Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności (nr 68) w dniu 15-02-2017
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności (68.)

w dniu 15 lutego 2017 r.

Porządek obrad:

1. Informacja na temat potencjału innowacyjnej gospodarki cyfrowej w Polsce.

(Początek posiedzenia o godzinie 12 minut 37)

(Posiedzeniu przewodniczy przewodniczący Andrzej Stanisławek)

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dzień dobry. Witam serdecznie państwa na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności.

Punkt 1. porządku obrad: informacja na temat potencjału innowacyjnej gospodarki cyfrowej w Polsce

Jest to posiedzenie seminaryjne poświęcone informacji na temat potencjału innowacyjnej gospodarki cyfrowej.

Serdecznie witam wszystkich gości. Jak widać, goście jeszcze się schodzą. Powstał nawet korek przy wejściu. Witam serdecznie pana ministra Dardzińskiego z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Witam pana dyrektora profesora Chorowskiego z NCBiR. Witam pełnomocnika pani minister cyfryzacji, pana Kroplewskiego. Czy pominąłem kogoś ze strony rządowej? Nie. Serdecznie witam wszystkich zaproszonych gości, a szczególnie tzw. stronę społeczną, której uczestnictwo w dzisiejszym posiedzeniu jest dla nas niezwykle ważne. Cały sens tego posiedzenia to państwa spotkanie ze stroną rządową i z senatorami. Przepraszam, zapomniałem, są z nami jeszcze senatorowie, tylko się porozsiadali.

Witam senatorów, dla których informacja przekazywana przez państwo w trakcie trwania tej konferencji jest niezwykle istotna w stanowieniu prawa. My przyjęliśmy w zeszłym roku w listopadzie małą ustawę o innowacyjności, która już zaczęła działać. Jest to ustawa z „planu Gowina”, która wspiera komercjalizację nauki. W trakcie procedowania zaś jest duża ustawa o innowacyjności, o której będzie mówił minister Dardziński.

I teraz państwa głos na temat tego, co według państwa stanowi największy problem w rozwoju, jest niezwykle cenny i ważny. Myślę, że pan profesor Chorowski też będzie miał do państwa pytania i będzie miał oczekiwania, ponieważ nie ma obecnie takiej gałęzi gospodarki, w której część informatyczna nie byłaby istotna. Jeżeli więc państwo będziecie nam przekazywali aktualne problemy, my będziemy mogli je ustawowo unormować.

Bardzo proszę, skoro nie ma pani minister Emilewicz, poproszę pana Roberta Kroplewskiego z Ministerstwa Cyfryzacji o wypowiedź. Bardzo proszę.

Pełnomocnik Ministra Cyfryzacji do spraw Społeczeństwa Informacyjnego Robert Kroplewski:

Dziękuję bardzo za głos.

Dziękuję, Panie Przewodniczący, za zaproszenie na to spotkanie. Witam szanownych państwa i szanownych senatorów.

Myślę, że temat jest ciągle aktualny. Już od dłuższego czasu, od kilku lat mówi się o cyfryzacji, ale ostatnio zaczęło się mówić bardzo intensywnie o innowacyjnej cyfryzacji. To jest temat, przed którym stoimy. Ministerstwo Cyfryzacji ma horyzontalne spojrzenie na problem innowacyjności i tą sferą się zajmuje, a właściwym ministerstwem jest tutaj oczywiście Ministerstwo Rozwoju, z którym stale współpracujemy. Aby odpowiedzialnie podejść do tego tematu, Ministerstwo Cyfryzacji obserwuje zjawiska społeczne i gospodarcze. Dostrzegalne jest pewne napięcie, które dotyczy konkurencji między kreatywnością, innowacyjnością a popytem społecznym i, co może ważniejsze, zmianą warstwy społecznej w obszarze zawodów, które mogłyby powstać, ewentualnie zawodów, które traciłyby na znaczeniu w kontekście automatyzacji pracy. W tym kontekście Ministerstwo Cyfryzacji zleciło znawcom tej tematyki dwie ekspertyzy. Jest też przed zleceniem trzeciej ekspertyzy.

Pierwsza ekspertyza dotyczy innowacyjnej cyfryzacji i została wykonana przez Instytut Łączności. Druga ekspertyza dotyczy wpływu internetu szerokopasmowego na zmiany społeczne i gospodarcze i została wykonana przez Krajową Izbę Gospodarki Elektroniki i Telekomunikacji. Obecnie stoimy przed być może najważniejszą ekspertyzą, która dotyczy swobodnego przepływu danych i to nie tylko w obszarze krajowym, bo chodzi o jednolity rynek cyfrowy Unii Europejskiej, a przede wszystkim o traktaty międzynarodowe o swobodnym przepływie danych. Stoimy na stanowisku, że gospodarka polska nie może rozwijać się bez realnego uwzględnienia wpływów światowych, nie tylko europejskich, ale – jak wspomniałem – relacji z państwami trzecimi. Pewne nieszczęście polega na tym, że Polska nie ma samodzielnego mandatu negocjowania traktatów. Musi je negocjować za pośrednictwem Komisji Europejskiej i tam oczywiście wyrażamy swój głos, aktywizujemy negocjatorów. Stoimy w tej chwili przed dwoma najważniejszymi umowami: jedna to traktat z Japonią, który stanie się wzorcowy dla świata; druga to TiSA. Traktat TTIP na razie został zawieszony z uwagi na nową administrację Trumpa, która tego projektu nie popiera.

Chciałbym przybliżyć państwu pewne syntetyczne dane wynikające z tych ekspertyz. Materiał został dostarczony do komisji senackiej i nie ma powodu w całości go tutaj przytaczać. Proszę oczywiście odwołać się do tych ekspertyz. Zacznę może od ekspertyzy „Innowacyjna cyfryzacja”.

„Innowacyjna cyfryzacja” to ekspertyza opracowana, jak już wspomniałem, przez ekspertów Krajowej Izby Gospodarki Elektroniki i Telekomunikacji. Jednym z głównych celów ekspertyzy była odpowiedź na pytanie dotyczące tego, jak cyfryzacja wpływa na wzrost innowacyjności gospodarki, oraz wskazanie działań niezbędnych do utrzymania się w głównym nurcie gospodarki światowej. O to właśnie tutaj chodzi. Eksperci podjęli próbę wskazania kierunków prowadzenia polityki innowacyjnej cyfryzacji, której efektem będzie: zwiększenie wartości dodanej z działalności gospodarczej i, co może najważniejsze, zatrzymanie tej wartości w kraju; zmniejszenie różnic w przychodach obywateli i zwiększenie komfortu ich życia. Cele polityki innowacyjnej cyfryzacji powinny być tak wybrane, aby ich sprawna rywalizacja dawała szanse na przesunięcie się Polski do grupy 20 najbardziej rozwiniętych technologicznie krajów świata. Przypomnę, że per capita nasza pozycja w świecie nie jest taka zła, bo sięga nawet pozycji 5. W przeliczeniu zaś na mieszkańca naszego kraju zajmujemy miejsce 21.

W ocenie ekspertów wprowadzenie polityki cyfryzacji w Polsce wymaga, by cele krótkoterminowe, organizacyjne, produktowe, innowacyjne, infrastrukturalne i społeczne były wzajemnie spójne, dawały efekt synergii i były podporządkowane realizacji strategii długoterminowej. Dodatkowo bardzo prawdopodobne jest to, co już zresztą zauważamy, że postęp cyfryzacji doprowadzi do końca kapitalizmu, jaki znamy, czyli opartego na rynku pracy i zdominowanego przez konsumpcjonizm towarowy oraz związane z tym prawa równowagi między popytem a podażą. Dynamika rozwoju techniki staje się drastycznie wyższa niż dynamika przemian społecznych wynikających z długości życia. Z tego względu konieczne jest niezwłoczne rozpoczęcie prac nad taką organizacją życia społeczno-gospodarczego, a przez to też regulacyjnego, która będzie dopasowana do przyspieszonego zaniku większości zawodów produkcyjnych i usługowych w trakcie jednego pokolenia. Będzie to zanik zawodów tradycyjnych na rzecz szeregu zawodów usługowych opartych na gospodarce wiedzy.

Autorzy opracowania dostrzegli 12 głównych trendów rozwojowych współczesnej techniki i technologii, które wykazują się najszybszym tempem wzrostu obrotów. Eksperci uszeregowali je w kontekście potencjału oddziaływania na realizacje gospodarcze i społeczne oraz oszacowali wielkość biznesu na rok 2025. Państwu te trendy są co do zasady znane, warto jednak wskazać na ich priorytetyzację, czyli ustaloną kolejność.

Pierwszy trend to oczywiście mobilny dostęp do Internetu. Drugi to automatyzacja stanowisk pracy umysłowej, już nie tylko towarowej, linii technologicznych, ale prac wykonywanych dotychczas przez człowieka, które miałyby być przejmowane przez automaty. Trzecim trendem jest Internet rzeczy. Czwartym chmura obliczeniowa. Piątym magazynowanie energii elektrycznej. Szóstym druk 3D. Siódmy trend to autonomiczne pojazdy. Ósmy odnawialne źródła energii. Dziewiąty zaawansowana robotyka. Dziesiąty genomika następnej generacji. Jedenasty zaawansowane materiały. Dwunasty zaawansowane technologie wydobycia ropy i gazu.

Z powyższego przeglądu i prognozy na najbliższą przyszłość widoczne są konkretne wnioski. Cyfryzacja to ukoronowanie epoki elektryczności, ekonomiki i komunikacji elektronicznej, z której wyłania się nowa rzeczywistość. Należy też wspomnieć, że nie kto inny, jak kilku sławnych Polaków mówiło o homoelectronicus, m.in. pan Włodzimierz Sedlak. To u nas spełnia się futurologia Stanisława Lema i możemy mówić w tej chwili o epoce bio-to-machine. Wzrost popytu na kompetencję przerodzi się w popyt na sztuczną inteligencję. Taki wniosek stawiają nasi eksperci.

Doświadczenie podpowiada, że aby prawidłowo wybrać swoje miejsce w globalnym procesie rozwoju gospodarki, dobrze jest spojrzeć na całość epoki przemysłowej i ocenić to, jak ona wpłynęła na rozwój poszczególnych krajów i regionów. Wówczas zauważymy, że w ciągu zaledwie jednego wieku niektóre kraje całkowicie traciły na znaczeniu, podczas gdy inne z biednych i zacofanych przekształcały się w liderów postępu dobrobytu. Wybory systemowe i fale technologiczne pozwoliły Polsce przejść z grupy krajów rozwijających się do czołówki krajów rozwiniętych i aspirować jeszcze wyżej, co mamy okazję obserwować.

Przemysł cyfrowy to najnowocześniejsza gałąź polskiej gospodarki. Wytwarza ok. 8% produktu krajowego brutto. Poziom innowacyjności polskiego przemysłu cyfrowego jest na podobnym poziomie jak ten w innych krajach Unii Europejskiej. Dostęp do rynku zbytu Unii Europejskiej sprzyja podążaniu za głównym nurtem rozwoju technicznego i technologicznego krajów wysoko rozwiniętych.

Zdaniem autorów opracowania rozwój innowacyjności gospodarki hamowany jest głównie brakiem popytu wewnętrznego na najbardziej innowacyjne rozwiązania. Jest to bardzo ciekawy wniosek, niejako popyt wewnętrzny stanowi o dynamice ekspansji i krajowej, i europejskiej, i światowej. W obecnych systemach zarządzania państwem o polityce redystrybucji wartości dodanej decyduje system podatkowy, przemysł wiedzy i narodowy system innowacji. W ocenie ekspertów na fali rozwoju inteligentnego oprogramowania, które uznajemy za pewną przyszłość i pewien nośnik przyszłości, Polska ma szanse stworzyć mocne fundamenty pod usadowienie się w gronie państw liderów technicznych i technologicznych w zakresie sztucznej inteligencji i inteligentnej wiedzy, która po 2050 r. całkowicie zdominuje cały rozwój technologiczny i naukowy. Warunkiem koniecznym, aby do tego doszło, jest jednak spójność i synchronizacja działań w zakresie budowy proinnowacyjnego prawa, zarówno w wymiarze krajowym, jak i światowym, tak na etapach stanowienia, jak i jego egzekwowania. Trzeci wniosek to budowa zintegrowanej infrastruktury technicznej rozwijanej i zarządzanej przez sztuczną inteligencję. Nawet taki trend dostrzegany jest jako sprawczy przez ekspertów.

No i w końcu budowa przemysłu wiedzy, ale przede wszystkim budowa społeczeństwa wiedzy, które przez wkluczenie cyfrowe mogłoby skorzystać na awansie i przemianach społecznych. Trzeba też powiedzieć wprost, że Polska znajduje się w bardzo ciekawej sytuacji, ponieważ przeszła okres transformacji ustrojowej, a jednocześnie bardzo płynnie i dynamicznie weszła w okres transformacji cyfrowej, czyli transformacji systemu kapitalistycznego, ekonomicznego czy też systemu społecznego w każdym jego wymiarze.

Jeśli chodzi o wnioski z drugiej analizy, trzeba również wspomnieć, że u progu wejścia gospodarki w etap czwartej rewolucji przemysłowej o dynamice gospodarki stanowią nowoczesne sieci telekomunikacyjne – stacjonarne i mobilne. W najbliższym czasie coraz powszechniejsze będą sieci oparte na technologiach światłowodowych oferujących bardzo duże przepustowości.

Z drugiej strony komercyjny rozwój sieci mobilnych kolejnej generacji 5G umożliwi wprowadzenie zupełnie nowych usług i funkcjonalności, takich jak autonomiczne samochody, zaawansowane systemy zdrowia czy modernizacja miast w stronę smart cities. W tym kontekście mogę jeszcze dodać, że Ministerstwu Cyfryzacji przyświeca pewien cel, a mianowicie wpływania na ochronę prywatności i swobodnego przepływu danych w taki sposób, aby wartość dodaną budować po stronie Polski i jednocześnie zachować suwerenność naszego obywatela wobec zachodzących zmian. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo za dosyć szerokie i wyczerpujące przedstawienie tematu ze strony Ministerstwa Cyfryzacji.

Ja chciałbym tylko wszystkim państwu powiedzieć, że posiedzenie naszej komisji jest transmitowane online w internecie, a później będzie także dostępne na stronach internetowych Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności. Wszystkie materiały z ministerstw również są dostępne na stronie internetowej, tak że macie państwo dostęp do kompletu materiałów.

