby co tydzień otwierał bramki, ale jeśli zaistnieją określone przesłanki, minister ma prawo podjąć taką decyzję.

Dzisiaj w Sejmie została przegłosowana ustawa, nad którą obecnie dyskutujemy, i ustawa ta w ogóle nie dotyczy odcinków koncesyjnych. Żaden akt prawny nie może ingerować bezpośrednio w umowę. Ta ustawa będzie miała zastosowanie tylko do tych odcinków autostrad, które są zarządzane przez państwo, czyli przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.

Tak że to są dwie zupełnie różne kwestie, dwa zupełnie różne akty prawne i uczulam państwa na to. My praktycznie do każdej autostrady musimy stosować inne narzędzia.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Dziękuję, Panie Ministrze…)

Było jeszcze jedno pytanie…

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Proszę uprzejmie.)

…dotyczące trybu podejmowania decyzji i tego, co będzie w rozporządzeniu. Projekt rozporządzenia de facto jest gotowy. Nie został jeszcze zaakceptowany przez kierownictwo resortu i panią minister, z jednego prostego powodu – nie zakończył się proces legislacyjny. Zarówno w Sejmie, jak i tutaj, w Senacie, mogą wydarzyć się różne rzeczy, różne poprawki mogą zostać przyjęte, choć, biorąc pod uwagę wagę tej ustawy, w trosce o jej spójność zachęcałbym panie i panów senatorów do tego, żeby przyjąć go w obecnym kształcie – jeśli oczywiście wyrazicie państwo zgodę na przyjęcie tej ustawy. A odpowiedź na pana pytanie brzmi: tak, oczywiście będzie to opisane bardzo precyzyjnie, tak żeby nie było wątpliwości. Tak jak powiedziałem, naszym nadrzędnym celem jest zabezpieczenie życia i zdrowia ludzi oraz zapewnienie władzy publicznej instrumentów umożliwiających reagowanie w sytuacjach kryzysowych. I to jest właśnie to, o czym teraz dyskutujemy, co mam zaszczyt państwu prezentować.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Pan senator Martynowski zgłosił się do zadania pytania.

Senator Marek Martynowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Ministrze, w sumie ta ustawa jest bardzo krótka, ale chciałbym dopytać o jedną sprawę. W pkcie 4b jest taki zapis: „Minister właściwy do spraw transportu określi, w drodze rozporządzenia, sposób ustalania wystąpienia zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub wystąpienia zdarzenia zmniejszającego stopień tego bezpieczeństwa, biorąc pod uwagę porę dnia, kategorię dnia, porę roku i płynność ruchu”. Chciałby spytać o tę kategorię dnia. Co to oznacza według pana?

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Tego typu zapis…)

Przepraszam, moment, Panie Ministrze, jeszcze pan senator Wojciechowski.

Senator Grzegorz Wojciechowski:

Dziękuję.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Chodzi mi o taką sprawę. Jeżeli osoba podejmie tę decyzję… Może tak. Z tego, co rozumiem, ta decyzja będzie w dużej mierze zdeterminowana zapisem rozporządzenia. Czy jeżeli osoba nie podejmie tej decyzji, przewidziane są jakieś, nie wiem, środki przymusu, aby podjęła taką decyzję? Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję bardzo.

Proszę bardzo, Panie Ministrze.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski:

Każda decyzja władzy publicznej musi być umocowana w prawie, musi mieć podstawę prawa i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś będzie podejmował decyzje, poważne decyzje, nie wskazując podstawy prawnej. Podstawą prawną jest ta ustawa, ten zapis i rozporządzenie, które zostanie przyjęte. Jeszcze raz powtórzę: w dotychczasowym stanie prawnym bez względu na to, co dzieje się na autostradach zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, nie ma możliwości odstąpienia od płatności za przejazd tymi autostradami, nie ma żadnej podstawy prawnej. Tym samym niezależnie od tego, co by się tam działo, ani minister, ani zarządca drogi, jakim jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, nie ma prawa podnieść bramek. W moim przekonaniu, w naszym przekonaniu to jest oczywiście kuriozalna sytuacja, szczególnie w kontekście tego, co się ostatnio wydarzyło na autostradzie A4. Taką decyzję mógł oczywiście podjąć lider zespołu ratowniczego, ale umówmy się, podstawowym celem jego działania było co innego, czyli ratowanie życia na miejscu, a nie myślenie o konsekwencjach, o tym, co się dzieje przed i za bramkami na autostradzie. W związku z tym naprawdę potrzebny jest nam ten instrument i tylko mając ten instrument, mając te narzędzia, mając to prawo, będzie można tę decyzję podjąć w zgodzie z prawem.

(Marszałek Bogdan Borusewicz: Jeszcze pan senator Martynowski zadawał pytanie.)

(Senator Marek Martynowski: Tak, o kategorie dnia.)

