Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi (nr 13) w dniu 06-05-2020
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi (13.)

w dniu 6 maja 2020 r.

Porządek obrad:

1. Informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat aktualnej sytuacji w rolnictwie z uwzględnieniem wystąpienia suszy w Polsce.

2. Informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat stanu rezerw żywności i możliwości interwencji na rynkach rolnych.

(Początek posiedzenia o godzinie 8 minut 10)

(Posiedzeniu przewodniczy przewodniczący Jerzy Chróścikowski)

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Szanowni Państwo, pozwolicie, że otworzę posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Mamy dzisiaj do rozpatrzenia 2 punkty. Pierwszy z nich to jest informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat aktualnej sytuacji w rolnictwie z uwzględnieniem wystąpienia suszy w Polsce. Drugi punkt jest to informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat stanu rezerw żywności i możliwości interwencji na rynkach rolnych.

Pragnę poinformować, że posiedzenie jest transmitowane w internecie.

Czy są na sali osoby zajmujące się zawodowo działalnością lobbingową? Jeśli tak, to proszę o przedstawienie się i poinformowanie, jakie organizacje państwo reprezentują. Nie widzę zgłoszeń.

Pragnę przywitać na dzisiejszym posiedzeniu pana ministra rolnictwa Ryszarda Zarudzkiego. Niezmiernie…

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński: Ryszarda Kamińskiego…)

Ryszarda Kamińskiego.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński: …skromnego wiceministra.)

(Głos z sali: Zarudzkiego już nie ma.)

Proszę?

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński: Skromnego wiceministra.)

(Wesołość na sali)

Jest wśród nas również pani Marzena Trajer, dyrektor Biura Analiz i Strategii w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa. Witam pana Michała Wójciaka, dyrektora Departamentu Interwencji Rynkowych w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa, jak również pana Marka Adamiaka, dyrektora Departamentu Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Najwyższej Izbie Kontroli. Witam państwa senatorów i nasz sekretariat.

Cieszę się, że pan minister jest z nami. Pan minister przeszedł już COVID, tak? Dobrze słyszałem?

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Czyli jest pan już bezpieczny?

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński: Kto to wie?)

W każdym razie cieszymy się…

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński: Nie jestem lekarzem, Panie Przewodniczący, Panie Senatorze. Za mało wiemy, żebyśmy mogli to jednoznacznie stwierdzić.)

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Panie Ministrze, bardzo nam miło, że jest pan u nas i że będziemy mogli dzisiaj wysłuchać pana, chociaż mieliśmy już ku temu okazję.

Punkt 1. i 2. porządku obrad: informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat aktualnej sytuacji w rolnictwie z uwzględnieniem wystąpienia suszy w Polsce; informacja ministra rolnictwa i rozwoju wsi na temat stanu rezerw żywności i możliwości interwencji na rynkach rolnych

Panie Ministrze, przedłożono nam na piśmie krótką informację dotyczącą punktu pierwszego. Co do punktu drugiego to pisze pan tutaj, w swojej informacji, że inny minister za to odpowiada. Rozumiem, że jeśli chodzi o tzw. rezerwy państwowe, to musielibyśmy zrobić specjalne posiedzenie komisji. To by było zamknięte posiedzenie komisji ze względu na to, że rezerwy są tajne. Ja już raz brałem udział w takim posiedzeniu, kiedy przedkładano nam informację dotyczącą tajnego posiedzenia, tak że mniej więcej wiem, jakie są zasady takiego funkcjonowania. Jeśli komisja będzie sobie tego życzyła, będzie tego chciała, to zwołamy tajne posiedzenie komisji i zaprosimy tutaj prezesa Agencji Rezerw Materiałowych, jak również przedstawicieli… Ale dzisiaj bardziej zależy nam, tzn. mnie i członkom komisji, aby dowiedzieć się, jakiego rodzaju interwencje państwo chcą ewentualnie podjąć. Mamy już informacje od komisarza do spraw rolnictwa, pana Janusza Wojciechowskiego, który zapowiedział pewne interwencje na rynku. No, ta kwestia też jest w tym punkcie wymieniana. Chodzi o to, jakie to będą interwencje. Czy są już jakieś informacje, czy ich nie ma? Będę prosił pana ministra o wyjaśnienie tego, tak żebyśmy mieli szczegółową wiedzę. Nie chodzi o same rezerwy, ale i o to, jakie będą interwencje i jakie działania podejmujecie państwo na rynku zbóż. No, tutaj też, jak słyszymy, zagrożenia są duże.

Proszę, Panie Ministrze.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński:

Bardzo dziękuję, Panie Przewodniczący.

Teraz chyba mnie słychać, tak? Dobra.

Przede wszystkim, Panie Przewodniczący, trzeba powiedzieć, że sytuacja w rolnictwie – tak ogólnie, górnolotnie to określę – jest, podobnie jak w całej gospodarce, dosyć rozchwiana. To trzeba otwarcie powiedzieć. Wielki niepokój producentów związany jest, po pierwsze, z pogodą na wiosnę. Prognoza pogody zawsze niepokoi rolników, kiedy na wiosnę wychodzą w pole. Po drugie, wielkim wyzwaniem była oczywiście – i cały czas jest – pandemia, która zachwiała rynkami.

Na początku mieliśmy do czynienia z paniką związaną ze spodziewanymi niedoborami żywności, jednakże ani w Polsce, ani nawet w krajach znacznie bardziej dotkniętych chorobą COVID nie obserwuje się znaczących niedoborów żywności. Oczywiście mówię o Europie. My, jak wszyscy wiedzą, jesteśmy krajem mającym nadwyżki wszystkich… czy może raczej wielu produktów, stąd też nasz podstawowy problem od początku sprowadzał się do tego, jak te nadwyżki zagospodarujemy. Są takie branże, które w 80% zależą od eksportu, i one zostały dotknięte w pierwszej kolejności. Myślę tutaj np. o wołowinie i o drobiu. Problemy logistyczne związane z eksportem powodują, że ci producenci mają naprawdę wielkie dylematy dotyczące tego, jak się zachować. A dodajmy, że te branże, szczególnie jeśli chodzi o drób… Unia Europejska już dawno zapomniała o interwencjach na rynku drobiu, stąd trzeba teraz zastanowić się, jak takim branżom pomóc. A Polacy, polscy rolnicy, polscy producenci, jak wiemy, produkują bardzo dużo drobiu. A więc moim zdaniem w pierwszych słowach trzeba powiedzieć o dużym niepokoju i rozchwianiu nastrojów – może tak to ujmę.

Oczywiście w drugim punkcie mojego wystąpienia powiem, że wielki wpływ na to, co się dzieje w rolnictwie, ma…

(Rozmowy na sali)

To nie do nas. To chyba transmisja z innego posiedzenia.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Okej, będę próbował kontynuować. Ktoś się tutaj jakoś podłączył.

(Rozmowy na sali)

Dobrze, będę mówił dalej.

To, co niepokoi rolników od ubiegłego roku – właściwie od kilku lat, ale zwłaszcza tej wiosny – to jest kwestia suszy. My odczuwamy jeszcze konsekwencje suszy z 2019 r. Od końca listopada 2019 r., kiedy zakończyliśmy nabór wniosków, do końca ubiegłego roku udało się wypłacić 400 milionów zł. W tym roku wypłaciliśmy już 500 milionów zł odszkodowań za klęskę suszy, przy czym początkowo to było 230 milionów, a w ostatnich dniach – już kończymy te wypłaty, zostały może 2 dni – kolejne 280 milionów zł trafiło na konta rolników. No, oczywiście dla wszystkich nie wystarczyło. Nie mieliśmy 1 miliarda 100 milionów na wypłatę odszkodowań dla pozostałych rolników. Niemniej jednak w kwietniu 92 tysiącom rolników wypłaciliśmy to odszkodowanie suszowe w całości, a następnym 36 tysiącom przekazaliśmy zaliczki w wysokości 2,5 tysiąca zł.

Co próbujemy robić? W kontekście suszy wiemy, że ten system w sytuacji, w której na pewno zmienił się klimat… No, to są już kolejne lata. I hydrolodzy, i klimatolodzy mówią nam, że klimat się zmienił i suszy możemy się spodziewać nie co 5 lat, nie co 3 lata, tylko – z wielkim prawdopodobieństwem – co roku. Stąd razem z Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz podległym mu Państwowym Gospodarstwem Wodnym „Wody Polskie” i Ministerstwem Klimatu podejmujemy kompleksowe działania służące temu, żeby zatrzymywać wodę tam, gdzie ona powinna się zatrzymywać, czyli nie w rzekach, ale w miarę możliwości na polach. Dotąd cały nasz system melioracyjny był nakierowany na to, żeby odprowadzać wodę, a my dzisiaj chcemy zatrzymywać wodę tam, gdzie tylko się da. Choćby w tym roku „Wody Polskie” realizują, o czym mało kto wie – i dlatego chcę to podkreślić – 4 tysiące zadań za 400 milionów zł. To są zadania wykonywane w różnych miejscach, dotyczące właśnie zatrzymywania wody.

Już na początku roku, kiedy było wiadomo, że za nami bezśnieżna zima, podjęto decyzję o zatrzymywaniu wody, o systemowym uruchamianiu różnych urządzeń wodnych. No, wiemy, że są różne urządzenia, nie tylko zastawki. Najpierw skupiamy się na rowach śródpolnych, rowach melioracyjnych. Podejmujemy różne działania dotyczące retencji, dotyczące tworzenia miejsc retencji. Tutaj właściwie każdy partner ma coś do zrobienia. Podmioty, które zarządzają dużymi ciekami, dużymi zbiornikami retencyjnymi, podmioty takie jak „Wody Polskie”, oczywiście też wykonują ważne zadania, ale najważniejsze rzeczy są do zrobienia na polach, u rolników.

Podjęliśmy taką decyzję, że… No, od jesieni zeszłego roku nawodnienia funkcjonują jako dodatkowy wariant działania „Modernizacja gospodarstw rolnych”. Po znikomej liczbie wniosków spływających do agencji restrukturyzacji widzimy jednak, że rolnicy w Polsce tak jakby nie znają… Przede wszystkim trzeba otwarcie powiedzieć, że mieli wiele utrudnień związanych z pozyskiwaniem różnego rodzaju dokumentów niezbędnych do składania wniosków. Dodatkowo w ramach tego działania była tzw. preselekcja, dlatego że w momencie składania wniosków trzeba było mieć komplet dokumentów. To wynikało z wcześniejszych doświadczeń agencji, bo przecież przez całe lata spływały tzw. puste wnioski, które później uzupełniano, i one tak jakby tamowały ruch, przepływ wniosków. No, w tej sytuacji, po pierwsze, przedłużyliśmy nabór na działania dotyczące nawodnienia do lipca, do 20 lipca. Po drugie, zlikwidowaliśmy tę preselekcję, tak że w momencie składania wniosków nie trzeba już mieć całej dokumentacji. A po trzecie i, jak myślę, najważniejsze, w każdym oddziale „Wód Polskich”, w każdym województwie… No, jak pamiętamy, istotne są tu zlewnie, ale my podjęliśmy decyzję, żeby w każdym województwie, w każdym wojewódzkim ośrodku doradztwa rolniczego, był wyznaczony jeden specjalista, który jest przypisany do działań związanych z nawodnieniem. On ma być pewnym łącznikiem, ma podpowiadać i pomagać pozyskiwać niezbędne dokumenty. A czas na pozyskiwanie dokumentów, przypominam, się wydłużył. Na stronie „Wód Polskich” zamieszczone są już pytania i odpowiedzi. Jeżeli ktokolwiek ma wątpliwości co do tego, jak przygotować się do nawodnienia, to powinien tam zajrzeć.