Bardzo proszę teraz pana ministra Piotra Dardzińskiego o przedstawienie tego tematu ze strony Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Bardzo proszę.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego Piotr Dardziński:

Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo Senatorowie! Szanowni Państwo!

Jeśli państwo pozwolą, nie będę rozwijał diagnozy, skoro ta diagnoza i te cele strategiczne zostały już właściwie przedstawione w wystąpieniu poprzedzającym moje wystąpienie. Spróbuję powiedzieć zaś o tym, jakie kroki podejmujemy w ramach działań realizowanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ale także, w szerszym kontekście, w ramach prac zespołu do spraw innowacji.

Jeśli państwo się zgodzą, to proponowałbym taką formułę, że na początku ja opowiem o działaniach skrótowo, żeby nie przedłużać, a potem poproszę państwa o pytania dotyczące konkretnych inicjatyw. Wtedy będziemy wiedzieli, co dla państwa jest istotne. Tym bardziej, że zgodnie z tym, o czym rozmawialiśmy z panem przewodniczącym, chciałbym, aby formuła mojego dzisiejszego wystąpienia pozwoliła mi usłyszeć państwa uwagi, krytyczne i nie tylko krytyczne, i zarazem dowiedzieć się, co dla państwa jest istotniejsze i co w danym kontekście moglibyśmy zrobić.

Punkt pierwszy to są kwestie, jak wspomniał pan przewodniczący, związane z dwoma ustawami innowacyjnymi: pierwszą ustawą innowacyjną, która obowiązuje już od 1 stycznia 2017 r., i drugą ustawą innowacyjną, która jest przygotowywana i ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2018 r. Ona jest na etapie domknięcia i myślę, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni zostanie przekazana do konsultacji społecznych. Przy czym właściwie ta ustawa jest efektem konsultacji społecznych, bo podstawowym materiałem do jej przygotowania była biała księga, a biała księga została zredagowana na podstawie 400 uwag zgłoszonych w formie ankiety online, kilkudziesięciu spotkań ze środowiskami naukowców, inwestorów, przedsiębiorców i administracji publicznej, no i na podstawie bieżącej ewaluacji wydarzeń oraz ekspertyz, którymi do tej pory dysponowało ministerstwo. Tak że te rozwiązania są właściwie realizacją postulatów, a nie czymś, co jest kreowane przez samo ministerstwo, co zresztą jest dosyć efektywne. Najlepszym przykładem, który może być interesujący dla młodych programistów, są tzw. doktoraty wdrożeniowe, czyli propozycja programu, w ramach którego młodzi programiści pracując w przedsiębiorstwach, będą mogli jednocześnie robić kariery akademickie. W końcu chcielibyśmy mieć kompetentnych programistów z doświadczeniem także w polskim systemie nauki, a nie tylko w polskich przedsiębiorstwach. Bardzo nam na tym zależy, dlatego chcielibyśmy zachęcić państwa do tego, żebyście zdobywali stopnie i tytuły naukowe. Ten system polega na tym, że będziemy fundować 500 stypendiów dla tych doktorantów, którzy będą posiadali umowę o pracę z przedsiębiorcami, będą zatrudnieni przez przedsiębiorców, będą mieli uzgodnioną wspólnie z przedsiębiorstwami agendą badawczą. Własność intelektualna efektów badania będzie należała do przedsiębiorcy, uczelnia zaś będzie promowała takiego doktoranta, a poza tym dostanie środki na to, żeby móc wykorzystać infrastrukturę badawczą. Będziemy je wypłacać w formie ryczałtu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

To jest więc bardzo interesujący program, dzięki któremu młodzi programiści, ale też młodzi doktorzy będą mogli uzyskać dobrze płatną pracę, bo będzie ona finansowana zarówno przez przedsiębiorcę, jak i przez program stypendialny. Wysokość stypendium wyniesie 100% podstawowego wynagrodzenia adiunkta, a więc osoby te będą dobrze wynagradzane. Oczywiście, to nie są jakieś bardzo duże sumy, szczególnie w porównaniu z tym, ile zarabiają programiści. Może jednak jest to program atrakcyjny dla młodych innowacyjnych naukowców.

Pan przewodniczący wspomniał i ja też mówiłem o tym wcześniej, że są dwie ustawy. Pytanie: dlaczego dwie? Dlatego, że pierwsza ustawa obejmuje rozwiązania, które chcieliśmy wprowadzić szybko, a druga te, które wymagały trochę więcej prac. Co do zasady w jednej i drugiej ustawie duża część uwagi poświęcona jest kwestiom ulg podatkowych. W pierwszej ustawie zostały one zwiększone do 50%. Jesteśmy teraz w trakcie negocjacji z Ministerstwem Finansów, więc nie chciałbym składać żadnych deklaracji w kwestii tego, ile będą wynosiły kolejne ulgi, ale wydaje się, że atmosfera jest na tyle pozytywna, że można się spodziewać, iż zostaną w sposób istotny podniesione. Oznacza to, że polscy przedsiębiorcy inwestujący w badania i rozwój będą mogli płacić realnie niższe podatki. Chcielibyśmy, żeby oni mogli płacić te niższe podatki w jeszcze większej, że tak powiem, optymalizacji w postaci centrów badawczo-rozwojowych. Chodzi o to, aby wzmocnić możliwości inwestowania w innowacje w formie spółek mających status centrów badawczo-rozwojowych. I to jest element tej drugiej ustawy innowacyjnej. Jak państwo wiedzą, centra badawczo-rozwojowe to taka spółka, która w większości generuje przychody z prac B+R. Jeśli zachowuje właściwą proporcję tych przychodów, korzysta z dodatkowych ulg podatkowych.

Prowadzimy też negocjacje z Ministerstwem Rozwoju, które jest zresztą współautorem ustawy, o tym, jak te finalne rozwiązania powinny wyglądać. Aktualny stan prawny jest tak, że choć centra badawczo-rozwojowe istnieją, to korzyści z tego statusu mają niewielkie. Jak się okazuje, jest to instrument dosyć rzadko stosowany przez przedsiębiorstwa, bo tylko w 40 przypadkach, co na tle wszystkich ogółem przedsiębiorstw, stanowi ledwie promil.

W drugiej ustawie o innowacyjności będą poruszone także kwestie związane ze spółkami komandytowo-akcyjnymi, co zapewne jest interesujące dla firm z branży ICT, czyli potencjalnych partnerów inwestycji. Bo spółki komandytowo-akcyjne to po prostu fundusze typu venture capital, czyli to jest pytanie o to, w jakim stopniu, na jak dużą skalę będą państwo mogli liczyć na inwestorów zainteresowanych inwestycjami w ryzykowne, ale innowacyjne przedsięwzięcia. Chcielibyśmy, żeby obecnie stosowane rozwiązania były przedłużone, żeby wyraźnie wskazać polskim inwestorom, i nie tylko polskim, przy pomocy której formuły prawnej powinni oni realizować swoje inwestycje.

To są podstawowe kwestie. Ja nie będę omawiał… Ta ustawa liczy 24 punkty, one dotyczą też kwestii, które nie są bezpośrednio związane z sektorem ICT. Tak jak powiedziałem, projekt ustawy będzie przedstawiony na początku marca i zostanie wysłany do szerokich konsultacji. My się z naszymi projektami nie spieszymy, choć realizujemy je w terminach. Najprawdopodobniej więc będzie 21 dni na konsultacje społeczne. Będziemy wdzięczni za wszystkie uwagi.

Punkt drugi to są programy NCBR i ja właściwie tylko je wymienię, ponieważ jest tu z nami pan profesor Chorowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, więc ewentualnie możemy potem rozwinąć ten temat. Tu są trzy projekty, czyli GameINN, SECIDENT i USER. Zaciąłem się nieco, bo SECIDENT to nowy program, nie nauczyłem się jeszcze tego żargonu, który powszechnie panuje w NCBR. Ten program realizujemy wspólnie z Ministerstwem Cyfryzacji z dużą alokacją. Konkursy dopiero będą ogłaszane, choć GameINN ma już swoją, jeśli tak można powiedzieć, agendę ustrojową. Jak sama nazwa wskazuje, SECIDENT dotyczy kwestii cyberbezpieczeństwa, kwestii związanych z identyfikacjami czy w ogóle rozwijającej się kompetencji administracyjnej. GameINN jest programem dedykowanym, znów jak sama nazwa wskazuje, branży gier komputerowych. Zakończyła się już jego pierwsza edycja, teraz rozpoczynamy drugą edycję. USER z kolei, można powiedzieć, rozwija kompetencje związane w pewnym stopniu z internetem rzeczy.

Jest jeszcze jeden program, który nazywa się E-PIONIER. Ma on już swoją drugą edycję, a jest dedykowany młodym programistom. Celem programu jest wzmocnić ich kompetencje, a także budować optymalny, że tak powiem, zasób kadrowy dla polskich firm. Ten program również jest realizowany przez NCBR.

Żeby to nie były tylko programy, które są dedykowane takiej wąskiej grupie przedsiębiorców, chcielibyśmy trochę wpłynąć na stan świadomości Polaków. Jak państwo mogli słyszeć lub nie usłyszeli, uruchomiliśmy akcję, która się nazywa „Programuj.gov.pl”. Teraz możemy zweryfikować, przeprowadzić ewaluację, czy ta akcja się przebiła, czy nie przebiła. To jest odprysk GameINN, akcja społeczna, która była realizowana pod, można powiedzieć, roboczym hasłem: Granie jest fajne, ale programowanie jest jeszcze fajniejsze. Chcielibyśmy zachęcić młodych ludzi do tego, żeby nie tylko byli użytkownikami, odbiorcami, ale żeby rozwijali swoje mocne kompetencje w tej dziedzinie. Właśnie przy okazji programu GameINN chcemy promować takie postawy wśród uczniów, studentów. Stąd strona internetowa „programuj.gov.pl”, na której można znaleźć zbiorcze informacje na temat wszystkich inicjatyw związanych z tym, w jaki sposób można się włączyć czy to w formie konkursu, czy grantów, projektów itp., itd. Realizowanych nie tylko zresztą przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ale także przez Ministerstwo Cyfryzacji oraz Ministerstwo Rozwoju, jak również ARP. Staraliśmy się stworzyć jedną wspólną platformę, łącząc siły poszczególnych ministerstw.

To właściwie jest chyba wszystko, co chciałem powiedzieć. Tak jak wspomniałem wcześniej, jeśli państwo będą potrzebowali jakichś bardziej szczegółowych informacji, to proszę o pytania. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Tak, myślę, że to już w dyskusji.

Dziękujemy bardzo panu ministrowi Piotrowi Dardzińskiemu.

I teraz witam serdecznie panią minister Jadwigę Emilewicz z Ministerstwa Rozwoju. Pani Minister, bardzo proszę o zabranie głosu.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju Jadwiga Emilewcz:

Panie Przewodniczący! Panie i Panowie Senatorowie! Szanowni Państwo!

Ja myślę, że po tych dwóch wystąpieniach poprzedzających moje wystąpienie nie muszę mówić o tym, jaki jest potencjał i dlaczego warto koncentrować się na sektorze ICT i dlaczego ICT stało się jedną z flagowych branż wskazanych w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju przyjętej wczoraj przez rząd. To, że ten potencjał jest istotny, i to, że gospodarka światowa transformuje się w stronę gospodarki 4.0, czyli tej, w której skomplikowane, złożone systemy zarządzania cyfrowego będą napędem, driverem gospodarczym, jest rzeczą oczywistą. I tak, jak my często powtarzamy, kiedy mówimy o tym, jaki jest w tym wszystkim nasz potencjał, nasz potencjał to potencjał tych, którzy mogą z pełnym powodzeniem programować tę gospodarkę 4.0, a w wielu obszarach już ją programują i projektują. To dlatego coraz częściej przyjeżdżają dziś do nas koncerny, które lokują w Polsce swoje centra usług wspólnych, a te mają coraz rzadziej charakter front-office, a coraz częściej back-office, czyli koncerny nie bazują już tylko na niskich kosztach produkcji, lecz także na kompetencjach inżynieryjno-informatycznych polskich kadr. Przyjeżdżają tutaj właśnie ze względu na te kompetencje i sprawy, o których panowie pewnie też wspominali wcześniej. Te kompetencje mamy tak naprawdę od najmłodszych lat. Nasi uczniowie szkół średnich i studenci wygrywają najbardziej prestiżowe międzynarodowe konkursy programowania, w dużej mierze wyprzedzamy Amerykanów, wyprzedzamy w wielu obszarach Chińczyków, wyprzedzamy Rosjan, zatem mamy potencjał. Naszą rolą jest zatem tak modelować polityki publiczne, aby potencjał ten pracował w jak największym stopniu na rzecz polskiej gospodarki.

Krótko… Potencjał wzrostowy całego sektora ICT w globalnej gospodarce, jak również w polskiej gospodarce pokazuje nie tylko ilość nowych inwestycji, liczbę koncernów, które przyjeżdżają do Polski i po prostu zatrudniają specjalistów, ale także wzrost młodych spółek technologicznych tzw. startupów. Ubiegłoroczne badania takiego sektora w Polsce pokazują, że ponad 50% startupów to startupy z sektora ICT.

O tym, jaka jest rola tego sektora w Polsce, też podam tylko odrobinę danych. Notujemy i obserwujemy wyraźny wzrost zarówno eksportu, jak i importu, ale co ważniejsze w przypadku eksportu bilans jest korzystny, ponieważ eksport rośnie szybciej niż import. Udział ICT ogółem w 2014 r. wyniósł 7,5%. Jednocześnie gwałtownie rośnie zatrudnienie w tym sektorze. Polska jest szóstym państwem w Europie, jeżeli chodzi o liczbę osób zatrudnionych w tym sektorze. W ubiegłym roku było ponad 315 tysięcy etatów, przy czym chciałabym podkreślić, że badania GUS dotyczące sektora ICT są niezwykle trudne. Dlaczego? Dlatego, że nie mamy zawodu informatyk. Nie mamy takiej kategorii dla przedsiębiorców. Tylko też, żeby była jasność, Ministerstwo Rozwoju nie postrzega tego jako wadę, jako brak statystyczny, bo wiemy, że ta profesja jest profesją horyzontalną, co znaczy, że kiedy dzisiaj mówimy o firmach biotechnologicznych, to już nie widzimy laboranta z pipetą, tylko widzimy inżyniera informatyka, który dobiera mikrony w skomplikowanych procesach algorytmicznych. Tak że dane GUS pewnie nie oddają w pełni tego potencjału.