Kategorie dnia, różne kategorie dnia. To rozwiązanie, które wprowadzamy jako swego rodzaju systemowe rozwiązanie, może dotyczyć choćby takiej sytuacji, że będziemy przewidywali, będziemy widzieli, że w określonych porach roku czy kategoriach dnia, na przykład w Święto Zmarłych, 11 Listopada, kiedy jest wzmożone natężenie ruchu i warunki drogowe są niezwykle niekorzystne, będziemy dostrzegali realne ryzyko zagrożenia bezpieczeństwa na drodze i będziemy mogli podejmować decyzje o niepobieraniu opłat. Do tej pory nie mogliśmy podejmować takich decyzji.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Ministrze.

Więcej chętnych do zadania pytań nie widzę.

Dziękuję bardzo.

(Sekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju Paweł Olszewski: Dziękuję serdecznie.)

Otwarcie dyskusji

Otwieram dyskusję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Andrzeja Matusiewicza.

Senator Andrzej Matusiewicz:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Ministrze!

Co najmniej od roku Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju wiedziało, że ta sprawa nie jest uregulowana. Przecież w tamtym roku też nie była, były darmowe przejazdy i – mówiąc opisowo – te bramki były podniesione. Ministerstwo merytoryczne miało dwanaście miesięcy na to, żeby załatwić tę sprawę. Pani minister Wasiak, gdy objęła funkcję ministerialną, też to zapowiadała. No i tak to wszystko trwało do 24 czerwca, praktycznie do wczoraj. Dopiero wczoraj sobie o tym przypomniano, bo akurat zbliżają się wakacje i urlopy, i w późnych godzinach wieczornych wpłynął do Sejmu projekt; druk nr 3568. Wysoka Izbo, to jest przykład fatalnej legislacji. Dla mnie jako prawnika, adwokata z blisko czterdziestoletnią praktyką, jest niedopuszczalne, żeby w ten sposób procedować.

Panie Ministrze, pan nie mówi prawdy. Nie było opinii Rządowego Centrum Legislacji, żadnych uzgodnień międzyresortowych, nawet wasz Departament Prawny nie zaopiniował tego projektu, bo gdyby zaopiniował, toby pan przynajmniej wiedział, co to jest kategoria dnia, a tak nie potrafi pan odpowiedzieć na pytanie pana senatora Martynowskiego. Gdyby departament ją zaopiniował czy nawet Rządowe Centrum Legislacji, to przecież ta ustawa by miała, bo powinna mieć, vacatio legis. To wynika z ustawy o tworzeniu aktów prawnych. Nie ma vacatio legis, ona wchodzi w życie z dniem ogłoszenia. Nie było również żadnych uzgodnień międzyresortowych, nie było opinii ministra finansów, czy ona generuje jakieś koszty dla budżetu państwa, czy też nie. Tak więc jest to ewidentny bubel prawny. Jeśli ktokolwiek zaskarży ją do Trybunału Konstytucyjnego, to na pewno Trybunał stwierdzi jej niekonstytucyjność ze względu na przebieg procesu legislacyjnego. Przecież nie ma w ogóle żadnych analiz. Czy Biuro Analiz Sejmowych zajęło w tej sprawie jakieś stanowisko, wydało opinię? Oczywiście nie. Również nasze Biuro Legislacyjne nie miało czasu.

Tak procedować nie powinniśmy, to naprawdę jest wstyd, że dopuszczamy do takiej sytuacji. Ja rozumiem przesłanki merytoryczne, to, że takie zmiany w tej ustawie powinny być. Ale przecież był na to rok i można było to wszystko przygotować tak, jak przewidują nasze przepisy w tym zakresie. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jan Wyrowiński)

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Zamknięcie dyskusji

Zamykam dyskusję.

Informuję, że głosowanie w sprawie rozpatrywanej ustawy zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia Senatu.

Ogłaszam przerwę do godziny 19.40…

Komunikaty

A, najpierw komunikaty.

Senator Sekretarz Marek Martynowski:

Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie rozpatrzenia wniosków do ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym odbędzie się dwadzieścia minut po ogłoszeniu przerwy w obradach w sali nr 217.

Posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu w sprawie rozpatrzenia wniosków zgłoszonych na siedemdziesiątym siódmym posiedzeniu Senatu do sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w…

(Głos z sali: Nie ma tego posiedzenia komisji gospodarki.)

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Nie, bo nie zgłoszono wniosku. To posiedzenie komisji i komunikat były przygotowane tak na wszelki wypadek.

(Senator Marek Ziółkowski: Nie ma posiedzenia, a już się przestraszyłem, że jest.)

Komisja gospodarki się nie zbiera, bo nie było żadnych wniosków.

Dobrze, proszę bardzo.

Senator Sekretarz Marek Martynowski:

Dobrze, czytam dalej.

Jeszcze raz: posiedzenie Komisji Kultury i Środków przekazu w sprawie rozpatrzenia wniosków zgłoszonych na siedemdziesiątym siódmym posiedzeniu Senatu do sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2014 roku wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2014 roku odbędzie się bezpośrednio po zakończeniu wspólnego posiedzenia z Komisją Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, w sali nr 176.

Jeszcze jeden komunikat. Wspólne posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej w sprawie rozpatrzenia wniosków zgłoszonych podczas debaty do ustawy o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w sali nr 176.

Wicemarszałek Jan Wyrowiński:

Dziękuję bardzo.