Dla rolników jest to nowa sytuacja. W Hiszpanii, w Grecji i we Włoszech od wielu lat nie można… W Hiszpanii byłem w listopadzie. Przejechaliśmy przez całą Hiszpanię i tam nie było pól bez nawodnienia, nawet w przypadku zbóż. U nas rolnicy jeszcze się zastanawiają. Warzywa i sady – tak, ale co do reszty zastanawiają się, które uprawy nawadniać, w jakim trybie to robić, w jakiej technologii uruchamiać te nawodnienia. Dodatkowo, powiedzmy uczciwie, jest wielka obawa dotycząca ponoszenia opłat za korzystanie z wody. Tyle tylko, że my analizowaliśmy to z „Wodami Polskimi”, także z ministerstwem gospodarki morskiej, i okazało się, że właściwie 95% polskich rolników, którzy dzisiaj mają do tego dostęp, nie płaciłoby za korzystanie z wody, ponieważ zużycie roczne rozłożone na poszczególne dni, czyli te 5 m3 w stosunku rocznym… No, z pewnością nie wykorzystaliby tyle wody, żeby za nią płacić.

Co więcej, wielu rolników obawia się tego, bo ma nielegalne studnie, nielegalne ujęcia. Rozmawialiśmy już z ministerstwem gospodarki morskiej, z ministrem Gróbarczykiem, i z „Wodami Polskimi” o tym, że niezbędna jest abolicja dla tych, którzy mają, wykopane wcześniej, takie czy siakie studnie. Musimy je wszystkie zewidencjonować i po prostu zacząć od nowa, żeby wiedzieć, na czym stoimy, i móc pójść jeszcze dalej. No, tak bym powiedział.

Oczywiście pracujemy nad tym. Mam nadzieję, że dzięki temu, że nasze spotkanie jest transmitowane, dotrze to też do rolników. Zachęcamy wszystkich do tego, żeby rozważyli, czy w swoich gospodarstwach potrzebują nawadniania, czy go nie potrzebują – a jeśli tak, to w jakim systemie – i żeby korzystali z doradztwa. Już zaraz będziemy szkolili kilkudziesięciu specjalistów, którzy przez lata będą doradcami do spraw wody, nawadniania. Jak mówiłem, w każdym ośrodku doradztwa będzie ktoś taki. Oczywiście współpracujemy też z „Wodami Polskimi”, to jest ten drugi partner.

W czerwcu chcemy rozpocząć tworzenie… Po trosze idziemy tu za przykładem hiszpańskim, bo właśnie w Hiszpanii są tzw. rady wodne, w których rolnicy, samorządowcy i różni inni partnerzy rozmawiają ze sobą o tych problemach. My chcemy otworzyć powiatowe partnerstwa na rzecz wody. Pilotaż zaczniemy już w czerwcu. Polegać ma to na tym, że w każdym województwie będzie wytypowany przynajmniej 1 powiat, gdzie rolnicy zorganizowani w spółkach wodnych, rolnicy z izb rolniczych, słowem wszyscy zainteresowani, w tym oczywiście doradcy, w tym gminy i powiaty – bo wiedza na ten temat dotychczas była kumulowana w powiatach, w samorządach – ale też np. właściciele stawów rybackich, czyli ci, którzy mają jakieś zbiorniki, a także „Wody Polskie” i instytuty, takie jak Instytut Technologiczno-Przyrodniczy, będą się spotykali w sposób uporządkowany, regularny i krok po kroku rozmawiali, najpierw o tym, jakie urządzenia są na terenie… Zdecydowaliśmy się na powiat, nie na zlewnię, dlatego że w powiecie, nawet pod względem administracyjnym, łatwiej jest zorganizować rolników, chociaż oczywiście aspekty dotyczące poszczególnych rzek, zlewni i cieków też będziemy tam analizowali. Najpierw będziemy bilansowali, jakie urządzenia są do dyspozycji. Rolnicy z danego terenu wiedzą i powiedzą, w jakim stanie są te urządzenia i jakie są jeszcze potrzeby. No, rolnicy zgłaszają oczka wodne, ale też problemy z ciekami, problemy z rowami. Wiemy o tym, że niektóre rowy zostały zasypane. Zdarza się też, że tzw. interesariusze z danego terenu mają sprzeczne opinie, co powinno się robić z tymi ciekami.

Uważamy, że skuteczna retencja dla rolnictwa – nie mówimy o dużej retencji, ale o takiej dla rolnictwa, to ona nas tutaj interesuje – zaczyna się na polach czy, jak już powiedziałem, w rowach, zaczyna się od działań w każdym niemalże gospodarstwie, działań adekwatnych do tego, kto ma jakie warunki. Dlatego trudno jest dawać ogólne wytyczne dla wszystkich. Będziemy działać razem z Instytutem Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa. Są już opracowane takie poradniki dla rolników, które mówią, co trzeba zrobić.

Co ważniejsze, chcemy też – właściwie to ministerstwo gospodarki morskiej to przygotowuje, ale my z nim bardzo blisko współpracujemy – zmienić ustawę o spółkach wodnych, tak żeby te spółki wzmocnić, żeby one też były tu partnerami, bo na nowy okres programowania, na lata 2021–2027, przygotowujemy pewne specjalne działania. Trwają rozmowy, czy mogą się w to zaangażować samorządy gminne, czy one też mogą być partnerami. Dzisiaj nadzór nad spółkami mają starostowie, bo to są organizacje pozarządowe, ale tu jest wiele spornych aspektów.

Nie chciałbym państwa tym zanudzać. Chcę tylko zasygnalizować, że problemy niedoborów wody w Polsce… Oczywiście niezależnie od tego, czy wiosną będzie padało, czy nie, wyższa temperatura, silne wiatry i mniej opadów to jest coś, co prawdopodobnie czeka nas w najbliższych latach, oby nie dziesięcioleciach. Ale chcemy rozwiązywać te problemy, zaczynając od spraw podstawowych.

Myślę, że w „Wodach Polskich” powstał bardzo dobry dokument dotyczący retencji w skali dużej i małej. Jedno, czego tu naprawdę brakuje, to kontakt z rolnikami, to przełożenie tego na gospodarstwa rolne, na poziom lokalny. To właśnie chcemy teraz nadrobić, tworząc te lokalne, powiatowe partnerstwa wodne. Już wczoraj na stronach internetowych zostały zamieszczone nazwiska i dane kontaktowe tych doradców ze strony „Wód Polskich” i ze strony ośrodków. Mam nadzieję, że to przełoży się już na lipcowy nabór w zakresie nawodnienia. To tyle, Panie Przewodniczący, jeżeli chodzi o ten temat. Jak będą pytania, to oczywiście ja te wątki rozwinę.

Co do tegorocznej suszy to w tym kontekście interesuje państwa zapewne monitorowanie. Było bardzo dużo zastrzeżeń dotyczących tego aspektu. W całym kraju pojawiają się, delikatnie mówiąc, znaki zapytania, wątpliwości, co będzie z tymi słynnymi, niezbyt lubianymi w Polsce komisjami do spraw szacowania skutków suszy. No, różne były składy tych komisji, które próbowały szacować straty w uprawach.

Najlepszym rozwiązaniem jest… Nie ukrywam, że jeszcze w lutym byliśmy na spotkaniu z wiceministrem rolnictwa Niemiec, który na pytanie o zabezpieczanie się przed suszą odpowiedział, że on te sprawy przekazuje do firm ubezpieczeniowych, ubezpieczając dochody rolników, a nie uprawy. Jeżeli rolnik na podstawie swoich ewidencji jest w stanie wykazać, że w danym roku ma dochody niższe niż w latach poprzednich, to wtedy wkraczają firmy ubezpieczeniowe. Oczywiście my też co roku dopłacamy do ubezpieczeń grube setki milionów złotych, ale nasz system nie uwzględnia dzisiaj tego właśnie elementu, czyli spadku dochodów. My ubezpieczamy tylko straty w uprawach, no więc kiedy pada pytanie, czy urosło tylko 1,5 t rzepaku, czy jednak 5 t rzepaku, inna informacja jest udzielana komisji, a inna sąsiadom. No, czasem tak bywa niestety. W związku z tym najlepszym rozwiązaniem byłoby ubezpieczyć ubytek dochodów. To niestety związane jest z wprowadzeniem prostej ewidencji. Instytut Ekonomiki, Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej pracuje nad tym, żeby – nie chcę wchodzić w szczegóły – tego rodzaju prostą ewidencję opracować. Byłoby to nam bardzo potrzebne.

W tym roku – uwzględniając również to, że najzwyczajniej w świecie byłoby to niebezpieczne z punktu widzenia zagrożenia epidemicznego, gdyby komisje wchodziły do setek tysięcy gospodarstw – zdecydowaliśmy, że razem z Ministerstwem Cyfryzacji opracujemy aplikację na smartfony, opartą na tym najbardziej popularnym i stosowanym powszechnie, również przez Ministerstwo Cyfryzacji, systemie e-PUAP, tak żeby rolnik sam zgłaszał suszę. W związku z tym wzmocniliśmy Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Dzisiaj jest już ok. 600 stacji, dodatkowo wspieranych przez system radarowy. Instytut ekonomiki daje z kolei wytyczne co do poszczególnych upraw, setek upraw, które są wyszczególniane we wnioskach składanych do agencji.

Dodajmy, że mechanizm będzie następujący. Rolnik od 1 czerwca będzie mógł zgłosić wystąpienie klęski suszy na swoim polu. W systemie płatności bezpośrednich agencji restrukturyzacji będzie plik, który zostanie zaciągnięty przez tę aplikację – plik z danymi rolnika, z uprawami, które on zgłosił. Jeżeli rolnik będzie obserwował na swoich polach kolejne negatywne zjawiska, aż do września będzie mógł uzupełniać swoje zgłoszenie. Na koniec tego procesu, jak już rolnik uzna, że wszystkie problemy na jego polu zostały opisane, zgłoszone… No, doradcy rolniczy będą pomagać tym rolnikom, którzy tego potrzebują. Widzimy, że dzisiaj mnóstwo ludzi radzi już sobie z aplikacjami różnego rodzaju. Młode pokolenie ma w całości zdalne zajęcia, w związku z tym wszystkie dzieci i wnuki rolników muszą radzić sobie z aplikacjami, telefonami i komputerami, ale na wypadek, gdyby była taka potrzeba, doradcy rolniczy będą też oczywiście przygotowani do tego, żeby z tym pomagać.

Co jest najważniejsze? W tej aplikacji protokół będzie się generował automatycznie. Po zatwierdzeniu wszystkiego – rolnik mówi: tak, to są wszystkie moje uprawy, wszystkie moje problemy związane z suszą – generował się będzie protokół, automatycznie uwzględniający dane z IUNG i dane z Instytutu Ekonomiki, Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Wojewoda będzie mógł wykonać tylko 2 czynności: albo zatwierdzić protokół, albo po prostu go nie zatwierdzać.

Dodatkowo, żeby się upewnić, żeby nie pojawiły się jakieś tam wątpliwości, wylosowanych zostanie 5% pól. Na te 5% pól wysłana zostanie komisja, żeby zweryfikować, czy nie było tam jakiegoś przekłamania. To jeszcze nie jest na 100% pewne, ale pracujemy także nad tym, żeby Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa wspomagał ten proces, przekazując wojewodom dodatkowe informacje z systemu satelitarnego, tak żeby oni mogli łatwiej podejmować decyzje o zatwierdzeniu lub niezatwierdzeniu protokołu.

Dalej w tej samej aplikacji będzie się generował wniosek do agencji restrukturyzacji, a więc nie trzeba będzie wielokrotnie tego wniosku składać. Takie jest założenie. Minister Zagórski nawet dzisiaj rano przesłał do mnie… My na bieżąco się kontaktujemy. Agencja i nasz Departament Wsparcia Rolników też są w to zaangażowane.

