Narzędzia:
Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności (nr 21) w dniu 27-04-2016
Uwaga! Zapis stenograficzny jest tekstem nieautoryzowanym

Zapis stenograficzny

– posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności (21.)

w dniu 27 kwietnia 2016 r.

Porządek obrad:

1. Perspektywy rozwoju spółdzielczości w Polsce i Unii Europejskiej.

(Początek posiedzenia o godzinie 11 minut 06)

(Posiedzeniu przewodniczą przewodniczący Andrzej Stanisławek oraz zastępca przewodniczącego Mieczysław Augustyn)

Punkt 1. porządku obrad: Perspektywy rozwoju spółdzielczości w Polsce i Unii Europejskiej

Przewodniczący Andrzej Stanisławek:

Szanowni Państwo, dzień dobry. Witam państwa serdecznie na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności.

Dzisiejsze posiedzenie poświęcone jest perspektywom rozwoju spółdzielczości w Polsce i w Unii Europejskiej.

Widzę, że licznie państwo przybyliście, czyli zainteresowanie rozwojem ruchu spółdzielczego w Polsce jest bardzo duże.

Pozwolicie państwo, że przywitam naszego gościa, który będzie też prelegentem, przedstawi możliwości rozwoju spółdzielczości w Europie, pokaże nam przykłady – oczywiście my też mamy swoje.

Serdecznie witam wszystkich przybyłych.

Ja zaraz przekażę prowadzenie panu senatorowi Mieczysławowi Augustynowi, który jest organizatorem, jest odpowiedzialny za dzisiejsze spotkanie. Jeżeli państwo pozwolicie, przywitam tylko naszego gościa.

Mam przyjemność powitać na naszej konferencji pana Klausa Niederländera. Jestem przekonany, że wiedza naszego gościa i jego doświadczenie w zakresie spółdzielczości przyczynią się do rozwoju tej formy prawnej w Polsce.

Wszystkim uczestnikom życzę, aby odnieśli z tej konferencji jak najwięcej korzyści. Bardzo dziękuje za uwagę.

Przekazuję teraz głos panu Augustynowi, organizatorowi dzisiejszej konferencji, który poprowadzi nasze spotkanie zgodnie z programem.

(Oklaski)

Bardzo proszę, Senatorze.

(Przewodnictwo obrad obejmuje zastępca przewodniczącego Mieczysław Augustyn)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dzień dobry państwu.

Bardzo serdecznie witam na tym wydarzeniu, chyba dosyć wyjątkowym w parlamencie. Witam bardzo serdecznie przybyłego w tej chwili pana ministra Krzysztofa Michałkiewicza.

(Oklaski)

Na ręce pana ministra chciałbym przekazać podziękowanie dla pani minister Elżbiety Rafalskiej, że państwa resort i ona osobiście objęliście patronatem naszą dzisiejszą konferencję.

Swoje przybycie zapowiedzieli też pan Kazimierz Smoliński, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, oraz pan minister Jan Staniłko, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju. Jestem przekonany, że panowie ministrowie jeszcze do nas dotrą, tak jak zapowiedzieli.

Witam bardzo serdecznie przybyłych panelistów, głównych dyskutantów, przede wszystkim pana Adama… Może po kolei, alfabetycznie. Witam pana Rafała Matusiaka, prezesa Zarządu Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej. Witam bardzo serdecznie. (Oklaski)

Witam pana Cezarego Miżejewskiego, prezesa Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych. (Oklaski)

Witam Adama Piechowskiego, dyrektora Spółdzielczego Instytutu Badawczego Krajowej Rady Spółdzielczej. (Oklaski)

Witam Arnolda Rabiegę, pełnomocnika Zarządu Spółdzielni Socjalnej „Nasza Energia”. (Oklaski)

Jest pan?

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Jest, tak.

Oczywiście witam bardzo serdecznie także panią minister Marzennę Drab, podsekretarz stanu w ministerstwie edukacji. Bardzo dziękujemy za pani obecność. (Oklaski)

Chciałbym w sposób absolutnie szczególny powitać i od razu na wstępie podziękować także za ogromny wkład w zorganizowanie tej konferencji panu prezesowi Alfredowi Domagalskiemu z Krajowej Rady Spółdzielczej. Panie Prezesie, ogromne podziękowania za tygodnie wspólnej pracy.

Tytułem wstępu: spotykamy się w określonych okolicznościach. Zacznę od tego, że witamy spółdzielców w Senacie nie po raz pierwszy. 2 lata temu pan senator profesor Henryk Cioch, wówczas przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Spółdzielczego, organizował tutaj konferencję naukową. Dzisiaj, kiedy go nie ma w gronie senatorów, jako członek tego zespołu uważam i uważałem, że powinniśmy kontynuować tę pracę. Bardzo dziękuję panu przewodniczącemu, który przed chwilą tutaj do państwa mówił, profesorowi Andrzejowi Stanisławkowi, , który wraz z senatorami przychylił się do propozycji odbycia tej konferencji wspólnie tutaj w Senacie.

Polska jest w ogniu różnorakich sporów politycznych. Wydaje się, że Senat jest taką oazą, w której możemy rozmawiać merytorycznie, możemy zastanawiać się, jak to, co cenne w Polsce, wykorzystać dla rozwoju. Na pewno w takim kontekście możemy mówić o polskiej spółdzielczości. Spotykamy się przecież w 200-lecie powstania pierwszej organizacji spółdzielczej, którą założył Stanisław Staszic – było to Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie. I pozwolę sobie tutaj na odrobinę prywatności: do tej konferencji doprowadziła wcześniejsza regionalna konferencja, która się odbyła w mieście Stanisława Staszica, w Pile. Konferencja była udana, udało się wypracować tam konkretne wnioski, a niektóre z nich – wdrażać już w życie; było to poważną zachętą, by spróbować zrobić coś podobnego w skali krajowej.

Rząd stoi przed najważniejszymi dla Polski wyzwaniami, snuje plany rozwoju. Byłoby rzeczą niewyobrażalną, gdyby w tych planach nie uwzględniono potencjału polskiej spółdzielczości. Dlatego będziemy dzisiaj o tym mówić. Będziemy chcieli pokazać ten potencjał. I nie chodzi o to, żeby zamykać oczy na problemy wewnątrzspółdzielcze, ale o to, żebyśmy popatrzyli na ruch spółdzielczy jako na ruch zdolny do nowego rozdania, zdolny do dynamicznego rozwoju.

Chciałbym podziękować naszemu Biuru Analiz i Dokumentacji. Macie państwo przed sobą opracowanie tematyczne „Ruch spółdzielczy w Europie i instrumenty wsparcia”. Nie musimy wszystkiego wyważać, nie musimy zaczynać od początku. Jesteśmy w zjednoczonej Europie, mamy od kogo się uczyć, mamy co podglądać, będzie okazja dzisiaj o tym dużo usłyszeć. Naszym pragnieniem jest, aby dzisiejsze spotkanie zakończyło się przyjęciem wspólnego stanowiska senackiej Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności. Spółdzielnie to nie przeszłość – spółdzielnie to także miejsce do innowacyjności gospodarczej i społecznej, dlatego w tej komisji jest taka dyskusja. Będzie to pierwsze takie oficjalne stanowisko, które, jeśli zostanie przyjęte, a nie zostało zakwestionowane przez żadnego z senatorów członków komisji, będzie dokumentem, do którego będziemy mogli nawiązywać i którego będziemy mogli używać w promowaniu tego, co najlepsze w polskiej spółdzielczości. Dziękuję za cierpliwość i wysłuchanie tego krótkiego wstępu.

Chciałbym, żeby w imieniu patronów i resortów zabrał głos pan minister Krzysztof Michałkiewicz. Bardzo proszę, Panie Ministrze.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Krzysztof Michałkiewicz:

Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo!

Nie ukrywam, że jestem bardzo dumny z tego, że nasze ministerstwo – moje ministerstwo – patronuje tak ważnej konferencji, i w tak ważnym dla nas dniu. 10 lat temu nasze ministerstwo przeprowadziło przez Sejm ustawę o spółdzielniach socjalnych. 27 kwietnia 2006 r. zaczął się nowy podrozdział w historii spółdzielczości polskiej: zaczęły działać spółdzielnie socjalne, zaczęła się kształtować nowa sfera działalności, mianowicie ekonomia społeczna. I dlatego ten dzień jest dla nas tak ważny. A jak usłyszałem, że w tym dniu państwo organizujecie taką konferencję, to w tym większym stopniu ucieszyłem się, że możemy się wpisać w tę konferencję, która odbędzie się w Senacie.

Idea spółdzielczości oczywiście jest dla nas ogromnie ważna z tego względu, że w ramach spółdzielni socjalnych, w ramach ekonomii społecznej zajmujemy się wspieraniem osób, które są w szczególnie trudnej sytuacji, jeśli chodzi o rynek pracy. Spółdzielnie socjalne są tworzone przez osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, osoby trudno zatrudnialne. Są to często osoby niepełnosprawne, bezdomne, po opuszczeniu zakładów karnych. Są wśród naszych spółdzielców ludzi, którzy są długotrwale bezrobotni, są różne osoby, które z różnych powodów znalazły się na marginesie życia społecznego i zawodowego.

Idea spółdzielczości – a w naszym wypadku: spółdzielczości socjalnych – pięknie wpisuje się właśnie w przywracanie społeczeństwu ludzi, którzy znaleźli się na marginesie, poprzez oferowanie im aktywności zawodowej, aktywności gospodarczej. Ta reintegracja społeczna i zawodowa w formie spółdzielczości sprawdza się doskonale.

Przedstawię teraz kilka liczb, które może pokażą to, co udało nam się zrobić przez 10 lat.

W latach 2006–2009 powstało w Polsce 187 spółdzielni socjalnych. Na koniec 2015 r. w Polsce istniało 1 tysiąc 266 spółdzielni, w tej chwili liczymy, że jest ponad 1 tysiąc 300 spółdzielni socjalnych. Mimo tego, że gdy uchwalaliśmy ustawę o spółdzielniach socjalnych, to budziła ona dużo oporów jako taka forma, która może być wykorzystywana przez innych przedsiębiorców do szukania łatwiejszego sposobu prowadzenia działalności gospodarczej, okazało się, że forma spółdzielni socjalnych jest na tyle trudna i na tyle obwarowana różnymi warunkami, że takiego zjawiska nie zaobserwowaliśmy – wręcz odwrotnie, spółdzielnie socjalne są podmiotem, który jest kruchy, często nietrwały i który wymaga wsparcia. Dlatego w ramach ekonomii społecznej w tej perspektywie finansowej instrumentów wsparcia jest bardzo dużo. Dzisiejsza konferencja jest także okazją do tego, żeby pochwalić się, że w poniedziałek, 25 kwietnia, podsekretarz stanu w naszym ministerstwie, pani minister Renata Szczęch, podpisała z Bankiem Gospodarstwa Krajowego umowę na kwotę 158 milionów 900 tysięcy zł na prowadzenie funduszu pożyczek dla podmiotów ekonomii społecznej. W poprzedniej perspektywie projekt taki też był realizowany, w mniejszej skali, i okazał się wielkim sukcesem, stąd wynika kontynuowanie go w tej perspektywie. Tak jak mówię, jest to konkretna pomoc dla spółdzielni socjalnych, dla podmiotów ekonomii społecznej, żeby ich działalność gospodarcza mogła być realizowana.

Większość spółdzielni socjalnych zatrudnia od 5 do 9 osób. Zatrudnienie na poziomie przekraczającym 10 osób deklaruje około 20% spółdzielni socjalnych. Na przestrzeni omawianych lat przez cały czas spółdzielnie socjalne otrzymywały wsparcie. Wsparcie było z systemu urzędów pracy, ale także z PFRON. To wsparcie dotyczyło głównie tworzenia nowych miejsc pracy. W latach 2014–2015 w spółdzielniach socjalnych powstało łącznie 2 tysiące 480 nowych miejsc pracy – i jeżeli pamiętamy, kto w tych spółdzielniach działa, kto jest zatrudniony, to jest to naprawdę ogromne osiągnięcie.

Jeśli chodzi o działalność spółdzielni, jest ona związana głównie z wyżywieniem. Spółdzielnie prowadzą kuchnie, catering oraz działalność usługową związaną z utrzymaniem porządku w budynkach i zagospodarowaniem terenów zieleni, edukacją oraz różnego rodzaju usługami użyteczności publicznej, najczęściej zlecanymi przez samorządy.

Warto podkreślić, że spółdzielcy socjalni coraz pozytywniej postrzegają swoją przyszłość. W latach 2012–2013 pozytywnie lub raczej pozytywnie przyszłość spółdzielni socjalnych postrzegało 78% badanych spółdzielców socjalnych. W 2014 r. było to już ponad 81%. Widać cały czas, że osoby, które zakładają spółdzielnie, osoby działające w spółdzielniach socjalnych faktycznie wierzą, że jest to sposób na to, żeby taka ich aktywność zawodowa przynosiła dobre rezultaty.

Ważne jest, aby przy okazji tych spraw, o których, jak podejrzewam, państwo będą dzisiaj dyskutowali, wspomnieć o nowelizacji ustawy o zamówieniach publicznych. Jak państwo wiedzą, trwają w tej chwili prace nad nowelizacją. Wynika to z konieczności wdrożenia do polskiego porządku prawnego nowych dyrektyw Parlamentu Europejskiego i Rady dotyczących zamówień publicznych. Przepisy te wprowadzą sporo zmian w dotychczasowych warunkach realizacji zamówień publicznych, m.in. poszerzą możliwość uwzględniania kwestii społecznych przy udzielaniu zamówień. Jak państwo wiedzą, w dotychczasowych przepisach klauzule społeczne już funkcjonują, ciągle są jednak wykorzystywane w bardzo małym zakresie. Próbujemy pokazywać praktyki wykorzystywania w przetargu klauzul społecznych, które pozwalają zastrzegać, że o realizację mogą starać się tylko spółdzielnie socjalne. Staramy się zainteresować tym samorządowców, staramy się upowszechniać dobre praktyki w tym zakresie. Wydaje się, że klauzule społeczne są przyszłością dla spółdzielni socjalnych, tak żeby mogły konkurować i funkcjonować na rynku usług społecznych.

W ramach ekonomii społecznej spółdzielnie socjalne są takim najbardziej klasycznym podmiotem, ale istnieją także oczywiście inne formy działalności. Mamy problem z określeniem, co to jest przedsiębiorstwo społeczne. W tamtej kadencji Sejmu była próba ustawowego uregulowania; te prace będą kontynuowane. Chcemy uregulować sektor ekonomii społecznej, tak żeby zdefiniować różne podmioty ekonomii społecznej, które funkcjonują, a jednocześnie – żeby wykorzystać doświadczenia z 10 lat funkcjonowania spółdzielni socjalnych, a także aby usunąć mankamenty, które spółdzielcy nam zgłaszają.

W latach 2014–2020 w ramach Programu Operacyjnego „Wiedza, edukacja, rozwój” jest sporo środków europejskich, które można będzie wykorzystać na wsparcie ekonomii społecznej, w tym – spółdzielni socjalnych. Problemem, który przed nami stoi, jest to, jak wykorzystać podane wsparcie, żeby po roku 2020 ruch spółdzielni socjalnych dalej się rozwijał i żeby stworzyć mocne fundamenty pod specyficzną przecież spółdzielczość, jaką są spółdzielnie socjalne, tak żeby dla osób, które nie mają szans funkcjonować na otwartym rynku pracy, stworzyć warunki na reintegrację zawodową i społeczną. Bo uważamy, że to jest najlepszy sposób, żeby wspomniane osoby nie musiały korzystać ze wsparcia, ale żeby nauczyć je, że mogą sobie radzić same. Dziękuję bardzo.

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękujemy, Panie Ministrze. I dziękujemy za patronat. Jestem przekonany, że wynika on nie tylko z docenienia wagi tego nowego sektora w spółdzielczości, ale z docenienia tego, co spółdzielnie wnoszą na rynku pracy w ogóle – bo tworzą one miejsca pracy dużo bardziej stabilne niż w innych sektorach i dużo bardziej przyjazne, a to też jest wartością.

Jest wśród nas, i bardzo serdecznie go witam, pan dyrektor Jan Staniłko z Ministerstwa Rozwoju. Chciałbym oddać panu głos.

A do powitań dołączę jeszcze informację i podziękowanie za przybycie. Jest wśród nas pan Zbigniew Ajchler, przewodniczący podkomisji sejmowej do spraw nowelizacji ustawy o spółdzielczości rolniczej. Dziękujemy, Panie Pośle. (Oklaski)

Jest też, albo był, pan poseł poprzednich kadencji Stanisław Stec, dzisiaj prezes Zarządu Związku Rewizyjnego Spółdzielczości Rolniczej w Poznaniu. (Oklaski)

Panie Dyrektorze, oddaję panu głos.

Zastępca Dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju Jan Staniłko:

Dziękuję bardzo.

Bardzo dziękuję za zaproszenie Ministerstwa Rozwoju na tę jakże ważną konferencję. Kłopot nasz, Ministerstwa Rozwoju, polega na tym, że my się spółdzielczością jako resort nie zajmujemy. Zajmujemy się natomiast rozwojem jako pewnym zjawiskiem gospodarczym i społecznym, więc zdania na ten temat nie mieć nie możemy.

Zacznę może od czegoś abstrakcyjnego. W gospodarce istnieją właściwie 3 sposoby alokowania rzeczy, zasobów, ludzi. Są to: rynek, hierarchia albo sieć. Rynek to jest to, co wszyscy znamy: jak wychodzimy z domu i po prostu chcemy coś nabyć, to cena decyduje o tym, czy to nabywamy, czy nie; i cena decyduje, w jakim kierunku przepływają zasoby w gospodarce. Hierarchia to jest wszystko to, gdzie musimy wykazać jakiś element posłuszeństwa i sprawczości, takiego sprawczego kierowania, czyli to są organizacje takie jak firmy, państwo, biurokracja itd. Ale są takie sfery, w których te dwa mechanizmy nie działają sprawnie. I w historii Polski, kiedy Polacy nie mieli do dyspozycji tych mechanizmów, odwoływali się do trzeciego mechanizmu – jest to mechanizm sieci. I on jest mechanizmem spółdzielczym, jest mechanizmem współdzielenia zadań, zasobów, komasowania tego, czego mamy mało, w coś, czego mamy więcej. I ogólny problem, co zrobić ze spółdzielniami, które dziedziczymy z przeszłości i które wyrosły często jeszcze w czasach, kiedy Polski nie było, a potem zostały niejako przekształcone w podmioty quasi-hierarchiczne, quasi-państwowe przez państwo komunistyczne, a później z niego wyszły, to jest problem po prostu typowy dla społeczeństwa, które wyłania się z rzeczywistości totalitarnej, tam, gdzie więzi między ludźmi muszą się zawiązać. Formalizacja tych więzi jest często trudna. Z drugiej strony, jeżeli to nie zajdzie, to pewien parasol instytucjonalny nad silnymi aktywnościami i potrzebami, parasol nad pewną praktyką społeczną jest bardzo trudny do pominięcia, on musi być. W związku z tym z naszej perspektywy i z perspektywy tego, co potocznie nazywa się planem Morawieckiego, istnieje ileś sfer, w których zjawisko spółdzielczości, obojętnie czy jest nazwane formalnie, ustawowo spółdzielczością, czy jest jakąś formą spółdzielczej kooperacji, bo np. wiemy, że na wsi, powiedzmy, rolnicy nie chcą być spółdzielnią, bo im się to źle kojarzy, a tak naprawdę, gdybyśmy nazwali to grupą producencką, to jest właściwie to samo, tyle że inaczej się nazywa… I teraz w opracowaniu Biura Analiz Sejmowych, o którym mówił pan senator, na stronie 6 jest taka miła tabelka, w której widzimy największe spółdzielnie świata. I tam one są już właściwie częściowo wielkimi korporacjami. Ale jak spojrzymy na sektor, to są to finanse, rolnictwo, leśnictwo, handel, ubezpieczenia. Właściwie tylko w Hiszpanii jest taka jedna, jedyna, posocjalistyczna przemysłowo-robotnicza spółdzielnia – i to wszystko.

Są takie sfery życia, w których spółdzielczość świetnie działa. I dam przykłady tego, jak ona się rozwija, choć czasami jej nie widzimy. Przy okazji dyskusji o podatku od sklepów dyskutowaliśmy o tym, że to wielkie sieci dominują w polskim handlu. Ale jeżeli zobaczymy, co się stało w momencie, w którym była rynkowa ekspansja dużych podmiotów… Okazało się, że ludzie, którzy nie potrafili ze sobą kooperować, nagle wszyscy razem zaczęli tworzyć grupy zakupowe, czyli dokonało się typowe uspółdzielczenie drobnego handlu. Dlaczego? Dlatego, że to jest w interesie wszystkich. Tylko co jest problemem? No taki tradycyjny problem kooperacji Polaków – społeczeństwa zatomizowanego, społeczeństwa, w którym jest zdecydowanie więcej indywidualnej przedsiębiorczości, indywidualnych przedsiębiorców jednoosobowych niż spółdzielni, choć oni mogliby w wielu przypadkach tworzyć takie spółdzielnie. I to jest to zjawisko, dla którego mechanizm, w którym ludzie tworząc razem, zbierając się razem, tworzą więcej niż każdy z nich pojedynczo może wnieść. To jest jakaś wartość dodana tego, że jesteśmy razem.