Przerwa do godziny 19.40.

(Przerwa w obradach od godziny 18 minut 45 do godziny 19 minut 40)

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Wznowienie obrad

Wznawiam obrady.

Proszę senatorów sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.

Punkt 2. porządku obrad: ustawa o administracji podatkowej (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu drugiego porządku obrad: ustawa o administracji podatkowej.

W przerwie w obradach odbyło się posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów Publicznych, która ustosunkowała się do przedstawionych w toku debaty wniosków i przygotowała sprawozdanie w tej sprawie. Znajduje się ono w druku nr 919 Z.

Sprawozdanie Komisji Budżetu i Finansów Publicznych

Proszę sprawozdawcę, pana senatora Kazimierza Kleinę, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Komisja Budżetu i Finansów Publicznych prosi o poparcie następujących poprawek: pierwszej, drugiej, od czwartej do szóstej, od ósmej do dziesiątej, dwunastej, od piętnastej do siedemnastej, od dziewiętnastej do dwudziestej ósmej, trzydziestej i trzydziestej pierwszej. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję.

Czy senatorowie wnioskodawcy, panowie senatorowie Martynowski i Kleina, chcą jeszcze zabrać głos?

Nie widzę zgłoszeń. Dziękuję.

Głosowanie

Przystępujemy zatem do głosowania.

W pierwszej kolejności zostaną przeprowadzone głosowania nad przedstawionymi poprawkami, a następnie nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek.

Poprawka pierwsza wskazuje, że celem administracji podatkowej jest realizacja dochodów z tytułu podatkowych i niepodatkowych należności budżetowych, zakładając, że pobór podatków może jedynie służyć tak zakreślonemu celowi.

Przycisk obecności.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 50 głosowało za, 21 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 3)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka druga jednoznacznie wskazuje, że pomimo możliwości formułowania zadań administracji podatkowej w innych ustawach katalog tych zadań jest katalogiem zamkniętym.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 49 głosowało za, 22 wstrzymało się… Nie, przepraszam. Na 71 senatorów 49 głosowało za, nikt się nie wstrzymał… Przepraszam, nikt nie był przeciw, 22 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 4)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka trzecia wskazuje, że zadaniem administracji podatkowej jest pobór podatków, a nie realizacja dochodów z podatków.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 2 głosowało za, 48 – przeciw, 21 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 5)

Poprawka została odrzucona.

Poprawki czwarta i dwudziesta zakładają, że organ administracji podatkowej może powierzyć wykonywanie niektórych zadań jednostce samorządu terytorialnego na zasadach określonych w dodawanym przepisie.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 49 głosowało za, żaden nie był przeciw, 23 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 6)

Poprawki zostały przyjęte.

Poprawki piąta i ósma mają charakter technicznojęzykowy i przewidują odpowiednią formę fleksyjną dla wprowadzanych określeń.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 48 głosowało za, żaden nie był przeciw, 23 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 7)

Poprawki zostały przyjęte.

Poprawki szósta i dziesiąta wykreślają z katalogu zadań nałożonych na naczelnika urzędu skarbowego wydawanie zaświadczeń i dysponowanie rachunkiem bankowym jako przepisu o charakterze kompetencyjnym znajdującym odzwierciedlenie w innych przepisach ustawowych.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 49 głosowało za, żaden nie był przeciw, 23 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 8)

Poprawki zostały przyjęte.

Poprawka siódma wykreśla z katalogu zadań naczelnika urzędu skarbowego wydawanie zaświadczeń.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

(Głos z sali: Wykluczona!)

A, poprawka siódma jest wykluczona.

(Głosy z sali: Nie.)

Przepraszam…

(Senator Jan Rulewski: Reasumpcja.)

Siódma jest wykluczona.

(Głos z sali: Tak, siódma jest wykluczona.)

Czyli nie głosujemy nad poprawką siódmą.

Poprawki dziewiąta i trzydziesta pierwsza porządkują przepisy w ramach struktury ustawy.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 głosujących senatorów 49 głosowało za, nikt nie głosował przeciw, 22 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 9)

Poprawki zostały przyjęte.

Poprawka jedenasta określa wymagania w zakresie stażu pracy i wykształcenia, jakie powinien spełnić asystent podatnika.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących senatorów 21 głosowało za, 48 – przeciw, 3 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 10)

Poprawka została odrzucona.

Poprawka dwunasta modyfikuje zasady przyznawania dodatku kontrolerskiego.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących senatorów 50 głosowało za, nikt nie głosował przeciw, 22 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 11)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka…

(Głos z sali: Trzynasta.)

Nie, głosowanie nad poprawką trzynastą tylko w wypadku odrzucenia poprawki dwunastej. Poprawka dwunasta została przyjęta, czyli teraz… poprawka czternasta…

(Głosy z sali: Piętnasta.)

(Głos z sali: Teraz piętnasta.)

(Głos z sali: Czternasta jest wykluczona.)

Teraz piętnasta.

Panowie, proszę mi jakoś szybciej dawać znać.