Takie działania próbujemy podejmować również w związku z pandemią, ale tu trzeba uwzględniać wszystkie aspekty. Plaga suszy dotyka nas pewnie w takim samym stopniu, no a niestety te deszcze, które padały w ostatnich dniach… U mnie, na moim polu, spadło w maju 25 mm. To bardzo dobrze, ale przypomnijmy, że w ubiegłym roku przez cały maj spadło 100 mm, a następnie, w czerwcu, kilka dni ekstremalnie wysokich temperatur spowodowało, że większość upraw została wysuszona czy wypalona, jak niektórzy mówią. Tak że zobaczymy. Nie można być niczego pewnym aż do końca, aż do zbiorów.

To tyle, Panie Przewodniczący, jeżeli chodzi o ten temat. Tak jak mówiłem, jestem w stanie rozwinąć tutaj różne wątki, jeżeli życzą sobie tego członkowie komisji. Następnie spróbowałbym przejść do drugiego punktu, chyba że coś więcej…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Słucham?

(Przewodniczący Jerzy Chróścikowski: …Pierwszy.)

Dobrze.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Szanowni Państwo, dziękuję panu ministrowi za dość obszerne wyjaśnienia.

Prosiłbym o zadawanie pytań lub o krótkie wypowiedzi.

Proszę, pan senator Łyczak.

Senator Józef Łyczak:

Panie Przewodniczący! Panie Ministrze! Szanowni Państwo!

Ja bardzo boleję nad tym, że to wszystko, co jest związane z epidemią, w tym cały ten kryzys ekonomiczny, dotarło również do podstawowej gałęzi gospodarki narodowej, jaką jest rolnictwo. Największy problem, z którym się borykamy, to jest problem z wodą. Myślę, że trzeba się uderzyć w piersi i powiedzieć prawdę, która jest taka, że w wolnej Polsce żaden z panujących rządów z tym problemem sobie nie poradził. Niewiele zrobił również obecny rząd. Mam nadzieję, że po zapowiedziach pana ministra ten problem wreszcie zostanie potraktowany poważnie. Ja również jestem rolnikiem i powiem państwu, że dopóki były spółki wodne – gdzieniegdzie one zostały – coś dobrego jeszcze się działo. Tam, gdzie one zostały zlikwidowane, nic się nie dzieje. Uważam, że jeżeli tego problemu nie rozwiążemy, to będzie dramat.

Coraz powszechniej stosowany jest system bezorkowy, który propaguje pan minister. Zresztą ja sam jestem na Kujawach żywym przykładem tego, że w sytuacji suszy jest to jakieś wyjście awaryjne. Ale problem pozostaje i jest źle rozwiązywany. No, przecież wiemy, że jest ten program, z którego powinni korzystać rolnicy, ale oni z niego nie korzystają. Można otrzymać do 100 tysięcy zł dopłat, a oni tego nie otrzymują. Gdzieś jest przeszkoda. Z informacji, które mam, wynika, że to opinia „Wód Polskich” jest bardzo często tą przeszkodą, przez którą wnioski nie są pozytywnie rozpatrywane.

Kolejny problem to susza. Może mnie pan, Panie Ministrze, poprawi, ale jadąc do Warszawy, otrzymałem informację z naszych stron… No, my akurat pochodzimy z tego samego województwa, z województwa kujawsko-pomorskiego. Otrzymałem tę informację od rolników, którzy przychodzą do mnie tam, gdzie mieszkam, bo moje biuro w Ciechocinku jest zamknięte. No, przekazano mi, że w Kujawsko-Pomorskiem zalegamy z suszowym z tamtego roku na ok. 100 milionów. Mam serdeczną prośbę. Te pieniądze powinny trafić do rolników w lutym, kiedy minister Ardanowski, że tak powiem, uwolnił stosowanie nawozów azotowych. To było 15 lutego, tak przynajmniej chłopi mówią. Teraz pieniądze też się przydadzą, ale nawozy powinny być stosowane w lutym i właśnie za te pieniądze można by było je kupić.

Kolejna sprawa to ten kryzys ekonomiczny. Ceny spadły strasznie. Ja zresztą przekażę na ręce pana ministra pismo od drobiarzy, z prośbą o przekazanie go panu ministrowi Ardanowskiemu i odpowiedź. Ten problem, który tu jest sygnalizowany, dotyczy zarówno drobiarstwa, jak i żywca wołowego czy trzody. Moje pytanie jest takie: jak rząd czy resort chce zapanować nad tym spadkiem cen? No, pan minister Ardanowski bardzo często mówił, że do tych firm ubojowych, które to wszystko skupują, będą wpuszczani inspektorzy, którzy będą sprawdzali zasadność tak niskich cen. Podam przykład z drobiarstwa. Jeżeli producenci drobiu otrzymują 1,50 zł czy 1,70 zł za 1 kg, a minimalna cena, żeby wyjść na zero, czyli nie ponieść strat, wynosi 2,90 zł, to ktoś tutaj zarabia krocie. Ubojnie składują to wszystko w chłodniach i oczywiście z czasem zarobią na tym potężne pieniądze.

Ostatnie pytanie, które zadam, dotyczy tego, że wszyscy jesteśmy zaniepokojeni rabunkowym eksportem zbóż. Czy rząd nad tym panuje? No, żebyśmy się nie obudzili z ręką gdzieś tam, jak już wyeksportujemy całe zboże. Cena pszenicy przekroczyła 90 zł. Zaniepokojeni są również sprzedający, bo nie na tym to polega, żeby wszystko wysłać, tym bardziej że ten rok nie zapowiada się najlepiej. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję.

Proszę, pan senator Zdzisław Pupa.

Senator Zdzisław Pupa:

Panie Przewodniczący! Szanowni Zebrani! Panie Ministrze!

Zacznę od podziękowań. Chciałbym podziękować panu ministrowi za dobrą współpracę z ODR w Boguchwale. Ja jestem właśnie z Podkarpacia i słyszałem od pana dyrektora, że ta współpraca między panem ministrem Kamińskim, obecnym tutaj osobiście, a ośrodkiem doradztwa rolniczego układa się znakomicie. I za to jestem panu w oczywisty sposób wdzięczny. Myślę że taka współpraca ministerstwa i ośrodków, które działają na rzecz rolnictwa, jest niezmiernie ważna.

Ideą poprzedniego ministra rolnictwa, pana Jurgiela, była tzw. konsolidacja różnego rodzaju służb, tak aby mogły one działać wspólnie na rzecz rozwiązywania problemów wsi i rolnictwa. Z tego tytułu powstał KOWR, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. Oprócz tego są jeszcze ośrodki doradztwa rolniczego. Kiedyś na tej sali – no, być może na innej – zadałem jednemu z ministrów pytanie, czy są jakieś plany współdziałania, konsolidacji ośrodków doradztwa rolniczego z KOWR, tak aby było to zarządzane jednolicie, jednomyślnie, aby ta współpraca była właściwa. Rozumiem, że z technicznego punktu widzenia byłoby to może dosyć skomplikowane i trudne, ale należałoby w jakiś sposób tę współpracę zacieśnić, bo teraz inne decyzje podejmuje… A w praktyce ośrodki doradztwa rolniczego borykają się z ogromnymi problemami finansowymi. Pan minister zna te problemy i wie, że trzeba tutaj podjąć wszelkie starania, żeby wspomóc ośrodki doradztwa rolniczego, które prowadzą również prace badawcze, prace nad oceną odmian, prace związane z oceną oddziaływania nawozów czy różnych innych środków, które służą właśnie rozwojowi czy podniesieniu poziomu produkcji rolnej. Należałoby w jakiś sposób tę kwestię podjąć. Na kolejnym spotkaniu komisji rolnictwa chciałbym usłyszeć od pana ministra, co się udało zrobić i czy są jakieś pomysły na współpracę tych właśnie ośrodków. One powinny współdziałać w obszarze rolnictwa, w tym właśnie zakresie.

Trzeba też uwzględnić sytuację i praktyczną rolę izb rolniczych. Ja też wywodzę się z izby rolniczej, podobnie jak minister Ardanowski. Swego czasu myśmy razem byli pierwszymi prezesami w swoich województwach. Generalnie problem polega na tym, że widzę tutaj pewne zaniedbania ze strony ministerstwa, związane np. ze współdziałaniem z izbami rolniczymi. Izby rolnicze otrzymują pieniądze od rolników, ale nie widać ich w terenie, nie widać ich działań, ich skuteczności. Nie wychodzą one z inicjatywą nagłaśniania problemów, które powinny być widoczne, czytelnie przedstawiane i wyraźnie artykułowane. Po to jest samorząd rolniczy. Działając obok związków zawodowych, powinien być on głośny i mówić o sprawach, które dotyczą wsi i rolnictwa, a ja tego nie widzę. I to jest właśnie ten mankament, który należałoby w jakiś sposób usunąć. Być może izby powinny np. poprawić czy wzmocnić swoją współpracę ze związkami zawodowymi działającymi w obszarze rolnictwa, właśnie po to, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, że rolnicy nie są reprezentowani. Tu cały czas chodzi o to, żeby reprezentacja rolników była silna, żeby głos rolnika był mocny i słyszalny. Wydaje mi się… a nawet jestem przekonany, że od tego nie powinien się uchylać żaden minister. Nawet krytyczny głos ze strony związków zawodowych czy ze strony izb rolniczych powinien być wysłuchany i zrozumiany. Takie współdziałanie pomogłoby ministrowi rolnictwa. Dzięki temu miałby on jeszcze lepszą pozycję i mocniejsze argumenty w rozmowach z innymi partnerami, z partnerami, którzy mają decydujący głos w sprawie pomocy dla wsi i rolnictwa. Takie jest moje stanowisko, taki jest mój pogląd. Tego bym od ministerstwa oczekiwał.

Oprócz tego nie widzę też, można powiedzieć, współdziałania z parlamentarzystami. Wydaje mi się, że zaangażowanie parlamentarzystów w tych trudnych sytuacjach powinno być jak najbardziej pożądane ze strony ośrodków lokalnych. Powinniśmy przynajmniej otrzymywać informacje dotyczące tego, co się dzieje w terenie, bo dzięki temu relacje między ministrem a parlamentarzystami na poszczególnych posiedzeniach komisji byłyby, wydaje się, prostsze. To by skutkowało większym zrozumieniem.

Kolejny temat, który chciałbym poruszyć, to spółki wodne. Rzeczywiście to, na co zwrócił uwagę mój szanowny przyjaciel, senator Józio Łyczak, jest problemem, i to potężnym. Te spółki wodne nie mają pieniędzy, borykają się z ogromnymi problemami. Sam zabiegałem o jakieś wsparcie dla spółek wodnych – chodzi o meliorację, o czyszczenie rowów, o konserwację przepustów. To wszystko służy właśnie temu, o czym pan minister wcześniej powiedział. Chodzi o to, żeby ta retencja była jak najlepsza, planowo rozwijana i nakierowana na zatrzymanie wody w górnych biegach rzek, tak aby ta woda nie spływała tak szybko do Bałtyku, tym samym pogłębiając suszę. Swego czasu rzeczywiście były tak zwane… Pamiętam z dzieciństwa, jak nie było jeszcze wodociągów na wsiach – sięgam tutaj 40, 50 lat do tyłu, bo mam już swoje lata – i budowało się takie rezerwuary wody, deszczówki, które praktycznie, można powiedzieć, zaspokajały potrzeby bytowe gospodarstw domowych. Wydaje mi się, że to dofinansowanie, o którym tutaj mówimy w kontekście małej retencji, powinno pójść też w takim kierunku, aby deszczówka nie spływała jak najszybciej do rowów i kanalizacji burzowej, tylko była zatrzymywana w gospodarstwach domowych, tak aby można ją było wykorzystać w czasie suszy, nawet do podlewania ogródków działkowych, bo to też jest istotne. Ta woda wraca do gruntu i podnosi poziom wód gruntowych, a to też na pewno jest ważne.