Te wszystkie mechanizmy w tzw. planie Morawieckiego są bardzo silnie preferowane i wspierane. Dlaczego? Dlatego, po pierwsze, że ten plan chciałby, żeby Polacy działali w większej skali, mniej indywidualnie, a bardziej zbiorowo. I spółdzielczość np. w handlu lub – i jest to jeszcze lepszy przykład – spółdzielczość w towarowej produkcji rolnej to właściwie historia sukcesu. Jeżeli spojrzymy na polskie firmy – i znowu, formalnie to nie jest mój resort, ale zajmuję się przemysłem – na przemysł w Polsce, to są wielkie spółdzielnie mleczarskie czy spółki, które… I to jest coś, co właśnie powinno się dokonać: spółka cukrowa, która też miała mieć akcjonariat pracowniczy i taki quasi-spółdzielczy, bo tam miał być akcjonariat producencki. To są wszystko przedsiębiorstwa, które odwojowują polski rynek. W sytuacji, w której on został na początku lat dziewięćdziesiątych jakby zalany ekspansją dużych firm zachodnich, właściwie dzisiaj widzimy, że te firmy się cofają, dlatego że model gospodarczy spółdzielni w produkcji rolnej jest zdecydowanie lepszy, aczkolwiek taka spółdzielnia potrzebuje dobrego, skoordynowanego kierownictwa i iluś funkcji, w czym przypominają firmę. Wszędzie tam, gdzie widzimy polskie koncerny spożywcze, to są to tak naprawdę duże spółdzielnie. I ta interakcja pomiędzy producentami materii rolnej, jakakolwiek by była – czy to cukier, czy mleko, czy mięso – daje firmom stabilną bazę rozwoju, bez której one nie są w stanie rosnąć, a z drugiej strony daje rolnikom, czy w ogóle uczestnikom tego spółdzielczego organizmu gospodarczego, stabilność popytu, która w wypadku produkcji rolnej jest kwestią wyjątkowo istotną.

Drugim polem, które nie jest już częścią kompetencji Ministerstwa Rozwoju, jest energetyka. Tam mamy do czynienia z dużym wyzwaniem, ogólnie rzecz biorąc, transformacji energetyki dużej, skoncentrowanej do energetyki rozproszonej i jednocześnie wymuszanej na Polsce regulacjami unijnymi, że tak powiem, dekarbonizacji – takie to właśnie jest eleganckie słowo. Dekarbonizacja, ogólnie rzecz biorąc, jest zjawiskiem, które uderza przede wszystkim w olbrzymie spółki Skarbu Państwa, te, które są obecnie we władaniu Ministerstwa Energii. I to są właśnie kopalnie i wielkie elektrownie. Ale jednocześnie to nie jest tak, że w polskim systemie energetycznym jest nadmiar prądu, a polscy obywatele nie mogliby stabilizować sobie cen, jak i stabilizować sobie dostępności tego dobra publicznego, jakim jest prąd, tylko i wyłącznie z pomocą państwa. Takim rozwiązaniem jest spółdzielnia energetyczna. Ministerstwo Energii, na tyle, na ile znam prace, które się tam toczą, nazywa taką spółdzielnię klastrem energetycznym, ale to tak naprawdę jest spółdzielnia. To jest sytuacja, w której premiuje się zorganizowane wytwarzanie energii za pomocą przede wszystkim źródeł odnawialnych, choć bardziej stabilnych lub, nawet jeżeli one są niestabilne, to takich, które technologicznie pozwalają na bilansowanie sieci na danym terytorium. Jest to rozwiązanie właściwie umożliwiające obywatelom autonomiczny dostęp do prądu, i jest to sytuacja, w której oni mają prąd, kiedy chcą, i praktycznie za taką cenę, jaką sami sobie określą; oczywiście odpowiednie warunki techniczne muszą zostać spełnione.

Trzecią sferą, która dla rozwoju gospodarczego Polski – i to też jest podkreślone w planie Morawieckiego – jest niebywale ważna, kluczowa, a ponownie nie jest w sferze naszych kompetencji, jest spółdzielczość finansowa. Na pewno jest tak, że ambitny plan rozwojowy i skoncentrowanie wysiłków finansowych na iluś kierunkach działań po prostu wymaga kapitału. I wydaje mi się, że potrzebna jest zdrowa równowaga. Z jednej strony widzimy ruch Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, które bardzo dynamicznie rozwijały się w ostatnich dekadach. Jest to co do zasady i co do ogólnego obrazu tego zjawiska zjawisko pozytywne, jednak mieliśmy w przeszłości problemy z poszczególnymi, punktowymi elementami tego systemu. I wydaje się, że dzisiaj jakby też następuje pewien kompromis pomiędzy, tak to nazwijmy, państwem a spółdzielczością finansową. Państwo tak naprawdę pomaga długofalowo spółdzielczości finansowej, dbając o przejrzystość tego systemu i tak naprawdę w dużej mierze gwarantując jego stabilność; w momencie, w którym gdzieś punktowo coś źle by się działo, faktycznie obywatele mogą skorzystać z zasobów systemu bankowego jako funkcji gwarancyjnej.

Rozwój spółdzielczości finansowej jest w warunkach polskich właściwie absolutną koniecznością, dlatego że rezerwy finansowe Polski są bardzo nieduże, a z drugiej strony zdolność do komasowania pieniędzy i dynamicznego rozwoju drobnych inicjatyw gospodarczych często jest zbyt indywidualna i polskie biznesy rozwijają się po prostu za wolno, dlatego że ludzie korzystają przede wszystkim z własnych zasobów lub zasobów wąsko rozumianej rodziny. I tam, gdzie spółdzielcze komasowanie kapitału jest możliwe, tam powinno być natychmiast wykorzystywane po prostu do działania w większej skali, tak samo jak to ma miejsce w wypadku spółdzielni społecznych. To, co jest największym wyzwaniem spółdzielczości w Polsce – bo nie chciałbym, żebyśmy głaskali się po głowach, tylko żebyśmy po prostu rozmawiali o rzeczach, które są do zrobienia – to jest, po pierwsze, nauczenie młodych ludzi, dzieci, zachowań spółdzielczych, które pozwolą im dzielić odpowiedzialność i być indywidualnie odpowiedzialnymi za coś, co jest przedsięwzięciem zbiorowym, unikać tego, co po angielsku nazywa się freeriding, czyli tzw. jazdy na gapę – to jest wtedy, kiedy korzystam sobie ze zbiorowego wysiłku i kredytuję się w sposób nieuprawniony. I sytuacja, w której będziemy o to dbać… Jeśli sama spółdzielczość też będzie promować wśród młodych ludzi tego typu zachowania, z jednej strony zdejmie z siebie jakieś tam, no nie ukrywajmy, niezbyt pozytywne w niektórych aspektach światło z przeszłości, a z drugiej – da szansę młodym ludziom nauczyć się zachowań, które są dla nich i dla Polski dobre. I finalnie zbiorowo będziemy w stanie znaleźć odpowiedź na pułapki, przed którymi stoimy.

5 takich pułapek jest punktem wyjścia tego, co nazywamy planem Morawieckiego. I dzisiaj na 3 polach, o których mówiłem, wydaje mi się, że te zjawiska, czyli taka zdolność do kooperowania w sposób bardzo skuteczny i wydajny, do rozwiązywanie naszych problemów… I w ogóle, żebyśmy my, Polacy, skupiali się na rozwiązywaniu naszych problemów, a nie rozwiązywaniu problemów, jak będziemy rozwiązywać problemy – bo to jest w większości przypadków problem, z którym my jako ministerstwo się zderzamy. Często chcemy komuś pomóc, tymczasem dyskusja toczy się na temat, jakimi metodami będziemy rozwiązywali problem. Nie, trzeba się skupić na rozwiązywaniu problemu. To jest nowe podejście Ministerstwa Rozwoju. Chcemy działać szybko i skutecznie. I bardzo wtedy chcielibyśmy mieć po drugiej stronie podmioty, które nie kłócą się o to, jak działają, lub nie zastanawiają się nad tym, że coś jest trudne. W związku z tym wszędzie tam, gdzie spółdzielczość rozwiązuje problemy bardzo trudne do rozwiązania dla firmy i państwa, a takich pól jest cała masa, mogą państwo liczyć na nasze wsparcie. Dziękuję. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję. Dziękujemy bardzo.

A więc już mniej więcej zarysowujemy te pola, te przestrzenie, w których spółdzielczość w najbliższym czasie może się odnaleźć.

Przy tej okazji chciałbym serdecznie powitać wśród nas szefa fundacji, która, Droga Pani Minister – mówię tutaj do pani minister z resortu edukacji – zajmuje się promowaniem spółdzielczości wśród uczniów. To bardzo ważne, co powiedział pan dyrektor przed chwilą: jeśli nie będziemy, ucząc przedsiębiorczości, wskazywać na walory kooperacji już na poziomie uczniów, to będzie nam trudno. Ja mam nadzieję na głos w dyskusji jeszcze w tej kwestii. Wiem, że pani minister nie może, że musi pani wyjść, ale przynajmniej tej fundacji…

Bardzo proszę, Pani Minister. Bardzo się cieszę. Oddaję pani głos.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej Marzenna Drab: Dziękuję bardzo…)

Jeszcze raz, Panie Dyrektorze, dziękuję.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej Marzenna Drab:

Dziękuję bardzo.

Ja rzeczywiście będę musiała za chwilę państwa opuścić, chociaż przyznam, że to bardzo interesujące spotkanie.

Chciałabym uzupełnić temat, którego pan minister dotknął. Ministerstwo Edukacji Narodowej oczywiście jest zainteresowane – i będzie podejmowało w tym kierunku wszelkie działania – kształceniem jak najwcześniej, czyli dzieci i młodzieży, do tego, aby umieć poruszać się po trudnym rynku finansowym, po wielu ofertach, które są przedstawiane na różne atrakcyjne sposoby i które są kuszące. Tak więc co do umiejętności wyboru tych ofert, które są właściwe i mogą być wykorzystane przez dzieci, to taka informacja musi do nich dotrzeć jak najszybciej. Ważne jest również to, aby dzieci i młodzież jak najszybciej nauczyły się operować gotówką, tak aby umieć gospodarować tymi małymi pieniędzmi, które są w ich zasięgu. Oczywiście jak najszybciej powinna również trafić do dzieci pełna informacja dotycząca w ogóle bankowości w naszym kraju, informacja o systemie bankowym – oczywiście podana w sposób odpowiedni do rozwoju dziecka – informacja, powtarzam, o całym systemie bankowym, jak on funkcjonuje; powinna ona przybliżać różne definicje związane z obrotem pieniędzmi, z obrotem pieniądza w gospodarce, z możliwościami wykorzystania, lokowania pieniędzy. Jest to niezmiernie ważne. Przede wszystkim chodzi o uświadamianie, co to takiego jest ten pieniądz, do czego on służy, czego w przyszłości jako dorośli będą mogły pieniądzem dokonywać, jak powinny właściwie inwestować. Tak więc to jest bardzo szerokie pole do działania również dla obszaru edukacji, po to, żeby przygotować bardzo szeroko ludzi młodych, później wkraczających w życie dorosłe, próbujących uruchomić swój indywidualny biznes. ale przede wszystkim to, o czym tutaj dzisiaj mówimy: spółdzielczość. Bo to jest jak gdyby podstawa – umiejętność kooperowania, współpracy indywidualnie, ale również w grupie. Bo efekt synergii jest zawsze ważny, a żeby do niego mogło dochodzić, to społeczeństwo musi być po prostu świadome. Tak więc im szybciej będziemy z tą informacją ekonomiczną wchodzić do szkół, a nawet już do przedszkoli, i pokazywać, do czego służy pieniądz i jak tym pieniądzem należy właściwie operować, tym szybciej będziemy mieć wyedukowane społeczeństwo. I myślę, że to jest jeden z takich filarów czy etapów, które ministerstwo edukacji będzie chciało realizować właśnie w ramach tzw. programu Morawieckiego. To jest też dla nas takim bardzo ważnym momentem, na który będziemy zwracać uwagę.

Jesteśmy w tej chwili na etapie przeprowadzania debat dotyczących tego, jak ewentualnie chcielibyśmy, żeby wyglądał system edukacji narodowej. Rozmawiamy również z ekspertami i także pojawiają się tematy, że należy jak najszybciej wyjść z ofertą do dzieci, oczywiście przystosowaną, tak jak wcześniej powiedziałam, do stopnia rozwoju dzieci czy młodzieży – ale ta informacja bezwzględnie musi do nich trafić, dlatego że życie bardzo szybko się zmienia. Dzisiaj pieniądz tradycyjny wypierany jest przez inne formy, chociażby przez karty kredytowe, i po prostu młody człowiek musi za tym nadążać, ucząc się przy tym odpowiedzialności za swoje decyzje, za decyzje, które w przyszłości będzie podejmował, inwestując i wspierając gospodarkę. Dziękuję bardzo.

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję, Pani Minister, za te słowa i za tę deklarację.

Przypomnę, że macie państwo jako resort dobrego partnera – jest tutaj pani prezes Anna Bułka z fundacji spółdzielni uczniowskich.

Może się pani pokaże. Witamy bardzo serdecznie.

I oby ta współpraca ułożyła się dobrze, to będziemy w ten sposób zarysowywać przyszłość spółdzielni dla następnej generacji.

Czy jest przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury? Bo była zapowiedź, osoby dochodzą; być może jeszcze nie ma.

W takim razie przystępujemy do realizacji dalszej części porządku obrad.

Poproszę pana Piechowskiego o taki, że tak powiem, przegląd przeszłości i teraźniejszości, i potencjału, zwłaszcza z naciskiem na potencjał, polskiej spółdzielczości.

Bardzo proszę, zachęcam i proszę o trzymanie się ram czasowych – taka moja rola. Chcielibyśmy o 12.05, a więc za niespełna 20 minut, przejść dalej.

Bardzo proszę, Panie Doktorze.

Dyrektor Spółdzielczego Instytutu Badawczego w Krajowej Radzie Spółdzielczej Adam Piechowski:

Panie Ministrze! Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo!

Dziękuję bardzo za zaproszenie mnie na tę konferencję. Jest mi tym bardziej przyjemnie zabrać głos w tak godnym gronie i powiedzieć parę słów o historii, dorobku i potencjale spółdzielczości w Polsce, że, jak już pan przewodniczący powiedział wcześniej, jest to dla nas ważny rok: 200 lat tradycji spółdzielczej w Polsce. W 1816 r. ksiądz Stanisław Staszic powołał hrubieszowskie Rolnicze Towarzystwo Wspólnego Ratowania się w Nieszczęściach. To oczywiście nie była jeszcze spółdzielnia, wtedy zresztą nie używano takiej nazwy, ale było to coś, co dzisiaj moglibyśmy nazwać pierwowzorem rolniczej spółdzielni wielokierunkowego działania, i miało bardzo wiele cech współczesnych spółdzielni. Gospodarowano tam po części zespołowo, a po części – indywidualnie w gospodarstwach. I ta indywidualna działalność była wspierana przez spółdzielnię. Prowadzono działalność oświatową i socjalną. Prowadzono kasę pożyczkową. I to towarzystwo było zarządzane w sposób demokratyczny. W 1816 r. Staszic opracował statut dla towarzystwa. Został on podpisany przez włościan, którzy…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Nieustannie podkreślam, Panie Doktorze, że to Staszic, Stanisław Staszic z Piły, wnuk…)

Tak.

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: …i syn burmistrzów tego miasta, z którego jestem.)

(Wypowiedzi w tle nagrania)

Tak.

No i, proszę państwa, ta pierwsza spółdzielnia właściwie przetrwała prawie aż do naszych czasów, została zlikwidowana dopiero po II wojnie światowej dekretem Bolesława Bieruta. To jest ta prehistoria polskiej spółdzielczości.

O początkach spółdzielczości w Polsce, jak zresztą w całej Europie, możemy mówić gdzieś od połowy XIX w., kiedy w warunkach po rewolucji przemysłowej, w różnym stopniu zaawansowanej w różnych krajach, zaczęły powstawać pierwsze spółdzielnie jako takie narzędzie samopomocy, samoobrony społecznej w tym coraz trudniejszym życiu, powtarzam: po rewolucji przemysłowej. I tak było w Europie, tak było w Polsce, z tym że sytuacja w różnych krajach była oczywiście bardzo zróżnicowana. Ten rozwój odbywał się w warunkach gospodarki rynkowej, która była wtedy powszechna, ale w zupełnie odmiennych warunkach prawnych, w różnych tradycjach, w różnym stopniu rozwoju gospodarczego. W Polsce… Co więcej, Polska była wtedy podzielona, a więc w różnych zaborach były różne systemy prawne i różny stopień rozwoju. Tak właśnie wyglądały początki polskiej spółdzielczości.

Spółdzielnie rozwijały się wówczas wśród różnych grup społecznych: chłopów, robotników, rzemieślników, drobnych kupców, a więc i wśród tych najuboższych, i wśród tych, którzy już coś osiągnęli, oraz u nas – i to jest już polska specyfika – także wśród inteligencji i często miały charakter nie tylko samopomocy ekonomicznej, ale także charakter narodowo-patriotyczny, pomagały w utrzymaniu polskości. Ważne jest to, że wywodziła się ówczesna spółdzielczość z różnych prądów; powiem w bardzo dużym uproszczeniu: wywodziła się i z myśli socjalistycznej czy tzw. utopijnego socjalizmu, i z myśli liberalnej, i z myśli solidaryzmu chrześcijańskiego. Wśród wielkich twórców spółdzielczości w Europie był Robert Owen i Niemcy, Schulze-Delitzsch i Raiffeisen. I ich myśl również przenikała do Polski, z tym że Polska była podzielona pomiędzy zaborców i w różnych zaborach zaczęły dominować odmienne typy spółdzielni. Mówię w dużym uproszczeniu: w Królestwie, a więc w zaborze rosyjskim, który był raczej bardzo słabo rozwinięty… Zresztą ten rozwój był zróżnicowany nawet w różnych częściach Królestwa, a system polityczny po powstaniu styczniowym był tu bardzo represyjny i były ogromne trudności w rejestrowaniu polskich stowarzyszeń, a więc i spółdzielni; niemniej jednak już w roku 1869 udało się założyć pierwsze spółdzielnie spożywców według modelu roczdelskiego, czyli tego wywodzącego się z idei socjalistycznych. Powstawały też inne spółdzielnie. A taka prawdziwa eksplozja spółdzielczości nastąpiła po rewolucji w 1905 r., kiedy zmieniły się prawa, było już dużo łatwiej. I wtedy powstała ogromna fala tworzenia spółdzielni, zwłaszcza spożywców, w czym ogromną rolę odegrały Towarzystwo Kooperatystów i Warszawski Związek Stowarzyszeń Spożywczych, który dużo później przyjął nazwę „Społem”. Tu warto przypomnieć kilka nazwisk: Abramowski, Mielczarski, czy Stanisław Wojciechowski, późniejszy prezydent Rzeczypospolitej, który miał spółdzielcze korzenie.

W Wielkopolsce z kolei, która była najlepiej rozwinięta ekonomicznie, miała dobry, niemiecki system prawny, sprzyjający rozwojowi spółdzielczości, ale w której jednocześnie była ogromna presja zaborcy, germanizacja, najbardziej przydatny okazał się model spółdzielni wywodzących się z modelu liberalnego Schulze-Delitzscha. Zaczęły powstawać banki ludowe, tzw. rolniki, czyli spółdzielnie rolniczo-handlowe, i inne spółdzielnie połączone w takim sprawnie działającym systemie – mówimy często o wielkopolskim systemie spółdzielczym, gdzie różne spółdzielnie współpracowały ze sobą, powiązane były w Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych i miały swój własny bank. Ogromną rolę w tworzeniu tych spółdzielni odegrali księża: Szamarzewski, Wawrzyniak, Adamski.

I była też Galicja, ta słabo rozwinięta Galicja o bardzo rozdrobnionym rolnictwie, ogromnych pokładach biedy, ale z kolei najbardziej demokratyczna, liberalna, gdzie nie było żadnych problemów w tworzeniu spółdzielni. Tu przyjął się szczególnie model spółdzielni raiffeisenowskich – drobnych, wiejskich spółdzielni działających na rzecz najbiedniejszej ludności wiejskiej, które od swojego założyciela zyskały miano Kas Stefczyka. Przed I wojną światową na terenie wszystkich ziem polskich było już, proszę zobaczyć, 3 tysiące 500 spółdzielni, a więc bardzo pokaźna liczba. Łączyły one około 2,3 miliona członków – jak na tamte czasy było to bardzo wiele.

Co się stało po I wojnie światowej, kiedy odzyskaliśmy niepodległość? Dalej istniały te 3 modele spółdzielcze. Nastąpiła odbudowa spółdzielczości, szczególnie w okresie rządów Ignacego Paderewskiego. Po zakończeniu wojny, szacuje się, było od 2 tysięcy do ponad 4 tysięcy spółdzielni i ponad 1 milion członków. No i wreszcie w 1920 r. przyjęta została ustawa spółdzielcza, bardzo sprzyjająca późniejszemu rozwojowi spółdzielczości, ustawa, która uchodzi za jedną z najlepszych i najnowocześniejszych w tamtych czasach w Europie. Przez cały okres II Rzeczypospolitej te 3 modele spółdzielcze i wszystkie wcześniejsze branże właściwie dalej się rozwijały. Dużą rolę odegrała Państwowa Rada Spółdzielcza, instytucja powołana na mocy wspomnianego prawa z 1920 r. Spółdzielczość miała własne placówki, takie jak Spółdzielczy Instytut Naukowy.