Poprawka piętnasta ujednolica przepisy.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących senatorów 50 głosowało za, nikt nie głosował przeciw, 22 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 12)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka szesnasta zmniejsza wymiar stażu pracy warunkujący możliwość ubiegania się o stanowisko dyrektora izby skarbowej i naczelnika urzędu skarbowego, a także dyrektora Biura Krajowej Informacji Podatkowej.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących senatorów 50 głosowało za, nikt nie głosował przeciw, 22 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 13)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka siedemnasta zakłada, że wymóg stażu pracy na stanowisku kierowniczym nie jest ograniczony do pracy w urzędzie podległym ministrowi finansów lub nadzorowanym przez niego.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących senatorów 49 głosowało za, nikt nie głosował przeciw, 23 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 14)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka osiemnasta zmierza do posługiwania się inną terminologią dotyczącą spółdzielczych własnościowych praw do lokali.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 głosujących senatorów 2 głosowało za, 48 – przeciw, 21 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 15)

Poprawka została odrzucona.

Poprawka dziewiętnasta zmienia zakres spraw przekazanych do uregulowania rozporządzeniem dotyczącym licytacji elektronicznej w postępowaniu egzekucyjnym w administracji oraz wprowadza obligatoryjność wydania rozporządzenia.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 głosujących senatorów 49 głosowało za, nikt nie głosował przeciw, 22 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 16)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka dwudziesta pierwsza likwiduje sprzeczności pomiędzy przepisami.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Wyniki.

Na 72 głosujących senatorów 49 głosowało za, nikt nie głosował przeciw, 23 senatorów wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 17)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka dwudziesta druga zakłada, że ewidencję grzywien nakładanych w drodze mandatu karnego powinien prowadzić jedynie organ uprawniony do poboru grzywien, a nie – jednocześnie – organ uprawniony do nakładania grzywien.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 48 było za, nikt nie głosował przeciw, 23 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 18)

Poprawka została przyjętą.

Poprawka dwudziesta trzecia wprowadza przepis stanowiący podstawę do obowiązku wymiany informacji pomiędzy organami uprawnionymi do nakładania grzywien a organami uprawnionymi do poboru należności wynikających z grzywien i organami właściwymi do dystrybucji formularzy i mandatów karnych.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 50 było za, nikt nie głosował przeciw, 22 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 19)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka dwudziesta czwarta wskazuje, ze informacja organu nakładającego grzywny w drodze mandatu karnego, dla uprawnionego do ich poboru naczelnika urzędu skarbowego, ma być przekazywana za pośrednictwem systemu teleinformatycznego.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 49 było za, nikt nie głosował przeciw, 22 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 20)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka dwudziesta piąta wprowadza przepis, zgodnie z którym informacja organu nakładającego grzywny w drodze mandatu karnego, dla uprawnionego do jej poboru naczelnika urzędu skarbowego, stanowi dowód księgowy bez konieczności zamieszczania podpisu.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 49 było za, nikt nie głosował przeciw, 22 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 21)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka dwudziesta szósta modyfikuje przepisy ustawy o finansach publicznych w zakresie upoważnienia właściwego ministra do określania zasad rachunkowości i planów kont dla należności wynikających z grzywien nakładanych mandatami karnymi.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 48 było za, nikt nie był przeciw, 23 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 22)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka dwudziesta siódma zmierza do nadania prawidłowego brzmienia grupie przepisów dostosowujących, określających zasady przejścia pracowników urzędów wojewódzkich pracujących w komórkach właściwych do obsługi spraw związanych z mandatami karnymi do pracy w organach podatkowych.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 69 senatorów 48 było za, nikt nie głosował przeciw, 21 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 23)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka dwudziesta ósma skreśla przepis czasowo utrzymujący w mocy dotychczasowe rozporządzenie ministra finansów dotyczące zasad przyznawania dodatków kontrolerskich.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 50 było za, nikt nie głosował przeciw, 22 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 24)

Poprawka została przyjęta.

Głosowanie nad poprawką dwudziestą dziewiątą tylko w przypadku odrzucenia poprawki dwudziestej ósmej – czyli przechodzimy do poprawki trzydziestej.

Poprawka trzydziesta przesuwa termin wejścia w życie przepisów określających zasady dostępu sądów prowadzących księgi wieczyste do listy naczelników urzędów skarbowych prowadzonej przez ministra finansów.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 50 było za, nikt nie głosował przeciw, 22 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 25)

Poprawka została przyjęta.

Przystępujemy do głosowania nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o podanie wyników głosowania.

Na 70 głosujących 48 głosowało za, 20 – przeciw, 2 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 26)

Podjęcie uchwały

Wobec wyniku głosowania stwierdzam, ze Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o administracji podatkowej.

Punkt 3. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy – Kodeks cywilny, ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu trzeciego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy – Kodeks cywilny, ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw.

Komisja Praw Człowieka Praworządności i Petycji oraz Komisja Ustawodawcza przedstawiły projekt uchwały, w którym wnoszą o wprowadzenie poprawek do ustawy – druk nr 918 A.

W pierwszej kolejności zostaną przeprowadzone głosowania nad przedstawionymi poprawkami, a następnie nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania.