Kolejny temat to ta pierwsza kwestia, o której wspomniał pan przewodniczący Jerzy Chróścikowski, czyli kwestia Agencji Rezerw Materiałowych. Chodzi o to, aby zrobić takie spotkanie, ewentualnie utajnione, na którym moglibyśmy zapoznać się z sytuacją, która ma miejsce w Agencji Rezerw Materiałowych. Jest niezmiernie istotne, żebyśmy jako parlament mieli nad tym kontrolę czy chociaż wiedzę o sytuacji, która ma miejsce w Agencji Rezerw Materiałowych. Ta sytuacja jest niepokojąca z prostej przyczyny.

Tu właśnie mam uwagę do pana ministra Ardanowskiego, który mnie mocno skrytykował – i tym samym zdenerwował – kiedy był tu na ostatnim posiedzeniu senackiej Komisji Środowiska, na którym chcieliśmy rozmawiać o problemach wsi i rolnictwa. Pan minister w bardzo beletrystycznym stylu opowiadał o wszystkich problemach w rolnictwie, co zresztą spotkało się z moim uznaniem, aczkolwiek problem generalnie polegał na tym, że… Ja zadałem mu kilka pytań i zwróciłem uwagę na bodajże 3 kwestie. Jednym z tych tematów było właściwe zagospodarowanie tego bardzo wartościowego mięsa, jakim jest dziczyzna. Zwróciłem na to uwagę, bo już wtedy był problem z ASF, trwała walka z ASF. Myśmy też byli za tym, aby jak najmocniej z ASF walczyć. Problem polegał na tym, że kiedy zwróciłem uwagę na to, że będzie nadpodaż dziczyzny i że później Polski Związek Łowiecki może mieć kłopoty z wypłatą odszkodowań – bo pieniądze za dziczyznę bierze Polski Związek Łowiecki, który później musi wypłacać rolnikom odszkodowania – minister powiedział, że jak będzie trzeba, to zutylizujemy nadwyżkę. Strasznie był na mnie zdenerwowany, oburzony. Można to odtworzyć, zobaczyć na nagraniu, jak ta sytuacja wyglądała. To mnie bardzo zaniepokoiło, ale zmilczałem, bo nie chciałem wywoływać tutaj niepotrzebnych emocji.

I teraz, Panie Ministrze, mamy do czynienia z taką sytuacją, że – jak wspomniał tutaj znawca problemów rolniczych Józio Łyczak – cena żywca drobiowego leci na łeb na szyję. Dzisiaj, można powiedzieć, płaci się rolnikowi na poziomie 60% kosztów produkcji. Nie zwracają mu się nawet koszty produkcji, które wynoszą 2,90 zł za 1 kg żywej wagi drobiu. Cena wynosi 1,60 zł, 1,80 zł, a w niektórych miejscach nawet 1,50 zł. To jest rzeczywiście niedopuszczalne i ministerstwo musi podjąć jakieś działania, aby do takich sytuacji nie dochodziło. Niepokojące jest również to, że w dół leci cena żywca wieprzowego. Cena wołowiny, która jest, można powiedzieć, mięsem bardzo wysokiej jakości, też leci w dół. No, rozumiem, że mamy ograniczone możliwości, że zewnętrzne rynki nie przyjmują towaru, że restauracje nie pracują, że spowolnione zostało życie społeczne. Ja to wszystko rozumiem i dlatego mówię tutaj o Agencji Rezerw Materiałowych, która powinna odegrać istotną rolę w tym zakresie. Niestety nie mamy żadnej wiedzy na temat tego, jak Agencja Rezerw Materiałowych działa i czy ona wystarczająco dużo kupuje. Nie możemy wyrobić tu sobie żadnego poglądu, tak więc nie możemy również być spokojni o tę sytuację.

Niepokojem napełnia mnie również działanie, na które zwrócił uwagę wymieniony wcześniej Józio Łyczak, mój serdeczny przyjaciel. Otóż zwrócił on uwagę na wyprzedaż polskiego zboża z polskich magazynów. Rolnicy w tej chwili się cieszą, bo otrzymują więcej pieniędzy za zboże. No, to dobrze, że otrzymują więcej pieniądzy, ale oni te pieniądze powinni otrzymywać dużo wcześniej, a nie tylko teraz, kiedy zboża zaczynamy się pozbywać. Spójrzmy na to w perspektywie tego, o czym tutaj mówiono, o czym pan minister mówił i na co my sami zwracaliśmy uwagę, a mianowicie w perspektywie suszy. Należy się spodziewać, że jeżeli dojdzie do suszy, to plony zbóż będą znacznie ograniczone, i to nie tylko w Polsce. Jeżeli małe plony będą także na Ukrainie, na Węgrzech i w Europie Zachodniej… No, nie łudźmy się. Kiedy produkcja była sprawna, kiedy zboże się udawało, mieliśmy do czynienia z nadpodażą i rolnikom płaciło się mało. W tej chwili może dojść do takiej sytuacji, że konsument będzie płacić za chleb po 10 zł i więcej. Do takiej sytuacji może dojść, bo będzie brakowało mąki, będzie brakowało zboża i będziemy się o to zboże bić.

I dlatego znowu podkreślam, że nie wiemy, co się dzieje w Agencji Rezerw Materiałowych. Nie wiemy, czy oni mają wystarczające zapasy, czy mają taki bufor, który nas zabezpieczy i pozwoli uchronić polską gospodarkę, polskie rolnictwo i polskiego konsumenta przed tą trudną sytuacją. Panie Przewodniczący, powinniśmy dążyć do tego, żeby takie spotkanie rzeczywiście się odbyło. Myślę, że pan minister również podejdzie do tych spraw ze zrozumieniem. To są właśnie te sprawy, o których mówię, na które zwracam uwagę.

I jeszcze jedno. W tych przepisach COVID-owskich jest zapis, na który chcę zwrócić uwagę, bo dotyka on bardzo mocno rolnictwa i tego, o co ministrowie Jurgiel i Ardanowski walczyli. Chodzi o szkody łowieckie, o to, żeby odszkodowania dla rolników były właściwe. Proszę sobie wyobrazić – ja o tym wiem, bo mam kontakt z tym środowiskiem – że kiedyś cena za sarnę była na poziomie 17, 16, 18 zł, w porywach do 19 zł, a dzisiaj płaci się 7 zł, czyli o 10 zł mniej. Kiedyś płaciło się za jelenia ok. 9, 10 czy 11 zł, a teraz płaci się praktycznie 5 zł. Cena za dzika jest symboliczna. Nadpodaż dziczyzny w zakładach przetwórczych – zwracano mi na to uwagę, kiedy rozmawiałem z centralą związku łowieckiego – jest ogromna. Jest obawa, że nie będzie pieniędzy na wypłatę odszkodowań, a przecież związek łowiecki uchronił Skarb Państwa… Ja pamiętam i wszyscy pamiętamy, że 300 milionów zł z budżetu państwa miało pójść na szkody łowieckie. No, był problem ze znalezieniem tych pieniędzy w budżecie państwa, to po pierwsze. Po drugie, nikt poza związkiem łowieckim – ani urzędy wojewódzkie, ani nikt inny – nie był przygotowany do tego, żeby właściwie oszacować szkody łowieckie i wypłacić rolnikowi odszkodowanie. Te pieniądze są wypłacane dzięki temu, że związek łowiecki właściwie gospodaruje prywatnymi pieniędzmi swoich członków, ale również dzięki opłatom za dziczyznę, o których tutaj wspomniałem. W tej chwili jest nadpodaż dziczyzny, ta dziczyzna zalega w zakładach przetwórczych, zalega w magazynach. Jest ogromna nadprodukcja tej dziczyzny. Ja apelowałem w tej sprawie kilka miesięcy temu, już blisko pół roku temu, i spotkałem się z zerową reakcją, a ze strony ministra wręcz z oburzeniem. I tu mam właśnie taką, można powiedzieć, uwagę, że niepotrzebnie minister dał się wtedy ponieść emocjom. Tu trzeba podjąć współpracę z tymi zakładami czy też ze związkiem łowieckim, żeby ten problem rozwiązać.

I kolejny temat. Nie wiem, czy ministerstwu rolnictwa jest to obojętne, czy nie, ale w art. 5 tej ostatniej ustawy COVID-owskiej jest taki zapis, że na wniosek Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego, czyli de facto ministra środowiska, związek może przeznaczyć wygospodarowane przez siebie pieniądze na walkę z koronawirusem. Można na to przeznaczyć wszystek dochód, który został wypracowany w kołach łowieckich, jak również w centrali związku. No, taki zapis funkcjonuje, więc chciałbym wiedzieć, jak pan minister się do tego ustosunkowuje. Bo ja mówię, że to może być problem, że związek może paść. No, można mieć różne pomysły. Problem polega na tym, że to będzie dotyczyło rolników, wypłaty odszkodowań. Również państwo będzie miało problem, bo będziemy musieli wyasygnować pieniądze na to, żeby zapłacić za szkody łowieckie, a wcześniej je oszacować.

Poruszam te problemy, które leżą mi na sercu, nie po to, żeby krytykować, ale po to, żeby je pokazać, żeby zwrócić na nie uwagę i żeby więcej nie popełniać tych błędów, które się gdzieś po drodze pojawiają. Tu cały czas chodzi o ludzi kompetentnych, ludzi, którzy mają wiedzę, mają szerokie horyzonty i dostrzegają istotne problemy. Jeżeli ktoś tu przychodzi i reprezentuje rząd polski, to ja chciałbym usłyszeć od niego merytoryczne odpowiedzi. Nie adresuję tego wyłącznie do ministra Ardanowskiego, ale również do osób, które przychodzą na posiedzenia komisji czy Senatu i opowiadają różne historie, które czasami mijają się z prawdą. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję.

Proszę, pan senator.

Senator Ryszard Bober:

Dziękuję bardzo.

Panie Przewodniczący! Panie Ministrze! Szanowni Państwo!

Rzeczywiście problem wody, o którym w tej chwili rozmawiamy, jest chyba problemem najważniejszym. Tak naprawdę powierzanie tej sprawy 3 ministerstwom, Ministerstwu Klimatu, Ministerstwu Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi, nie służy rozwiązywaniu tych problemów, bo ulokowanie środków w różnych miejscach powoduje, że nie ma koordynatora. Potem każdy gdzieś coś zapowiada, no ale tak naprawdę nie ma faktycznych działań, które by pomogły tę wodę retencjonować. To jest chyba jeden z takich najdalej idących wniosków: powinna powstać jakaś grupa, która by rzeczywiście, Panie Ministrze, na bieżąco to kontrolowała i prowadziła uzgodnienia między ministerstwami. Chodzi o to, żeby te środki, które są zapisane, nawet w tegorocznym budżecie, były rzeczywiście wykorzystywane. No, mówimy o 3 latach, ale „Wody Polskie” niestety – z przykrością to stwierdzam – nie realizują podstawowego zadania, do którego zostały powołane. Przykro mi również, że nie mówimy w ogóle o dużej retencji, która też jest istotna, wręcz kluczowa dla rolników i dla gospodarki rolnej, jeśli chodzi o nawadnianie pól.

Nie będę już mówił o wstydliwym problemie odszkodowań za suszę, no ale docierają do nas sygnały od rolników, że nie zostały one jeszcze wypłacone za 2018 r., podobnie jak za rok 2019.

Chciałbym poprosić tutaj pana przewodniczącego, abyśmy jako komisja podjęli uchwałę skierowaną do ministra rolnictwa. No, w tej chwili jest taki przepis, który mówi, że na zasadzie zgłoszenia rolnicy mogą budować zbiorniki retencyjne do 1 tysiąca m2. To i tak jest o 100% więcej, bo było 500 m2, niemniej jednak tak naprawdę winno to być dozwolone do 1 ha. Każdy z rolników doskonale zna swoje pole. Przecież nikt nie będzie budował zbiornika na gruntach ornych, które służą do produkcji rolnej. Każdy wybiera miejsca podmokłe, gdzie najłatwiej jest zatrzymać wodę, gdzie ona do takiego zbiornika sama napływa. W tej chwili na zasadzie zgłoszenia można zbudować zbiornik do 1 tysiąca m2, do 0,10 ha, a to jest za mała powierzchnia. To powoduje problemy, które sygnalizują rolnicy.