Szczególnie rozwinęła się spółdzielczość na wsi. Działało 8 tysięcy spółdzielni z 2 milionami członków w rejonach wiejskich, spółdzielni bardzo różnych – były spółdzielnie o tak egzotycznie teraz brzmiących nazwach, jak spółdzielnie rakarskie, były spółdzielnie jajczarsko-drobiarskie. Rozwijały się też dalej Kasy Stefczyka i banki ludowe. Było, powtarzam, bardzo wiele różnych spółdzielni. W miastach rozwijały się „Społem” i spółdzielnie mieszkaniowe; powstało słynne osiedle Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, czyli WSM.

Przed II wojną już był całkiem niezły udział spółdzielni, zwłaszcza w handlu, 20% depozytów oszczędnościowych było składane w bankach spółdzielczych. O, tu w tej tabelce widać, że w roku 1937 – bo z tego roku pochodzi ta statystyka – było w Polsce prawie 14 tysięcy spółdzielni z ponad 3 milionami członków. I one przetrwały II wojnę światową. W czasie okupacji działały częściowo legalnie, częściowo w konspiracji. Odegrały dużą rolę w pomocy podziemiu, chroniły swoich członków, pracowników przed wywozem do Rzeszy. Część z nich, a przynajmniej spółdzielnie rolnicze i spółdzielnie spożywców, była pozostawiona jako taki właściwie jedyny zorganizowany mechanizm, który pozwalał dystrybuować towary w ramach przydziałów kartkowych, zbierać kontyngenty itd. Tak że Niemcy dozwolili na ich działanie, a przy okazji dla Polaków odegrały one znaczną rolę.

Co się stało po II wojnie światowej? Po krótkim okresie względnego pluralizmu tuż po wojnie, gdy spółdzielnie próbowały odradzać dawne formy i odbudowywać zniszczenia, sytuacja dość szybko się zmieniła. Doszło o konfliktu ideologicznego. Spółdzielczość rolnicza była związana z PSL, „Społem” miało pewne związki z ówczesnym koncesjonowanym PPS. No i doszło do generalnego konfliktu. Ostatecznie spółdzielczość została podporządkowana aparatowi partyjno-państwowemu PPR, potem PZPR. Zaczęto tworzyć nowe formy spółdzielni, np. w miejsce tych, jak mówiono, klasowych rolników na wsi tworzono gminne spółdzielnie „Samopomoc Chłopska”. Specyficzną rolę odegrały spółdzielnie w okresie kolektywizacji rolnictwa, kiedy to tworzono rolnicze spółdzielnie produkcyjne, często z użyciem przemocy. Powstało ich wówczas, zwłaszcza w okresie 1951–1955, ponad 700. Miały ogromne areały użytków rolnych, były częściowo subwencjonowane. Po 1956 r. znaczna ich część została rozwiązana, niektóre jednak przetrwały. W zasadzie przetrwała spora ich liczba; przetrwały te, których członkowie mieli jakąś motywację, i wiele istnieje do dzisiaj. Czyli ta forma również w zmienionych warunkach, oczywiście nie na zasadzie przymusu, pod pewnymi względami się sprawdziła.

Żeby już nie mówić tak szczegółowo – a można by opowiadać, jak wyglądały organizacje spółdzielcze itd. – warto powiedzieć, że przez cały okres PRL spółdzielczość była poddana 4 wielkim procesom: etatyzacji, czyli podporządkowaniu aparatowi partyjno-państwowemu i centralnemu planowaniu; centralizacji, czyli zostały stworzone takie scentralizowane, hierarchiczne struktury od tych najwyższych, od Naczelnej Rady Spółdzielczej poprzez związki dla poszczególnych branż spółdzielczych, związki wojewódzkie, po pojedyncze spółdzielnie na dole; biurokratyzacji, czyli przewagi urzędników nad działaczami z wyboru; monopolizacji – arbitralnie uznano, że pewne dziedziny gospodarki będą zmonopolizowane przez spółdzielnie, np. zaopatrzenie wsi i skup przez gminne spółdzielnie „Samopomoc Chłopska”, handel w miastach przez spółdzielnie spożywców, a kwestia mieszkalnictwa miała być rozwiązana przez spółdzielnie mieszkaniowe. Co ciekawe, aż do 1961 r. spółdzielnie działały na podstawie wspominanej przedwojennej ustawy z roku 1920, oczywiście wielokrotnie zmienianej. Dopiero w 1961 r. uchwalone zostało nowe prawo, ustawa o spółdzielniach i ich związkach, która przetrwała do roku 1982, kiedy przyjęto prawo spółdzielcze, obowiązujące do dzisiaj, chociaż oczywiście wielokrotnie nowelizowane.

Pod koniec PRL, w roku 1987 w Polsce było około 15 tysięcy spółdzielni. Zrzeszały ponad 15 milionów członków. Zatrudniały, i to już ogromna liczba, ponad 2 miliony pracowników. Były bardzo poważnym pracodawcą. Nie będę już szczegółowo opowiadał o poszczególnych pionach. Jeśli będą państwo zainteresowani, oczywiście możemy tę prezentację udostępnić. Udział spółdzielni w PKB wynosił wówczas od 10% do 12% – bardzo pokaźna rola. Spółdzielnie miały na przykład 80% punktów sprzedaży, 70% budownictwa mieszkaniowego było realizowane przez spółdzielnie itd., itd. Zatrudnienie, powtarzam, ponad 2 miliony…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Mamy jeszcze 5 minut, Panie Doktorze.)

Słucham?

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: 5 minut mamy, Panie Doktorze.)

Zgadza się.

…Ponad 19% udziału w zatrudnieniu. Spółdzielnie prowadziły też działalność kulturalną, domy kultury, świetlice, kluby, domy wczasowe, sanatoria. 40% ludności było członkami spółdzielni. Ale tu znów widzimy, że członkostwo było często formalne, często ludzie nie zdawali sobie sprawy, że są członkami spółdzielni. Kiedyś wstąpili… Jak na wsi mi kiedyś powiedziano: zapisałem się do spółdzielni, do GS, żeby móc kupić worek cementu. Tak bywało. Naukowcy często pytają, czy to rzeczywiście była spółdzielczość o tych bardzo wymownych liczbach, czy też była to jakaś inna forma. Niektórzy mówią, że była to quasi- czy pseudospółdzielczość. No i to niestety zaciążyło na współczesnym obrazie spółdzielczości.

Po zmianach 1989 r. spółdzielczość zaczęła budzić często niedobre skojarzenia; tu już była o tym mowa. Spółdzielczość traktowano jako pozostałość po poprzednim systemie. Członkowie utracili zaufanie do spółdzielni. Wiele spółdzielni zbankrutowało, wyprzedano majątek. Przyczyniła się jeszcze do kryzysu spółdzielczości ustawa z 20 stycznia 1990 r., nazywana specustawą. Zostały zlikwidowane pośrednie struktury spółdzielcze poza Naczelną Radą Spółdzielczą. Do tej pory spółdzielczość cierpi na brak nowoczesnego, stabilnego prawa spółdzielczego. To wszystko spowodowało, że liczba spółdzielni spadła o około 50%, zatrudnienie – o około 60%. Spadek udziału w PKB – do niespełna 1%, może chwilami 1,2%, przypominam: z 12% pod koniec PRL. Ale nie można powiedzieć, że było wyłącznie dramatycznie. Zwłaszcza już w XXI w. czy po wejściu Polski do Unii Europejskiej nastąpiły pewne pozytywne zmiany. Skonsolidowały się banki spółdzielcze; prawda, że to było na nich wymuszone. Spółdzielczość mleczarska skonsolidowała się, osiągnęła europejskie standardy. Powstały nowe branże spółdzielcze, jak SKOK, które odniosły wówczas duży sukces. Zaczęły powstawać spółdzielnie socjalne, spółdzielcze grupy producentów rolnych. Można tu dodać jeszcze, że ostatnio młodzież coraz bardziej interesuje się spółdzielniami, tworząc takie alternatywne formy, jak tzw. kooperatywy spożywcze. Ustabilizowały się organizacje spółdzielcze takie jak Krajowa Rada Spółdzielcza czy spółdzielcze związki rewizyjne.

Według ostatnich danych Krajowej Rady Spółdzielczej obecnie mamy w Polsce ponad 9 tysięcy spółdzielni i nieco ponad 8 milionów członków. Są to zarówno tradycyjne branże spółdzielcze, jak i nowe. Proszę zwrócić uwagę: jest 450 spółdzielczych grup producentów rolnych, spółdzielni socjalnych według danych z bazy danych Krajowej Rady Spółdzielczej jest w 2015 r. trochę mniej, niż pan minister mówił, bo 968. Tutaj można zobaczyć, jak to wygląda w poszczególnych pionach, jeśli chodzi o dane z roku 2014 – jest 9 tysięcy 500 spółdzielni, z czego ponad 1/3 to są spółdzielnie mieszkaniowe; jest to największy potencjał spółdzielczy w Polsce. Następne, jeśli chodzi o liczbę, są grupy samopomocy chłopskiej, spółdzielnie socjalne itd., kolejnych jest coraz mniej. Jeśli chodzi o liczbę członków, to ponad połowa z 8 milionów członków spółdzielni to są członkowie spółdzielni mieszkaniowych, na trzecim miejscu są członkowie SKOK z ponad 2 milionami członków w 2014 r., potem członkowie banków spółdzielczych; następnych jest już dużo mniej.

Jaki jest potencjał społeczny spółdzielczości? Liczba członków, jak już mówiłem, to 8 milionów, a 300 tysięcy osób jest zatrudnionych, z tym że spółdzielczość jest szczególnym pracodawcą, przyjaznym, jak tu już była mowa. Zatrudnia się tam dużo więcej kobiet niż w całej gospodarce narodowej; 62% zatrudnionych w spółdzielniach to są kobiety, podczas gdy w gospodarce narodowej jest ich tylko 49%. Zatrudnionych osób niepełnosprawnych jest aż 11%, i to nie tylko w spółdzielniach inwalidów. Osoby w wieku produkcyjnym niemobilnym stanowią 52%.

Spółdzielczość w dalszym ciągu prowadzi działalność kulturalną. W wielu miejscach placówki spółdzielcze są jedyną placówką społeczno-kulturalną. Według naszych badań sprzed kilku lat, z 2011 r., prawie 1/3 wszystkich spółdzielni prowadziła działalność kulturalną; wydatkowały one wówczas na to 167 milionów zł. Prowadziły place zabaw, obiekty sportowe, domy kultury itd.

Potencjał ekonomiczny spółdzielczości to jest 211 miliardów zł – taki jest łączny majątek wszystkich spółdzielni. Roczne przychody za 2014 r… Podaję, proszę państwa, dane, które otrzymaliśmy od GUS; prowadzimy od kilku lat współpracę z GUS w badaniach sektora spółdzielczego. dzięki czemu uzyskaliśmy dane, które normalnie nie są dostępne. A więc majątek to 211 miliardów, przychody – 70 miliardów, koszty – 68 miliardów, stopa zysku spółdzielni – 2,9%. Spółdzielnie mają duży udział w tworzeniu budżetu państwa; łączny podatek dochodowy wyniósł 564 miliony zł, tyle zostało wpłacone przez spółdzielnie, z czego większa część, 232 miliony, przez banki spółdzielcze i przez spółdzielnie mieszkaniowe – 178 milionów.

Na tym slajdzie pokazano jeszcze potencjał ekonomiczny spółdzielni. Widać, że ponad 50%… Aktywa wszystkich spółdzielni to 211 miliardów. Z tego 57% tworzą banki spółdzielcze, 33% – spółdzielnie mieszkaniowe, 5% – SKOK. Teraz potencjał ekonomiczny rozumiany jako przychody spółdzielni – ogółem to ponad 70 miliardów, z czego spółdzielnie mleczarskie tworzą prawie 20 miliardów, spółdzielnie mieszkaniowe nieco mniej, dalej banki spółdzielcze i Społem.

Proszę państwa, ostatni już slajd – nieco tylko przekroczyłem czas – dotyczący spółdzielczości polskiej na tle spółdzielczości europejskiej. O tej europejskiej wkrótce będzie mówił pan Klaus Niederländer, a teraz chodzi o to, jak wygląda sytuacja polskiej spółdzielczości. Otóż mamy bardzo stabilne miejsce, pomiędzy czwartym a szóstym. Jeśli chodzi o liczbę spółdzielni, to Polska jest za Włochami, Turcją, Francją i Hiszpanią – a potem długo, długo nic. W Hiszpanii jest ponad 20 tysięcy spółdzielni, w Polsce – 9 tysięcy. W każdym razie zajmujemy piąte miejsce. Jeśli chodzi o liczbę członków spółdzielni, to naszymi 8 milionami członków jesteśmy na szóstym miejscu, zaraz za takimi krajami jak Włochy, Wielka Brytania, Holandia, Niemcy, Francja. Z kolei jeśli chodzi o zatrudnienie, to z 300 tysiącami naszych pracowników spółdzielni jesteśmy na czwartym miejscu. Niestety, potencjał gospodarczy naszych spółdzielni jest dużo słabszy niż potencjał największych spółdzielni zachodnich. No, ale może uda nam się je chociaż trochę dogonić w przyszłości. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękujemy bardzo.

Chciałbym powiedzieć, że ta prezentacja w całości, jak wszystkie inne materiały, będzie na stronie Komisji Gospodarki Narodowej i Innowacyjności, więc ten, kto zechce, będzie mógł z tego swobodnie korzystać.

Widzimy, jaki ogromny jest dorobek spółdzielni. My w Wielkopolsce wiemy, że to był potężny oręż w najdłuższej wojnie nowoczesnej Europy, którą wygraliśmy. To dzięki bankom spółdzielczym, dzięki spółdzielniom ludowym, dzięki spółdzielniom rolniczym obroniliśmy polskość. Później oczywiście losy spółdzielczości były skomplikowane, ale dzisiaj widzimy, że wciąż dysponuje ona ogromnym potencjałem i jest zdolna do podejmowania nowych wyzwań w nowych obszarach.

Teraz jest czas na to, ażeby przyjrzeć się pewnym nowym formom spółdzielczości, poprosiłbym więc pana Cezarego Miżejewskiego, prezesa Zarządu Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych, o krótką prezentację. Jak rozumiem, uzupełni to, co już szeroko omówił tutaj pan minister Krzysztof Michałkiewicz. Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych Cezary Miżejewski:

Dziękuję bardzo.

Nazywam się Miżejewski, kieruję Związkiem Rewizyjnym Spółdzielni Socjalnych. Sam jestem spółdzielcą, członkiem Spółdzielni Socjalnej „Opoka” w Kluczach, która w 2014 zdobyła nagrodę w kategorii „Przedsiębiorstwo Społeczne Roku”. Notabene moja dotychczasowa prezeska Agnieszka Ścigaj, obecnie posłanka, jest też przewodniczącą zespołu poselskiego do spraw przedsiębiorczości społecznej, co stanowi ważny element pracy parlamentarnej.

Nasza spółdzielczość socjalna oczywiście nie aspiruje do bycia jakąś potęgą na rynku, z olbrzymim szacunkiem patrzymy na prawdziwych potentatów spółdzielczych, takich jak mleczarski, rolniczy, jak spółdzielnie spożywców czy naszą siostrzaną spółdzielczość pracy. My nie mamy takich aspiracji. Oceniamy, że z liczby 1300 zarejestrowanych spółdzielni funkcjonuje 900–950, tak przynajmniej by wynikało z badań, w których uczestniczyliśmy w zeszłym roku. No, jedni powstają, inni upadają – takie jest życie. Niestety, tak jest. Żyjemy w nieprzyjaznym otoczeniu, które się nazywa „rynek”, w związku z tym nie wszyscy u nas przetrwają.

Ponieważ my powstaliśmy jako zupełnie nowa branża, nowa formuła… Przypomnę, że spółdzielnia socjalna jest przedsiębiorstwem spółdzielczym, a jednocześnie ma cechy organizacji pozarządowych. Po raz pierwszy pojawiliśmy się 2005 r., jeszcze przed ustawą. Dzięki temu nie mieliśmy też zahamowań, które trochę odnosiły się do starych spółdzielni. Bo kiedy po raz pierwszy przyszliśmy do Ministerstwa Finansów, powiedziano nam: „Po co się zajmujecie spółdzielniami? Przecież to jest relikt PRL”. Ale nie mieliśmy tutaj, jak mówię, żadnych problemów, więc poszliśmy dalej. I cały czas nam wmawiano, wbijano do głowy tezę o wyższości formy kapitałowej nad formą osobową. Jeśli mówimy o problemach, na które napotykamy – nie chcę już teraz wspominać o różnych szczegółach, bo pan minister Michałkiewicz rzeczywiście bardzo wnikliwie to omówił – to ta kwestia jest chyba jedną z najważniejszych. Chodzi o spychanie spółdzielczości, w tym przypadku akurat spółdzielczości socjalnej, i traktowania jej jako gorszego przedsiębiorcy na rynku. Dzięki temu, że jest Europejski Fundusz Społeczny i że jesteśmy w strukturach Unii Europejskiej, możemy myśleć o jakichś środkach pożyczkowych, bo tak naprawdę żaden bank, żadna instytucja finansowa nie była zainteresowana taką formą gospodarowania. A nie jesteśmy już jakąś słabą dziedziną. Oczywiście ponosiliśmy duże straty, bo… Idea spółdzielni socjalnych powstała w tym celu, żeby tworzyć przedsiębiorców społecznych z ludzi, którzy często by nie podjęli żadnej aktywności zawodowej. W wielu miejscach to się udało. Wczoraj miałem okazję widzieć spółdzielnię „Aktywni” przy olbrzymim koncernie Saint-Gobain; osoby niepełnosprawne wychodzące z warsztatów terapii zajęciowej są tam pełnosprawnymi pracownikami i tworzą teraz, budują przedszkole dla pracowników Saint-Gobain. Z kolei spółdzielnia „Razem dla Sukcesu” w Kramsku, utworzona wspólnie z samorządem, świadczy usługi opiekuńcze itd. Mógłbym takie przypadki wymieniać i wymieniać. Moja firma, moja spółdzielnia miała 1,5 miliona obrotu, a więc nie jest to już jakaś firemeczka, ale nie jest to też żaden gigant. Ale my świadomie przyjęliśmy założenie, że budujemy mikroprzedsiębiorstwa dla działalności lokalnej. A więc to byłaby kwestia, powiedziałbym, równego traktowania w państwie.

Druga sprawa to oczywiście wątek edukacyjny, o którym tu wielokrotnie mówiliśmy. No, trudno zbudować spółdzielnie socjalne czy w ogóle spółdzielnie w kraju, w którym przez 45 lat nas upaństwawiano, a w 26 lat sprywatyzowano. Dlaczego więc oczekujemy nagle, że wszyscy staniemy się społeczni i kooperatywni? Tego musimy nauczyć się w szkołach – od tego musimy zacząć. Nie tego, jak grać na giełdzie w podstawach przedsiębiorczości, tylko tego, jak wspólnie się organizować, niezależnie od tego, jaką aktywność życiową będziemy podejmować dalej. Bardzo uważnie przyglądamy się nowym formułom spółdzielczości. Między innymi chcemy, aby już… Blisko 20% naszych spółdzielni to są usługi społeczne. Uważamy, że współpraca z samorządem lokalnym w zakresie rozwoju usług użyteczności publicznej to jest nasza przyszłość. To znaczy musimy budować małe, lokalne firmy, realizujące coś, co danej wspólnocie samorządowej jest potrzebne. Poza tym patrzymy też na zrównoważony rozwój. Będzie pewnie mowa o energii odnawialnej… No, to jest coś, czemu trzeba by się przyglądać. Szkoda, że przedstawiciel Ministerstwa Rozwoju już wyszedł, bo przypomniałem sobie nasze próby znalezienia rozwiązań dotyczących segregacji śmieci dla spółdzielni socjalnych, kiedy to zostaliśmy odesłani z kwitkiem, że tak to delikatnie nazwę. Zostaliśmy, że tak powiem, zepchnięci do rogu. Myślę, że przed nami jest jeszcze wiele rzeczy, które musimy rozwiązać. To, że mamy tu wsparcie z FS na reintegrację zawodową, społeczną, to fajnie; oczywiście to będzie jeszcze długi proces. Jest ileś tysięcy ludzi, którzy dzięki nowej formule spółdzielczości znalazło miejsce pracy i stało się przedsiębiorcami społecznymi, tak samo dobrymi jak piekarz czy ślusarz. Ci ludzie jakby odzyskali swoją godność zawodową, odzyskali też miejsce pracy, które jest ich własnym miejscem pracy, zwracam uwagę.

