Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (nr 3) w dniu 25-11-2015
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą (3.)

w dniu 25 listopada 2015 r.

Porządek obrad:

1. Informacja senatora Jana Żaryna o projekcie konferencji pt. „Obchody milenijne na uchodźstwie – 1966 r. W 50-tą rocznicę”.

2. Plan pracy komisji w pierwszym półroczu 2016 r.

3. Sprawy różne.

(Początek posiedzenia o godzinie 14 minut 04)

(Posiedzeniu przewodniczą przewodnicząca Janina Sagatowska oraz zastępca przewodniczącej Stanisław Gogacz)

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Witam wszystkich serdecznie na naszym trzecim już posiedzeniu.

Poprzednie posiedzenia komisji dotyczyły spraw formalnych: wyboru zastępców, wyboru prezydium itd.

No właśnie, witam prezydium. Jeszcze nie wszyscy są, ale tych, którzy są, witam serdecznie. Witam biuro polonijne – mam nadzieję, że teraz ono odżyje – no i wszystkich państwa senatorów.

Dzisiejsze posiedzenie chcielibyśmy poświęcić… Zaproponowaliśmy trzy punkty.

Punkt pierwszy. Poproszę zaraz o wypowiedź pana senatora Żaryna, który przedstawi nam wizję czy założenia konferencji dotyczącej obchodów milenijnych na uchodźstwie w 1966 r. Łączy się to pięknie z przyszłorocznymi obchodami tysiąc pięćdziesiątej rocznicy chrześcijańskiej Polski. Chcemy wiedzieć o tym więcej, dlatego że będzie to duża, piękna konferencja – tak to sobie wyobrażamy. Tak więc trzeba podjąć określone działania, również w Kancelarii Senatu.

W związku z punktem drugim dostali państwo propozycje, które zebraliśmy wśród wszystkich senatorów. Ja i wszyscy senatorowie spisaliśmy punkty, które uważamy za bardzo istotne i nad którymi będziemy pracować przez pierwsze półrocze przyszłego roku. Ta lista na pewno będzie się jeszcze niejako ubogacać, bo mogą dojść do niej inne kwestie, związane chociażby z koniecznością uchwalania określonych ustaw polonijnych. Nawet jeżeli takie projekty będą do nas trafiać przez Sejm, to i tak my jako Senat będziemy musieli je rozpatrywać, wnosić swoje propozycje itd. Jak widzicie, wydaje się, że mamy przed sobą pracowity rok, bo już teraz jest tyle tak ważnych tematów.

Punkt trzeci dotyczy spraw różnych.

Nim poproszę o zatwierdzenie tych punktów, chciałabym powiedzieć, że starałam się… staraliśmy się, zbierając te propozycje – i państwa senatorów, i moje – w pewnym sensie zaproponować państwu określoną wizję naszych prac. Wizja ta polega na całościowym podejściu do tematów Polaków na Wschodzie czy Polonii na Zachodzie, ale w kontekście sytuacji w określonym państwie. Mówienie o ogółach zamazuje sprawę, dlatego że sytuacja Polaków i Polonii w każdym państwie jest inna – z różnych powodów. W każdym kraju mają oni inne trudności, inne potrzeby czy nawet osiągnięcia. Chodzi o współpracę z władzami, z tamtejszymi samorządami itd.

Jednym z najważniejszych punktów, jak państwo zobaczą, jest repatriacja, ale także… Chciałabym to podkreślić, bo właśnie przed chwilą telewizja pytała mnie o to, co jest najważniejsze. I ja myślę, że z racji tego, że w ostatnim czasie tak dużo Polaków wyemigrowało do krajów Unii Europejskiej, istnieje pilna potrzeba przyglądnięcia się tamtejszym systemom nauczania języka polskiego, ojczystego, czyli utrwalania tego wielkiego dziedzictwa, jakim jest nasza mowa. Dlatego powiedziałam, że jest to jeden z ważnych tematów. Myślę, że podzielają państwo ten pogląd. Zresztą zaproponowany tutaj program to efekt rozmów ze wszystkimi senatorami, a nie tylko mój pomysł. Przepraszam za to troszkę za długie wprowadzenie.

Kto jest za… Czy są jakieś uwagi i propozycje co do przedstawionego porządku obrad? Nie ma. No to przyjmujemy zaproponowany porządek naszego posiedzenia.

Punkt 1. porządku obrad: Informacja senatora Jana Żaryna o projekcie konferencji pt. „Obchody milenijne na uchodźstwie – 1966 r. W 50-tą rocznicę”

W takim razie udzielam głosu… Proszę pana senatora Żaryna o wypowiedzenie się w sprawie punktu pierwszego. Słuchamy.

Senator Jan Żaryn:

Dziękuję bardzo.

Szanowni Państwo!

Proszę mi powiedzieć w określonym momencie, żebym zbliżał się do końca, bo temat, który chcę poruszyć, jest moim zdaniem historycznie niezwykły, a historyk, nawet gdy zostaje senatorem, nadal jest historykiem, w związku z czym może państwa czekać półtoragodzinny wykład.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No właśnie.

(Wesołość na sali)

Więc żeby jednak tak się nie stało, mam wielką prośbę o ewentualne powstrzymywanie mnie od moich naturalnych zapędów.

Otóż chciałbym zaproponować szanownej komisji, byśmy w roku przyszłym, w roku 2016, w związku z tysiąc pięćdziesiątą rocznicą chrztu Polski przygotowali i przeprowadzili, również na terenie Senatu, dość niezwykłą konferencję poświęconą obchodom milenijnym na uchodźstwie w 1966 r.

Skąd w ogóle taki pomysł? Mianowicie zanim jeszcze podjąłem decyzję o tym, by startować w wyborach do Senatu, późną wiosną 2015 r. zostałem koordynatorem projektu dotyczącego tegoż właśnie tematu. Wraz z mniej więcej 30 innymi polskimi historykami we wrześniu tego roku przygotowaliśmy projekt, który zostanie zgłoszony do jednego z programów operacyjnych nadzorowanych przez ministerstwo nauki. Najprawdopodobniej będzie się to mogło stać dopiero w marcu przyszłego roku. Na przebadanie tego fenomenu, jakim są obchody milenijne na świecie… Projekt ten obliczony jest na co najmniej 3 lata. To ważna informacja, dlatego że ludzie, którzy w tym projekcie uczestniczą, wiedzą o tym – bo tak też od początku się umawialiśmy – że jego pierwszym punktem, niezależnie od tego, jakie będą jego dalsze losy, a szczególnie jakie będą źródła finansowania, będzie właśnie wspomniana konferencja, którą chcielibyśmy zorganizować w 2016 r. Planowaliśmy, że będzie to najwcześniej we wrześniu – październiku, właśnie ze względu na finansowanie tegoż potencjalnego projektu. Miejscem, w którym konferencja ta mogłaby się odbyć, jest naturalnie Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego – ze względu na to, że to w ramach tego uniwersytetu złożony ma być ten projekt. Ja nadal jestem pracownikiem tegoż uniwersytetu. Nie jestem senatorem zawodowym, w związku z tym łączę te dwie aktywności. Teraz, gdy zmienił się mój status, doszedłem do wniosku, że warto zaproponować państwu bardzo wyraźny udział w tym przedsięwzięciu, tak aby konferencja ta znalazła się pod skrzydłami zarówno Senatu, jak i UKSW.

Osoby, które ze mną współpracują, nadzorują kolejne zespoły badawcze. Nie wymienię całej trzydziestki, żeby nie męczyć państwa swoją wypowiedzią. Powiem tylko, że ja jestem koordynatorem całego projektu i mam też pod sobą tę jego część, która dotyczy Polski oraz Włoch. Zaraz powiem dlaczego.

Moim sekretarzem, który pilotuje całość i jest osobą odpowiedzialną za dokumentację, jaka między nami przepływa, jest pan doktor Rafał Łatka, niegdyś pracownik Uniwersytetu Jagiellońskiego, a obecnie autor książki o Kościele, która za chwilę wyjdzie drukiem.

Jeśli chodzi o najważniejszą część projektu, czyli polskie archiwalia, to znajdują się one głównie w gestii Kościoła. Mam tutaj na myśli archiwum prymasa Stefana Wyszyńskiego, ale także inne ważne dla realizacji tej konferencji akta, które znajdują się w Warszawie. Zaangażowani są w to m.in. tacy historycy, jak profesor Konrad Białecki czy ksiądz profesor Dominik Zamiatała. Są to osoby znane w środowisku historycznym. Rozumiem, że nie muszą ich znać wszyscy senatorowie, ale na pewno są one znane.

Jeśli chodzi o dział dotyczący Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii, to odpowiada za to pan profesor Krzysztof Jasiewicz.

Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to na czele tego zespołu stoi pan doktor – za chwilę, mam nadzieję, habilitowany, bo habilitacja jest już w drodze – Piotr Kardela, autor fundamentalnej pracy o SPK w USA.

Jeśli chodzi o państwa francuskojęzyczne, to odpowiedzialny za koordynację tej sfery jest ksiądz profesor Waldemar Gliński. Jest to bardzo ważna postać, gdyż w zasadzie stoi on na czele – choć pełni tylko funkcję sekretarza – Światowej Rady Badań nad Polonią. To jest taka instytucja, która została powołana kilkanaście lat temu, ale w ciągu ostatnich lat została ona bardzo mocno przeobrażona wewnętrznie i pojawili się tam nowi ludzie. Ma on bardzo dobre kontakty, przede wszystkim z Polonią kanadyjską i amerykańską.

Następnie kraje hiszpańskojęzyczne. Tej grupie szefuje profesor Paweł Skibiński, też bardzo znany historyk.

Niemieckojęzycznej grupie, obejmującej Niemcy, Austrię i de facto Szwajcarię, przewodzi pani profesor Sabina Bober. Jest to pracownik KUL.

Jeśli chodzi o Włochy, to już powiedziałem, że zajmuje się tym moja skromna osoba. A pan doktor Jerzy Radomski mi w tym pomaga.

Są jeszcze osoby zaangażowane w inne rejony świata, jak Bliski Wschód, a przede wszystkim Izrael. Wśród nich jest pani doktor Martyna Rusiniak-Karwat.

I jest jeszcze grupa pracowników naukowych, którzy też się tym zajmują, ale nie terytorialnie. Występowaliby oni podczas tejże konferencji w innym charakterze, opowiadając nie o Milenium w Kanadzie, w Nowej Zelandii, w Australii czy we Francji, tylko o pewnej bardzo ważnej przestrzeni tematycznej. Myślę mianowicie o panu profesorze Krzysztofie Dybciaku, historyku literatury – chodzi o literaturę piękną, literaturę faktu i literaturę naukową, która wychodziła w okresie Wielkiej Nowenny i Milenium na uchodźstwie – oraz o panu profesorze Janie Sienkiewiczu, który jest historykiem sztuki i opowiadałby o plastyce w okresie milenijnym, czyli o tych wszystkich dziełach, takich jak kopia pomnika Thorvaldsena. Pomnik Mikołaja Kopernika został wtedy wystawiony na terenie Kanady.

I to jest zespół ludzi, którzy są przygotowani do tego, żeby wziąć udział w tejże konferencji. Konferencja ta, o co chciałbym prosić Senat, miałaby 2-dniowy przebieg.

Nie chcę czytać tego dokumentu, który przygotowałem, a który wszyscy państwo mają bądź dopiero dostaną, ale są w nim podstawowe informacje historyczne. Nie chcę tego streszczać, bo to by trwało bardzo długo, więc na razie proszę mi tylko wierzyć na słowo, że Milenium na uchodźstwie odbywało się od stycznia 1966 r., czyli od dnia uroczystego rozpoczęcia milenijnych obchodów przez papieża Pawła VI. Nie został na nie wpuszczony – czy raczej nie został wypuszczony z PRL – prymas Stefan Wyszyński, któremu odmówiono paszportu, w związku z tym odbyły się one z udziałem biskupa Władysława Rubina. Głównym punktem tych styczniowych obchodów rozpoczynających Milenium był wykład profesora Oskara Haleckiego, postaci znienawidzonej potem przez Władysława Gomułkę – m.in. z tego właśnie powodu. I można powiedzieć, że od tej pory, szczególnie od kwietnia do listopada 1966 r., najpierw pod wodzą arcybiskupa Gawliny, a po jego śmierci w 1964 r. pod wodzą biskupa Władysława Rubina, późniejszego kardynała, w każdym kraju odbywały się uroczystości lokalne, przy czym jakość tych lokalnych obchodów, proszę państwa, była taka, że… Warto wspomnieć, że na czele komitetu obchodów w Belgii stał premier Belgii, a na czele komitetu obchodów w Stanach Zjednoczonych stał prezydent Stanów Zjednoczonych. W związku z tym to naprawdę nie był tylko epizod w dziejach Polonii. Społeczność polska wypracowała takie standardy dzięki swojej dyplomacji wewnątrz krajów osiedlenia. Efekt był taki, że np. w maju 1966 r. na stadion White City w Londynie przyszło ponad 40 tysięcy ludzi. Były to główne obchody milenijne w Londynie z udziałem całego episkopatu Wielkiej Brytanii, oczywiście przede wszystkim katolickiego. Zresztą obchody te otwierał kardynał. To była osoba, która stanowiła autorytet w państwie, na którego terenie znalazła się Polonia. Oczywiście podobnie było w Rzymie, we Francji i w wielu, wielu innych krajach, także tych egzotycznych, jak Nowa Zelandia. Dzieci od generała Andersa, które znalazły się tam w 1942–1943 r., w 1966 r. były już dorosłe i stanowiły główny trzon czy też fundament organizacyjny tych milenijnych obchodów.

Chciałbym zaproponować państwu, żebyśmy na jesieni 2016 r. – jeżeli brać pod uwagę realia dotyczące tych ewentualnych działań sponsorskich, czyli funduszy w ramach projektu naukowego, to ma to sens najwcześniej we wrześniu 2016 r. – odbyli w Warszawie taką 2-dniową konferencję. Wyobrażam ją sobie w ten sposób, że pierwszego dnia byłyby głównie referaty naukowe, choć prawdopodobnie trzeba by je przenieść również na drugi dzień, ale obok tychże referatów pokazujących tę niezwykłą historię, o której nie mamy w Polsce zielonego pojęcia… Z góry państwa usprawiedliwiam, jeśli państwo sami nic o tym nie wiedzą. Poza garstką historyków nikt o tym nie wie, bo najważniejsze akta do tej pory są szczelnie pozamykane. Chodzi o to, żeby z jednej strony ta konferencja mogła się odbyć właśnie na poziomie naukowym, ale z drugiej strony powinien to być także pewnego rodzaju pretekst, żeby tego dnia zaprosić do Polski wybraną przez nas grupę przedstawicieli Polonii, którzy nie tylko by tutaj przyjechali – mam nadzieję, że na koszt Senatu – ale i złożyliby swoje relacje historyczne, a także zostaliby przyjęci przez pana prezydenta. Przygotowalibyśmy także wnioski odznaczeniowe, czyli wykonalibyśmy wielką pracę, która świadczyłaby o tym, że kraj nie zapomina o konkretnych ludziach, którzy zasługują na to, żeby w tym 2016 r. przypomnieć o ich zasługach dla Polonii. Oczywiście w każdej chwili mogę przygotować szczegółowy program tej konferencji, tzn. do nazwisk, które mam tutaj podane, przypisać konkretne tematy. Jedna osoba opowiadałaby o Milenium we Włoszech, druga osoba o Milenium w Wielkiej Brytanii itd. To jest do zrobienia bardzo, bardzo szybko.