Jest również kwestia oświadczeń po kontroli. Jeżeli już rolnik wchodzi w jakiś program, to rzeczywiście powinno być jakieś prefinansowanie w formie zaliczki, najlepiej na oświadczenie, ale nie po to, żeby tam… Bo firmy, które realizują oczka wodne, często żądają na pewnym etapie zapłaty. Takie możliwości są, ale jeżeli nie uprościmy tych działań i nie uwierzymy sobie nawzajem, to chyba będzie źle. No, rolnicy są tacy, jacy są. Nie chcą tworzyć papierów, występować do urzędów, nie chcą biurokracji. Najlepsze byłoby takie rozporządzenie: rolnik rozpoczyna pracę, potwierdza wszystko, dostaje 50% zaliczki i realizuje resztę, a rozliczenie następuje po zakończeniu inwestycji.

Panie Ministrze, jest jeszcze jedna – jak myślę, najważniejsza – sprawa dotycząca retencji. Mówię o retencji glebowej. No, naukowcy mówią wprost, że podniesienie poziomu próchnicy o 1% przekłada się na 100 tysięcy l zatrzymanej wody, wody dostępnej dla roślin w okresie wegetacyjnym. Cały czas boimy się suszy i mówimy o programach rolnośrodowiskowych, które są wdrażane. No, rolnik musi coś wykazać, rozliczyć się, a tak naprawdę z efektywnością tego jest różnie. Gdybyśmy rzeczywiście zweryfikowali programy rolnośrodowiskowe na podstawie badań glebowych, badań poziomu próchnicy, byłoby to na pewno bardziej efektywne. W ten sposób przyczynilibyśmy się do prowadzenia właściwej gospodarki. Chodzi o to, żeby podnieść poziom próchnicy, czyli tak naprawdę poprawić żyzność naszych gleb. To tyle w tej chwili. Dziękuję.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję.

Czy jeszcze ktoś chciałby zabrać głos? Nie widzę w tym momencie chętnych.

Panie Ministrze, czy mógłby się pan odnieść do pytań i wniosków, które padły?

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński:

Panie Przewodniczący! Panowie Senatorowie! Szanowni Państwo!

Rzeczywiście dużo jest tych wątków. Dziękuję za te głosy. Ja tak samo uważam, że powinniśmy zbierać opinie wszystkich ludzi, którzy są fachowcami, a dodatkowo mają jeszcze swoje gospodarstwa albo przynajmniej mają kontakt z rolnikami i są w stanie podpowiedzieć specjalistom, w którą stronę powinny zmierzać proponowane rozwiązania. No, inaczej się nie da po prostu. Zostało ukute takie sformułowanie, że mamy niewidzialnego wroga w postaci wirusa, ale w przypadku suszy też mamy do czynienia z poważnym przeciwnikiem. Tu trzeba współpracować, bo próby wszelkiego rodzaju rywalizacji w przypadku problemu suszy zaszkodzą wszystkim, a już najbardziej rolnikom.

W związku z tym chciałbym powiedzieć, że rzeczywiście… Może najpierw odniosę się do tego, o czym mówił pan senator Łyczak. Rzeczywiście w listopadzie był koniec naboru wniosków o odszkodowania suszowe. Jeszcze w ubiegłym roku, tak jak powiedziałem, zostało wypłaconych 400 milionów. W tym roku udało się wypłacić 500 milionów. Przypomnijmy sobie, że sekwencja zdarzeń była taka, że w tym roku wyjątkowo… Ja nie mam aż takiego doświadczenia na tym stanowisku, na którym jestem, ale chyba po raz pierwszy od 10 lat budżet państwa został przyjęty dopiero pod koniec marca. Te odszkodowania były zapisane, ale nie można było… Wielu rolników mówiło do mnie: dlaczego na bazie prowizorium budżetowego nie można było tego wypłacić? No, oczywiście czas miał tutaj znaczenie, bo w momencie, kiedy okazało się, że budżet został podpisany przez pana prezydenta, te priorytety… Walczyliśmy w Sejmie i Senacie o to, żeby chociaż te 280 milionów znalazło się w tegorocznym budżecie. Udało się to przegłosować, ale wciąż, tak jak mówiłem, nie został wypłacony ten brakujący 1 miliard zł. Liczba rolników, którzy dostali zaliczki powyżej 5 tysięcy, wynosi raptem 36 tysięcy. Oni mają większe gospodarstwa, więc również te wypłaty muszą być większe. Wypłaty dla tych 36 tysięcy rolników sięgają kilkuset milionów złotych. Mam tutaj dane i mogę zaraz przytoczyć konkretne liczby, jeśli chodzi o te wypłaty.

Robimy naprawdę wszystko, żeby zachować tę płynność, o której mówił pan senator, żeby na wiosnę były możliwe zakupy. Ja rozumiem, że to jest zła wiadomość dla rolników, że rolnicy nie lubią takich odpowiedzi, ale we wszystkich współpracujących z nami bankach, najczęściej w bankach spółdzielczych, były, są i nadal będą dostępne kredyty z oprocentowaniem 0,5%. Daje to możliwość zapewnienia płynności pracy gospodarstw, właśnie tej płynności, o której pan senator mówił. Chodzi o to, żeby można było kupić nawozy, żeby można było kupić środki do produkcji, żeby można było kontynuować produkcję, bo terminy agrotechniczne są nieubłagane i nie można wychodzić w pole w maju, jeśli coś trzeba zrobić już… No, w tym roku już w lutym było to możliwe.

Rzeczywiście podjęliśmy bardzo intensywne rozmowy z Komisją Europejską, z komisarzem Wojciechowskim, właśnie w zakresie pewnych przesunięć. Wobec kryzysu COVID-owskiego uznaliśmy, że potrzebne są szybkie działania, i to takie, które – jak mówiłem na początku naszego spotkania – zostały już zarzucone przez Komisję. Tak jak panowie senatorowie mówiliście, po prostu trzeba podjąć działania interwencyjne. Niestety nie wszystko było możliwe, ale bezpośrednio po świętach Wielkiejnocy minister Ardanowski wystosował list do komisarza Wojciechowskiego, wnosząc o różnego rodzaju przesunięcia, interwencje, działania, dofinansowanie kredytów.

W ramach PROW mamy również dostęp do 50 milionów euro z Banku Gospodarstwa Krajowego. To jest fundusz, który dzisiaj jest przeznaczony na modernizację gospodarstw rolnych czy też przetwórstwo. Zamieniliśmy te środki na gwarancje dotyczące kredytów obrotowych, również dla małych i średnich przedsiębiorstw, które zajmują się produkcją podstawową. Jeśli chodzi te kredyty, to jesteśmy na finiszu. Potrzebna jest jeszcze tylko umowa, takie porozumienie, pomiędzy ministrem Ardanowskim a prezesem Banku Gospodarstwa Krajowego. Tak że my to finalizujemy. Okazało się, że w bardzo szybkim trybie wskazaliśmy 1 miliard euro, jeszcze z PROW, jak tylko pojawiły się sygnały… Jak mówię, w marcu nad tym pracowaliśmy, a już w kwietniu zostały wysłane środki.

Informacja, która przyszła, bodaj, w ubiegłym tygodniu, jest taka… Z różnych działań poszukiwaliśmy… Minister Ardanowski co tydzień – może szybko odpowiem co do współpracy z partnerami – najczęściej w czwartek albo w piątek, spotyka się na godzinnym czy półtoragodzinnym spotkaniu z przedstawicielami izb rolniczych i wszystkich organizacji branżowych, a jest ich kilkadziesiąt. Tam były takie głosy, już miesiąc temu, i Wiktora Szmulewicza, prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych, i rolników, szefów związków branżowych, że nabory na modernizację gospodarstw rolnych czy inne działania mogą być utrudnione. W związku z tym zasugerowaliśmy, żeby nie rezygnować… No, na początku roku obiecaliśmy nabory na wszystkie działania i w żaden sposób od tego nie odchodzimy. Jednak chcielibyśmy ograniczyć pewną pulę na poszczególne działania, tak żeby wygospodarować 1 miliard zł z tego PROW, który zresztą się kończy i który musimy szybko finalizować. Właściwie teraz jest czas wdrażania kolejnych działań, a nie przeciągania, bo ten rok n + 3 już się zaczyna, jest rok 2020, a w 2023 to już trzeba będzie rozliczyć te pieniądze, wtedy jako kraj będziemy musieli się rozliczyć. A przecież nigdy nie oddawaliśmy pieniędzy i teraz też nie chcemy tego zrobić. Jednak jest tu duże zawirowanie. W ubiegłym tygodniu przyszły informacje z Komisji Europejskiej, że jest zgoda na taką specregulację, która dotyczy 1% PROW, czyli 100 milionów euro. My sugerowaliśmy 1 miliard euro, ale dostaliśmy zgodę na 1%, tak jak jest w całej Unii Europejskiej. My jesteśmy w o tyle dobrym położeniu, że jako państwo mamy jeszcze środki w PROW, ale są takie państwa, które nie mają środków w PROW. Tak że dodatkowych pieniędzy z Komisji Europejskiej nie ma, a właściwie są, ale za chwilę powiem na co. Jeśli chodzi o PROW, to ci, którzy mają jeszcze do dyspozycji… Można ten 1% środków puli ogólnej PROW, czyli w naszym przypadku 100 milionów euro… Mając takie pieniądze, chociaż 100 milionów euro dla osoby prywatnej to są pewnie ogromne pieniądze, ale dla wszystkich polskich rolników dotkniętych kłopotami… Od kilku dni siedzimy w ministerstwie i zastanawiamy się, co z tym zrobić, bo nie wiadomo komu, kogo i w jakim stopniu wspierać. Czy rynek wołowiny, czy drobiu? W ostatnich dniach słyszymy o problemach rynku wieprzowiny, co prawdopodobnie, chociaż nie chcemy tu jeszcze niczego rozstrzygać, jest związane z importem mrożonego mięsa do przerobu. No, staramy się to analizować. Są też ogromne problemy, ale bardzo chcielibyśmy podtrzymać, nie tylko w górach, produkcję jagniaków, które były wysyłane do Włoch. Ta produkcja owczarska jest nam bardzo potrzebna, tych producentów trzeba by wesprzeć. Mówiliśmy o wielkich stratach na rynku kwiatów, tych sprzedawanych na wiosnę. Zgłaszają się… Nawet ci, którzy prowadzą gospodarstwa agroturystyczne, mówią, że stracili już majówkę, stracili już zagrody edukacyjne itd. Tak że wszyscy meldują, że mają poważne problemy gospodarcze, wszyscy, którzy prowadzą produkcję rolniczą.