Bardzo mocno eksponujemy wartości spółdzielcze. To nie jest przypadkowe, że zajęliśmy się spółdzielniami. Zajęliśmy się nimi, ponieważ ich wartości niosą ze sobą określoną treść. Ja nazywam to solidarnością zamiast wyzysku; coraz częściej i coraz bardziej jest to widoczne. Chcielibyśmy jednak, żeby państwo traktowało nas na równi z innymi sektorami gospodarczymi. Dlaczego w Polsce akurat akumulacja kapitału na cele rozwoju, na cele tworzenia nowych miejsc pracy, nie jest preferowana? Dlaczego traktowani jesteśmy, mimo że jesteśmy spółdzielcami, mimo że wchodzimy w różnego rodzaju wewnętrzne interakcje i kierujemy nasze nadwyżki na rozwój gospodarczy, jak każdy inny komercyjny przedsiębiorca? Te rzeczy można by było mnożyć, ale ja nie chcę się skarżyć, bo mi się wydaje, że i tak w obecnych warunkach – zresztą także dzięki bardzo życzliwej postawie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – jakoś idziemy do przodu. I liczymy na to, że z tego naszego blisko tysiąca spółdzielni w 2020 r. zrobi się nas dwa razy więcej, ale bazujących właśnie na społecznościach lokalnych. My nie budujemy spółdzielni Mondragón, nie zatrudniamy 60 tysięcy ludzi. My chcemy mieć dużo małych, lokalnych spółdzielni socjalnych, zatrudniających ludzi z tej samej miejscowości po to, żeby oni nie wyjeżdżali za granicę i nie szukali tam swojego miejsca w życiu, tylko tu zostali, czego sobie i wszystkim życzę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękujemy bardzo.

Panie Ministrze, można powiedzieć, że spółdzielczość socjalna jest przykładem – coś podobnego znajdziecie państwo w tym opracowaniu, być może jeszcze o tym usłyszymy – że wtedy, kiedy państwo trwale wspiera rozwój jakiegoś segmentu spółdzielczości, to on naprawdę jest w stanie dynamicznie się rozwijać. To jest bardzo dobry, pozytywny przykład. Tyle tylko, że państwo w spółdzielniach socjalnych cieszycie się takim trwałym systemem wsparcia. Pierwsza ustawa to bodajże 1995 r., prawda, Panie Ministrze? Potem z roku 2006 i dalsze… Różne były rządy, różne były koncepcje, ale dla spółdzielczości socjalnej było miejsce i był dobry program. I wydaje mi się… Wyciągajmy z tego lekcję i weźmy też pod uwagę inne branże, które mogłyby się rozwijać. Niewątpliwie jakimś fenomenem jest, że w Polsce na taką skalę rozwinęły się spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe. Ucieszyły mnie słowa ministra, przedstawiciela Ministerstwa Rozwoju, który powiedział, że te ograniczenia, które były nakładane, w gruncie rzeczy, powtórzę, nie są zwrócone przeciwko tym kasom, tylko są ważne dla ich spokojnego, dobrego i bezpiecznego rozwoju.

Bardzo proszę pana Rafała Matusiaka, prezesa Zarządu Kasy Krajowej SKOK, o wypowiedź, niestety, tak jak się umawialiśmy, tylko kilkuminutową. Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Rafał Matusiak:

Bardzo dziękuję, Panie Senatorze.

Szanowni Państwo, dziękuję za zaproszenie.

Pozwolę sobie zacząć od tego, że odniosę się do pierwszej części wypowiedzi pana senatora co do wsparcia państwa i roli, jaką ma do odegrania dobre prawo dla rozwoju spółdzielni w naszym kraju. Podpisuję się pod tym obiema rękami, absolutnie. Co do drugiej części – no, tutaj pozwoliłbym sobie na lekką polemikę. Oczywiście należy dążyć do tego, żeby prawo było zmieniane i aby było coraz lepsze, ale trzeba też zwracać uwagę na to, w jaki sposób jest ono wprowadzane i jak często te zmiany są wprowadzane. W przypadku spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych moim zdaniem trochę zabrakło tutaj trochę namysłu nad pewną logiką zdarzeń i ułożeniem ich w czasie, a zbyt częste zmienianie chociażby przepisów w zakresie szczególnych zasad rachunkowości w SKOK doprowadziło do tego, że mieliśmy kilka trudnych sytuacji.

Ale wrócę do kwestii, o których tutaj rozmawiamy. Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że taka dyskusja się toczy. Takiej dyskusji w przeszłości bardzo brakowało. Podobnie brakuje, jak myślę, do dzisiaj – ale dzięki takim spotkaniom to się zmieni, mam nadzieję – pewnej spójnej wizji tego, jak wykorzystać potencjał drzemiący w spółdzielniach dla dobra całego kraju. Ja reprezentuję sektor spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Są to odpowiedniki unii kredytowych, które działają w 105 krajach całego świata. Mamy tutaj do czynienia z 57 tysiącami unii kredytowych, które świadczą swoje usługi 217 milionom członków. Taki jest potencjał tego systemu w skali całego świata, a my jesteśmy jedną jego częścią na terenie krajów europejskich, nie Unii Europejskiej, ale Europy rozumianej geograficznie. Takich unii kredytowych mamy ponad 2300; świadczą one swoje usługi 8 milionom członków. A więc nie jest to forma działalności, która byłaby charakterystyczna tylko dla naszego kraju, unie kredytowe cieszą się dużą popularnością na całym świecie.

Członkostwo w unii kredytowej ma pewien szczególny charakter, ponieważ jest warunkiem koniecznym do tego, aby korzystać z usług świadczonych przez kasy, a więc takich bardzo podstawowych usług finansowych. My obsługujemy wyłącznie naszych członków. Na tej bazie właśnie powstaje tak silna więź pomiędzy spółdzielcami, że pozwoliła ona przetrwać polskim kasom bezprecedensowy atak polityczny, jaki miał miejsce wiosną ubiegłego roku. Można w zasadzie powiedzieć, że przeszliśmy swoisty stress test, tyle że nie w Excelu czy na kartce papieru, ale w warunkach naturalnych. A to, że SKOK nadal funkcjonują i nadal zrzeszają ponad 2 miliony osób, to tylko dowód na efektywność i elastyczność spółdzielczej formy prowadzenia działalności gospodarczej również w tym obszarze, w którym zajmujemy na polskim rynku usług finansowych miejsce obok naszych starszych i większych kolegów, czyli banków spółdzielczych.

Regulacje i wymogi nadzorcze, które są stawiane kasom, jak również bankom spółdzielczym – na ten sektor też należy zwrócić uwagę, bo on również przechodzi dość daleko idące zmiany i wiele niełatwych sytuacji tam się pojawia – w mojej opinii są dalekie od ideału. Są dalekie od ideału, ponieważ tak naprawdę są nieadekwatne i nieproporcjonalne do specyfiki działalności prowadzonej w tych dwóch sektorach, a więc w obrębie SKOK i banków spółdzielczych. W przypadku SKOK te niedoskonałości w pełni zostały obnażone przez 3 lata stosowania w praktyce nowej ustawy – w połączeniu z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z lipca ubiegłego roku – i myślę, że jest najlepszy czas na to, aby przystąpić do zmiany tych przepisów i po prostu je naprawić. Wspominam o tym, ponieważ dla budowania właściwych i dobrych perspektyw rozwoju spółdzielczości w Polsce, dla budowania warunków, w których spółdzielnie będą mogły zająć należne im miejsce, potrzebne jest przede wszystkim dobre, ale i stabilne prawo. A więc nie takie prawo, które co chwilę jest zmieniane, poprawiane, sztukowane, tylko takie, które zostanie opracowane w sposób przemyślany raz, a dobrze. I to na pewno się przyczyni do tego, że wszystkim spółdzielniom w Polsce, nie tylko tym działającym w sektorze finansowym, będzie się funkcjonowało lepiej.

Przykłady, jakiego rodzaju mogą to być działania, możemy znaleźć chociażby w Wielkiej Brytanii czy w Irlandii. Te kraje reformują swoje systemy spółdzielczości finansowej w kierunku zwiększania ich znaczenia na rynku. Szczególnie po tym kryzysie, wywołanym przez duże banki korporacyjne, w latach 2008–2009 to właśnie spółdzielczość okazała się w sektorze finansowym strukturą najbardziej odporną na zawirowania na rynku finansowym. I na przykład w Stanach Zjednoczonych mieliśmy do czynienia z takim zjawiskiem, które zostało nazwane Bank Transfer Day; ten ruch w zasadzie został animowany poprzez Facebooka. Dzięki niemu wiele osób zawiedzionych tym, co się wydarzyło w sektorze bankowym, przeniosło swoje rachunki i swoje oszczędności właśnie do unii kredytowych, upatrując w nich bardziej stabilnego miejsca do przechowywania swoich środków.

Dlaczego spółdzielcze kasy, jak również banki spółdzielcze są potrzebne w naszym kraju i dlaczego należy je rozwijać? Przede wszystkim z uwagi na ważne funkcje społeczne realizowane w formule instytucji, która w przypadku SKOK zupełnie nie jest nastawiona na zysk. Za SKOK nie stoi grupa akcjonariuszy, których głównym przedmiotem zainteresowania jest maksymalizowanie swoich zysków. My jesteśmy zainteresowani tym, aby dostarczyć usługi finansowe, na godziwych warunkach, możliwie jak najszerszej grupie społecznej, również tej, która znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. I ten element powinien znajdować odzwierciedlenie również w regulacjach, które nas obowiązują. Skoro wyciągamy rękę do osób, dla których bez nas jedyną alternatywą jest lichwa, to wydaje się, że jest to wystarczający argument za tym, aby stworzyć dogodne warunki do rozwoju tego rodzaju działalności. Ona dociera nie tylko do dużych skupisk ludzkich, nie tylko do dużych miast, ale również do małych miast i miasteczek, w których często SKOK lub banki spółdzielcze są jedyną instytucją finansową, z jaką ludzie mają okazję się spotkać.

Spółdzielczość finansowa przyczynia się również do dywersyfikacji źródeł pieniądza konsumentów oraz różnorodności usług finansowych. Kasy cechują się wysokim poziomem zaufania w społeczeństwie. Jednak wracam tutaj jeszcze raz do pewnej kwestii fundamentalnej. Otóż przyszłość zarówno banków spółdzielczych, jak i spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych jest mocno uzależniona od tego, w oparciu o jakie ramy prawne, zarówno jeżeli chodzi o ich jakość, jak i stabilność w czasie, będziemy musieli funkcjonować. Jeżeli my w tym obszarze możemy liczyć na to, że staniemy się elementem dobrej zmiany, to na pewno te instytucje pokażą, na co je stać, odbudują swoje miejsce na rynku usług finansowych. W mojej opinii jest to tym bardziej ważne, że zarówno banki spółdzielcze, jak i SKOK są całkowicie polskimi instytucjami. Nie mamy tutaj do czynienia z instytucjami, które reprezentują kapitał zagraniczny i które generowane w Polsce zyski transferują do swoich macierzystych jednostek, znajdujących się poza naszym krajem.

Podsumowując, powiem, że spółdzielczość finansowa ma niewątpliwie do odegrania wielką i ważną rolę w polskiej gospodarce, jednak aby do tego doszło – jeszcze raz chciałbym się podpisać pod wypowiedzią pana senatora – potrzebne jest jednak dobre prawo, dostosowane do specyfiki naszej działalności. Wtedy na pewno będziemy w stanie pełniej i lepiej wykorzystać ten potencjał, który w polskich spółdzielniach, różnego rodzaju spółdzielniach, jest ukryty. Dziękuję bardzo za uwagę. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję bardzo.

Proszę państwa, rzeczywiście może być tak, że dzisiejsze spotkanie będzie jakimś momentem zwrotnym. Bardzo bym chciał, żeby zamknąć rozdział, w którym inni układali spółdzielcom warunki działania, a otworzyć nowy, kiedy to w interesie rozwoju spółdzielcy zaczną sami artykułować propozycje i przekuwać na przepisy. Ale nim do tego podejdziemy bardziej poważnie, to jeszcze jeden element; u nas to, niestety, jeszcze rodzaj ciekawostki, a na Zachodzie to już jest potężny ruch. W komisji gospodarki bardzo poważnie zastanawiamy się nad przyszłością polskiej energetyki i stosunkiem do odnawialnych źródeł energii, warunków ich rozwoju. W związku z tym chciałbym państwu zaproponować wysłuchanie wypowiedzi pana Arnolda Rabiegi z zarządu spółdzielni „Nasza Energia” z Zamościa, spółdzielni energetycznej właśnie.

Bardzo proszę, Panie Arnoldzie, o pokazanie tej jaskółki; miejmy nadzieję, że to jest ta, która czyni wiosnę. Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Spółdzielni „Nasza Energia” Arnold Rabiega:

Dzień dobry. Witam państwa serdecznie.

Nazywam się Arnold Rabiega. Jestem współzałożycielem i pełnomocnikiem zarządu pierwszej spółdzielni energetycznej w Polsce. Mam nadzieję, że rzeczywiście narodzi się jakiś nowy sektor spółdzielczości, który wejdzie szerokim frontem, ale wcale nie musi się tak zdarzyć.

Pozwoliłem sobie przygotować prezentację, żeby móc lepiej opisać, na czym polega idea naszej spółdzielni i na czym polega spółdzielczość energetyczna w naszym wydaniu. To nie oznacza, że jest to jedyny model, który moglibyśmy w ten sposób realizować, ponieważ spółdzielczość energetyczna ma wiele twarzy i wiele różnych modeli można by wdrażać.

Spółdzielnia powstała w połowie 2014 r. z inicjatywy dwóch firm prywatnych, a także 4 gmin z powiatu zamojskiego. Tutaj, na tej mapce, którą państwo widzą przed sobą, są zaznaczone te 4 gminy. Jak widzimy, one sąsiadują ze sobą. Całe przedsięwzięcie czy cały projekt realizowany jest pod patronatami honorowymi resortów, które są tym zainteresowane, a także marszałka województwa lubelskiego. Cała idea polega na tym, aby te 4 gminy zostały wyposażone w autonomiczny system zasilania w energię elektryczną opartą o odnawialne źródło energii, głównie biogazowe. Ta idea wiąże się z tym, że zasilanie odbiorców terenowych w energię elektryczną jest dla dużych koncernów działalnością, można powiedzieć, deficytową, a dzisiaj istnieją już techniczne możliwości tego, żeby takie tereny wiejskie mogły być samowystarczalne energetycznie, żeby mogły same produkować paliwo, które będzie wykorzystywane do produkcji energii elektrycznej i mogły same tę energię konsumować, niekoniecznie transportując ją na setki kilometrów, tak jak dzieje się to dzisiaj.

Tutaj są przedstawione tak zwane węzły energetyczne, jak to nazywamy; są to 3 jednostki wytwórcze scalone mikrosiecią dystrybucyjną. I one miałyby zasilać w energię elektryczną i cieplną członków spółdzielni, którymi są między innymi gminy, a także przedsiębiorstwa prywatne z tego terenu czy osoby indywidualne. Korzyści, które daje taki model lokalnej energetyki – miejmy nadzieję, rozwijający się właśnie w formie spółdzielczej, jak to się dzieje na Zachodzie – to są niższe koszty zaopatrzenia w energię elektryczną dla gmin i odbiorców indywidualnych, co wynika z tego, że ta energia nie wymaga transportowania na dalekie odległości. Faktem jest, że wytworzenie jednostki energii elektrycznej w odnawialnym źródle jest nieco droższe niż wytworzenie tej samej jednostki energii w źródle scentralizowanym, jednak oszczędności, jakie generuje zmniejszenie odległości w przypadku dystrybucji, sprawiają, że finalny koszt dla odbiorcy jest niższy. Dodatkowo mielibyśmy do czynienia z wyższymi standardami zasilania i bezpieczeństwa energetycznego na obszarze wschodniej Polski, zwłaszcza tej terenowej. Stan sieci dystrybucyjnych często pozostawia wiele do życzenia, a co za tym idzie, liczba przerw w dostawie energii elektrycznej jest kilkaset razy większa niż chociażby w Niemczech. A to jest poważny problem, zwłaszcza dla gospodarstw, które do swojej działalności potrzebują tej energii w znacznych ilościach. Dodatkowo oznaczałoby to stymulację rolnictwa, nowe miejsca pracy i promocję regionu – to są wszystkie te korzyści, które energetyka lokalna może stworzyć. I można ją budować właśnie w postaci spółdzielni, tak jak dzieje się to na Zachodzie. Uważam, że to ma dużo większy sens niż budowa oderwanych od siebie poszczególnych jednostek wytwarzania energii, należących do poszczególnych przedsiębiorstw, często niemających w ogóle żadnego związku z regionem, w którym to odnawialne źródło powstaje.

Teraz widzimy slajd, który niejako podsumowuje ideę energetyki lokalnej. Garść faktów. Taka ciekawostka: straty związane z przesyłem i dystrybucją energii w Polsce wschodniej – mówię o wschodniej, bo tam działamy, to są tereny Zamojszczyzny – sięgają aż 18%. Oznacza to, że taka duża elektrownia jak „Połaniec” musi pracować tylko na te straty. Można by te straty ograniczyć, gdyby część energii była produkowana i konsumowana na miejscu. No cóż, miejmy nadzieję, że tak się stanie. Obrazują to też ceny energii elektrycznej w ostatnich latach, ceny tej energii wraz z opłatą przesyłową i dystrybucyjną. Jak widzimy, one cały czas wzrastają. W samej strukturze kosztów ciekawe jest to, że koszt energii elektrycznej ciągle spada, a udział kosztów przesyłu i dystrybucji ciągle rośnie. Wobec tego mamy do czynienia z taką paradoksalną sytuacją, że więcej płacimy za sam transport niż za produkt. Produkcja energii elektrycznej, wytwarzanie energii elektrycznej to jest biznes, a energia to jest towar, wobec tego należałoby się zastanowić, jak ograniczyć poszczególne koszty w całym łańcuchu dostaw. No i pierwsze, co nam się rzuca w oczy, to są właśnie koszty związane z dystrybucją tej energii. Energetyka lokalna, lokalne systemy zasilania to jest, można powiedzieć, lek na ten problem. W najbliższych dniach…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Mamy do dyspozycji 2 minuty, tak?)

Już zmierzam ku końcowi.

Otóż w najbliższych dniach pojawi się projekt nowelizujący ustawę o odnawialnych źródłach energii i tam znajdzie się też pojęcie klastrów energetycznych. To jest właśnie idea, która mniej więcej odpowiada temu, czego my staramy się dokonać właśnie tam, na terenach Zamojszczyzny, problem w tym, że ta idea nie przybrała jeszcze konkretnej formy. Ta forma będzie się kształtować w najbliższych latach, jak myślę. I bardzo duże wyzwanie dla sektora spółdzielczego dotyczy tego właśnie, żeby tą formą okazały się właśnie spółdzielnie energetyczne. One się do tego wybitnie nadają, jednak, tak jak wspomniałem, sektor spółdzielczy musi podjąć pewne starania, zdecydować się na pewne działania, jeśli spółdzielnie energetyczne rzeczywiście mają się stać główną formą w przypadku powstawania tych klastrów. Z ich ideą będziemy mieli okazję bliżej się zapoznać w najbliższych dniach, kiedy projekt ustawy ujrzy światło dzienne.

Dziękuję państwu bardzo. Tutaj są moje dane kontaktowe. Gdyby powstały jakieś pytania, to zapraszam do kontaktu. Było mi bardzo miło przez te kilka minut przedstawiać te idee. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękujemy bardzo.

Rzeczywiście jest to też dobry moment na uświadomienie parlamentarzystom, którzy tutaj są, że przy okazji nowelizacji ustawy o OZE warto by tak zadziałać, by dla spółdzielni energetycznych zapaliło się zielone światło.

A w tej chwili poproszę prezesa Krajowej Rady Spółdzielczej, pana Alfreda Domagalskiego, o to, żeby powiedział, przechodząc od szczegółu do ogółu, o prawnych, społecznych, ekonomicznych i politycznych uwarunkowaniach rozwoju spółdzielczości w Polsce. Temat jest potężny, a ja oczywiście, Panie Prezesie, proszę o maksymalną zwięzłość. Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej Alfred Domagalski:

Rozumiem, że to dlatego dostałem aż 20 minut. Dobrze. Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Szanowni Państwo!

Bardzo dziękuję senatorom, przede wszystkim panu senatorowi Augustynowi, za tę inicjatywę, myślę, że ważną i istotną, bowiem ona wpisuje się w bardzo mocno podkreślaną przez większość parlamentarną ideę budowy wspólnot, ideę budowy wspólnoty. Bo czym jest spółdzielnia, jeśli nie wspólnotą? Wspólnotą ludzi, którzy mają określony cel do zrealizowania bądź też jakiś problem do rozwiązania? Wspólnie zawsze łatwiej to zrobić. Jednak nie powiem, że nie podchodzę do tego przedsięwzięcia w trochę zdystansowany sposób, bowiem jak sobie przypomnę minione dwadzieścia kilka lat… Jako spółdzielcy spędziliśmy na różnego rodzaju seminariach, konferencjach, spotkaniach, dyskusjach setki godzin – niestety, praktycznie bezowocnie. W związku z tym… Mamy jednak pewną nadzieję, dlatego że jako spółdzielcy z każdą zmianą rządu, z każdą zmianą polityczną oczekujemy, że nastąpi także pewna zmiana stosunku do sektora spółdzielczego. Ja jestem w trochę trudnej sytuacji, dlatego że przygotowałem swoją prezentację pod takim kątem, żeby trochę, że tak powiem, zaszczepić ludzi spoza spółdzielczości, przekazać szerszy pakiet wiedzy dla tych osób, które podejmują decyzję. Niestety, tak się złożyło, że te osoby musiały się już udać do swoich zajęć, pewnie ważnych. Będę jednak mówił z taką nadzieją, że ten przekaz jakoś dotrze. Materiały, które będą z tej konferencji, spowodują, iż będziemy mówili bardzo konkretnie o tym, co naprawdę trzeba zmienić, żeby spółdzielnie miały lepsze warunki i żeby mogły także lepiej wpisać się w dobrą zmianę, która ma nastąpić. Bo spółdzielnie też mogą być elementem bardzo dobrej zmiany.