Niemniej jednak z całym tym moim projektem wiążą się co najmniej 2 generalne problemy. Pierwszy problem, jaki widzę, dotyczy przede wszystkim tego, czy państwo uważają, że warto czekać mniej więcej do października 2016 r. i liczyć na wsparcie finansowe, które na razie jest domniemane, a nie rzeczywiste. Oczywiście ten projekt może zostać przyjęty, ale równie dobrze może zostać odrzucony, bo nie mamy na to żadnego wpływu. W związku z tym można byłoby to oczywiście zrobić w terminie wcześniejszym. Narzuca się wiosna 2016 r., bo data chrztu Polski to kwiecień 966 r. I wtedy, w kwietniu, moglibyśmy to rozpocząć, ale tutaj pojawia się drugi problem finansowo-organizacyjny: jak podzielić koszta między Senat a Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego?

Zresztą zanim dojdzie do podziału jakichkolwiek kosztów, jest jeszcze trzeci problem, a mianowicie problem dotyczący zaangażowania tych wszystkich osób, które byłyby zainteresowane dotarciem do Polski i zaprezentowaniem świadectw swojej pamięci, swoich wspomnień. Jako zespół historyków, o którym wspominałem, jesteśmy w trakcie pisania specjalnego komunikatu, który chcemy rozesłać do prasy polonijnej. Oczywiście chcemy o tym powiedzieć również w TVP Polonia, zapraszając ludzi do składania tychże relacji i wspomnień. Jeżeli jako komisja uznamy, że Senat chce w to wejść z całym swoim organizacyjnym rozpędem, to oczywiście komunikat ten zmieni swój charakter, bo trzeba będzie też napisać o tym, jakie są możliwości zbierania tychże relacji: czy będziemy to robić dopiero po przyjeździe tych ludzi do Polski, czy też możemy zbierać wspomnienia i relacje drogą mailową. Ale do tego potrzebny jest czas. Kwiecień 2016 r. może się okazać zbyt bliskim terminem do wykonania tego zadania, tak że proszę wziąć to pod uwagę.

Przepraszam za górnolotne słowa, ale proszę wziąć pod uwagę także fakt, że tysiąc pięćdziesiąta rocznica chrztu Polski przypada na rok 2016, w którym mamy szansę żyć, podczas gdy 50 lat później raczej tej szansy mieć nie będziemy. W związku z tym jeżeli mamy coś zrobić, to tylko w 2016 r.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No, ja jestem historykiem, więc mam perspektywę nieco…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No tak, ja mam 57 lat i nie sądzę, bym za 50 lat…

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Tak, no może rzeczywiście pan ma jeszcze szansę żyć za 50 lat, ale ja już raczej nie. Grunt, że teraz jest niejako nasz czas. Wszyscy poza panem, wszyscy jak tu siedzimy – o, jeszcze pan się zgłasza – jesteśmy związani raczej datą 2016 r.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Nie no, panie nie mają wieku, więc o paniach w ogóle nie mówię.

(Głos z sali: No tak, panie żyją dłużej.)

Panie żyją wiecznie.

Więc to jest ta moja propozycja. Oczywiście mogę poopowiadać dalej o szczegółach i o tym, jak to widzę, ale myślę, że jeśli na tym zakończę, to państwo mnie jeszcze stąd nie wygonią.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Nim oddam głos i otworzę dyskusję, muszę wyrazić swój podziw. Rozmawialiśmy chwilę i nie wiem jak koledzy, ale ja uważam, że to, co pan senator zaprezentował… Myślę, że co do tej części konferencyjnej to można by ją było wydać w formie książkowej. U nas zawsze po konferencjach przygotowywało się taki materiał, żeby zostało coś dla następnych pokoleń, dla historyków. Wszyscy kiedyś gdzieś tam odejdziemy, a osoby, które to wszystko robiły, też mają już swój wiek, więc trzeba to uchwycić w odpowiednim czasie. To byłoby nawet wielkie wyróżnienie dla Senatu, gdyby tak znane osoby z autorytetem zechciały podzielić się z nami swoją wiedzą. Myślę, że zorganizowalibyśmy tę konferencję w Senacie, tak jak odbywa się to zawsze. Nie byłaby to inicjatywa tylko naszej komisji, bo wystąpilibyśmy do Prezydium Senatu o organizację tego pod auspicjami marszałka. Tak to widzę.

Panie Senatorze, uważam jednak, że ta konferencja musiałaby się odbyć w roku jubileuszowym, czyli w roku przyszłym.

(Senator Jan Żaryn: Nie, ja nie…)

Wie pan co, jeżeli chodzi o datę, to od razu zasugeruję, że w kwietniu będzie też rocznica przekazania insygniów, a Senat – to przecież profesor Stelmachowski je odbierał – będzie miał w tym swój wielki udział. Nie chcielibyśmy więc pomijać… Szykują się – pracownicy Kancelarii Senatu o tym wiedzą – wielkie obchody i chcielibyśmy w pewnym sensie połączyć te wydarzenia, organizując je właśnie w kwietniu. To by było takie… no, patriotyczne, narodowe i w ogóle historyczne wydarzenie. Kiedy powiedział pan o tej dacie, od razu to odnotowałam. Sama miałam to zasugerować, ale pan także powiedział o kwietniu. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, że możemy się sprężyć. Wszyscy pracownicy Kancelarii Senatu są tak sprawni i dobrzy, że nie mam wątpliwości, że to się uda.

Gdybyśmy gościli tu taką konferencję… Od razu widzę, że nawet… Sama nie wiem, ale ja bym chciała, żeby ta konferencja odbywała się w Senacie, a nie poza Senatem. Może inne wydarzenia… Bo pan tu pisze, że byłoby to rozpisane na lata, że byłyby też inne wydarzenia, ale co do tej pierwszej konferencji, mówiącej o tym, co pan nam już zaprezentował, to jeszcze nie usłyszałam na ten temat wywodów naukowych, a już jestem zafascynowana.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, a później kolejne. Prawda?

Są też tutaj pracownicy… Witam panią Ewę Czerniawską, przedstawicielkę Kancelarii Prezydenta, a właściwie biura zajmującego się sprawami Polonii. Bardzo się cieszymy, że pani tu jest. Panie Senatorze, proszę od razu odnotować, że to właśnie ta pani, tak żeby pan wiedział.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, ja to przekażę, bo chcielibyśmy współdziałać. Myślę, że… No, nie wiem, czy nie włączy się w to nawet Kancelaria Prezydenta. Mówię o tym, bo warto, by włączyło się w to wiele organów państwa polskiego. Jawi mi się to jako wielka konferencja. To, co pan powiedział… Do tej pory nie było czegoś takiego, nikt nie przedstawiał tego dorobku ani dokumentów źródłowych z tamtego okresu, kiedy to Polacy na uchodźstwie dawali tak wielkie świadectwo naszego chrześcijaństwa, naszej polskości itd. Chwała panu senatorowi za to, że… Zaczęliśmy kiedyś o tym rozmawiać i mówił mi pan, że to tylko wydarzenie naukowe, uniwersyteckie, a ja powiedziałam: a dlaczego nie w Senacie? Cieszę się, że mamy tutaj osobę, która proponuje nam taki – przepraszam, że tak to nazwę – deser historyczny.

Już udzielam głosu. Proszę, pan senator Warzocha.

Senator Artur Warzocha:

Dziękuję bardzo.

Powiem tak: mamy oczywiście szczęście, że wnioskodawcą jest pan profesor Żaryn, bo jest jasne, że jako historyk z tak olbrzymim bagażem doświadczeń i dorobkiem badawczym przedstawił on po prostu spójny projekt, który broni się sam. No, właściwie nie sam, tylko dzięki temu, że został tak przygotowany i przemyślany. Wiadomo, że będzie to nie tylko coś ważnego, ale i arcyciekawego.

A odnosząc się do dat, które pan profesor przytoczył tutaj jako możliwe terminy zrealizowania tego projektu, chciałbym powiedzieć, że wśród żyjących i chodzących po tym naszym łez padole jest jeszcze ojciec Jerzy Tomziński, który cały czas mieszka w Częstochowie.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

No właśnie, dziewięćdziesiąte siódme urodziny, bo on jest z rocznika 1918. Dlaczego o nim mówię? No bo to był przeor… przepraszam, generał zakonu paulinów w czasie, kiedy odbywały się obchody milenijne. Konferencja dotyczy obchodów na uchodźstwie, a to był łącznik, który stale kursował pomiędzy Rzymem i Częstochową a Warszawą i prymasem Wyszyńskim. No, myślę, że to też jest osoba, którą mimo wszystko warto by było w to włączyć, choć nie chcę tutaj niczego narzucać. A przy okazji można by też powiedzieć o Częstochowie. To jest akurat moje miasto i mój okręg wyborczy, dlatego się tym tak bardzo interesuję. Ojciec Jerzy Tomziński jest w świetnej formie, jest bardzo przytomny, a kontakty z nim są, powiedziałbym, przyjemne. Prowadzi on bardzo higieniczny tryb życia, więc skoro dywagowaliśmy tutaj, czy mamy szansę dożyć 100-lecia obchodów milenijnych, to powiem, że jest taka szansa. I proszę się, broń Boże, nie peszyć tą perspektywą półwiecza.

Chciałbym powiedzieć jeszcze jedno. Wiem skądinąd, że Polskie Radio Katowice wystąpiło do pana prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o nadanie ojcu Jerzemu Tomzińskiemu Orderu Orła Białego. Nie wiem, jak ta procedura będzie wyglądać, w jakim czasie wniosek zostanie rozpatrzony ani kiedy ta uroczystość nastąpi – oczywiście jeżeli w ogóle nastąpi, choć myślę, że nie ma tu żadnych przeszkód – ale być może dałoby się to powiązać z tym terminem kwietniowym. Byłaby to okoliczność towarzysząca tej wspaniałej konferencji przygotowywanej przez pana profesora i przez nas jako przedstawicieli Senatu. Dziękuję bardzo.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Zientarski, później pan senator Pająk.

Senator Piotr Zientarski:

Jestem przekonany, że koncepcja tej konferencji zaproponowana przez pana senatora Jana Żaryna jest – a przynajmniej powinna być – oczywista. Byłoby to nie tylko uczczenie bardzo ważnego wydarzenia w historii Polski, ale również szansa, jakiej nie było przecież 50 lat temu – szansa docenienia roli Polonii.

(Senator Jan Żaryn: Otóż to.)

To jest pewne novum, bo jeśli chodzi o obchody milenijne, to ja je doskonale pamiętam. Miałem już wtedy 14 lat i przeżywałem je w Gnieźnie u mojego stryja, infułata Władysława Zientarskiego. Naprawdę były one imponujące, pamiętam to doskonale, niemniej jednak rola Polonii praktycznie w ogóle nie była wtedy dostrzegana.

A my tutaj, jako Senat, nie tylko aspirujemy, by być opiekunem Polonii, ale nim nieprzerwanie jesteśmy.

(Głosy z sali: Tak, tak.)

Gramy tu pierwsze skrzypce. Oczywistą rzeczą jest, że popieram znakomitą propozycję, żeby włączyła się w to Kancelaria Prezydenta, żeby pan prezydent przyjął tych ludzi, zrobił z nimi spotkanie i odpowiednio ich odznaczył, jednak inauguracyjna konferencja powinna odbyć się w Senacie, bądź w sali plenarnej, bądź w sali nr 217. Myślę, że główny ciężar finansowy byłby związany ze sprowadzeniem tych ludzi, którzy by tutaj przyjechali w roli prelegentów. Oczywiście nie można też pominąć tego, że jest to pomysł UKSW i pana profesora, więc panele czy jakieś inne spotkania odbywałyby się na uniwersytecie, tym bardziej że jest to uniwersytet imienia Prymasa Tysiąclecia.

(Senator Jan Żaryn: No właśnie, skoro jest to uczelnia takiego imienia…)

Otóż to. Tak że jest tutaj pełna zgodność. Wydaje się, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że powinna to być bardzo ważna – o ile nie najważniejsza – konferencja organizowana przez naszą komisję w przyszłym roku.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Pająk.

Senator Andrzej Pająk:

Pani Przewodnicząca! Szanowna Komisjo!

W ubiegłej kadencji nie byłem członkiem tej komisji, ale bodajże 3 czerwca 2014 r., właśnie na zaproszenie pani senator Sagatowskiej, byłem na posiedzeniu, które trwało chyba 4 godziny. I co mnie uderzyło? To było w przededniu posiedzenia Zgromadzenia Narodowego, które miało podsumować to ostatnie 25-lecie. Pamiętam, że przedstawiciel Polonii angielskiej z wyrzutem powiedział do nas, do władz, do senatorów, że obchodzimy to 25-lecie, ale nie wiadomo, gdzie w tym wszystkim jest Polonia. Pewna pani porównała to nawet do sytuacji, która była w 1945 r., kiedy – to są jej słowa – odbywała się defilada zwycięzców, a polscy żołnierze stali gdzieś tam z boku, na chodniku.

Myślę więc, że taka konferencja byłaby minimalną spłatą…

(Senator Jan Żaryn: …zadośćuczynieniem.)

…zadośćuczynieniem i oddaniem hołdu Polonii i Polakom, którzy są rozproszeni po świecie. Krótko mówiąc, tak to widzę i tak bym to podsumował.

Przy okazji pragnę też podziękować panu profesorowi Żarynowi za ten naprawdę fantastyczny pomysł. Bardzo się cieszę, że mogę nie tylko czytać miesięcznik „wSieci Historii”, w którym na pierwszych stronach zawsze jest przepiękny komentarz pana senatora, ale i być tutaj dzisiaj razem z panem i słuchać, jakie jest pana spojrzenie na historię.

Myślę, proszę państwa, że przy okazji tego 1050-lecia, przy okazji tej konferencji, musimy też zrobić wszystko, żeby z Ministerstwa Spraw Zagranicznych do Senatu wróciły pieniądze, które nam zabrano. Miejmy to również na uwadze. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Pan senator… a właściwie pan przewodniczący Gogacz.

Senator Stanisław Gogacz:

No tak, przewodniczący.

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Tak jest.)

Dziękuję bardzo.

