Narzędzia:

Powstanie Warszawskie – bój o wolną Polskę

30.07.2022

1 sierpnia 2022 r. obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego. W tym roku przypada 78. rocznica wybuchu powstańczego zrywu w stolicy. Święto ustanowiono w 2009 r. z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w hołdzie bohaterom powstania – „tym, którzy w obronie bytu państwowego, z bronią w ręku walczyli o wyzwolenie stolicy, dążyli do odtworzenia instytucji niepodległego Państwa Polskiego, sprzeciwili się okupacji niemieckiej i widmu  sowieckiej niewoli zagrażającej następnym pokoleniom Polaków”. Uhonorowaniem tego dnia wolna Polska spłaca swój dług wdzięczności wobec bohaterów powstańczego zrywu.

Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 r. o 17.00, w godzinę „W”, na rozkaz komendanta głównego Armii Krajowej Tadeusza Bora-Komorowskiego. „Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać” – mówił wicepremier polskiego rządu Jan Stanisław Jankowski 1 września 1944 r., dokładnie w 5. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Słowa te padły w samym sercu Warszawy, o którą od miesiąca walczyli powstańcy. To właśnie te słowa umieszczono przy wejściu do Muzeum Powstania Warszawskiego jako motto, które towarzyszy zwiedzającym podczas podróży przez historię 63 dni walk.

Powstanie Warszawskie było, jak podkreślili senatorowie w uchwale z 16 lutego 2022 r., kulminacją wysiłku zbrojnego Armii Krajowej. Stanowiło fenomen w skali całej okupowanej Europy, a dla kolejnych pokoleń Polaków stało się symbolem męstwa w walce o niepodległość. Było największą bitwą stoczoną podczas II wojny światowej przez organizację podziemną z wojskami okupacyjnymi. Przez 63 dni powstańcy prowadzili heroiczną i osamotnioną walkę, której celem było wyzwolenie stolicy z rąk niemieckich okupantów i odzyskanie niepodległości, szczególnie w obliczu zagrożenia ze strony Związku Sowieckiego, którego armia zbliżała się od wschodu do Warszawy.

Zarówno powstańcy, jak i cywile przyjęli wybuch powstania z wielkim entuzjazmem, a na warszawskich ulicach powiewały biało­czerwone flagi. W pierwszych dniach z rąk okupanta uwolniono większość dzielnic miasta, ujawniły się władze Polskiego Państwa Podziemnego, ukazywała się konspiracyjna do niedawna polska prasa, działała poczta harcerska, która dostarczyła ponad 116 tys. listów. Miasto przeżywało radość z odzyskanej po 5 latach wolności. Cywile aktywnie wspierali powstańców, dostarczając im żywność, organizując dla nich zaplecze, opiekując się rannymi, czy budując barykady. Jak wspominała powstańcza łączniczka Wanda Figiel, w tych dniach widać było wspólnotę. Powstańcy reprezentowali pełen przekrój polskiego społeczeństwa; ramię w ramię do walki stanęli robotnicy i intelektualiści, przedstawiciele niemal wszystkich opcji politycznych, ludzie w różnym wieku, różnego pochodzenia i różnych wyznań.

Powstańcy walczyli przeciwko regularnym formacjom niemieckim, liczącym 50 tys. żołnierzy, bez ciężkiego uzbrojenia, samolotów, dział i czołgów, z uzbrojeniem dla zaledwie kilku tysięcy, a nie ponad 20 tys. ludzi. Broń i amunicję zdobywano na przeciwniku albo otrzymywano z alianckich zrzutów. Wobec bombardowań prowadzonych przez Luftwaffe i artylerię Wehrmachtu powstańcy pozostawali jednak bezbronni. Do walki przeciwko niemieckiemu okupantowi stanęło od 25 tys. do 37 tys. osób; ze względu na konspirację nie wszyscy zdołali dotrzeć na czas do punktów zbornych i pobrać broń ze skrytek i magazynów. Szacuje się, że dzienny stan powstańczych wojsk wynosił od 25 tys. do 28 tys. osób. Do 4 sierpnia powstańcy opanowali znaczną część miasta. Szczególnie ciężkie walki toczyły się na Starym Mieście i w Śródmieściu. Toczyli walkę w osamotnieniu – pomoc ze strony naszych sojuszników, Anglików i Amerykanów, ograniczała się do zrzutów broni, amunicji i lekarstw, które i tak w dużej części trafiały w ręce Niemców. Wojska rosyjskie natomiast, które znajdowały się po drugiej stronie Wisły, celowo nie przychodziły z pomocą. Tymczasem Niemcy mordowali wziętych do niewoli powstańców i ludność cywilną.