Dlaczego ten sektor jest również niezwykle obiecujący? Dlatego że to, nad czym bardzo intensywnie się koncentrujemy i pracujemy za sprawą Ministerstwa Nauki i Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, programów realizowanych przez Ministerstwo Cyfryzacji, to są te największe wydatki na badania i rozwój właśnie w tym sektorze. W sytuacji, w której Polska w ubiegłym roku osiągnęła 1% wydatków całkowitych na badania i rozwój, a założone 3% w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju jest niezwykle ambitnym celem, to ten sektor jest tym, który wypełnia w znacznie większym stopniu wydatki na badania i rozwój.

To, co również istotne, jeśli chodzi o dane makroekonomiczne, to to, iż w ubiegłym roku Polska zajęła 36. miejsce w globalnym raporcie konkurencyjności opracowywanym przez Światowe Forum Gospodarcze i jest to awans o 5 pozycji w porównaniu z rokiem 2015. W badaniu tym wzięło udział 14 tysięcy firm ze 138 państw świata, w tym 214 firm z Polski. Większość z tych firm stanowiły firmy z zakresu sektora ICT.

Według informacji przytoczonych przez Komisję Europejską sektor ICT wytwarza około 4% PKB w Europie i zatrudnia 6 milionów pracowników, a wartość dodana tego sektora w Unii Europejskiej, czyli 580 miliardów euro stanowi prawie 10% wartości dodanej działalności przemysłowej ogółem. Zatem jeśli możemy mówić o zalepianiu pewnych braków, o których wskazujemy również w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, czy też braku uczestnictwa w drugiej, trzeciej rewolucji przemysłowej, z całą pewnością czwarta jest tą, w której możemy wziąć udział, ponieważ mamy bardzo mocne kompetencje i rzeczywiście jesteśmy tutaj na fali wzrostowej.

Jeśli mówimy o potencjale, to patrząc na części pierwsze, widzimy elementy, o których też już przed chwileczką wspominałam. Jeżeli mówimy o kapitale ludzkim związanym z sektorem ICT, to mówimy o pracownikach i właścicielach firm, którzy mają bardzo wysokie kwalifikacje, bardzo duże kompetencje. Z rozwojem tego sektora wiążą się relatywnie niskie koszty pracy i ścisła współpraca środowiska akademickiego i biznesu. Ta współpraca, której braki szczególnie odczuwamy w wielu innych obszarach gospodarczych, tutaj jest naturalna. Bardzo dużo firm działających na tym rynku, polskich firm, zakładanych w Polsce, to firmy, które powstały jako spółki typu spin-off z uczelni bądź były zakładane przez pracowników naukowych uczelni wyższych w Polsce.

Z całą pewnością utrzymanie konkurencyjności opartej o niższe koszty pracy będzie coraz trudniejsze. Te koszty są ciągle jeszcze niższe w tym obszarze w stosunku do Unii Europejskiej, szacujemy je między 45% a 70%, a więc ciągle jest różnica w kosztach pracy. Jednak tak jak w każdym innym obszarze, tak i tu przewaga konkurencyjna się wyczerpuje i dalej musimy konkurować nie kosztami pracy, tylko kwalifikacjami, ale to się nam w tym obszarze udaje.

Biorąc pod uwagę to, jak wygląda rozwój tego sektora w Polsce, widać wyraźnie, że branżą najbardziej rozwijającą się jest branża e-commerce, oczywiście sprzedaży. Ona rozwija się w tempie 20% rocznie, a to jest wzrost, który na tle rozwoju innych sektorów jest 3-, 4-krotnie wyższy niż jakiejkolwiek innej branży i jego wartość wyniosła 32 miliardy zł. Mimo że obecnie stanowi ona relatywnie mały procent wymiany handlowej, zakładamy, i takie są prognozy, nie tylko zresztą krajowe, że jej udział będzie sukcesywnie wzrastał. O ogromnym potencjale tego sektora świadczy również rosnąca szczególnie w tym obszarze liczba młodych spółek technologicznych odnoszących sukcesy właśnie w zakresie e-commerce.

Kolejny element to otoczenie tego sektora w Polsce. W porównaniu ze środowiskiem międzynarodowym mamy pewien brak, a jest nim relatywnie niski poziom cyfryzacji większości polskich branż. Tak jak powiedziałam na początku, ICT to branża horyzontalna. Jeśli mówimy dzisiaj o produkcji, o innych branżach, które są naszymi flagowymi branżami eksportowymi, jak branża żywnościowa czy meblowa, to porównując je z tymi samymi branżami w Europie Zachodniej, widzimy, że jesteśmy stosunkowo nisko zcyfryzowani. To jest wyzwanie, przed jakim stoimy. Znacząca jest rola sektora publicznego w tworzeniu popytu w każdej z tych branż, co postrzegamy nie jako słabość, ale jako ogromną szansę na rozwój rozmaitego rodzaju usług, o czym na pewno tutaj Ministerstwo Cyfryzacji wspominało. Nie bez powodu na tle krajów Unii Europejskiej to Polska jest dzisiaj rzeczywiście awangardą, jeżeli chodzi o ustanawianie standardu swobodnego przepływu danych. To my mówimy o tym, jaki to rodzi potencjał dla całej europejskiej gospodarki i jesteśmy w wielu obszarach bardziej gotowi niż nasi zachodnioeuropejscy sąsiedzi. Ale oczywiście patrząc na to otoczenie, należy też zauważyć rosnącą konkurencję zagraniczną. Istotne jest to i zdajemy sobie z tego sprawę, iż kraj o wysokim stopniu cyfryzacji będzie gotowy do tego, aby konkurować na nowych rynkach. Jeśli nie podniesiemy tego poziomu odpowiednio szybko, stracimy przewagi w wielu innych obszarach, nie tylko w obszarze dedykowanym cyfryzacji samej w sobie. Rozpoznajemy pewnie wszyscy, jak tutaj siedzimy przy tym stole, że w najbliższych latach kluczowymi trendami w obszarze ICT będą technologie w chmurze, Big Data – operowanie dużymi transferami danych, oczywiście internet rzeczy i cyberbezpieczeństwo.

A zatem podsumowując, tak jak to zostało wskazane w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, polski sektor ICT stanowi jeden z istotnych długookresowych motorów rozwoju gospodarki. Ta malejąca przewaga kosztowa zmusza nas do poszukiwania nowych obszarów, przewag konkurencyjnych innych niż tylko cena świadczenia usług. Mamy znaczący potencjał wzrostu w tym obszarze w porównaniu z innymi europejskimi państwami, a z całą pewnością w porównaniu z innymi państwami Europy Środkowej. Segmentem, w którym ten potencjał jest najwyższy i w którym mamy szansę osiągnąć specjalizację, jest segment produkcji samochodów hybrydowych. Mówiliśmy już o tym także na posiedzeniach, kiedy rozmawialiśmy o rozwoju branży elektromobilności w Polsce. Elektromobilność to złożony system zarządzania, to naprawdę przykład przemysłu 4.0.

Kolejny taki segment to wspominana już tutaj branża gier. Ja tylko powiem, że 4% polskiego eksportu do Stanów Zjednoczonych to „Wiedźmin”. Mamy zatem aspiracje, aby ten procent rósł znacznie bardziej, nie tylko w kontekście Stanach Zjednoczonych, ale i azjatyckich konsumentów gier, którzy są najbardziej obiecującym rynkiem.

Następne obiecujące segmenty to internet rzeczy, stąd platforma 4.0, która zostanie powołana do końca czerwca pod patronatem Ministerstwa Rozwoju; finansowe usługi fintechowe, w związku z którymi jesteśmy trendsetterami. Tak naprawdę w wielu obszarach w Europie nimi jesteśmy, z racji luki w rozwoju cywilizacyjnym w trakcie powojennego 50-lecia, kiedy to Polacy nie posługując się książeczkami czekowymi, nie musieli ich stopniowo wycofywać z rynku, bo rozwinęli płatności bezgotówkowe w znacznie większym zakresie niż państwa Europy Zachodniej. I wreszcie telemedycyna i sprzęt medyczny. Tutaj też potencjał jest rosnący, mimo że jesteśmy dopiero na początku tej drogi. Tymi usługami, które już są świadczone w Polsce, czyli monitoring stanu pacjentów z zakresu kardio czy też prowadzenie końcowych etapów ciąży, konkurujemy z Duńczykami i z Francuzami. Chcielibyśmy, aby te usługi rozwijały się nie tylko w Polsce, ale by stały się naszym towarem eksportowym.

Tak jak powiedziałam, obszar e-państwo znalazł się w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju w kilku ujęciach. Przede wszystkim chodzi o program „Pay-Per-less, Cashless Poland” realizowany wspólnie z Ministerstwem Cyfryzacji, a także program umownie nazwany „Cyberparkiem Enigma”, który doprecyzowujemy we współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji, Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, Ministerstwem Obrony Narodowej, a który miałby umożliwić skatalogowanie usług niezbędnych dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa i zgromadzenia kompetencji niezbędnych, aby to bezpieczeństwo rzeczywiście gwarantować. To kolejny obszar wskazany w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju i wreszcie baza do tego, aby jeszcze bardziej rozwijać ten potencjał, który już mamy, co wiąże się z nauką programowania od szkoły podstawowej. W tej nowej podstawie programowej zostało to już zapisane i uwzględniono naukę programowania, kodowania, a ponadto konieczność sieci szerokopasmowej w każdej szkole. To jest ta baza, która ma dać gwarancje, że sektor będzie się stabilnie i dynamicznie rozwijał, gdyż niezależenie od tego pozytywnego obrazu, który przedstawiłam na początku, do końca ubiegłego roku, mniej więcej w listopadzie, wiedzieliśmy, że na polskim rynku już brakuje ok. 700 informatyków. W perspektywie otwierania się hubów dużych globalnych firm w tym roku, a wiemy, jakie są ich zapotrzebowania, już dzisiaj zdajemy sobie sprawę z tego, że będziemy musieli nasycać rynek informatykami nie tylko rodzimymi, ponieważ w tym roku po prostu ich już zabraknie.

Wreszcie ostatni element źródła finansowania, bo o niektórych innych już mówił pan minister, to program operacyjny „Polska cyfrowa” zaplanowany na lata 2014–2020. Właśnie w ramach tego programu finansowane będą te dwa elementy, o których przed chwilą powiedziałam, czyli internet szerokopasmowy i nauka kodowania, oczywiście między innymi, bo to są dwa, powiedzmy, największe transfery. Budżet programu wynosi ponad 2 miliardy euro ze środków europejskich, czyli ponad 9 miliardów zł. I podaję stan wdrażania programu operacyjnego na koniec stycznia: do końca stycznia zostało ogłoszonych 18 naborów na 7,5 miliarda zł ze środków europejskich, tj. ponad 86% alokacji na cały program w tej perspektywie. Zatwierdzono do dofinansowania 120 wniosków, a podpisano umowy na dofinansowanie 116 projektów. Aktualnie w każdej osi trwają nabory na budowę sieci szerokopasmowych, a w 2017 r. planowane jest rozpoczęcie kolejnych 6 naborów. Tak że ten program wydaje się być bardzo kompleksowy, mający szeroki zakres – od kształcenia kompetencji po rzeczywiste wspieranie przedsiębiorczości i jednocześnie utrwalanie na mapie globalnej wizerunku Polski jako takiego hubu ICT nie tylko dla Europy.

W kontekście tego ostatniego elementu i promocji Polski jako miejsca, gdzie lokują się lub już są i rozwijają się firmy z zakresu ICT, chciałabym wspomnieć o ostatniej sprawie, jaką jest realizowany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości program promocji branży ICT i wspierania obecności przedsiębiorców tej branży na najważniejszych targach z tego obszaru na świecie. To wsparcie polega nie tylko na tym, że budujemy tam naszą obecność przez stoisko, ale także wspieramy, współfinansujemy udział przedsiębiorców w tych targach. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo, Pani Minister.

I dziękuję za trochę optymizmu w tym wystąpieniu. Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę o wypowiedź pana profesora Macieja Chorowskiego, dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju Maciej Chorowski:

Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo!

Sądzę, że zarówno tło spraw, jak i pewne działania o charakterze szerokopasmowym czy ogólnonarodowym zostały już przedstawione.

Ja odniosę się do pewnych spraw, które już się dzieją w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a równocześnie do naszych planów związanych z tematem dzisiejszego spotkania. Zgodnie z ustawą Narodowe Centrum Badań i Rozwoju jest agencją wykonawczą ministra nauki i szkolnictwa wyższego, więc jesteśmy organem służebnym wobec celów, które są definiowane przez to ministerstwo. Ponieważ jednak w nazwie mamy określenie „narodowe”, czujemy się zobowiązani, aby nasze działania były służebne wobec całej gospodarki narodowej, a nie zawężane tylko i wyłącznie do potrzeb nauki czy też szeroko rozumianych ośrodków naukowych. Uważamy wręcz przeciwnie, że naszym podstawowym celem jest wzrost dobrostanu polskiej gospodarki, który może być osiągnięty tylko wtedy, kiedy prace badawczo-rozwojowe staną się niezbędnym elementem procesu produkcji, czyli bez nich nie będzie można zwiększyć wartości dodanej produktu, co w końcu powinno się przełożyć na zwiększone wpływy podatkowe państwa.