Chciałbym oczywiście wyrazić wielką radość, że taka tematyka będzie obecna w naszych działaniach, bo celem komisji jest propagowanie i podkreślanie zasług Polonii i Polaków za granicą. Jeżeli chodzi o zakres geograficzny, to konferencja będzie dotyczyła, jak zrozumiałem, tych części świata, które nie były dotknięte komunizmem. To jest oczywiste. Mamy niesamowitą okazję do tego, żeby podkreślić, jak ważna jest Polonia, jak ważni dla kraju są Polacy mieszkający za granicą. W sytuacji, kiedy Polacy mieszkający w ojczyźnie nie mogli wyrazić swojej… nie mogli dojść do głosu odnośnie do spraw związanych z Milenium, ta wielka polska rodzina, ta część narodu polskiego, która nie mieszkała w ojczyźnie, mogła podkreślić rangę tego wydarzenia, gdyż potrafiła zaangażować w to czynniki państwowe, tak żeby to wszystko było bardzo solenne, bardzo uroczyste. Myślę, że oprócz podkreślenia roli Polonii, która przez nikogo niezmuszana i przez nikogo nienapominana… No, w jakiś sposób dowiedli oni nawet swojej odwagi. Było to jakieś ryzyko, no bo ktoś, kto zbyt mocno zaangażował się w takie obchody, miał pewnie potem trudności z uzyskaniem paszportu, z przyjazdem do Polski itd. Mimo to ówczesna Polonia, przez nikogo niekierowana, doprowadziła do tego, o czym dziś mówimy. To, że do takich obchodów doszło, że miały one – jak na początku wspominał pan profesor – rangę państwową… Mnie się wydaje, że to był swoisty nacisk na władze komunistyczne, mający pokazać, że opinia światowa nie na wszystko jednak pozwala. Przekaz był taki: jeżeli będziecie robić coś, co nie koresponduje z naszymi działaniami, z działaniami narodu polskiego, to my zaangażujemy w to głowy państw demokratycznych i pokażemy, że się na to nie zgadzamy. A czynnikiem sprawczym tego wszystkiego była właśnie Polonia. I to jest niesamowita zasługa. Powiem szczerze, że w obradach naszej komisji jest to coś nowego. I za to bardzo dziękuję.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Pan senator Bonisławski. Proszę bardzo.

Senator Ryszard Bonisławski:

Dziękuję, Pani Przewodnicząca.

No, ja również podzielam zachwyty nad tym pomysłem, bo rzeczywiście dawno nie mieliśmy tutaj tak interesującej tematyki – tematyki, o której, jak zostało już powiedziane, nie wszyscy słyszeli. W latach sześćdziesiątych miałem okazję oglądać u salezjanów, w naszym największym kościele w Łodzi, wystawę dotyczącą tych właśnie zagranicznych obchodów. Tam była zrobiona wystawa składająca się z chyba 10 plansz. Salezjanie są rozsiani po świecie, więc mogli ten materiał zgromadzić, choć było to oczywiście prezentowane krótko. Później wyleciało mi to z pamięci, a teraz ożywiamy tę pamięć przy okazji kolejnej rocznicy.

Pamiętając tamtą wystawę, chciałbym jeszcze poprosić o to, żebyśmy mogli przygotować tu na miejscu, oczywiście pod auspicjami uniwersytetu, własną niewielką wystawę złożoną z materiałów, które są dostępne we wszystkich ośrodkach polonijnych, tak żeby ludzie, którzy tutaj przychodzą… Nie myślę oczywiście o nas, bo my i tak będziemy na tych posiedzeniach – będziemy, że tak powiem, w centrum wydarzeń – ale tu przychodzi mnóstwo wycieczek. Każdego dnia, zwłaszcza od kwietnia, naprawdę przychodzą tu setki, a nawet tysiące osób, a więc byłoby dobrze, gdyby ci ludzie wynieśli stąd pewną wiedzę i zabrali ją do swoich ośrodków. A więc jeśli mogę się do państwa uśmiechnąć, to mam taką właśnie prośbę. Zresztą chętnie w tym wszystkim pomogę – jako historyk amator, historyk niezawodowy.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Cieszę się, że wszystkie głosy wpisują się w to, co chcemy robić. Ja też obejmując przewodnictwo komisji, chciałabym z całą mocą, poprzez naszą twórczą pracę, jeszcze raz pokazać to, o czym mówili tu senatorowie, czyli uzmysłowić wszystkim, że Senat zawsze był i nadal jest prawdziwym opiekunem Polonii. I te wszystkie wypowiedzi się w to wpisują. No przecież jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy senatorami. Jest nas tylko 100 w całej Polsce, więc mamy obowiązek, wielki obowiązek – pragnę to wyrazić wręcz poetycko – niesienia tej Polonii na swoich barkach. I taki mamy zamiar. I cieszę się, że wszyscy zgodnie tak to odczuwamy.

Proszę bardzo, Pani Przewodnicząca.

Senator Grażyna Sztark:

Dziękuję bardzo, Pani Przewodnicząca.

Ja również, jako kolejna już osoba, dołączam się do tych podziękowań, ale chciałabym złożyć wniosek formalny, żebyśmy… No, jest to fantastyczna propozycja, która zresztą absolutnie wpisuje się w historyczną formułę funkcjonowania Senatu i naszej komisji. Jest to jakby powrót do korzeni.

Chciałabym więc zaproponować, żeby po pierwsze – mimo że pan profesor zasugerował utworzenie zespołu roboczego, który na pewno będzie się tym zajmował, bo jest to bardzo duże przedsięwzięcie – włączyć się w te prace również w oparciu o naszą komisję, tak aby udział senatorów był jak największy. No, to będzie musiało być szerokie spektrum…

Po drugie, jako przewodnicząca komisji powinna pani jak najszybciej wystąpić do Prezydium Senatu, nie tylko o środki, ale…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Tak, zatwierdzenie budżetu.

(Przewodnicząca Janina Sagatowska: Po dzisiejszym posiedzeniu komisji.)

Tak, po dzisiejszym posiedzeniu komisji. To by się fajnie wpisywało w to, co padało już tutaj wielokrotnie na temat zwrotu środków, które zostały przekazane do MSZ.

Po trzecie, chodzi o to, żeby z naszego dzisiejszego posiedzenia wyszedł sygnał, że zapraszamy do współpracy wszystkie podmioty: nie tylko polityczne, nie tylko Kancelarię Prezydenta i Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, ale i przedstawicieli Kościołów. No, główne zadanie i tak będzie miało do wykonania nasze biuro.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Prawda? W związku z tym żeby za mocno nie obciążać… Pani Ewa również, że tak powiem, nie straciła jeszcze więzi z nami i z naszym biurem, w związku z tym proponowałabym, żeby przystąpić do tej pracy od razu, tak na gorąco. Będziemy mieli bardzo dużo pracy, ale mam wrażenie, że to będzie jedno z naszych ważniejszych przedsięwzięć historycznych. Dziękuję.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję.

Pan senator Żaryn. Proszę.

Senator Jan Żaryn:

Przede wszystkim bardzo dziękuję państwu za te wszystkie głosy, ale nie ukrywam też, że sprawa rzeczywiście wymaga czasu, sił i środków. To, co pani powiedziała przed chwilą, skłania mnie do takich oto wniosków.

Pierwsza kwestia. Nie przez przypadek mówiłem o jesieni 2016 r., bo nie mogę państwu dziś powiedzieć, że wszyscy uczestnicy tego projektu zgodzą się na przygotowanie tekstów na kwiecień, skoro mieli je przygotować na jesień. Ja oczywiście będę ich do tego namawiał, nie ma co do tego cienia wątpliwości, ale chciałbym, żeby państwo mieli świadomość, w jakim jesteśmy miejscu. To jest kwestia najbliższego tygodnia. W tym czasie uzyskam deklaracje od tychże autorów. Spróbuję ich do tego namówić, jednak za tym idzie kolejna ważna sprawa. Mianowicie nie sądzę, żeby udało mi się skłonić referentów do przygotowania wystąpień w takiej formie, żeby już w kwietniu nadawały się one do publikacji. Jak znam nasze życie naukowe, to będę musiał pójść na pewien kompromis. Kompromis ten będzie polegał na tym, że oni zgodzą się na wystąpienia kwietniowe, z tym że z jesiennym terminem przygotowania ich na piśmie. Ale jak rozumiem, późniejsza publikacja będzie…

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Tak jest, tak.

Z kolei druga sprawa jest taka, że niewątpliwie zależałoby mi na tym… Bardzo dziękuję panu senatorowi, że też podkreślił wagę… może nie tyle Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, ile samej postaci kardynała Stefana Wyszyńskiego i jego roli w tej milenijnej historii. I stąd bardzo bym prosił o kooperację z uniwersytetem, rzecz jasna z zachowaniem całego splendoru, jaki przy okazji powinien spłynąć z tego tytułu na Senat. Będzie to, wydaje mi się, tym ważniejsze, że zgodnie z tym, co słusznie powiedziała pani przewodnicząca, jednymi z osób zaproszonych na tę konferencję będą prymas Polski Wojciech Polak i kardynał Nycz, czyli metropolita warszawski, a jednocześnie kanclerz UKSW. Jak rozumiem, nikt z nas nie wyobraża sobie, by można było nie powiedzieć dobrego słowa również o Kościele, który w 1966 r., krótko mówiąc, się sprawdził. Prawda? Tak że wydaje mi się, że powinniśmy dalej pracować w tym duchu.

Jestem nowicjuszem w Senacie, więc mam jeszcze pytanie, w jakim tempie powinienem wykonywać różnego typu formalne prace przygotowawcze. Dotyczy to przede wszystkim złożenia wniosku wraz z całym…

(Wypowiedzi w tle nagrania)

No tak, ale chodzi o to, żebyśmy zdążyli znaleźć na to pieniądze. Jedno z pytań, które bardzo chciałbym zadać, to np. pytanie o to, ile osób z Polonii jesteśmy w stanie przyjąć i zakwaterować, ile możemy przygotować obiadów, śniadań, kolacji itd. Przygotowywałem już takie konferencje i wiem, że są to pytania, które powinniśmy postawić sobie po prostu natychmiast. Nie bardzo wiem, kto może udzielić na te pytania odpowiedzi, natomiast wiem, że będą to spore koszta. Jestem w stałym kontakcie z różnymi ważnymi osobami stojącymi na czele czy to Kongresu Polonii Kanadyjskiej, czy to Kongresu Polonii Amerykańskiej, więc kiedy będę się z nimi umawiał, muszę być wiarygodny, odpowiadając, ile osób jesteśmy w stanie zaprosić.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Wspólnota Polska też może wziąć w tym udział.

Wszystko pięknie, tylko że chodzi mi raczej o tryb organizacyjny, który doprowadziłby nas do szczęśliwego finału. Musimy wiedzieć, ile osób możemy zaprosić, czy prelegenci będą otrzymywali pieniądze, czy dostaną zwrot kosztów przyjazdu itd., itd. To są osoby mieszkające w różnych częściach Polski. Ja te wszystkie pytania znam. W tej chwili nie ma sensu zarzucać na państwa siatki tych pytań, ale faktem jest, że trzeba będzie je jak najszybciej postawić. Pozostaje tylko pytanie, komu i do kiedy mam je postawić na piśmie.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Myślę, że pani minister Polkowska nas teraz ogląda, bo posiedzenia są transmitowane. Zresztą są tutaj też przedstawiciele Kancelarii Senatu. Pani minister Polkowska wie, jaki jest budżet Kancelarii Senatu na konferencje. Były już u nas różne konferencje, więc to się po prostu ustali. To wszystko jest do ustalenia, i to nawet w krótszym czasie, niż mówił pan senator, bo Kancelaria Senatu – muszę wyrazić swoje wielkie uznanie – jest naprawdę sprawnie działającą instytucją. Jej pracownicy pracują w taki sposób, że nic tylko podziwiać i życzyć, żeby wszyscy w Polsce tak pracowali.

Pani Dyrektor, proszę nam to od razu wyjaśnić.

Dyrektor Biura Analiz i Dokumentacji w Kancelarii Senatu Agata Karwowska-Sokołowska:

Bardzo dziękuję, Pani Przewodnicząca.

Agata Sokołowska, Biuro Analiz i Dokumentacji.

Ta inicjatywa, nad którą państwo tak długo dyskutujecie, wydaje się bardzo ciekawa. To, o czym powiedział pan senator Bonisławski, wspominając o pomyśle wystawy, to taki model działania, w którym mamy już bardzo duże doświadczenie. Pragnę przypomnieć, że w czerwcu tego roku na 5-lecie projektu „Archiwa Przełomu 1989–1991” zorganizowana została bardzo duża konferencja międzynarodowa, właśnie z udziałem gości polonijnych, gości z zagranicy. Odzew ze strony Polonii był naprawdę ogromny. Byliśmy bardzo zbudowani naprawdę dużym zainteresowaniem tą konferencją. W czerwcu było tu chyba około 20 osób, którym mieliśmy możliwość sfinansowania przylotu i pobytu.

Myślę, że przy planowaniu budżetu na przyszły rok – bo skoro miałoby się to odbyć w kwietniu, to mówimy już o 2016 r. – też będzie możliwość zaplanowania odpowiednich środków. Teraz jest najlepszy czas, żeby podejmować tego rodzaju decyzje. Oczywiście decyzje co do wszystkich tych kwestii, które będą skutkowały konkretnymi obciążeniami finansowymi, leżą po stronie komisji. To państwo zadecydujecie, jak dużo tych osób z zagranicy ma tutaj przybyć.

Chciałabym też powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy. Jeżeli chodzi o stronę organizacyjną, czyli o czas, który nam jako Kancelarii Senatu jest potrzebny, żeby przygotować tego rodzaju duże przedsięwzięcie, to myślę, że jest to około 2 miesięcy przed samym wydarzeniem. Najpierw musimy zebrać wszystkie informacje, przygotować się i sporządzić program. Jeśli mamy to zrobić w sposób rozważny, przemyślany, a jednocześnie dający i państwu, i nam komfort pracy, to myślę, że te 2 miesiące będą optymalne.

Jeśli zaś chodzi o obchody i uroczystości, które wiążą się z rocznicą przekazania insygniów, to mogę już zapowiedzieć, że szykujemy bardzo dużą wystawę, która będzie miała miejsce właśnie w Senacie. Zostanie ona otwarta w połowie grudnia, a naszym zamiarem jest wyeksponowanie roli pana marszałka Stelmachowskiego. Wiem też, że główne obchody związane z tym właśnie wydarzeniem planuje Kancelaria Prezydenta.

Tak że jak najbardziej jestem do państwa dyspozycji i zgłaszam gotowość do współpracy. Jako biuro damy państwu niezbędne wsparcie. Dziękuję bardzo.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Żaryn.

Senator Jan Żaryn:

To ja mam do pani pytanie. Oczywiście bardzo dziękuję za to, co – i jak ładnie – pani powiedziała, ale moje pytanie dotyczy wspomnianej wystawy, bo jest to bardzo dobry pomysł. Co do organizacji tej wystawy to nie wiem, jak jest to rozwiązywane w przypadku Senatu, jednak ja skłaniałbym się do tego, by w gronie osób, o których mówiłem, powołać zespół wystawienniczy, który zbierałby dokumentację. Od nas, od historyków, zespół ten uzyskiwałby wiadomości, gdzie można znaleźć odpowiednie źródła.

Trzeba by zacząć to robić praktycznie już teraz, bo olbrzymie zbiory milenijne są np. w muzeum historii Polski w Chicago. Jeszcze nikt do nich nie zajrzał, ale ja wiem, że one tam są. Jest tam olbrzymia dokumentacja, dlatego że w Stanach Zjednoczonych powołany został cały zespół z biskupem Detroit na czele, który z ramienia episkopatu Stanów Zjednoczonych został obciążony odpowiedzialnością za przebieg tychże obchodów milenijnych na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Tam jest masa zdjęć, masa albumów itd. Podobnie jest z Archiwum Prymasa Polski, które znam, bo dzięki prymasowi Józefowi Glempowi miałem prawo wglądu do tych dokumentów. Prymas Polski także otrzymywał różnego rodzaju albumy, które mu przesyłano, bo ludzie z całego świata chcieli pochwalić się tym, co zrobili. Prymas nie mógł tam być, no to wysyłali mu to, żeby przynajmniej miał taką pamiątkę.