Poprawka pierwsza eliminuje z ustawy zbędne powtórzenie.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 72 głosowało za. (Głosowanie nr 27)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka druga zmierza do tego, aby streszczenie wyników postępowania dowodowego stanowiło obligatoryjny element protokołu z posiedzenia sądu.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 64 głosujących 64 głosowało za. (Głosowanie nr 28)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka trzecia ma na celu jednoznaczne wskazanie, że jeżeli pozwany w elektronicznym postępowaniu upominawczym dokona wyboru wnoszenia pism procesowych za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, to dalsze pisma w sprawie będzie obowiązany wnosić wyłącznie za pośrednictwem tego systemu.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 głosujących 71 głosowało za. (Głosowanie nr 29)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka czwarta precyzuje przepis, wskazując, że to wierzyciel jest obowiązany wystąpić do sądu o umorzenie książeczki oszczędnościowej i powiadomić o tym fakcie właściwy oddział banku. Jednocześnie poprawka przesądza, że obowiązki te należy zrealizować w terminie dwóch tygodni od daty doręczenia zawiadomienia o zajęciu rachunku bankowego, na który wystawiono dowód imienny.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 72 głosowało za. (Głosowanie nr 30)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka piąta ma na celu ujednolicenie terminologii w ramach przepisu.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 głosujących 71 głosowało za. (Głosowanie nr 31)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka szósta ma charakter doprecyzowujący.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 68 głosujących 68 głosowało za. (Głosowanie nr 32)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka siódma zmierza do skorelowania terminologii ustawy o komornikach sądowych i egzekucji oraz ustawy – Prawo bankowe.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 głosujących 71 było za. (Głosowanie nr 33)

Poprawka została przyjęta.

Poprawki ósma i dziesiąta mają na celu przesunięcie daty wejścia w życie ustawy umożliwiającej składanie wniosków w postępowaniu wieczystoksięgowym za pośrednictwem systemu teleinformatycznego z 18 listopada 2015 r. na 1 kwietnia 2016 r. Ponadto poprawki zmierzają do wyeliminowania zmiany wprowadzanej do ustawy, która utraci moc z dniem 1 stycznia 2016 r. Konsekwencją jest modyfikacja daty wejścia w życie części przepisów procedowanej ustawy.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wytrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 72 było za. (Głosowanie nr 34)

Poprawki zostały przyjęte.

Poprawka dziewiąta zmierza do wyeliminowania ryzyka powstania luki w systemie przepisów wykonawczych, określających czynności sądu związane z nadawaniem klauzuli wykonalności oraz sposób przechowywania tytułów wykonawczych i posługiwania się nimi.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 72 głosowało za. (Głosowanie nr 35)

Poprawka została przyjęta.

Przystępujemy do głosowania nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek.

Kto jest za?

Kto jest przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 70 głosujących 49 było za, 21 – przeciw. (Głosowanie nr 36)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy – Kodeks cywilny, ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw.

Punkt 4. porządku obrad: ustawa o finansowaniu wspólnej polityki rolnej (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu czwartego porządku obrad: ustawa o finansowaniu wspólnej polityki rolnej.

Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosi o przyjęcie ustawy bez poprawek – druk senacki nr 917 A.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem uchwały.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 72 było za. (Głosowanie nr 37)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o finansowaniu wspólnej polityki rolnej.

Punkt 5. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy o finansach publicznych (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu piątego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy o finansach publicznych.

Komisja Obrony Narodowej przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosi o wprowadzenie poprawek do ustawy – druk nr 926 A.

W pierwszej kolejności zostaną przeprowadzone głosowania nad przedstawionymi poprawkami, a następnie nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania.

Poprawka pierwsza skreśla zbędne wskazanie formy wyrażania opinii przez komisję sejmową.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 71 było za. (Głosowanie nr 38)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka druga ma na celu skreślenie obowiązku zasięgania opinii komisji sejmowej przy wydawaniu zarządzenia dotyczącego programu rozwoju Sił Zbrojnych.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 72 było za. (Głosowanie nr 39)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka trzecia precyzuje, iż wydatki na modernizację techniczną Sił Zbrojnych mają uwzględnić polski przemysł zbrojeniowy oraz wydatki na badania naukowe i prace rozwojowe w dziedzinie obronności państwa.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 71 było za. (Głosowanie nr 40)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka czwarta ma na celu czasowe utrzymanie w mocy dotychczasowego zarządzenia określającego program rozwoju Sił Zbrojnych.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 70 senatorów 70 było za. (Głosowanie nr 41)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka piąta wskazuje, kiedy Rada Ministrów określi szczegółowe kierunki przebudowy i modernizacji technicznej Sił Zbrojnych po raz pierwszy w nowym cyklu planistycznym.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 70 senatorów 70 było za. (Głosowanie nr 42)

Poprawka została przyjęta.

Przystępujemy do głosowania nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki głosowania.

Na 71 głosujących 71 było za. (Głosowanie nr 43)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz ustawy o finansach publicznych.

Punkt 6. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o obowiązkach w zakresie informowania o zużyciu energii przez produkty wykorzystujące energię oraz niektórych innych ustaw (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu szóstego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o obowiązkach w zakresie informowania o zużyciu energii przez produkty wykorzystujące energię oraz niektórych innych ustaw.