Wczoraj mieliśmy akcję polegającą na tym, że w ciągu kilku godzin trzeba było przygotować jakieś regulacje dotyczące pracowników z Ukrainy. Minister zdrowia bardzo stanowczo stawia te sprawy, obawiając się z kolei zawleczenia kolejnych setek ognisk choroby, i mówi, że dopóki nie stworzymy z ministrem Pinkasem, głównym inspektorem sanitarnym, precyzyjnych zasad, to ministerstwo nie zgodzi się, nie pozwoli na przyjazd pracowników sezonowych do pracy przy zbiorze truskawek, a za chwilę malin, później borówek itd. Również w warzywnictwie jest to bardzo ważne. Są takie branże, w których pracy ręcznej na inną po prostu nie da się zamienić. O ile Polacy wciąż jeżdżą do pracy do Niemiec czy Francji, czy innych państw, o tyle do Polski, podobnie jak do innych krajów… Tylko różnica stawek między państwami powoduje, że opłaca się tak pracować. Dlatego przyjeżdżało do nas rocznie te 50 czy 60 tysięcy pracowników sezonowych. Tak że tu jest znowu taki dylemat, jak tu pomóc, jak spowodować, żebyśmy za miesiąc nie rozmawiali o tym, że nie ma kto zbierać plonów, że np. gniją na polach owoce miękkie. To jest realne zagrożenie, stąd zaproponowaliśmy regulacje – jeszcze wczoraj o 20.00 to było wysyłane – i czekamy na decyzje. Minister Ardanowski dzisiaj rano ma osobiście rozmawiać z ministrem Szumowskim, tak żeby zatwierdzić te procedury i uznać, że one są na tyle bezpieczne, że… Powiem szczerze, że rolnicy zorganizowani w związkach są tutaj bardzo otwarci na współpracę, chcą zorganizować kwarantannę w swoich gospodarstwach, chcą nawet partycypować w transporcie tych pracowników od granicy, mówią nawet o opłaceniu dla nich testów serologicznych, tak żeby tylko mieć tych pracowników sezonowych. Chociaż jest takie ryzyko, że jak już te osoby przekroczą granicę, to nie wiadomo, co się z nimi stanie. Jest taki pomysł, żeby musieli się zameldować w ciągu 24 godzin w tym, że tak powiem, docelowym gospodarstwie, które wystawiło im wizę do pracy.

Tak że to obrazuje – w ten sposób chcę to pokazać – jak wiele branż jest dotkniętych różnego rodzaju problemami, najróżniejszymi, począwszy od suszy, poprzez COVID, aż po problemy z eksportem itd., itd. Staramy się każdemu… No właśnie, staramy się to wyważyć. Zastanawiamy się, czy na rynku mleka problemy są równie… Bo to jest kwestia wyboru mniejszego zła. Czy na rynku mleka te problemy są równie trudne jak na rynku wołowiny? No, skłaniamy się do tego, że raczej rynek wołowiny, prawie w całości zależny od eksportu, jest chyba bardziej dotknięty. Na pewno też rynek drobiu, a jak rynek drobiu, to znowu nie wiadomo, jakie pieniądze musielibyśmy mieć, żeby przy tak ogromnym potencjale produkcji… Jak podzielimy te 100 milionów euro przez liczbę rolników, to nawet gdybyśmy znaleźli jakiś klucz odcięcia, powiedzieli: dotyczy to tylko tych, którzy mają produkcję rynkową, tych, którzy mają produkcję towarową… No, ale któremu z nich powiedzieć: za mało produkujesz, żebyśmy dali ci odszkodowanie. To są naprawdę wielkie dylematy. Musimy o tym zdecydować w tym tygodniu albo najpóźniej na początku przyszłego, a to dlatego, że akurat co do tego mechanizmu, który wprowadziła Unia Europejska, trzeba zmiany rozporządzenia 1305, tego bazowego rozporządzenia dla PROW. Tak że musimy tu szybko te rozwiązania zaproponować, zgłosić je do komitetu monitorującego i stworzyć w agencji restrukturyzacji cały mechanizm wypłaty. Komisja życzy sobie, żeby te pieniądze były wypłacone na konta do końca roku. Oczywiście, że jak już pomagać, to szybko albo wcale. Jednak to ma być tak, że te premie muszą trafić na konta jakiejś konkretnej grupy rolników, i to jest coś, co nas właściwie teraz zajmuje. My wiele sił poświęciliśmy na tworzenie nowego PROW 2021–2027, mieliśmy już kilka spotkań… Przy okazji zachęcam panów senatorów do tego, żebyście, o ile możecie, włączyli się w to, będziemy wysyłali wam wszystkie informacje. Tak że rozstrzygnięcia w nowym PROW dotyczące czy to wody, czy instrumentów zarządzania ryzykiem… Niektóre państwa, jak Niemcy, czy inne państwa mają instrumenty zarządzania ryzykiem w rolnictwie, czytaj: dopłaty, np. do wzajemnych ubezpieczeń. Tak że to tak sygnalnie, żeby tutaj za dużo przy mediach nie obiecywać. Na pewno jest taki pomysł, żeby w nowym PROW wprowadzić instrumenty zarządzania ryzykiem, czytaj: dopłaty do ubezpieczeń wzajemnościowych, czyli polegających na tym, że rolnicy stworzą system wzajemnościowy i będą musieli współpłacić, ale będą mieli solidne wsparcie ze środków publicznych, również z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, co dotychczas w ogóle się nie zdarzało. Tak że to jest…

(Senator Ryszard Bober: …Z hodowcami przeważnie.)

Tak jest. Myślę, że w części te plany…

Tak, zgadzam się, Panie Senatorze. Myślę, że gdyby nie pandemia, to już teraz mielibyśmy te rozstrzygnięcia. No, mamy tak wielu VAT-owców, mamy wbrew pozorom kilkanaście tysięcy rolników prowadzących rachunkowość FADN, czyli mamy wielką bazę… Mechanizm podzielonego VAT daje nam pełną wiedzę czy może wystarczającą wiedzę do tego, żeby odpowiednio kierować się przy tych wypłatach.

Dodajmy jeszcze… Ponieważ zasycha mi w gardle, to, jak myślę, wesprę się tutaj i pani czy pan dyrektor powiedzą… My apelowaliśmy do komisarza Wojciechowskiego o 2 sprawy: o przesunięcia w PROW na 1 miliard euro – niestety mamy 100 milionów – jak również o interwencję rynkową, interwencję na rynkach: mleka, serów, jagnięciny i oczywiście wołowiny. Te rozstrzygnięcia od jutra wchodzą w życie.

Nie wiem, czy pani dyrektor, czy pan dyrektor… Może wymieńcie te regulacje, które od jutra wchodzą w życie, bo to u was, w KOWR, będzie realizowane. Tak że coś się udało tutaj zrealizować i warto o tym publicznie powiedzieć, bo to jest coś, na co rynek bardzo czeka. Prawda?

Nie wiem, Panie Przewodniczący, czy pan dyrektor, czy…

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

To już pan tu wyznacza.

(Głos z sali: Pan dyrektor.)

Proszę.

Dyrektor Departamentu Interwencji Rynkowych w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa Michał Wójciak:

Dziękuję bardzo.

Michał Wójciak, dyrektor Departamentu Interwencji Rynkowych, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.

Oczywiście, są gorące dni, ta interwencja właśnie startuje. Przypominam mleczarzom, że od 1 marca funkcjonuje mechanizm interwencyjny, tj. interwencyjny skup mleka, gdzie jest ustalona stała cena – 169 euro za kwintal. Firmy, które zdecydują się na tę interwencję, mogą zwracać się do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, podobnie jak wtedy, kiedy realizowaliśmy to w tym samym systemie w latach 2015–2017. Wtedy, dla przypomnienia, zostało skupione do magazynów 36 tysięcy t i my w imieniu agencji restrukturyzacji jako agencji płatniczej administrowaliśmy tym zasobem. Sprzedaliśmy wszystko, rozliczyliśmy się do zera, w chwili obecnej w magazynach jest poziom zerowy.

Jeśli chodzi o nowe instrumenty, które startują, to są to instrumenty w postaci innego mechanizmu, pod nazwą „prywatne przechowywanie”. W wypadku branży mlecznej dotyczy to produktów pod nazwami: odtłuszczone mleko w proszku; masło; sery. W wypadku produktów mięsnych dotyczy to produktów pochodzących od bydła rzeźnego oraz jagnięciny i koziny. Mechanizm, tak jak pan minister powiedział, już startuje, w dniu dzisiejszym wchodzą w życie rozporządzenia Unii Europejskiej, a w dniu jutrzejszym następuje rozpoczęcie przyjmowania wniosków. Bardzo istotne jest to i w tej chwili na to czekamy, aby Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – wspólnie przygotowywaliśmy projekty warunków oraz formularzy, za pomocą których będzie można aplikować o tę pomoc – jak najszybciej zawiesiła te warunki u siebie, na swojej stronie, ponieważ to ona jest właściwą agencją płatniczą, czyli prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa powinien opublikować te warunki zarządzeniem i wprowadzić je w życie. Nasi ludzie w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa, co prawda, w ograniczonym zasobie… Sygnalizowałem panu ministrowi – prosząc o pomoc – że jeżeli skala wniosków będzie duża, to przy obecnym stanie osobowym będzie ciężko zrealizować to sprawnie, w ramach tej interwencji. Ustaliliśmy z przedstawicielami branż mięsnych i mlecznych, że nasi ludzie w momencie, kiedy te warunki znajdą się na stronie, będą pod telefonami, do dyspozycji. Jeżeli przedsiębiorcy będą mieli jakiekolwiek problemy, to będą mogli dzwonić do odpowiednich specjalistów, specjalistów przez duże „s”, będą do nich kierowani i ci będą im pomagali w problemach związanych z wypełnieniem tych wniosków.

Jednocześnie apeluję do wszystkich podmiotów, które potencjalnie chcą aplikować, żeby sprawdziły, czy mają nadany tzw. numer EP, czyli numer w ewidencji producentów. Taki numer otrzymuje się w powiatowych biurach Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jeśli ktoś tego nie ma, to jest prośba, aby jak najszybciej udał się do biura i poprosił o jak najszybsze, w zasadzie błyskawiczne… Chodzi o to, żeby nie czekać z procedurą – w trybie k.p.a. obowiązują pewne terminy – tylko poprosić o natychmiastowe wydanie, ze względu na wyjątkową sytuację. Tu jest apel do przedstawicieli powiatowych biur agencji restrukturyzacji, żeby w tych sytuacjach nadawać ten numer natychmiast, tak żebyśmy mogli wystartować.

Proszę państwa, w zasadzie na wszystkie mechanizmy – może poza rynkiem sera, na który jest przydział kwotowy dla kraju – przydzielone są kwoty globalne, dla całej wspólnoty europejskiej. Ci, którzy będą sprawniejsi i szybsi w składaniu wniosków, mają większe szanse na uzyskanie pomocy. Pierwsza kwota, która będzie odliczana, dotyczy jutrzejszego dnia. 7 i 8 maja to są te 2 dni, które zostaną zaraportowane we wtorek do Komisji Europejskiej. Komisja wszystko podliczy. Oczywiście nabór będzie trwał nadal, ale teoretycznie może być taka sytuacja, że w przypadku niektórych produktów skala złożonych aplikacji o pomoc, w całej Unii Europejskiej, może być tak duża, że Komisja Europejska może zamknąć nabór już po wtorku, zakończyć go na tych 2 dniach. Dlatego jest apel, abyśmy się sprężyli i postarali, jeżeli możemy, w ciągu tych 2 dni, czyli w dniu jutrzejszym i w piątek, złożyć maksymalnie dużo wniosków. Jesteśmy do państwa dyspozycji. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję.

Czy pan minister chciałby jeszcze coś dodać?