W szczególności cyfryzacja czy digitalizacja, a więc to, o czym dzisiaj rozmawiamy, wydaje nam się szczególnie zasadna i chcemy, aby uzyskała wsparcie systemowe. Posłużę się pewnym przykładem historycznym: mniej więcej 10 lat temu, kiedy premierem Wielkiej Brytanii był laburzysta Tony Blair, zebrał on swoją administrację i powiedział, że ma obniżyć koszty funkcjonowania mniej więcej o 20%. To stało się realne tylko przez cyfryzację i dzięki temu Wielka Brytania w chwili obecnej przoduje w pewnych procesach, takich jak np. wykorzystanie tzw. BIM-u, czyli cyfrowego przedstawiania budynków na etapie ich projektowania, ale również budowania. Byłoby to świetnym zadaniem do wprowadzenia w Polsce. Słyszałem nawet takie głosy, że mielibyśmy nie emigrację architektów z Polski, tylko wręcz ich powrót albo nawet ściąganie architektów z innych krajów. Z tym że musimy zauważyć, że aby tworzyć pewne rynki wewnętrzne, tak jak wskazał tutaj mój przedmówca w referacie wprowadzającym, musimy nadążać również z prawem. Musimy np. tak dostosować prawo budowlane, aby można było zatwierdzać projekt nie tylko w postaci 3 m3 dokumentacji papierowej, która i tak jest z reguły już nieaktualna w momencie dostarczenia jej na budowę, ale także w postaci cyfrowej. My jesteśmy bardzo otwarci na wszelkie inicjatywy płynące czy to od państwa, czy bezpośrednio od administracji, od przedsiębiorstw, zmierzające do tego, aby angażować środki przeznaczone na prace badawczo-rozwojowe z pełną świadomością tego, że w przypadku firm możliwe jest zwiększenie ich sprzedaży przez wejście na rynek, jeżeli rynek jest rynkiem otwartym. Żeby jednak rzeczywiście móc realizować cele administracji, musimy harmonizować się z nadążającym za tymi przełomami technologicznymi prawem. To prawo budowlane jest tylko jednym z przykładów, ale myślę, że warto popatrzeć na to w ten sposób, że zwielokrotnimy siłę pieniędzy, które wydamy na prace badawcze czy też integrujące powstałe już wynalazki, pod warunkiem że prawo nadąży w ten sposób, że będzie można je implementować najpierw na polskim rynku stanowiącym swoisty rynek beta, a więc dającym referencje, a potem będzie można te produkty globalizować.

Niesłychanie ciekawe, tutaj było to już zresztą powiedziane, są innowacje w obszarze cyfrowym. Jeśli popatrzymy na to trochę z lotu ptaka, to zobaczymy, że ta gospodarka czy dziedzina gospodarki charakteryzuje się niskim kapeksem, a więc cechuje ją stosunkowo niski próg wejścia. W tym przypadku nie musimy ponosić tak dużych nakładów, jakie są niezbędne np. przy wejściu w energetykę jądrową, w przypadku której trzeba wylegitymować się 100 miliardami, żeby przystąpić do inwestycji. Próg wejścia jest właściwie bliski zeru, kiedy porównamy go z innymi chłonnymi kapitału dziedzinami, co zresztą spowodowało ten nadzwyczajny sukces naszych startupów czy młodych ludzi, którzy mogli ze stosunkowo niskimi zasobami kapitałowymi natychmiast dojść do dobrego produktu. Zauważmy, że koszty, czyli opeks, skalują się liniowo, rynek zaś rośnie ekspotencjalnie. Jeśli chcielibyśmy szukać pewnych obszarów aktynowości, w których rozwój rzeczywiście warto lokować środki, to tak szeroko rozumiana horyzontalna cyfryzacja jest według mnie numerem jeden. Tutaj osiągniemy znacznie szybsze efekty.

I teraz przejdę do pewnych przykładów tego, co można uzyskać za pośrednictwem NCBR. Po pierwsze można przyjść z dowolnym projektem z dowolnej branży, w której będzie element R&I, w szczególności związany właśnie z cyfryzacją, i taki projekt zostanie rozpatrzony. Oczywiście, mogą się zdarzać pomyłki, że bardzo dobry projekt będzie źle oceniony, ale to są sprawy, które należy korygować. Ważniejsze jest jednak to, że możemy też ustanawiać projekty czy też programy dedykowane. Na wniosek Ministerstwa Cyfryzacji ustanowiliśmy projekt, który chyba miesiąc temu Rada Centrum zatwierdziła, o którym wspominał tutaj pan minister, a mam na myśli, ja też nie mogę zapamiętać jego nazwy, chyba SECIDENT, program poświęcony cyberbezpieczeństwu. Dedykowane jest chyba 70 milionów zł, aby agenda badawcza uzgodniona z cyfryzacją została zrealizowana.

Pracujemy także nad pewnymi metodami finansowania procesu, wspomnianego tutaj również, dotyczącego otwarcia danych. Co prawda, my jesteśmy do pewnych działań zobligowani i jeśli faktycznie ich nie przeprowadzimy, to np. tworzenie aplikacji będzie utrudnione, gdyż bez dostępu do danych trudno je przetwarzać. Chciałbym również, abyśmy na poziomie NCBR zawarli pewne strategiczne porozumienia z właścicielami bardzo bogatej infrastruktury informatycznej, takimi firmami jak np. Google, Amazon czy Microsoft, które mają nadpodaż, jeśli chodzi o możliwości przetwarzania danych w chmurach. Oni budowali te chmury często na zupełnie inne potrzeby, jak np. Amazon, który musi obsłużyć transakcje w grudniu, a poza grudniem dysponuje ogromną nadwyżką mocy. My już nie musimy w takiej sytuacji w nie inwestować, żeby z nich korzystać, a powinniśmy z kolei zapewnić te możliwości naszym potencjalnym beneficjentom, wywodzącym się również z administracji publicznej. Nad tego typu rozwiązaniami w chwili obecnej pracujemy.

Reasumując, myślę, że NCBR w szczególny sposób jest predestynowany do tego, żeby wesprzeć procesy innowacyjne, ale właśnie w obszarze cyfryzacji, bo środki, którymi dysponujemy, są już środkami dużymi w stosunku do potrzeb tej branży, ze względu na ten relatywnie niski opeks. Nam by było bardzo trudno wesprzeć np. budowę elektrowni jądrowej, bo musielibyśmy skoncentrować na tym zadaniu wszystkie pieniądze, jakie mamy, a tutaj możemy skoncentrować ich część i być skutecznym. To jest więc bardzo ciekawy obszar i pozostaje mi tylko zgodzić się tutaj z wszystkimi moimi przedmówcami i zachęcić do wykorzystywania tych narzędzi, które mamy w NCBR.

Chciałbym również podziękować pierwszemu mówcy za wspomnienie profesora Włodzimierza Sedlaka, który jest żywym dowodem na to, że można być niesłychanie innowacyjnym w Świętokrzyskiem.

(Wesołość na sali)

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękujemy bardzo, Panie Profesorze.

Przechodzimy teraz do udzielenia głosu stronie społecznej.

Bardzo proszę, Google Polska i pan Rafał Plutecki.

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Jeszcze nie, dyskusja będzie później. To są jeszcze prezentacje.

Szef Campus Warsaw Google Rafał Plutecki:

Szanowni Państwo!

Firma Google uczestniczy w ekosystemie startupów od już nieco ponad roku. Otworzyliśmy inspirującą przestrzeń dla młodych przedsiębiorców dokładnie w listopadzie 2015 r. Jest to miejsce, które służy do tego, żeby młodzi przedsiębiorcy, choć niekoniecznie młodzi, bo przede wszystkim innowacyjni, wymieniali się doświadczeniami i budowali swoje firmy. Założeniem kampusów jest idea związana z globalizacją Doliny Krzemowej. Dolina Krzemowa była naturalnie takim miejscem, gdzie od ponad 20–30 lat powstawały duże firmy technologiczne, a większość dostępnych tam zasobów nie była dostępna w pozostałych miejscach na świecie. Jest to działalność tak zwana non profit. Google tworząc kampusy wszędzie na świecie, nie pobiera opłat od użytkowników. Tworząc sieć, stworzyliśmy 6 kampusów, a za chwilę gotowy będzie siódmy kampus – w Berlinie, tak że oprócz Warszawy mamy Berlin, Londyn, Seul, Tel Awiw, Madryt i São Paulo. Oprócz tych miejsc mamy 55 partnerów na świecie, tak że przedsiębiorca, który przychodzi do nas, rozpoczyna z nami podróż i zaczyna budować firmę, dostaje od nas tzw. paszport kampusowy. Za pomocą tego paszportu może podróżować i mieć biurka, mentorów, klientów, spotkania z inwestorami praktycznie wszędzie na świecie, na każdym kontynencie.

W 2016 r. udało nam się pozyskać 8 tysięcy członków naszej społeczności. Ciekawostką są dane dotyczące zagranicznych członków. Największą nację stanowią Ukraińcy. Ukraińscy informatycy przyjeżdżają do Polski i tu budują firmy. W 2016 r. przeszkoliliśmy w kampusie 21 tysięcy osób. Wśród nich są osoby, które przychodziły na różnego rodzaju szkolenia, wykłady, uczestniczyły w różnych programach, począwszy od najprostszych programów na temat tego, czym jest startup, po bardzo zaawansowane programy akceleracyjne dla firm mających produkty i chcących globalizować się za granicą.

Jeżeli chodzi o Europę Środkowo-Wschodnią, patrzymy na ten region w trzech aspektach. Po pierwsze mamy bardzo dużą grupę kierunków inżynieryjnych. Sprawdziliśmy, przy czym źródłem danych jest UNESCO, że w czterech krajach: w Polsce, na Ukrainie, w Czechach i na Słowacji jest więcej absolwentów kierunków technicznych niż w Stanach Zjednoczonych. Po drugie mamy dobrych informatyków. Są różne serwisy, m.in. serwis HackerRank, które badają jakość informatyków. Polscy informatycy są trzeci po informatykach chińskich i rosyjskich. Tak że mamy zarówno potencjał ilościowy, jak i jakościowy, i mamy również przedsiębiorców, którzy są gotowi do tego, żeby sprzedawać swoje usługi i produkty na całym świecie. Tak że wydaje nam się, że zdecydowanie jest potencjał polskich startupów, polskich przedsiębiorców.

Patrząc na cały region Europy Środkowo-Wschodniej, właściwie w każdym kraju widzimy firmy, które już osiągnęły sukces. Te firmy, które państwo widzicie na prezentacji, to firmy mające często już powyżej 100 milionów, a niektóre powyżej 1 miliarda dolarów waluacji, a niektóre z nich są na rynku ledwie 3, 5, może 8 lat. To też pokazuje, że ten potencjał jest, i zdecydowanie potwierdza to, co moi przedmówcy mówili na temat możliwości i potencjału tego rynku.

Jeżeli chodzi o kampus, organizują go cztery elementy. Po pierwsze jest to kawiarnia, gdzie wszyscy mogą się gromadzić na kawie i spotykać z ludźmi, którzy robią identyczne interesy, spotykać przedsiębiorców, mentorów, inwestorów. Po drugie mamy przestrzeń do pracy, gdzie każdy może na swoim komputerze już rozpoczynać swoją pracę. Mamy classroom, gdzie odbywają się warsztaty poświęcone wielu tematom związanym z przedsiębiorczością, takim jak skalowanie globalne, design thinking czy wiele innych kwestii. Ponadto w kampusie znajduje się przestrzeń do wydarzeń. Kampus jest otwarty, co oznacza, że każdy może tu przyjść i tu zorganizować swoje wydarzenie całkowicie bezpłatnie. Tak że dzięki temu możemy skupiać i wspierać społeczność startupową z Warszawy, z Polski, ale i z całego regionu.

Jeżeli chodzi o edukacje w kampusie, to powiem kilka słów. Prowadzimy coś, co nazywany startup school. Jest to szereg różnego rodzaju warsztatów dla firm, które już mają produkt i zaczynają się rozwijać. Prowadzimy mentoring, tzn. zapraszamy mentorów, ekspertów firmy Google, ale również z całej społeczności startupowej. Organizujemy wydarzenia, które łączą startupy z dużymi przedsiębiorstwami po to właśnie, żeby wspierać innowacje. Ostatnim takim wydarzeniem, które niedawno miało miejsce, było wydarzenie dla autonomicznych samochodów. Okazuje się, że jest bardzo duże zainteresowanie, bardzo duży potencjał wśród polskich inżynierów, żeby konstruować tego typu samochody. W związku z trendami, które mówią, że wiele zawodów może zniknąć z powodu automatyzacji miejsc pracy, prowadzimy również targi pracy dla tych, szczególnie młodych, którzy chcą pracować właśnie w startupach, a niekoniecznie w dużych korporacjach.

Mamy też w swojej działalności pewien element społeczny. Okazuje się, że kobiety po urodzeniu dziecka często mają taki okres dużej energii, choć zarazem mniejszej tradycyjnej aktywności zawodowej, i są osobami, które świetnie się sprawdzają jako zakładające firmy. Mamy już kilka przykładów firm, które obecnie mają wielomilionowe przychody, a były zakładane przez matki mające po urodzeniu dziecka nieco więcej czasu. Posiadamy szereg programów globalnych. Programy Go Global polegają na tym, że udostępniamy różnego rodzaju programy dla naszych startupów w wielu miejscach na świecie. Kolejnym naszym programem jest Campus Exchange – zapraszamy przedsiębiorców z całej Europy Środkowej i Wschodniej po to, żeby budowali swoje firmy razem z nami, co kończy się tzw. Demo Day, prezentacją dla inwestorów. Tak jak wspominałem, kampus nie jest inwestorem, także zaprasza inwestorów, którzy są zainteresowani wspieraniem startupów.

Prowadzimy cały szereg wydarzeń dla społeczności. I ostatnia sprawa – nasza siedziba znajduje się na warszawskiej Pradze w budynku po starej fabryce wódki i za trzy miesiące będziemy się przeprowadzać do dużo większego budynku. Całe 2,5 tysiąca m2 dla polskich przedsiębiorców, tak że mamy nadzieję, że będziemy widzieli ich sporo. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękujemy bardzo panu Rafałowi Pluteckiemu i bardzo proszę teraz o zabranie głosu panią Martę Kokoszkę, też z firmy Google.

Public Policy and Government Relations Senior Analyst w Google Polska Marta Kokoszka:

Szanowni Państwo!

Dziękuję za zaproszenie nas do tej dyskusji. W swojej prezentacji chciałabym zwrócić państwa uwagę na sytuację pewnej konkretnej grupy, która musi dostosować się do zmieniającego się świata i jednocześnie chciałabym nawiązać do wystąpienia pani minister Emilewicz, która mówiła o niskim poziomie cyfryzacji niektórych sektorów polskiej gospodarki.