Te wszystkie archiwalia są, rzecz jasna, do wykorzystania, więc proponowałbym, żebyśmy powołali taki właśnie kilkuosobowy zespół. Nie wiem, jaka jest senacka praktyka, i stąd moje pytanie. Ktoś musi fizycznie przygotowywać te wystawy i być za to odpowiedzialny. Ja jako kurator udzieliłbym wsparcia merytorycznego i jak najbardziej bym się w to zaangażował, tylko że znowu nasuwają się pytania o pieniądze. Kto by to sfinansował? Przykład „Archiwów Przełomu 1989–1991” pokazuje, że jest to do wykonania, więc miejmy nadzieję, że i tym razem się uda.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Proszę, jeszcze raz pani dyrektor.

Dyrektor Biura Analiz i Dokumentacji w Kancelarii Senatu Agata Karwowska-Sokołowska:

Bardzo dziękuję, Pani Przewodnicząca.

Panie Senatorze, jeśli chodzi o kwestię wystaw, to w strukturze organizacyjnej Kancelarii Senatu jest biuro, które zajmuje się tą działalnością. Nie chciałabym wchodzić w kompetencje pani dyrektor Pomianowskiej z Biura Komunikacji Społecznej, ale w przypadku wystaw, które są otwierane i pokazywane w Senacie, generalnie praktyka jest dwutorowa. Bardzo często są to wystawy przygotowywane przez jakiś podmiot zewnętrzny, który po prostu zgłasza chęć przedstawienia określonej wystawy właśnie tutaj, w Senacie. Z kolei wystawę, o której wspomniałam – wystawę o przekazaniu insygniów – szykujemy własnymi siłami. Zajmuje się tym administracja parlamentarna we współpracy z Biurem Komunikacji Społecznej. No a wystawa, która w tej chwili jeździ po Polsce i cieszy się naprawdę bardzo dużym zainteresowaniem – wystawa, która została naszykowana na czerwiec, czyli na 5-lecie „Archiwów Przełomu 1989–1991”, była zupełnym, powiedziałabym, precedensem, bo przygotowywano ją w Biurze Analiz i Dokumentacji.

Tak że myślę, że jest to do ustalenia, do omówienia, ale zgadzam się, że kwerendę trzeba zaczynać już w tej chwili, bo jest to ogromna praca, bardzo mozolna, wymagająca czasu i naprawdę dużego nakładu sił. Im wcześniej, tym lepiej. Dziękuję.

Przewodnicząca Janina Sagatowska:

Dziękuję.

Chciałabym zapytać, czy jest ktoś chętny, by samemu zgłosić się do takiego… Może, nie wiem, 3 osoby? Mam na myśli ten zespół. Proszę bardzo, kto się zgłasza?

(Senator Ryszard Bonisławski: Ja.)

Pan senator Bonisławski.

(Senator Jan Żaryn: Ale do zespołu…)

Nie, takiego roboczego, o którym mówiła pani senator, pani przewodnicząca.

(Senator Jan Żaryn: No to ja oczywiście też się zgłaszam.)

No wiadomo!

(Wesołość na sali)

Będzie on działał pod pana przewodnictwem.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Ale chodzi o to, żeby… Podejmowane będą różne tematy, choćby ustawa o repatriacji. Mam nadzieję, że nad tym porządkiem będziemy jeszcze dyskutować. Zobaczymy, czy ktoś wpisze… Ja np. widzę już teraz, że umknął mi temat, o którym debatowaliśmy, kiedy byłam przewodniczącą tej komisji ileś lat temu. Mówiliśmy tu o tym, jak Polacy na świecie są dumni nie tylko ze swojej ojczyzny, ale i z Senatu, jednak musimy też porozmawiać o wyborze senatorów kontynentalnych, o przedstawicielach Polonii wśród senatorów. Wiadomo, że trzeba by to też przemyśleć od strony prawnej, od strony zmian w ordynacji, ale uważam, że jest to bardzo ważny temat i że któryś z tych punktów powinien to uwzględniać.

A teraz proszę o… Zgłosił się senator Bonisławski. Pani też się zgłasza?

(Senator Grażyna Sztark: Ja również.)

O, to mamy cały skład.

(Senator Grażyna Sztark: I proponuję, żeby pani przewodnicząca była organizatorem pierwszego spotkania.)

Dobrze.

(Senator Grażyna Sztark: Wówczas podzielilibyśmy te wszystkie zadania.)

(Senator Stanisław Karczewski: Przepraszam bardzo, że tak na ucho, ale…)

Muszę wyjść w ważnej w sprawie, ale zastąpi mnie pan senator Gogacz, którego już o to prosiłam.

Panie Marszałku, chcę jeszcze tylko powiedzieć, że dostaliśmy bardzo mocne wsparcie. Przed chwilą wszyscy państwo senatorowie wypowiedzieli się, że podejmiemy uchwałę o konieczności zwrócenia…

(Senator Grażyna Sztark: Przywrócenia.)

…tzn. przywrócenia środków polonijnych do Senatu. Wszyscy wiemy, że dzieje się tu tyle dobrych i ciekawych rzeczy.

(Głos z sali: Po prostu potrzebne są nam pieniądze.)

Już dzisiaj mamy piękne posiedzenie i sądzę, że na koniec komisja podejmie taką właśnie uchwałę. Jako komisja możemy to zrobić, prawda?

(Senator Stanisław Karczewski: Komisja może podjąć każdą uchwałę.)

(Senator Grażyna Sztark: Nie, chyba nie każdą. Każdą możemy?)

(Wypowiedź poza mikrofonem)

(Wesołość na sali)

(Brak nagrania)

Może jeszcze wrócę.

(Senator Stanisław Karczewski: Ja już raczej nie.)

(Wesołość na sali)

(Senator Grażyna Sztark: Nie zabrzmiało to dobrze.)

(Przewodnictwo obrad obejmuje zastępca przewodniczącej Stanisław Gogacz)

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Proszę państwa, rozumiem, że jesteśmy jeszcze przy punkcie pierwszym, dotyczącym konferencji, tzn. na etapie powoływania tego zespołu roboczego. Czy oprócz osób, które zostały zgłoszone… Rozumiem, że swój akces zdążyli wyrazić pani przewodnicząca, pani wiceprzewodnicząca, pan profesor i pan senator Bonisławski. Czy ktoś jeszcze? Jeżeli nie, to możemy, jak rozumiem, zaprotokołować taki właśnie skład zespołu roboczego i przejść do punktu następnego. Prawda?

Punkt 2. porządku obrad: plan pracy komisji w pierwszym półroczu 2016 r.

Proszę państwa, punkt drugi porządku obrad to projekt planu pracy Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą w 2016 r. Przedstawione są tutaj zgłoszone przez nas propozycje.

Pan senator pytał, czy można coś jeszcze zgłosić. No, w trakcie dyskusji zapewne można będzie zgłosić kolejne punkty i zostaną one jeszcze uwzględnione.

Jeśli chodzi o tryb rozpatrywania tego punktu, to chyba będziemy rozpatrywać te propozycje po kolei, a tymi dodatkowymi zajmiemy się po przeanalizowaniu tych już zgłoszonych.

Propozycja pani Janiny Sagatowskiej to nowelizacja ustawy o repatriacji.

Czy ktoś z państwa chciałby zabrać na ten temat głos?

Mnie się wydaje, że ta nowelizacja będzie tak jakby automatyczna, dlatego że z Sejmu wyjdzie chyba inicjatywa całkowicie nowej ustawy o repatriacji. Nie wiem, czy to będzie ten projekt obywatelski, który został zgłoszony jeszcze na początku ubiegłej kadencji przez syna pana…

(Głos z sali: …Płażyńskiego.)

…Płażyńskiego, czyli przez pana mecenasa Jakuba Płażyńskiego, przy współpracy środowisk repatriacyjnych z Krakowa, jednak z głosów, które do mnie dochodzą, wynika, że to będzie całkiem nowy projekt, że będą to całkiem nowe rozwiązania. Sprawa sprowadza się do tego, że jeżeli chodzi o przeprowadzanie czy też doprowadzanie do repatriacji, to większe akcenty zostaną położone na rząd, a nie na samorząd, jak jest w obecnej ustawie repatriacyjnej. No chyba że pojawią się jakieś inne głosy, bo jako komisja senacka mamy oczywiście prawo do inicjatywy ustawodawczej i możemy z taką inicjatywą wyjść.

Proszę bardzo.

Senator Jan Żaryn:

Mam pytanie dotyczące nie tyle ustawy o repatriacji, ile całego zestawu ustaw, który jest teraz szykowany. Obejmuje on bardzo dużo kwestii dotyczących zarówno Polaków i Polonii na Wschodzie, czyli w dawnych krajach Związku Sowieckiego, jak i Polonii na Zachodzie. Proponowane tam rozwiązania w tej chwili są chyba jeszcze w fazie dyskusji. Nie wiem, na ile są to dyskusje kawiarniane, a na ile ustawowe, ale idą one w kierunku m.in. wprowadzenia dalszych zmian związanych z Kartą Polaka, zmian idących w kierunku obywatelstwa. Miałbym więc propozycję, żeby nie zawężać tej tematyki tylko do ustawy repatriacyjnej, tak żebyśmy mieli szansę podejmować inne tematy związane ze zmianami ustawodawstwa w kwestiach dotyczących Polonii i Polaków na Wschodzie. Chodzi o to, żebyśmy mogli dodać do tego punktu inne kwestie, ponieważ najprawdopodobniej czeka nas cała gama projektów, które są w tej chwili przygotowywane.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Oczywiście pierwsze pytanie, jakie padnie… Wyobraźmy sobie, że ten projekt ustawy o repatriacji znalazł się już w Senacie. Pierwsze pytanie, jakie by padło, dotyczyłoby zasięgu geograficznego tej repatriacji, bo teraz sprowadzona jest ona do części azjatyckiej. A co z pozostałymi Polakami? Dlaczego odmawiamy takiego prawa np. Polakom na Ukrainie, sprowadzając sprawę do Karty Polaka? Czy w tej sytuacji przywilej Karty Polaka należy uzupełnić o nowe zapisy? Siłą rzeczy musimy dotknąć kwestii ustawy o obywatelstwie i ustawy, która była przedstawiana w programie Prawa i Sprawiedliwości. Jest to ustawa dotycząca spraw związku z ojczyzną, ale nie pamiętam dokładnie jej nazwy. A zatem ten punkt byśmy poszerzyli: nowelizacja ustawy o repatriacji i pakiet ustaw związanych z powrotami Polaków do ojczyzny.

Senator Jan Żaryn:

Co najmniej z powrotami…

(Senator Grażyna Sztark: No właśnie.)

…bo chodzi nie tylko o powroty, ale i relacje kraj – Polonia.

(Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz: No tak, ale tu jest mowa o repatriacji.)

Tak, tak, ja to rozumiem, tylko że nie ma innego punktu, w którym można by zgrabnie umieścić tę naszą przewidywaną dyskusję na temat wielu kwestii związanych z relacjami kraj – Polonia i Polacy na Wschodzie.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Pani przewodnicząca.

Senator Grażyna Sztark:

Dziękuję bardzo.

A czy nie moglibyśmy w związku z tym przyjąć dzisiaj takiego założenia, że jest to wstępny projekt planu naszej pracy i że do końca roku przygotujemy ewentualne zmiany, propozycje zmian albo swoje pomysły? Bo nowelizacja ustawy o repatriacji jest słuszną propozycją. Pamiętam, że zajmowaliśmy się tą ustawą już dwukrotnie. Prawda? Mam nadzieję, że wszystkie sprawy związane z Polonią, repatriacją i, jakkolwiek byśmy to nazwali, uchodźstwem – bo nie wiemy jeszcze, co się stanie za naszą wschodnią granicą – będą jeszcze tematem dłuższych rozmów i przynajmniej kilku posiedzeń. Będziemy jeszcze nad tym pracować. W związku z tym mam konkretną propozycję, żebyśmy wstępnie przyjęli ten cały projekt planu pracy z zastrzeżeniem, że do końca roku będziemy mogli wnieść poprawki czy go uzupełnić.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

No tak, ale ja bym proponował, żebyśmy powrócili do tej kwestii, którą poruszyłem na początku. Mamy autonomię w zakresie działań legislacyjnych, mamy inicjatywę ustawodawczą, więc proponuję, żebyśmy do następnego posiedzenia naszej komisji zorientowali się, na jakim jest to etapie w Sejmie i czy powinniśmy czekać na to, co przyjdzie z Sejmu w ramach normalnej ścieżki legislacyjnej. No bo nie przypuszczam, żeby działo się to, co w poprzedniej kadencji, kiedy to wszystko zostało po prostu odłożone do podkomisji, a podkomisja zebrała się w Sejmie chyba tylko raz. Jeżeli ta ścieżka jest już uruchomiona na etapie sejmowym, to oczywiście powinniśmy przygotować się do przyjęcia tego projektu, poddania go pod dyskusję i zaprezentowania, jaką mamy wizję rozwiązań dotyczących repatriacji, szeroko rozumianego powrotu Polaków do ojczyzny, naszych relacji z Polakami za granicą, słowem – całego tego pakietu ustaw. Tak że ja proponuję, żebyśmy zachowali ten punkt i powrócili do tego tematu na następnym posiedzeniu komisji.

Czy sekretariat jest w stanie zdobyć informacje na ten temat i dowiedzieć się, jak to wszystko wygląda w Sejmie, czy raczej byłoby to trudne?

(Głos z sali: Dowiemy się.)

No właśnie. A my wykorzystamy własne kanały, własne ścieżki. Prawda?

W takim razie przejdźmy do następnego tematu, zgłoszonego przez panią przewodniczącą Janinę Sagatowską i pana Artura Warzochę. Propozycja jest taka, żebyśmy na posiedzeniach komisji poruszyli też temat systemu nauczania języka polskiego w krajach Unii Europejskiej. Widziałem, że temat ten niejako powiela się w kontekście konkretnych krajów. No, tutaj mamy informację o języku polskim we wszystkich krajach. Myślę, że dużo prawdy jest w tym, co powiedziała pani senator Sagatowska, wspominając, że każdy kraj jest inny, jeżeli chodzi o Polonię i to wszystko, co sprawia, że Polonia ta organizuje się w taki czy inny sposób. Tak że jeżeli można znaleźć jakieś wspólne cechy, jakiś wspólny mianownik dla nauczania języka polskiego w krajach Unii Europejskiej, to dobrze, ale jeżeli nie, to musimy rozpatrywać poszczególne kraje, bo na pewno inaczej jest w Niemczech, a inaczej we Francji. Chciałbym, żeby…

Bardzo proszę.

Senator Artur Warzocha:

Panie Przewodniczący, moją intencją było przede wszystkim zajęcie się problemem nauczania języka polskiego na Białorusi, ponieważ płyną stamtąd bardzo niepokojące sygnały.

(Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz: Ale to jest dalszy punkt. Teraz omawiamy punkt drugi.)

Sytuacja domów polskich na Białorusi jest…

(Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz: Przepraszam bardzo, że tak panu przerywam, ale rozpatrujemy punkt drugi.)

No tak, system nauczania języka polskiego w krajach Unii Europejskiej.

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Zapoznanie się z sytuacją Polaków na Białorusi dotyczy czego innego. Zostałem dopisany do punktu o Unii Europejskiej, za co bardzo dziękuję, jednak przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na nauczanie języka polskiego na Białorusi, ponieważ z sygnałów, które do mnie docierają, wynika, że lekcje języka polskiego są tam po prostu likwidowane.

(Senator Grażyna Sztark: Mówi pan o punkcie piątym, tak?)

Tak, prosiłbym o to, żeby…

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Dobrze, oczywiście poświęcimy temu nasze posiedzenie.

Pan senator Żaryn.

Senator Jan Żaryn:

Chciałbym odnieść się do punktu drugiego, bo znowu nie widzę innego miejsca, w którym… Ma pan rację, Panie Przewodniczący. Oczywiście, że każdy kraj ma swoje wewnętrzne uwarunkowania, choćby ze względu na zupełnie inne systemy edukacji. Prawda? Inne są też struktury organizacyjne, czego przykładem są szkoły sobotnio-niedzielne. Zupełnie inaczej wygląda to pod auspicjami Polskiej Macierzy Szkolnej w Wielkiej Brytanii, a inaczej np. w szkołach ambasadzkich. Prawda?

Wydaje mi się jednak, że problem jest dużo, dużo większy, a dotyczy on zarówno nauczania języka polskiego, jak i historii. Proponowałbym połączyć te dwa przedmioty, bo oczywiście składają się one na tę podstawową gamę wiadomości otrzymywanych przez uczniów, przez Polaków mieszkających poza granicami kraju. Bardzo istotna sprawa jest taka, że będzie nas czekała, podejrzewam, niezła batalia, także ze środowiskami polskiej emigracji. Mianowicie moim zdaniem powinniśmy wypracować wraz z Ministerstwem Edukacji Narodowej pewną propozycję podstaw programowych dla szkół poza granicami kraju. Jest to o tyle istotne, że bardzo wielu nauczycieli, którzy uczą języka polskiego bądź historii, jest z pokolenia „Solidarności”. Z całym szacunkiem do tego pokolenia zauważmy, że oni wyjechali z Polski w 1982 r. W dużej mierze nie znają oni osiągnięć nauki polskiej, zarówno w zakresie historii, jak i historii literatury. Nauczają tak, jak potrafią, i bardzo dobrze, bo robią to z sercem, ale nie znają bieżącego stanu wiedzy w III Rzeczpospolitej, tylko w jakiejś mierze są na etapie edukacji, którą pobrali w czasach PRL. Ja wiem, że oni też się rozwijają, że czytają itd., ale chodzi mi o to, żebyśmy zauważyli pewien problem z komunikacją. Jeżeli chcemy, żeby polskie dzieci i polska młodzież na emigracji były wychowywane mniej więcej w takim samym rytmie edukacyjnym, jak w kraju, to naszą rolą jest zaproponowanie tychże podstaw programowych, oczywiście we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Myślę, że…

A, bardzo proszę, Panie Senatorze.

Senator Ryszard Bonisławski:

Panie Przewodniczący, podobny problem dopisałem w punkcie dotyczącym Polonii mieszkającej w Niemczech. Zetknąłem się z nim, gdy jako przedstawiciel Senatu zostałem oddelegowany na konferencję poświęconą nauce języka polskiego w Niemczech. Sytuacja jest tam, moim zdaniem, bardzo trudna, bo każdy land ma swoje prawa, które określają, czy Polacy są mniejszością, czy nie. W Niemczech generalnie nie jesteśmy traktowani jako mniejszość. Tylko w jednym landzie jest przyzwolenie ministra, bardzo zresztą otwartego, żeby Polacy mieli oddzielne lekcje, a w innych miejscach odbywają się one gdzieś tam przy konsulatach. Są to takie, powiedzmy, komplety, więc niestety coraz więcej młodzieży odchodzi.

Nawet byłem tego świadkiem, bo za ścianą mojego pokoju mieszkała pani ucząca języka polskiego, która przyjechała tam z mężem Niemcem. Miała dwóch synów, ale rozmawiała z nimi tyko po niemiecku. Mimo że cały czas opowiadała, że jest trudno i że mózgi tamtejszych dzieci są już wyprane z języka polskiego, sama też rozmawiała z synami po niemiecku.

Ten konflikt jest przez nas niedostrzegany, ale myślę, że warto go rozważyć. Dla mnie Niemcy okazały się wtedy trudniejszym partnerem do tego typu rozmów niż np. Kazachstan, gdzie moi koledzy po filologii uczą języka polskiego i nie napotykają żadnych sprzeciwów. A Niemcy, państwo bardzo demokratyczne, rozumieją to inaczej. Dziękuję.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Dziękuję bardzo.

To jest oczywiście bardzo ważny aspekt nauczania języka polskiego w krajach zachodnich. Miałem kiedyś okazję odwiedzić jeden z punktów konsultacyjnych – z tego, co pamiętam, przy polskim konsulacie w Monachium – i zostałem z tymi problemami zapoznany. Myśmy w tej komisji – nawet nie w poprzedniej kadencji, tylko w jeszcze wcześniejszej – przeszli całą batalię w obronie punktów konsultacyjnych przy ambasadach, dlatego że poprzednicy naszych poprzedników chcieli je zlikwidować. Ostatecznie udało się te punkty konsultacyjne utrzymać. Mówię to również po to, żeby zwrócić uwagę na problem, który panowie właśnie poruszacie. Otóż poinformowano mnie wtedy o tym, że tam, gdzie jest punkt konsultacyjny, wszystkie szkoły sobotnio-niedzielne, wszystkie oddolne inicjatywy rodziców, parafii itd., działają w ten sposób, że biorą od tego punktu konsultacyjnego pewną normę, pewien standard. Szkoły sobotnio-niedzielne nie muszą mieć bezpośredniej więzi z ministerstwem, ale punkty konsultacyjne muszą. Dzięki temu powstaje cała rodzina szkół, na której szczycie stoi szkoła matka, czyli punkt konsultacyjny, który wyznacza pewne standardy. Ja zawsze dopominałem się o to – i oczywiście cieszę się, że ta sprawa została podniesiona – by w szkołach, które powstają, były odpowiednie standardy dotyczące jakości nauczania, żeby było tam miejsce nie tylko na naukę języka polskiego, ale również historii i tego, co dzieje się w kraju obecnie. A żeby to osiągnąć, trzeba mieć centra nauczania, jakimi są właśnie punkty konsultacyjne. Na świecie jest taki trend, że… Miałem okazję zobaczyć to np. w Charkowie, ale wiem, że gdzie indziej na wyższych uczelniach – jest to więc jeszcze inny stopień nauczania języka polskiego – też powstają centra kultury języka polskiego. W strukturze wyższych uczelni powstają jednostki, które uczą kultury języka polskiego, i jest to coś fantastycznego. To nie są osobne wydziały ani osobne katedry, tylko jednostki. Są też oczywiście szkoły społeczne, które są szkołami z definicji, no i szkoły sobotnio-niedzielne, w których program ustalają rodzice i inicjatorzy, więc nie ma tam żadnych sztywnych ram.

Dlatego ja bym proponował, żebyśmy poruszali te tematy, analizując sytuację nauczania języka polskiego i kultury języka polskiego w poszczególnych krajach Unii Europejskiej. Tych krajów, krajów Unii Europejskiej – oczywiście z pominięciem nas samych – i krajów Europy Wschodniej, nie ma aż tak dużo, więc moglibyśmy to chyba w ten sposób przeanalizować. No, w Niemczech jest jeszcze sprawa zasady wzajemności, dlatego że nasze szkoły nie są tam finansowane przez rząd niemiecki, a ich odpowiedniki w Polsce są finansowane przez nas. Ale do tego, oczywiście, jeszcze dojdziemy.

Bardzo proszę.

Senator Ryszard Bonisławski:

Wobec tego może zróbmy tak: ponieważ w trakcie tych proponowanych posiedzeń będziemy omawiać Białoruś, Litwę itd., dopiszmy przy każdym z tych państw – no, nie mówię, żeby to teraz dopisywać fizycznie – punkt poświęcony nauce języka polskiego. My mówimy o tej sytuacji ogólnie, ale to jest bardzo ważny aspekt sytuacji Polaków w… No, później pojawią się jeszcze trudniejsze miejsca, jak Rumunia.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Proszę państwa, ja wyobrażam to sobie tak – mam nadzieję, że sekretariat przyzna mi rację, bo to sekretariat jest organizatorem tego wszystkiego, choć oczywiście za naszą namową i pod naszym kierownictwem – że będziemy zapraszać tutaj przedstawicieli ministerstw. Z tej naszej dyskusji już teraz wynika jasno, że choć wydawało się, że niektóre punkty dotyczą tylko jednego kraju, to tak naprawdę dotyczą aż jednego kraju. Jest to bardzo szeroka problematyka i będziemy musieli to wszystko przeanalizować. No a kraje wschodnie, jak Białoruś czy Ukraina, to jeszcze inna sprawa, którą oczywiście też będziemy omawiali.

(Głos z sali: Osobno.)

Myślę, że możemy zanotować, że w ramach tej właśnie tematyki, dotyczącej nauczania języka polskiego, będziemy analizowali pod tym kątem poszczególne kraje.

(Senator Grażyna Sztark: Poszczególne kraje Unii Europejskiej.)

Tak.

Bardzo proszę.

Senator Jan Żaryn:

Chciałbym jeszcze raz upomnieć się o historię. Jeśli można, prosiłbym o dopisanie nie tylko języka polskiego, ale i historii.

Prosiłbym też, żebyśmy mieli jednak w pamięci – nie mówię oczywiście, żeby uwzględnić to w tym właśnie punkcie – szkolnictwo polskie w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Są to 2 największe wspólnoty polonijne, więc gdybyśmy je przeoczyli, byłoby to zadziwiające.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Myślę, że to jest koniunkcja: historia i język. Zawsze mówiliśmy o kulturze i języku, ale w takim znaczeniu, że dodawaliśmy do tego też historię. Tak że mówiąc o języku polskim, miałem to na uwadze. Oczywiście, że tak.

Myślę, że kiedy wypracujemy już jakąś metodę rozpatrywania tych spraw związanych z systemem nauczania języka polskiego, oczywiście jeżeli w danym kraju taki system w ogóle jest, to z każdym następnym krajem będzie nam łatwiej – łatwiej pod względem zadawanych pytań, przedstawianej problematyki czy też zapraszanych gości, którzy mogliby nam to zreferować. Bo przecież mamy autorytety specjalizujące się w tej dziedzinie. Mieliśmy tu już kilka konferencji, na które przybyli naukowcy zajmujący się badaniem tego tematu, tak że byłaby to kolejna okazja, żeby jeszcze raz poznać ich zdanie.

Dobrze. Wszystkie punkty dotyczące nauczania języka polskiego, polskiej kultury i historii Polski, które są w naszym planie pracy, umieszczamy w tym punkcie, który został już przez nas omówiony.

Teraz szukamy tych punktów, które nie dotyczą nauczania.

Konferencja na temat sytuacji rozwoju mediów polonijnych i polskich. O właśnie, kolejny bardzo ważny temat. Funkcje wszystkich mediów są uniwersalne, ale media polonijne mają jeszcze dodatkowe funkcje. Oczywiście, że tak. Jest w nich zawarta także nauka języka, historii i kultury. Proszę państwa, a zatem teraz omówmy punkt trzeci.

Kto chciałby się wypowiedzieć?

Rozumiem, że wyrażamy zgodę, aby taki punkt znalazł się w planie, ale jest jeszcze pytanie, czy go rozszerzymy, czy po prostu zajmiemy się tym w ramach jednego posiedzenia. Oczywiście mogą się zdarzyć nadzwyczajne sytuacje wymagające spotkania i rozpatrzenia jakiegoś dodatkowego punktu dotyczącego mediów. No, tego nie unikniemy, ale jeżeli chodzi o taki rutynowy plan pracy, to umieszczamy w nim ten właśnie punkt.

Czy ktoś chciałby zabrać głos na ten temat?

Bardzo proszę.

Senator Jan Żaryn:

Prosiłbym tylko, tradycyjnie już, żeby uwzględniać cały świat, a nie tylko Europę Wschodnią czy Zachodnią. Mamy co najmniej 16 milionów emigrantów, a niektórzy wyliczają, że ponad 20 milionów. Te 2 wspólnoty, Polonia w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, są liczebnie największe, więc nie możemy pomijać ich w swojej refleksji. No, nie mówię już o Nowej Zelandii, Australii czy Kenii. Proszę państwa, Polacy są wszędzie – polskie media także. Jak wiadomo, kiedyś powiadano, że gdzie 2 Polaków, tam 3 tytuły prasowe. I to powiedzenie nadal sprawdza się na emigracji.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

W świecie? No tak, bo przecież Polonia jest również w Afryce. Tak że dopisalibyśmy sformułowanie „w świecie”.

Pani się z tym nie zgadza?

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Jedna z pań zwróciła uwagę na konferencję dotyczącą mediów w Europie Wschodniej, ale myślę, że jeżeli wpiszemy tutaj temat mediów na całym świecie, to wcale nie przeszkodzi to nam w zorganizowaniu konferencji poświęconych mediom poszczególnych części świata czy poszczególnych krajów, np. Stanów Zjednoczonych. Gdyby były takie możliwości techniczne, moglibyśmy zrobić też taką konferencję, na której Polacy ze Wschodu spotkaliby się z Polonią z szeroko rozumianego Zachodu, w tym ze Stanów Zjednoczonych. Muszę szczerze powiedzieć, że mnie takich spotkań cały czas brakuje. Cały czas skupiamy się albo na Polakach na Wschodzie, albo na Polakach na Zachodzie, jednak między jednymi a drugimi Polakami nie ma zbyt wielu kontaktów. Jest ich mało, nawet ponad naszymi głowami. Tak że wpiszmy „w świecie”, a zależnie od możliwości technicznych i od tego, jakie autorytety będą chciały wziąć w tym udział – czy to w konferencji, czy to w spotkaniu komisji – będziemy ten punkt rozszerzali. No, musimy zajmować się mediami, a zatem to będzie nasz następny temat.

A teraz przejdźmy do tematu zgłoszonego przez panią przewodniczącą: zapoznanie się z sytuacją Polaków na Ukrainie. No, jest to bardzo ogólne sformułowanie. Podpunkt drugi w ramach tej pozycji, czyli sytuacja domów polskich na Ukrainie, na pewno mieści się w zakresie sformułowania „sytuacja Polaków na Ukrainie”. Sytuacja Polaków na Ukrainie to też sytuacja domów polskich.