Jak wiemy, przez ostatnie dwadzieścia kilka lat, po zmianach ustrojowych, nastąpiła poważna degradacja systemu spółdzielczego. Ona nastąpiła z różnych powodów, ale głównie dlatego, w moim przekonaniu, że władza nie bardzo wiedziała, czym ta spółdzielnia jest, że tak powiem w sposób bardzo ogólny, nic tutaj szczególnego nie dodając. Nie określono także miejsca, roli i znaczenia systemu spółdzielczego w budowie nowej, rynkowej gospodarki. Żebyśmy tak naprawdę uzmysłowili sobie znaczenie i rolę spółdzielni, warto spojrzeć na to, w jakim otoczeniu żyjemy, bo to dyktuje, powoduje, czy te spółdzielnie rzeczywiście są potrzebne. Oczywiście świat się rozwija, ale on się rozwija w sposób bardzo asymetryczny. Najogólniej można powiedzieć tak: są ludzie, którzy mają pracę i pieniądze, ale nie mają czasu, i są tacy, którzy mają mnóstwo czasu, tylko puste portfele – prawda? Takich asymetrii jest w naszym życiu dużo więcej. Budujemy sobie wszyscy świat zdominowany przez komercję, przez materializm, przez egoizm; promowany jest ciągle skrajny indywidualizm. Indywidualizm jest ważny, istotny, ale skrajny jest… No, wszystko, co skrajne, jest szkodliwe. Ogarnięci jesteśmy trochę pewną manią gromadzenia bogactwa. Ciągle jest u nas kult prywatyzacji, apoteoza sektora prywatnego, obojętność wobec dobra wspólnego, co oczywiście przekłada się na warunki życia, klimat, atmosferę, spójność społeczną. Polska jakby wtopiła się w tę strategię ogólnoeuropejską czy ogólnoświatową. Jednak dzisiaj mamy taką sytuację, że 2 miliony ludzi w Polsce nie jest w stanie spłacać w terminie swoich zobowiązań, wynoszących około 43 miliardów zł, i że 1,5 miliona ludzi cierpi na depresję. To właśnie kwestia tych warunków, pośpiechu, stresu, nieradzenia sobie w trudnej rzeczywistości. A te 1,5 miliona osób cierpiących na depresję to jest ni mniej, nie więcej, tylko 6 milionów dniówek, 6 milionów dni pracy. A więc to świadczy o tym, jak wiele tracimy. Ten szybki rozwój, ta dominacja pieniądza nad człowiekiem nie są bezkosztowe. Są straty, ogromne, ogromne społeczne straty. Już czas, żeby zacząć także budować coś, co jest bliżej człowieka, a więc coś, co podporządkowane jest nie tylko generowaniu pieniądza. I takim właśnie elementem czy sposobem jest spółdzielnia. Dzisiaj wielu ludzi nauki uznaje, że spółdzielnia jest ważnym paradygmatem rozwoju społeczno-gospodarczego, że wyczerpują się powoli czynniki wzrostu oparte wyłącznie na konkurencji. Ludzie są tutaj bardzo ważni, a spółdzielnia nam jakby buduje różnorodność na rynku, dywersyfikuje system gospodarczy, upowszechnia własność, zwiększa właśnie partycypację ludzi w procesach gospodarczych, a przez to mamy także większe bezpieczeństwo społeczne i bardziej trwały rozwój. I to jest jedna część spółdzielczości. Druga jej część to jest właśnie wkład w budowę społeczeństwa obywatelskiego, o którym, jak pamiętam, jakieś 7, 8, 9 lat temu mówiło się bardzo głośno, bardzo dobitnie. Mówiło się, że musimy budować to społeczeństwo obywatelskie, ale tak naprawdę pozostało to tylko hasłem, bo nadal zostało nam tylko prawo głosowania. No, oczywiście, także prawo do demonstrowania na ulicy, ale to jest za mało, żebyśmy mieli spójne, demokratyczne społeczeństwo. Trzeba trochę więcej temu poświęcić. I to jest ten odmienny model gospodarowania, który cały czas nie jest rozumiany w naszym państwie.

Kiedyś byłem na takiej sporej konferencji na Śląsku. Jeden z duchownych, który w niej uczestniczył, zabrał głos i powiedział tak: spółdzielnia ma tę ogromną wartość i zaletę, że uczy szanować to, co własne, i rozumienia słowa „nasze”. Wydaje mi się, że te słowa dowodzą dużej mądrości tego starszego już człowieka, związanego z Kościołem, bo to był ksiądz. I jeśli nie weźmiemy pod uwagę właśnie tych elementów, to naprawdę budujemy sobie państwo bardzo, bardzo nieprzyjazne. Oczywiście spółdzielnia przynosi także pewną wartość dodatkową, która nie jest mierzalna, ale która przecież dla spójności społecznej, dla jakości życia ludzi, ma ogromne znaczenie i ogromną wartość.

Nie będę omawiał po kolei wszystkich elementów – ta prezentacja będzie dostępna i myślę, że nie wymaga to wyjaśniania w tym gronie, a czasu mamy stosunkowo niewiele – ale oczywiście po to, żeby spółdzielczość mogła się rozwijać, trzeba spełnić parę warunków. To są te uwarunkowania, które pan senator wymienił…

(Wypowiedź poza mikrofonem)

Aha, jeszcze jedna sprawa. Chodzi o kwestię przywracania wartości w naszym życiu. Coraz głośniej o tym mówimy. Dotychczas byliśmy zaaferowani budową rzeczy materialnych. Budowaliśmy autostrady, fabryki, sieci, wszystko budowaliśmy, ale zapomnieliśmy o relacjach międzyludzkich. Przytoczę tu słowa profesora Szczepańskiego, który mówił właśnie, że najważniejsze w życiu jest to, co się dzieje między ludźmi, i profesora Bartoszewskiego, który z kolei mówił, że każde pokolenie, naród i kraj potrzebuje wartości, bo inaczej to wszystko schodzi gdzieś na margines. No i rzeczywiście jest tak, że łatwiej zbudować autostrady, fabryki niż zbudować przyzwoite społeczeństwo. A spółdzielnia jest właśnie biznesem opartym na wartościach: na samopomocy, samoodpowiedzialności, solidarności, równości, sprawiedliwości. To jest to, co dla wszystkich ludzi wydaje się jest bardzo cenne, bardzo akceptowane, ale w natłoku różnego rodzaju zdarzeń ucieka nam i tego nie dostrzegamy.

A teraz przejdę do tych uwarunkowań. Jest ich kilka, dokładnie to 4, wymienione w tytule i w programie. To są uwarunkowania polityczne, ekonomiczne, społeczne i prawne. Chcę poświęcić im trochę uwagi.

Jeśli chodzi o uwarunkowania polityczne, to jest tak, że część naszego społeczeństwa, naszych elit uważa spółdzielnię za coś, co pozostało po byłym systemie, co było właściwe dla tamtego systemu i co nie mieści się w realiach gospodarki rynkowej, a część uważa, że spółdzielnia to taka sama firma jak każda inna. Otóż ani jedni, ani drudzy nie mają racji, ale nie chcą się jakby nad tym głębiej zastanowić. Przede wszystkim mamy w kraju ponad 300 spółdzielni, które liczą sobie co najmniej 100 lat. Mamy też takie, które przekroczyły już 150 lat, a więc nie mogły nie funkcjonować w gospodarce rynkowej. Na świecie mamy prawie 1 miliard członków w spółdzielniach, a spółdzielnie dają 100 milionów miejsc pracy. To jest ogromna struktura. Tak naprawdę jest to drugi – po ruchach religijnych – wielki ruch społeczno-zawodowy. No i oczywiście spółdzielnia… Nie można stawiać równości między spółdzielnią a spółką kapitałową, bo przecież inny jest tu cel działania, prawda? W przypadku spółki to jest generowanie zysku, maksymalizowanie zysku, największy zwrot z kapitału, a więc chodzi o kapitał finansowy. W przypadku spółdzielni ludzie zbierają się po to, żeby razem rozwiązywać swoje problemy, bo razem jest im łatwiej. Jest to właśnie formuła wspólnotowego radzenia sobie w trudnych czasach. Jednak ten brak zrozumienia dla istoty spółdzielczego modelu nadal występuje; to zresztą było tutaj widoczne w wypowiedziach przedstawicieli resortów. Ja tego bardzo uważnie słuchałem. Owszem, to były bardzo przychylne, przyjazne słowa wobec spółdzielczości, ale nic z nich specjalnie nie wynikało.

Bariery ekonomiczne. No, tutaj jest sporo mitów, stereotypów na ten temat; mówi się, że ten system jest nieefektywny. Ja powiem tak: amerykańska uczona Elinor Ostrom przeprowadziła badania, za które zresztą otrzymała nagrodę Nobla, udowadniając, że w dłuższym okresie spółdzielnia może być bardziej efektywna niż spółka, dlatego że ta zbiorowa mądrość… Takie podejmowanie decyzji przynosi mniej ryzyka, a decyzje są bardziej trafne. Może są trochę odwleczone w czasie, ale bardziej trafne. Po kilku latach kryzysu Organizacja Narodów Zjednoczonych zleciła badania nad tym, jak się zachowały spółdzielnie w stosunku do spółek handlowych, głównie spółek kapitałowych. Przeprowadzono badania w 2190 spółdzielniach w 81 krajach. W przypadku większości wskaźników spółdzielnie wypadły lepiej niż spółki kapitałowe. W jednym wypadły gorzej – mianowicie zanotowały większy spadek zysków niż spółki kapitałowe. Co to oznacza? To oznacza, że spółdzielnie bardziej sprawiedliwie rozłożyły koszty kryzysu, a spółki przełożyły koszty kryzysu głównie na pracowników i na konsumentów. Taka tutaj jest różnica. Oczywiście my znamy w kraju bardzo dużo dobrych przykładów znakomitego funkcjonowania spółdzielni, radzących sobie doskonale na rynku. Można całe branże wymieniać, chociażby spółdzielczość mleczarską, finansową czy mieszkaniową – pomimo wielu uwag do tej spółdzielczości. A więc to jest to, co jest bardzo, bardzo istotne, ale co mylnie funkcjonuje w opinii społecznej.

Oczywiście są bariery społeczne, ale po to, żebyśmy te bariery społeczne przezwyciężali, to musi nas być więcej, sami spółdzielcy nie wystarczą. Musi być dobry klimat polityczny, a z ust polityków musi płynąć pewien przekaz: ludzie, możecie wspólnie coś zrobić, możecie sobie pomóc, państwo wszystkiego nie załatwi. Co do dzieci w szkołach – bardzo uważnie słuchałem tutaj pani minister i akceptuję jej wypowiedź, ale powiem tak: przez długi okres zabiegaliśmy o to, żeby ministerstwo edukacji zaakceptowało wzorcowy statut dla spółdzielni uczniowskiej, no i nie udało się tego zrobić, bo prawnicy przygotowali kilka stron argumentów na to, że nie można tego zrobić w tym systemie prawnym. Nie wiem, co stoi na przeszkodzie. Spółdzielnie uczniowskie funkcjonują, mamy ich około 5 tysięcy – prawda? I chcielibyśmy, żeby one właśnie funkcjonowały za pełną aprobatą, pełną zgodą ministerstwa edukacji. Niestety, tego nie można zrobić.

Oczywiście musimy zachować członkowski charakter spółdzielni. Naśladownictwo… Było tu widać porównywanie spółdzielni do spółek prawa handlowego, ale im bliżej spółdzielnia będzie spółki prawa handlowego, tym gorzej dla spółdzielni. Po prostu w spółdzielni jest zupełnie odmienny sposób gospodarowania, to oddzielny model. Na to zresztą też jest sporo argumentów.

No i bariery prawne. Nasze prawo powinno uznać specyfikę spółdzielczą, spółdzielczy model. Tak naprawdę sprowadza się to do akceptacji międzynarodowych zasad spółdzielczych. One są zaakceptowane i uznane przez wszystkie międzynarodowe organizacje, do których Polska należy, a więc i Międzynarodową Organizację Pracy, i Organizację Narodów Zjednoczonych, i Komisję Europejską. W Polsce jakoś trudno przekonać nasze elity do tego, żeby podpisano się także w formie prawnej pod międzynarodowymi zasadami. I oczywiście trzeba usunąć asymetrię, która jest dzisiaj. Już nie mówimy o korzystniejszych warunkach, tylko o tym, żebyśmy nie byli traktowani gorzej. Spółdzielnie mają gorzej na przykład w sprawach społecznych – nie są reprezentowane, spółdzielczość nie jest reprezentowana w Radzie Dialogu Społecznego. Z jakich powodów? Nie wiem, chyba tylko z takich, że może organizacje pracodawców nie życzyły sobie mieć jeszcze kogoś obok siebie. No, słuchajcie – to, że prawie 10 tysięcy podmiotów i 8 milionów członków spółdzielni nie uczestniczy w dialogu społecznym, jest naprawdę trudne do zrozumienia. Prawda? Trudne bardzo.

Sprawy podatkowe. Spółdzielnie osób prawnych są niestety traktowane w sprawach podatkowych gorzej niż spółki osób prawnych, bo tam dywidenda jest zwolniona z opodatkowania, a w spółdzielniach – niestety nie. Wszędzie jest jeden podatek od podmiotów gospodarczych, ale spółdzielnie mieszkaniowe mają swego rodzaju zwolnienie w przypadku gospodarki zasobami mieszkaniowymi. Tak naprawdę to zwolnienie dotyczy strat, bo na gospodarce mieszkaniowej na ogół spółdzielnie ponoszą straty. Zyskują coś na tej dodatkowej gospodarce, ale jak nie mogą tego zrekompensować, to płacą wyższy podatek. Dlaczego tak jest? Nie wiadomo. No i oczywiście jest jeszcze kwestia podwójnego opodatkowania, o której już od dawna mówimy.

I teraz to, co byśmy chcieli zarekomendować. Po pierwsze, chodzi o to, żeby przywrócić więzi ekonomiczne członków ze spółdzielnią. Dzisiaj spółdzielnie funkcjonują… W spółdzielniach zawsze funkcjonowały dwa rodzaje więzi – społeczne i ekonomiczne. Społeczne w gospodarce rynkowej, nastawionej na pieniądz, już nie są wystarczające, potrzebne są więzi ekonomiczne, a więc spółdzielnie… Ludzie tworzą spółdzielnie po to, żeby mieć korzystniejsze warunki. Niestety, tego zapewnić nie można, bo jak tylko członek spółdzielni dostanie jakiś upust, rabat, to od razu musi zapłacić podatek od tego. No, niby dlaczego, prawda? Niby dlaczego. Bardzo skrótowo o tym mówię. Po drugie, powinniśmy wypracować system wdrażania wsparcia akumulacji kapitału. Jak wiemy, spółdzielnie nie korzystają z rynku kapitałowego, mają także poważne problemy, żeby korzystać ze środków pomocowych różnego rodzaju. A więc powinny tworzyć własny kapitał. I tutaj potrzebne są zmiany w podatku dochodowym od osób prawnych, zarówno w tej części pochodzącej od członków, jak i pozostałej. W moim przekonaniu dobrym rozwiązaniem byłoby dla nas wprowadzenie pojęcia, definicji spółdzielni wzajemnościowych. To jest rozwiązanie włoskie, które mniej więcej wygląda tak: jeśli spółdzielnia ponad 50% swoich przychodów uzyskuje od członków, to praktycznie nie płaci podatku dochodowego od osób prawnych, a jeśli członkowie otrzymują to, co wypracują, no to od tego jest normalny podatek od dochodów osobistych. Wprowadzenie takiego rozwiązania u nas jest do poważnego rozważenia. Oczywiście powinniśmy też wspierać programy rozwoju i promocji spółdzielczych form działania. Spółdzielnie mają z tym problemy. W wielu państwach spółdzielnie mogą przeznaczać na wspólne programy rozwoju i promocji najczęściej około 3% swojej nadwyżki, która stanowi koszt uzyskania przychodu, a więc państwo niejako wspiera tworzenie takich funduszy. W Polsce jest to rozwiązanie bardzo potrzebne i powinniśmy o to zabiegać.

To wszystko, co chciałem powiedzieć. Trochę chyba przeciągnąłem, ale starałem się wskazać te najważniejsze kwestie, sprawy, które są istotne i ważne. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Panie Prezesie, dziękujemy bardzo. Za dyscyplinę też dziękujemy – dokładnie 20 minut, tak że wyszło idealnie.

Mamy troszeczkę opóźnienia, ale zaczęliśmy kilka minut później, a nawet kilkanaście minut później i stąd ten poślizg. I dlatego mój serdeczny kolega, pan europoseł Adam Szejnfeld – nieobecni racji nie mają – musi przełknąć to, że będzie pierwszym głosem w dyskusji, bo się pokaże na ekranie…

A my nie marnujmy czasu, który mamy, i skorzystajmy z obecności tak znamienitego gościa z Cooperatives Europe.

Bardzo proszę o przedstawienie perspektywy europejskiej. Bardzo proszę, pan Klaus Niederländer.

Dyrektor Cooperatives Europe Klaus Niederländer:

Szanowny Panie Przewodniczący! Szanowni Senatorowie! Szanowni Spółdzielcy!

Bardzo dziękuję za możliwość uczestnictwa w dzisiejszym spotkaniu i przedstawienia państwu kwestii spółdzielczości nie tyle z perspektywy polskiej, ile ogólnoeuropejskiej.

Przedstawiono dziś państwu już wiele danych liczbowych. Ja pozwolę sobie dodać tylko kilka, aby przedstawić państwu pełen obraz europejskiej spółdzielczości – jako że po raz pierwszy udało nam się zebrać dane od spółdzielców z całej Europy – i nie mam tutaj na myśli samej Unii Europejskiej, ale cały region w ujęciu geograficznym.

Pozytywnym elementem jest to, że spółdzielca w Europie nigdy nie jest sam, jako że co piąty Europejczyk jest zrzeszony w spółdzielni. Słyszeliśmy tu także, że spółdzielniami są głównie lokalne i bogate przedsiębiorstwa. Ale najistotniejsze jest to, że jesteśmy zakorzenieni w lokalnej społeczności i ściśle z nią współpracujemy. Ponadto spółdzielnie są przeważnie małymi i średnimi przedsięwzięciami, choć zdarzają się wśród nich także bardzo duże przedsiębiorstwa. Roczne obroty spółdzielni, jak się okazało w porównaniu, są wyższe niż łączne PKB wszystkich państw skandynawskich. Jednak należy przede wszystkim podkreślić, że w spółdzielniach najważniejsi są ludzie. To właśnie oni odgrywają kluczową rolę w spółdzielniach. Oczywiście dobrze jest zapoznać się z danymi finansowymi, jednak ważniejsze jest to, co zapewniamy ludziom, to znaczy miejsca pracy i zaangażowanie w spełnianie różnych ich potrzeb. Potrzeby podstawowe, takie jak dostęp do żywności i sprawy związane z rolnictwem, zostały już omówione dziś rano. Potrzeby społeczności obejmują jednak także potrzeby finansowe spełniane przez banki spółdzielcze, potrzeby mieszkaniowe, jak również potrzeby związane z nowymi sektorami. Jednym z nich jest wspominany sektor energetyczny.

Europa się zmienia, gospodarka się zmienia, zmieniają się nasze potrzeby i tak samo zmieniają się spółdzielnie. W wielu państwach połowa istniejących spółdzielni powstała po 2000 r., do tej grupy należą też spółdzielnie związane z energią odnawialną. Wśród naszych członków mamy już ponad tysiąc takich spółdzielni i przypuszczamy, że obecnie w Europie działa ponad 2,5 tysiąca spółdzielni energetycznych. Powstawanie nowych rodzajów spółdzielni świadczy o pojawieniu się nowego trendu, gdyż jeszcze 150 lat temu największym problemem ludzkości była niewystarczająca ilość pożywienia, a obecnie jednym z wyzwań związanych z naszym przetrwaniem jako ludzkości jest konieczność dokonania transformacji energetycznej. A więc raz jeszcze to obywatele biorą sprawy w swoje ręce, korzystając z formuły spółdzielni. Zapewnia to wiele możliwości nie tylko spółdzielniom energetycznym zajmującym się energią odnawialną, ale także spółdzielniom mieszkaniowym, które same wytwarzają energię na własne potrzeby, spółdzielniom konsumenckim i rolniczym, bo tworzy nowe pole działalności biznesowej. Skala takiej działalności jest o wiele większa niż mogłoby się wydawać. Najważniejsze jest to, że siłą napędową jej rozwoju jest to, że ludzie biorą sprawy we własne ręce i to działanie pozwala im na uniezależnienie się od zewnętrznych dostawców energii i poprawienie jakości życia społeczności dzięki dostępowi do energii odnawialnej.