Tematem mojego wystąpienia jest internetowy program edukacyjny „Rewolucje”, skierowany do wszystkich osób, które chcą podnieść poziom swoich kompetencji cyfrowych, w szczególności do kadr, które mogą modernizować polską gospodarkę, a ponadto do studentów oraz do małych i średnich przedsiębiorstw. Być może zadają sobie państwo pytanie, dlaczego tak istotne jest edukowanie małych i średnich przedsiębiorstw. Oczywiście małe i średnie przedsiębiorstwa to filar nie tylko europejskiej, lecz również polskiej gospodarki i dobrze wiemy o tym, że te przedsiębiorstwa mogą bardzo szybko skalować. Jednakże w przypadku Polski przed tymi przedsiębiorstwami stoi bardzo duże wyzwanie związane z wykorzystaniem kompetencji cyfrowych właścicieli tych często jedno-, dwuosobowych firm.

Wybrałam tutaj kilka metryk, które pokazują, jak plasują się polskie firmy na tle firm europejskich. Podam kilka przykładowych cyfr, które powiedzą państwu, jak performują nasze firmy. Na przykład tylko 21% polskich małych firm korzysta z mediów społecznościowych, aby dotrzeć do klientów. Tylko 9% polskich MŚP angażuje się w e-commerce i tylko 3% tych małych podmiotów sprzedaje towary i usługi za granicę. Wynika to przede wszystkim z niejednokrotnie niskiej świadomości tego, jakie korzyści przynoszą narzędzia cyfrowe, internet, lecz także z niewystarczających kompetencji właścicieli firm, lecz także osób pracujących w tych firmach. Aby to zmienić, uruchomiliśmy program internetowy „Rewolucje” będący częścią paneuropejskiej inicjatywy firmy Google, której celem jest wzbogacenie kompetencji cyfrowych europejskich społeczeństw. Program uruchomiliśmy w 2015 r., przeprowadziliśmy pilot na Śląsku. Cały poprzedni rok to była intensywna praca całego zespołu, której efektem jest przeszkolenie 50 tysięcy osób w systemie online oraz dotarcie do 10 tysięcy studentów oraz małych i średnich przedsiębiorstw podczas różnego rodzaju warsztatów, konferencji, tudzież w ponad 30 uczelniach w całej Polsce.

W skrócie opowiem, jak to działa. Internetowe „Rewolucje” mają dwa podstawowe narzędzia: program online – strona internetowa, na której każdy może za darmo się zarejestrować i przejść pełen kurs obejmujący łącznie 8 godzin materiałów tworzących razem 89 lekcji. Ta strona jest cały czas dostępna. Zachęcamy studentów, małe i średnie firmy do rejestrowania się i przechodzenia całego cyklu edukacyjnego.

Równolegle z istnieniem tej strony internetowej organizujemy różnego rodzaju warsztaty, spotkania, konsultacje w systemie offline, czyli po prostu w realu – na uczelniach czy podczas różnego rodzaju konferencji branżowych.

Jakie mamy plany na 2017 rok? W tej chwili prowadzimy rozmowę ze związkiem przedsiębiorców i pracodawców na temat uruchomienia programu konsultacji dla – mamy nadzieję – 10 tysięcy małych i średnich firm z całej Polski. Chcielibyśmy dotrzeć wspólnie ze związkiem do firm z mniejszych miejscowości, z takich bardziej zaniedbanych regionów. Tak że wszystkich zainteresowanych państwa zapraszam na stronę i do odbycia kursu. Dziękuję.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę… Nie wiem, kto będzie prezentował startupy. Czy pani prezes zarządu Julia Krzysztofiak-Szopa? Fundacja Startup Poland? Tak? Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Fundacji Startup Poland Julia Krysztofiak-Szopa:

Dziękuję.

Szanowni Państwo! Panowie Senatorowie! Panie Przewodniczący!

Dziękuję państwu za zaproszenie. Ja reprezentuję Fundację Startup Poland, jest to organizacja pozarządowa, która ma na celu budowanie silnego ekosystemu startupów w Polsce. Wszyscy mówią o tych startupach, ja pomyślałam, że po prostu powiem, jak my rozumiemy startup, co to jest, dlaczego w ogóle powinniśmy wspierać stratupy. Startupy charakteryzują się możliwością wykładniczego wzrostu, o czym mówił też pan profesor Maciej Chorowski, czyli przy niskich nakładach kapitałowych, przy niskich nakładach inwestycyjnych, one mają potencjał szybkiego wzrostu i budowania wartości spółki w przeciwieństwie do tradycyjnych biznesów, które aby dojść do pewnego etapu kapitalizacji, potrzebują liniowego kapitału. To znaczy, że w krótszym czasie możemy zbudować spółki o większej wartości. Często mówi się o nich „jednorożce”. Ja mam prezentację z obrazkami, żeby państwa trochę bardziej zainteresować. Jednorożce to są spółki o kapitalizacji powyżej miliarda dolarów, tak przynajmniej utarło się mówić. W Polsce tych jednorożców nie mamy zbyt wiele, ale wspierając startupy, możemy sprawić, że tego typu spółek będzie więcej. I teraz pytanie: dlaczego warto wspierać startupy?

Proszę państwa, po pierwsze startupy przede wszystkim tworzą miejsca pracy dla tych wykwalifikowanych Polaków, którzy standardowo, czy muszą, czy chcą, jakkolwiek wybierają zagranicę, aby tam poszukiwać własnej szansy. Mówię o tym też z osobistego doświadczenia, gdyż przez 5 lat mieszkałam w Krzemowej Dolinie i w Zurychu, w Szwajcarii. Wróciłam tutaj dlatego, że w Polsce jest coraz więcej firm technologicznych, spółek technologicznych, które oferują szanse młodym ludziom. Wspierając więc startupy, przyczyniamy się do tego, że wykwalifikowana kadra zostaje u nas, w kraju.

Po drugie startupy przyciągają zagraniczny kapitał inwestycyjny. I znów, to nie znaczy, że my sprzedajemy nasze technologie obcym. To znaczy, że przyciągamy inwestorów, którzy tutaj wchodzą kapitałowo na 15–20% w spółki, bo takie są też najlepsze praktyki inwestycyjne w ekosystemie przedsiębiorczości startupowej, i dzięki temu polscy założyciele startupów tworzą wartość, która w jakiś sposób przyciąga ten zagraniczny kapitał.

Po trzecie, kiedy popatrzymy na startupy jako na pewien cykl, na lejek, do którego wchodzą ludzie chcący zakładać firmy technologiczne i doprowadzający je do takiego etapu, kiedy te spółki rzeczywiście mają jakąś wartość, a potem, jak to się mówi, exitujący z inwestycji, mówiąc brzydko, keszujący się, czyli wychodzący, sprzedający spółkę dalej lub np. wchodzący na giełdę, to ci założyciele startupów są właściwie nowymi inwestorami, którzy w ekosystem startupów z powrotem wrzucają kapitał. W ten sposób nakręca się pokoleniowość startupowego ekosystemu.

Poza tym istnieje cała kadra menedżerska, która przechodzi przez cały cykl rozwoju od startupu do dużej firmy, bo startupy też ewoluują i nie jest tak, że one do końca życia są gdzieś na tym początkowym poziomie, one są tak naprawdę napędem polskiej gospodarki i przedsiębiorczości.

Fundacja Startup Poland rokrocznie prowadzi badania – być może są państwo w stanie zidentyfikować gdzieś raporty, które przynieśliśmy, powinny leżeć na stołach. Według naszego raportu w Polsce jest w tej chwili 2 tysiące 700 startupów, co oznacza, że mniej więcej 1 startup przypada na 15 tysięcy mieszkańców. To z kolei znaczy, że potrzeba aż 15 tysięcy Polaków, aby jeden startup gdzieś tam się pojawił. Przykładowo w Krzemowej Dolinie, która jest mekką innowacyjnej przedsiębiorczości, mamy jeden startup na 500 osób. Co to znaczy? To znaczy, że w Polsce ta ścieżka kariery nie jest wystarczająco popularna.

Polskie startupy zasadniczo są rozsiane po całym kraju. I tu warto zauważyć, że rzeczywiście mimo iż w Warszawie jest ich najwięcej, to jednak mamy ich bardzo dużo również w Krakowie, na Dolnym Śląsku, na Górnym Śląsku, w Gdańsku, a teraz, czego niestety nie obrazuje ta mapa, bardzo rośnie w siłę ekosystem startupów w Lublinie, który jest bardzo mocno skoncentrowany na technologiach w rolnictwie i technologiach w internecie rzeczy.

Co robić, by startupów było więcej? Po pierwsze to, o czym mówiła też pani minister Emilewicz, czyli nauczać programowania od najmłodszych lat. My mamy na myśli coś więcej: musimy nauczać przedsiębiorczości od najmłodszych lat. W tej chwili podstawa programowa wprowadza naukę przedsiębiorczości dopiero na poziomie licealnym. Jeżeli państwo zapoznają się z tym, jakie są założenia w związku z nauczaniem tego przedmiotu i co uczeń osiągnie po przejściu kształcenia z przedsiębiorczości, to zobaczycie państwo, że uczeń będzie umiał identyfikować swoje silne i słabe strony, będzie potrafił planować swoją ścieżkę kariery. Kiedy porozmawiamy z uczniami, którzy przeszli przez przedsiębiorczość, dowiemy się, że ta przedsiębiorczość polega głównie na pisaniu CV i na przygotowaniu do tego, jak zdobyć pracę w zagranicznych korporacjach. Uczmy młodych ludzi przedsiębiorczości tak, aby byli skłonni sami zakładać i budować własne firmy. Ponadto promujmy kulturę inwestowania w startupy. W Krzemowej Dolinie, w Londynie, w Berlinie, w Izraelu, tam, gdzie te ekosystemy są dużo bardziej dojrzałe, w startupy inwestują w dużej mierze aniołowie biznesu. Zachęcam państwa do wyszukania sobie fragmentu o tym, co zrobili Brytyjczycy w 2012 r., aby zachęcić samych aniołów do inwestowania w startupy. Oni mają takie dwa schematy zachęt podatkowych: jeden tj. EIS – Enterprise Investment Scheme, który daje 30-procentową ulgę podatkową dla inwestycji do 1 miliona funtów, przy czym te inwestycje muszą być włożone w startup co najmniej na 3 lata, a drugi to jest SEIS, czyli Seed Enterprise Investment Scheme, który daje ulgę podatkową aż do 50% i zwalnia zyski kapitałowe z inwestycji w startupy na poziomie zalążkowym.

Czy nie możemy tego zrobić w Polsce i zmotywować prywatny kapitał do inwestycji w startupy? Jak państwo wiedzą, Polski Fundusz Rozwoju w tej chwili uruchamia instrumenty, które wymagają tego, żeby na rynku pojawił się prywatny kapitał, który dołączyłby do kapitału państwowego. Skąd weźmiemy ten prywatny kapitał? Jak możemy zachęcić tych, którzy mają majątek na inwestycje, by nie wkładali tych pieniędzy w nieruchomości, tylko w młode, polskie, innowacyjne firmy o szybkim potencjale wzrostu?

Po drugie, zróbmy wszystko, aby zagraniczni inwestorzy, którzy chcą wejść w polski startup, mieli proste i łatwe procedury.

Po trzecie, i o tym również mówiła minister Emilewicz, promujmy markę technologiczną Polski za granicą. W Startup Poland wierzymy, że spójna strategia obecności startupów, a nie ministerstw czy programów lub agencji rządowych, to jest to, co przyciągnie do Polski zagranicznych inwestorów i co będzie budowało naszą markę. Musimy więc pokazywać polskie startupy na zagranicznych targach i promować poprzez konkretnych przedsiębiorców to, czym jest Polska i jakie daje możliwości zagranicznym inwestorom. Dziękuję za uwagę.

Fundacja Startup Poland zaprosiła również czworo przedstawicieli startupów, dzięki którym, mam nadzieję, poznają państwo, czym w ogóle zajmują się polskie startupy. Dziękuję uprzejmie.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę reprezentantów startupów o wypowiedzi. Firma Tylko.com. Czy jest ktoś z firmy Tylko.com? Nie ma? W takim razie ktoś z Papukurier? Bardzo proszę.

Prezes Papukurier Sp. z o.o. Emil Konrad:

Dzień dobry państwu, witam serdecznie.

Nazywamy się Papukurier. Ja nazywam się Emil Konrad i od ponad półtora roku mam przyjemność współtworzyć spółkę Papukurier i nią zarządzać. Jesteśmy firmą technologiczną, która działa na rynku food delivery. Udało nam się stworzyć system, dzięki któremu restauracje nie muszą mieć swoich kierowców, aby dostarczyć jedzenie do klienta. To my je w tym wyręczamy. System działa na pierwszy rzut oka w bardzo prosty sposób, wydaje się to nieskomplikowane, ale im głębiej wchodzimy w temat, tym bardziej okazuje się on złożony i musimy korzystać z tego, o czym tu państwo mówili, czyli z machineringu, internetu rzeczy i sztucznej inteligencji – o tym może teraz nie będę mówił.

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Zaczęliśmy naszą przygodę z biznesem w czerwcu 2015 r. Wtedy też od razu zrealizowaliśmy pierwszą dostawę i okazało się, że potrzeba na rynku jest ogromna. Musieliśmy bardzo szybko działać, bardzo szybko się rozwijać, dostosowując nasz system do potrzeb restauracji. Na ten moment obsługujemy już ponad 150 restauracji w Poznaniu, Łodzi i Warszawie i udało nam się dotrzeć z produktami naszych restauracji do ponad 50 tysięcy klientów.

Pracujemy, opierając się na 3 fundamentach. Dwa z nich to innowacyjny system ET, którego tak naprawdę nigdzie do tej pory nie spotkaliśmy na świecie, oraz dedykowane platformy internetowe – to jest nasz korowy biznes, to są platformy skierowane przede wszystkim do dużych sieciowych restauracji. W oparciu o te platformy tak naprawdę realizujemy cały proces obsługi klienta i dostarczenia tego towaru z restauracji do klienta.

Trzeci nasz fundament i zarazem kluczowy, o którym szczegółowo opowiem poproszony przez Startup Polska, to są tak naprawdę ludzie i problemy, jakie nas i tych ludzi spotykają w pracy w takich szalonych przedsięwzięciach jak nasze.