Pomimo dużych strat szeregi powstańcze zasilali nowi ochotnicy. Podczas prac nad „Wielką ilustrowaną encyklopedią powstania warszawskiego” zebrano informacje o 48 183 żołnierzach powstania. Oprócz mężczyzn w powstaniu uczestniczyły także kobiety. Służyły nie tylko jako lekarki, sanitariuszki, pielęgniarki i łączniczki, ale także na pierwszej linii frontu. Do walki stanęli też harcerze z Szarych Szeregów, często nieomal dzieci. Młodsi służyli w Harcerskiej Poczcie Polowej i podobnie jak kilkunastoletnie dziewczęta byli łącznikami i sanitariuszami, starsi walczyli z bronią w ręku. Najmłodszy uczestnik walk – Jerzy Szulc, ps. Tygrys – miał 10 lat. O dzieciach i młodzieży biorących udział w powstaniu przypomina odsłonięty w 1983 r. Pomnik Małego Powstańca.

Większość powstańców była żołnierzami Armii Krajowej. Do powstania dołączyli również członkowie innych formacji zbrojnych, m.in. Narodowych Sił Zbrojnych, Polskiej Armii Ludowej, a także nieliczni, ukrywający się po pacyfikacji powstania w getcie warszawskim, przedstawiciele Żydowskiej Organizacji Bojowej, którzy pod dowództwem por. Icchaka Cukiermana „Antka” utworzyli wraz z akowcami pluton niszczycieli czołgów walczący na Żoliborzu. Na czas powstania dowództwu AK podporządkowały się ponadto Oddziały Wojskowe Korpusu Bezpieczeństwa, Oddziały Wojskowego Pogotowia Polskich Socjalistów oraz 2 bataliony Narodowej Organizacji Wojskowej. W powstaniu walczyło również 1656 żołnierzy Armii Ludowej i wielu policjantów granatowych, którzy już wcześniej należeli do konspiracji lub utrzymywali z nią kontakty.

Powstanie Warszawskie w szczególny sposób ukazało bestialstwo niemieckich okupantów. Na wieść o jego wybuchu Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz, w którym stwierdzał: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”. W pierwszych tygodniach powstania Niemcy dokonali ludobójstwa na Woli i Ochocie, mordując ponad 50 tys. bezbronnych mieszkańców tych dzielnic. Między 5 a 7 sierpnia 1944 r. na ulicach, w podwórzach, domach, fabrykach i szpitalach Woli doszło do bezprzykładnej w dziejach II wojny światowej zorganizowanej masakry ludności cywilnej. Symbolem zbrodni, nawet w czasach, gdy Rzeź Woli była przemilczana, stała się Wanda Lurie, nazywana Polską Niobe, która będąc w 9 miesiącu ciąży, przeżyła własną egzekucję i rozstrzelanie trójki swoich dzieci. 