Pozwolę sobie zakończyć swoiste gry liczbowe i ograniczę się do przedstawienia danych z raportu, który został opublikowany zaledwie w zeszłym tygodniu przez nasze Zgromadzenie Ogólne. Zestawiłem dane dla gospodarki spółdzielczej w Polsce i Hiszpanii, ponieważ, jak państwo wiecie, liczby ludności obu państw są do siebie zbliżone, gospodarki obu krajów doświadczają wzlotów i upadków, ponadto borykają się z podobnymi problemami, takimi jak bezrobocie. Chciałbym tutaj podkreślić dwie sprawy. Spójrzmy na liczbę przedsiębiorstw spółdzielczych działających w Hiszpanii i na liczbę nowych spółdzielni tego typu. Myślę, że jest tutaj dostrzegalny potencjał, z którego należałby wyciągnąć naukę.

Jednak Europa nie jest miejscem, gdzie chcemy się wzajemnie kontrolować czy cokolwiek sobie nawzajem narzucać. Nasza wizja Europy zakłada dzielenie się doświadczeniami, wymianę wiedzy i uczenie się od siebie – tak w pigułce można opisać podstawowe założenia spółdzielczości. Uważamy to za pierwszy krok: chcemy pokazać, że ucząc się od siebie, nie musimy za każdym razem odkrywać Ameryki, gdy tylko napotkamy w naszej spółdzielni na trudności, czy to związane z prawem spółdzielczym, czy ze środkami rozwoju czy z postawami kooperatywnymi.

Z ogromnym zadowoleniem przyjęliśmy dzisiejszą inicjatywę polskiego Senatu, aby zastanowić się nad tym, w jaki sposób spółdzielcy mogliby stać się ważnymi graczami teraz i w przyszłości. Nie powinniśmy koncentrować się na przeszłości. Zostawmy to, co minęło, za nami, wyciągnijmy z tego wnioski, ale patrzmy w przyszłość. Przyjrzyjmy się temu, co musimy zmienić, by umożliwić spółdzielcom odgrywanie istotnej roli w gospodarkach lokalnych i regionalnych.

Chciałbym poddać państwu pod rozwagę trzy kwestie, które, mam nadzieję, zostaną podjęte w późniejszej dyskusji. Uważam, że są to sprawy istotne w kontekście różnych rodzajów spółdzielni. Jedną z nich są ramy prawne. Brak nowoczesnych ram prawnych utrudni spółdzielcom uzyskanie statusu ważnego gracza gospodarczego. Stosowne ramy prawne, choć same one nie są wystarczające, są tutaj warunkiem koniecznym. Dlatego sprawą absolutnie ważną dla waszego wyboru nadania większej wagi spółdzielczości w Polsce jest zapewnienie ogólnego prawa spółdzielczego. Można tutaj położyć nacisk na audyty w celu zapewnienia, że spółdzielnie będą działać zgodnie z prawem jako przedsiębiorstwa, możliwe jest też przeznaczanie funduszy na rozwój, jak ma to miejsce we Włoszech. Każde państwo podejmuje niezależną decyzję o tym, co uważa za najistotniejsze. Dziś rano wspomniano już też o innym istotnym elemencie spółdzielczości, słyszeliśmy, jak przedstawiciele różnych resortów wymieniają wsparcie dla rozwoju. I jest jeszcze to, co jest najważniejsze, jeśli chodzi o aspekt ludzki: edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Nikt nie jest w stanie założyć spółdzielni, jeśli nie ma żadnej wiedzy o spółdzielczości. Nieznajomość zasad jej funkcjonowania i różnic między spółdzielniami a innymi rodzajami przedsiębiorstw przekreśla możliwości rozwoju takiego przedsięwzięcia. Bez przywrócenia edukacji o spółdzielczości do szkół średnich i wyższych – a najlepiej nawet do szkół podstawowych – nie uda nam się osiągnąć naszego najważniejszego celu: nie ukształtujemy kompetentnych spółdzielców, odpowiedzialnych i solidarnych ludzi. Oczywiście niezbędne są różnego rodzaju mechanizmy finansowania, gdyż spółdzielnie są przedsiębiorstwami, ale korzystającymi z alternatywnego sposobu finansowania, jako że nie mamy dostępu do rynków kapitałowych. Lecz nie uzależniajmy edukacji od dostępnych środków. Pieniądze są tylko środkiem, a nie celem. Jestem przekonany, że spółdzielcy rozumieją to o wiele lepiej niż inni przedsiębiorcy, ponieważ podkreślają konieczność spełnienia pewnej konkretnej potrzeby. Pieniądze są niezbędne, by coś osiągnąć, jednak najważniejsi są ludzie, z którymi możliwe będzie nawiązanie współpracy.

Cooperatives Europe oczywiście współpracuje także z Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim – wspólnie określamy działania, które mogłyby zostać podjęte na szczeblu europejskim w celu wspierania rozwoju spółdzielczości. Mamy statut spółdzielni europejskiej, na mocy którego spółdzielnie zachowują swoją formę prawną także poza granicami krajowymi. We współpracy z Komisją Europejską opracowaliśmy spółdzielczą mapę drogową, w której zawarliśmy zarówno komponent edukacyjny, jak i zbiór najlepszych międzynarodowych praktyk dotyczących prowadzenia szkolnej i uniwersyteckiej edukacji o spółdzielczości. Ponadto prowadzimy prace nad kolejnym projektem, w którym szukamy sposobów na przenoszenie biznesu działającego na poziomie lokalnym do spółdzielni i do pracowników spółdzielni, bo w ostatecznym rozrachunku one są najbardziej zaangażowane w rozwój lokalnej gospodarki.

Ostatnią i najważniejszą kwestią, którą chciałbym omówić, jest demokracja. W naszym systemie gospodarczym spółdzielnia jest jedyną demokratyczną formą działalności. Choć funkcjonujemy w demokratycznym systemie politycznym, nasz system gospodarczy nigdy nie został zdemokratyzowany. A demokracja nie kończy się na oddawaniu głosu w wyborach – demokracja to także rzetelne zarządzanie, odpowiedzialność i zapewnianie przejrzystości, demokracja polega także na okazywaniu solidarności jednostkom znajdującym się w położeniu mniej korzystnym niż nasze.

Na tym chciałbym zakończyć moje wystąpienie. Rozmowa jest ważna, jednak pamiętajmy, że sprawa ma się tutaj jak z rodzicami i dziećmi. Rodzice mogą mówić, co im się podoba, a dzieci i tak nie będą ich słuchać, tylko patrzeć na ich czyny. Konieczne jest więc przekucie słów w praktykę. Dlatego zachęcam wszystkie osoby, które wierzą w spółdzielczość, do działania. Bo nadszedł właściwy moment, żeby działać. Dziękuję. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dobrze jest poczuć się w europejskiej rodzinie spółdzielców jak u siebie.

Nawiązując tak do tej ostatniej wypowiedzi, chciałbym powiedzieć, że gdy w stowarzyszeniach gospodarczych, w izbach gospodarczych – a mam na to tutaj kilku świadków – staram się mówić do przedsiębiorców, zaczynając od tego, że celem firmy nie jest zysk, a człowiek, to budzi to spore zdziwienie, niekiedy nawet sprzeciw. Myślę, że gdyby te słowa powiedzieć tutaj, to na pewno spotkałyby się one z pełną aprobatą. I to jest duża różnica, to jest ta dodatkowa wartość, o której mówił pan prezes Domagalski, a także kończył tym pan dyrektor Klaus Niederländer.

Rozpoczynamy dyskusję.

Przez chwilę w tej części posłuchajmy europosła, pana Adama Szejnfelda, który przeprasza, że ze względu na posiedzenie plenarne musi być w Strasburgu – obecność absolutnie obowiązkowa. Nie było to przewidziane, nawet, że tak powiem, pod niego termin naszego posiedzenia był ustalany, ale nie udało się… Możemy go jednak wysłuchać.

Chciałbym od razu zapowiedzieć, że w dyskusji do głosu zapowiedzieli się, w takiej kolejności: pan Jerzy Jankowski – Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych; pan Czesław Swacha – Rada Nadzorcza Banku Polskiej Spółdzielczości; Jacek Staciwa – prezes zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych; pan Ryszard Jaśkowski – wiceprezes zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Spożywców „Społem”; pan Bogusław Tomczyk – prezes zarządu Spółdzielni Socjalnej „Nowe Perspektywy” z Piły; pan poseł Zbigniew Ajchler; i pan… wciąż jeszcze myślę… a, poseł Stanisław Stec, obecny prezes.

Przypomnę, że niestety na wypowiedź jest nie więcej niż 5 minut. I będę musiał tego przestrzegać, by uszanować państwa czas. Gdyby były kolejne osoby chętne do wystąpień, to prosiłbym to zgłaszać.

A więc teraz europoseł Adam Szejnfeld, w krótkiej wypowiedzi z ekranu. Uda się? Jeszcze trzeba to załadować… i już jest.

Proszę bardzo, Panie Pośle, prosimy.

Poseł do Parlamentu Europejskiego Adam Szejnfeld:

Szanowni Państwo!

Idea spółdzielczości winna być bliska wszystkim, dla których ważna jest demokracja, społeczeństwo obywatelskie oraz zasady współżycia społecznego. Spółdzielców łączy bowiem wysiłek nie tylko na rzecz rozwoju gospodarki, kraju czy przedsiębiorstwa, ale przede wszystkim na rzecz wspólnego korzystania z efektów własnej pracy. To, z jednej strony, szkoła przedsiębiorczości, ale z drugiej – obywatelskiej współpracy i pomocniczości.

Początki rozwoju spółdzielczości przypadają na XIX wiek. Niemalże równolegle w całej Europie zaczęły tworzyć się spółdzielnie produkcyjne, rolnicze, kredytowe. Nie inaczej było także na terenach Polski, gdzie już w 1816 r. pilanin Stanisław Staszic założył w swoich dobrach Rolnicze Towarzystwo Wspólnego Ratowania się w Nieszczęściach. Najdynamiczniejszy rozwój spółdzielni przypada jednak na ostanie 50 lat, kiedy to stały się one ważnym elementem wolnorynkowej gospodarki.

Zgodnie z danymi „Światowego Monitora Spółdzielczego” z 2013 r. 3 tysiące największych spółdzielni stworzyło około 250 milionów miejsc pracy i uzyskało obroty w wysokości – uwaga! – 3 bilionów dolarów. Tak dobre wyniki nie powinny dziwić., gdyż podczas ostatniego kryzysu gospodarczego spółdzielnie udowodniły, że mają znacznie większe szanse na przetrwanie dekoniunktury niż inne podmioty gospodarcze.

Możemy sobie zatem zadać pytanie: czym są spółdzielnie i czy istnieje jedna definicja oddająca ich charakter, niezależnie od szerokości geograficznej czy specyfiki danego sektora? Spółdzielnie są autonomicznymi zrzeszeniami osób, które zjednoczyły się dobrowolnie w celu zaspokajania swoich własnych aspiracji i potrzeb ekonomicznych, społecznych i kulturalnych poprzez współposiadanie i demokratycznie kontrolowane przedsiębiorstwo. Definicja ta doskonale, wydaje mi się, oddaje podwójny charakter spółdzielni, która z jednej strony jest grupą osób mających zbliżone potrzeby i wspólne cele, a więc jest po prostu zrzeszeniem, a z drugiej strony – przedsiębiorstwem nastawionym na zysk. Nie oznacza to jednak, że spółdzielnie są zjawiskiem jednorodnym. Ich różnorodność wynika m.in. ze stosunków między spółdzielnią a jej członkami, z rodzaju sektora działalności, z ich celów, no i w końcu z wielkości.

Ta wielopostaciowość najlepiej widoczna jest w Unii Europejskiej, w której funkcjonuje aż 130 tysięcy spółdzielni, zrzeszają one ponad 80 milionów obywateli i zatrudniają 2,5 miliona osób. Różnice, jak i podobieństwa między nimi, można byłoby mnożyć w nieskończoność. Przykładowo: w niektórych państwach Unii Europejskiej prawo przewiduje możliwość inwestycji przez tzw. podmioty zewnętrzne, podczas gdy np. w Holandii czy w Grecji jest to absolutnie niedopuszczalne. We Francji członkowie inwestorzy mogą dysponować liczbą głosów proporcjonalną do ilości posiadanych udziałów, podczas gdy nowe prawo spółdzielcze w Finlandii wprowadza zupełnie inną wagę głosów wobec posiadanego wkładu. Istnieją również różnice dotyczące wymaganej minimalnej liczby członków założycieli, w Belgii np. wystarczy tylko 3 członków, w Niemczech – 7, a w Grecji potrzeba ich aż 20.

Można zaryzykować tezę, iż krajowe wymogi wpływają na to, jak bardzo spółdzielnie są popularne w danym państwie. Najwięcej jest ich we Włoszech, w Hiszpanii, we Francji i w Szwecji. Bardzo dużo, bardzo dużo jest ich w Polsce. Jeśli chodzi o liczbę spółdzielni w przeliczeniu na mieszkańca, to tutaj najlepiej wygląda sytuacja w Austrii, Finlandii, Szwecji oraz na Cyprze. W tych krajach ponad 40% populacji społeczeństwa jest członkami różnego rodzaju spółdzielni. Ponadto niektóre sektory gospodarki krajowej zostały także całkowicie zdominowane przez tę formę aktywności. Przykładowo: przez spółdzielnie przepływa 83% holenderskiej produkcji rolnej, we Francji spółdzielnie odpowiedzialne są za blisko połowę usług bankowych, w Finlandii – za 35% zaopatrzenia ludności w produkty spożywcze, i wreszcie 1/5 usług opieki zdrowotnej w Hiszpanii zapewniana jest przez spółdzielnie.

Różnorodne rozwiązania prawne dotyczące spółdzielczości w Europie ukształtowały się w wyniku odmiennych tradycji historycznych czy różnic społeczno-ekonomicznych. Dlatego też utworzenie wspólnych rozwiązań prawnych na poziomie unijnym jest bardzo trudne, jeśli w ogóle jest to możliwe. Wspólnota europejska jednak już w latach osiemdziesiątych za cel swojego działania przyjęła rozwój spółdzielczości, a w 2003 r. częściowo ujednoliciła i uprościła krajowe systemy poprzez powołanie statutu europejskiej spółdzielni.

Powstaje zatem pytanie: co powinno się zmienić na poziomie krajowym i unijnym, aby rozwój spółdzielni został zapewniony, zwłaszcza że spółdzielnie są obecnie świadkami zupełnie nowych wyzwań wynikających m.in. z nowelizacji i mnogości przepisów krajowych, niewiążących zasad międzynarodowych, a także aspektów organizacyjnych? Spółdzielnie w coraz większym stopniu zależą od produktów, ich aktywność jest już coraz mniej związana z regionem, a w celu przyciągnięcia dodatkowych wkładów kapitałowych często zmieniają one swoją strukturę własnościową, ba, nawet przy okazji zmian prawnych dokonują np. zmiany statusu – zmieniają się ze spółdzielni w spółkę prawa handlowego.

W mojej opinii Unia Europejska i państwa członkowskie powinny stworzyć takie warunki działania, w których spółdzielnie będą mogły konkurować z firmami mającymi odmienny status prawny bez odżegnywania się od swojej podstawowych wartości oraz społecznego profilu.

Dziękuję państwu za uwagę i życzę bardzo owocnej debaty.

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Brawo dla pana posła, bo się zmieścił też w czasie, ale przede wszystkim dlatego, że nas widzi, obserwuje nas w Brukseli. Bo my jesteśmy widoczni w internecie. Tak, Drodzy Państwo, możemy się widzieć.

Dziękuję bardzo.

Proszę państwa, jest przewidzianych 10 mówców, a więc na każdego przypada nie 5 minut, ale 4 minuty. Z żelazną konsekwencją na minutę przed końcem będę przypominał, by zmierzać do puenty, zwłaszcza że, ale jak mawiał mój autorytet polonista, jeszcze żadna wypowiedź nie straciła na tym, że została skrócona. Trzymajmy się zatem tej zasady.

Jako pierwszy głos zabierze pan Jerzy Janowski…

(Głos z sali: Jankowski.)

…Jankowski – przepraszam pana – prezes zarządu Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych.

Prezes Zarządu Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP Jerzy Jankowski:

Dziękuję, Panie Senatorze.

Szanowni Państwo, z uwagi na ograniczenie czasowe chciałbym zwrócić w imieniu spółdzielczości mieszkaniowej uwagę na to, że spośród wszystkich problemów socjalnych, o których tu mówimy – czyli chodzi o prąd, spółdzielnie socjalne czy jedzenie – najważniejszą sprawą jest dach nad głową. Przez ostatnie 25 lat system zabezpieczenia sobie mieszkania przez obywateli naszego kraju został sprowadzony do jednej tylko formy, to znaczy takiej, że mieszkanie jest towarem. W związku z tym nie ma żadnej pomocy państwa nakierowanej na ten sektor. Można by więc powiedzieć w ten sposób: jeśli ktoś nie ma mieszkania, to dlatego, że jest nieporadny albo beznadziejny. Ale też w efekcie tego mamy na rynku 60 tysięcy mieszkań wybudowanych przez deweloperów, które są niesprzedawalne. A więc nie ma tego elementu grania rynku w rynku, czyli że gdy jest nadmiar jakiegoś dobra na rynku, to znaczy to, że jego cena jednostkowa spada. Tego zjawiska nie ma.

W związku z tym, że pan senator i pan minister rozwoju byli uprzejmi powiedzieć, żeby mówić na tym spotkaniu o rozwiązaniach problemowych, my jako spółdzielczość mieszkaniowa prosimy o to, by przywrócić funkcjonowanie mieszkań lokatorskich. Jest to możliwe w obecnym stanie prawnym, bo ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych dopuszcza ten instrument – nie trzeba więc niczego zmieniać, bo w ustawie jest to napisane – trzeba tylko znaleźć formę, która dawałby szansę powodzenia. Mianowicie jeszcze do ubiegłego roku można było budować mieszkania lokatorskie z wykorzystaniem środków z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Ale Sejm poprzedniej kadencji rzutem na taśmę wyeliminował z tego spółdzielnie jako podmioty, które mogą zaciągnąć taki kredyt. A rozwiązanie tego problemu, Panie Senatorze, daje dwa efekty: człowiek nie musi mieć zdolności kredytowej, bo kredytobiorcą byłaby spółdzielnia – to po pierwsze; po drugie, obywatel zamieszkały w takiej spółdzielni spłacałby kredyt, a jednocześnie byłby podmiotem mobilnym, to znaczy nie byłby przywiązany do mieszkania – ja przepraszam państwa za to określenie – jak chłop do ziemi. A dzisiejsze rozwiązanie jest takie, że renta położenia decyduje, za ile mieszkanie można sprzedać. Jeżeli ktoś mieszka np. w mieście Bogatynia, a przyjedzie do Warszawy, to może sobie kupić najwyżej klamkę, bo taka jest różnica w cenach 1 m2. Przyjęcie tego proponowanego rozwiązania spowoduje, Panie Senatorze, że można będzie doprowadzić do sytuacji oto takiej: obywatel spłaca kredyt, a z chwilą, kiedy zwolni mieszkanie, spółdzielnia wypłaca mu zwaloryzowany wkład i spłaconą część kredytu, wtedy ten obywatel może się przenieść w każde inne, dowolne miejsce, gdzie może znaleźć odpowiednią dla siebie formę zatrudnienia. Do tego potrzebna jest – i o to byśmy wnosili – zmiana w trybie pilnym ustawy o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego w jednym zapisie, to znaczy trzeba dopuścić możliwość kredytowania mieszkań lokatorskich jako jeden z wariantów zabezpieczenia potrzeb mieszkaniowych.

Nie chcemy być monopolistą, jak to ktoś tutaj powiedział. Niech ludzie sobie kupią mieszkanie u dewelopera, niech mają mieszkanie własnościowe, lokatorskie, odrębną własność, najem. Ale to obywatel musi decydować, na jakich warunkach chce zabezpieczyć swoje potrzeby mieszkaniowe, biorąc pod uwagę swoją wydolność ekonomiczną.

To wymaga, Panie Senatorze, zmiany ustawy o gospodarce nieruchomościami. W 1990 r. z art. 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami został wykreślony cel publiczny, jakim jest budownictwo mieszkaniowe. A to oznacza, że jeżeli nawet rząd będzie miał dużo chęci, parlament będzie pracował szybko i sprawnie, to nie będzie można skorzystać z art. 21 konstytucji mówiącego o wywłaszczeniu, bo celem publicznym nie będzie budownictwo mieszkaniowe. A więc tu jest kolejna prośba i apel, żeby spróbować poprzez np. inicjatywę Senatu, komisji senackiej, zmienić ten zapis, co umożliwiłoby realizację budownictwa mieszkaniowego.

Dzisiaj można by powiedzieć, że mówimy o pewnego rodzaju chciejstwie. To nie jest chciejstwo, bo gdy państwo mówicie…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Minutka.)