Pozwoliłem sobie tutaj zamieścić wykres, żeby państwu zobrazować, jak zmienia się świat. Na tym wykresie mamy trzy krzywe: ilość przewozów, pojazdów i kierowców. Ilość przewozów bardzo dynamicznie rośnie i będzie rosła jeszcze bardziej. Miejmy świadomość, że e-commerce jest wszędzie, każdy chce zamawiać w internecie, w związku z czym ilość przesyłek zdecydowanie się zwiększa. Ciekawie natomiast wygląda liczba kierowców. Patrząc na ten wykres, widzimy, że mniej więcej od 2010 r. na rynku mamy wciąż taką samą liczbę kierowców jak dzisiaj, czyli w ciągu prawie 7 lat liczba kierowców się nie zwiększyła, a liczba dostaw do zrealizowania jest zdecydowanie większa. Oczywiście, możemy myśleć w kategorii pojazdów autonomicznych, jakichś wspaniałych systemów, które w dłuższej lub krótszej perspektywie pojawią się na rynku, ale musimy pamiętać o tym, że dopóki nie będzie tych autonomicznych pojazdów na drogach, ktoś musi zrealizować tzw. ostatnią milę. My dużo mówimy o infrastrukturze, o tym, że trzeba budować drogi, koleje, lotniska – i to się oczywiście robi i ten duży transport jest w jakiś sposób realizowany. Musimy jednak pamiętać o tym, że na tych wielkich paletach bardzo często jest dużo małych rzeczy, które muszą trafić bezpośrednio z tego ostatniego magazynu do domu klienta. I ten problem nazywa się ostatnią milą.

Pozwoliłem sobie zatytułować ten slajd „Miejscy wojownicy”, bo my na naszych ponad 50 pracowników tak właśnie mówimy. W ostatnich latach wydarzyło się bardzo dużo. Prawie każdy z nas dysponuje smartfonem, wszyscy jesteśmy online, wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. To młode pokolenie, które u nas teraz pracuje, ci młodzi ludzie mają pewne oczekiwania. Oni najchętniej byliby niezależni i elastyczni. Oni szukają czegoś innego, oni w ogóle nie chcieliby mieć szefa, najlepiej, gdyby mogli pracować z domu, tak jak to się u nas właśnie dzieje. Nasi pracownicy zaczynają więc pracę z domu, nie przychodzą do biura, bo nie chcą przychodzić. Oni mnie jako szefa pewnie najchętniej w ogóle by nie spotykali, mam nadzieję, że nie dlatego, że jestem niefajny, ale po prostu tego nie oczekują.

To samo sprzęt. My nie musimy za bardzo inwestować jako firma w sprzęt, bo dzisiaj wszyscy mają komputery, telefony. W związku z czym to jest też kolejny argument dla tych ludzi, żeby nie przychodzili do biura, bo przecież oni wszystko mają, po co im następny komputer, następny telefon czy cokolwiek innego. Definiują się jako freelancerzy. Freelancing jest ciekawy i dość trudny do zdefiniowania, ale oznacza on właśnie to, że ktoś chce być niezależny, najlepiej, żeby nie miał nad sobą żadnego szefa, żeby nie było żadnych dokumentów, po prostu ot tak, gdzieś tam sobie żyje, najlepiej by było, gdyby te wszystkie wynagrodzenia przelewały się na jego konto w postaci bitcoinów, czyli takiej absolutnie wirtualnej waluty.

Moja prezentacja zmierza właśnie w kierunku form zatrudnienia. Problemem dla nas jako przedsiębiorców jest zatrudnianie tego typu ludzi. Nie ma takiej formy, po prostu nie ma w tej chwili pasującej tu formy. Oczywiście, każdy, kto do nas przychodzi, pracuje na podstawie umów. W Polsce mamy w sumie trzy, może cztery formy zatrudnienia, gdybyśmy wzięli pod uwagę działalność gospodarczą. Ale co zrobić w sytuacji, kiedy na przykład ktoś przychodzi do nas do pracy na 3 godziny dziennie 2 razy w miesiącu, bo akurat ma dwa wolne popołudnia? Dla nas jako przedsiębiorców to jest niezwykle skomplikowane, żeby taką osobę zatrudnić i potem jeszcze rozliczyć. Mnóstwo dokumentacji dla, powiedzmy, 6 godzin miesięcznie.

Szukałem jakiegoś wyjścia. Przez dwa lata prowadziłem też działalność w Wielkiej Brytanii i próbowałem znaleźć jakieś rozwiązanie, które pozwoliłoby nawiązać jakąś inną formę współpracy, ale powiem państwu szczerze, że nie mam na to za bardzo pomysłu. Może to powinna być jakaś forma samozatrudnienia w oparciu o, nie wiem, wystawianie rachunków? Trudno mi powiedzieć, jak to powinno wyglądać, ale na pewno dzisiejsza rzeczywistość jest niedostosowana do potrzeb, zwłaszcza tych młodych, przebojowych, m.in. informatyków, programistów. Oni też by najchętniej pracowali z domu. Sami korzystamy z takich ogólnoświatowych platform, na których nasi informatycy korzystają z pomocy ludzi w Indiach, w Rosji, na Ukrainie, w Stanach, w Chinach. To wszystko jest dostępne, to wszystko się dzieje, tylko jak to rozliczać? To jest tak naprawdę dość skomplikowane, paradoksalnie.

Dlaczego warto by było wprowadzić, że tak powiem, nową formę współpracy? Przede wszystkim mniej papierologii. Z takich ciekawostek powiem państwu, że za zeszły rok mamy do wystawienia sto kilkadziesiąt formularzy PIT, z czego czterdziestka dotyczy kwot do 200–300 zł, bo niektórzy pracowali jedynie 5 godzin, aby stwierdzić w końcu: „to jednak nie dla mnie, może zrobię coś innego”. My tworzymy papierologię, ta papierologia jest wysyłana do wszelkich możliwych urzędów, wszyscy mają z tym robotę. I tak naprawdę do tych kilku godzin pracy jest zaangażowanych bardzo dużo ludzi. Już nie wspominam o kosztach, bo dla nas są one naprawdę duże. Co więcej, brak takiej formy współpracy moim zdaniem tworzy, że użyję określenia, szarą strefę internetową. Spróbuję to zobrazować na przykładzie. Proszę sobie wyobrazić, mamy bardzo dużo utalentowanych ludzi w różnych obszarach. Są np. osoby, które potrafią robić piękne pocztówki, które następnie sprzedają w internecie. Problem polega na tym, że tych pocztówek jest za mało, żeby zrobić z tego działalność gospodarczą, w związku z czym wszystko to się odbywa na zasadzie szarej strefy. Kupujemy sobie gdzieś tę pocztówkę, robimy jakiś przelew i nic się z tym dalej nie dzieje. Państwo polskie, jako instytucja, nic z tego tak naprawdę nie ma. I, co moim zdaniem jest najważniejsze, brak luźnych form współpracy powoduje, że osoby mające jakiś pomysł i chcące go przetestować na rynku, nie mają takiej możliwości. My jako pracodawcy mamy oczywiście wielkie marzenia, chcemy zmieniać świat, chcemy stworzyć naprawdę wielką firmę, ale jest bardzo duża grupa ludzi, która nie ma szans na to, żeby przetestować swój pomysł, bo to zmusza ich na przykład do założenia działalności, czyli do tego, żeby iść do urzędów itd. Być może wprowadzenie jakiejś uproszczonej formy spowodowałoby, że więcej ludzi tworzyłoby swoje nowe, innowacyjne przedsięwzięcia. Bardzo dziękuję.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo.

Pięć minut – przypominam. Następny startup to „JadeZabiore.pl”. Czy jest ktoś? Proszę bardzo.

Cofounder & PR Manager w JadeZabiore.pl Piotr Kowalski:

Witam państwa bardzo serdecznie i bardzo dziękuję za zaproszenie. Dziękuję także Julii za to, że pozwoliła mi tutaj być i powiedzieć kilka słów na temat tego, czym jest JadeZabiore. Ja zaś, jeśli nie mają państwo nic przeciwko, chciałbym opowiedzieć parę słów nie tylko na temat tego, czym jest JadeZabiore, ale także przybliżyć państwu pojęcie ekonomii współdzielenia, bo to, czym się zajmujemy w JadeZabiore, to jest przede wszystkim wykorzystywanie potencjału ekonomii współdzielenia i nie ukrywam, nie jesteśmy w tym pionierami. Ekonomia współdzielenia przez wielu nazywana jest przyszłością ekonomii, nową ekonomią. Faktycznie na świecie powstaje coraz więcej platform, które dają ludziom możliwość udostępnienia tego, czego mają w nadmiarze bądź czego w tej chwili nie potrzebują.

Chciałbym powiedzieć nieco więcej na temat szans i możliwości, jakie niesie ze sobą ekonomia współpracy, ale także na temat ograniczeń, które już wiemy, że istnieją, gdyż mieliśmy okazję przetestować je niestety w praktyce.

Kilka słów na temat tego, czym jest JadeZabiore. Kiedyś media nazwały nas takim BlaBlaCarem dla paczek. Jeżeli ktoś z państwa wie, czym jest BlaBlaCar, to zauważy w tym porównaniu dość duże uproszczenie, choć faktycznie całkiem nieźle oddające ideę tego, czym się zajmujemy. JadeZabiore po prostu łączy nadawców przesyłek z kierowcami prywatnymi oraz zawodowymi. Aby wyjaśnić państwu, jak to dokładnie działa i gdzie znajduje zastosowanie, chciałbym opowiedzieć krótką historię. To jest historia autentyczna.

23 grudnia 2014 r. pewien chłopak na portalu Interia zamieścił apel, prośbę mniej więcej takiej treści: „Słuchajcie, muszę nadać przesyłkę, jest to prezent świąteczny – jak się potem dowiedzieliśmy był to prezent świąteczny dla jego mamy – ale jest końcówka grudnia, czyli moment, w którym trudno liczyć na kurierów. Mają mamy bardzo duże obłożenie i jeżeli nie wyślesz przesyłki z dużym wyprzedzeniem, to są nikłe szanse na to, że dotrze ona z pewnym wyprzedzeniem”. My na szczęście korzystamy z narzędzia do monitoringu internetu o nazwie Brand24, mam nadzieję, że państwo także je znają. Udało nam się złapać to ogłoszenie i kilka godzin później ten sam chłopak napisał: „Słuchajcie, niesamowita sprawa, moja przesyłka już jest w drodze”. Mimo że był 23 grudnia, mimo że kurierzy już nie podjęli się tego zlecenia, bo wiedzieli, że nie dadzą rady dostarczyć przesyłki na czas, nam udało się znaleźć kierowcę, który jechał akurat tam, gdzie miał dotrzeć prezent. Kierowca zabrał i dostarczył przesyłkę, a my nie tylko mieliśmy poczucie, że dzięki nam mama tego chłopaka znalazła prezent pod choinką, ale też znaleźliśmy kolejnego ambasadora marki, chłopaka, który kilka dni później napisał: „Rewelacyjnie, że są tego typu usługi; rewelacyjnie, że są tego typu platformy, które dają możliwość łączenia nadawców przesyłek z prywatnymi kierowcami”. Dla nas z kolei czas świąt to jest czas żniw, to moment, w którym kurierzy nie dają już rady, a zarazem moment, kiedy Polacy bardzo dużo podróżują, bo jeżdżą do swoich rodzin na święta, więc my po prostu tych ludzi ze sobą łączymy.

To jest tylko jedna autentyczna historia, a podobnych mamy na koncie dużo więcej. I też – od razu zaznaczę – nie jest to historia odosobniona. Sprawdzamy to i okazuje się, że każdego miesiąca ludzie wyszukują możliwości przekazania komuś swojej przesyłki prawie tysiąc dwieście razy, prawie tysiąc dwieście razy ktoś na Facebooku pisze: „Słuchajcie, czy ktoś z was jedzie i mógłby zabrać przesyłkę?” Tysiąc dwieście razy, więc my się zaczęliśmy zastanawiać, dlaczego ci ludzie nie korzystają z firm kurierskich, dlaczego nie korzystają z Poczty Polskiej? Okazuje się, że firmy kurierskie i Poczta Polska nie zaspokajają potrzeb tych użytkowników. Dlatego stworzyliśmy JadeZabiore, platformę, na której możesz dać ogłoszenie, kiedy planujesz gdzieś jechać i możesz przy tej okazji zabrać paczkę. Jeśli chcesz wysłać paczkę, pomagamy ci znaleźć kierowcę, który dostarczy ją tego samego dnia. Realizujemy to przez połączenie nadawców przesyłek z kierowcami.

W tej chwili po polskich drogach porusza się prawie 20 milionów samochodów i jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że któryś z nich jedzie dokładnie tam, gdzie ma dotrzeć twoja przesyłka. Ale to, co przede wszystkim robimy, to jest wykorzystanie potencjału. Oto kilka liczb pokazujących, na jaką skalę działamy. Miniony rok to w naszym przypadku 52 tysiące dostarczonych przesyłek różnego rodzaju. Chciałbym podkreślić fakt, że my przede wszystkim wykorzystujemy potencjał ekonomii współpracy. Nazw jest wiele, nie ma jednej definicji. Ja lubię mówić, że ekonomia współpracy to jest po prostu wykorzystywanie potencjału, udostępnianie czegoś, czego w danej chwili mamy w nadmiarze albo w ogóle nie potrzebujemy.

Sektor ekonomii współpracy rozrasta się bardzo dynamicznie i szacuje się, że do 2025 r. będzie on wart prawie 340 miliardów dolarów. Ludzie lubią ekonomię współpracy, tzn. lubią portale bazujące na tym modelu. Ludzie bardzo polubili Ubera, który jest utożsamiany z tym modelem najczęściej, ale także BlaBlaCar, Airbnb i kilka innych platform. Co ciekawe, zostało już przygotowanych kilka raportów pokazujących to, jak ludzie korzystają z portali opartych na ekonomii współpracy, jak je rozpoznają. Okazuje się, że jesteśmy w tej chwili czwartą najbardziej rozpoznawalną marką, jeżeli chodzi o ekonomię współpracy, co bardzo nas cieszy.

Przedstawię teraz kilka przykładów tylko polskich firm, które wykorzystują ekonomię współpracy. BlaBlaCar – wszyscy znamy. Airbnb – masz mieszkanie, którego w tej chwili nie potrzebujesz, udostępnij je. iParkomat – masz miejsce parkingowe, ale nie masz samochodu albo nie korzystasz z tego miejsca parkingowego, udostępnij je. Na pewno jest ktoś, kto w tej chwili szuka miejsca parkingowego. TakeTask, Wooloo, Sir Local – to są tzw. banki czasu, czyli portale, na których możesz znaleźć kogoś, kto świadczy jakąś usługę, ale po prostu nie odnajduje się w realiach dzisiejszej gospodarki czy dzisiejszego rynku.