Przez 2 miesiące Niemcy zdobywali miasto, docierając do kolejnych dzielnic i mordując bezlitośnie zarówno powstańców, jak i cywilów, w tym rannych, kobiety i dzieci. Na początku września 1944 r. przejęli inicjatywę: po upadku Starówki padło Powiśle. W końcu września powstańcy utracili Mokotów i Żoliborz. Powstanie – planowane początkowo na kilka dni – zakończyło się 2 października 1944 r. Po 63 dniach heroicznego boju z przeważającymi siłami niemieckimi dowództwo AK zdecydowało o zaniechaniu dalszej walki z powodu braku realnej pomocy ze strony sojuszników, niedoboru broni, amunicji i ogromnej liczby rannych, a także aby nie narażać dalej ludności cywilnej. 2 października przedstawiciele AK podpisali w Ożarowie akt kapitulacji.

W wyniku powstańczych walk zginęło 180 tys. mieszkańców stolicy oraz 20 tys. żołnierzy i oficerów Armii Krajowej, a także podległych jej innych jednostek wojskowych, a 25 tys. powstańców zostało rannych. Zginęli też niosący pomoc rannym lekarze, sanitariuszki, kapelani, a także żołnierze armii gen. Berlinga idący na pomoc zza Wisły wbrew sowieckim rozkazom i bez wsparcia ze strony dowództwa Armii Czerwonej. Ponad 500 tys. mieszkańców wygnano ze stolicy. Od 2015 r. 2 października obchodzimy Dzień pamięci o Cywilnej Ludności Powstańczej Warszawy. Święto upamiętnia ofiarność i determinację mieszkańców polskiej stolicy.

2 października 1944 r., gdy powstanie upadło, na mocy porozumienia do niewoli niemieckiej trafiło ponad około 15 tys. powstańców oraz znaczna część dowódców AK, w tym komendant główny gen. Tadeusz Komorowski „Bór”. Część zaś, na czele z jego następcą gen. Leopoldem Okulickim „Niedźwiadkiem”, po wyjściu ze stolicy pozostała w konspiracji.

Po kapitulacji powstańców Niemcy doszczętnie zniszczyli Warszawę, z której wyprowadzili nieomal wszystkich mieszkańców, umieszczając ich w obozie przejściowym Dulag 121, utworzonym 6 sierpnia na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Pruszkowie, który funkcjonował nieomal do połowy stycznia 1945 r. Przez obóz przeszło w tym czasie od 390 tys. do 410 tys. osób, spośród których większość została wywieziona na roboty przymusowe w głąb Rzeszy lub zesłana do obozów koncentracyjnych. Z powodu chorób, wyczerpania lub z rąk strażników śmierć poniosło od kilkuset do kilku tysięcy więźniów Dulagu 121. Ponad 30 tys. osób zdołało jednak opuścić obóz dzięki pomocy zatrudnionego tam polskiego personelu. Warszawa została przez Niemców zrównana nieomal z ziemią – jej zabytki, kościoły, pałace, budynki użyteczności publicznej i domy prywatne planowo zniszczono.

W latach 1945–1956 tysiące powstańców warszawskich, którzy nie zdołali wyemigrować z kraju pozostającego pod władzą komunistów, trafiło do więzień. Byli wśród nich słynni Zośkowcy, którzy w czasie powstania wyzwolili obóz KL Warschau, tzw. Gęsiówkę, ratując uwięzionych tam Żydów, a także Jan Rodowicz „Anoda”, zamordowany w gmachu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w styczniu 1949 r.

PRL starał się odebrać Polakom prawo do pamięci  i celebrowania powstańczej rocznicy, m.in. na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, gdzie znajdują się powstańcze mogiły. Mimo że po 1956 r. władze formalnie zmieniły swój stosunek do powstańców, aparat bezpieczeństwa nadal ich inwigilował i próbował zastraszać. Dopiero tuż przed upadkiem komunizmu w 1989 r. władze zgodziły się na postawienie na placu Krasińskich Pomnika Powstania Warszawskiego, który stał się jednym z najważniejszych miejsc pamięci o hekatombie stolicy. Podczas walk przy skrzyżowaniu z ul. Długą znajdował się właz do kanału, którym przed kapitulacją Starego Miasta do Śródmieścia i na Żoliborz ewakuowało się kilka tysięcy żołnierzy i cywilów. Na Muzeum Powstania Warszawskiego, które otwarto m.in. dzięki osobistemu zaangażowaniu ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego, Polacy musieli czekać aż 60 lat, do 2004 r.