Komisja Gospodarki Narodowej przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosi o przyjęcie tej ustawy bez poprawek. To druk nr 916 A.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem uchwały.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 50 było za, 1 – przeciw, 21 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 44)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy o obowiązkach w zakresie informowania o zużyciu energii oraz produkty…

(Głos z sali: Przez produkty.)

…przez produkty wykorzystujące energię oraz niektórych innych ustaw.

Punkt 7. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu siódmego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach.

W przerwie w obradach odbyło się posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu, które ustosunkowały się do przedstawionych w toku debaty wniosków i przygotowały wspólne sprawozdanie w tej sprawie. Znajduje się ono w druku nr 921 Z.

Sprawozdanie połączonych Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu

Proszę sprawozdawcę, pana senatora Aleksandra Świeykowskiego, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Aleksander Świeykowski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Obie komisje, jeśli chodzi o zmianę ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach, wnoszą o przyjęcie poprawek od pierwszej do siódmej.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Czy pozostały senator sprawozdawca Janusz Sepioł chce jeszcze zabrać głos?

(Senator Janusz Sepioł: Dziękuję bardzo.)

Dziękuję.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania.

W pierwszej kolejności zostaną przeprowadzone głosowania nad przedstawionymi poprawkami, a następnie nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek.

Poprawka pierwsza przywraca do ustawy przepis, zgodnie z którym zabytek nieruchomy wpisuje się do rejestru zabytków z urzędu bądź na wniosek właściciela, a zabytek ruchomy – co do zasady na wniosek właściciela, zaś z urzędu tylko w przypadku uzasadnionej obawy zniszczenia, uszkodzenia lub nielegalnego wywiezienia zabytku za granicę.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 71 było za, nikt nie głosował przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 45)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka druga zakreśla termin, w ciągu którego właściciel lub posiadacz zabytku wpisanego na Listę Skarbów Dziedzictwa powinien zapewnić chroniące zabytek zabezpieczenia techniczne na wypadek kradzieży, pożaru i innych zagrożeń.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 71 było za, nikt nie był przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 46)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka trzecia uchyla przepisy, które stanowiłyby podstawę do legalizacji prac podejmowanych przy zabytku bez wymaganego pozwolenia lub wbrew jego warunkom.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 głosujących 70 było za, nikt nie był przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 47)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka czwarta wprowadza zasadę, iż zabytek wpisany na Listę Skarbów Dziedzictwa nie może być wywożony na podstawie wielokrotnego pozwolenia indywidualnego na czasowy wywóz zabytku za granicę.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 71 było za, nikt nie był przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 48)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka piąta przesądza, iż dotacja na wyposażenie pomieszczenia w zabezpieczenia techniczne jest udzielana na wniosek właściciela lub posiadacza zabytku, a nie z urzędu.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 71 było za, nikt nie głosował przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 49)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka szósta wskazuje, że dotacji celowej z budżetu państwa na wyposażenie pomieszczenia, w którym zabytek będzie przechowywany, w zabezpieczenia techniczne udziela się we wnioskowanej wysokości do 100% nakładów koniecznych na wyposażenie pomieszczenia w zabezpieczenia.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 senatorów 71 było za, nikt nie był przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 50)

Poprawka została przyjęta.

Poprawka siódma dodaje do noweli przepis przejściowy, w myśl którego pozwolenia na wywóz zabytków ruchomych za granicę oraz pozwolenia na prowadzenie prac, badań lub innych działań przy zabytku ruchomym, wydane na podstawie przepisów ustawy zmienianej w art. 1 w brzmieniu dotychczasowym, zachowują moc przez okres, na który zostały wydane.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 72 głosujących 71 było za, nikt nie głosował przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 51)

Poprawka została przyjęta.

Przystępujemy zatem do głosowania nad podjęciem uchwały w sprawie przyjęcia ustawy w całości ze zmianami wynikającymi z przyjętych poprawek.

Kto jest za?

Kto jest przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o podanie wyników głosowania.

Na 70 głosujących 69 było za, nikt nie głosował przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 52)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz ustawy o muzeach.

Punkt 8. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o Państwowej Straży Pożarnej (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu ósmego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o Państwowej Straży Pożarnej.

W przerwie w obradach odbyło się posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji, które ustosunkowały się do przedstawionych w toku debaty wniosków i przygotowały wspólne sprawozdanie w tej sprawie. Jest ono zawarte w druku nr 924 Z.

Sprawozdanie połączonych Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji

Proszę sprawozdawcę, panią senator Janinę Sagatowską, o przedstawienie sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Janina Sagatowska:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Mam zaszczyt przedłożyć w imieniu Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej sprawozdanie z rozpatrzenia wniosków złożonych w toku debaty w dniu 24 czerwca bieżącego roku do ustawy o zmianie ustawy o Państwowej Straży Pożarnej. Obie komisje wnoszą o zgodne przyjęcie ustawy bez poprawek, to jest wniosek pierwszy. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Czy pozostały senator sprawozdawca Aleksander Świeykowski chce jeszcze zabrać głos? Nie. Dziękuję.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania.