Dobra. …Mówicie, zarówno w Sejmie, jak i w Senacie, że chcecie udzielać pomocy, przekazywać grunty pod budownictwo za darmo, to zauważmy, że jest to pomoc publiczna. I my nie potrzebujemy pieniędzy w formie kredytu. Wliczona działka pomniejsza wartość 1 m2, ludzie wtedy płacą mniej.

Druga sprawa to prośba, żeby nam pomóc w tym, by spółdzielczość mieszkaniowa mogła być beneficjentem środków unijnych. Bo my dzisiaj jesteśmy jakby zwekslowani poza ten układ beneficjentów.

I ostatnia sprawa to konstatacja natury ogólnej w stosunku do naszego gościa. Miło nam, że widzimy pana wśród nas – a znamy się osobiście. Chciałbym panu powiedzieć, że my w Polsce już dawno wymyśliliśmy i złożyliśmy projekt ustawy – to było w poprzedniej kadencji Sejmu – o przekształceniu spółek prawa handlowego w spółdzielnie pracy. Niestety, nie znalazło to zrozumienia wśród posłów i senatorów.

A jeżeli chodzi o spółdzielnie uczniowskie, to bardzo się cieszę, że resort ma takie przychylne nastawienie. Tylko przypomnę: była już czterokrotnie inicjatywa ustawodawcza środowiska spółdzielczego o spółdzielniach uczniowskich, czterokrotnie trafiła ona do kosza. Mam nadzieję, że kosz dzisiaj jest pełen i gdy zgłosimy inicjatywę, to zostanie ona uchwalona. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję za ten ważny głos i za zasłużone brawa, bo była to wypowiedź pełna konkretnych postulatów i pełna ognia, jaki musimy w sobie mieć, jeśli chcemy osiągać rezultaty.

Bardzo proszę, teraz Bank Polskiej Spółdzielczości, reprezentować go będzie pan Czesław Swacha. Proszę bardzo.

Członek Rady Nadzorczej Banku Polskiej Spółdzielczości SA Czesław Swacha:

Dzień dobry państwu.

Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo!

Chciałbym przedstawić kilka uwag na temat bankowości spółdzielczej w Polsce.

Chcę na wstępie powiedzieć, że bankowość spółdzielcza w ostatnich, powiedzmy, 26 latach utrzymuje udział w rynku – zależy, czym go zmierzymy – na poziomie, jeśli chodzi o depozyty, 109,5% rynku bankowego, w przypadku kredytów jest tego trochę mniej, bo 6,2%. Czyli rozwija się ta bankowość spółdzielcza co najmniej w takim samym tempie jak sektor bankowy i zachowuje podobną adekwatność kapitałową. To oznacza, że w całym tym okresie prawie 100% wytwarzanej nadwyżki finansowej przeznaczane było na powiększanie funduszy własnych.

Temu rozwojowi towarzyszyły rosnące wymogi ostrożnościowe. W części pochodziły one od nas, z wewnątrz, a w części były to wymogi unijne. Jak państwo wiecie, działa komitet bazylejski, były porozumienia Bazylea I, II i teraz mamy do czynienia z Bazyleą III, która na poziomie Unii Europejskiej ma swoje odzwierciedlenie w dyrektywie CRD IV, już implementowanej do naszego porządku prawnego, i w rozporządzeniu CRR, które bezpośrednio nas obowiązuje. I w tym ujęciu jesteśmy w trochę gorszej sytuacji niż SKOK, dlatego że nas jako banki te dwa dokumenty unijne obowiązują.

Nie będę tutaj mówił o roli i funkcji społecznej bankowości spółdzielczej, bo o tym mówili i pan prezes Matusiak, i pan prezes Domagalski. Ja chciałbym tylko zilustrować to może pewnym liczbowym przykładem. To znaczy udział w rynku to jest około 10% czy 9,5%, jeśli chodzi o depozyty. Ale też bankowość spółdzielcza dysponuje ponad 4 tysiącami 700 placówek, co stanowi 38% ogółu placówek bankowych. Czyli w tym jest m.in. aspekt społeczny, bo dostarczamy usługi klientom mieszkającym w różnych zakątkach kraju – i to oczywiście wpływa też w pewnym sensie na efektywność – poza tym zatrudnienie wynosi 20% ogółu zatrudnionych w sektorze bankowym.

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: I ostatnia minuta.)

I teraz mamy problem z dostosowaniem się do tych wymogów unijnych. Polega to na tym, że rosną wymagania co do adekwatności kapitałowej czy współczynnika wypłacalności i płynności. I tutaj jest główny problem, dlatego że nadwyżkę naszych środków, która stanowi prawie 28 milionów, czyli depozyty ponad kredytami…

(Głos z sali: Miliardów.)

…miliardów, tak. …I która jest do wykorzystania w znacznym stopniu dla wspierania rozwoju, zwłaszcza regionów, w części zagospodarowuje się poprzez kredyty, jak to jest w bankach zrzeszających. A zgodnie z unijnymi przepisami kredyty można finansować tylko depozytami stabilnymi, tymczasem środki pochodzące z banków czy z instytucji finansowych z definicji nie są środkami stabilnymi. Wobec tego żeby sprostać wymaganiom unijnym, stworzona została możliwość zacieśnienia współpracy banków spółdzielczych czy stworzenia systemu ochrony instytucjonalnej po to, by w relacjach zewnętrznych bank czy cała grupa była traktowana w pewnym sensie jako jeden organizm. A wobec tego wewnętrznie wymagana jest wzajemna gwarancja płynności, stabilności, a to też w pewnym sensie ogranicza samodzielność banków. I to jest główny problem, który staramy się rozwiązać. W obu zrzeszeniach zostały więc utworzone systemy ochrony instytucjonalnej. Jeśli chodzi o zrzeszenie BPS, to przystąpiło do niego albo jest w trakcie przystępowania ponad 80% banków…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Proszę o puentę.)

Puentą byłoby to, o czym wspomniał tutaj już prezes Matusiak, to znaczy to, że konieczne jest stosowanie w ramach wymogów unijnych i w prawodawstwie zasady proporcjonalności, która jest zresztą uwzględniana w dokumentach unijnych. To znaczy chodzi o to, żeby te wymagania były dostosowane i do skali działania, do rzeczywistych ryzyk, do profilu ryzyka. To jest jeden z głównych naszych problemów. Dziękuję. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję bardzo.

I poproszę o głos pana Ryszarda Jaśkowiaka, prezesa zarządu…

(Głos z sali: Jaśkowskiego.)

Jak?

(Głos z sali: Jaśkowskiego.)

Jaśkowskiego. Przepraszam, mam dobrze napisane, ale źle przeczytałem. Przepraszam, Panie Prezesie.

(Zastępca Prezesa Zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Spożywców „Społem” Ryszard Jaśkowski: Tak, tak. Dziękuję Panie Przewodniczący…)

Spółdzielnia „Społem”.

Zastępca Prezesa Zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Spożywców „Społem” Ryszard Jaśkowski:

Tak.

Jak było widać w prezentacji pana doktora Piechowskiego, „Społem” jest jedną z najstarszych organizacji spółdzielczych w Polsce. Pierwsze spółdzielnie powstały w 1869 r. w Płocku i w Warszawie. Na przestrzeni trzech wieków funkcjonujemy i dajemy radę, także dzisiaj, w tej bardzo trudnej konkurencji, która nas otacza – bo po 1990 r. wlał się na nasz rynek handlowy obcy kapitał i w związku z tym stanęliśmy przed wielkim wyzwaniem. Ale myślę, że te 4 tysiące sklepów, które jeszcze dzisiaj funkcjonują w ramach „Społem”, 200 zakładów produkcyjnych, piekarskich, wiele restauracji, hotele… to wszystko świadczy o tym, że dajemy sobie radę, chociaż, jak mówię, pracujemy w otoczeniu bardzo trudnym, coraz trudniejszym, bo, wiadomo, dyskonty w Polsce atakują ze wszystkich stron.

Ja bym chciał tutaj poruszyć dwie sprawy, które nurtują naszą spółdzielczość konsumencką. Mianowicie jesteśmy w przededniu wprowadzenia podatku od handlu. Wiemy, że od paru miesięcy toczy się dyskusja na ten temat, pewnie lada chwila Ministerstwo Finansów zaprezentuje do dyskusji jeden z dwóch projektów albo oba. Ale oba te projekty nie są takie, na jakie oczekiwało polskie środowisko handlowe, polskie kupiectwo. Oba te projekty nie wyrównują szans, na co liczyliśmy po spotkaniu 8 stycznia w KPRM, gdzie pani premier Beata Szydło obiecywała wyrównanie tych szans. Niemniej liczymy na to, że przynajmniej jedna z tych dwóch propozycji, która padnie, chociaż w minimalnej części będzie wyrównywała te szanse polskiego handlu. Dzisiaj polski handel ma już poniżej 50% udziału w rynku, sklepy tradycyjne, które my jako „Społem” reprezentujemy, też niestety walczą w coraz trudniejszej konkurencji. Mamy nadzieję, że kiedy będzie trzeba procedować w Senacie nad projektem ustawy w tej sprawie, również będziemy mieli wsparcie senatorów, ażeby faktycznie wyrównać te szanse, chociaż w minimalnej części.

Druga sprawa. Jutro…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: I to już ostatnia, bo kończy się czas.)

Już kończę.

Jutro będzie powołany komitet obywatelski, komitet w sprawie inicjatywy obywatelskiej o ograniczeniu handlu w niedzielę. Myślę, że my, Polacy, powinniśmy wesprzeć ten pomysł, ten projekt, gdyż niedziela powinna być dniem wolnym od handlu, tak jak to było wcześniej, tak jak to jest w wielu rozwiniętych krajach europejskich. I będziemy też prosić o wsparcie parlamentarzystów w tym zakresie.

Tak jak powiedziałem na początku, staramy się zmieniać dla naszych klientów, dla naszych konsumentów, wychodzi nam to nie najgorzej. I proszę o wspieranie na tej sali polskich sklepów, ale również proszę wszystkich, ażeby polskie kupiectwo uzyskało wsparcie parlamentu. Bo „społem” znaczy: razem.

(Głos z sali: Wszyscy kupujemy w „Społem”.) (Oklaski)

Kupujemy wszyscy w „Społem”, tak jest. Dziękuję. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję.

A teraz pan prezes Bogusław Tomczyk, Spółdzielnia Socjalna „Nowe Perspektywy”. Ta spółdzielnia została wybrana tutaj dlatego, że jest to przykład współpracy wielu samorządów, co jest dosyć unikalne.

Bardzo proszę, Panie Prezesie.

Prezes Zarządu Spółdzielni Socjalnej „Nowe Horyzonty” w Pile Bogusław Tomczyk:

Dziękuję. I jeszcze raz wszystkich pozdrawiam.

Z pewnym wyczuciem smaku powiem, że ten układ prelegentów jest dobrze przemyślany, bo przy okazji nie będę musiał cytować i powtarzać wielu aspektów, które są ważne dla spółdzielczości.

Reprezentuję Spółdzielnię „Nowe Horyzonty”, Piłę i, krótko powiem, północną Wielkopolskę. Mogę już to mówić otwartym tekstem: to północna Wielkopolska, 3 powiaty – powiat pilski, chodzieski, złotowski – sześć jednostek samorządowych. I powiem państwu, że Piła ma i historię, i wspaniałych ludzi, i wspaniałe perspektywy dotyczące celu, jaki chce realizować, przedsięwzięcia dosyć ważnego – a dzisiaj już padały tu słowa, że to grupa, zespół ludzi, człowiek jest istotą sprawy i najważniejszym celem w działaniu.

Rozpoczynałem swoją pracę dokładnie pół roku temu, a pomagał mi siedzący tutaj, po mojej lewej stronie, mój przyjaciel Paweł. Popatrzcie, jakie pokolenie nas dzieli, a potrafimy ze sobą do dziś rozmawiać i sobie wspólnie doradzać w wielu kwestiach, a robimy dokładnie to samo, tylko w większej skali.

Powiem najkrócej: dzięki dorobkowi uczelnianemu mam świetną bazę do zorientowania się co do potencjału, jakim jest rynek pilski i jaką młodzież kształci się dzisiaj w sferze socjalnej, przygotowując nowe kadry do tych zadań, których realizację my już rozpoczęliśmy. Moim głównym, że tak powiem, panelem jest wspieranie rodzin, ludzi w każdym pokoleniu, od najmłodszych aż do seniorów, ale wspieranie w innym wydaniu. Moja dyrektywa i mój cel to jest docieranie do ludzi. Stworzyłem pogotowie, system kompleksowego wsparcia rodziny, ale w miejscu zamieszkania. Skąd to się wzięło? Z tego, że widzi się, jakie są kolejki: dwa lata na fizjoterapii, do szpitali, do… Widzę, jak ludzie cierpią – zresztą sam przeszedłem tę drogę, moje siwe włosy coś mówią na ten temat. I to, co mówię do państwa, mówię z perspektywy doznań i doświadczeń, które przeszedłem niejako pieszo, dotknąłem tego swoją ręką, swoją stopą, i mogę śmiało mówić o tym, co robię, z przekonaniem, że to, co jest dzisiaj w tym naszym wydaniu, jest naprawdę mocne i zasadne.

W tym, że docieram do ludzi, moim sukcesem jest to, że człowiek, który nie chodził przez 3 lata, dzisiaj stoi na własnych nogach – możecie to zobaczyć, bo mamy swoją stronę internetową. I to jest mój największy sukces. A kto jest u nas zatrudniony? To są osoby po fizjoterapii, które spotkałem w „Biedronce”…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Minutka.)

Tak. …W „Biedronce”. W dalszej perspektywie chcemy osiągnąć taki cel, żeby zjednoczyć ludzi we wspólnych inicjatywach. A to zjednoczenie polega na tym, że mam podpisane umowy z wyższą szkołą, z uczelniami, gdzie kształcimy kadry, i one za chwilę będą działały w terenie; mamy porozumienie ze stowarzyszeniami, które działają w terenie na zasadzie non profit; i mamy umowy z biznesem. To jest więc to, o czym pan mówił. I ja po 2 miesiącach mojej pracy mam już złożone projekty na ponad 2 miliony zł. Złożę jeszcze projekty na kolejne miliony, bo wykorzystam czas maksymalnie.

I coś na koniec. Jak był Tischner… Niech on będzie też fajnym filozofem w naszym przekonaniu. I niech ci rządzący zrozumieją głębię myślową tego zdania: wiem, że mnie rozumiesz, więc jesteśmy. Dziękuję. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję bardzo.

A więc siła jest w jedności samorządów i we wchodzeniu w zupełnie nowe obszary, w tym wypadku w opiekuńczość i zdrowotność, w rehabilitację.

Bardzo proszę teraz pana posła Zbigniewa Ajchlera, przewodniczącego podkomisji sejmowej do spraw nowelizacji ustawy o spółdzielczości rolniczej. Jest pan poseł? Jest.

Cztery minuty. Bardzo proszę, Panie Pośle, ale…

(Poseł Zbigniew Ajchler: Tu się włącza, tak?)

Mikrofon.

Poseł Zbigniew Ajchler:

Dzień dobry państwu.

Chciałbym zabrać głos w bardzo ważnych kwestiach. Jestem spółdzielcą od 35 lat, kieruję dwiema niezależnymi spółdzielniami, oddalonymi od siebie o 30 km. Niezależnie od tego prowadzę również gospodarstwo rolnicze i mam, jak się wydaje, ogromne doświadczenie w tym temacie.

I powiem tak: historia powstania różnych spółdzielni uczy mnie i powinna, jak myślę, uczyć nas wszystkich, że spółdzielnie powstały w sytuacjach biedy, względnie – jeśli patrzeć z perspektywy czasu – w sytuacjach trudnych bytowo i finansowo. Jaką mamy obecnie sytuację w Polsce, jeśli chodzi np. o rolnictwo? Mamy w Polsce gospodarstwa średnie liczące 10,5 ha, niemal połowa prowadzących posiada wykształcenie podstawowe, a tylko 1,7% jest z wykształceniem wyższym. Dochód z 1 ha jest czterokrotnie mniejszy niż w Niemczech z 1 ha. I chciałoby się powiedzieć tak: to aż prosi się o to, żeby tych spółdzielni powstała masa, bo spółdzielnia to jest – jeśli patrzeć na przykłady innych krajów: Danii, Belgii, Holandii, Włoch, Francji – antidotum na jeszcze lepszą efektywność w gospodarowaniu.

Spółdzielnie będą się rozwijać wtedy, kiedy ludzie chcący je tworzyć będą widzieli w tym swoje osobiste korzyści i możliwości rozwoju. Jednak powyższe będzie się działo, jeśli kreujący klimat – mówię tutaj o ludziach, którzy posiadają obecnie władzę, sprawują rządy – będą rzeczywiście, autentycznie, nie po aktorsku, tworzyć warunki dla tego rozwoju i zaczną zmieniać konkretami opinię dotyczącą spółdzielczości. Bo ja przychylam się do uwag, że niejednokrotnie, w wielu przypadkach, używanie słowa „spółdzielczości”… Po prostu wielu wstydzi się używać tego słowa. Jaki mamy przykład sytuacji na dzień dzisiejszy? Rolnicy indywidualni… Patrzę na sytuacje za tego rządu, za tego układu, i choć nie chcę w to wtrącać żadnej polityki, to jednak trudno, będąc w parlamencie, nie mówić o polityce. Ale jaką mamy na dzień dzisiejszy sytuację, jeśli chodzi o ustawę o wstrzymaniu sprzedaży ziemi z zasobu Skarbu Państwa i o zmianie niektórych ustaw? Otóż mamy sytuację taką, że rolnicy indywidualni mogą zakupywać grunty na swój rozwój i wzmocnienie się kapitałowe, aby sprostać konkurencji w Unii Europejskiej i na świecie, ale spółdzielnie złożone z tych samych rolników – o jakich my marzymy, dążymy do tego, żeby tak było – nie mogą kupować gruntów indywidulanie. No przecież to jest paranoja. Ostatnio w głosowaniu było 220:222, dwóch głosów nam zabrakło, żeby ten element wprowadzić.

Bardzo dobrym pomysłem, jak uważam, jest uczenie od podstaw w szkołach… To byłoby jako zasada tworzenia dobrego wizerunku spółdzielczości, tak żeby o tych kołchozach, sowchozach i Bóg wie jeszcze jakich naleciałościach minionego okresu zapomnieć, zdecydowanie zmienić ten obraz itd.

Chcę też powiedzieć jednoznacznie…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: To już ostatnie zdania, tak?)

…że pełne entuzjazmu exposé pani premier i wypowiedzi pana ministra na temat spółdzielczości… Nikt do tej pory z polityków tak pozytywnej opinii nie wydał. Ale co z tego? Czekam na fakty. Byłem z tego zadowolony, ale powiedziałem, że ocenię to wszystko dopiero po faktach. A takich faktów jeszcze na dzień dzisiejszy nie ma.

Tak że, proszę państwa, chcę powiedzieć jedno: o roli i miejscu spółdzielczości świadczy fakt, że w naszym parlamencie, jeśli chodzi o rolnictwo, jestem jako spółdzielca sam na całą Polskę. Nie wiem, ilu z innych, pozostałych działów spółdzielczości jest… ilu w parlamencie jest spółdzielców.

I chcę powiedzieć jedno na koniec: według mojego doświadczenia – a wydźwignąłem… Przepraszam, nie lubię tak mówić o sobie indywidualnie, ale muszę to powiedzieć, bo dzięki formie działania, jaką daje spółdzielnia, z bankrutów zrobiłem – z pomocą zespołu ludzi, który powołałem, członków spółdzielni – perełki, które są teraz chlubą rolnictwa wielkopolskiego i polskiego. To są czempioni, choć też wcale nieduże zakłady. Dlatego ja się dziwię: skąd w naszym pięknym kraju taka zła… To taki jakiś omen, no, nie wiem, jak nazwać to, że w gremiach oficjalnych jest okej, ale jak przychodzi co do czego, by nacechować konkretne ustawy konkretnymi sprawami, to jest już problem. Nie będą rolnicy indywidualni tworzyli spółdzielczości, jeśli będą np. takie bariery w zakupie ziemi czy fiskalno-podatkowe itd…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Panie Pośle…)

Kończę. Dwa zdania.

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Ostatnie dwa zdania.)

Dlatego, będąc przewodniczącym podkomisji do spraw zmiany przepisów o spółdzielczości rolniczej, jestem kierowany ogromną troską, ale też jestem pełen obaw, żeby nie zepsuto chociażby tego, co jest. A widzę, że sprawy idą w złym kierunku. Chcę się mylić i jestem pełen nadziei, że deklaracje, które zostały tu przedstawione, będą realizowane i że będzie to szło w dobrym kierunku. Bo my na to nie zasługujemy, żebyśmy byli tak traktowani. Głowy do góry…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Dziękuję.)

A ja będę się starał tworzyć – z pomocą i dzięki mądrości innych kolegów – takie prawo, nowelizacje ustawy, żeby służyło to spółdzielczości i by ją rozwijało, dynamizowało, a nie ciągnęło w dół, by była ona chlubą tego kraju. Myślę, że nastąpi moment, w którym rzeczywiście przełamiemy zły klimat i złe znaczenie słowa „spółdzielczość”.

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Dziękuję bardzo…)

Przepraszam, Senatorze, za przedłużenie, ale… (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję.