Mówię o tym dlatego, że miałem okazję – zresztą razem z reprezentantami pana prezydenta: panią Ewą Czerniawską i ministrem Kwiatkowskim – być na uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod Dom Polski we Lwowie. To jest fakt bez precedensu. Taka sytuacja zaistniała po raz pierwszy po II wojnie światowej i można to było odczuć podczas tej uroczystości, którą miałem okazję przeżywać. Ale mówię o tym również po to, żeby podkreślić to, co było często akcentowane przez tamtejszych Polaków, mieszkańców ziemi lwowskiej, czyli Lwowa i okolic. Oni mianowicie bardzo cieszyli się z tego, że wmurowano ten kamień, ale też bardzo przeżywali to, czy dom ten uda się szybko wybudować. Twierdzili, że trzeba to zrobić szybko, dlatego że oczy opinii publicznej – ukraińskiej i każdej innej – będą zwrócone właśnie na to miejsce. Jeżeli będzie to budowane bardzo długo, tak jak zdarza się to w różnych miejscach na świecie, to wtedy będziemy mogli, krótko mówiąc, ponieść pewne straty. I dlatego myślę, że jako komisja powinniśmy w szczególny sposób monitorować, jak jest to realizowane. Zajmuje się tym Wspólnota Polska, a zatem nie jakaś pierwsza lepsza organizacja pozarządowa – choć oczywiście szanujemy wszystkie organizacje. Jest to doświadczona organizacja, ale mimo wszystko powinniśmy to monitorować. Gdyby były na to pieniądze, byłoby nam łatwiej, ale jeśli tych pieniędzy nie będzie, to też będziemy musieli to robić.

A druga kwestia to Dom Polski w Barze. Miałem okazję go widzieć i okazało się, że on jest już wybudowany, on już stoi. To jest pałacyk, to jest coś pięknego.

(Głos z sali: Bar wzięty.)

Tak, Bar wzięty.

Powinniśmy więc dodać taki punkt, żeby nie zajmować się tylko… To są ważne kwestie, ale moglibyśmy zgrupować tu wszystkie domy polskie na Ukrainie. Myślę, że pani Ewa Czerniawska i przedstawiciele sekretariatu zgodzą się, że powinniśmy rozpatrzeć sytuację również pozostałych domów, np. domu w Żytomierzu, który został otwarty bodajże w 2000 r. Monitorując budowę jednego domu, moglibyśmy po prostu poznać, jak działają inne domy. Wiem, że ileś lat temu był tam problem z gospodarzem, bo my ten dom wybudowaliśmy, a nie było wiadomo, kto jest jego gospodarzem. Tak że proponuję, żebyśmy osobny punkt poświęcili tylko domom polskim, a my jako prezydium… Chyba że państwo macie jakieś pomysły, kto powinien wziąć udział w takim posiedzeniu. Czy tylko przedstawiciele konsulatów? Być może przedstawiciel ministra?

Bardzo proszę.

Senator Jan Żaryn:

Proponuję postać oczywistą, tzn. byłego – no, za chwilę byłego – ambasadora w Kijowie, czyli Henryka Litwina, który ma olbrzymią wiedzę na ten temat. Jego małżonka z kolei ma olbrzymią kolekcję fotografii, w tym zdjęcia ze wszystkich możliwych uroczystości. Na pewno obfotografowała też domy polskie w Barze czy gdziekolwiek indziej, więc można zaprosić ich oboje. Myślę, że zdadzą nam oni bardzo piękną relację z tego, co się tam działo.

Przy okazji mam jeszcze tylko jedną prośbę. Ten punkt dotyczący zapoznania się z sytuacją Polaków na Ukrainie jest oczywiście szalenie ważny. Ja akurat cieszę się, że jest on tak ogólny, bo będzie można odnieść się do wielu kwestii, niemniej proponowałbym, byśmy w naszych pracach dotyczących Ukrainy – ale także, rzecz jasna, innych państw położonych na polskich Kresach Wschodnich – zastanowili się też nad możliwościami ochrony polskiego dziedzictwa, tak żeby pamiętać nie tylko o osobach, ale i…

(Głos z sali: …o dziedzictwie materialnym.)

Tak jest. I zawsze, gdy opowiadamy o osobach, o Polakach, z tyłu głowy powinniśmy mieć też ten drugi punkt, dotyczący dziedzictwa materialnego.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Ja to rozumiem. Chodzi mi właśnie o to, żeby nie dzielić tych 2 wątków, tylko je połączyć. Jest to podzielone kompetencyjnie, ale zawsze można zaprosić pana Michała Michalskiego z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który jest naczelnikiem zajmującym się dziedzictwem historycznym na Wschodzie, i jednocześnie byłego ambasadora Henryka Litwina, a wtedy jeden i drugi opowiedzą, w jaki sposób można tę naszą aktywność wykorzystać.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Dziękuję bardzo.

Zastanawiam się tylko, jak można by to zrobić, żeby uwzględnić głos pana senatora, a jednocześnie nie zajmować się wszystkimi sprawami dotyczącymi Polaków na Ukrainie w czasie tego samego posiedzenia komisji. Wydaje mi się, że to, co powiedział pan profesor, mieści się w punkcie zaproponowanym przez pana senatora Bonisławskiego, bo mówiąc o Kostiuchnówce, moglibyśmy to rozszerzyć o wszystkie sprawy dotyczące historii Polaków na Ukrainie. Myślę nie tylko o Wołyniu, ale i innych sprawach.

(Senator Jan Żaryn: Jest jeszcze Lutomierszczyzna.)

Tak.

A więc jeśli chodzi o zapoznanie się z sytuacją Polaków na Ukrainie, to może sprowadzilibyśmy to tylko do domów polskich, do instytucjonalnego funkcjonowania Polaków na Ukrainie. Jakie są tam organizacje? Jest Federacja Organizacji Polskich, jest Związek Polaków na Ukrainie, są też organizacje niezrzeszone, zatem jeżeli chodzi o… To może zostawmy ten punkt o domach polskich. Dobrze? Rozumiem, że jest zgoda.

Przejdę teraz od razu do Kostiuchnówki. Proszę państwa, chcę podziękować za ten punkt, dlatego że od kilku lat na placu Litewskim w Lublinie mam okazję przyjmować ogień od harcerzy ze Zgierza, którzy przywożą go, jadąc w sztafecie rowerowej. To jest, proszę państwa, organizowane w listopadzie, chyba 6 listopada. Tak? Kilka razy było tak, że padał deszcz albo leżał śnieg, i zastanawiałem się, jak oni jadą na tych rowerach. Okazało się, że sztafeta polega na tym, że jest 4 czy 6 harcerzy i 1 rower. Jeden jedzie na rowerze, a reszta odpoczywa w samochodzie – i jadą tak z samej Kostiuchnówki. Zaangażowany jest w to ksiądz Kwiczała, który urzęduje niedaleko tego miejsca.

W każdym razie gdyby pan senator i pozostali państwo wyrazili zgodę, to zrobilibyśmy tak, że pod pretekstem tego właśnie punktu przyjrzelibyśmy się też historii Polaków na Ukrainie i naszym pamiątkom kultury materialnej i duchowej. Jeśli zobaczymy, że jest to zbyt obszerna tematyka – a pewnie tak będzie – to najwyżej rozłożymy ją na inne posiedzenia. Dziękuję.

Senator Ryszard Bonisławski:

Chciałbym jeszcze nawiązać do tego punktu, ponieważ ja zaproponowałem, żeby to było posiedzenie wyjazdowe.

Myśmy – mówię „my”, myśląc o łodzianach i zgierzanach – odbudowali starą szkołę legionową w Kostiuchnówce. Była ona nieduża, została zbudowana w 1936 r., a w tej chwili ma piętro. O, tak to wygląda z daleka. A przy okazji jest to dzisiaj centrum dialogu polsko-ukraińskiego. Przypomnę, że pod Kostiuchnówką, na tym ogromnym obszarze, stoczono największą polską bitwę w latach I wojny światowej. Polacy zasłali te pola tysiącami zabitych, więc jest tam mnóstwo cmentarzy. Od wielu, wielu lat jeżdżą tam harcerze – nie tylko z Łodzi, ale i ze Zgierza, z Pabianic czy z Łasku – którzy się tym opiekują i odbudowują, co mogą. Nawiązali też oni współpracę ze stroną ukraińską, co kiedyś, jak wiecie, nie było łatwe. Byłem tam wielokrotnie, bo podlegało to wojewodzie łódzkiemu. Pani Jolanta Chełmińska dołożyła starań, żeby bardzo wiele firm wniosło w to swój wkład, oczywiście społecznie. Petecki dał np. okna. No, mieliśmy takie możliwości. I w tym domu spotykamy się właśnie ze stroną ukraińską. Doszło nawet do tego, że pewne sprawy załatwiane są na telefon, a nie pisemnie. Kiedyś trzeba było pół roku wysyłać pisma w sprawie dwutygodniowego obozu harcerskiego w lesie, a teraz gubernator wyraża zgodę po rozmowie telefonicznej.

Proszę państwa, warto by było tam pojechać, bo bardzo wzmocniłoby to tamtejszą Polonię. To jest naprawdę bardzo ważne, żebyśmy w ciągu tej 4-letniej kadencji postarali się być w tych środowiskach, o których tutaj mówimy. Kostiuchnówka ma też rewelacyjne warunki pobytowe, tak więc proponuję, żebyśmy się tam znaleźli.

(Głos z sali: To jedziemy.)

Proszę państwa, w lipcu minie 100 lat od tej bitwy. Moglibyśmy pojechać tam w czerwcu, bo w sierpniu będą obchody. W sierpniu zawsze przyjeżdżają wszyscy najważniejsi, a takie obchody nie dają dobrej sposobności do zawierania takich zwyczajnych międzyludzkich relacji. Wszyscy są wtedy w garniturach, stoją na baczność, śpiewają hymn itd., a ludzie są tym troszkę spłoszeni. Byłem już na takich imprezach i uważam, że taki wyjazd dałby nam bardzo, bardzo dużo. Zorientowalibyśmy się także w tym, jak ta druga strona postrzega te nasze domy, a jeśli okazałoby się, że postrzega je źle, to zastanowilibyśmy się, co zrobić, aby postrzegała je lepiej, bo do tego właśnie powinniśmy dążyć. Po każdym posiedzeniu komisji powinniśmy wyciągnąć jakieś wnioski dające Polonii szansę odzyskania pewności siebie.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

No tak, to jest bardzo ważne wydarzenie, gdy przyjeżdża przedstawiciel polskiego parlamentu, a szczególnie senator. Rozmowy Polaków z miejscowymi władzami od razu wyglądają wtedy inaczej, wiele rzeczy udaje się załatwić. Tak, to jest oczywiste. W tamtej kadencji tylko raz byliśmy na takim wyjeździe komisji. Z tego, co wiem, jest taki zapis, że komisja nie może obradować za granicą, ale możemy wyjeżdżać na różne spotkania. Pamiętam, że polecieliśmy wtedy samolotem do Lwowa, a później pojechaliśmy autobusikiem aż do Kamieńca Podolskiego i z powrotem. Tak że był już jeden taki wyjazd. Na początku maja zawsze były też wyjazdy związane z… W tym roku wyjątkowo nie było wyjazdu w Dzień Polonii i Dzień Flagi. Nie wiem dlaczego, bo wcześniej wyjeżdżaliśmy do Polaków w Cieszynie, do Polaków w Niemczech itd. Ale czy miałoby to sens na początku maja, w Dzień Polonii i Dzień Flagi? Pan proponuje, żeby to był maj albo…

(Senator Grażyna Sztark: …czerwiec.)

(Senator Ryszard Bonisławski: Ja mówiłem o czerwcu, bo…)

W takim razie zgłaszamy to jako postulat. Komisja się do tego przychyla, a w każdym razie ja się do tego przychylam.

Senator Ryszard Bonisławski:

Mam tutaj jeszcze dopisane takie 2 drobne punkty. Poprzez moich przyjaciół, którzy prowadzą ewidencję wszystkich cmentarzy na terenach utraconych, mam dostęp do bardzo bogatych materiałów, zatem moglibyśmy zrobić o tym wystawę. Niewiele by ona kosztowała, bo byłaby to wystawa planszowa.

A druga kwestia dotyczy Kostiuchnówki. W tym wypadku mamy już praktycznie gotową wystawę, która była prezentowana w Łodzi i w niektórych miastach w Polsce. Chodzi o to, żeby zaistniała ona w przestrzeni parlamentu, tak żeby jak najwięcej osób się z nią zapoznało.

(Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz: A czego dotyczy ta wystawa?)

Dotyczy Kostiuchnówki, bitwy pod Kostiuchnówką i udziału harcerzy polskich w… Jak mówiłem, stworzyła się szansa pewnej wymiany. Pan senator wspomniał o ogniu, który jest wieziony z Kostiuchnówki, a przecież ogień ten zapalany jest 11 listopada przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Skoro poruszamy temat Kostiuchnówki, to chciałbym raz jeszcze powiedzieć, że miałem okazję witać ten ogień.

(Głos z sali: To jest symbol.)

Myślę, że co do wystawy to już teraz możemy powiedzieć, że jest to bardzo dobry pomysł. Zresztą pani dyrektor już wcześniej wyrażała na to zgodę. No, nie ma już z nami pani dyrektor, ale wiemy, że to Kancelaria Senatu zajmuje się tymi wszystkimi procedurami, które do tego zmierzają. Myślę, że możemy wyrazić zgodę, żeby to szło w tym kierunku, choć na pewno trzeba jeszcze zapoznać z tym panią przewodniczącą komisji. Co do wyjazdu do Kostiuchnówki to też jestem jak najbardziej za. Przedstawimy to jako postulaty komisji.

Proszę państwa, następny punkt z kolei to – no właśnie – sytuacja mniejszości polskiej na Litwie. Chyba możemy to po prostu przyjąć bez dyskusji, bo jest oczywiste, że powinniśmy się z tym zapoznać. Sytuacja na Litwie jest dynamiczna, zwłaszcza że jest tam dużo Polaków, są bardzo duże tradycje polskości. Zresztą słyszymy, co się tam dzieje. Tak że poświęcimy temu całe posiedzenie komisji albo chociaż jakiś punkt porządku obrad – zobaczymy.

Co do zapoznania się z sytuacją Polonii w Gruzji to też poświęcimy temu osobny punkt. Chyba nie ma tu…

(Głos z sali: Jeszcze punkt piąty.)

A punkt piąty to zapoznanie się z sytuacją Polaków na Białorusi i z sytuacją tamtejszych domów polskich. No tak, dziękuję za przypomnienie. To jest podobna sytuacja. Jest tam Związek Polaków na Białorusi, ale teraz mówi się o nim troszeczkę mniej. Wcześniej, gdy przewodniczącą była pani Andżelika mówiło się o nim więcej. Jest tam 16 domów polskich wybudowanych za pieniądze Skarbu Państwa, za pieniądze polskiego podatnika. Nie wiem, czy ten drugi Związek Polaków na Białorusi – ten, który został powołany przez władze Białorusi – je w ogóle wykorzystuje. Jeszcze do niedawna były one wykorzystywane tylko częściowo, a reszta w zasadzie popadała w ruinę, niszczała. Oprócz tego trzeba by było zorientować się, co się dzieje z Polską Macierzą Szkolną pana Sienkiewicza, która działa chyba w Grodnie. Jakie mamy tam jeszcze organizacje? Zdaje się, że coś powstało w Brześciu, że jakaś organizacja wydzieliła się ze Związku Polaków na Białorusi. I to tyle, jeżeli chodzi o działania instytucjonalne.