W niemal każdej dzielnicy współczesnej stolicy widoczne są ślady walk sprzed 78 lat i zbrodni popełnionych przez Niemców w czasie Powstania Warszawskiego. Wiele z nich stało się symbolami zrywu, inne mimo swojej przejmującej wymowy nadal są mało znane.Na warszawskim Mokotowie przy ul. Bartyckiej znajduje się Kopiec Powstania, usypany z gruzów zniszczonej stolicy. To tam w każdą rocznicę powstańczych walk przez 63 dni płonie ogromny znicz. Kopiec był przez wiele dziesięcioleci zaniedbany i zapomniany. Dopiero w 2004 r. nadano mu oficjalną nazwę, a na jego szczycie umieszczono z datą 1944 kilkumetrowej wielkości kotwicę, symbol Polski Walczącej. Pomnik żołnierzy Pułku „Baszta” przy ul. Dworkowej upamiętnia rozstrzelanych 27 września przez Niemców już po kapitulacji Mokotowa powstańców wychodzących z kanału, żołnierzy Pułku „Baszta”. Te dramatyczne wydarzenia ukazał w swoim filmie „Kanał” Andrzej Wajda. Co roku w godzinie „W” warszawiacy i przedstawiciele najwyższych władz  z prezydentem na czele gromadzą się wokół Pomnika Gloria Victis na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Monument upamiętnia żołnierzy Armii Krajowej poległych w czasie zrywu. 1 sierpnia o 17.00 w całym kraju słychać syreny alarmowe, a przechodnie i samochody zatrzymują się, by oddać cześć bezprzykładnej odwadze i ofierze powstańców i bohaterskiego miasta.

Pamięć o powstańczej rocznicy i jej bohaterach kultywuje Senat RP, który m.in. w 60. i 75. rocznicę powstańczego zrywu upamiętnił bohaterskie miasto, jego żołnierzy i mieszkańców.  Z okazji 60. rocznicy senatorowie V kadencji złożyli hołd żołnierzom, harcerzom i ludności cywilnej za podjęcie nierównej, bohaterskiej walki w obronie godności narodu.Potępili jednocześnie niemieckich okupantów winnych zbrodni przeciw ludzkości. Podkreślili, że „osamotnienie Warszawy w walce, nieudzielenie powstańcom realnej pomocy przez zachodnich aliantów oraz wycofanie swojej armii z przedmieść walczącego miasta przez Związek Radziecki przyczyniły się do zagłady około 200 tys. osób ludności cywilnej i zrównania z ziemią stolicy Polski”. W 75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego senatorowie IX kadencji napisali: „Cześć i chwała Bohaterom! Nigdy o Nich nie zapomnimy! Dziękujemy także tym sojusznikom, którzy na arenie międzynarodowej wsparli militarnie, dyplomatycznie, a także moralnie walczącą Warszawę i dramatyczne polskie starania o prawo do wolności i niepodległości”. Swoją uchwałą Senat IX kadencji uczcił gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego w 50. rocznicę jego śmierci. Senatorowie przypomnieli m.in., że w Radiu Wolna Europa generał mówił po latach: „Gdybyśmy się zachowali biernie, Warszawa nie uniknęłaby zniszczeń i strat. Musieliśmy się liczyć z tym, że jeśli stolica stanie się polem bitwy i walk ulicznych między Niemcami a Sowietami, może ją czekać los Stalingradu".