Ja również wyrażam taką opinię i nadzieję. Może my stworzymy ten moment, bo on sam nie nadejdzie. I może sami jesteśmy w stanie upominać się o swoje sprawy skutecznie…

(Poseł Zbigniew Ajchler: Jedno zdanie, Panie Senatorze…)

Już nie…

(Poseł Zbigniew Ajchler: Gratuluję, gratuluję pomysłu konferencji. Świetny materiał w wykonaniu wielu kolegów. Dziękuję bardzo.)

Dziękuję. Świetne są zwłaszcza państwa głosy. Ta część dyskusyjna jest naprawdę bardzo interesująca.

Myślę, że taka też będzie następna wypowiedź – byłego pana posła, ale zawsze działacza spółdzielczego, Stanisława Steca.

Bardzo proszę.

Prezes Zarządu Regionalnego Związku Rewizyjnego Spółdzielczości Rolniczej w Poznaniu Stanisław Stec:

Bardzo dziękuję, Panie Senatorze.

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Cztery minuty, Panie Pośle.)

Ja też chciałbym podziękować i pogratulować tego spotkania. Chciałbym życzyć panu senatorowi, żeby miał tyle siły i by zrealizował ten cel, aby po tym spotkaniu coś się zmieniło w nastawieniu do spółdzielczości. Ma pan teraz wspaniałego współpartnera, kolegę, posła Zbigniewa Ajchlera, razem możecie coś zrobić, aby zmienić nastawienie administracji rządowej, administracji państwowej do spółdzielczości, żeby nie wstydzono się tego ruchu.

Wizerunek spółdzielczości został poderwany ustawą z 20 stycznia 1990 r., w której zlikwidowano struktury, ale też nakazano, żeby w ciągu 3 miesięcy dokonano nowych wyborów władz spółdzielni pod rygorem ich likwidacji. Takiej ustawy żaden parlament w żadnym kraju europejskim po prostu nie przyjął.

Słusznie pan powiedział, że aby spółdzielczość mogła się rozwijać, musi liczyć na wsparcie. W tym opracowanym materiale jest jedno zdanie dotyczące wsparcia spółdzielczości w Polsce: tylko spółdzielnie socjalne mają to wsparcie – i to bardzo słusznie – natomiast pozostałe spółdzielnie nie tylko nie liczą na wsparcie, ale są wręcz dyskryminowane. Podam przykład spółdzielczości rolniczej, która nie może korzystać z PROW, która ma ograniczone dopłaty bezpośrednie do 150 tysięcy euro, choć podobne spółdzielnie są w Niemczech – jest ich ponad 1 tysiąc, 50 tysięcy rolników jest w nich zrzeszonych, gospodarują na prawie 2 milionach ha – ale tam nikt nie ogranicza ich możliwości korzystania z dopłat unijnych. Spółdzielczość potrzebuje równego traktowania i stabilnego prawa.

Życzyłbym panu, żeby pan wspólnie z panem posłem Ajchlerem – a więc polski Senat i Sejm – doprowadził do stabilnego prawa i równego traktowania wszystkich sektorów w naszej gospodarce. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję, Panie Pośle, za te życzenia.

Ja myślę, że trzeba nam sojuszników z wszystkich ugrupowań. Być może jednym z dzisiejszych wniosków powinno być to, żeby – przy wsparciu spółdzielców – tych sojuszników w parlamencie znaleźć i tworzyć prawo ponad podziałami. Bo jest zmorą polskiej legislacji, że to, co jeden zrobi, drugi koniecznie musi zmienić, a sprawy ogólnie niekoniecznie idą w dobrym kierunku. Dlatego warto robić prawo z myślą o przyszłości.

Teraz głos zabierze pan Jan Grzesiek z Krajowego Związku Banków Spółdzielczych. Ponieważ przedstawiciele banków spółdzielczych już się wypowiadali, to, jak rozumiem, będzie to możliwie najkrótsze dopowiedzenie do tego, co już było powiedziane.

Bardzo proszę, pan Jan Grzesiek.

Wiceprezes Zarządu Krajowego Związku Banków Spółdzielczych Jan Grzesiek:

Dziękuję bardzo.

Panie Przewodniczący! Szanowni Państwo!

Oczywiście powiem w skrócie, ponieważ już wiele zostało powiedziane. Krajowy Związek Banków Spółdzielczych – mówię to w kontekście ostatniej wypowiedzi pana przewodniczącego – deklaruje pełną pomoc w zakresie tworzenia prawa. Skupiając najcenniejsze wartości bankowości spółdzielczej, mocno zaangażowaliśmy się i pracujemy nad aktualnymi zmianami w różnych aspektach przepisów prawa. Niemniej jednak myślę, że należy tu na tej sali pokazać również inny obraz bankowości spółdzielczej. To przede wszystkim realizacja polityki rządu w zakresie różnych zagadnień: tj. obsługa programu rozwoju obszaru wsi, obsługa regionalnych programów rozwoju, obsługa również aktualnych spraw związanych ze wsparciem rodziny, czyli program 500+. Myślę, że to pokazuje, że bank spółdzielczy nie tylko w nazwie odnosi się do spółdzielczości jako element nieodłącznie związany z społecznością lokalną, ale realizuje to w sposób bezpośredni, a to niestety są elementy wymagające oczywiście dużego wkładu finansowego, dużo siły, dużych środków. Stąd domagamy się innego traktowania spółdzielczości w związku z realizacją tychże istotnych zagadnień dotyczących polityki społecznej rządu. Myślę, że to w tej całej sprawie jest istotne. Oczywiście podpisujemy się pod tymi wnioskami, które dzisiaj były zgłaszane, bo to jest istotą rzeczy. Ale już dzisiaj prosimy Senat o poparcie w ważnych sprawach związanych z omawianym projektem ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym – jest potrzeba podziału składki, jest potrzeba wprowadzenia zwolnień podatkowych w rozliczeniach wewnątrz banku zrzeszającego i naszego instytucjonalnego systemu ochrony. Są to istotne kwestie, które będą dla nas wsparciem w tym zakresie i które pomogą nam realizować ważne zadania związane z tymi zagadnieniami.

Również sygnalizujemy obawę przed przeregulowaniem kwestii spółdzielczości, zwłaszcza spółdzielczości bankowej. Nie może dochodzić do sytuacji, że już regulatory wnikają w stanowienie o strukturze organizacyjnej banku. Regulatory już stanowią o regulaminie organizacyjnym banku – kto, co ma w banku robić, za co odpowiadać. Przepraszam bardzo, jeżeli mówimy, że jesteśmy przedsiębiorstwem społecznym, to nadajmy społeczny aspekt regulowania tych kwestii, a nie z punktu widzenia regulacji, typu rekomendacje czy jeszcze inne. Również mamy obawy co do wskaźnikowych regulatorów. Jeżeli dyrektywa mówi, że jest taki wskaźnik, to niech decydenci krajowi nie podwajają tego wskaźnika, bo tym samym niestety osłabiają naszą sytuację, co wręcz może doprowadzić do likwidacji czy jeśli chodzi o łączeniowe elementy bankowości… Również wskazujemy na to, co zostało podkreślone…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Proszę o puentę.)

Zachowajmy tę spółdzielczość, która naprawdę realizuje wspomniane zadania w środowiskach, gdzie występuje wykluczenie społeczne, finansowe, bo tam realizujemy bardzo ważne zadania związane z elementami edukacji i obsługi.

Kończąc, dodam, że w przygotowanym stanowisku komisji jest zapis, że potrzebny jest wspólny spółdzielczo-rządowy program może nie promowania, bo my sami potrafimy się promować, ale wspierania stymulowanego rozwoju, bo to nam jest potrzebne w spółdzielczości bankowej. Z promowaniem i reklamą na pewno damy sobie radę, a najlepszą reklamą są klienci, którzy ostatnio w tych trudnych czasach, w czasie kryzysu, jak się okazało, jednak zwrócili się w kierunku spółdzielczości bankowej uczciwej, prostej i dostępnej w każdym miejscu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję bardzo.

Pan Waldemar Wiśniewski, Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna Rudnicze.

Prezes Zarządu Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej Rudnicze Waldemar Wiśniewski:

Dziękuję panu senatorowi za zaproszenie na to spotkanie.

Chciałbym tak pokrótce powiedzieć… Chociaż w zasadzie już częściowo pan poseł Ajchler i pan poseł Stec mnie uprzedzili, jeśli chodzi o to, co chciałem powiedzieć. Ja też reprezentuję RSP…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Staramy się nie powtarzać, tylko dopowiadać.)

…małą RSP. O czym chciałbym powiedzieć? Chciałbym powiedzieć o pewnych absurdach, które często zdarzają się w czasie podejmowania uchwał sejmowych. Do czego zmierzam? Kiedy w 2014 r. nastał krach na rynku trzody chlewnej – ja jestem właśnie producentem trzody chlewnej – kiedy zostało narzucone embargo rosyjskie, kiedy zostało rzucone hasło „ASF na terytorium Polski”, co również zaczęło nas blokować, wiadomo, chciałem zmodernizować swoją działalność. Wpadłem na pomysł, żeby założyć grupę producentów trzody chlewnej. Procedurę rozpocząłem w sierpniu 2014 r. i tak stopniowo po schodach… Zarejestrowałem się w końcu 27 stycznia 2015 r., z urzędu marszałkowskiego otrzymałem odpowiedź, że mogę działać w ramach grupy producentów i mogę rozpocząć działalność. Oczywiście grupę się tworzy po to, żeby nie tylko być grupą, ale także, żeby skorzystać z dofinansowania na modernizację swojego gospodarstwa, którą chciałem przeprowadzić. Niestety we wrześniu 2015 r. ówcześnie panujący minister rolnictwa, pan Sawicki, wprowadził „genialną”, moim zdaniem, ustawę, która zabroniła rolniczym spółdzielniom produkcyjnym korzystać z systemu PROW. Jeśli działam jako RSP, nie mogę z tego skorzystać, tak jak grupa, do której przynależę. Tak to wszystko wygląda. Mam nadzieję, że nowe rządy, które będą uchwalały teraz inne ustawy, może będą rozmawiały, niekoniecznie ze mną, ale z ludźmi, którzy w spółdzielniach pracują, którzy się zajmują na co dzień tym samym, co ja. Chodzi o to, żeby nie było czegoś takiego, że w trakcie załatwiania dokumentacji ktoś ją po prostu zmienia jednym podpisem, bo moim zdaniem pan Sawicki nawet chyba nie zdążył się zastanowić nad tym, co robi. Mój przypadek jest jednym przykładem… Pewnie nikt takich problemów nie ma. Ale na dzień dzisiejszy ja mam potworny problem, bo ja nie dostanę żadnego dofinansowania, na które bardzo liczyłem, zwłaszcza że sytuacja na rynku trzody od 2 lat jest taka, jaka jest. Ja ponoszę straty, utrzymuję 27 osób, powiedzmy, na pełnym ZUS, gospodaruję tylko na 380 ha i muszę z tego żyć. A tak naprawdę zostałem sam sobie… I tyle. Dziękuję bardzo.

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję.

Ja tylko dopowiem, że pan minister Jurgiel, który niestety nie mógł być tutaj, podczas senackich obrad, wspominał – wiem od spółdzielców, że to miało miejsce – że było spotkanie ze spółdzielcami i że przygotowywane są działania, które mają wyjść naprzeciw państwa oczekiwaniom. Oby to się ziściło.

Bardzo proszę o ostatnią wypowiedź panią Karolinę Jankowiak ze Spółdzielczej Grupy Bankowej – to będzie trzeci głos z tego sektora.

Bardzo proszę tylko o dopowiedzenie, o wypowiedź – naprawdę 2 minutki. Bardzo proszę.

Wiceprezes Zarządu SGB-Bank SA Karolina Jankowiak:

Dzień dobry państwu.

Dziękuję za możliwość uczestniczenia w dzisiejszym posiedzeniu, dlatego że tak, jak już tu wiele rzeczy zostało powiedzianych na temat spółdzielczości, tak trzeba wielokrotnie to powtarzać i zwrócić uwagę na to, że spółdzielczość w Polsce jest już obecna od bardzo wielu lat. Banki spółdzielcze w Polsce też – tak, jak to już było mówione – działają już przeszło 160 lat w naszym kraju. W związku z tym przeszły już bardzo, bardzo wiele różnych zmian, różnych zawiłości w historii. W tej chwili… w ubiegłym roku znowu znaleźliśmy się w sytuacji wprowadzenia kolejnej wielkiej zmiany, czyli utworzenia w naszych zrzeszeniach systemu ochrony instytucjonalnej, które mają zwiększyć bezpieczeństwo i wypłacalność całego sektora bankowości spółdzielczej. Oczywiście włożono bardzo wielki wysiłek, nie tylko ludzki, ale również finansowy, w to, żeby te systemy stworzyć. W tej chwili one w obydwu zrzeszeniach już funkcjonują. Większość banków spółdzielczych do tych systemów przystąpiła. W tej chwili bardzo istotną sprawą jest możliwość takiego podziału składek pomiędzy Bankowy Fundusz Gwarancyjny a właśnie systemy ochrony instytucjonalnej, żeby nie powodowało to nakładania dodatkowych obowiązków finansowych na bankowość spółdzielczą. Banki spółdzielcze od wielu, wielu lat muszą finansować się same i działają tak naprawdę dzięki kapitałom, które pozyskują od swoich członków.

Kolejnym wielkim problemem w tej chwili jest to, że zasada funkcjonowania oparta na członkostwie nie ma odzwierciedlenia w możliwości zaliczenia do kapitałów banków, od których m.in. zależy możliwość ich funkcjonowania, funduszy udziałowych członków banków spółdzielczych. Tak że jest to w tej chwili ogromny problem, który spowoduje m.in. takie sytuacje, że z roku na rok kapitały banków będą spadać, jeżeli nie nastąpi odpowiednia zmiana przepisów w tym zakresie. Jest to zupełne wypaczenie zasady spółdzielczości w naszym kraju. Nie mówię już o tym, że członkowie banków oczywiście nie mogą liczyć na żadne preferencje, na takie traktowanie, jak w spółdzielniach innego rodzaju. Ciągle podkreślana jest zasada, żeby członkowie banków spółdzielczych nie mieli preferencyjnych warunków. Ja nie mówię o nie wiadomo jakich preferencjach, ale w tej chwili jest to ogromny… Najwyższy czas, żeby zastanowić się nad tym, jak przyciągnąć członków banków spółdzielczych w sytuacji, kiedy rzeczywiście nie ma dla nich żadnej alternatywy i żadnej możliwości korzystania z tego, że tymi członkami banku spółdzielczego są, a wręcz ich kapitały są deprecjonowane i nie mogą służyć temu bankowi do rozwoju, bo nie są zaliczane właśnie do kapitałów banków, od których liczone są różne wskaźniki.

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Dziękuję bardzo. Dziękuję za zbiór postulatów.)

Na zakończenie jeszcze chciałam tylko…

(Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn: Bardzo proszę.)

Podsumowując, chciałam również zwrócić uwagę na to, że po tych ogromnych zmianach i wysiłku, które dokonały się w systemie bankowości spółdzielczej, proces się jeszcze nie zakończył, ponieważ obecnie przyjęliśmy nową strategię funkcjonowania na kolejne lata. Budujemy nowy model funkcjonowania bankowości spółdzielczej i tutaj też będziemy prosić rządzących o wsparcie w tym, żeby zorganizować funkcjonowanie bankowości spółdzielczej w taki sposób, żeby była ona bezpieczna, żeby wdrożyć w bankach zintegrowane rozwiązanie informatyczne, które będzie powodowało obniżenie kosztów funkcjonowania poszczególnych banków, ale również zwiększy ich bezpieczeństwo. Dziękuję bardzo.

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję bardzo.

Proszę państwa, lista mówców została wyczerpana.

Przed nami jeszcze przyjęcie stanowiska komisji. Członkowie komisji, państwo senatorowie, dostali projekt tego dokumentu, wszyscy uczestnicy konferencji też go mają. Ponieważ on został poddany konsultacjom, nie rozpoczynamy na jego temat – w uzgodnieniu z panem przewodniczący – dyskusji.

Zapytam tylko czy państwo senatorowie zgłaszają sprzeciw do takiego brzmienia stanowiska komisji?

Jeśli nie, to uznaję, że stanowisko, które państwo macie, które w jakimś ogólnym zakresie ujmuje, jak sądzę, państwa postulaty przygotowane z panem prezesem Domagalskim – co prawda ono tam było szersze, ale tyle na 2 stronach zdołaliśmy zawrzeć – jest plonem naszej konferencji.

Tytułem komunikatu, dodam, że polecam książkę pani profesor doktor Danuty Mierzwy, która opisuje sytuację sektora spółdzielczego w Polsce.

I przed głosem końcowym, podsumowującym, oddaję jeszcze głos, ale tylko na chwilkę, panu Rafałowi Matusiakowi, prezesowi zarządu SKOK, krajowej kasy SKOK, który o to poprosił.

Prezes Zarządu Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej Rafał Matusiak:

Bardzo dziękuję, Panie Senatorze.

Ja powiem już rzeczywiście bardzo króciutko, żeby już nie przedłużać i nie nadużywać państwa gościnności. Kwestia potrzeby zmiany przepisów prawa, jak myślę, wybrzmiała tutaj w trakcie dzisiejszego spotkania bardzo mocno i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Te zmiany w mojej opinii są szczególnie istotne właśnie dla spółdzielczego sektora finansowego, a więc dla SKOK i dla banków spółdzielczych. W mojej opinii należałoby je potraktować naprawdę jako działania, które powinny być prowadzone w trybie pilnym, ponieważ te procesy, które niepokoją zarówno moje koleżanki i kolegów z banków spółdzielczych, jak i nas w sektorze SKOK, już trwają. W związku z tym tutaj do zmiany i do naprawienie rzeczywiście jest kilka kwestii.

Jeżeli uwzględni się to, że instytucje finansowe tworzą swoisty krwioobieg w gospodarce kraju, to myślę, że rzeczywiście powinniśmy bardzo mocno stawiać na to, aby ten krwioobieg w jak największym stopniu składał się z instytucji, których kapitał pochodzi z kraju macierzystego. W związku z tym chciałbym jeszcze na koniec zgłosić taki postulat, aby w ramach toczącej się dyskusji o tzw. repolonizacji sektora bankowego w Polsce uwzględnić to, żeby zarówno spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe, jak i banki spółdzielcze były uwzględnione w tym procesie w możliwie w jak najszerszym zakresie. To tyle z mojej strony na koniec. Dziękuję bardzo.

Zastępca Przewodniczącego Mieczysław Augustyn:

Dziękuję.

Proszę państwa, padła cała masa postulatów, które nie są wprost pokazane w stanowisku naszej komisji. Postaramy się je zebrać tak, ażeby senatorowie mieli pełny plon z obrad dzisiejszej komisji. I jeszcze być może, jeśli państwo pozwolicie, na koniec chciałem zgłosić w stosunku do państwa dodatkowy wniosek czy może zobowiązanie. Chciałbym zapowiedzieć szukanie sojuszników, parlamentarzystów, aby odtworzyć wprowadzone kiedyś przez pana senatora profesora Henryka Ciocha parlamentarny zespół do spraw spółdzielczości. To powinno być miejsce służące na co dzień kontaktom między spółdzielcami a parlamentem po to, by tworzyć dobre warunki funkcjonowania spółdzielczości. Mam nadzieję, że uda się to zrobić ponad podziałami. Ja w każdym razie na pewno się tego podejmę. I chcę państwu obiecać, że nad konkretnymi postulatami w ramach tego zespołu będziemy mogli szczegółowo dyskutować.

Na zakończenie dziękuję wszystkim państwu za przybycie, za dobre wystąpienia, za wspaniałą, bardzo treściwą, pełną emocji, dobrą dyskusję. Wypada powiedzieć, że chyba udało się na tej konferencji wykazać, że spółdzielczość była i pozostaje – cytuję tutaj za panem prezesem Domagalskim – ważnym paradygmatem rozwoju. Skoro tak, to mówiliśmy tutaj zgodnie, że jej rozwój jest niezbędnym elementem polityk, które zmierzają do intensyfikacji rozwoju. Ze wszystkich wypowiedzi wynikało, że spółdzielczość może się dobrze rozwijać, jeśli uwzględni się jej specyfikę i stworzy programy ułatwiające rozwój. Jeśli jakieś sektory w Polsce i w Europie się rozwijały, to dlatego, że takie programy były. Dlatego ciesząc się, że byli tu przedstawiciele resortów, że padły pewne zapowiedzi, wyrażamy chyba wspólnie ufność co do tego, że teraz na początku kolejnego etapu prac parlamentu uda się postulaty spółdzielców uwzględnić i w te tworzone właśnie teraz polityki wpisywać. Oby tak było.

Dziękuję państwu. Chciałbym jeszcze powiedzieć, że niewielki lunch funduje Krajowa Rada Spółdzielcza chyba we foyer… Czy tutaj obok?

(Głos z sali: Przed salą.)

Przed salą posiedzeń.

Życzę państwu smacznego. I szczęśliwego powrotu do domu. Pozdrowienia dla waszych spółdzielców z Senatu Rzeczypospolitej. (Oklaski)

Dziękuję bardzo.

(Koniec posiedzenia o godzinie 14 minut 26)