W pierwszej kolejności zostanie przeprowadzone głosowanie nad wnioskiem o przyjęcie ustawy bez poprawek, a następnie – w wypadku odrzucenia tego wniosku – nad przedstawionymi poprawkami.

Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, popartym przez komisje, o przyjęcie ustawy bez poprawek.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Głosowało 70 senatorów, 70 – za. (Głosowanie nr 53)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy o Państwowej Straży Pożarnej.

Punkt 9. porządku obrad: ustawa o ratyfikacji Konstytucji Międzynarodowej Organizacji do Spraw Migracji, przyjętej w Genewie w dniu 19 października 1953 r. (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu dziewiątego porządku obrad: ustawa o ratyfikacji Konstytucji Międzynarodowej Organizacji do Spraw Migracji, przyjętej w Genewie w dniu 19 października 1953 r.

Komisja Spraw Zagranicznych oraz Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji przedstawiły jednobrzmiące projekty uchwał, w których wnoszą o przyjęcie tej ustawy bez poprawek – druki senackie nr 923 A i 923 B.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisje projektem uchwały.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Głosowało 71 senatorów, 71 – za. (Głosowanie nr 54)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o ratyfikacji Konstytucji Międzynarodowej Organizacji do Spraw Migracji, przyjętej w Genewie w dniu 19 października 1953 r.

Punkt 10. porządku obrad: ustawa o ratyfikacji Umowy ustanawiającej stowarzyszenie między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, z jednej strony, a Ameryką Środkową, z drugiej strony, sporządzonej w Tegucigalpie dnia 29 czerwca 2012 r. (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu dziesiątego porządku obrad: ustawa o ratyfikacji Umowy ustanawiającej stowarzyszenie między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, z jednej strony, a Ameryką Środkową, z drugiej strony, sporządzonej w Tegucigalpie dnia 29 czerwca 2012 r.

Komisja Spraw Zagranicznych oraz Komisja Spraw Unii Europejskiej przedstawiły jednobrzmiące projekty uchwał, w których wnoszą o przyjęcie tej ustawy bez poprawek – druki senackie nr 922 A i 922 B.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisje projektem uchwały.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Głosowało 70 senatorów, 70 – za. (Głosowanie nr 55)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o ratyfikacji Umowy ustanawiającej stowarzyszenie między Unią Europejską i jej państwami członkowskimi, z jednej strony, a Ameryką Środkową, z drugiej strony, sporządzonej w Tegucigalpie dnia 29 czerwca 2012 r.

Punkt 11. porządku obrad: ustawa o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu jedenastego porządku obrad: ustawa o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych.

Komisja Środowiska przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosi o przyjęcie tej ustawy bez poprawek – druk senacki nr 934 A.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem uchwały.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Głosowało 72 senatorów, 50 – za, 22 – przeciw. (Głosowanie nr 56)

Podjęcie uchwały

Wobec wyniku głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych.

Punkt 12. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o języku polskim oraz ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu dwunastego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o języku polskim oraz ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych.

Komisja Nauki, Edukacji i Sportu przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosi o przyjęcie tej ustawy bez poprawek – druk senacki nr 941 A.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem uchwały.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Głosowało 72 senatorów, 71 – za, nikt nie był przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 57)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy o języku polskim oraz ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych.

Punkt 16. porządku obrad: sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2014 roku wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2014 roku (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu szesnastego porządku obrad: sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2014 roku wraz z Informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2014 roku.

Przypominam, że Senat po zakończeniu drugiego czytania projektu uchwały skierował projekt do Komisji Kultury i Środków Przekazu w celu ustosunkowania się do zgłoszonych w toku dyskusji wniosków i przygotowania dodatkowego sprawozdania w tej sprawie tak, aby możliwe było przystąpienie do trzeciego czytania projektu uchwały jeszcze na tym posiedzeniu. Znajduje się ono w druku nr 869 X.

Sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu

Proszę sprawozdawcę, panią senator Barbarę Borys-Damięcką, o przedstawienie dodatkowego sprawozdania komisji.

Senator Sprawozdawca Barbara Borys-Damięcka:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Komisja na posiedzeniu w dniu 25 czerwca 2015 r. rozpatrzyła wniosek senatora Skurkiewicza do projektu uchwały zgłoszony podczas drugiego czytania. Komisja nie poparła tego wniosku i wnosi o przyjęcie przez Senat projektu uchwały w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zawartego w druku nr 869 S. Dziękuję.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Pani Senator.

Czy senatorowie wnioskodawcy – panowie senatorowie Skurkiewicz, Ryszka i Martynowski – chcą jeszcze zabrać głos?

(Senator Czesław Ryszka: Dziękuję.)

(Senator Bohdan Paszkowski: Skurkiewicza nie ma.)

(Senator Jan Rulewski: Poddają się.)

(Senator Alicja Zając: Nie, senator jest waleczny.)

Proszę nie komentować.

Obecnie senatorowie mogą zgłaszać trwające nie dłużej niż minutę pytania do sprawozdawcy i wnioskodawców w związku z przedstawionym dodatkowym sprawozdaniem.