Trzeba pamiętać, że do powstańczej walki stanęli przede wszystkim ludzie młodzi, pokolenie wychowane w wolnej i niepodległej po 123 latach zaborów Polsce, ukształtowane patriotycznie przez dom i szkołę, które swojemu miastu zaoferowało to, co miało najcenniejsze – własne życie. Jak pisał w 60. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego Jerzy Turowicz: „W gruzach Warszawy zginął kwiat najlepszej młodzieży całego pokolenia. Najważniejsze jest jednak to, że w sierpniu 1944 r. (...), tysiące polskich dziewcząt i chłopców, słabo uzbrojonych, z niebywałą odwagą i ofiarnością, wbrew ogromnej przewadze wroga, porwały się na próbę wyzwolenia stolicy spod niemieckiej okupacji, dając świadectwo prawdzie, że wolność jest cenniejsza niż życie. Ponieśli klęskę, wielu z nich zginęło, inni poszli na poniewierkę, do niemieckich obozów czy na emigrację, a ci, którzy zostali w kraju lub wrócili do niego po wojnie, zaznali więzień nie tej Polski, o którą walczyli (...) Ale przecież to z ich ofiary wyrosła siła, która pozwoliła naszemu narodowi przetrwać następne ponure półwiecze, a głęboko w sercach i umysłach zakorzenione pragnienie wolności mogło przemienić się w rzeczywistość”.

W powstaniu zginęli m.in. wybitni młodzi poeci pokolenia Kolumbów. „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów” – powiedział wybitny historyk literatury Stanisław Pigoń na wieść o wstąpieniu do oddziału dywersyjnego Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Poeta, który w najpełniejszy sposób wyraził katastroficzne emocje i tragiczny los swojego pokolenia, zginął z rąk niemieckiego snajpera 4 sierpnia 1944 r. w Pałacu Blanka. W swoich wierszach mierzył się z dramatyzmem epoki, opisywał czas wojny jako ogromną, niszczycielską siłę, zagładę wartości. Miał zaledwie 23 lata. 2 sierpnia 1944 r. nad ranem z odniesionych ran zmarła Krystyna Krahelska, harcerka, poetka, autorka jednej z najpopularniejszych piosenek Polski Walczącej „Hej chłopcy, bagnet na broń!”; to ona pozowała rzeźbiarce Ludwice Nitschowej do pomnika Syrenki, który stanął nad Wisłą w sierpniu 1939 r. 16 sierpnia 1944 r. na Starówce zginęli poeci i przyjaciele – Tadeusz Gajcy i Zdzisław Stroiński, związani ze „Sztuką i Narodem”, pismem prawicowej Konfederacji Narodu. „Pisze językiem męskim, zdecydowanym, zaborczym, ale bezsilnym wobec potężnej zgrozy. Słowa jakby na krawędzi przepaści. Strofa równo odmierzona, kamienna” – pisał po latach o poezji Gajcego Zbigniew Herbert.

Wszyscy znają piosenki powstańcze, takie jak „Chłopcy silni jak stal”, „Pałacyk Michla”, czy wiersz „Dziś idę walczyć – Mamo!”, ale niewielu ma świadomość, że ich autorem był jeden człowiek – Józef Szczepański „Ziutek”, harcerz i żołnierz oddziału „Parasol”. Ranny „Ziutek”, wyniesiony ze Starówki kanałami do Śródmieścia, zmarł 10 września 1944 r. Najprawdopodobniej ostatnim jego wierszem był utwór „Czekamy ciebie Czerwona Zarazo”, oddający nastroje panujące w ogarniętej powstaniem Warszawie, gdy na drugim brzegu Wisły stała bezczynnie Armia Czerwona. Śpiewanie powstańczych piosenek, zainicjowane przez Muzeum Powstania Warszawskiego, stało się w ostatnich latach niezwykle ważnym punktem rocznicowych obchodów wybuchu sierpniowego zrywu.