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński:

Tak. No, mimo że czas leci, jest jeszcze wiele wątków, o których nie powiedziałem, do których się nie odniosłem, jak sprawa łączenia agencji i łączenia czy wspierania potencjału instytucji. Naprawdę, powiem szczerze, myślimy o tym. Były przygotowane projekty regulacji dotyczące takiej funkcjonalnej współpracy albo wręcz łączenia instytucji. Ponieważ nie jest to jeszcze do końca… Ponieważ decyzje nie zostały jeszcze podjęte, a to są bardzo wrażliwe sprawy, nie chciałbym w tym momencie o tym mówić, ale naprawdę mimo tych wszystkich innych spraw sprawy strukturalne i dotyczące współpracy ośrodków doradztwa z innymi instytucjami… Myślimy oczywiście o Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa, o stacjach chemiczno-rolniczych. Jest też sprawa, o której mówił pan senator Bober, czyli kwestia próchnicy, węgla organicznego w glebie. To tu się zaczyna pojemność wodna gleby. Tak że nad tym trzeba również pracować. Dużo zależy od tego, czy rolnik ma wiedzę, także związaną z wapnowaniem, z zawartością mikroorganizmów itd., itd. Tutaj niejako zaczyna się ta retencja. Wiedza o tym, czy gleba ma potencjał, żeby wodę magazynować… No, rzeczywiście, kiedy instytucje są od siebie oderwane, nie ma związku między badaniami… Umówmy się, że badania gleby przeprowadzane raz na 4 lata – one są wymogiem formalnym, musi być taki załącznik, żeby ktoś dostał jakiekolwiek dopłaty – to przecież nie jest baza do samowiedzy rolnika o tym, co jest na jego polu. To samo jest, jeśli chodzi o wapnowanie, 70% gleb to są gleby kwaśne i na tych glebach, szczególnie teraz, po prostu nie da się osiągać plonów, jeżeli nie będzie się tu aktywnym. Zgadzam się, że współpraca instytucji i takie bardzo praktyczne działanie… Łączenie czasem może spowodować więcej zamieszania, bo ten proces zawsze trwa… No, na pewno konsolidacja to jest oszczędność środków, koordynacja to jest właśnie coś, nad czym pracujemy. Także instytuty naukowe, nasze instytuty – o czym się przekonałem we wcześniejszej mojej pracy, co również teraz zobaczyłem – mają naprawdę bardzo duży potencjał, jak np. instytut weterynarii w Puławach. No, a problemy są ogromne, są problemy z ASF czy z innymi chorobami. Nie byłoby tak wielkiego eksportu, gdybyśmy nie mieli sprawnych służb, które weryfikują i kontrolują polską żywność. Nie tylko instytut w Puławach, który jest rozpoznawalny na arenie międzynarodowej, ale każdy instytut z osobna… Niestety w innych resortach, np. w ministerstwie nauki – ja jestem w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju – są takie poglądy, że te nasze instytuty… że instytuty z innych resortów połączyły się w tzw. sieć Łukasiewicz, a nasze są niezorganizowane. Pracujemy nad tym, żeby instytuty naukowe efektywnie wykorzystywały swój potencjał i się łączyły. Instytut Technologiczno-Przyrodniczy w Falentach czasem trochę powiela się z tym, co robi IUNG. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że IUNG jest tu takim instytutem, który mógłby dodać… Podobne sprawy w warzywnictwie czy ogrodnictwie robi instytut w Skierniewicach. Czyli tutaj jest wiele do zrobienia. Ale pod względem potencjału badawczego i naukowego, jak i takiego praktycznego… Ostatnio 5 marca mieliśmy w Puławach wielką konferencję dotyczącą właśnie mechanizmów zatrzymywania wody, z udziałem Hiszpanów, z udziałem przedstawicieli Izraela, którzy mówili nam o wykorzystywaniu brudnej wody i różnych związanych z tym rozwiązaniach, co wcześniej, powiedzmy sobie szczerze, mało nas interesowało. Teraz interesuje nas każde doświadczenie pracy i upraw w ekstremalnych warunkach, po to, żebyśmy stopniowo do tych rozwiązań dochodzili. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że mamy tu pewne zaniedbania czy, powiedzmy, kłopoty od wielu lat. No, w Hiszpanii jest 1 tysiąc 900 zbiorników, a u nas jest 100 zbiorników, jeżeli już mówimy o retencji. W Polsce rentencjonujemy 6,5% wody, w Hiszpanii retencjonują 45% wody. Tak że taka jest skala. Dotychczas cały system był związany z tym, żeby jednak osuszać, a nie odprowadzać wodę, ze względu na nadmiary w przypadku powodzi itd. W związku z tym jest tutaj wiele do zrobienia i co do tego całkowicie się zgadzam.

Tak że to może tyle, żeby nie zagadywać tutaj panów senatorów. To są sprawy, które… Ja też wierzę w koordynację. Jeśli każdy u siebie coś robi… Zresztą musieliśmy poważnie odpierać takie, powiedzmy sobie szczerze, demagogiczne wezwania do boju. Np. były takie głosy, że skoro w PIW w Puławach są urządzenia typu PCR, które mogłyby się nadać do testowania koronawirusa, to dlaczego instytut tego nie robi. No, dlatego że gdyby oni zaczęli pracować na materiale ludzkim, straciliby akredytację i nie mogliby już eksportować polskiej żywności itd. Zaczęły się różnego rodzaju pytania: ile mamy urządzeń, które inne instytuty… No, mamy urządzenia. I w instytucie biotechnologii w Warszawie, i w instytucie w Puławach, który przecież sprawdza właśnie koronawirusy. Bardzo zaawansowane, międzynarodowe badania nad wirusami roślinnymi robi prof. Mrówczyński w Instytucie Ochrony Roślin w Poznaniu. No, ale tam też jest tak, że jak materiał roślinny, to nie ludzki, na pewno… Czyli, jak mówię, pracujemy, a z różnych stron tacy przychylni… To naprawdę były bardzo przychylne głosy, ale chyba z braku zrozumienia zagadnienia powodowały tu dodatkowe zawirowania.

Jeżeli chodzi o szkody łowieckie, to potwierdzam, że jest z tym pewien kłopot. Do pewnego stopnia, kiedy te biedne ośrodki doradztwa rolniczego zaczęły się tym zajmować, w jakiś sposób ta praca tam szła. Chociaż tutaj jest inny problem, o czym pan senator powiedział, czyli problem zagospodarowania, w związku z ASF i nie tylko, tego pozyskiwanego mięsa. No, znam przykłady, w których koła łowieckie, np. w ramach programu Leader budują sobie takie inkubatory przetwórstwa, po to, żeby samodzielnie przynajmniej próbować zagospodarować to, co pozyskały. To jest wyzwanie.

Ja nie chcę tutaj udawać, że znam się na wszystkim i że to jest bardzo bliski mi temat, bo nie jestem myśliwym, ale zapisałem to sobie, Panie Senatorze, i jak będzie trzeba, to będziemy mogli przynajmniej próbować o tym rozmawiać.

Sprawdzę też to, o czym mówił pan senator Bober, czy jest możliwe teraz… Bo nabór już trwa, ten nabór w sprawie nawodnienia w ramach „Modernizacji”, on został tylko przedłużony, jak wiemy, do 20 lipca, a w trakcie naborów zmiany zasad gry są prawie niemożliwe.

(Senator Ryszard Bober: Część województw, samorządów również asygnuje środki w ramach własnych programów…)

Jasne. Ja bym chciał powiedzieć, że…

(Senator Ryszard Bober: …Tam też ten program mają i muszą dostosować się do wymogów typu 1 tysiąc m, a…)

Tak, zapisałem. Będziemy chcieli…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

I nawet tutaj, o czym panowie senatorowie też mówiliście… Ja obserwuję to, że spółki wodne są w bardzo różnej kondycji, ale też mają one różne źródła finansowania. To są samorządy województw, wojewodowie, są jakieś pieniądze z PROW i to trzeba również skoordynować. Dla spółek wodnych chcemy przygotować takie jednorodne, po pierwsze, regulacje, a po drugie, system wsparcia. No, żeby było jasne, jedne spółki wodne są aktywne i potrafią 0,5 miliona zł pozyskać, świadczą usługi na rzecz gminy – w województwie, z którego pochodzę, też są takie przykłady, bardzo sprawnych spółek – a inne spółki wodne sprzedają wszystkie maszyny i nie są w stanie nawet składki ściągnąć. Ja dostałem ostatnio… To jest 60 zł rocznie i ja oczywiście zapłaciłem. Ale gdyby nawet od wszystkich ściągnięto te składki, tak niskie, to nie wiadomo co z tymi drobnymi środkami zrobić. Tak że to jest wielkie wyzwanie. Dotychczas to było marginalne, to była marginalna organizacja, powiedziałbym nawet, taka troszkę fasadowa. Dzisiaj jej ranga po prostu rośnie. Odpowiedzialność rolników, którzy wybierają swoich przedstawicieli do spółek wodnych, również rośnie. Tak że nad tym będziemy pracowali.

Będę chciał kontaktować się w sprawie tych problemów, najogólniej mówiąc, związanych z dziczyzną, chociaż nie wiem, czy jestem w stanie… Na pewno też w związku z tymi płatnościami, spróbujemy tu zastanowić się jeszcze, czy to jest możliwe. Na ten moment, jak mówię, najbardziej zajmuje nas interwencja, o której mówił pan dyrektor Wójciak, no i te 100 milionów euro… ten 1% z PROW, który chcemy dać w tym roku dla tych rolników, którzy są dotknięci… Zobaczymy, w jakim trybie, w jakiej procedurze te pieniądze będziemy rozdzielali, bo to jest premia, ale jednak trzeba ten mechanizm wypłaty przez agencję restrukturyzacji znaleźć. To tyle, Panie Przewodniczący.

Senator Zdzisław Pupa:

Ja tylko zdanie, w związku z tym, co pan minister odpowiedział w kierunku rozwiązania pewnych problemów… Jeżeli mówimy o problemie dziczyzny, to będzie zależało… Chodzi o to, żeby związek łowiecki miał pieniądze na to, aby mógł płacić rolnikom odszkodowania. A działania zmierzają ku temu, że związek praktycznie może zbankrutować i pieniędzy nie będzie miał, rolnicy zostaną z problemem i to poważnym. Łącznie tutaj… poruszyłem też temat zagospodarowania wysokiej jakości żywności, jaką jest dziczyzna. Był swego czasu program „Dobre z lasu”. Dobrze by było, gdyby ktoś tym stymulował. Skoro bierzemy się do jakiegoś działania, np. związanego z eksterminacją dzika, to dobrze by było, żebyśmy mieli jakiś pomysł na to, jak to zagospodarować i co zrobić z tym, żeby nie zmarnować dobra, które może być wykorzystane. To jest kwestia społeczna i gospodarcza.

Poruszyłem również temat spółek wodnych. Chciałbym, żeby… Nikt nie oczekuje teraz odpowiedzi, ale ja ten temat poruszyłem i dobrze by było, żebyśmy na którymś tam spotkaniu uzyskali odpowiedź, co się dzieje z tymi spółkami wodnymi. To jest to, o czym pan minister mówił… Ja mówię, pan minister Ardanowski ma bardzo dobrą beletrystykę, pięknie mówi. Jednak problem polega generalnie na tym, żebyśmy to przełożyli na konkrety, na działania, na życie. Ja wiem, że od razu nie da się tego zrobić, ale chodzi o to, żebyśmy przynajmniej jakąś, można powiedzieć, ścieżkę dochodzenia do pewnych celów zrobili. Wtedy będzie jasność, co i kiedy uda się zrobić. Wiadomo, że budżet nie jest z gumy, a jeszcze wobec tej trudnej sytuacji związanej z wirusem… Trzeba to wszystko na spokojnie jakoś poukładać. O to mi tylko chodziło. Ja nie oczekuję odpowiedzi w formie jakiegoś wywodu, tylko normalnie zastanowienia się, przemyślenia pewnych spraw i podjęcia jakiegoś wspólnego roztropnego działania. Dziękuję.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński:

Na jeden i na drugi temat, a szczególnie związany ze spółkami wodnymi, którymi się zajmuję, będę gotów już wkrótce przedstawić informacje i, jak pan senator powiedział, ścieżkę działań. Dzisiaj jeszcze przekażę kwestię dziczyzny, bo jak mówię, sam się tym nie zajmuję, to jest temat też dla innego resortu, ale u nas też będę to przekazywał, bo jest to problem w ramach ministerstwa rolnictwa.