Czy ktoś z państwa senatorów chciałby zgłosić takie zapytanie? Nie widzę zgłoszeń.

Głosowanie

Przystępujemy zatem do głosowania w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

W pierwszej kolejności zostanie przeprowadzone głosowanie nad poprawką do projektu uchwały – druk nr 869 X – a następnie, w przypadku odrzucenia tego wniosku, nad projektem uchwały zaproponowanym przez komisję zawartym w druku nr 869 S.

Przystępujemy do głosowania nad przedstawioną przez senatorów poprawką do projektu uchwały. Druk nr 869 X.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 70 senatorów 21 głosowało za, 48 – przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 58)

Poprawka została odrzucona.

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez Komisję Kultury i Środków Przekazu projektem uchwały zawartym w druku nr 869 S.

Kto jest za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 71 senatorów 48 głosowało za, 22 – przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. (Głosowanie nr 59)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Punkt 17. porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym (cd.)

Powracamy do rozpatrywania punktu siedemnastego porządku obrad: ustawa o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym.

Komisja Gospodarki Narodowej przedstawiła projekt uchwały, w którym wnosiła o przyjęcie tej ustawy bez poprawek. Druk nr 950 A.

Głosowanie

Przystępujemy do głosowania nad przedstawionym przez komisję projektem uchwały.

Kto za?

Kto przeciw?

Kto się wstrzymał?

Proszę o wyniki.

Na 69 senatorów 58 głosowało za, 1 – przeciw, 10 wstrzymało się od głosu. (Głosowanie nr 60)

Podjęcie uchwały

Wobec wyników głosowania stwierdzam, że Senat podjął uchwałę w sprawie ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym.

W związku z podjętymi uchwałami proszę senatorów sprawozdawców o reprezentowanie Senatu w toku rozpatrywania uchwał Senatu przez komisje sejmowe.

Informuję, że porządek obrad siedemdziesiątego siódmego posiedzenia Senatu został wyczerpany.

Oświadczenia

Przystępujemy do oświadczeń senatorów poza porządkiem obrad.

Informuję państwa senatorów, że oświadczenia złożone do protokołu zostaną zamieszczone w urzędowej wersji sprawozdania stenograficznego.

Oświadczenia nie mogą trwać dłużej niż pięć minut. Przedmiotem oświadczenia mogą być sprawy związane z wykonywaniem mandatu, przy czym nie może ono dotyczyć spraw będących przedmiotem porządku obrad bieżącego posiedzenia Senatu. Marszałek odmówi przyjęcia niewygłoszonych oświadczeń, których treści nie można ustalić lub których wygłoszenie przez senatora nie byłoby możliwe w przysługującym na to czasie, czyli w ciągu pięciu minut. Nad oświadczeniem senatorskim nie przeprowadza się dyskusji.

Proszę o wygłoszenie oświadczenia panią senator Janinę Sagatowską.

Senator Janina Sagatowska:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Oświadczenie swoje kieruję do ministra skarbu państwa.

Szanowny Panie Ministrze!

Władze gminy Leżajsk, mieszkańcy ziemi leżajskiej, za moim pośrednictwem zwracają się z prośbą o pomoc i podjęcie wszelkich działań mających na celu uratowania Browaru Leżajsk. Zaniepokojenie pracowników browaru oraz władz samorządowych i mieszkańców jest wynikiem sygnałów o działaniach zarządu Grupy Żywiec prowadzących do zamknięcia zakładu, o czym świadczy chociażby stopniowe zmniejszanie ilości produkowanego piwa.

W Browarze Leżajsk obecnie zatrudnionych jest stu pięćdziesięciu ośmiu pracowników, a blisko czterysta osób kooperuje z nim. Nie będę przekonywać, w jakim stopniu zbliżająca się wizja likwidacji zakładu, a w konsekwencji utraty pracy wpłynie na status ekonomiczny całych rodzin. Pracownicy Browaru Leżajsk są najczęściej jedynymi żywicielami rodzin w tym ubogim regionie. Istnienie browaru to wartość nie tylko gospodarczo-ekonomiczna, lecz także historyczna. Te wielkie, jakże znaczące tradycje browarnicze, sięgają XVI wieku. Mam nadzieję, że podejmie pan działania chroniące Browar Leżajsk przed likwidacją.

Z poważaniem, Janina Sagatowska. Dziękuję bardzo.

Marszałek Bogdan Borusewicz:

Dziękuję, Pani Senator.

Informuję, że protokół siedemdziesiątego siódmego posiedzenia Senatu Rzeczypospolitej Polskiej ósmej kadencji zostanie udostępniony senatorom w terminie trzydziestu dni po posiedzeniu Senatu w Biurze Prac Senackich, pokój nr 255.

Zamknięcie posiedzenia

Zamykam siedemdziesiąte siódme posiedzenie Senatu Rzeczypospolitej Polskiej ósmej kadencji.

(Marszałek trzykrotnie uderza laską marszałkowską)

(Koniec posiedzenia o godzinie 20 minut 23)

Odpowiedź nie została jeszcze udzielona.