PolakPotrafi, Wspieram.to – to są z kolei portale, które dają możliwość finansowania społecznościowego. Ulala Chief pomoże ci znaleźć kucharza, który ma umiejętności i może gotować tylko dla ciebie. MotoMums – startup z Warszawy – jeżeli musisz odwozić swoje dziecko do szkoły, możesz znaleźć inną mamę, której dziecko też chodzi do tej szkoły i która może odwozić też twoje dziecko. Kokos – to bankowość w modelu społecznościowym, Kundi – ubezpieczenia w modelu społecznościowym. I JadeZabiore.pl.

Jeżeli mogę w kilku słowach powiedzieć coś jeszcze na temat szans i zagrożeń, to chciałbym podkreślić, że największym potencjałem ekonomii współpracy jest możliwość racjonalnego gospodarowania zasobami. Bardzo często, jeżeli chodzi o ekonomię współpracy, podawany jest przykład wiertarki. Kiedy mamy potrzebę wywiercić dziurę, często kupujemy wiertarkę, po czym okazuje się, że płacimy 400 zł za coś, co statystycznie jest wykorzystywane łącznie przez 15 minut. Taka jest średnia żywotność wiertarki: ktoś, kto posiada wiertarkę, statystycznie korzysta z niej w sumie przez 15 minut. Kolejna rzecz – samochód, czyli druga najwyższa pozycja w domowym budżecie. Płacimy za niego kilkadziesiąt tysięcy złotych, a potem okazuje się, że z samochodu korzystamy tylko w ciągu 7% czasu jego posiadania, przez 93% czasu samochód stoi, tylko w 7% nim jeździmy. A co więcej, w 80% przypadków gdy ten samochód jeździ, to i tak wozi tylko jednego kierowcę i powietrze.

Ekonomia współpracy daje możliwość zagospodarowania tych zasobów i mówi: jedziesz, zabierz pasażera, zabierz paczkę.

Kolejna sprawa: aktywizacja bezrobotnych, także tych społecznie wykluczonych. Nie wiem, czy państwo wiedzą, ale jeżeli chodzi o Ubera w Polsce, to w tej chwili już 20% kierowców jeżdżących dla Ubera to są ludzie, którzy wcześniej byli bezrobotni, nie potrafili znaleźć pracy. Podobnie, jeżeli chodzi o Sir Local, portal, który ja bardzo lubię i polecam śledzić. 70% osób pracujących dla Sir Locala to są ludzie, którzy wcześniej byli bezrobotni. My mówimy o nich „hydraulicy”, bo faktycznie Sir Local daje możliwość znalezienia fachowca, takiej osiedlowej złotej rączki, która gdy nadszedł XXI wiek, gdy przyszła doba social mediów, marketingu opartego na trochę innych regułach, nie potrafi się odnaleźć. Okazało się, że to są ludzie, którzy nie potrafią trafić do swojej grupy docelowej. Sir Local mówi: nie zajmuj się marketingiem, nie zajmuj się finansami ani podatkami, rób to, co lubisz, co potrafisz, my zajmiemy się resztą.

Jeżeli zaś chodzi o zagrożenia, to nie zdradzę tajemnicy, gdy powiem, że prawo nie nadąża. Bywa tak, że prawo nie nadąża za rynkiem, za potrzebami konsumentów, i tak też jest w tej sytuacji. Przykład tylko z naszego podwórka: okazuje się, że Inspekcja Transportu Drogowego nie zna takiego pojęcia jak „transport okazjonalny”. Jest bowiem przewóz okazjonalny: kiedy gdzieś jedziesz, możesz kogoś zabrać. To się potocznie nazywa autostop, a profesjonalnie przewóz okazjonalny. Nie ma jednak czegoś takiego jak transport okazjonalny. Kiedy gdzieś jedziesz, nie możesz przy okazji zabrać komuś, choćby słoika z zupą. W świetle prawa powinieneś mieć na to licencję, w świetle prawa powinieneś wystawić za to fakturę. Jeżeli więc ktoś z państwa jedzie do Katowic i komuś coś zabierze przy okazji, to powinien mieć na to licencję.

Jakie to ma dla nas znaczenie? Chociażby takie, że chcielibyśmy, żeby każdy użytkownik JadeZabiore miał przesyłkę ubezpieczoną. Ale kiedy rozmawiamy z ubezpieczycielami, mówią nam: My nie jesteśmy w stanie skalkulować ryzyka dla usługi, która nie istnieje. Najpierw powalczcie o to, żeby zostało wprowadzone pojęcie transportu okazjonalnego. Kiedy będzie wprowadzone, wówczas my będziemy w stanie oszacować wam ryzyko i zagwarantować wszystkim waszym użytkownikom ubezpieczenie tej przesyłki.

A kolejna sprawa, o której już powiedziałem i powiem na sam koniec – jest taka, że bardzo wielu naszych użytkowników zajmuje się tym po prostu przy okazji, nie zamierzają oni na tym zarabiać. Gdzieś jadą, więc mówią: okej, przy okazji podrzucę komuś jakąś rzecz. Ale wkrótce zaczynają się pytania: czy w świetle prawa ja mogę to robić? Czy zgodnie z prawem mogę komuś przewieźć przy okazji jakąś rzecz? Oni nawet na tym nie zarabiają, bo jeśli ktoś jedzie z Katowic do Warszawy i za paliwo płaci 120 zł, a przesyłkę przewozi za 20 zł, to trudno tutaj mówić o zarobku. Ale ludzie chcieliby wiedzieć, czy mogą to robić legalnie, czy powinni obawiać się Inspekcji Transportu Drogowego. Czy muszą obawiać się prowokacji, czyli tego, z czym w tej chwili ma problem Uber. To są sprawy, które dla wielu mogą wydawać się banalne, ale z czasem okazują się istotne. Ludzie zaczynają się zastanawiać, czy to, co robią, na pewno jest legalne. A co to może oznaczać w przyszłości? Żadna z platform bazujących na ekonomii współdzielenia nie wymyśliła niczego nowego. To są działania znane od dawna, my je tylko wyciągnęliśmy z szarej strefy, ubraliśmy w technologiczne ramy, zabezpieczyliśmy. Jeśli nie znajdą się odpowiednie regulacje, jeśli ludzie będą się bali z tego korzystać, będą się bali świadczyć tego typu usługi, istnieje ryzyko, że to wszystko znowu wróci do szarej strefy. Bardzo dziękuję.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę startup KOLEO.

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Ekspert w KOLEO/Astarium Sp. z o.o. Jakub Czajkowski:

Szanowni Państwo! Szanowny Panie Przewodniczący!

Bardzo dziękuję za możliwość zaprezentowania KOLEO. KOLEO jest innowacyjną platformą sprzedaży biletów kolejowych w Polsce. Na wstępie chciałbym powiedzieć, jakie są podstawowe problemy pasażerów kolei w Polsce. Wiemy, że od 2001 r. zgodnie z ustawą o restrukturyzacji i komercjalizacji Przedsiębiorstwa Państwowego Polskie Koleje Państwowe SA, Polskie Koleje Państwowe zostały podzielone na kilkadziesiąt spółek. Niestety w świadomości pasażerów kolei to nadal jest stare, wielkie PKP. Tymczasem w chwili obecnej mamy kilkunastu przewoźników pasażerskich w Polsce, wśród nich jest oczywiście największy narodowy operator kolejowy, czyli PKP Intercity oraz szereg innych przewoźników samorządowych lub przewoźników o strukturze mieszanej, tzn. częściowo należących do PKP, a częściowo do samorządów, jak np. PKP SKM w Trójmieście.

Tak jak wspomniałem, pasażerowie w większości nadal uważają, że kolej to PKP, i w związku z tym mają problemy w zakupie biletu, bo nie wiedzą, którego przewoźnika bilet powinni kupić na danej trasie. Skoro nie wiedzą, jaki bilet mają kupić, to tym bardziej nie wiedzą, ile taki bilet kosztuje, a kiedy już starają się go kupić, zazwyczaj trafiają nie do tej kasy co trzeba. Kiedy już trafiają do kasy, napotykają duże kolejki.

Były już próby rozwiązania tego problemu. Próba została podjęta w 2008 r. Zakupiono w tym celu licencję niemiecką za ponad 3,5 miliona euro od dwóch wymienionych tutaj firm. Było to finansowane z budżetu unijnego oraz z rezerwy celowej budżetu państwa. Wdrożenie trwało wiele lat – tutaj są przedstawione efekty tego wdrożenia. W 2016 r. projekt SITKol został zakończony.

Biorąc to pod uwagę, 1 marca 2016 r. uruchomiliśmy platformę KOLEO. Platforma KOLEO to jest w stu procentach polska technologia, którą opracował zespół inżynierów, informatyków i programistów w Polsce i zawiera szereg rozwiązań, które są unikalne na rynku. Przede wszystkim bierze pod uwagę specyfikę polskiego rynku kolejowego, który, tak jak wspomniałem, w przeciwieństwie do np. zintegrowanego przez grupę DB rynku niemieckiego, jest rynkiem, na którym funkcjonuje szereg różnych podmiotów pasażerskich. KOLEO integruje podstawowe informacje potrzebne pasażerom, a mianowicie: informację o rozkładzie – wydaje się to sprawą podstawową, ale nie jest łatwo, kiedy ma się kilkanaście podmiotów dzielących się rozkładem; informację o cenach biletów – to jest cena unikalna, bo jako jedyni na rynku posiadamy moduł cenowy, który jest w stanie wyliczyć prawidłową cenę biletów, gdyż bierze pod uwagę ulgi ustawowe, a jest ich cały szereg, za co bardzo dziękujemy ustawodawcy. W Polsce istnieje ponad 70 ulg ustawowych. Jesteśmy krajem w Unii Europejskiej, który ma najwięcej ulg ustawowych, w tym są również ulgi dla państwa, panów senatorów oraz panów posłów. Mamy też liczne tzw. promocje handlowe, czyli ulgę Regio Senior: jeśli mam powyżej 60 lat, jestem uprawniony do 25-procentowego rabatu. Jak wyliczyła Basia, nasza koleżanka, która pracuje w biurze przy ulicy Francuskiej w Warszawie, średnio przy każdej podróży możliwe jest siedem i pół tysiąca kombinacji, więc konia z rzędem nawet doskonale wyszkolonej kasjerce, która będzie w stanie obliczyć, jaki jest optymalny bilet na danej trasie dla danej osoby. Jest to raczej niewykonalne.

Poza tym bierzemy pod uwagę szereg innych spraw, które wydają się trywialne i oczywiste, ale które jako jedyni na rynku rozwiązujemy, jak np. sprzedaż biletów z różnymi ulgami w jednej transakcji. Należy pamiętać, że dotychczas wykorzystywane przez PKP oraz przewoźników systemy są to systemy na licencji niemieckiej z lat osiemdziesiątych, kiedy możliwy był albo bilet 100%, albo ulgowy, czyli albo była pełna odpłatność albo odpłatność ulgowa. W chwili obecnej, tak jak wspomniałem, mamy 70 różnych ulg. Czyli np. ja jako ojciec wielodzietnej rodziny posiadam Kartę Dużej Rodziny, która uprawnia mnie do 37% ulgi, ale jadę z dzieckiem w wieku poniżej 4 lat, które ma 100% ulgi. W chwili obecnej nie jestem w stanie zakupić takiego biletu w PKP. Tym bardziej, że PKP Intercity uprawnia mnie ponadto do tzw. biletu rodzinnego, który od tego jeszcze daje 30% ulgi. System PKP w chwili obecnej nie jest w stanie policzyć, że ja jako rodzic mam 37% ulgi, moje dziecko ma 100% ulgi, a od całości przysługuje nam jeszcze 30% ulgi. W KOLEO rozwiązujemy ten problem.

Ostatnia możliwość, którą chciałbym wskazać, to możliwość zakupu biletu z przesiadkami. Na przykład jadąc z Lublina do Rzeszowa, przesiadam się w Stalowej Woli i zmieniam przewoźnika z Poloregio na PKP Intercity. Musiałbym w ciągu 6 minut pobiec w Stalowej Woli do kasy PKP Intercity, która akurat w tym dniu może być zamknięta, bo funkcjonuje od ósmej do piętnastej w dniach powszednich. To jest więc dość trudne rozwiązanie. Spotkałem się z taką poradą na Dworcu Centralnym: „pan sobie wysiądzie w Legnicy, pobiegnie do kasy, tam jest kasa Kolei Dolnośląskich, ma pan 7 minut, bo ona jest otwarta do 16.30. Jak pan zdąży, to pan pojedzie, a jak nie, to pan kupi w pociągu, przecież to jest tylko 10 zł więcej”.

Wydaje się, że w 2017 r., bo mamy już rok 2017, to, co mówię, jest trywialne i oczywiste? Nie jest. I tutaj pragnę bardzo serdecznie podziękować osobom pracującym ze mną, m.in. Katarzynie Banasik, która tu jest również na sali, bo sam bym tego nie stworzył. Uważam, że tak, jak się mówi, że porażka jest sierotą, a sukces ma wielu ojców, tak sukces KOLEO zawdzięczam tym osobom i chciałbym tutaj bardzo serdecznie przy tej okazji im podziękować.

Jak wygląda produkt? Tak, jak powinien wyglądać w 2017 r., czyli wybieram sobie połączenie; sprawdzam cenę – dość unikalna sprawa, bo jako jedyni na rynku mamy możliwość wyświetlania ceny, gdyż stworzyliśmy do tego moduł cenowy; kupuję bilet; skanuję bilet, podobnie jak to działa na rynku lotniczym, jak państwo wiecie.

Sprawy Rzeczy, o których mówię, to nie jest tzw. technologia kosmiczna, to nie jest rocket science, ale jest to rzeczywista innowacja dla tysięcy polskich pasażerów, dla miliona osób, które co roku podróżują po Polsce koleją. Pasażerów kolei w Polsce, jak państwo zapewne wiedzą, jest ponad 300 milionów, więc my rozwiązujemy problem, który dotyczy 300 milionów osób rocznie. To nie jest wcale taki banalny problem. Ja bardzo szanuję wszystkich tych, którzy mówią, że wymyślają innowacje w związku z jakąś wąską grupą, która ma jakieś potrzeby, czy aktywizują jakąś wąską grupę typu babcie. Bardzo się cieszę, że aktywizujemy babcie na blokowiskach na Targówku, bo należy aktywizować wąskie grupy zarówno seniorów, jak i ludzi młodych, dotyczy to każdej osoby w Polsce. Uważam za ważne i cenne, aby szczególnie wiedzieć, że my za to, co robimy, nie pobieramy żadnych opłat. My dajemy to społeczeństwu za darmo. Proszę wejść sobie na koleo.pl. To wygląda dokładnie tak, jak tutaj. Tutaj jest jak gdyby 6 podstawowych punktów, nie ma żadnych ukrytych opłat, jest rozkład jazdy, w pięciu wersjach językowych, i wszystko to, o czym mówiłem poprzednio.