Senator Ryszard Bober:

Ja chcę tylko przypomnieć panu senatorowi, że umówiliśmy się, że w maju pochylimy się jednak nad prawem łowieckim i to ma być gdzieś tam wpisane do programu pracy komisji. Myślę, że małymi krokami będziemy musieli do tego problemu, tematu wrócić i z nim się zmierzyć.

Panie Ministrze, mam krótkie pytanie, bo rzeczywiście jest rozbieżność. Jeden PROW, PROW ryby, a zwykły PROW realizowany przez ministra rolnictwa. W jednym obowiązują COVID-owskie obostrzenia, w drugim nie. W jednym z automatu jest wydłużenie… Taka rozbieżność jest. No, sygnalizują mi z województwa, że taką mamy sytuację, że rzeczywiście pewne… Mówię o wydłużeniu chociażby terminów realizacji, tam muszą pisać… proceduralnie wszystko czynić, a tutaj wszystko idzie z automatu.

I jeszcze jedno. Będę składał na dzisiejszym posiedzeniu oświadczenie w sprawie poszkodowanych rolników z grupy „Ziarno”. Jednym z pytań będzie pytanie dotyczące utworzenia Funduszu Solidarnościowego w ramach… No, już kiedyś rozmawialiśmy, Panie Przewodniczący, na ten temat. Dziękuję.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję.

W sumie niejako przeszliśmy do drugiego punktu, bo omówiliśmy interwencje na rynku. Pan dyrektor Wójciak już to prezentował, czyli mamy rozpatrzone 2 punkty.

Jeszcze o głos prosił pan wiceprzewodniczący Błaszczyk.

Senator Przemysław Błaszczyk:

Dziękuję, Panie Przewodniczący.

Panie Ministrze, widzimy, że ten okres, kiedy nie ma posiedzeń komisji, nam doskwiera, problemów jest bardzo dużo i tutaj była bardzo szeroka dyskusja, o wielu aspektach. Ja chciałbym tylko parę uwag dodać do dzisiejszego posiedzenia.

Pierwsza sprawa: „Wody Polskie”. Dopóki ta instytucja nie zacznie dobrze i prężnie działać, będziemy mieli problem, bo ona nadal kuleje, wiem, bo mam z nią w jakiś sposób styczność, wnoszę opłaty i wiem, jak to wygląda.

Druga sprawa, bardzo ważna, Panie Ministrze, o czym pan tu wspominał, a mianowicie chodzi o kredyty. Miałem taki przypadek, taką interwencję w ubiegłym tygodniu, że zgłosiła się do mnie osoba, samorządowiec, dość sprawna, która ma gospodarstwo rolne. Ona miała kredyt obrotowy, ten kredyt obrotowy skończył się właśnie w tym okresie, chciała go przedłużyć i otrzymała od banku informację – a to było 900 tysięcy zł – że połowa spłaty jest natychmiastowa, a przedłużenie tylko na rok. Mam taką prośbę. Wiem, że w ramach tarczy w BGK jest zabezpieczenie, są gwarancje. Ona też się odwoływała, wystosowała pismo do banku, wstrzymano decyzję na 2 tygodnie. Ale jest taka prośba do pana ministra, żeby z zrzeszeniami banków, prezesami banków spotkać się i porozmawiać, ustalić, żeby nie następowały takie radykalne kroki w sytuacji, kiedy jest COVID, ciężkiej sytuacji na rynku rolnym, w sytuacji, kiedy tak naprawdę jesteśmy dopiero na tym etapie wiosennym, plony i wszystkie zbiory będą na jesieni, a banki już zaostrzają swoją politykę kredytową i bardzo ostro tutaj ją zmieniają. Ja byłem przekonany, że te kredyty obrotowe są raczej odnawialne, dalej przesuwane i nie ma z tym problemów. Teraz miałem taki przykład, kiedy ta osoba była dość sprawna, ale gorzej, jeżeli będzie to rolnik, który nie ma aż tak szerokiej wiedzy i zgodzi się… Ta osoba w tym samym dniu była wezwana – akurat tam byłem – na godzinę 14.00 na podpisanie aneksu, nie zgodziła się, była dyskusja trwająca parę godzin i przesunięto to na za 2 tygodnie, zrobiono taki aneks. Tak że są takie problemy. Jeżeli do tego jeszcze dojdą takie drastyczne decyzje banków, to naprawdę gospodarstwa sobie z tym nie poradzą. Dziękuję.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński: Panie Senatorze…)

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Tak, proszę, Panie Ministrze.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński:

Panie Senatorze, chciałbym powiedzieć, że jeśli chodzi o te kredyty obrotowe, to naprawdę potrzebny jest tylko podpis, porozumienie ministra rolnictwa z prezesem Banku Gospodarstwa Krajowego, bo wszystkie inne sprawy już załatwiliśmy. Te kredyty, gwarancje w kwocie 50 milionów euro są już postawione do dyspozycji. Mieliśmy spotkanie ze Związkiem Banków Polskich i ta wiedza została przekazana. Ja oczywiście bardzo chętnie tu przyjmę informację, bo poprzez interwencję w tej konkretnej sprawie pokażemy, że to działa lub że nie działa. Dlatego lubię brać takie sprawy, bo wtedy wiem, czy coś w praktyce działa. To, co, jak mówię, co przekazuje mi departament, Bank Gospodarstwa Krajowego, Związek Banków Polskich… Mówią, że wszystko jest w porządku. Ja też to sprawdziłem i dostałem sygnał od paru rolników: mówisz w telewizorze, że są półprocentowe kredyty, a w moim banku spółdzielczym ich nie ma. No, natychmiast zaczęliśmy działać, bo po prostu to jest tylko zapotrzebowanie z agencji, i już zostało to rozwiązane. Tak że tym też chciałbym się zająć, bo to są sprawy, na których bardzo nam zależało.

Powiem szczerze, no, nie chcę… Ja nie jestem taką osobą, która zganiałaby coś na Unię Europejską, ale chcieliśmy jeszcze jeden bardzo dobry mechanizm zaproponować i niestety odrzucono nam tę propozycję. Mianowicie, wiedząc jaka jest sytuacja… 5 mechanizmów finansowych już mamy. Tak? Z BGK, dla małych i średnich przedsiębiorstw działających w produkcji podstawowej, są kredyty, w przypadku których minister Emilewicz znalazła pieniądze na dopłaty do oprocentowania. Czyli każdy rodzaj, że tak powiem, graczy na rynku rolniczym, a więc rolnicy prowadzący i małe i średnie przedsiębiorstwa, które zajmują się produkcją rolniczą, mają charakter spółki z o.o. albo jednoosobowej działalności, ma dostęp do dofinansowania do oprocentowania kredytów. My chcieliśmy dodatkowo wprowadzić wakacje podatkowe, choćby 2-letnie, od istniejących kredytów z dopłatami agencji, tak żeby dopłacać do oprocentowania tych kredytów z PROW i tym samym, żeby rolnik przez 2 lata nie płacił tych odsetek, a bank by je dostawał. To nie kosztowałoby nas bardzo dużo pieniędzy, relatywnie oczywiście. No, niestety Komisja Europejska nie zgodziła się na to, żeby do krajowych… Bo to są krajowe pieniądze, krajowe kredyty obsługiwane przez agencję restrukturyzacji, odsetki dla banków spółdzielczych. Do krajowych niestety nie można z PROW dopłacać – taka jest odpowiedź z ubiegłego tygodnia. Szkoda, bo wtedy tego typu sytuacje byłyby już wyeliminowane, rolnicy mieliby ten oddech. Wiadomo, najlepiej jest dostawać dotacje. Ale też trzeba sobie jasno powiedzieć – ja jestem tego zwolennikiem – że w przyszłości, w nowej perspektywie… No, zmierzamy w kierunku instrumentów zwrotnych, tzn. mogą być tańsze kredyty, pożyczki, ale jednak zwrotne, a nie dotacje. Dlaczego? Bo dotacjami obsłużymy małą grupę, która wygra wobec innych, a jeśli chodzi o instrumenty zwrotne, to skoro każdy będzie musiał to zwrócić, to będzie bardziej rozsądnie, racjonalnie podchodził do pobierania tych kredytów. Tak że w tę stronę zmierzamy. No, a tych dopłat do krajowych kredytów, tych wakacji podatkowych nie udało się uzyskać. Jednak poproszę, Panie Senatorze, o tę informację.

„Wody Polskie”. Ja powiem tak. Ja, jako stosunkowo nowy w tym miejscu, jestem ostatnio bardzo zbudowany. Miałem kilka spotkań, z ministrem Gróbarczykiem, z panią minister Anną Moskwą, z szefami „Wód Polskich” i jestem zbudowany skalą ich działań. Być może teraz się zorganizowali, w ostatnich miesiącach. Ja bym sugerował Szanownej Komisji zaprosić panią minister Moskwę, która się tym zajmuje, i szefa „Wód Polskich”, pana prezesa Przemysława Dacę, żeby opowiedzieli wam o tych działaniach. My moglibyśmy opowiedzieć wtedy o tej części współpracy z nimi, partnerstwach wodnych itd. To by dało wam obraz…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Zgoda, zgoda. Dlatego dzisiaj odbywa się spotkanie w moim ośrodku, jeszcze do niedawna, czyli w Minikowie, przedstawiciele „Wód Polskich”, doradcy i rolnicy rozmawiają tam o tym, jak praktycznie rozstrzygnąć problemy z aplikowaniem o działanie nawodnienia. Chcemy tak działać, żeby dyrekcja regionalna, w tym wypadku z Bydgoszczy, spotykała się i próbowała te problemy, które się pojawiają, po prostu rozwiązywać. To tyle.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Dziękuję.

Czy są jeszcze pytania? Nie ma pytań.

Informacje, które pan minister nam przekazał… W związku z tym, co pan minister obiecał, że będzie w dalszej współpracy z nami, że te pytania będą realizowane i przekazane ministrowi rolnictwa, panu Ardanowskiemu, liczymy, że te wszystkie problemy, o których tu wspominali m.in. pan senator Pupa i inni… No, liczymy, że jak się umówimy na następne spotkanie, to dostaniemy więcej informacji.

(Senator Ryszard Bober: Panie Przewodniczący, a mój wniosek formalny, o zmianę rozporządzenia i zwiększenie do 1 ha, żeby było na zgłoszenia?)

No, to pan minister przyjął to do wiadomości.

(Senator Ryszard Bober: Ale jako wniosek komisji…)

Wniosek komisji… Trudno mi dzisiaj powiedzieć, bo powinniśmy tu przedyskutować tę sprawę szerzej. Ja rozumiem, że jest możliwość też większej zmiany, ale za pozwoleniem.

(Senator Ryszard Bober: Pozwoleniem?)

Tak, za pozwoleniem. Ale tu chodzi o to, żebyśmy dali zgodę. Na dzień dzisiejszy…

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ryszard Kamiński:

Ja nie wiem, czy dzisiaj, bo dzisiaj pewnie nie zdążę, ale jeszcze w tym tygodniu przekażę do pani minister Moskwy ten postulat. Jak mówię, wiele z tych zmian, wiele tych ułatwień, poza tą abolicją, już się dzieje.

Panie Senatorze, przekażę tę prośbę. No, trudno mi powiedzieć, bo to jednak reguluje Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.

Przewodniczący Jerzy Chróścikowski:

Ja myślę, że wniosek jest przekazany do ministerstwa, przekazujemy go, a jeśli chodzi o formę uchwały, to myślę, że dzisiaj się tego nie podejmiemy, bo musielibyśmy specjalnie popatrzeć, przeanalizować, jak to wygląda, zaprosić „Wody Polskie”.

(Głos z sali: To może oświadczenie zrobimy.)

Ale wniosek jest tutaj przedłożony, do protokołu jest wpisany.

W związku z tym, że wyczerpaliśmy porządek obrad, zamykam posiedzenie komisji.

Dziękuję panu ministrowi. Dziękuję wszystkim uczestnikom.

(Koniec posiedzenia o godzinie 9 minut 52)