W relacjach wielu uczestników powtarzały się podobne motywy pójścia do powstania: przede wszystkim spełnienie patriotycznego, żołnierskiego obowiązku i wyzwolenie stolicy spod jarzma znienawidzonego okupanta. Jak mówił płk Kazimierz Iranek-­Osmecki, szef wywiadu i kontrwywiadu Komendy Głównej AK: „Trzeba było przeżyć 5 lat okupacji w Warszawie, aby czuć to, co czuła ludność i żołnierze. Trzeba było żyć dzień po dniu, godzina po godzinie przez 5 lat w cieniu więzienia na Pawiaku, trzeba było w ciągu tych miesięcy widzieć, jak znikają przyjaciele jeden po drugim, odczuć za każdym razem skurcz serca w piersi, trzeba było codziennie słyszeć odgłosy salw tak, że się już przestawało je słyszeć, przyzwyczaić się do nich, jak do dzwonów kościelnych, trzeba było milcząco asystować na rogu ulicy w smutny zimowy wieczór lub świetlisty poranek wiosenny, przy egzekucji dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu przyjaciół, braci lub nieznajomych, wziętych przypadkowo z tłumu, spędzonych pod mur, z ustami zaklejonymi gipsem i oczami wyrażającymi rozpacz lub dumę. Trzeba było to wszystko przeżyć, aby zrozumieć, że Warszawa nie mogła się nie bić”.

Ogromne straty poniesione w wyniku powstania przez Warszawę i całą Polskę powodują, że decyzja o jego rozpoczęciu do dziś wywołuje kontrowersje. Pamiętać należy jednak, że została podjęta w skrajnie trudnych okolicznościach. Jej ocena z pewnością długo jeszcze będzie tematem zażartych sporów i dyskusji. Jak podkreślają zwolennicy decyzji o wybuchu powstania, było ono być może ostatnią szansą podczas okupacji na walkę o zachowanie wolności i niepodległości Polski, mającą ogromne znaczenie dla przyszłych pokoleń. Przeciwnicy podjęcia walki w Warszawie argumentują natomiast, że Powstanie Warszawskie, przynosząc ogromne straty, nie osiągnęło żadnego z zakładanych celów. W sensie militarnym zakończyło się klęską, bowiem nie udało się pokonać Niemców i wyzwolić stolicy spod ich okupacji. Nie został też osiągnięty najważniejszy cel polityczny, jakim była manifestacja prawa Polski do suwerenności. Opanowanie stolicy przez żołnierzy AK przed nadejściem Armii Czerwonej  i wystąpienie w roli gospodarza przez władze Polskiego Państwa Podziemnego  w imieniu rządu polskiego na uchodźstwie widziano jako atut w walce o niezależność wobec Związku Sowieckiego. Niestety, po zakończeniu II wojny światowej Polska stała się państwem zależnym od Związku Sowieckiego, a władzę na wiele lat przejęli komuniści. Część historyków zwraca także uwagę, że ze zniszczenia polskiej elity w Warszawie największe korzyści odniósł Stalin, któremu powstańcza hekatomba ułatwiła sowietyzację Polski. 

Powstanie Warszawskie zakończyło się klęską militarną, miało jednak ogromne znaczenie polityczne. Stając do walki, Polacy pokazali determinację do odzyskania i utrzymania niepodległości. Jak pisał po wojnie uczestnik powstania, legendarny „kurier z Warszawy” Jan Nowak­-Jeziorański, „walka nie była daremna”, a niepodległościowy zryw sprawił, że „państwo polskie, chociaż zniewolone i wasalne, zachowało swoją odrębność, przetrwało Stalina, który w swych zamysłach prawdopodobnie chciał z niego z czasem uczynić część ZSRS”.

W Powstaniu Warszawskim walczyli także Senatorowie II RP. Zachęcamy do zapoznania się również z publikacją „Senatorowie zamordowani, zaginieni, zmarli w latach II wojny światowej’ autorstwa dr Doroty Mycielskiej i Jarosława Zawadzkiego, której fragment znajduje się  w witrynie edukacyjnej Senatu.

O senatorach - uczestnikach Powstania opowiada Jarosław Zawadzki