A jeżeli chodzi o generalną sytuację Polaków na Białorusi, to trzeba by po prostu zaprosić na posiedzenie komisji kogoś z ministerstwa, żeby o tym poopowiadał. Przez 2 kadencje byłem przewodniczącym Zespołu do spraw Polaków na Białorusi, ale jeździłem tam tylko w czasie tej pierwszej kadencji, bo na początku drugiej po prostu mi tego zabroniono, tak że moja wiedza na ten temat się urwała.

Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Senator Artur Warzocha:

No właśnie, sytuacja na Białorusi jest bardzo trudna. Nie chcę mówić, że delikatna, bo jest ona po prostu trudna. Na czym to polega? Jak powiedział pan przewodniczący, działa tam ten powołany przez władze – a tym samym koncesjonowany – Związek Polaków na Białorusi, który jest… może nie tyle nieaktywny, ile po prostu podporządkowany Łukaszence i jego interesom politycznym. Nie wiem, jaka jest sytuacja domów polskich, ale z tego, co słyszałem, to właśnie ten związek… Jak słusznie zostało powiedziane, domy te zostały sfinansowane ze środków Skarbu Państwa, ale potem tak naprawdę je zawłaszczono, odebrano je nam. I w tej chwili nie służą one interesom Polaków, którzy mieszkają na Białorusi. Rzeczywiście warto by było zapoznać się z opinią Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z tego, co widziałem, tymi sprawami zajmował się będzie pan minister Dziedziczak. Zresztą do opinii publicznej dotarła informacja, że w MSZ odbyło się już oficjalne spotkanie z tym drugim związkiem, reprezentowanym przez panią Andżelikę Borys i pana przewodniczącego Jaśkiewicza. Odbyły się już takie rozmowy, w trakcie których podjęte zostały pewnie jakieś ustalenia, a być może zapadły również jakieś decyzje. Jeśli chodzi o dzisiejszą sytuację Polaków na Białorusi, to – tak to przynajmniej przedstawiają związkowcy z tego nieuznawanego przez Łukaszenkę Związku Polaków na Białorusi – praktycznie sprowadza się ona do szykan i do zwalczania polskości. Jednym z takich aktów jest właśnie wyrugowanie ze szkół nauczania języka polskiego z elementami historii, czyli przedmiotu, o którym powiedział pan profesor.

Przy okazji powiem, że w pełni zgadzam się z poglądem, że nauczanie języka polskiego i historii trzeba traktować nierozerwalnie, ponieważ nawet fachowcy mówią, że jeżeli brakuje któregoś z tych elementów, to wtedy nie mamy już do czynienia z wychowaniem patriotycznym. Po prostu następuje przerwanie kodu kulturowego. To jest niezwykle ważne.

Moja propozycja jest taka, żeby w naszym posiedzeniu wzięli też udział przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi. Mam na myśli ten związek, który autentycznie walczy o prawa Polaków na Białorusi, czyli związek pani Andżeliki Borys, która wprawdzie nie jest oficjalnie przewodniczącą tego związku, ale jest chyba przewodniczącą rady programowej, zatem też pełni ważną funkcję. Dotyczy to również przedstawicieli Polskiej Macierzy Szkolnej. Chciałbym, żeby oni też dokładnie opisali sytuację, w jakiej się znaleźli, i to, jak w tej chwili odbywa się tam nauczanie języka polskiego i historii. Taki jest mój wniosek. No i oczywiście minister Dziedziczak, jego też trzeba koniecznie zaprosić.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Bardzo dziękuję.

Senator Żaryn.

Senator Jan Żaryn:

Postaram się mówić krótko. Otóż oczywiście zgadzam się z tym, co powiedział pan senator Warzocha, niemniej jednak jako historyk mam wrażenie, że powinniśmy częściej próbować zdobywać informacje z kilku stron, choć może niekoniecznie na tym samym posiedzeniu, bo niektóre osoby, krótko mówiąc, w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Wydaje mi się, że dobrze by było, gdybyśmy – być może pan minister Jan Dziedziczak będzie do tego przygotowany – rozpoznali politykę Łukaszenki wobec znajdujących się tam Polaków, ponieważ jest to polityka wewnętrznie niespójna. Z jednej strony, z perspektywy polskiej, jest ona postrzegana jako ewidentnie negatywna z punktu widzenia naszych relacji państwowych, ale z drugiej strony nie jest ona aż tak negatywna wobec istniejącego tam polskiego dziedzictwa. Mieszkający tam Polacy muszą mieć jakieś powody, dla których mówią, że Łukaszenka nie jest taki zły. Wiem, że to brzmi nieprzekonywająco, dopóki się tego samemu nie usłyszy, ale taka jest prawda. I my jako Senat powinniśmy dowiedzieć się, dlaczego tak jest, ponieważ to oni, mieszkający tam Polacy, są tym, co nas interesuje. Powinniśmy się tego od nich dowiedzieć, i to niekoniecznie tylko od pani Andżeliki Borys, która też ma swoją wizję, też ma – a przynajmniej miała – swoje cele polityczne, i mówi to, co mówi, z określonego punktu widzenia. Bardzo chętnie zaprosiłbym np. panią Sebastianowicz, osobę jeszcze z pokolenia Armii Krajowej, która opowiadałaby, że cały czas jest pod białoruską okupacją, ale nie byłby to przecież głos wszystkich Polaków, którzy tam mieszkają. Tak więc zapraszajmy panią Sebastianowicz, ale także innych. Może polski MSZ wskaże nam partnerów, do których warto się zgłosić i z którymi warto porozmawiać. Chodzi o pluralizm poznawczy.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Proszę państwa, oczywiście możemy się z tym tylko zgodzić, niemniej jednak z punktu widzenia komisji powinno nas interesować również to, czy Polacy mieszkający na Białorusi mają prawo do tego, żeby organizować się w stowarzyszenia promujące kulturę polską, język polski i historię Polski. No, okazuje się, że ZPB prowadzony przez panią Andżelikę nie został jednak zarejestrowany. Czy na terenie Białorusi mogą działać domy polskie? Okazało się, że jednak nie mogą. I to jest konkret.

Następny konkret jest taki, że na Białorusi są 2 szkoły nauczające w języku polskim. Już ileś lat temu brakowało tam kilku nauczycieli, którzy mogliby nauczać w języku polskim – jeśli dobrze pamiętam, fizyki i czegoś tam jeszcze. No ale fizyka to tylko 1 przedmiot, a ostatnio dostałem informację, że takich sytuacji jest więcej. Zdaje się, że szkoły nauczające w języku polskim, działające w ramach białoruskiego systemu edukacji, znajdują się w Wołkowysku i w Grodnie. Dobrze byłoby wiedzieć, jak wygląda sytuacja tych szkół. Musimy to wiedzieć konkretnie, żeby nie było tak, że mówimy tylko ogólnikami.

Na Ukrainie szkół nauczających w języku polskim jest chyba 5 albo 6. Ta szósta miała zostać oddana do użytku, ale nie wiem, czy została oddana. One też nauczają wszystkiego w języku polskim i jest to tak atrakcyjne, że zapisują się do nich nawet przedstawiciele narodu ukraińskiego. W Gródku Podolskim chwalono się, że uczniowie mają tam bardzo dobre wyniki.

W każdym razie chodzi o to, żebyśmy odpowiedzieli sobie na te konkretne pytania. Z kolei jeżeli chodzi o mechanizmy decyzyjne, to oczywiście przy okazji też możemy się nimi zająć. Nas jako państwo polskie powinno to wszystko interesować.

Senator Artur Warzocha:

No właśnie, musimy brać pod uwagę tę specyficzną sytuację. Zdajemy sobie przecież sprawę z tego, że w przypadku Białorusi mamy do czynienia z jedynym krajem spośród tych, które zostały tu wymienione, w którym panuje – no, użyję tego słowa – reżim, reżim Łukaszenki. Nie jest to państwo demokratyczne i z tego właśnie wynikają wewnętrzne problemy środowiska tamtejszych Polaków.

Zgadzam się ze wszystkim, co zostało tutaj powiedziane, również z sugestiami pana profesora, żeby wsłuchać się w ten wielogłos, przy czym chcę podkreślić, że kluczowe jest stanowisko naszego MSZ. Rzeczywiście byłoby dobrze, gdyby to minister spraw zagranicznych wskazał, z kim powinniśmy rozmawiać i kto będzie dawał rękojmię najbardziej rzetelnej analizy problemu. Ci Polacy cały czas oczekują od nas pomocy, takie sygnały docierają do nas nieprzerwanie od wielu lat. Dziękuję.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Dziękuję bardzo.

Myślę, że możemy…

(Brak nagrania)

Senator Ryszard Bonisławski:

…Jako Łódź, jako województwo łódzkie, mamy dosyć dobre układy z Mołdawią i zorientowaliśmy się, że tamtejszej Polonii… Nie jest ona zbyt liczna, jest mniej więcej taka jak w Rumunii – zresztą Rumunia też się w tym planie pojawia – ale nasze wsparcie duchowe byłoby dla niej dosyć istotne. Władze są tam bardzo przychylne, więc ci ludzie mogliby dzięki temu wiele osiągnąć i wrócić do polskości, nawet w sensie językowym. Myślę, że jest to warte analizy.

To samo dotyczy Rumunii, o której mowa w punkcie poniżej. Tam też jest stara Polonia, dziewiętnastowieczna jeszcze. Ci ludzie mówią po polsku tak, jakby czytało się Sienkiewicza, tylko że z naleciałościami. Wędrując tam po górach czy jeżdżąc na wspinaczki, często natykałem się na takie wioski. A poza tym w Polsce są reemigranci, którzy zamieszkali w Bolesławcu, w okolicach Bolesławca. Mogą być oni świetnym łącznikiem. W minionej kadencji przez 2 dni była tu nawet prezentowana wystawa reemigracyjna, na której pokazane było, skąd oni przybyli. Sądzę, że dobrze byłoby to wykorzystywać przy każdej okazji, czy będziemy mówili o Gruzji, czy o Białorusi. Jest mnóstwo osób, które tu wróciły, zajęły się pracą i nauką, a teraz mogą nam pomóc w zrozumieniu wielu problemów.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Dobrze. Dziękuję bardzo.

Myślę, że wszyscy zgadzamy się na punkt dotyczący Polaków w Mołdawii i w Rumunii. Chodzi o losy tych Polaków, o to, skąd się tam wzięli i jaka jest ich sytuacja.

Jest jeszcze punkt dotyczący czasów współczesnych, a mianowicie problemów emigrantów zarobkowych w Niemczech. Rozumiem, że chodzi tu o emigrantów współczesnych. No, w zasadzie… Czy musimy skupiać się na Niemczech? Czy zasadne jest wydzielanie sytuacji Polaków wyjeżdżających do pracy tylko w jednym kraju Unii Europejskiej?

(Senator Jan Żaryn: Może zmieńmy to na całą Unię.)

Prawda? No właśnie.

(Senator Ryszard Bonisławski: Trzeba by to było porozdzielać, bo jest tu jeszcze mowa o języku polskim.)

No, język polski to już inny temat, a w tym punkcie zajmowalibyśmy się tylko emigracją zarobkową. Zresztą w poprzedniej kadencji podejmowaliśmy podobne tematy. Rozmawialiśmy choćby nt. sytuacji Polaków, którym się nie powiodło, i to też był bardzo ciekawy temat, dlatego że często zapominamy o tym, że nie wszystkim się udaje, a później nie ma powrotu, bo oczekiwanie, że się poprawi, jest silniejsze. Dobrze, w takim razie zamieniamy to na sytuację emigrantów zarobkowych w Unii Europejskiej.

Teraz przejdźmy… To chyba wszystko na tej stronie. A, jeszcze organizacja posiedzenia przy współpracy z reemigrantami mieszkającymi na Dolnym Śląsku. No właśnie, to było…

(Senator Jan Żaryn: Ale ta sprawa dotyczy Rumunii.)

To dotyczy Rumuni, no tak. A więc to wszystko ze strony 1.

(Senator Ryszard Bonisławski: Strona 2 została już omówiona.)

Tak, strona 2 była już omawiana.

Proszę państwa, jest jeszcze propozycja pani przewodniczącej, która zanim wyszła… Albo powiem o tym, kiedy przejdziemy do spraw różnych.

Czy są jeszcze jakieś dodatkowe uwagi dotyczące planu pracy komisji w pierwszym półroczu 2016 r.? Czy ktoś z państwa…

Pan senator, bardzo proszę.

Senator Jan Żaryn:

Ja tylko przypominam, że uznaliśmy, że jest to plan otwarty, a nie zamknięty. Stąd, jak rozumiem, możemy zaprotokołować, że w ciągu kolejnych posiedzeń będziemy mieć prawo włączać do tego projektu kolejne punkty. Tak? To bardzo proszę o wpisanie tego do protokołu.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Dobrze, pani sekretarz to zapisze.

Proszę.

Senator Maciej Łuczak:

Panie Przewodniczący! Drodzy Państwo!

Co prawda nie jestem historykiem, ale chciałbym zwrócić państwa uwagę na rolę naszej komisji senackiej w opracowaniu programu aktywizacji gospodarczej Polonii i wzrostu polskiego eksportu. Kiedy byłem wiceprezydentem Pabianic, zostałem zaproszony, bodajże w maju, do ambasady polskiej w Grecji, w Atenach, gdzie zapoznałem się z działaniami WPHI, czyli wydziału promocji handlu i inwestycji tamtejszej ambasady. Nie wiem, czy jest to prowadzone w WPHI w innych naszych ambasadach, ale spotkałem się tam z ciekawym rozwiązaniem, z ciekawą propozycją dla Polonii. Otóż są tam przeprowadzane szkolenia na rzecz współpracy Polonii z przedsiębiorstwami, które znajdują się na terenie naszego kraju. Tak że chciałbym zgłosić właśnie coś takiego, jeśli chodzi o działania naszej komisji. Dziękuję.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Chcę wyrazić ogromną radość z powodu tej propozycji. My jesteśmy nastawieni na szeroko rozumianą tematykę historyczną i na relacje z Polakami za granicą, ale jeżeli chodzi o współczesne wyzwania, jakie przed nami stoją, to jest to dla nas coś nowego. Myślę, że to, co pan senator powiedział… Nie możemy zapominać o Polakach, o ludziach, którzy posiadają polskie obywatelstwo, ale są poza naszymi granicami. Trzeba im po prostu pomóc w zorganizowaniu sobie działalności zawodowej. Inne kraje to robią, a my troszeczkę o tym zapomnieliśmy. Myślę, że patrząc przez pryzmat tego akurat konkretnego miejsca, ambasady polskiej w Grecji, możemy rozpatrywać generalny stosunek państwa polskiego i naszego rządu do współczesnych Polaków mieszkających za granicą. I dotyczy to zarówno Polaków pracujących, jak i potrzebujących pomocy zawodowej. Musimy o nich zadbać, jeżeli chodzi o polskość i relacje w ramach polskości, a jednocześnie zapewnić im zaspokojenie potrzeb życiowych. Bardzo proszę o zapisanie tego.