Wspierają nas liczni. Chciałbym im tutaj podziękować. Jesteśmy tutaj dzięki Startup Poland, dostaliśmy pieniądze, żeby to zrobić, z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Obecna tutaj pani minister Emilewicz też uważa, że nasz projekt jest bardzo ważny, użytkownicy nas lubią, to są prawdziwi użytkownicy, to nie są jacyś… można sobie przeczytać. W mediach nie brak pozytywnej opinii na temat KOLEO. Zastanawiacie się, po co w ogóle jesteśmy, skoro wszystko jest tak pięknie?

(Głos z sali: Gdzie jest problem?)

No właśnie, gdzie jest problem. Jest narodowy przewoźnik – PKP Intercity, nie ma go w KOLEO. Nie ma, nie kupicie państwo biletów PKP Intercity w KOLEO, bilety innych przewoźników kupicie, ale nie bilety PKP Intercity. Ja nie chcę ferować wyroków, dlaczego tak się dzieje, ja tylko zwracam uwagę na pewne fakty, które są dostępne na stronie. Ja nie będę tego komentować, każdy może sobie sprawdzić, wchodząc na stronę Intercity. Stawiam tylko jedno pytanie: dlaczego zagraniczne systemy mogą sprzedawać bilety narodowego przewoźnika PKP Intercity, a polskie nie mogą? Dlaczego polska technologia, stworzona w 100% z polskiego kapitału, która zatrudnia kilkunastu polskich inżynierów, nadal po roku od startu – wystartowaliśmy, jak wspomniałem, 1 marca 2016 r. – nie może sprzedawać biletów PKP Intercity, choć mogą to robić zagraniczne przedsiębiorstwa. Takie jak Schalt und Bachmann czy inne wspomniane. Nie chciałbym wskazywać palcem, o kogo konkretnie chodzi, bo uważam, podobnie jak moi przedmówcy, jak pani minister Emilewicz i inne osoby, że konkurencja jest zdrowa. Ja nie mam problemu, żeby konkurować z Haakon und gesellschaft GmbH, nie, to mi nie przeszkadza, tylko ja chciałbym w ogóle móc konkurować z Haakon und gesellschaft GmbH. Tylko o to proszę, żebym mógł podpisać umowę z PKP Intercity, na którą czekam od roku. Bardzo serdecznie państwu dziękuję.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo. Pomożemy panu, złożymy interpelację.

Bardzo proszę, ostatni startup.

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Tak, proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju Jadwiga Emilewicz:

Uderz w stół, a nożyce się odezwą, więc weszłam akurat na prezentację KOLEO. Oczywiście, sprawa jest znana, znamy się nie od dziś. Jeśli taka interpelacja do PKP Intercity byłaby wysłana, to pewnie byłoby więcej niż mile widziane. My rozmawialiśmy wielokrotnie z zarządem w tej sprawie, i pan o tym wie. Proces decyzyjny w korporacji jest rozciągnięty w czasie, więc na pewno interpelacja byłaby szansą.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Oczywiście napiszemy, wszyscy senatorowie tutaj poprą.

(Głos z sali: Już się podpisujemy.)

Dziękuję bardzo.

Bardzo proszę pana o przedstawienie się i startup…

Założyciel/Współwłaściciel Quotiss.com Marcin Zarzecki:

Dzień dobry. Nazywam się Marcin Zarzecki i planuję rewolucję w transporcie kontenerowym. To jest ogromna branża, jej obroty to ponad bilion dolarów, czyli dwa razy więcej niż PKB Polski. 90% towarów albo przypłynęło na statku, albo ma komponent, który na tym statku przypłynął, i wiem, co mówię, bo pracowałem w tej branży przez 13 lat.

I tu taki przykład: ten wielbłąd mieszka w Dubaju i on je siano z Polski. 900 kontenerów z Polski wypłynęło z paszą dla wielbłądów. 900 kontenerów może wyżywić 9 tysięcy wielbłądów przez rok.

Kolejny przykład. Wiecie państwo, gdzie to się znajduje? To jest w Cape Town. Dach tego stadionu został wyprodukowany w Polsce przez Mostostal Zabrze, a popłynął do RPA na mistrzostwa świata w piłce nożnej w kontenerach. Popłynęło tam 160 kontenerów z konstrukcją tego dachu.

My zajmujemy się oprogramowaniem dla firm logistycznych, które jak każde inne, muszą wyceniać swoje usługi. Ten bardzo skomplikowany proces zajmuje wiele czasu i nie będę teraz mówił dokładnie, jak my to robimy, bo wiem, że czas nas goni. Chciałbym jednak powiedzieć o pewnym problemie, który jest, mimo że nasz startup rozwija się dobrze. To jest nasz zespół i chciałbym opowiedzieć o tej pani, która znajduje się w środku. To jest pani Margarita, która pracowała przez ponad 10 lat w branży. Zgodnie z tym, co czytamy w programie „Start in Poland”, mamy przyciągać talenty i know-how z zagranicy do Polski, w pierwszym rzędzie z Europy Środkowej i Wschodniej. Oczywiście, zgadzamy się z tym i to popieramy. I osoba, która pracowała przez ponad 10 lat w największym armatorze kontenerowym świata, więc chyba spełnia definicję tego kryterium, że jest ze Wschodu, a pracowała nawet we Władywostoku, już dalej się chyba nie da. Proces wyrabiania karty pobytu dla tej osoby trwał, od razu powiem, dziewięć miesięcy, dłużej niż ciąża.

To są prawdziwe obrazki: 102 strony dokumentacji. To jest zdjęcie z mojego telefonu komórkowego, gdzie mamy połączenia: 118 połączeń na infolinię urzędu wojewódzkiego, 91 na odwołanie, a w sumie ponad 200 telefonów z próbą połączenia.

Tutaj krótkie podsumowanie, co się stało. Po wielu miesiącach w końcu dostaliśmy decyzję odmowną, która, od razu powiem, została uchylona przez prezesa Urzędu do Spraw Cudzoziemców, ale jaka ogromna była nasza droga jako młodego, prężnego startupu, aby przyciągnąć talent ze Wschodu. Ja nie chcę tutaj krytykować ani biadolić na temat tego, co się w Polsce dzieje, bo dzieje się bardzo, bardzo dużo dobrego, dostaliśmy bardzo dużo pomocy ze strony Fundacji Startup Poland i innych instytucji, też publicznych, ale ten proces naprawdę kuleje.

Ja prowadzę teraz konstruktywny dialog z panem dyrektorem Rogalą, szefem Urzędu do Spraw Cudzoziemców, i bardzo dobrze, że są takie osoby jak on, które słuchają, bo postulat przyciągania talentów ze Wschodu jest jak najbardziej potrzebny, ale w tej chwili on niestety w praktyce nie działa.

I tutaj ostatni slajd: chcemy przyciągać utalentowanych ludzi ze świata, np. z Doliny Krzemowej. Ten chyba najbardziej wizjonerski przedsiębiorca jest imigrantem z RPA do Stanów. Chciałbym zgłosić taki postulat, aby stworzyć procedurę dla startupowców, dla ludzi szczególnie zajmujących pewne kluczowe stanowiska, jak pani Margarita, która jest założycielem tej firmy, bazujemy na tym doświadczeniu w branży – aby przyciąganie talentów miało jakieś konkretne przełożenie na procedury, a nie tylko formę deklaracji, która jest oczywiście dobra.

Ja jeszcze raz powiem: dziękuję wszystkim instytucjom, które nam pomogły, ale akurat ten proces nie działa i chciałbym, żeby zmieniło się w tej kwestii na lepsze. Dziękuję bardzo.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju Jadwiga Emilewicz: Przepraszam, nie ma przewodniczącego, ale…)

Senator Władysław Komarnicki:

Ja jestem najstarszy, więc, Pani Minister, proszę mówić.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju Jadwiga Emilewicz:

Dziękuję bardzo.

Ja tylko powiem, że rozumiejąc tę potrzebę, myśmy do programu „Start in Poland”, którego założenia pan tutaj cytuje, wpisali jeden z elementów, które nazwaliśmy „Polska Prize”, czyli właśnie wizy dla startupów, dla tych, którzy będą chcieli przyjechać do Polski i albo być założycielami firm, albo pracować w startupie. Ten proces nie trwa jeszcze tyle, ile ciąża, ale rozmawiamy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i myślę, że jesteśmy na finiszu, jeśli chodzi o ustalenie zasad. Chcielibyśmy, aby w tym roku, jak zapowiedzieliśmy, pierwsze 60 osób mogło przyjechać do Polski w przyspieszonym trybie, bez tej pokazanej na zdjęciu kolejki.

Założyciel/Współwłaściciel Quotiss.com Marcin Zarzecki:

Dziękuję bardzo.

Jeszcze tylko powiem, że w Dolinie Krzemowej 50 pracowników to są osoby z zagranicy, a wśród programistów stanowią oni 75%. To nawet w Google Campus jest tylko 12, a nam tych specjalistów brakuje, o czym pani też zresztą mówiła. Bardzo cieszy nas ta inicjatywa, żeby ułatwić te sprawy, ale to jest dopiero początek drogi. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję panu bardzo.

Zamykam już przedstawianie wszelkich problemów. Przepraszam państwa bardzo, ale mamy mało czasu. My w tej chwili zaczynamy posiedzenie senackiej komisji, na którym będziemy stanowili prawo razem z panią minister o rzecznikach patentowych, więc proszę senatorów o wypowiedzi dosłownie po minucie, kilka minut, tak żeby państwo wiedzieli, że zrozumieliśmy problem.

Proszę bardzo, pan senator Augustyn.

Senator Mieczysław Augustyn:

Bardzo krótko. Proszę państwa, to nie jest tak, że przemiany społeczne nie nadążają za rozwojem technologii IT, w niektórych segmentach idą równo albo jeszcze dalej i trzeba to wziąć pod uwagę, zwłaszcza jeśli chodzi o przemiany demograficzne. Proszę państwa, starzenie się społeczeństwa będzie bardzo wpływało na możliwość realizacji tych planów, które przedstawialiście. W wielu aspektach. Chciałbym powiedzieć o tym szerzej, ale niestety nie ma na to czasu, a szkoda, że będzie zupełnie inny rynek pracy, zupełnie inny rynek konsumpcji, w związku z czym potrzeba nam będzie oprócz białej gospodarki, z której rozwoju się cieszymy, także nowoczesnych rozwiązań w dziedzinie teleopieki, ponieważ tam przybywać będzie seniorów najwięcej. Potrzeba nam spójności i widzę tutaj wiele zagrożeń niestety. Dobrze, że zdobyliście się państwo na uczciwość i pokazaliście dorobek poprzedników oraz podkreśliliście to, że stabilność budżetowa, stabilność rozwoju miała ogromne znaczenie. Programy 500+, obniżenie wieku emerytalnego, możliwość destabilizacji budżetu mogą zagrozić realizacji tych planów, dobrych planów. Ale trzeba pamiętać, że nie będą one możliwe do zrealizowania bez porządnej i permanentnej edukacji. Nie wystarczy szkolić od najmłodszych lat, trzeba szkolić przez całe życie, a w szczególności seniorów, których kapitał pod tym względem daleko odbiega od kapitału wszystkich innych grup społecznych. Jeśli nie chcemy im zafundować wykluczenia cyfrowego, musimy im pomóc, ażeby zrozumieli choćby połowę z tego, co państwo planujecie i co mówicie. Ta kwestia jest, moim zdaniem, niesłychanie istotna.

I ostatnie zdanie. Naprawdę, proszę państwa, tej wielkiej zmiany demograficznej, tak samo jak i globalizacji, nie można w tych planach nie tylko pominąć, ale trzeba ją wykorzystać jako element rozwoju, nie tylko wydatków. I jest taka szansa, jest taka możliwość. Zajmijmy się seniorami – tak sobie napisałem na końcu – bo inaczej w warunkach demokracji seniorzy mogą znaczącą część tych planów obrócić wniwecz, patrz: Wielka Brytania, patrz: Stany Zjednoczone, patrz: rozkład głosów. I można się dziwić, skąd to się wzięło. Z niezrozumienia wielu rzeczy. Świat pędzi, seniorzy idą, a trzeba im pomóc przyspieszyć.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo.

Senator Komarnicki. Proszę.

Senator Władysław Komarnicki:

Jako senior i wieloletni przedsiębiorca naprawdę z uwagą wysłuchałem wystąpień i kiedy patrzę na państwa, jestem wyjątkowo spokojny. Mój kolega słusznie apeluje, ale ja po dzisiejszym spotkaniu chcę podziękować przewodniczącemu, gdyż wracając do swojego regionu, moich seniorów, z którymi mam codzienny kontakt, na pewno ich uspokoję. Naprawdę, Panie Przewodniczący, dziękuję, że miałem okazję dzisiaj starannie wysłuchać państwa prezentacji. To jest budujące. A mówi to senator z opozycji.

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Dziękuję bardzo.

Ja jeszcze raz bardzo państwa przepraszam. Zamykam dyskusję.

Mogę państwa tylko zapewnić, że podobne spotkanie w Senacie, w naszej komisji zaplanujemy jesienią, kiedy już będą znane główne założenia dużej ustawy o innowacyjności, bo uważam, że to jest niezwykle istotne. Do tego czasu my też popracujemy i państwa też o to proszę, bo już państwo może będziecie lepiej wiedzieli, na czym polegają te nasze spotkania, żebyśmy stanowili dobre prawo. Dziękuję bardzo wszystkim, dziękuję za przybycie.

Zamykam tę część posiedzenia Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności.

Proszę nie wychodzić, bo zaczynamy od razu drugie posiedzenie – to do senatorów tylko, przepraszam.

(Koniec posiedzenia o godzinie 14 minut 38)