Musielibyśmy się tylko zastanowić, kto mógłby przybyć na posiedzenie komisji i przedstawić nam optykę dotyczącą takich działań. Jakie mogą tu być scenariusze? Być może w ramach polskiego porządku prawnego są już jakieś rozwiązania i pozostaje tylko kwestia ich uaktywnienia, a być może trzeba je dopiero wprowadzić na szczeblu ustawowym bądź na szczeblu rozporządzeń ministerialnych czy też innych aktów niższej rangi. Jeżeli te rozwiązania już są, no to możemy naciskać pewne struktury rządowe, żeby się uaktywniły, a przedstawicieli polskiej dyplomacji, żeby zostali organizatorami takiej działalności. Być może dałoby się wykorzystać jeszcze instytucję radcy handlowego i… Sam nie wiem, kto jeszcze mógłby być w to zaangażowany. Natomiast jeżeli tych rozwiązań nie ma, to w takim razie być może wystarczy rozporządzenie ministra gospodarki czy ministra spraw zagranicznych. Nie wiem, ktoś musiałby zreferować nam tę tematykę i wyjaśnić, jak wygląda obecnie sytuacja. I wtedy dopiero moglibyśmy dyskutować. Prawda?

Bardzo proszę.

Senator Maciej Łuczak:

Myślę, że można by było zaprosić do nas przedstawiciela czy kierownika tego WPHI, który działa w ambasadzie w Atenach. Myślę, że nie odmówiłby on przybycia na posiedzenie naszej komisji i zreferowałby państwu, jak on to organizuje i jak to działa. Chodzi właśnie o współpracę z Polonią.

(Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz: WPHI?)

Tak.

(Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz: A co to jest?)

To jest wydział promocji handlu i inwestycji.

(Senator Jan Żaryn: Taki wydział jest w każdej ambasadzie?)

(Senator Grażyna Sztark: W każdej.)

(Senator Maciej Łuczak: W każdej ambasadzie.)

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Być może mamy tu do czynienia z dobrym przykładem działalności aktywizacyjnej, którą można by promować w innych placówkach. A może w innych miejscach zadziała to jeszcze lepiej? Ja tego po prostu nie wiem.

(Senator Jan Żaryn: Tamtejsza Polonia jest nietypowa.)

Można by ująć ten temat jako pomoc Polakom w działalności zawodowej czy też w promocji zawodowej, właśnie na przykładzie Aten.

Senator Grażyna Sztark:

Bardziej dotyczy to chyba samorządów albo wręcz zakładów pracy, podmiotów typowo gospodarczych. To działa na takiej zasadzie, że… Do tej pory mówiło się, że można tam uzyskać informacje na temat podmiotów gospodarczych będących poza granicami kraju, żeby – za przeproszeniem – nie władować się w jakieś nieprzyjemne historie. I to raczej w tym kontekście… I dlatego to samorządy były pośrednikami albo wręcz… No ale jak to się ma do Polonii? No, można zapytać o to przedstawicieli MSZ.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Kiedy będziemy już rozpatrywać ten punkt, przedstawiciel MSZ powie nam, czy to, co pan proponuje…

A, jeszcze pan senator.

Senator Ryszard Bonisławski:

Przepraszam, że tak dużo się udzielam. Nie wiem, czy damy radę zająć się tym tematem już w przyszłym roku, ale po ostatnich rozmowach dopisałem sobie tutaj… Otóż miałem szczęście spotkać moich kolegów, którzy kiedyś wyemigrowali do Stanów. Oni się dorobili i chcieliby tutaj inwestować. Jeden z nich już inwestuje w okolicach Łodzi, pod Strykowem. Chcieliby oni, żebyśmy swoim autorytetem pomogli Polonii w zdobywaniu przestrzeni gospodarczej w Polsce. Nie wiem, czy mielibyśmy to robić poprzez rozmowy, czy jakoś inaczej, no ale oni czują się tutaj… Natrafiają na duże bariery. W innych regionach mają ułatwienia i nie mogą zrozumieć, dlaczego u nas tego nie ma. Za długo już są za granicą – od 30 czy 50 lat – żeby to wszystko zrozumieć. Ba, nawet nam niejednokrotnie nie jest łatwo zrozumieć, dlaczego tak jest. Może więc zajęlibyśmy się kiedyś właśnie tematyką gospodarczą, tak aby dać im sygnał, że to nas w ogóle interesuje.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Jeżeli mogę coś zaproponować, to przyjrzyjmy się temu przez pryzmat naszych działań w biurach senatorskich. Byłoby bardzo dobrze, gdyby ktoś podał konkretny przykład. Na przykładzie jakiejś konkretnej sytuacji, w której przedstawiciel biznesu polonijnego próbował coś zrobić, ale nie mógł, prześledzilibyśmy całą ścieżkę jego działań. I wtedy wiedzielibyśmy po prostu, jak to wszystko umiejscowić w planie naszych działań.

Ja w tym nie uczestniczyłem, ale zdaje się, że były już jakieś konferencje dotyczące biznesu polonijnego. Prawda? Może pani Ewa powie coś na ten temat.

Starszy Radca w Biurze do Spraw Kontaktu z Polakami za Granicą w Kancelarii Prezydenta RP Ewa Czerniawska:

W Polsce takie konferencje gospodarcze organizowane są od wielu lat przez Fundację „Polonia”. Przyznam, że w ostatnim czasie, kiedy jeszcze pracowałam w Senacie, nie braliśmy w nich udziału, ale wiem, że odbywają się one cyklicznie. Jak często? Kasia… pani Katarzyna Bachańska na spokojnie to sprawdzi.

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Są one omawiane. Na pewno są jakieś konkluzje z tych spotkań, które mogą nam pomóc w sformułowaniu tego tematu. Dziękuję.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Czy ktoś z państwa ma jeszcze jakieś propozycje?

Punkt 3. porządku obrad: sprawy różne

Jeśli nie, to przejdźmy do punktu następnego: sprawy różne.

Pani przewodnicząca prosiła, żebyśmy przyjęli dzisiaj stanowisko komisji – bo mamy takie prawo, prawo do zajmowania stanowiska – dotyczące przekazania nam środków, które kiedyś były w gestii Senatu. Chodzi o 75 milionów zł. Są to środki inwestycyjne, środki programowe. Teraz są one w gestii Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a my chcemy, żeby wróciły do nas. Powiem państwu, że myśmy brali już udział w debatach na ten temat i broniliśmy tego stanowiska, jak mogliśmy, no ale to były czasy innego rządu. Pan Sikorski, wtedy będący szefem dyplomacji, myślał o tym inaczej. Proponując to stanowisko, chciałbym raz jeszcze powiedzieć, że zrealizowanie tego międzywojennego postulatu, tego zaszczytu, jakim jest opieka Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą… Żeby mogło to zostać w pełni zrealizowane, musimy mieć jednak środki. Bez tego jest to trudne do wyobrażenia. Podam państwu przykład inwestycji. Kiedy to Senat miał te środki, przekazywaliśmy je po prostu organizacjom pozarządowym, które środki te wydatkowały – od Wspólnoty Polskiej po wszystkie inne fundacje – ale zawsze były to decyzje Senatu. Te organizacje tylko je realizowały. Przecież możemy wyobrazić sobie taką sytuację, że środki z Ministerstwa Spraw Zagranicznych otrzyma pierwszy lepszy podmiot, bez większego doświadczenia, i będzie budował jakiś dom polski czy nie wiadomo co jeszcze. No i gdzie w tym wszystkim będzie Senat? Mamy mówić, że jesteśmy opiekunem Polonii i Polaków za granicą, kiedy to nie my realizujemy te inwestycje? Podaję taki przykład, żeby uzasadnić nasze obawy. Czy możemy wywiązywać się z tego posłannictwa, jakim jest właśnie opieka nad Polonią i Polakami za granicą, w sytuacji kiedy to nie my decydujemy o tym, gdzie jaka inwestycja ma zostać dokonana, i nie my to wszystko monitorujemy? Tak że chciałbym, żebyśmy przyjęli takie właśnie stanowisko. Nie mam go zredagowanego, no ale istota rzeczy sprowadza się do tego, co powiedziałem: żeby te środki po prostu trafiły z powrotem do Senatu Rzeczypospolitej, i to w jak najkrótszym czasie. Nie wiem tylko, czy uda się to zrobić w tym zbliżającym się roku budżetowym, bo są jednak pewne procedury.

Bardzo proszę.

Senator Jan Żaryn:

Od razu powiem, że jestem za tym, żeby taki punkt znalazł się w protokole, ale proponuję zredagować go tak, żebyśmy wypracowali…

(Głos z sali: …wniosek.)

Tak, to jest nasz wniosek, ale chciałbym, żebyśmy do tej dyskusji zaprosili też MSZ. Państwo pewnie doskonale wiedzą, że czeka nas w tej sprawie poważna dyskusja, ponieważ Ministerstwo Spraw Zagranicznych – niezależnie od tego, czy rządzi Prawo i Sprawiedliwość, czy Platforma Obywatelska – będzie zwolennikiem pozostawienia tych pieniędzy u siebie. Myślę, że będzie lepiej, jeśli ich tu zaprosimy i od nich samych usłyszymy, że rzeczywiście nie są zwolennikami zwrócenia tejże sumy. Panie Przewodniczący, przy całej sympatii do wszystkich obecnych wolałbym, żeby to minister z MSZ nam to zakomunikował. Zgłosimy taki wniosek, ale jest oczywiste, że… Nie jestem jeszcze biegły w bieżącej polityce, bo jestem senatorem od niedawna, ale za to jestem biegły w historii i wiem, że w instytucjach państwa ewidentnie istnieje, powiedziałbym, patriotyzm lokalny. Tak jak my uważamy, że to Senat powinien się tym zajmować, tak MSZ też ma swoje argumenty. Uważają oni, że powinni prowadzić te sprawy przez kolejne 4 lata, bo skoro mają już wypracowaną metodologię, to należy tylko zmienić kierunki przekazywania tych pieniędzy, zmienić różnego rodzaju priorytety. I wydaje mi się, że w MSZ istnieje stronnictwo, które ma taki pogląd, ale nie chcę podawać nazwisk, bo nie miałoby to sensu. Chodzi o to, żebyśmy zaprosili tutaj ministra, wystąpili do niego z takim postulatem i dowiedzieli się, jakie argumenty są po naszej stronie, a jakie po stronie MSZ. O ile w ogóle jakieś są, bo może ich nie ma.

Senator Grażyna Sztark:

Ponieważ prace nad zmianami w budżecie już trwają, są one w trakcie procedowania w Sejmie, miałabym taką propozycję, żeby… Ponieważ dzisiaj nie mamy przygotowanego stanowiska, można by połączyć propozycję pana senatora Żaryna i… Bo przecież możemy spotkać się jutro na 5 minut, nic nie będzie stało na przeszkodzie. Rozumiem państwa rozterki i myślę, że można by wykonać odpowiedni telefon, a niezależnie od tego zająć takie stanowisko, jakie tu zaproponowano. Wychodzimy z założenia, że Senat jako opiekun Polonii, jako spadkobierca Senatu II Rzeczpospolitej, powinien być dysponentem tych środków. Możemy przygotować taki projekt stanowiska, ale jeżeli w związku z propozycją pana senatora Żaryna zderzy się on ze stanowiskiem MSZ, to… Jesteśmy chyba wszyscy gotowi spotkać się jutro na 10-minutowe posiedzenie komisji i przygotować takie stanowisko, które oczywiście będzie skierowane do Prezydium Senatu, bo to ono jest władne wystąpić z takim pomysłem i z propozycją zmian w budżecie.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Proszę państwa, nie jest tak, że odbieramy MSZ wszystkie pieniądze, bo MSZ dysponuje oczywiście dużo większą pulą środków niż te 75 milionów zł. Poddaję to państwu pod rozwagę. Według mnie powinniśmy zająć jednoznaczne stanowisko, niezależnie od wszystkiego. Jako komisja senacka, reprezentująca Senat, zajmijmy stanowisko, że środki te powinny do nas wrócić, a to, co będzie się działo dalej, to już inna sprawa. Będziemy dyskutować, czy procedury pozwolą na to już w tym roku, czy nie, jednak niezręcznie byłoby uzależniać nasze stanowisko od odpowiedzi na takie czy inne pytania. Pytania te będą zadawane na następnym etapie. To jest tylko stanowisko, w którym zawarta jest po prostu nasza intencja. Jeżeli zaś chodzi o szczegółowe rozwiązania, o których powiedział pan profesor, to jest to już następny etap. Tak że chodzi tylko o ten postulat, który i tak już zgłaszaliśmy.

Bardzo proszę, Panie Senatorze.

Senator Andrzej Pająk:

Panie Przewodniczący, ja też jestem za tym, żeby to nasze stanowisko wyrazić jasno i jednoznacznie. Wspominałem już o tym posiedzeniu naszej komisji, na którym byłem kiedyś. Pamiętam to jak dziś, bo było to 3 czerwca ubiegłego roku, dzień przed posiedzeniem Zgromadzenia Narodowego. Byli tam przedstawiciele Polonii z Ameryki Południowej i ze Stanów Zjednoczonych, a także Polacy ze Wschodu. W każdej ich wypowiedzi była prośba, żeby te pieniądze wróciły do Senatu. Twierdzili oni, że dawniej były one naprawdę sensownie dzielone, a przedsięwzięcia, które wypracowywała Polonia, były podtrzymywane, natomiast teraz wiele przedsięwzięć robi się ad hoc, tylko po to, żeby wydrzeć te pieniądze z ministerstwa. Jeszcze raz mówię: zróbmy wszystko, żeby te pieniądze wróciły. To podniesie rangę Senatu, zwłaszcza że wiele wskazuje na to, że kiedyś środki te były wydawane bardzo sensownie, zgodnie z życzeniem Polonii. Takie głosy słychać było na tym posiedzeniu naprawdę ze wszystkich stron. Dziękuję.

Zastępca Przewodniczącej Stanisław Gogacz:

Były wydawane zgodnie z życzeniem Polonii, dlatego że Senat jest ciałem wybranym w wyborach większościowych. Reprezentujemy naród, więc oczywiście to my powinniśmy decydować, w jaki sposób wydawać te środki. A zresztą mamy to wszystko przećwiczone, bo Biuro Polonijne do niedawna… No, Biuro Polonijne w sensie ludzkim istnieje, tylko że nie ma go w sensie instytucjonalnym. Wiem jednak, że ten potencjał wcale nie zmalał, a nawet się zwiększył. Chodzi o wiedzę i możliwości osób, które pracowały w Biurze Polonijnym. Pani Ewa jest teraz u prezydenta, ale myślę, że może nam to tylko ułatwić pewne kontakty.

Panie Profesorze, Szanowni Państwo, proponuję zawrzeć to w dosłownie dwóch zdaniach, nie więcej. Generalnie chodzi po prostu o to, że Senat Rzeczypospolitej domaga się decydowania o wydawaniu tych minimum 70–75 milionów zł. Przygotowalibyśmy to po prostu podczas obrad. I tyle. Tak też zrozumiałem sugestię pani przewodniczącej.

Czy są jeszcze jakieś propozycje dotyczące spraw różnych?

Skoro nie ma żadnych propozycji, to zamykam dzisiejsze obrady.

Do zobaczenia.

(Koniec posiedzenia o godzinie 16 minut 18)